You are on page 1of 6

Micha Waliski Gdyby dusza z ciaa uleciaa

Monice B.
z pierwszego klasyka

Gdyby po mierci moja dusza (?) miaa trafi do Pieka, najsrosz kar byoby umieszczenie jej w tym
krgu piekielnym, w ktrym dusze wiecznych kuracjuszy zmuszane s do nieprzerwanego ogldania i
suchania programw rozrywkowych w TVP 1, TVP 2, Onecie i Polsacie. Tych wszystkich show, tacw na
lodzie , voicew of, supeStar, rolnikw i teciowych szukajcych on, mamtalentw, listopadowych,
rybnickich i innych kabaretowych scen, nocy i dni, festiwali piosenki, Kubw W. tym podobnych. W
pomieszczeniu z nastawionymi na Maksa gonikami i wielkimi, migoccymi ekranami. Na twardym
taborecie. Przez 24 godziny na dob, chyba e czas w piekle inaczej si liczy. Aby wzmocni mczarnie, te
urokliwe produkcje (tfu, owo modne sowo tu akurat pasuje, na niekorzy twrczoci) przeplatane
byyby reklamami rodkw na wzdcia, hemoroidy, opryszczk, trdzik, upie i zgag, a w formie
nagrody od czasu do czasu pozwalano by obejrze duszyczkom dyskusj z udziaem polskiej tzw. klasy
politycznej, co byoby ewidentnie form piekielnego sadyzmu. Ewentualnie, nkano je co godzin
piciominutwkami z nagraniami byskotliwych wypowiedzi aktorki Kurdej-Szatan, ktra w jednej frazie
potrafi akcentowa wyrazy a to po gralsku, a to na ostatniej sylabie oraz ma niepowtarzaln
intonacj i tako niepowtarzaln dykcj, naladujc odgosy wydawane przez egzaltowane
prowincjonalne gimnazjalistki mapujce styl mwienia piosenkarskich i innych warszawskich celebrytek.
Napisawszy, co wyej, uwiadomiem sobie, e jest rzecz ryzykown zaczyna potoczny, nierespektujcy
rygorw logiki, wywd (dyskurs?) od spjnika gdyby. Prawdopodobnie chodzi o jakikolwiek potoczny
wywd, a szczeglnie, kiedy podmiot wypowiadajcy trca o problemy metafizyczne.
No bo jakim prawem wprowadzam do Pieka pojcie czasu, a wic i mylenie implikowane t kategori?
Wspomniaem te o dobrze nagonionym pomieszczeniu z wielkimi ekranami i, prawem kaduka,
wprowadziem w otchanie piekielne kategori przestrzeni. W dodatku ten nieszczsny taboret! Na
szczcie, po sowie dusza wstawiem znak zapytania w nawiasie, co wszake zupenie nie rozwizuje
problemu.
Ergo, nie mam adnych podstaw, aby do Pieka wprowadza kategorie przestrzeni i czasu, co ju samo w
sobie jest paradoksem, bo w hipotetycznym piekle jakie formy ruchu podobno istniej (pon ognie,
duszyczki sma si, jcz, a jk te jest form ruchu etc.), czy jednak mona mwi o ruchu bez
kontekstu czasowo-przestrzennego? Jakim rodzajem energii zasilane s dusze, wszak dusza, chocia ma
posta niematerialn, posiada okrelone zdolnoci lokomocyjne?
Wyraenie po mierci, owszem, odrobin sensu posiada: w tym sensie, e mier jest rzecz bez
wtpienia pewn, zreszt najpewniejsz w caym znanym nam wiecie; szczeglnie wziwszy pod uwag,
skdind ndzn, egzystencj i kondycj ludzk. Tak w ogle, de facto, frazeologizm po mierci sensu
adnego nie ma, chocia wyraenie przed mierci na og sens jaki posiada, nawet w wypadku istot
oszczdnie uywajcych mzgu albo niezdolnych do waciwego jego uycia, jak na przykad spora cz
kibicw Legii, cz celebrytw i cz politykw.
1

Czy mog zatem, yjc i mylc, zakada istnienie Pieka? Przyjmuj, e moje istnienie (by) jest faktem
rzeczywistym, a nie urojonym, co z grubsza wyjani Kartezjusz. Napisaem (zoliwie) z grubsza, bo
dylemat duszy i ciaa w ujciu kartezjaskim jest w gruncie rzeczy trylematem, do czego moe jeszcze
wrc.
By moe mog przyj, e moja osobista mier bdzie rwnoznaczna z ostatecznym i nieodwracalnym
unicestwieniem mojego wiata i mojego w nim istnienia (ze wszystkimi moliwymi wzajemnymi
relacjami), a wic mojej przestrzeni i mojego czasu i wszelakich moich projekcji. Z tej perspektywy
patrzc, wiat zewntrzny wobec mojego Ja, mojej subiektywnoci, zapewne stanie si uboszy i nigdy
ju nie bdzie taki sam, jak w czasie, gdy ja w nim bytowaem, w jakim sensie mog wiec nieskromnie
orzec, e bdc to i teraz, jestem kim niezastpionym. Co dalej, nie wiem.
S dwie moliwoci, pierwsza praktyczna, druga hipotetyczna. Po pierwsze wic, moja wiadomo ulega
unicestwieniu, moje ciao (zoone do grobu lub skremowane) traci status substancji rozcigej i prdzej
czy pniej uyni gleb, poszczeglne za atomy, ktre z niego pozostay, zostan wchonite przez
natur i rozpoczn, niezalen ode mnie, ziemsko-kosmiczn wdrwk. Jeli nawet posu budowie
nowych struktur i organizmw, nie bd miay nic wsplnego ze mn, tote spekulacje na temat
metempsychozy trzeba midzy bajki woy. Po drugie, pozostaje teoretyczna moliwo transportacji
mojej duszy do jakiego zawiata, to przedsiwzicie napotykaoby jednak na szereg monstrualnych
trudnoci logistycznych.
Skdind, czy da si wyeksportowa dusz do miejsca, ktre jak dotychczas, jest miejscem tylko
wyobraonym, bytem mylnym? Jak okreli dokadnie czas startu? Filozofia niemal od zarania
napotykaa na trudnoci z dokadnym uczasowieniem momentu, w ktrym dusza implantuje si do
embrionu, a przecie kres naszej ziemskiej podry te nastrcza sporych trudnoci. Co dziao si z dusz
dwuletniego chopczyka, ktry lunatykujc, wyzibi swoje ciako do 12 stopni Celsjusza i ktrego cudem
uratowali krakowscy lekarze (sowo cud budzi zastrzeenia, ale nie znajduj, podobnie jak ci lekarze,
innego)?
Znowu musz si tumaczy, tym razem z powodu uycia sowa osobista (moja osobista mier),
chocia to akurat wydaje si jasne. Moja mier jest/bdzie moj osobist kwesti, poniewa nie dotyczy
kogokolwiek innego, nawet kobiety, ktr (dajmy na to) w momencie posiadaem. Wynika to z faktu, e
kiedy jestem i (czasem) myl, to jestem naprawd. Jestem, co uzasadnia i definiuje moja wiadomo,
moja subiektywno (Ja), i tylko ona. Owo Ja jest wycznie moj osobist kwesti, mieci si w
paradygmacie mojej duchowoci i cielesnoci i, jako takie, jest nieprzezroczyste, nieprzenikalne i
nieprzekadalne, bo nikt z zewntrz do niego jakiegokolwiek dostpu nie ma, nawet najblisze mi
osoby. Kada z nich, nawet majc tego rodzaju aspiracje poznawcze, musiayby sta si czci mnie,
mojego Ja, przenikn moj subiektywno, eby ten dostp uzyska, co z oczywistych wzgldw nie
jest, poza pewnymi ujciami religijnymi, moliwe. Wszelkie zatem prby uchwycenia mojego Ja z
zewntrz mog prowadzi wycznie do wnioskw czysto hipotetycznych. Ja za jestem pozbawiony
moliwoci obiektywnej weryfikacji moich qualiw, mojego Ja, co skdind utrudnia, i bez tego trudne,
ycie.

Jeli jednak moje Ja istnieje i jest moj osobist kwesti, tym bardziej moja mier bdzie moj
osobist spraw. I chocia moje Ja nie bdzie nigdy panem (mojej) mierci, to mog si pocieszy
przynajmniej tym, e prawdopodobnie kady umiera w sposb niepowtarzalny. Bo samotnie.
Wszystko to jest nad wyraz budujce: wyaniamy si z jakiej nicoci, prowadzimy samotn w gruncie
rzeczy egzystencj, w ktrej niewiele zaley od nas, a jej kres wie si z powrotem do nicoci. Nadanie
tej egzystencji pozorw przynajmniej jakiego autentycznego sensu jest sztuk sam w sobie, chyba e
komu wystarczaj sensy naskrkowe. Wraz ze mierci jedno jest pewne, jedno wiem: e ja nie bd
mg powiedzie o sobie: byem. W tym sensie ywi zawsze maj racj przeciw umarym.
Ad rem, ponwmy pytanie. Czy mona wyobrazi sobie Pieko w kategoriach spoza przestrzeni i czasu,
siy/energii i ruchu? Jakowe kwanty, ktre pozostay po mnie, a ktre bkaj si po wiecie,
wymykajc prawom grawitacji, ktre s, w dodatku, gnbione, maltretowane przez inne kwanty,
penice funkcje lagerltesterw lub kapo? Czy kto spotka kwanta maszerujcego po mierci ciaa do
Pieka? Kwanta cierpicego za grzechy? Kwanta pokutujcego?
***
Dywagujc tak sobie, zupenie bezinteresownie, powiedzmy, e dywagujc dla osodzenia trudnego dla
mnie momentu (co wiadczy, e na tym wiecie nic bezinteresownego nie ma), widz, e nie
wskazaem dotd wszystkich puapek logicznych czyhajcych na mnie, i na czytelnika, w pierwszym
akapicie niniejszego tekstu.
Bo na przykad, na jakiej, i to koniecznie solidnej, niewzruszonej podstawie intelektualnej da si w ogle
zakada istnienie Pieka? Mona oczywicie wierzy w Pieko, lecz wiara wyranie rozmija si, nie tylko
w tym wypadku, z rozumem, co konstatuj bez przeksu. Twierdzc, e Pieko istnieje, musiabym
przyj bezdyskusyjnie, e istnieje te Niebo, bo Pieko bez Nieba sensu nie ma, za w Niebo uwierzy mi
trudniej ni w Pieko.
O ile na moj (i nie tylko moj) wizj Pieka wpyn wydatnie Dante i, mylc potocznie, w jaki sposb
to Pieko sobie wyobraam, to ju wyobraenie Nieba zupenie przekracza granice mojej wyobrani.
Zreszt Niebo u Dantego jest nadzwyczajnie nudne, Czyciec te nieciekawy. Charakterystyczne, e
najwiksz inspiracj do odbycia przez alter ego Dantego wdrwki po zawiatach, jest kobieta. W
zasadzie, Boska Komedia nie traktuje o zawiatach, to dzieo pokazuje ycie tu, na Ziemi, pokazuje
penokrwistych ludzi, zwaszcza tych pokutujcych w Piekle. I ja, jak Wergilusz, wzruszam si i pacz
rzewnymi zami ze wzgldu na gbok niesuszno kary naoonej na kochajcych si Paola i Francesk.
I ja uwaam, e wielu przestpcw i zbrodniarzy, nawet tych w sutannach, zostao susznie ukaranych.
Dante mg swobodnie opisa zawiaty, majc na myli Ziemi, obiektywny opis spoeczestwa, opis
niealegoryczny, nie wchodzi w tamtych czasach w rachub. Wydaje si, e Ziemia kojarzy si temu
poecie gwnie z Piekem. Raj wskazuje, e Ziemia moe by i czasem bywa Rajem. Czyciec za to nie
wiadomo, co. Lifting duszy?
Zapytam moe, jaki waciwie status miaby obowizywa czowieka, ktry sobie zasuy na Niebo, w
Niebie wanie? Powiadaj, e byby to status czowieka na wieczno uszczliwionego. Czyli co?
3

Miaaby to by powtrka z biblijnego Raju, ale sprzed momentu, kiedy pierwsi ludzie zamali zakaz
Boski? To ja serdecznie dzikuj za takie Niebo! Bez drobnych (czasem wikszych) grzeszkw, ktre tak
kocham? Bez wasnych saboci i przywar? Bez paru zalet? Bez pragnie i seksu? Bez moich bliskich? Bez
rzeczy, ktrymi si otaczam? Bez trwaego blu ng, bioder, pcherza i krgosupa, do ktrego si
przyzwyczaiem i ktry jest o tyle ludzki, e pki jest, mwi mi, e yj? To ju nieletnia Orszula
Kochanowska z wiersza Lemiana na takie niebo nie wyraaa zgody. W takim Niebie ja (moja dusza), do
takiego Nieba przeniesiony, postrzegabym siebie jako wiecznie szczliwego idiot. Nie, takiego Nieba
wol sobie nie wyobraa, a innego nie potrafi.
Przyjmuj wic, e umierajc i tracc na zawsze wiadomo, unicestwiam ostatecznie cay wiat,
unicestwiam moje rozumienie i pojcie wiata, a zatem take wszystkie moje wyobraenia, intuicje,
pragnienia i emocje. Zagadka: gdyby w jednej chwili umarli wszyscy ludzie i wszystkie istoty posiadajce
jak form wiadomoci, jak wygldaby wiat? Zakadam, e nie byoby ani jednego podmiotu
mogcego co orzec o tym wiecie?
Trzeba si pogodzi z tym, e nigdy najprawdopodobniej nie udowodnimy, w sposb logiczny i
jednoznaczny, istnienia Pieka i Nieba. Pieko i Niebo powstay (w ludzkich gowach) jako jedna z
konsekwencji ewolucji. Brzmi to paradoksalnie, ale tak wanie byo. Wyksztacenie przez
czekoksztatnych zdolnoci mwienia i mylenia (mylenia/mwienia), powstanie pierwotnych zakazw,
wyewoluowanie instynktu moralnego, wysublimowanie zmysu religijnego. Podobno istnieje pewien
orodek w naszym mzgu, ktry jest odpowiedzialny za odczucia i uczucia typu religijnego, za wiar. W
jakim tam momencie dziejowym pojawia si w wiadomoci czowieka potrzeba rozrniania dobra i
za; pojawia si zapewne duo wczeniej ni same te pojcia. Jak mona sdzi, bez zawiatw czowiek,
na wczesnych etapach ewolucji, a i pniej te, nie poradziby sobie z egzemplifikacj za i dobra;
wyobraanie i internalizacja zawiatw przez wiadomo ludzk miaa istotny walor spoeczny,
kulturowy, wychowawczy we wszystkich krgach kulturowych. Bez uwiadomienia istnienia za i dobra
niemoliwe byby adne formy ycia spoecznego. Moe warto zwrci uwag, e jedn z nielicznych
religii (filozofii), ktra daje jak szans ludziom osadzonym w Piekle, jest buddyzm. Snujc te
rozwaania (rozwaania a propos pierwszego akapitu), pozostaj jednak na og w krgu kultury
chrzecijaskiej.
Nawet gdybymy przyjli, e istniej Pieko i Niebo takie, jak w eschatologii chrzecijaskiej, nie jestemy
w stanie rozwiza jednoznacznie problemu duszy i implikowanych przez niego konsekwencji.
Uywam zamiennie poj wiadomo i dusza, co jest uprawnione, chocia wedug mnie pojcie
dusza ma szerszy zakres ni pojcie wiadomoci, gdy uwzgldni kontekst religijny i teologiczny.
Tak czy inaczej, dusza/wiadomo i ciao, teoretycznie, powinny zawiera takie co, co spina je, czyli
dusz (substancj nierozcig, emergentn, czyli wyaniajc si z natury, i koherentn) oraz ciao
(substancj rozcig, materialn, bdc czci natury). Co, co peni rol mostu i
transformatora, dziki ktremu, jeli zechc, pokazuj rodkowy palec w znanym gecie lub, gdy mam
potrzeb, gadz kobiet po wosach, odrniam zapach jej wosw od zapachu kalafiora, a gdy si
ukuj, odczuwam bl. To co musiaoby by by gwarantem doskonaej korelacji duszy i ciaa (staro i
4

niedono nic w tej kwestii nie zmieniaj). To co musiaoby jednoczenie zapewnia sta dostaw
niezbdnej energii, potrzebnej do wywoania impulsu umoliwiajcego wprowadzenie ciaa w ruch. w
jaki jednak sposb co, co jest niematerialne, moe wyzwoli jakkolwiek energi? Czy myl ma moe
charakter materialny?
Ciao jest z grubsza biorc zbiorem atomw. Atomy, same w sobie, nie maj wiadomoci, nie myl,
nie czuj, cechuje je obojtno (neutralno) wobec zewntrznego wzgldem siebie wiata. Ich prosta
suma, jakiekolwiek bd ustrukturyzowanie, nie implikuje powstania istoty wiadomej. Piszc powysze
sowa, uwiadamiam sobie, e dziki wiadomoci mam moliwo mwienia o atomach, ciele i duszy.
Moje Ja rozwietla wiat (na ile, to ju inna kwestia), a moe nieco inaczej pozwala mi porusza si w
labiryncie wiata, a moe te, gdybym by jednostk nadzwyczajnie twrcz, obi w tym wiecie nowe,
oznakowane, tunele i koleiny. Moje Ja umoliwia mi czerpanie z dorobku innych.
Cigle jednak, mimo niebywaych postpw nauki, nie wiemy, na czym polega ten midzysubstancjalny
cznik, spinacz pomost, transformator (jak zwa, tak zwa), jak to si dzieje, e to, co psychiczne
(wiadomo, dusza) wpywa na to, co fizyczne (ciao). Wskazanie na szyszynk to byo odwane, i
poniekd desperackie, rozwizanie problemu, ale po upywie stuleci nadal wiemy, e nie wiemy.
Wiemy sporo o wiadomoci, wiemy coraz wicej o ciele, wydaje nam si nawet, e co wiemy o
czowieku jako zoonej strukturze psychofizycznej, ale tego jednego dotd nie wiemy (czym jest
spinacz i jak funkcjonuje), nie wiemy wiec, czy czowiek jest caoci zoon z dwch jakociowo
rnych substancji, czy te w czowieku (jaka) jedna substancja przejawia si na dwa sposoby. To
najwiksza tajemnica! Jej wyjanienie przewyszyoby po milionkro wag odkrycia i dotknicia
bozonu Higgsa. Wydaje mi si, e aby wyjani t tajemnic, czowiek musiaby dysponowa boskimi
kompetencjami. Std si bierze mj sceptycyzm i agnostycyzm.
Problem polega midzy innymi na tym, e gdybymy bez reszty zawierzyli nauce, znaturalizujemy
dusz do tego stopnia, i pojcie to straci sens, a ewentualne odkrycie, e spinacz psychofizyczny jest
kombinacj nieznanych dotd czstek atomw (nazwijmy je psycholami), ktrych natura jest
jednoczenie i duchowa, i materialna, ktre mog jednoczenie znajdowa si w rnych miejscach i w
dowolnych relacjach wzgldem siebie w ramach struktury pod tytuem czowiek, a ktry to spinacz
dziaa dziki lewej picie tego czowieka, za po obciciu lewej nogi przenosi si automatycznie w inne
miejsce, nie zrobi na nas specjalnego wraenia. Zreszt to bez sensu! Taki czowiek, rodzc si,
wyaniaby si z kobiety (poniekd te natury), a kto potem dopinaby mu dusz? I odpina u kresu? I
zawiadywa interesem przed mierci (ycie) i po mierci (Do pieka, marsz!)? Stanowczo nie, mylenie
religijne, nawet predestynacyjne, nic tu nie wyjania, zreszt religia nie do wyjaniania czegokolwiek
suy.
Skdind, w. Tomasz mwi, e dusza jest stwarzana przez Boga i wlewana przez niego do ciaa.
Sprytnie powiedziane (modyfikacja pogldw Arystotelesa), bo omija w jakiej mierze grzeszne zasadzki
stawiane przez materialistyczne ciao, ale stanowisko jest mao przekonujce, czynno wielce
pracochonna, Bg musiaby jako zautomatyzowa proces zaopatrywania cia w dusze. Zawsze
frapowao mnie, w jaki sposb Arystoteles wyliczy, i dusza rozumna ujawnia si w ciele 40 dni po
poczciu, chocia jego pogld, e wczeniej w embrionie ludzkim pojawiaj si kolejno dusza
5

wegetatywna i dusza zwierzca, w jakiej mierze mgby by analogi do procesw formowania si


wiadomoci (ewolucja). Jednak z twierdzeniem, e dusza jest form ciaa, tak naprawd nie wiadomo,
co zrobi. Swoisty panpsychizm Platona naley odrzuci, chyba e kto jest maniakiem programw
telewizyjnych (gwnie amerykaskich) o owcach i podgldaczach dusz.
Czuj, e wizja dowiadczenia na wasnej duszy piekielnych katuszy, zarysowana w pierwszym akapicie,
oddala si ode mnie. Nie dlatego, e ycie spdziem w umiowaniu cnoty, bezgrzesznie i w absolutnej
prawoci, trzymajc sztam z jednym, jedynie susznym Bogiem, nie dlatego, e byem grzecznym
chopcem, o co zawsze prosia mnie Babcia, rzadko tylko, na og po jaki nadzwyczajnych przejawach
mojej dziecicej obuzerki, straszc piekem. Pieko oddala si ode mnie bynajmniej nie dziki
poczciwemu bredzeniu ksiy i teologw, e Bg daje szanse kademu grzesznikowi. Materia duchowa i
metafizyczna nie wytrzymuje prby sprzenia jej z reguami klasycznej logiki. I materialistycznej
logistyki.
Moe nie warto szuka tamtego Pieka? Wszak Pieko i Niebo mamy codziennie na wycignicie rki. Tu,
na Ziemi. I jakby chtniej, a na pewno czciej, korzystamy z urokw Pieka.
Micha Waliski
7 grudnia 2014 roku

You might also like