You are on page 1of 64

Warszawa 2016

Copyright 2016 by Grupa Allegro Sp. z o.o.


Copyright 2016 for the cover by Grupa Allegro Sp. z o.o.
Copyright 2016 for illustrations by Grupa Allegro Sp. z o.o.

Wszelkie prawa zastrzeone.


All rights reserved.

Redakcja: Micha Cetnarowski, Katarzyna Sienkiewicz-Kosik


Korekta: Maria Aleksandrow
Skad i amanie: Powergraph
Okadka: Micha Misiski
Koncepcja: Allegro/ Tobiasz Pitkowski

Wyczny dystrybutor:
Grupa Allegro Sp. z o.o.

Wydawca:
Powergraph Sp. z o.o.

ISBN 978-83-941057-3-0
Kliknicie, szum przesterowanego nagrania, wreszcie waciwy,
czysty dwik.
Miejsce akcji: biuro Boruty w Bloku-Piekle-PGR-ze.
Boruta: Napije si pani czego?
Wanda: Nie, dzikuj. Zaczynamy, ju si nagrywa.
Boruta: A ja sobie goln, owszem. Wie pani, mnie
wpieprza ta caa moda na zdrowe ycie, na biegactwo
polactwo, na przysiady i skady; szklaneczka czego moc-
niejszego nikogo jeszcze nie zabia. Pali pani?
Wanda: Tak.
Boruta: Przynajmniej tyle. Ognia?
Wanda: Moe nie teraz. Prosz pana, nie chc zabrzmie
obcesowo, ale nie po to mnie pan tu chyba cign, co
nie? Na przyjemno, jak to mwi, trzeba sobie zasuy.
Popracujmy. Twardowski
Boruta: (agodnie wchodzc jej w sowo) Inaczej sobie
pani wyobraaem. Taka osobowo, takie piro! Posya
pani gangsterw do puda jednym artykuem. A jake,
czytaem ten cykl o Woowinie i zapuszkowaniu jego
grupy. Caa Polska czytaa! To byo megacudowne, cud,
mid, orzeszki, i w ogle paluszki liza! Gliniarze nie
mogli, prokurator nie da rady, a pani pisze i bach! ban-
dzior do wora, wr do jeziora. A pani ksika, Papierowe
smoki gdzie tu mam egzemplarz, pani zobaczy, jaki
zaczytany.
Wanda: Papierowe smoki, kto jeszcze to czyta?
Przecie ja te wywiady zrobiam dobre dwadziecia lat
temu Tylko niech pan mnie nigdzie nie cytuje oficjal-
nie, to ja dalej obchodz osiemnastk (kokieteryjny umiech,
uprzejmy, ale sztuczny; Wanda chciaaby ju przej do sedna).
Boruta: Skromno si chwali, ale tylko wrd pod-
wykonawcw, kiedy przychodz ebra o kas. Przecie
prawd mwi! Zawsze tylko prawd. Dzieciaki na squ-
atach i te hipisy, co to ratuj wieloryby i inne nosoroce,
jakby si wzi za uczciw robot nie mogli, czytaj pono
Papierowe smoki jak Bibli.
Wanda: Prosz przesta. Wrmy do tematu. Twar-
dowski, pamita pan. propos, adnie si pan tu urzdzi.
Boruta: A owszem, nie zamierzam si tego wstydzi!
Wie pani, jacy s ludzie, ten w paacu, tamten w budzie.
Jeli kto jest gorszy od tego, co obnosi si z hajsem, to
ten, ktry podtyka innym pod nos wasn bied. Ja si nie
chwal ani si nie wstydz. Na to, co mam, pracowaem
cae dugie ycie.
Wanda: A gdzie pan pracowa?
Boruta: Prowadz wasny biznes. Niewielka, stabilna
instytucja, dobra na nasze niespokojne czasy. Wie pani,
co jest najlepsz inwestycj? Technologia? Medycyna?
Komputery osobiste?
Wanda: Nie ma czego takiego jak komputer osobisty.
Ju nie.
Boruta: O wanie tak, to, to, to! Byy komputery oso-
biste, a teraz ich nie ma. Byy sobie sterowce, gdzie s
sterowce? A co zawsze jest, co zostaje? Czowiek, prosz
pani, i ja inwestuj wanie w ludzi. Na przykad pani nie-
sychanie mi si podoba. Nie to, e co insynuuj, prosz
tak nie patrze! Ale jakby co, to czowiek by jeszcze, ho, ho
pohula, jak nie, jak tak! (miech sybaryty) Mwi, e mi si
pani podoba, jakby to rzec, jako istota ludzka. Bo ta inteli-
gencja, ten upr. Wanie, jak pani mnie znalaza? Jestem
skromn osob i wol pozostawa na uboczu. Kiedy prze-
czytaem pani artyku, Szara eminencja Twardowskiego, no
c, musz przyzna, e nie byem zadowolony. Nawet
jeli nie padaj tam adne nazwiska. A mnie nie tak atwo
zaskoczy.
Wanda: Obawiam si, e to bardzo proste. Da pan
sobie zrobi zdjcie z Twardowskim. Poszam za tropem
i tyle. Jak to jest, e czowiek, ktry lubi to swoje ubocze,
baluje z takim miliarderem?
Boruta: (skromnie) Bywam wrd ludzi. Czy to le?
Wanda: To zdumiewajce. Wci nie znam pana imienia
ani nazwiska, nie mam pojcia, kim pan, u diaba, jest
Boruta: U diaba. A to dobre!
Wanda: i widz dwie rzeczy. Bardzo panu zaley
na zacieraniu za sob ladw, to raz. I dwa, e chyba nie
rozumie pan nic z nowych technologii. Ani dudu. Pan
wie, e mamy XXI wiek? Biorc pod uwag to, gdzie si
znajdujemy, nie wydaje mi si to ju takie pewne. Ten cay
PGR W czym pan robi, w chmielu? Mleku sprzedawa-
nym do unii?
Boruta: Powiedzmy, e w zasobach ludzkich.
Wanda: Prosz spojrze, ma pan teraz t sam marynar-
k, co na fotografii z Twardowskim, czy nie?
Boruta: No dobra, no moe, tylko e co to ma do rze-
czy? To cakiem porzdna marynarka.
Wanda: Dzi mona wyledzi kadego. Kadego, i to bez
wikszego trudu. Na przykad dysponujc zdjciem kon-
kretnego ubrania. Wic teraz prosz nie utrudnia i grzecz-
nie powiedzie: co pana czy z Janem Twardowskim? Jak
rol odgrywa pan w jego imperium? I najwaniejsze: gdzie
si podzia Twardowski? Czy on yje?
Boruta: Pani Wandziu, czemu pani mi to robi? Po c
rozczarowanie, gdy mona waln bani? Przecie wiem,
e nasz rozmow zawdziczam pani dowiadczeniu
i czemu takiemu, jak bystry umys, co dzisiaj nie zdarza
si czsto.
Wanda: Pan si przymila. Niepotrzebnie. Powtrz
Boruta: Ja si przymilam? Prosz pani, w jakim celu?
e niby mnie pani oszczdzi w tym swoim kale-materiale?
Prosz szanownej pani, moje intencje s zgoa odmienne.
Ot chciabym, eby mnie pani rozszarpaa. Prosz mnie
zmiady. Wiem, co o pani pisz: Wanda Tokarczyk,
stara dziennikarska wyga, w zawodzie od zamierzchego
PRL-u. Zwizana kolejno z pras studenck, Polityk
i Telewizj Polsk, ju po 89. Obecnie gwnie wolny
strzelec. Znana reportaystka. A wic tak, bardzo pro-
sz znale wszystkie moje winy! Ciemne sprawki i ze
zabawki
Wanda: Widz, e jednak odrobi pan lekcj z Wikipedii.
Doprawdy, poziom przenikliwoci przedszkolaka, ktry
dosta pierwszy tablet.
Boruta: Och!
Wanda: Niech pan nie mataczy, w tym mamy lepszych
od pana. Co si stao z Twardowskim?
Boruta: Lepszych. Droga pani Zreszt, o czym tu
gada?
Wanda: Niech pan nie rnie gupa. Doskonale pan
wie, e Twardowski zagin. Ikona polskiej przedsi-
biorczoci, biznesmen i celebryta, ktry stoi za polskim
programem kosmicznym. I czowiek, z ktrym wiele pana
czy. propos, niepotrzebnie mnie pan zaprosi. Przecie
to jak jawne przyznanie si do winy. Jak si pan w ogle
nazywa, panie?
Boruta: Ja mam bardzo szerokie kontakty. Wczoraj,
na przykad, fotel, na ktrym pani siedzi, zajmowa nasz
wicepremier. A przedwczoraj jadem kolacj z Bono.
Czy pani zdaje sobie spraw, jak wielu wanych ludzi
bywa u mnie na przyjciach? Chtnie wylicz I prosz
nie myle, e si tym chepi, jestem bardzo skromnym
czowiekiem, to znaczy skromn osob, a te wszystkie
znajomoci s potrzebne, bym mg dobrze wykonywa
moj prac. Pani Wandziu kochana, gdyby to ode mnie
zaleao
Wanda: Pana znajomoci rwnie mnie nie interesuj.
Oprcz tej jednej. Dobrze, ale w takim razie inaczej. Jak
dugo zna pan Twardowskiego?
Boruta: Kawa czasu, prosz pani.
Wanda: Pitu-pitu. No prosze ju nie bra mnie pod
siu. Albo mi pan wyjani, jak odgrywa w tym rol,
albo napisz swoj wersj wydarze, w ktrej nie bdzie
mia pan nawet prawa gosu. Prosz wybiera. Kiedy si
poznalicie?
Boruta: Oj, ostro, ostro, ale ja lubi na ostro! No dobrze,
powiem szczodrze, wszystko wyjawi, kawa na aw.
Niech no pomyl Och, to byy pikne lata. Mieszkaem
wtedy w Krakowie, a konkretnie w Kurzej Stopce na
Wawelu, a on na rogu Rynku i Wilnej. Uwierzy pani?
Obaj krcilimy si przy wczesnych wadzach, bylimy,
e tak powiem, lobbystami na rzecz pewnej sprawy,
tylko ja bardziej, a on mniej. Krakowianie walili do mnie
drzwiami i oknami. Doradzaem, forsowaem projekty.
Troch jak teraz.
Wanda: A Twardowski?
Boruta: Twardowski? Robi w lustrach.
Wanda: Pan gada bzdury. Twardowski nigdy nie miesz-
ka w Krakowie. Owszem, posiada kilka spek, ktre zaj-
muj si wyposaeniem wntrz, ale przecie
Boruta: Nie, nie, nie! Wie pani, ja bardzo pani prze-
praszam. Za siebie. le si do tego zabralimy. Moja wina.
Moemy zacz od pocztku? Prosz si na mnie nie zo-
ci. Mam ostatnio cikie lata. Zgoda?
Wanda: Powiedzmy.
Boruta: Napije si pani czego?
Wanda: Wod poprosz.
Boruta nalewa wod do szklanki. Potem sobie kielicha.
Boruta: A, co mi tam, goln czystej, ju prawie po lan-
czu. No, prosz sobie zapali.
Szelest w torebce. Charakterystyczny dwik kamienia zapal-
niczki.
Boruta: Te jednorazwki nic tylko si psuj. Szanowna
pani Wando, ogniem su!
Pauza, trzask, pomie. Wanda krzyczy, przeraona.
Wanda: Rka si panu pali!
Boruta: (najpierw swoim gosem) Rka mi si pali! (potem
gosem Wandy): Rka mi si pali! O jeju czarodzieju! (zaczy-
na mwi rnymi gosami, mskim, eskim, gosem dziecka)
Mamusiu, pomocy! Ja oszalaem! O, wiem, co pani myli:
to nie dzieje si naprawd! Co on mi wsypa do wody! (gos
si znieksztaca, brzmi, jakby dochodzi z dna studni) Prosz mi
wierzy, jestem duo ciekawszy od Twardowskiego!
Wanda: Zostaw mnie!
Boruta: (swoim normalnym gosem) Nie zamierzam zro-
bi pani najmniejszej krzywdy. W rzeczy samej, moe
pani wyj w tej chwili. Prosz pamita o dyktafo-
nie! Zgodziem si z pani porozmawia i dotrzymam
sowa, bo ja zawsze dotrzymuj sowa, co nie jest czste
w naszych smutnych czasach. Prosz wsta Pomog.
Nie, to nie, ale tym razem chyba nie odmwi pani drinka.
(brzk szka) Pani zdrowie! Wic, skoro pani to tak inte-
resuje, Twardowskiego poznaem na dworze Zygmunta
Augusta, jakie piset lat temu. W szesnastym wieku.
Nawiasem mwic, to ja nauczyem go obsugi lustra.
Wanda: Czy pan si dobrze czuje? Jakie piset lat?
Jakiego znw lustra?
Boruta: Co te si pani krzywi, przecie nie jest pani
gupia. W owym lustrze zaklta jest moc witowita,
samej Czwrcy, wielkich bogw: Peruna, Mokoszy, Doli,
no i tego tamtego, a ram sklecono z dbu, co sta na
witej polanie i by stary jak wiat. Spali si, biedaczyna,
to i rama ndzna taka; grunt, e z materiau szlachetne-
go! Tylko prosz mi nie mwi, e i o tym pani nie wie?
Swarogu i twarogu, czego oni was w tej szkole ucz
Zero poszanowania dla historii, tradycji. Czy choby,
tyfus i cholera, legend. Ale samo lustro migao jak naley.
Pokazaem Twardowskiemu co i jak. Mia niby wskrzesi
t ca Radziwiwn, no wie pani, dla krla.
Wanda: A on nie wywoywa ducha? W legendzie by
duch.
Boruta: A co Zygmunt August, znany jako Gucio-Gucio
albo Lepkie Rczki, by z tym duchem robi? W oczy
patrzy? Nie, chop baby z krwi i koci potrzebuje, nawet
jeli ma koron.
Wanda: Prosz pana. Ja te baba jestem. I to stara.
Dwch mw pochowaam i wiem, na czym wiat pole-
ga. Wiem te, co teraz widziaam i syszaam. Nic mi si
nie wydawao. Nie oszalaam. Na to pan liczy, co? No to
niedoczekanie pana. Pan nawet nie wie, ile razy w tym
zawodzie widziaam ju i syszaam rzeczy, po ktrych
Lenin wskoczyby w mnisi habit. A wie pan, dlaczego
nadal daj rad? Bo przestaam si bawi w wiar i niewia-
r. Jest tylko materia do druku, dobry albo zy. Ale to nie
jest dobry materia, panie Anonim. Pan naprawd prbuje
mi wmwi, e Twardowski, nasz miliarder biao-czerwo-
ny, ma piset lat i jest czarodziejem?
Boruta: O rety, i tak, i nie. Twardowski pi wiekw
temu dorwa lustro za moj spraw. Zawarlimy ukad.
A Twardowski, cho fagas na kaczych apach, ma smyka-
k do hokus-pokus. Co pani taka blada? Jeszcze kielicha?
Moe podejdziemy do okna? Przewietrzy si pani. Prosz
si nie ba. Gdybym chcia pani skrzywdzi, dawno bym
to zrobi
Kroki. Skrzypi otwierane okno.
Boruta: Mmm, uwielbiam zapach macierzanki o poran-
ku! Ech! a przecie pamitam, jak peno byo tutaj turw
i niedwiedzi, normalnie pod kadym krzaczorem jak
nie trykajcy si grzybiarze, to tur. A tur, swoj drog,
mia pani na bani, to straszliwa franca bya. Tylko stary
krl Koszyszko potrafi takiego ubi jednym pchniciem
wczni. Krzywy, lepy, ledwo si w siodle trzyma,
a dzid bi. Tylko prosz nie zaczyna z tymi idiotyczny-
mi pytaniami. Jaki krl? Jaki tur? Co za br? Mog pani
potrzyma za rk?
Wanda: (kwano) Czy to s owiadczyny?
Boruta: No, miao. Przecie pani, jak to mwi, nie
zjem. (rozmarzony) Nie por. Nie schrupi. Khm, tego.
Prosz mi powiedzie, skd pani jest.
Wanda: Wikipedia zawioda? Prosz sobie gugln.
Boruta: Urodzia si pani w Lublinie, pod koniec wojny.
Mmm, pamitny czterdziesty czwarty
Wanda: Chyba pidziesity Zaraz, skd pan wie, e
na Wikipedii jestem o dziesi lat modsza? Jasny szlag,
arty si skoczyy! Co to jest, czy pan mnie kaza ledzi?!
Jeli tylko komu pan o tym powie
Boruta: (kontynuujc) ale niedugo pniej rodzice
przyjechali do Warszawy. Ojciec by inynierem, a wadza
potrzebowaa inynierw. No i piknie. Cofnijmy si jed-
nak dalej. Wiedziaa pani, e pani dziadek mia przedwo-
jenn matur? Pracowa w urzdzie patentowym.
Wanda: Skd?
Boruta: Ale zgin na wojnie. Papiery spony.
Wanda: Do czego pan zmierza? Jeli chce mnie pan
szantaowa, to co z tym wsplnego ma mj dziadek?
Moe jeszcze pan powie, e jaki prapraprzodek pracowa
dla caratu?
Boruta: Akurat ten walczy po stronie powstacw
styczniowych. Ciekawy czowiek. Ale do rzeczy. Ludzie
nie wiedz, skd przyszli i dlatego s tacy zagubieni.
A pani do taka ciepa W kadym razie, chtnie su
wiedz. Ot, Wandziu kochana od butli oderwana, pani
rodzina yje na tych ziemiach od trzech tysicy lat. Czuj
to w pani skrze. Czuj to w pani krwi.
Wanda: Pan ju tak bdzie, prawda? Rzuci pan swko,
potem huknie, a potem zacznie gada bzdury. Prosz si
te nie obawia, nie obrazi mnie pan, nie zdoa zniechci.
W gruncie rzeczy, wyglda pan na jednego z tych paja-
cw, o ktrych teraz puszczaj filmy. Jeden taki lata, drugi
rozcigliwy jak, za przeproszeniem, kalosz z dyskontu,
inny zmienia si we wciekego, zielonego stwora. Szkoda
tylko, e aden PIT-u wypeni poprawnie nie umie.
Cudaki. Zrobili to panu w jakim laboratorium? Ten gos
i oczy? Sam pan tego chcia? Dobrze, powiedzmy, e udao
si panu mnie przestraszy. Ale mnie pan nie nabierze.
Boruta: W porzdku. Czego pani oczekuje?
Wanda: Uczciwych odpowiedzi.
Boruta: Ale prosz. Mylaem tylko, e pani to zain-
teresuje. Pani przodkowie mieszkali tu od trzech tysicy
lat. A ich kraj, Lechia, zwana te Sarmati albo Wielk
Scyti, liczya sobie jeszcze wicej. Wspomina o niej
Pliniusz, pisa Ptolemeusz, przebkiwa Tacyt. Z alem te
stwierdzam, e nie udao mi si przechwyci wszystkich
egzemplarzy kroniki Prokosza. Co wic musiaa pani
sysze. Chopaki pogonili Aleksandra Macedoskiego,
a krl Lech III walczy z samym Cezarem. To byy czasy
Szczerze powiedziawszy, nawet lubiem Juliusza, zawsze
mia rk do efektownych zwrotw akcji. No, prosz
sprawdzi stare mapy. Wie pani, e w Zagrzycach odkry-
to grd sprzed szeciu tysicy lat? Albo czy syszaa pani
o yglinie? A o Bronocicach? Jakie tam warzyli piwo, pani
Wandziu Moe mieszka tam jaki pani przodek?
Wanda: A, te sprawy. To znam doskonale. Czytaam
o nich, na takich rnych dziwnych stronach. Byo tam
te co o UFO i jaszczuroludziach. Poywienie te pan
przyjmuje tylko w postaci promieni sonecznych? Jeli tak,
musz przyzna, e niele pan wyglda, ten brzuszek
Nie obrazi si pan.
Boruta: To w jaszczuroludzi rwnie pani nie wierzy,
pani wtpica-polewajca? Niech bdzie i tak. A co pani
powie na bogw? Na Peruna, Dol, Mokosz i tego tam,
czwartego, a take na strzygi, mamuny, na leszych i pou-
dnice? Ooo, przecie widz. Te pani nie odpowiadaj?
Doprawdy, co z wami zrobia ta telewizja W takim razie
mog speni pani drugie yczenie. Pytaa pani o imi.
Borowy jestem, ksi drzew. Ten, Przed Ktrym Kaniaj
Si Cienie. Ten, Ktry Przechadza Si Po Puszczy. Bardzo
mi mio.
Wanda: A jakie byo moje pierwsze yczenie?
Boruta: Daj uczciwe odpowiedzi. Gwoli uczciwoci,
dawno straciem stanowisko i znaj mnie teraz pod innym
imieniem-brzemieniem, szczciem i nieszczciem, psot
i zgryzot. W kadym razie kiedy yli tutaj razem: ludzie
i potwory. Jak pani sdzi, kto by na grze, kto na dole? Kto
gin, a kto przeuwa gincego? Powiem w zaufaniu, e
pani przodkowie mieli zdrowo przegwizdane. Krlowie,
jak w Koszyszko, Lech Oszust, Popiel Zbrodniarz, su-
yli starym bogom. Ta czwrka, Perun z kolegami, to nie
byli mili gocie, a jak zebrali si do kupy ech, lepiej nie
gada. Rozrywanie komi? Prosta rozrywka! Rozpalona
stal w gardziel? Jeszcze lepiej! Klatki ponce z ofiarami
w rodku? Prosz uprzejmie.
Wanda: Niech bdzie. Zamy na chwil, e to, co pan
mwi, jest prawd. Pan by jednym z nich, czy nie? Jak
znam ycie, zaraz usysz, e przez cay ten czas zajmowa
si pan podlewaniem dbw i karmieniem sarenek
Boruta: (zmieszany) Khem, tego. Byem tylko niewie-
le znaczcym urzdnikiem na wyjtkowo niewdzicz-
nym odcinku! Ale tak, dziki temu stanowisku zyskaem
inny punkt widzenia. Kto chowa si po moich lasach?
Niedobitki z rzezi, uciekinierzy ze stosw i modziecy
przez mamuny przemienieni w starcw. Tylko cierpienie.
Straszne cierpienie.
Wanda: Tak, tak. Podpowiem panu: i wanie wtedy,
oburzony t jawn niesprawiedliwoci, postanowi pan
co zrobi.
Boruta: No wanie! Piast? Koodziej dobrodziej? Mwi
to pani co? Ot nie ebym si chwali, ale musz powie-
dzie, e caa afera z Popielem i Kruszwic to byem
ja! I niech pani nie wierzy w te myszy C, Popiel
Zbrodniarz rzeczywicie otru swoich stryjw, doprawdy
nie wiem kiedy, skoro ledwo potrafi zle z tej swojej
Niemry. Powabna bya, nie powiem, ale eby a tak si
da omota? W kadym razie, postanowiem dziaa.
To ja cignem pierwszych misjonarzy i natchnem
Piasta do czynu. No, z Popielem da sobie rad, ale Peruna
i innych ogarnem sam. Cichutko, szybciutko i po krzy-
ku. Ale si darli, ci bogowie, gdy znaleli si w kajdanach.
Uwolniem pani lud, za co, jak sdz, naley mi si odro-
bina wdzicznoci.
Wanda: Oraz order i wyspa na Kanarach. Oczywicie.
Sucham dalej.
Boruta: Widziaem, jak chrzcz Mieszka w spienio-
nych wodach Warty! Widziaem, jak Chrobry przekuwa
Szczerbiec, wlewajc wasn krew do stali! To przede mn
Kijw rozoy nogi, to znaczy otworzy bramy!
Wanda: Prosz si uspokoi, bo yka panu pknie.
Boruta: Wiem, o czym pani myli! Jakiej gazecie sprze-
da tak wietn histori?!
Wanda: Internety s pene takich rewelacji. Ale nawet
zakadajc, e to wszystko prawda, jakim cudem kto
taki jak pan, opiekun lasw, agodny boek z jaowcem
w nosie, zdoa przekrci czterech wielkich bogw?
Boruta: Czterech w jednoci! Syszaa pani kiedy
o wiatowidzie? Czwrcy? Dla pani to pewnie jeden bg
o czterech twarzach Ot nie! to byo czterech rnych
bogw. Zazili si ze sob w kad pierwsz noc peni po
wiosennym przesileniu i prosz nie pyta, jak cudacznie to
wygldao. Capnem ich wanie wtedy. Wie pani dosko-
nale, jak to zrobi najlepiej: nastawi jednego przeciw dru-
giemu A potem patrzy, jak si bior za by.
Wanda: Konkrety prosz. Pki co zarzuca mnie tu pan
jakimi datami, nazwiskami Peruna to moe jeszcze
kojarz, ale reszta? Pan ich sobie wymyli? C prostsze-
go, przecie tak adnie mi pan tu ciemnia. Swoj drog,
panie Borowy, nie sdziam, e trafi na a takiego waria-
ta. Szkoda, e si pan nie nazwa bo ja wiem Krak,
amignat, Kokosz, albo jako rwnie spektakularnie.
Boruta: To byo tak dawno Ledwo pamitam.
Wanda: Jasne, jasne. Przed chwil chwali si pan
pamici jak tur czy jaki tam Koszaek i Opaek.
Boruta: Koszyszko. Troch szacunku dla starego
Wanda: Umwilimy si na uczciwe odpowiedzi.
Boruta: No. Wic tak. Napuciem Peruna na innych.
Zawrciem mu w gowie. Wytumaczyem, e wadza
naley si jemu, tylko jemu, bo wadza zawsze naley si
najsilniejszym. I on ich teges. A ja go teges!
Wanda: Wic gdzie s ciaa? Ciaa Czwrcy? Mwi pan
troch o archeologii. Jedna czaszka wyjaniaby spraw.
Boruta: Taki bg to spory trup. No ale ja ich nie zabiem.
Nie mogem. Nie chciaem. S, powiedzmy przetrzymy-
wani, bardzo zadbani, cho zmaltretowani. Podobnie jak
inni, ci pomniejsi. Strzygi, mamuny, te psiekrwie wpie-
rze. Co pani powie na tak propozycj ja pogrzebi
w mojej smtnej gowie, a pani odstawi to swoje idiotyczne
zdziwko na koek. adnego Koszaka-Opaka i pkajcych
yek. Prosz przynajmniej udawa, e mi pani wierzy.
Powinnicie przynajmniej tyle umie, wy dziennikarze.
Wanda: A wy, biznesmeni, powinnicie wiedzie, dla-
czego nasza praca jest tak niewdziczna. Ale niech bdzie,
sucham.
Boruta: Lechia trwaa tysice lat, czyli, na upartego, od
zawsze. I Czwrca te bya wieczna. No, moe nie wiecz-
na, ale tak stara, jak podatki i kurewstwo ludzkie. Z ich
perspektywy, Peruna i innych, wszystko byo takie samo.
Lasy te same i ludzie jak zwierzta. A tu nagle, niby
skurcz kiszek, pojawio si co nowego, niepokojcego. Jak
pani myli, co to byo, pani kochana, co wali luf wieczo-
rem, a seteczk z rana?
Wanda: Prosz sobie darowa takie arty. Hmm Na
upartego, boga moe zdenerwowa inny, nowy bg.
Boruta: No wanie! Pojawi si nowy porzdek. Nowa
sia, ktra nie zamierzaa oddawa pola. Wrcz przeciw-
nie. I nasze cztery ancymony zaczy si biedzi, c zrobi
z tym caym chrzecijastwem. Po kraju krcili si misjo-
narze, a krle na Zachodzie chrzciy si, jakby jeden mnich
z drugim obieca, e zby im poodrastaj, a kuki znw
zaczn miga. Dola, Mokosza i ten tamten
Wanda: Ten tamten, czyli kto?
Boruta: Hm, jakby to pani Nie lubimy wymawia
jego imienia. Czy raczej przydomku, imienia nikt nie
zna. Niewiadomy. Ni pies, ni wydra, czyli ten tamten.
Mog dalej? (pauza) Wic wszyscy, poza Perunem, uznali
chrzecijastwo za przejciow mod. Za co, co szybko
przeminie, przyjdzie i przejdzie jak wiosenna burza. Tylko
Perun widzia w tym kopot. A ja, prosz pani, ju z nimi
rozmawiaem!
Wanda: Konkretnie, z kim?
Boruta: Z Piastem i jego ludmi. Po skrytoci, bez rado-
ci. Co, miaem sobie aowa? Ale co pocz. W moim
fachu, droga pani, trzeba umie patrze dalej. Reagowa
na zagroenia.
Wanda: Siga, gdzie wzrok nie siga?
Boruta: A eby pani wiedziaa! Jak nie ty innych, to inni
ciebie przekrc! Twarde prawo boru. Borana, Jaga i reszta
mojej rodzinki nigdy nie umieli tego zrozumie. A Piast
to by lepszy cwaniak z wsem, asy na tron i kobitki! No,
od razu widz, e zaczyna pani kojarzy! Pani Wandziu,
to si nazywa bysk zrozumienia w trzewym oku! A
caa pani pojaniaa. Przy Koodzieju, alias Silnorkim,
krci si te mody biskup Jordan, taki spryciula, co niby
tylko ludziom chcia gowy kropi. I kropi, a jake! Ju
modym kotem bdc, potrafi p dnia sta w grskim
potoku i klepa te swoje pacierze. Palcami wbija elazne
hufnale, bem belki ama dbowe, mocne, w kcinach na
rodku stawiane, po czubkach sosen skaka, jakby to byy
kamienie na rzecznym brodzie. A jakie cuda wyczynia
z nogami Wszystkie te wyskoki, pobroty. Jak dopad
takiego leszego czy wodnika, rusak, wi czy
Wanda: Mamun?
Boruta: czy mamun (pauza; wyranie zbity z tropu)
Ten tego, o czym to ja? W kadym razie, pogadaem ja
sobie z nimi, zaoylimy takie, no, konsorcjum w sprawie
nowego adu. Oczywicie to ja musiaem wykona brudn
robot. Ale, ale, kochana koleanko szklanko. Prosz mi
powiedzie, dlaczego ludzie pij?
Wanda: Pij? To akurat proste. Bo lubi by nawaleni.
Dlatego. Inne powody to ciema. Tylko e nie wiem
Boruta: A pani ojciec, pi?
Wanda: Wiadrami. Nie no, panie Borowik, czy tam
Borowiec, to ju chyba przesada? Co panu do tego?
Boruta: Spokojnie. Jak to mawia je, schodzc z ryo-
wej szczotki: to nie to, o czym pani myli. Przynajmniej
na razie. Wrmy to tej palcej kwestii. A pradziadek?
A ssiedzi, koleanki z pracy? Zastanawiaa si pani
kiedy, czemu Polacy najbardziej na wiecie kochaj
wdeczk? Goda, gorzaeczka, nafta, pysznoci! Teraz
si pani dowie, czemu wszyscy w tym kraju od zawsze
chlej na umr. Jakby nie patrze, to troch moja zasu-
ga. Nie chwalc si, jam to sprawi! Wic, wpadem do
Jagi. Jakby to uj Cra moja, przybrana, ale nie mona
powiedzie, ebym nie przygarn jak swojej! Rnie si
midzy nami ploto. W kadym razie, maa dobra Jaga
zawsze bya troch roztrzepana. Posiedziaem, pogadaem
i buchnem jej bielu. Ale nie taki, jaki moe pani sobie
nazrywa. Prawdziwy bielu czarownicy. A, bo pani nie
wie. Creczka moja to zawsze miaa rk do ziek. Magii.
Zakl. Wiedzy. Strasznie charakterna. A potem przyszo
wito Czwrcy. Popiel wiele by pani o tym opowiedzia,
gdyby mu Jordan brody stop nie przeczesa, ale jak dla
mnie, chodzio wtedy o wielk uczt dla Czwrcy i reszty
taatajstwa. Nie powiem, swego czasu nawet to lubiem.
Ale skoczyy si dobre czasy, trzeba byo patrze swego.
Musi to pani zrozumie: mogem albo poprze reszt
Czwrcy i patrze, jak powoli ogarnia nas nowa sia. A na
to nie zamierzaem pozwoli! Zawsze mwi, e lepiej by
wadc u siebie ni sug za paskim stoem. Albo stan
z Perunem do przegranego boju. Mona o mnie wiele
powiedzie, ufam, e dobrego, ale taki gupi nie jestem.
Potrzebna bya trzecia droga Dodaem wic tego mojego
bielunia do boskiego miodu i, jakby to powiedzie
Wanda: Otru ich pan.
Boruta: Za kogo pani mnie ma? Posnli, a nie kipnli.
Niewiadomy, niby taki niepozorny, a wlewa w siebie kufel
za kuflem, a pad. Dola z nosem w garze. A Mokosza na
takiej jednej dziwoonie z bimbaami. Tylko Perun co
wolno pi. Jakby si czego domyli, jakby na co cze-
ka. Przeraziem si nie na arty, przejrza mnie, czy co?
I wtedy zrozumiaem, gdy w wietle dogasajcych ognisk
patrzy po pobojowisku uch, co to by za melan! i kiwa
tym swoim paskudnym bem. Skurczysyn, wpad dokad-
nie na ten sam pomys co ja! Chcia wszystkich ich spi
i samemu przej wadz. Zgromadzi w swoim rku ca
moc witowita, schowa w rkawie asa przed rozgrywk
z now si. Uderzy, jak to mwi, z wyprzedzeniem.
Wiem, bo mamrota jedno: jeden bg, jeden bg
Wanda: I co pan zrobi?
Boruta: Jak to co? Postanowiem dziaa! I to od razu
heroicznie! Wyzwaem go na pojedynek.
Wanda: (sceptycznie) Pan przeciwko Perunowi?
Boruta: Ale! Nie na pici i pioruny przecie. Na mid
i piwo, Wandeczko kochana, na mid i piwo!
Wanda: I co, ten cay Perun tak po prostu si zgodzi?
Wiedzc, e to moe pokrzyowa mu plany? Przecie to
idiotyczne.
Boruta: (z politowaniem) Pani Wandziu. Prosz nie
pozwoli, eby si pani pyta z nosem pomerdaa. Wida,
e nigdy nie bya pani bogiem wojny. A presti, duma,
buta? Przecie ja mu rzuciem w twarz, e nie jest, kurna,
mczyzn. I gorzej nawet. e si napi nie potrafi! To tak,
jakby pani zapytaa szwagra, czy potrafi stan na rkach
z grillem midzy stopami. Jak to, on nie da rady? (napuszo-
ny) Zreszt, w gr wchodzia take kwestia pewnej damy.
Ale o tych sprawach, jak pani wie, dentelmeni nie roz-
mawiaj. (normalnie) Tak czy siak, gdyby Perun mi wtedy
odpuci, historia boskiego przewrotu wygldaaby dzi
inaczej Ludzie sami by go na butach ponieli.
Wanda: No tak. Mwi o tym na pierwszych zajciach
z psychologii neandertalczyka. Albo szkoleniach, jak bez
wysiku wytresowa mczyzn w trzech krtkich kro-
kach. Z tego, e teraz rozmawiamy, wnioskuj, e ma pan
mocn gow.
Boruta: A owszem! przepiem Perunisko, cho byo
ciko. C to bya za pijatyka! Perun chla jak ruski gene-
ra, jak najstarsza dziwka w taborze. Jakby zapomnia, co
sam zaplanowa. A nagle zrobio si zupenie ciemno,
Perun pad, a i ja, no c, deczko si nawaliem, ledwo
co pamitam. Ale ustaem! A wszystko ju byo przy-
gotowane. Ugadane-przyklepane. Przylaz ten Jordan,
Piast te si krci w pobliu i chyba nawet rwa do boju.
Prbowali pozabija bogw, ale nie bardzo im szo. Bg,
nawet urnity w sztok, niezbyt nadaje si do zabijania.
Wic w kocu sptali ich tylko, a take reszt tego caego
mazgajstwa-taatajstwa.
Wanda: Mamuny?
Boruta: (rozelony) No kurwa, chyba e mamuny. (pauza)
Wikszo borowych, oczywicie, siedziaa po lasach i mie-
limy, to znaczy oni mieli z tym mas kopotu. Nie wszyst-
ko zreszt poszo tak rach-ciach. Ale ludzie, jak zobaczyli
Czwrc w kajdanach, normalnie zwariowali z radoci.
Wanda: (sceptycznie) Bo uwierz. Przecie to byli ich
bogowie.
Boruta: Powtarzam, zwariowali. Zapragnli by jak
bogowie. Wycignli piwa i miody, zaczli wielkie wi-
towanie, popijanie, megachlanie, i tak wanie robi do
dzi, na wieczn rzeczy pamitk. A ja? Miaem kaca
i poczucie dobrze spenionego obowizku. Tylko Borany
jako nie udao mi si do tego Zreszt, niewane! Stare
dzieje. Zrobiem swoje, wanie dla pani, e tak uderz
w tony patetyczne. Ale czy wyobraa sobie pani, jak idzie
do Biedry, Biedroneczki, czy tam innego markeciku, a tu
nagle zza drzewa wyskakuje lokis?
Wanda: Lokis? Chyba lokals. W kadym razie nie bar-
dzo. Trapi mnie co innego. Jeli dobrze zrozumiaam, pan
zaatwi czterech gwnych bogw. Piast, Mieszko i inni,
ci wadcy, ktrych znamy ze szkoy, zrobili ca reszt.
Wyapali, czy tam zabili, na przykad skrzaty i utopce.
Dobrze mwi?
Boruta: Skrzaty to paskudne stworzenia. Nie ma ich co
aowa.
Wanda: Ale pan by jednym z nich, panie Borowy.
Boruta: Mwiem ju, e to stare imi.
Wanda: Pytam, jakim cudem pan przey? Pan rwnie
jest sowiaskim demonem. Jordan z Piastem te powinni
pana zapuszkowa.
Boruta: le zadane pytanie, kierowniczko-alkoholicz-
ko. Powinna pani raczej zapyta, co robi teraz?
Wanda: Jasne, w porzdku, po prostu wietnie. Co pan
obecnie robi, drogi panie Borowy, o Ty, Ktry Przechadzasz
Si Po Puszczy, pogromco bogw, przyjacielu krlw? Co
u pana, drogi panie?
Boruta: Prosz za mn.
Sekwencja dwikw. Kroki, dwik jadcej windy, otwiera-
nych drzwi. Wanda i Boruta wsiadaj do windy, winda nie-
naoliwiona, trzeszczy. Jazda trwa dugo, bardzo dugo. Boruta
zaczyna pogwizdywa.
Boruta: (piewa) Idzie Grze przez wie/ wd kum-
plom niesie
Wanda: Dugo jeszcze? Taka winda w rozpadajcym si
popegeerowskim bloku? No, no, wykosztowa si pan
na efekty specjalne. Albo si co zacio i stoimy.
Boruta: nyska trach/ Grzesio w piach/ Diabe taczy
z Grzesiem!
Winda staje, otwieraj si drzwi. Szum jak w biurze. Bardzo
wielkim biurze. Ale co musi by mocno nie tak, Wanda jest
wgita.
Wanda: (kaszle) Khhh, khh Jasny piorun Co to za
smrd? C to za miejsce?
Boruta: Szanowna pani pozwoli, e si przedstawi.
(swoim prawdziwym, mrocznym gosem) Jestem Boruta.
Witam w polskim piekle.
Wanda: (prbujc zachowa fason): No, no, no Jeli ju,
spodziewaabym si raczej kotw. Wielkiej ciemnoci.
Czemu to miejsce przypomina biuro?
Boruta: Tutaj lokuje si dzia zarzdzania. Niej mamy
marketing, a haery to ten diabe tam, widzi go pani? Ten
z duymi zbami i siekier. Potpieni, czy raczej pacjenci,
jak zwykem mwi, rezyduj niej. Gdzie, oczywicie, te
pjdziemy. Ale na pewno chce pani o co spyta. Wrcimy
do wywiadu?
Wanda: Widz, e potrafi si pan ustawi w kadej
sytuacji. Niech mi pan powie, ale tak szczerze: za tym te
stoi Twardowski, co? Miliarder pieko se strzeli, co na
ksztat pieka, taki lunapark jak Disneyland, kto bogatemu
zabroni. Prawda?
Boruta: (mieje si, szczerze ubawiony) Twardowski,
Disneyland, a to dobre, no jasne Prosz pani. Wadc
piekie zostaem z przypadku i dobrego serca, jakkolwiek
dziwnie by to brzmiao. Tego poranka w ogle by strasz-
ny baagan. Pani to sobie wyobrazi: bogowie si budz
w kajdanach i dr si, a skrzaty z gazi spadaj. Druyna
Koodzieja Silnorkiego gania za strzygoniami, a nikt nie
wie, co jest grane. Zagada mnie ten cay Jordan i zaraz
zacz si gowi, co ma ze mn pocz. Bd co bd to ja
ich tam cignem, a umowa jest umowa, nawet z misjo-
narzem. Czy moe zwaszcza z nim, strasznie zasadniczy
to by czowiek. No i rzek, e naradzi si w mojej sprawie
ze zwierzchnictwem
Wanda: Watykanem?
Boruta: Prosz pani, mwimy o samej grze. Ale co si
bd przechwala! zdya si ju pani pewnie zoriento-
wa, e nad skromno ceni wyej tylko prawdomw-
no. W kadym razie stano na tym, e zaproponowano
mi nowe stanowisko. Midzy nami mwic, wanie na
to liczyem Przecie nie urabiabym sobie rk po okcie,
eby jaki Piast Koodziej czy reszta tej haastry spia ca
mietank! I tak, od sowa do sowa, zgadalimy si, e
bd zarzdza lokaln fili pieka. Kto musia to robi,
ludziom nie wolno, ci od nich niezbyt si do tego nada-
j. Za piekielniki zachodnie (cisza gos) Prosz mnie
nie sypn ani nic, najwyej wszystkiego si wypr, ale
musi pani wiedzie, e ju wtedy w piekle europejskim
panowaa straszna biurokracja Jak si tam wzili za
by, karierowicze, to okazao si, e na wschd nikt dupy
ruszy nie chce. (zaciera rce) I stano na moim.
Wanda: Niech zgadn. Pan to wszystko tak z dobroci
serca?
Boruta: A jake! Gdyby nie ja, robot wziby moe kto
inny, gorszy, i pacjenci mieliby naprawd przegwizdane.
Moj pierwsz decyzj byo zmniejszenie temperatury
w kotle o siedemdziesit stopni. Bo musi pani wiedzie,
e pod Kruszwic, tam nasz zakad mia pierwsz siedzi-
b, pracowalimy jeszcze na archaicznym sprzcie. Ale
to nasze, polskie pieko! W innych oddziaach jest duo
gorzej. Diaby s zasadniczo sfrustrowane i zawistne,
zwaszcza jak im papierkowej roboty przybywa. Ale, wia-
domo, kara musi by, potpienie to nie buka z masem.
Wic robi, co mog, by dao si tu y. To jak? Zobaczymy,
co u naszych milusiskich? Moe kto pamita jeszcze
Twardowskiego?
Wchodz do windy, winda jedzie w d.
Wanda: Jeszcze do dou?
Boruta: (piewa) A wszystko to, bo siebie kocham/ i nie
wiem, jak bez siebie mgbym y/ chod, poka ci, czym
mio wasna jest/ i spaaszuj ci!
Wanda: Bardzo mieszne. Ja to wszystko rozumiem,
wiem, gdzie si znajduj, ale mgby pan by nieco mniej
obcesowy?
Winda staje.
Boruta: Naprawd? Nieche pani askawa powie to
samo temu tutaj.
Sycha jaki kaszel, chrzknicia, burknicia.
Wanda: Gdzie my znowu jestemy?
Boruta: Polskie pieko, poziom minus dwa i p, czyli
segment celebrycki. Trzymam tutaj tych z podrcznikw,
cho o tym miglancu raczej niewiele pisz. Mia pani od ran-
nej bani, ot i Bolesaw Okrutny, zwany Zapomnianym.
Jak pani sdzi, he, he, czemu zapomniany?
Wanda: Troch pan przesadza. Co nieco o historii to ja
moe wiem, ale nie powtrz panu biografii wszystkich
polskich ksit. Zwaszcza tych, o ktrych nikt nie wie.
Boruta: No ju, ju, nikt nie bdzie tu pani egzami-
nowa z dat. Wystarczy, e powiem, e to syn Mieszka
Drugiego, jedenasty wiek. Jedenasty. Za tym chyba pani
nada? Swoj drog, nasz Mieszko musia si uwija
z robieniem potomka. Bo mu tam ciachnli, no Urnli
Mieszku mieszka.
Wanda: (do Bolesawa) Panie Bolesawie? Kim pan
jest? Co pan tu robi?
Boruta: On nas nie widzi ani nie syszy, jak kady tutaj.
Zanurzony w swoim potpieniu.
Wanda: Co on robi?
Boruta: Zadaje pani coraz gupsze pytania. Co ma
robi, do cholery? Cierpi przez ca wieczno!
Wanda: Ale za co?
Boruta: Za niewinno!
Wanda: No wic wanie Co to w ogle za idea,
eby krla w kotle smay. Czy tam jako inaczej mczy.
Polityka, to bym jeszcze zrozumiaa.
Boruta: Postawi na zego konia, droga Wandziu. Jak ci
to powiedzie, eby znowu mi nie zarzucia, e ci chc
skoowa. e matur strasz. Pamitasz co nieco z pod-
rcznikw historii? Bo jak mymy ju capnli borowych,
a Perun z ekip wyldowali tu na kwadracie, okazao
si, e nie wszyscy w nowym kraju ciesz si z przemia-
ny. Buntowa si zaczli, mciwody nudne marudne!
Powstania pogaskie wzbudza! Starych bogw poszuki-
wa! Pieko szturmowa! I nasz Bolo milusiski, Okrutny
jak si patrzy, co nie przepuci adnemu kapanowi nowej
wiary, stan na ich czele. Tak si chcia dochrapa, karie-
rowicz, a! To mymy mu pokazali, co to znaczy Borucie na
odcisk nadepn No i potem go kazano z kart historii
wymaza, wykreli. Do skutecznie, nie powiem, jak
sama pani widzi.
Wanda: Moe lepiej by mi pan wytumaczy askawie,
na czym konkretnie polega to jego cierpienie? Owszem,
wyglda na zabiedzonego i jest w kajdanach. Ale wielkie
mi halo, poowa menedmentu redniego szczebla w co
wikszych korporacjach wyglda gorzej od niego. Tyle e
ten wali dutem w granitow ska. Nic mu si od tego nie
stanie, zasapie si najwyej Powtarzam, wielkie mi halo.
Boruta: Prosz pani, ja naprawd jestem agodny,
jak tylko mog. Nie przypiekam elazem i nie trzymam
w smole. On musi po prostu wyku w granicie swoje imi.
Gdy to zrobi, bdzie wolny.
Wanda: Granit twardy. Ale ile on tu siedzi? Dobrze
licz, prawie tysic lat? Przez ten czas powinien wyku
te osiem liter.
Boruta: Heca w tym, pani kochana, e on jest niepi-
mienny.
Wanda: (tumic miech) No tak, teraz rozumiem.
Boruta: Ten tutaj, cho analfabeta, to niele narozrabia.
Myli pani, e po pokonaniu Czwrcy nasta spokj? Ot
nie. Piast i nastpni krlowie toczyli krwaw wojn. To
byy chopy na schwa. Ju Mieszko pozamiata, Chrobry
te by dobry, a ten tutaj to jego wnuk. Sprzymierzy si
z borowymi: ze strzygoniami, utopcami, ca t haastr.
Wanda: Przypominam panu, pan mwi o swoich daw-
nych towarzyszach
Boruta: A pani zapomina, e wyrzekem si swoich
dla Polski. Dla kraju! Nie ma pani pojcia, jak straszliwy
to ciar. Bolo Zapomniany wgramoli si na tron i zaraz
zacz dokazywa. Jak pon koci, to i z tym kocio-
em wioska. Zdobywali grd za grodem, miasto za mia-
stem. Myli pani, e piecili tylko ojca Mateusza i reszt
ekipy wyapanej na plebanii? Pod n buntownikw szy
wszystkie kmiotki w okolicy, nawet tacy, co to chcieli tylko
witego spokoju, kufelka miodu, kaszy ze skwarkami
i strzechy nad gow! A wojny midzy bogami intereso-
way ich tylko wtedy, kiedy wdrowni grajkowie piewali
o nich w knajpie. Miaem na to obojtnie patrze? Byem
zajty budowaniem prowizorycznej piekielnej infrastruk-
tury, ogarniaem z wolna, jak to waciwie jest z tymi
karami za grzechy. Co miaem zrobi? Rzuciem wszystko
i poleciaem do Rajchu, do faceta, ktrego pani zna jako
Kazimierza Odnowiciela. By opatem, czy tam bratem, co
stanowio trudno. Takich jak ja niechtnie przyjmowano
w klasztorach.
Wanda: Czemu mnie to nie dziwi?
Boruta: Wanie! Kazek to wane imi w pani yciu.
Tak si nazywa pani pierwszy m
Wanda: (oschle) O tym rozmawia nie bdziemy.
Boruta: No pewnie. O zmarych albo dobrze, albo
wcale. W kadym razie nasz historyczny Kazio wcale nie
pali si do gry o tron. Doskonale go rozumiem. Musiaem
uy caej swej hmm perswazji?
Wanda: Czym pan go skusi?
Boruta: Ludzie chc trzech rzeczy. Wadzy, pienidzy
i seksu. Ten zgrabny zestaw ma w swojej ofercie kady
porzdny diabe, a ja staem si bardzo porzdnym dia-
bem, szanowna pani. Istnieje jednak czwarty typ czowie-
ka, i Kazio by jego wybitnym przedstawicielem. Taki go
aknie wycznie witego spokoju. Wic obiecaem mu, e
bdzie wielkim krlem bez adnego wysiku.
Wanda: Powiedzia mu pan, e odbijanie Polski z rk
pogan to weekend w Sopocie?
Boruta: Mniej wicej. Widzi pani, miaem asa w rkawie.
Cztery asy. Poker waciwie Mam na myli Szczerbiec,
a take Rg, Wczni i Piercie. Z czym to si pani kojarzy?
Wanda: Z seksem na dziko? BDSM, krpowanie, cho-
sta, te sprawy?
Boruta: Noo, Wandziu Chciabym powiedzie, e nie
znaem pani od tej strony, ale musiabym skama.
Wanda: Prosz sobie za wiele nie obiecywa.
Boruta: Wic wanie. eby Piast z druyn skuli
bogw, nawet urnitych w pestk, trzeba ich byo nieco
wykrwawi. No, osabi, i tak moc kadego przesza
w jaki bajer, pado na to, co akurat byo pod rk.
Szczerbiec by przecie zwykym mieczem. Tego piercie-
nia nie wziliby od pani w lombardzie, wcznia to tylko
patyk, dopiero potem nasadzono na to ostrze, eby nie
wygldao tak przanie, a rg, znaczy taki ichni kielich,
wala si nieopodal, po popijawie. Improwizacja pena!
Ale to w tych przedmiotach zakla si cz boskiej mocy,
ta najwaniejsza. To z ich pomoc dao si spuci omot
potworom Bolesawa.
Wanda: Mia pan je wszystkie? Co si z nimi stao? Jeli
to niby takie skuteczne ustrojstwo, wie pan, ile by mona
w ten sposb osign? Twardowski na ten przykad
Boruta: (ucina) Nie miaem ich wszystkich, a i ich obec-
na sytuacja niewiele pani obchodzi. Zreszt, co pani by
z nimi zrobia? Wystawia na Allegro?
Wanda: Bardziej interesuje mnie, co zrobi z nimi pan.
Boruta: Z tych czterech gadetw niewtpliwie najbli-
szy jest pani rg. Jego akurat dorwa nasz Bolo. W kadym
razie Kazek da si skusi, zebra druyn i wrci do
Polski. Borowi bronili si twardo i pewno szarpaliby si
za by a do dzisiaj, gdyby nie prawdziwy bohater, cicho-
ciemny kraju Polan. (milczenie)
Wanda: No, kto to taki? To jaki kolejny test z historii?
Mielimy si ju w to nie bawi.
Boruta: Jak to kto? No przecie e ja! Ryzykowaem.
Za moj gow bya wysoka nagroda. Ale poszedem,
przedarem si do obozu Bola i
Wanda: (ironicznie) Wyzwa go pan na pojedynek! Och,
chyba nie
Boruta: Nie jestem barbarzyc. Najdroszy Bolo mam-
rota do siebie w kcinie, a ja porozmawiaem z jego
doradcami. Kademu powiedziaem to samo: e jest wiel-
ki, jest wspaniay i to on powinien by krlem. Doradcy,
jak to si dzisiaj mwi, dzia consultingu, od zawsze
odznaczali si przerostem ambicji nad kompetencj. No
i Bolo dosta przez eb, teraz mamy go tutaj, a doradcy
poarli si o wadz jeszcze nad ciepym trupem. Kady
cign w swoj stron, obz borowych poszed w rozsyp-
k i Kazio Odnowiciel dosta ich na talerzyku, po prostu
zaatwi jednego po drugim. Polska odzyskaa swoj
potg, Kazio przypisa sobie wszystkie zasugi, zgodnie
zreszt z umow, a ja zajem si tym, co zwykle, brudn
robot i drobn psot. Jakie jest pani zdanie o polityce
historycznej?
Wanda: (zgryliwie) W gruncie rzeczy adne. Matur
zdawaam przecie z wuefu Co, tego pan nie sprawdzi?
Boruta: Wandziu kochana jak klin z rana! Za kogo mnie
pani ma, normalnie serce mi krwawi. Mwi tylko o tym,
e kto zarzdza przeszoci, ten trzyma w garci przy-
szo. Przetopilimy denary, ktre bi Bolo, spalilimy
jego portrety i ksigi, ktre zawieray jego imi. Osobicie
szeptaem w ucho Wincentego Kadubka, gdy ten pisa
sw kronik. To nie moja wina, e biedaczyna by przy-
guchy. Z pisarzami nie sposb doj do adu. S dumniejsi
ni krle i pieszcz si czule. Ba, powiem wicej! Kiedy
przyszo co do czego, zakasaem rkawy i sam spisaem
histori Polski! Owszem, nie podaem w niej swojego
imienia. Ale robota jest moja, atwo to pani rozpozna. Nie
chwalc si, Gall Anonim to ja!
Wanda: (uszczypliwie) Istotnie, jeli chodzi o przechwa-
ki, to z panem nie pogadasz. Krynica czystej cnoty!
Boruta: (skromnie, nie zauwaajc przytyku) Kto musia
si tego podj. Oficjalna historia Polski zostaa spisa-
na, za rzeczy, o ktrych pani mwi, okrya tajemnica.
Od tego czasu obowizuje inna, nasza, e tak powiem,
wykadnia dziejw. Legendy si jakie ostay, owszem
Ale kto szuka dzi prawdy w bajkach? Tak musiao si
sta, na pewno pani to zrozumie, zwaszcza pani, czy nie?
Pamita pani choby t straszn zim w 1980 i to, co si
NAPRAWD stao z
Wanda: (przestraszona, saba) Prosz przesta. Mwiam,
e o o Kaziku nie bd rozmawia. Dlaczego mi pan
to robi? Chodzi o ten artyku o pana powizaniach?
Naprawd tak pana dotkn? To wszystko jeszcze da si
odkrci, tylko niech pan
Boruta: (przerywajc jej) Bo mog. C mi pani zrobi?
Pjdzie pani do swojej gazety albo innej telewizji i powie
pani: Suchajcie, pastwo redachtorzy! Pogascy bogo-
wie yli naprawd. Walczyli z nimi pierwsi Piastowie. A,
wanie, jeszcze jedno. W ten weekend wpadam sobie do
pieka. Jest w dawnym pegeerze i cakiem tam fajowo.
Wanda: (prbuje si otrzsn, przeku wszystko w art)
Teraz widz, jaki pan jest stary. Nikt ju nie mwi fajowo.
Boruta: Oj tam, oj tam. No, prosz nie zwiesza tego
czerwonego nosa na kwint. Przejdziemy si?
Kroki.
Boruta: Pani pozwoli. Prosz si przyjrze temu tu bie-
daczynie
Wanda: To czowiek w ogle? Taki kosmaty? Co on
tutaj robi?
Boruta: Przed pani Leszek Czarny, wielki wojownik
i ksi piastowski. Oraz wielki skurwysyn. Jak si moe
pani domyla, jego matka bya dziwoon. Dziwoon
z bimbaami. Dlatego taki urodziwy. A ludzie myleli, e
po prostu jak by may, zapatrzy si na figlujce borsuki.
Wanda: E, co pan mwi, a taki brzydki nie jest
Czemu si tak miota?
Boruta: To jego kara. Leszek nigdy nie przegra adnej
bitwy. Mia eb jak sklep i charakter jak adapter. A w pysk
bi szybciej, ni powiesz Lelum polelum. Nerwowy tro-
ch, znaczy. Rwno tam wszystko w nim grao na wojn.
Poza tym bycie go dzi sakramencko polubili.
Wanda: No, wyglda uroczo z tym buzdyganem.
Boruta: Bo to czesio. Z czesiosowacji. No, gej, co pani
taka niekumata? Prawd mwi, nic nie zmylam. Ale to
ju zdya pani zauway. Pierwszy w waszej, to jest
naszej historii taki spartiata. Pokona Rusinw i Litwinw,
utar nosa biskupowi krakowskiemu, zmuszajc go do
wyskoczenia z kasy, i jeszcze natuk Tatarzyna. Teraz
wci walczy, a jego los, w pewnym sensie, to marzenie
prawdziwego wojownika. Mierzy si z najwikszymi.
Z Achillesem i Hunem Atyll, z Williamem Wallaceem
i Ragnarem Lothbrokiem
Wanda: Panie kochany, ten ostatni to posta z serialu.
Boruta: O, naprawd? Diabe Boruta pewnie te?
Wanda: Tak czy inaczej, nie wyglda mi to na kar.
Boruta: Pani mia by si napia? Poczekajmy chwil
Och! Ach! Ale wykopyrtn! Jejku, ale si wcieka! Bo
widzi pani, pani sympatyczna, z ochot na yczka. Zawsze
mu daj jakie przeszkadzajki na aren. Zalewam j kisie-
lem, rozrzucam gwodzie, a teraz nasmarowaem posadz-
k mydem. Lesio-Czesio si wywraca i przez to przegry-
wa w dwjnasb. Moe to troch czerstwe, ale przyznaj,
serdecznie mnie bawi. Prosz pamita prawdziwy
wojownik nie boi si klski, lecz upokorzenia.
Wanda: Jak rozumiem, Leszek Czarny rwnie odegra
jak sekretn rol w tej pana historii
Boruta: Sekretn jak sekretn. Trupy, ktre za sob
zostawia, wiadcz o czym innym. W kadym razie,
jeli nasz Bolo sterowa pierwszym rokoszem borowych,
to Lesio-Czesio odpowiada za drugi. My tu jestemy
skuteczni, ale nie okrutni. Nie wytukem przecie wszyst-
kich zwolennikw Zapomnianego. I jak mi si odpacili
(pociga nosem, jakby chlipa) Siy Czarnego byy szczupe,
a nawet wychudzone. Zebra reszt stworw skrywaj-
cych si po lasach, plus takich jak on mieszacw, i posta-
wi wszystko na jedn kart. Ale, przyznaj z niechci,
dugo nikt mu nie podskoczy. Jak tylko prbowa, to bc,
w czap i w obornik, to znaczy do piachu. Mia gociu
krzep, a i eb do dowodzenia. A i ludzie go lubili, czego
ju zupenie nie pojmuj. Poradzi z nim sobie dopiero ten
niewdzicznik.
Wanda: Niewdzicznik?
Boruta: okietek.
Wanda: Wadysaw okietek?
Boruta: Kurdupel, no. Karypel. Konus bonus. Sama pani
wie. May, zawzity. Taki, kurna, glonojad. Twardzieli to
jednak najlepiej szuka midzy karzekami. By modszym
bratem Czarnego, oczywicie z innej matuli, i od pocztku
mia pod grk. Matka trzymaa go pod spdnic. Nie
dosta nawet swojego ksistwa. Z miejsca mi si spodoba.
Jeden z tych, co chc przebi mur wasn gow
Wanda: Napuci pan braci na siebie, mam racj?
Boruta: Nazwijmy to wyrwnaniem szans. Lesio-Czesio
mia swoj armi, wic wystaraem si okietkowi o Szczer-
biec. Lesio poszed w piach, a cwany Wadek zabra si za
podnoszenie Polski z rozbicia dzielnicowego.
Wanda: Dlaczego mi si zdaje, e go pan nie lubi?
Czemu to? Przed chwil sam pan mwi, e pan by
wszystko, dla kraju
Boruta: No c. Ujmijmy to tak: koniec kocw, odro-
bink mnie rozczarowa. Ale to nic, jestem diabem.
Rozczarowanie moj kaw, al cierpkim winem, gorycz
za mym
Wanda: A gdzie on jest?
Boruta: Niby kto?
Wanda: okietek! Prosz si przyzna. Pan go tutaj nie ma!
Boruta: Skd ta pewno? Nie no, w porzdku, okietek
moe nie do koca jest w piekle. Ociupink mi si
wymkn. Przyrodzona dobro czyni mnie lepym, za to
okietek mia dobry wzrok. Na przykad umia czyta.
I dopisa co tam w cyrografie. Nie miaem czasu, leciaem
ogarnia cyrk z Henrykiem Probusem i rycerzami zmie-
nionymi w gobie, podpisaem bez patrzenia.
Wanda: Co pan dosta zamiast duszy? Kota w worku?
Szufl ajna?
Boruta: Prosz pani, za kogo mnie pani ma? Co
tam jednak wytargowalimy. okietek by ksiciem na
czycy, wyrwaem od niego tamt ziemi i mogem
w kocu zbudowa pieko z prawdziwego zdarzenia!
Pod Kruszwic, pani kochana, to jednak prowizorka bya.
A pacjentw mi przybywao okietek, zamiast duszy
do pieka, da mi pieko samo w sobie i wcale nie mam na
myli tylko tego, jak mnie ta sytuacja wpieprza.
Wanda: Boruta si rozklei? Normalnie zaraz sama
si wzrusz. Prosz nie udawa, przecie widz, e tak
naprawd musi go pan lubi W kocu pan znalaz god-
nego przeciwnika. Kogo, kto nawet pieko wyrolowa.
Nie uwierz, e to panu nie imponuje.
Boruta: Heh, po prawdzie, sam bym to wanie tak
rozegra. Ta ziemia zrodzia zreszt wicej takich anana-
sw, jeli ju mam by ckliwy. Jak ich przewrcisz dwa
razy, to wstan ze cztery. Jak zaczniesz ich skuba, to na
kocu si okazuje, e sam masz przesrane. Nie to, e mnie
kiwali, o nie! Ja tam sobie nie dam w pirko dmucha. Ale
tych z Pieka europejskiego? Daj pani spokj, jakie tam
s ofermy! Tymczasem Lesio pad, reszta borowych posza
w rozsypk bd zwiaa na Litw. Ale, ale, mam dla pani
co specjalnego, z zupenie innej beczki. Pamita pani, po
co do mnie przysza?
Wanda: Teraz to ju nie jestem taka pewna Po
Twardowskiego?
Boruta: A widzi pani tego brodacza w otoczeniu pik-
nych kobiet? Ot i Gucio-Gucio, Lepkie Rczki. Czyli
Zygmunt August, ziom naszego Twardowskiego, w zakt-
ku pieka dedykowanym wanie sobie.
Wanda: Istotnie, nie wyglda na uszczliwionego. Co
to za babeczki? Czemu tak na niego krzycz?
Boruta: Damy i flamy, krlowe i salowe, matrony i har-
pagony. Bo Gucio-Gucio, jak to mwi, nie mia selekcji na
bramce i robi wszystkie jak leci. Zwa je sokoami, w czym
widz jego tsknot do wzlotw. Prosz si przypatrze. S
tu wszystkie! Zuzka Orowska, boska. Diana di Cordona,
kobieta dowiadczona. Baka Gianka, kochanka szklanka.
Zwana take wicecycem, a to ze wzgldu na to, e przypa-
da jej rola pocieszycielki po zgasej Radziwiwnie. Widzi
pani t tak, fioletow z wciekoci? Ryczy na krla jak
baw. Oto i Radziwiwna, jego wielka mio i nie tylko
jego. Dziewczyna jak wagon metra, kady si wcinie.
Wanda: No dobrze. Tylko czemu tak na niego wrzeszcz?
Boruta: Niech pani nie udaje. Opieprzaj niewiernego
kochanka. Dr kopary
Wanda: przez ca wieczno. To rzeczywicie pieko.
Boruta: Myli si pani gboko. Teraz akurat Gucio-
Gucio ma fajrant. Chwil oddechu. Normalnie te wszyst-
kie dziewczta tul si do niego, obiecuj mio i oddanie,
zgadzaj si na wszystko i pragn tylko odrobiny czuoci.
To, nic innego, jest piekem Gucia-Gucia. Nie uszo mojej
uwagi, e przyglda si pani temu z widoczn satysfakcj!
Wanda: Nie jestem mciwa. Niemniej, widok przyjemny.
Boruta: Przecie pani osobisty przypadek jest zgoa
odwrotny. To pani kruszya mskie serducha. Pani pierw-
szy m
Wanda: (zmczona) Ju o tym mwilimy. Znowu pan
zaczyna? Co to pana obchodzi?
Boruta: Niby nic, ale moe i wiele. Zainteresowanie
rozwodami ley w zakresie moich obowizkw zawodo-
wych. Prywatnie powiem pani, e takie rzeczy po prostu
si dziej. Przysza lepsza oferta, pucia pani frajera
w trb, i tyle. Jakby to powiedzie sam bym tak zrobi
na pani miejscu.
Wanda: Miao by o Twardowskim, czy nie?
Boruta: Ale prosz! Wic, poznalimy si z nim wa-
nie u Gucia-Gucia i prosz nie robi takich wielkich
oczu. Kwestia dugowiecznoci naszego misia jest nieco
zagmatwana, ale i do niej dojdziemy. W kadym razie,
gdy si poznalimy, nasz Casanova z Ursynowa nie by
adnym milionerem, lecz cwanym frajerem, co krci si
przy krlu. Bez przerwy opowiada o swojej przyjani
z Faustem i pokazywa tanie sztuczki. Niby przepowiada
przyszo, prbowa przemieni ow w zoto i twierdzi,
e biblijni prorocy wpadaj do niego co wieczr na kwas
chlebowy. Ale po prawdzie to on rajfur by, no, taki fajfur,
przynajmniej w teorii. Jak kogo jaka dwrka puci-
a w trb, to organizowa seanse przed magicznym
lustrem, e niby mona jeszcze raz pogada, popatrze
A tam, w pmroku, jego haremik szopk odstawia jak si
patrzy! Lubiem go, uwierzy pani? By rzutki, dowcipny
i potrafi zmyla. Krl uwierzy, e Twardowski napraw-
d jest czarodziejem
Wanda: Gwoli cisoci. A nie by?
Boruta: Przecie mwi. Przy dworach krcio si peno
takich, a do mojej roli naleaa ocena, kto kamie, a kto
nie. No i okazao si, przyznaj z niechci, e ta gumowa
grucha miaa jednak talent A pocztkowo nawet mnie
oszuka. Byem przekonany, e kamie jak wszyscy.
Wanda: A przynajmniej jak pan. Nie wierz, e przyja-
ni si pan z ludmi.
Boruta: Wanie zabiegam o pani przyja.
Wanda: Kiepsko panu idzie.
Boruta: Lepiej, ni pani sdzi. Ot, bdy modoci mojej
chmurnej a durnej, jak mawia poeta. Twardowski omota
krla, czemu przygldaem si z rozbawieniem. Raz zrobi
pokaz. Zasoni kotary w komnacie, rozpali ognie, napu-
ci dymu, sowem byo jak u Nergala na imieninach. Krl
rozwali si na krzele, ar kapona i czeka, co bdzie.
W cieniach migna potna sylwetka, dugowosy chop
jak db, w koronie Twardowski twierdzi, e sprowa-
dzi z zawiatw ducha biblijnego Samsona. Po prawdzie,
cign cyrkowego osika w peruce. Gucio-Gucio cieszy
si jak mapa z kompasu. Problem polega na tym, e
niebawem Baka Radziwiwna odwalia kit. Krl zaraz
polecia do Twardowskiego i powiedzia: sprawdzam!
Wanda: Rozumiem. Skoro Twardowski przywoa
Samsona, powinien da sobie rad i z Barbar.
Boruta: Gorzej. Twardowski dosta ultimatum. Albo
Baka powraca, zdrowa i jdrna, albo koniec pieni.
Kaputt! Do widzenia lepa Gienia! Dyndu-dyndu! Nie
adne zwidy i hokus-pokus z duchami. Gucio-Gucio chcia
wicej. Wtedy powinna mi si zapali czerwona lampka.
Bo wie pani, Twardowski, jak tylko o tym usysza, zaraz
znalaz do mnie dojcie, odprawi stare rytuay, no, przy-
woa diaba. Po prawdzie, spieprzy je na caej linii, to
straszna hochsztaplerka jest, ale, jak pani mwiem, ju
wtedy mu si przygldaem i byem ciekaw, co bdzie
dalej. Szykowa si interesik a mio! A Twardowski,
jak tylko mnie zobaczy, zaraz zacz nadawa: e to, e
tamto, e sprawa gardowa i krl nie pozna si na ar-
tach. Powiedzia, jaka jest sytuacja. Mczy bu, e prze-
szarowa, e przecie nie potrafi wywoywa duchw,
a wskrzeszenie jurnej baby w ciele i krwi te nieco go
przerasta. Krl da Twardowskiemu wybr. Stryczek
albo skrzynia zota. Barbara albo toporem prosto w eb.
Biorc pod uwag, jak prowadzia si ta caa Basia, to p
Polski chciao robi ciep na jej powrt. Prosz mi wie-
rzy, Twardowski nie by ubawiony. Wypaka mi si na
ramieniu. A ja powiedziaem: Jasiu, spokojna gowa, jako
to ogarniemy. I daem mu lustro.
Wanda: To lustro, o ktrym pan ju mwi?
Boruta: adne inne. Due, z ram zrobion z dbu,
ktry sta na witej polanie i lekko si przywdzi w noc
pojmania witowita.
Wanda: Tej pana caej Czwrcy.
Boruta: (ubawiony) Mojej, a to dobre W kadym razie,
lustro zadziaao. Twardowski poradzi sobie, jak umia,
krl by zadowolony. Przynajmniej pocztkowo. Prosz
sobie wystawi, e Barbara rzeczywicie pojawia si na
dworze, nigdy nie oferuj wadliwego towaru. Krl zatar
lepkie rczki, Twardowski si po prawdzie zdziwi, ale
forsy za usug nie odda. By jednak na tyle mdry, e
nie czeka, eby zobaczy, jak si rozwinie sytuacja. Bo
Barbara, owszem, ucieszya Augusta ale tylko na chwi-
l. Okazao si, e ta nowa babka wcale nie jest taka jak
wczeniej. Chodna, wyrachowana, pani powiedziaaby
dzi: do blu logiczna. Gucio-Gucio do niej z rczkami,
a ta mu na to, e moe by lepiej zadba o higien, z takimi
apami to si moe co najwyej wytarza w smole. Gucio
si przymila, a ta mu na to, e najpierw pastwem trzeba
si zaj. Uwierzy pani, takie rzeczy do chopa, ktremu
zakipiao pod czaszk? Serca trzeba nie mie, co zreszt
usuni dworacy zaraz Barbarze imputowali. W alkowie
zreszt, jak przyszo co do czego, te okazao si, e jest
zupenie inaczej, ni Augucik to spamita. Barbara zacz-
a mu wylicza czas spdzony na figlach-miglach, e za
krtko, e za mao si stara, e jak ju co robi, to niech si
przyoy porzdnie Ale Twardowskiego ju tam wtedy
nie byo. Mwiem pani, e to lepszy cwaniak? Wiedzia,
kiedy trzeba dokona strategicznego odwrotu i znikn
z pola raenia.
Wanda: A haczyk gdzie?
Boruta: Jaki znw haczyk?
Wanda: Pan nie jest czowiekiem, ktry daje cokolwiek
za darmo. Waciwie, nie jest pan w ogle czowiekiem
Boruta: Nie ma nic za darmo. Chciaem zwyczajnej,
ludzkiej wdzicznoci. Spisalimy z Twardowskim nie-
zbdne dokumenty
Wanda: Da panu dusz za lustro! A wic bajki nie
kami. Troch sono, nie sdzi pan? Panie Boruta, ma pan
jeszcze ten ogie? Myl, e jednak zapal.
Boruta: Ale prosz! (ponie pomie z palca, Wanda zaci-
ga si) Pani Wandziu, przecie ja Twardowskiego ocaliem
od mierci. To jest co! Rzeczywicie, nasze stosunki po
tym wydarzeniu nieco si ochodziy. Czy pani uwierzy,
e mnie oszuka? Mnie! Jedynego przyjaciela! Ocaliem go
od stryczka, a on da mi w nochal prztyczka. I zaraz zacz
kombinowa, jakby tu wywin si z umowy!
Wanda: (zaciga si) Mhm, faktycznie, dra skoczony.
A mg da si tak przyjemnie panu zaciuka. pro-
pos, co pan przygotowa dla niego w piekle, oczywicie
w ramach najszczerszej przyjani?
Boruta: Doprawdy, pani insynuacje s nietrafione.
Musi pani by taka ironiczna? Mj sowiku na kacy-
ku, Twardowski okaza si chamem bez zasad. Zamiast
grzecznie poczeka, a kontrakt si sfinalizuje, naprawd
si przej. A umwmy si, dusz mia ju cokolwiek
przechodzon. O co tyle krzyku, mj ty onierzyku?
Zacz gromadzi ksigi magiczne. Szuka wiedzy i jedzi
do innych czarodziei, przewanie gupszych i bardziej
zakamanych od niego. Kto tam jednak co umia
Twardowski te si w kocu zorientowa, e potrafi to
i owo, odkry swoje talenta. A ja, c, nie miaem gowy,
by go wtedy ledzi, a kiedy poapaem si, byo ju za
pno. Znalaz metod i jedzie na niej do dzi.
Wanda: Jak sdz, opowieci o karczmie Rzym
i Ksiycu moemy midzy bajki woy.
Boruta: On si reinkarnuje, ksiniczko-alkoholiczko.
Ten Twardowski, ktrego pani szuka, jest kolejnym takim
ciulem, co chadza po wiecie. A moje prawa gdzie? Biznes
jest biznes, no nie?! Nie chodzi nawet o dotrzymanie kon-
traktu czy przyja ludzko-diabelsk. Co to w ogle ma
by, ta caa reinkarnacja? Czowiek umiera i trafia do mnie
albo na gr. Tak wyglda waciwy porzdek rzeczy.
A Twardowski gwide na prawa obowizujce wszyst-
kich, wprowadza zamieszanie
Wanda: Da si pan wykoowa, i to pana boli.
Boruta: Jeszcze pani zobaczy, czyje bdzie na wierzchu!
eby to zreszt byo takie proste. Prosz uwaa, teraz robi
si troch krwawo. Moje lustro daje mu wiedz i wspo-
mnienia ale, jak pokaza przykad z Radziwiwn, do
tego potrzebne s jeszcze emocje, uczucia. Ciao. I ten wa
Twardowski odkry sposb, jak to sobie zapewni. Dawno
ju bym mu urwa co nieco, ale do tej pory zawsze mu kto
w tym pomaga. Do czasu. (krtki miech) Dopadem gada.
Wanda: Ma go pan tu? Gdzie? Prosz mnie do niego
zaprowadzi! Pan traktuje ludzi jak jakie eksponaty
Boruta: (zmieszany) Ma, ma A co pani taka ciekaw-
ska? (ju normalnie) Mam tutaj najwikszych Polakw,
co przyznaj stanowi powd do dumy. Cho czasem
trafi si miernota. Prosz tylko zerkn na tego tam frajera.
Jak si frasuje! To krl Sta Poniatowski. C pani moe
powiedzie o tym egzemplarzu?
Wanda: Na razie to mog powiedzie tyle, e gdzie
bym przysiada. Nogi normalnie wa mi w
Boruta: (wchodzi w sowo) Dobrze. Zaraz co si znaj-
dzie. (dwik pukania w szybk) Ta, ta, krl Sta Nie
mog, jaki gupi! Normalnie nie wie, co si wok dzieje!
Wanda: Markotny jaki ten Poniatowski. Czemu tutaj
trafi? Ma raczej dobr opini, a w azienkach przyjemnie
Boruta: Czemu trafi? Wando z butelek band, ten tutaj
jest najprzedniejszym skurczybykiem. Prosz mi powie-
dzie, co on tam liczy?
Wanda: Zote monety?
Boruta: Ruble od carycy! Bra za zdrad, Targowic!
Wanda: I jak znam ycie, gdy skoczy, bdzie wolny.
Boruta: Owszem!
Wanda: Tylko z jakiego powodu nigdy nie skoczy.
Boruta: Wanie tak! Prosz mi nie mwi, e pani
nie docenia finezji tego pomysu. No, prosz mi nie psu
zabawy!
Wanda: Ta No racja. Przednia zabawa. Pewno ma
duo tych monet?
Boruta: A skd. W gruncie rzeczy, krl Sta robi za
drobniaki i numerek gratis. Do przeliczenia w jeden wie-
czr. Swoj drog, wie pani, ile trwa minuta w piekle?
Prosz wyobrazi sobie najgorsz chwil swojego ycia,
no na przykad a, niech bdzie, telefon, ktry otrzymaa
pani zim 1980
Wanda: Cholera jasna! Pan nie odpuszcza
Boruta: Ale po co te nerwy? Prosz sobie po prostu
wyobrazi, e ten telefon dzwoni nie raz, tylko tysic razy,
tysic razy pani go odbiera i tysickrotnie syszy pani to,
co syszy. Wwczas dopiero mija jedna minuta w piekle.
A minut jest nieskoczenie wiele, gdy potpienie, jak
pani zapewne si domyla, trwa do koca wiata i jeden
dzie duej. O! Ju s! Prosz patrze!
Wanda: No, widz. Ale nie sysz. Co oni do niego
mwi?
Boruta: Ot i czoowi owieceniowi intelektualici,
gocie obiadw czwartkowych, mietanka towarzyska,
chlup setk do pyska! Przychodz prosi go o stypendia,
granty bd choby dofinansowanie jakiego projektu
literackiego. Pisarzyny s najbezczelniejsze! Nic, tylko by
gadali o forsie. Kto ile wyrwa grosza, kto komu nie zapa-
ci i e w nastpnym pamflecie to obrobi mu ty, a przy-
kro bdzie patrze! Ale pani si nie dziwi. Artyci zawsze
byli tacy sami, wczoraj i dzi. Do tego czytaj temu Stasiu
swoje najnowsze dziea. Zawsze w caoci, nie znaj litoci.
To go rozprasza, gubi si i musi liczy od nowa. Nawet t
drobnic. Poza tym nie ma nic nudniejszego nad literatur
owieceniow. Prosz to sobie wyobrazi Literatura
owieceniowa przez ca wieczno! No, z wyjtkiem mar-
kiza de Sade. Tego trzymam na nocnym stoliku.
Wanda: Jest pan twardy jak Roman Bratny.
Boruta: Tu istotnie byem bezlitosny jak kac trzydnio-
wy! Wanie, mylaa ju pani nad swoim piekem? Nie
no, spokojnie jak na wojnie. Teoretycznie, jasne, e teore-
tycznie. Tak tylko mi si wyrwao. Niewane. Taki Bolo
Zapomniany przynajmniej by wojownikiem na schwa.
Lesio-Czesio tak samo. Z Gucia-Gucia przy kadej okazji
wychodzia pocieszna pierdoa, lecz przynajmniej mia
rk do kobiet. A Sta? Nigdy niczym nie zaryzykowa,
bra szmal od kochanki-Moskwianki i jeszcze sprzeda
swoich
Wanda: I kto to mwi?
Boruta: (nagle powanie) O, chwileczk Tak si bawi
nie bdziemy. Ja, prosz pani, Z AW S Z E ratowaem
Polsk. Ja wiem, mnie mona nie lubi. Rozumiem, cho
nie pochwalam. Ale pani myli, e te wszystkie rozpady
dzielnicowe, kryzysy, wojny, cudze spiski, te wszystkie
podchody, eby nas wysiuda z sioda historii eby mnie
wysiuda! to si rozwizyway same? e jaki leszcz,
obdarty ze skr wielu, prezenty mi robi? Zadba o ten
kawaek podogi? Ooo nie, droga pani. Ja to wszystko sam,
o, tymi rencami! Taka unia z Litw, ja wiem, e pani tego
nie pamita, bo zamiast do szkoy wolaa bryka na browar
i amory. Ale to przecie ja, ja sam! Tylko po to, eby si nie
da zadawi europejskiej centrali! Czy pani wie, e oni
uznali, e za mao lokatorw wykazuj im na dorocznych
zestawieniach i z Polski chcieli zrobi podrzdn prowin-
cj podpit pod pion, nie uwierzy pani, germaski? Do
dzi mnie jeszcze telepie na to wspomnienie. Ale kto kre-
atywn ksigowoci wojuje, od kreatywnej ksigowoci
ginie! A ten tu, Poniatowski, poal si no, poal. Krl od
siedmiu boleci. On Polsk zgubi! Naprawd nie widzi
pani rnicy?
Wanda: Dobrze ju, dobrze. Zastanawiam si po pro-
stu. Kto wie, moe jest gdzie pieko dla pana?
Boruta: Myli pani, e chc wykonywa t robot, e
mnie to cieszy? Nie wiem, w co rce wsadzi, a cokolwiek
bym zrobi, lokatorzy i tak niezadowoleni. A przecie ja
ich tylko tyle popieszcz, eby si nazywao, ot, dla wa-
snej uciechy. Pani nie widziaa, co si dzieje gdzie indziej
A u nich tyle wdzicznoci i entuzjazmu co u sprzedawcy
w supermarkecie, na dziale z kurczakami. No to gdzie tu
sprawiedliwo? Ja si mcz, morduj, flaki sobie wypru-
wam, prbujc wymyli dla kadego oryginalne potpie-
nie, i nie mam za to absolutnie nic. Moe poza odrobin
skromnej satysfakcji.
Wanda: (ironicznie) Szczerze panu wspczuj. Jeli
dobrze rozumiem, mia pan realny wpyw na ycie poli-
tyczne w Rzeczypospolitej Szlacheckiej, z zaatwieniem
komu korony wcznie.
Boruta: No pewnie, e tak. A c w tym dziwnego?
U nas takie rzeczy zaatwia si w ten sposb od zawsze.
Wanda: Wic czemu dopuci pan do wadzy krla Stasia?
Boruta: (pauza) Punkt dla pani, co otwiera stare rany.
No dobrze. Krl Sta nie by moim wyborem, cho pored-
nio doprowadziem do jego elekcji. Bd, niedopatrzenie
popeniem wczeniej, do czego przyznaj si szczerze,
gdy tylko w szczero wierz. Od zawsze chciaem, by
w Polsce rzdzia dynastia solidna jak frank szwajcarski.
Wanda: Mhm, i jak pomoc bratnia
Boruta: Wiem, co mwi. Potrzebowaem dynastii
wystarczajco mocnej, by kolejni krlowie utrzymali si na
tronie, i do sabej, eby nie wyszed z tego jaki terror-
-horror. Z Piastami poszo wietnie, z Jagiellonami jeszcze
lepiej, a pniej wymylili sobie demokracj i musiaem
przej na sterowanie rczne. Na szczcie wykombino-
waem liberum veto. No, co pani tak patrzy? (uszczypliwie)
Prosz sobie gugln, co to takiego. I tak wszystko dobrze
aro, a ja mogem si odda zasuonemu urlopowi
mwi pani, XVII wiek to byo dopiero pieko, czysta sie-
lanka! dopki nie zorientowaem si, e kraj podupad za
bardzo. Ale na mnie trzeba czego wicej! Zastanowiem
si, co robi Potrzebowaem wadcw z prawdziwego
zdarzenia.
Wanda: I tak trafi pan na Poniatowskiego? I pan
mwi, e zna si na zarzdzaniu kadrami?
Boruta: Prosz si nie dziwi. August Mocny jawi si
jako, hm, powany wadca i prawdziwy Europejczyk, do
tego chop jak db, podkowy ama i onie wci kama,
seryjny sercoamacz Pacjent w sam raz do obrbki skra-
waniem. Tylko przeszarowa. Wcign Polsk w kolej-
n wojn, tym razem na pnocy, przern sromotnie
i zosta, jak ciul, z podkowami i dziewuchami.
Wanda: On te tu jest?
Boruta: Chyba nie chce pani do niego i. Narobi trzy
setki brzdcw i prowadzi wieczne przedszkole.
Wanda: Wyjtkowo ma pan racj. Zostamy tutaj.
Boruta: Jego synalek mdralek okaza si jeszcze gor-
szy. Tylko ar, spa i zbiera dziea sztuki. Szkoda jesz-
cze, e nie wzi si za wyszywanie na tamburynku.
Przysigam, nawet nie wiedzia, kiedy umar. Ze dwa
tygodnie po trafieniu tutaj prbowa rozkazywa diabom,
sdzc, e wci jest krlem. Kombinowaem wic potem,
jak mogem, tylko nikt mi nie wierzy po katastrofie
z oboma Augustami. Do gosu doszo, nazwijmy to tak,
wrogie stronnictwo i wybrali krla Stasia. Wiedziaem, co
si zadzieje. Szast-prast, ojczyzn nam rozdrapali.
Wanda: A wrogie stronnictwo? Co to takiego?
Boruta: (zamylony) W tym fachu nie ma si za wielu
przyjaci Borowi, leni, niedobitki wyznawcw starych
bogw (otrzsa si, podejrzliwie) A co pani taka ciekaw-
ska? Moe pani te od nich? Co? Prosz mi si tu zaraz
Wanda: (ironicznie) Przeegna?
Boruta: (miech) To si pani udao. No tak. Caryca
Katarzyna trzymaa z lenymi, po nocach ni jej si Perun
z Mokosz na spk, i wyznawaa Czwrc, lub kto wie,
jeszcze gorsze, jeszcze straszniejsze rzeczy, bo wiat, ten
i tamten, wprost roj si od okropnoci, ktre chc nas
zezoci i zoszcz si na nas, bo midzy nami sztama.
Nada pani?
Wanda: (ironicznie) Tak, nadam-okram.
Boruta: Borowi szeptali w jej rozpustne uszko, ona
powiedziaa Stasiowi, co ma robi, i byo ju po kraju.
Popieraem Kociuszk, lecz ten baran urn si, zapo-
mnia mapy i mielimy klsk pod Maciejowicami. Leni
wzili straszliw pomst. Wyrnli Prag, cheptali krew
warszawiakw. Nie mogem na to patrze, po prostu nie
mogem
Wanda: Wie pan, co myl?
Boruta: Wiem, co pani robi. Ale co myli ju nie.
Wanda: Tak sobie sucham, tak patrz na pana przed-
stawienie. I widz jedno: e pan jest po prostu potwornie
nieudolny. Wykiwali pana Twardowski i okietek, pomy-
li si pan z Augustami, a potem strugna pana caryca
z przekupnym Poniatowskim. Czy mgby pan powie-
dzie, dla odmiany, co do tej pory si panu udao?
Boruta: Prosz nie naduywa mojej cierpliwoci.
Wanda: Myl, e pan jest tylko pionkiem obarczo-
nym niewdzicznym zadaniem. Lawiruje pan, eby ocali
swoj prac.
Boruta: Bzdura! Ta rozmowa jest skoczona.
Wanda: Dobrze. Prosz mi wic pokaza drog do wyjcia.
Boruta: (po chwili) A kto powiedzia, e pani nie umar-
a? Ju nie yje? I wanie dlatego si tutaj znalaza. Kto
wie, moe pani miejsce jest ju tutaj?
Wanda: (zbita z tropu) Jakbym nie ya, tobym chyba
wiedziaa Zreszt, pan mi miesza w gowie! Lepiej
wrmy do pana! I do tych tanich sztuczek. Niby co, niby
mam sprzeda ludziom histori, e taki, za przeprosze-
niem, Janusz biznesu jak pan to jakie wielkie pradawne
bstwo? Stranik pieka? Diabe nad diabami? Wolne,
kurwa, arty. Jeszcze potrafi rozpozna, kiedy kto robi
sobie ze mnie jaja.
Boruta: (pocztkowo chodno, potem ju normalnie) Droga
pani. W kadej epoce przyjmuj tak posta, jaka jest
aktualnie najbardziej pojemna. C w tym dziwnego? e
tak powiem grnolotnie: w tych ksztatach zewntrznych
kumuluje si zbiorowy duch polskoci. Czy to le? Ta caa
przedsibiorczo, energia, umiejtno wynajdywania
trzeciej drogi, kiedy wydaje si, e z sytuacji nie ma ani
jednego wyjcia i niejeden ju dawno zwiesiby nos na
kwint. Musz powiedzie, e nawet mi to imponuje. Ale
prosz mnie nie myli z jakim cyrkowym fagasem-anana-
sem. Nie te latka, kochana Wandziu, nie te latka
Wanda: Dobra, dobra. Znudzi mnie pan, zrozumiano?
(nerwowo) Chc wyj, gdzie jest wyjcie? Jeli mnie pan
zaraz nie wypuci, to obiecuj, e
Boruta: (prawdziwym, to znaczy demonicznym, basowo
przesterowanym gosem) Do! Przed eonami, w ciemno-
ci i pustce: byem ja! Zrodzony z cienia, w spltanych
korzeniach: ja! Syn wrzasku i rozpaczy! Przez gwiadzist
bram, nad plujc pomieniem tafl ognistych jezior!
W najciemniejsz noc roku, w czas nowiu, w wityni
Krzyku: ja! Przed ktrym upadaj krlestwa, a kady
ludzki robak gnie si w pokonie! Z wiecznoci w wiecz-
no, a po kres czasu! Ten, ktry nie zna spoczynku ni
wtpliwoci. Kroczcy Wrd Nocy! Ja!
Wanda: O Boe
Boruta: (jakby do siebie, pod nosem) Teraz to o Boe
Z nimi zawsze tak samo. (do Wandy, uprzejmiutko-sodziut-
ko) Tak? No, widz, e w kocu zrozumiaa. Przynajmniej
to sobie wyjanilimy. (kroki)
Wanda: (niepewnie) H-hej, dokd pan idzie?
Boruta: (piewa) Wyjechali na cmentarzyk wszyscy
nasi podopieczni/ Teraz cierpi mki wieczne, bo byli nie-
grzeczni
Wanda: Nie le pan tak!
Boruta: Prosz nie podnosi gosu. Jestem u siebie.
Wanda: Trzej zaborcy podzielili Polsk. Co dziao si
dalej? (pauza) Jak rol pan odegra?
Boruta: O to wanie chodzi. Czy ja zawsze musz
odgrywa jak rol? Moe jestem zmczony? Moe chc
odpocz, co? Nic, tylko we i za kogo zrb! Od tysica
lat nie mam prywatnego ycia. Zajmuj mnie sprawy
wycznie najwyszej wagi. Momentami pani zazdroszcz
tych miych chwil dla siebie.
Wanda: Skoro pan wie o mnie a tyle, to moe wie i to,
e w sumie nie ma czego zazdroci.
Boruta: Ludzie lekcewa to, co maj. Wemy drobn
przyjemno. Kaw na tarasie. Popoudniowy spacer.
Pogawdk z ssiadk. Albo wdeczk na niadanie. Jakie
jest pani zdanie na ten temat? Czy pani si wydaje, e kto-
kolwiek dwa stulecia temu mia jakie drobne przyjemno-
ci? Chop maorolny, ktremu wypaday zby? ysiejca
mieszczka? Najemnik? Nie zdajecie sobie sprawy, jakie
macie szczcie, wy, ludzie. W tym pani, wiecznie na bani.
Wanda: Jest pan monotematyczny. Szczcie? Pan nie
wie, o czym mwi. Kady z tych maorolnych obszar-
pacw daby sobie maego ciachn, eby si zamieni
z panem, czy przynajmniej z tym, co pan o sobie opowia-
da. Dugowieczno? Potga? Brak problemw z zatrud-
nieniem? Moliwo odwrcenia wyrokw losu? I pan
mie nazywa siebie nieszczliwym? Prosz nie artowa.
Boruta: (filozoficznie) C, dlatego biznes si krci,
droga Wandziu. Dzi rano wlaa pani sobie pidziesitk
do porannej kawy, czego nawet pani nie wie, bo ludzie
nie wiedz takich rzeczy, tak jak nie pamitaj, czy ziew-
nli po przebudzeniu. Odruch, potrzeba ciaa, niepami
zabraa. Zna pani kady sklep na trasie redakcjadom
i kad bram bez domofonu, gdzie mona sobie chlapn
na szybko, a jednak buteleczki znajdowane po kieszeniach
wprawiaj pani w niepomierne zdziwienie. Zionie pani
wd na wsppracownikw i rozmwcw, tylko nikt
nie odezwie si sowem, bo kto miaby zwrci uwag
wielkiej Wandzie Tokarczyk? Legenda dziennikarstwa,
jej wszystko wolno Prosz teraz oskary mnie o kam-
stwo, skoro taka pani w tym dobra.
Wanda: (zmieszana) Kady pije. Sam pan powiedzia.
A pan nie patrzy na kontekst. Co pan taki wity?!
Boruta: Co noc budzi si pani o trzeciej i wali god
duszkiem, przynajmniej wiartk, eby znowu zasn.
O jaki kontekst pani chce zapyta? Wiem, co zaraz usy-
sz (gos Wandy w ustach Boruty) Pan nie wie, jakie
mam ycie! Pan nie wie, z czym si zmagam!. Ot, ma
pani dobre ycie i zmaga si gwnie z nadcinieniem.
Niedugo dojdzie do tego delirium tremens i biae myszki
na cianach.
Wanda: To moje ycie. Nie mam dzieci. Nikogo nie
krzywdz
Boruta: Nikogo ju pani nie krzywdzi. Ju robi wiel-
k rnic, bo ju zrobia pani karier, a adnej kariery
nie robi si za darmo. Nadoymy drogi? Niech bdzie, e
strac. Mam dla pani doskonay przykad.
Wanda: Picie do lustra i tak lepsze ni paska pycha.
Boruta: Pycha przynajmniej nie niszczy wtroby.
Niemniej trafia pani w punkt, bo ten oto pacjent wie
wszystko o napdzaniu pychy karier, a jak pani widzi,
z kielonem te jest za pan brat.
Wanda: Kto to? Wyglda jak przedsibiorca pogrzebo-
wy. Z tym wsikiem
Boruta: Przed pani prezydent Polski, znany kobieciarz
i bydl nietuzinkowe, Bolesaw Bierut.
Wanda: Ale pan strzeli. Jak pdzlem o kamie.
Boruta: (teatralnie) I wee tu, diable, dogod takiej!
a po piekle, wychodz ze skry, inwestuj w efekty
specjalne, a ona wci niezadowolona. A kogo si pani
spodziewaa? Jakie nazwisko z pierwszych stron gazet,
na ten przykad
Wanda: No ju dobrze, dobrze. Co mu zrobilicie?
Siedzi i pije gorza? Wielkie mi halo. Jakby to pan powie-
dzia, nieustajcy pitunio? Niejeden stwierdziby, e s
gorsze kary.
Boruta: Prosz si nie krygowa, zawsze mona zatan-
kowa.
Wanda: Dzikuj, postoj.
Boruta: Nooo, pani Wandziu Prosz nie zgrywa
takiej twardej.
Wanda: (w kocu rozzoszczona) Zgoda, pij. Pij, wicej
ni powinnam. Ale na wasnych zasadach. Ludzie maj
wybr. Zawsze maj wybr. Ale pan tego nie rozumie.
Boruta: Do pani wyborw niedugo dojdziemy. Kady
zreszt uszanuj, tak jak i ten. (uradowany) O, prosz
spojrze na zbola twarz naszego Krwawego Bolesawa.
Jeden z moich ulubionych lokatorw! Siedzi sobie przy
stole i pije wdeczk na kieliszki. Nie zapyta pani, gdzie
jest haczyk?
Wanda: No c, to akurat wiem. Zapewne w kacu.
Boruta: Och! on marzy o kacu. Prosz mi wierzy,
Bierutek-Podrzutek wci marzy o tym, jak to budzi si
z cikim bem, a przed oczyma tacz mroczki, serce
wali, a rce si trzs. Ile by odda za zwykego pawia! Bo
widzi pani, on nie pije zwyczajnej wdki, tylko rusk, cie-
p har. Jakby p dnia staa na nasonecznionym parape-
cie. Wicej. On musi wypi ca wdk, jak maj w Rosji.
Ni mniej, ni wicej. Widzi pani ten licznik, o tam dalej?
Ilo ruskiej pryty, tej przybywajcej i tej ubywajcej, jest
tu cay czas monitorowana. Bez przepitki czy zagrychy.
A gdy dopeni zadania
Wanda: bdzie wolny.
Boruta: Uwierzy pani, e niektrzy mu zazdroszcz?
Gdy go poznaem, ju by niezy w te klocki Spotkalimy
si w Lublinie, w czterdziestym czwartym. Jeszcze wojna
trwaa, no, wie pani, ta wasza. Dobrze pamitam, e wa-
nie wtedy przysza pani na wiat? Ile to ju lat?
Wanda: Wspomnia pan, e caryca Katarzyna modlia
si do Czwrcy, e borowi czmychnli na wschd.
Boruta: No. I co z tego?
Wanda: Bo zaraz usysz, e popiera pan Sowietw,
a wszystko to, co po wojnie, to znw pana sprawka. Tylko
chciaabym wiedzie, czemu a tak bardzo nienawidzi pan
Bieruta, skoro to pana dawny sojusznik.
Boruta: Nienawidz? A kto to pani powiedzia? Nie
mieszajmy interesw z przyjemnoci. Przecie bolszewi-
cy obalili carat i zaprowadzili swoje porzdki, wic ide-
alnie nadawali si na sojusznika. Z pocztku mnie nawet
bawili. Wic dodaem dwa do dwch, szepnem swko
temu i owemu, i dalej to ju poleciao. Tylko e wtedy
wiat przyspieszy, sojusze si zmieniy, znalazem si
w nowej sytuacji
Wanda: Jak zwykle niewinitko. adnie pan o t Polsk
zadba
Boruta: (z pocztku rzeczywicie rozelony, przejty) A, pro-
sz mi nawet nie przypomina! Tu Niemcy, tam komuni-
ci, kady by si na tym wyoy! Jak to si dzi mwi?
Przeszarowaem? Ale nie bybym sob, gdybym i tego
nie naprawi! Szybko zrozumiaem, e jeli czego nie
zrobi, Polska stanie si kolejn republik czerwonych.
Ju na miejscu podyktowaem zatem Bierutowi manifest
PKWN, przygotowaem doy, to znaczy popracowaem na
prowincji, i jako to poszo. Prosz si nie dziwi, przecie
pod czerwonymi, z ich oficjaln lini antykocieln, mj
skromny przybytek mg funkcjonowa na penych obro-
tach! Ale to byy czasy! (markotnieje) Tyle e na krtko.
Jednego bowiem nie przewidziaem. e take polscy
komunici wezm si za t ca, tfu! ateizacj na serio, a nie
tylko dla jaj.
Wanda: (zdziwiona) A co diabe moe mie przeciwko
ateizacji?
Boruta: Jak to co? Przecie mi, nam, w tym cikim
fachu, nie chodzi o to, eby ludzie przestali wierzy.
Jak przestan wierzy, to sam strac prac! A moe
i co gorszego A niech wierz, wierz, jak najbardziej!
Tylko eby zaraz potem grzeszyli jak najwicej, radonie
i w poczuciu braku kary! Ale lokatorzy lokatorami, bilans
dusz bilansem, a Polska Polsk. Nie wszystko, droga
pani, da si przeliczy na koty z siark. Myli pani, e mi
si tamten terror podoba? e chciaem obcych wojsk nad
Wis? Jakichkolwiek, z prawej czy lewej strony? Tu, na
mojej ziemi. Wolne arty. Mylaem, e ju na tyle mnie
pani zna.
Wanda: No to Bieruta pan nie upilnowa.
Boruta: Pani uwierzy, e chodziem za t ajz krok
w krok? Polewaem kieliszeczki, podsuwaem babecz-
ki, nuciem koysaneczki, wic si uspokaja. Patrzyem,
jak szaleje, jak wsadza ludzi do puda, a Polska si robi
marudna. Ale w kocu si doczekaem. Pani pamita,
e zaatwili go w Moskwie? Pojecha w salonce, wrci
w jesionce! A ja ju szykowaem odwil
Wanda: Mam nadziej, e si pan tylko nie zazibi,
biedaczek
Boruta: Drwi pani. A prosz tylko pomyle, co byoby
z tym piknym krajem, gdyby nie ja! Powiem pani co
lepszego. Za komuny moja znajomo z Twardowskim
wesza na nowy poziom. Ha, tu pani mam!
Wanda: Ucilijmy. Mowa o kolejnej reinkarnacji
Twardowskiego? Nie mg sobie wybra jakiej adniejszej
facjaty? Umwmy si, ciacho to to nie jest
Boruta: Ale eb, eb jak sklep! I to spojrzenie Niech
pani nie udaje, e on pani nie rusza. Niewane, jak wygl-
da. Przecie w ku to jest normalnie zwierz. Ale, ale.
Co tam reinkarnacja! Cwaniak wodzi mnie za nos przez
piset lat. Ale zapa Kozak Tatarzyna a Tatarzyn za
wr trzyma! Ten ach w kocu si doigra. Czekaem spo-
kojnie, kombinowaem, zbieraem informacje, pozyskiwa-
em pracownikw w terenie. I wreszcie wywiedziaem si
dokadnie, jak on to robi! Jest pani gotowa? Uprzedzam, to
do makabryczne
Wanda: Spokojna gowa. Mwiam panu, e jestem
w tym fachu nie od dzi.
Boruta: No wic, prosz sobie wystawi, gdy ten cwany
ach umiera, ustawia sobie zawsze wszystko tak, e jego
ciao zostaje powiartowane, zakopane w ziemi, z ktrej
ta-daaam! zostaje wycignite w jednym kawaku. Nieze,
nie? Byy takie rytuay w starych, dobrych czasach, e
te musia do nich dotrze! Zreszt, co bd pani tuma-
czy, mam nadziej, e to go cho troch boli. Dopiero
wtedy nastpuje przelanie wspomnie, no niech bdzie, e
duszy, z lustra w nowe ciao. Mwi pani, jaki tam wtedy
jest bajzel Prawie jak u was z tymi wszystkimi kompu-
terami-duperelami. Ale co si dziwi, taki farfocel, to musi
si i zaktualizowa po resecie, he, he.
Wanda: Wic co, buchn mu pan lustro?
Boruta: A tam, od razu buchn. Zajem si takim
jednym, jego pomocnikiem przecie chyba pani nie
myli, e Twardowski przechodzi przez ten proces sam.
Mia tak rodzink, z dziada pradziada w trudnym
fachu ucznia czarnoksinika. Straszne moczymordy, ale
i trudno im si dziwi. W kadym razie, pani na gazie,
ostatni rytua dopeni si poowicznie. Tyle dobrego.
Twardowski odrodzi si, ale ze wspomnieniami ju nie
zdy! No co, mwiem, e to patafian, a teraz ten pata-
fian nie wie, jakim konkretnie patafianem jest. Nie pamita
swoich poprzednich wciele. I nie wie, jak powtrzy swj
rytua! Nie musz pani dodawa, e teraz jego wywiech-
tana duszyczka trafi wreszcie na swoje miejsce. Tania, bo
tania, ale porzdek w papierach musi by! To byo nawet
zabawne, bo gdy spotkalimy si teraz po raz pierwszy,
jak ju troch podrs nie pozna mnie. Swojego starego
przyjaciela.
Wanda: Dzikuj piknie za tak przyja.
Boruta: Znalazem go w sierocicu, w latach siedem-
dziesitych. Mia podbite oko, strupy na kostkach rk
i oczy jak mody wilk. Ale to by on, taki niewinniutki,
miciutki, smaczniutki Dziwne, po tylu latach. Ale
darowanemu brojlerowi nie zaglda si do dzioba. Szybko
zaakceptowaem ten stan rzeczy, jak pani mio do cieczy.
Zaczem mu si przyglda. Po prawdzie, dyskretnie
wychowywaem Twardowskiego.
Wanda: Przecie mg go pan zabi. Wzi z marszu
jego dusz, skoro tyle si pan nabiedzi
Boruta: Zabi dziecko? Moe jeszcze po to, eby na
koniec od razu do nieba trafi? Ja nie jestem taki. Zreszt,
byem ciekaw, co z niego wyronie. No pani to przecie
rozumie, prosz nie udawa: nie bybym sob, gdybym
od razu wbi cztery asy w st. Dla Pieka nadeszy cikie
czasy Czekaem piset lat, to co, p setki jeszcze nie
chlapn? No i mam za swoje.
Wanda: Biznesowa kariera Twardowskiego to te pana
zasuga?
Boruta: Jeszcze si pani pyta. C, to, co pani opisaa
w Szarej eminencji Twardowskiego, jest, z grubsza bio-
rc, prawd. Mwic jzykiem piekielnej biurokracji,
mody Jasiu bez wspomnie mia p swojej duszy. eby
w papierach by porzdek audyt z Pieka Europejskiego
to jest dopiero pieko dopisaem z nim may aneksik do
hipoteki na dusz. W zamian za pakiet kontrolny, e si
tak wyra, postawiem mu Twardowski Industries.
Wanda: Ten cay holding? To pan za nim stoi?
Boruta: No nie od razu cay, wiadomo. Ale tak, i to
jest moj sprawk. Niele, nie? Chcia chop w aneksie do
cyrografu technologi jak z Holyudu? To niech zna moj
ask. Dziki temu ju za Jaruzela Twardowski mg kon-
kurowa z japoskimi tygrysami w wycigu po fors, a ja
spokojniutko zajem si stanem wojennym.
Wanda: Aha, no jasne. Znaczy, pan te spa na styro-
pianie
Boruta: Czy pani ma mnie za wariata? W adnym razie.
Zajem si prac nad generaem. Jak na ulice wyjechay
czogi, to pani myli e co, ludzie przestali nagle wierzy?
A gdzie tam! Dopiero si u nas podziao. Ile dobrego
towaru spyno wtedy do kota, chyba tylko za potopu
i Szweda byo lepiej niwa, pani Wandziu, niwa!
Wanda: No dobrze, to skoro taki jest pan cwany,
gdzie jest Twardowski teraz, co? Wyglda na to, e pana
w kocu przekrci
Boruta: Twarowski, zrywny drab z bidula, zawsze wie-
dzia, na ktrej pce le konfitury. Pod koniec lat osiem-
dziesitych uyczyem mu swoich znajomoci, no i troch
dewiz Sam ju zanurzyem si po uszy w przygotowy-
wanie przemian 89 roku, pani nie uwierzy, co z ludzi robi
kapitalizm
Wanda: Widziaam, co robi komuna.
Boruta: Przyznam, e rozmach, z jakim ten dzwon
w przykrtkich majteczkach rozkrci swoje przedsi-
biorstwo, odrobin mnie zaskoczy. Loty w kosmos, caa
nowa ga przemysu, no, tego si nie spodziewaem
A przecie to nasze, piekielne rozwizania! Pani widziaa
tu tego ysawego? Krci si po biurze Taki niegro-
ny safandua. To Rokita, poznabym was, ale wierz, e
bdziecie na to mieli jeszcze mnstwo czasu. Konkretnie
to on stoi za Twardowski Industries, ja nie mam gowy
do tych trybikw-pieprznikw. Midzy nami mwic,
nie wierz, eby ta technologia zbyt dugo si utrzymaa.
Ludzie tacy nie s. wiat si nie zmienia, jest krgiem
cierpienia. Ludziki w berecikach pobawi si tabletem czy
innym bzdetem, i zaraz o nim zapomn. Jedyne, czym si
warto zajmowa, to inynieria duszy. A to, pani pozwoli,
jest ju moja dziaka.
Wanda: Niech zgadn. Twardowski w kocu przypo-
mnia sobie, kim jest. I dlatego znikn?
Boruta: Ech, nic sobie nie przypomnia! Za kogo mnie
pani bierze? Lustro jest dobrze ukryte, pod latarni naj-
ciemniej Prosz wspomnie moje sowa, jak bdzie pani
przejeda w rejonie Wgrowa. Jeli kiedykolwiek jesz-
cze bdzie. (pauza) Ale istotnie. Mogem si pospieszy.
Facet brykn i zaszy si w takim jednym miejscu Nie
uwierzyaby pani. Ale ju si tym zajlimy. W kadym
razie, brakuje mi naszych rozmw. Chciabym, ebymy
znowu byli przyjacimi.
Wanda: Jeszcze si pan nie zorientowa? Tacy jak pan
nie maj przyjaci.
Boruta: Wolne arty. Cae Pieko jest pene moich
druhw od serca. (kpico) Moe i pani chciaaby do nich
doczy?
Wanda: Przyjacika wesoego diaba? Jak pieko zamar-
znie to moe. Pan si nadaje na psiapsik jak yka do
golenia borsuczej dupy.
Boruta: Prosz pani, jedno moje sowo, a wszyscy tutaj
zaczn miga na ywach!
Wanda: Szczero godna prowadzcego telezakupy.
Boruta: propos zakupw. W gruncie rzeczy mam dla
pani atrakcyjn propozycj.
Wanda: Zaczyna si
Boruta: Spokojnie. Ot, jak wspomniaem, jestem
osobnikiem starej daty. Rozumie pani, w gruncie rzeczy
wol dziaa, hm, analogowo, u podstaw. A te wszystkie
sieci? Soszialmidia? Snapczaty? No owszem, mog puci
zdjcie pytonga raz czy dwa w eter, eby nie byo, e si
diabe bawi nie umie. Ale na dusz met to nie dla mnie.
Wanda: No tak. Troch czas si u was zatrzyma.
Boruta: Wic wanie! Rozumiemy si bez sw,
Wandziu ulubiona jak wdeczka schodzona! To zapo-
wiada nam dug, wspln przyszo Krtko mwic,
potrzebuj mocnego wsparcia przy wejciu w nowocze-
sno. (pauza) Chc, eby moje Pieko miao swoje biura
jak agencja ratingowa! Jak posowie o uczciwych sercach
i czystych rkach! Jak zakady bukmacherskie! eby
kady, kto bdzie chcia dusz sprzeda, od razu wiedzia,
gdzie nas szuka. (pauza) Nie oszukujmy si, czasy nasta-
y cikie. Wie pani, ludzka masa grzeszy dzi moe na
potg, osobliwie egzemplarze w gimnazjach, i to cieszy
moje czarne serce. Ale co to za grzechy, kiedy nikt w nic
ju nie wierzy? Ateizacja, laicyzacja, demokracja no c,
to okazay si projekty dobre, ale krtkoterminowe. Na
szczcie jest jeszcze czas, eby odwrci trendy! Zapa,
jak to mwi koledzy z giedy, upadajce noe!
Wanda: Tylko na co panu ja jestem w tym caym bajzlu?
Zakadajc, e w ogle przemyl, hm, (cedzi z obrzydze-
niem) t propozycj.
Boruta: Aaa, co do pani, moja oferta jest prosta.
Nadchodz, jak mwi, nowe czasy. A nowe czasy wyma-
gaj nowego rodzaju manipulowania informacjami. Na
czym, jak ju zdylimy ustali, co nieco si pani zna.
Nooo, nie bdmy tacy skromni! Zna si pani na tym jak
na mieszaniu drinkw! Pamita przecie pani 68 i ten
artyku no, prosz mi podpowiedzie
Wanda: (grobowym gosem) Odpokutowaam to.
Boruta: (figlarnie) A to si jeszcze okae. Zatem jak,
zostanie pani moj agentk w mediach? Zadba pani
o odpowiednie nawietlenie kadej sprawy dotyczcej
Pieka bd mnie osobicie? Kiedy trzeba bdzie, jeden
temat wyciszy, drugi nagoni, skieruje uwag zapatrzo-
nych w ekrany dzieciakw w inn, aktualnie korzystniej-
sz stron? No, prosz si nie da prosi! Przecie pani to
doskonale potrafi. Wy, w mediach, od lat nie robicie nicze-
go innego. Kto wie, moe zaoy mi nawet pani prywatny
profil na twitterze i facebooku? Co pani powie?
Wanda: (po chwili milczenia, wolno) A taki chuj jak sonia
nos. Mowy nie ma Nigdy w yciu.
Boruta: (pobaliwie) Pani Wandziu. Doceniam gest, ale
prosz nie przesadza. Przecie pani wie, gdzie jestemy.
To si przecie wszystko da zaatwi Prosz przynaj-
mniej wysucha, co oferuj w zamian. Przypominam,
znajduje si pani w grupie gincych zawodw.
Wanda: Nie umieram z godu. Powiem wicej, starcza
nawet na kieliszek chleba i szlugi do pracy.
Boruta: Wspaniale. Dziwi si tylko, e wierzy pani
w mit niezalenego dziennikarstwa. Przecie zawsze
komu suycie, nawet jak o tym nie mylicie. Czerwonym,
Czarnym, rowym
Wanda: To jeszcze nie znaczy, e mam suy diabu.
Boruta: Przecie pani dziennikarstwo tylko na tym
zyska. Otworz przed pani kade archiwum Bdzie
pani moga rozmawia z umarymi. Prosz tylko pomyle
o wywiadzie z Hitlerem!
Wanda: (niepewnie) Robi swoje od p wieku. Zostan
przy starych metodach.
Boruta: Skoro ju przy staroci jestemy, pozwol sobie
stwierdzi, e ten problem rwnie pani dotyczy. Ile
zostao pani lat? Pi, dziesi, pitnacie? I adios amigo.
Muchachos i muchachas. A ja ja sprawi, e pani skra
odzyska modo, a piersi stan si jdrne. Okularki pjd
w kt, no, przecie wiem, e musi je ju pani zakada do
pracy. I nawet wtroba przestanie bole Wystarczy jedno
drobne tak, a faceci znw bd si do pani przysiada
w kawiarniach i, prosz mi wierzy, aden nie przejdzie
obok pani obojtnie. Wrc czasy szampana w picio-
gwiazdkowych hotelach i bitej mietany zlizywanej z brzu-
cha. Prosz pomyle Prosz to sobie wyobrazi.
Wanda: (waha si) A id w diaby
Boruta: Wieczna modo? C pikniejszego?
Wanda: (bez przekonania) Starzenie si z godnoci?
Boruta: (mieje si gono, szczerze) Prosz nawet nie ar-
towa. Umwilimy si ju, e mam pani za inteligentn.
Wanda: (z wysikiem) Kuszca oferta. Tylko wiem, e
jeli j przyjm, prdzej czy pniej skocz tutaj. Jako
kolejny lokator w polskim piekle. Pod pana okiem. Na
wieczno. Wolaabym ju
Boruta: Tak, tak, pamitam. Borsuka yk maca. Ale,
pani Wando, trafi pani tu tak czy siak. Innego wyjcia nie ma.
Wanda: Zobaczymy. Nie sysza pan, pki ycia, pty
nadziei? Prosz pogodzi si z myl, e nie wszystkich
mona kupi.
Boruta: A to pani zna: wszystkie rybki maj (dusi gos),
khm, tego, a karasie po kutasie? (chodniej) Ja te znam kilka
powiedzonek, tylko co z tego? Nie chce pani po dobroci?
Dobrze. Zrobimy to po waszemu. (pstryka palcami)
Wanda: (przeraona) O mj Boe
Boruta: W tym domu si nie przeklina.
Wanda: Nie wierz. Nie wierz Jak pan mg?
Boruta: (chodno, nieludzko, z gosu sycha jego prawdziwe
oblicze istoty, ktra ludzi ma w dupie) Mogem co? Oto pani
pierwszy m, Kazimierz. Studencka mio, zabjcze
zakochanie, kochanie na sianie, w oczy spogldanie. Przez
pi lat bylicie nierozczni. Pamita pani te wieczory na
Powilu, spacery do Lasku Kabackiego, narty w Szczyrku,
ogie trzaskajcy w kominku? Jak mwilicie sobie, e
razem pokonacie wiat, e nic was nie zamie
Wanda: (zamana) Prosz Prosz przesta.
Boruta: A potem poznaa pani tego krogulca z Ruchu,
towarzysza wysoko postawionego w pionie wydawniczym.
Jak mu byo No, prosz mi podpowiedzie. (kiedy Wanda
milczy, ostro, bezwzgldnie) Pytam, kurwa, jak mu byo.
Wanda: Zenek Karasiewicz
Boruta: Ano wanie, towarzysz Zenon Karasiewicz.
I jako przeszo pani przez myl, e tego rodzaju znajo-
mo pomoe w karierze. Zreszt, nie by taki zy. I te
szczerze pani kocha. Trudno w to uwierzy, ale w tam-
tych czasach bya pani stworzona do kochania.
Wanda: Stul pysk, skurwysynu. Nie masz prawa mnie
Boruta: A wic niewiele si namylajc, rozwioda
si pani z Kaziem i polubia krogulca. Zamieszkalicie
na Marszakowskiej, tymczasem Kazio w butelczynie.
Widywaa go pani czasem menela spicego na wino.
Co pani czua, uciekajc przed byym mem na drug
stron ulicy? A co gdy dzwoni nawalony, za wyebrane
moniaki, noc, z budki na rogu ulicy? Czy ulyo pani,
gdy zabraa go zima? Widziaa pani zwoki, w kostnicy,
na rozpoznaniu. Piknie nie wyglda, mrz potrafi zrobi
z czowiekiem straszne rzeczy.
Wanda: To by dobry czowiek. Czemu Czemu tu
wyldowa?
Boruta: Pani si jeszcze pyta? Przecie samobjcy trafia-
j do mnie z automatu. A on chcia zamarzn, pani mia,
co nigdy w yciu flaszki nie rozbia. Kupi sobie butelk
i zamiast na melinie przycupn w zaspie, pi i patrzy
w obojtne gwiazdy. Ludzie go opucili, wic to ja sie-
dziaem przy nim. Prosz zgadn, jakie sowo wymwi
przed mierci? Czyje imi?
Wanda: Do. Po prostu do. Nie musi si pan nade
mn pastwi.
Boruta: Przecie mwiem, e wol po dobroci. Jeli ma
pani ochot na jeszcze jak psot, mog sprawi, e on
pani zobaczy. Porozmawiacie sobie. Po prawdzie, propo-
nuj to z dobroci serca. Wiem, ile rzeczy chciaa mu pani
powiedzie. A on pani, fiu, fiu!
Wanda: (w kocu) C-co mu jest? Jak wyglda jego pieko?
Boruta: W tej chwili? Nieustannie przeywa moment
swojej mierci. Potworny chd i jeszcze bardziej nie-
znon samotno. Ale jego dalszy los zaley od pani.
Moe tak zosta przez ca wieczno. Mog go przez t
wieczno wiartowa jak biedaczyn Twardowskiego.
Albo puszcz mu Mod na sukces, i tyle. Raz na jaki czas
wypuszcz go nawet do Bieruta, eby sobie goln setk
i pomyla o pani, sowem, bdzie najmniej cierpicym
lokatorem na tym caym cholernym pobojowisku. Czy tak
bdzie? W kotle czy na grzdzie? Pani wybr. To zawsze
by pani wybr. Jego mier te. Zreszt, niech strac! Ze
mn jak z politykierem. Jak pani chce, to go pani wypusz-
cz, do domku, na ziemi (miech) He, he, no spokojnie,
spokojnie, po co te wielkie oczy. Prosz si nie ba, tylko
artowaem.
Wanda: (ciko) Ju dobrze. Dobrze. W porzdku.
Wygra pan. Zadowolony z kolejnego (cedzi) wiekopom-
nego sukcesu? Bd pracowa dla pana.
Boruta: (nie zwracajc uwagi na przytyk) Uczciwie i bez
wykrtw?
Wanda: Uczciwie i bez wykrtw. A teraz chc std wyj.
Boruta: Wedle yczenia. Prosz wraca do siebie i wie
dawne ycie. Kto od nas skontaktuje si z pani. Nie od
rzeczy byoby te co chlapn o wysokim woltau. Ale
tego nie musz ju pani podpowiada. Aha, w pakiecie
dodaem pani elazn wtrob. Bon apetit i bon voyage! No,
zapraszam do windy
Jad wind. Znajome odgosy.
Boruta: (nuci) Za zdrowie pa, za zdrowie/ dusz pijmy
do dna, panowie!/ za zdrowie pa, za zdrowie/ jedyny
toast, ktry wiecznie trwa!
Wanda: Cicho.
Boruta milknie. Jad. Winda zgrzyta.
Boruta: Mj kierowca odwiezie pani pod wskazany adres.
Wanda: A cyrograf? A podpis krwi?
Boruta: artuje pani. W dwudziestym pierwszym
wieku? Wystarczy selfi z diabem, na ktre zapraszam
jeszcze do mojego gabinetu. Jestemy przecie po sowie.
Kroki, pstryknicie aparatu.
Boruta: Tu si egnamy, cho jeszcze si spotkamy.
Adios amigo, au revoir, good night and good luck! Przemio
si rozmawiao. Pyszny wywiad, smakowity. Teraz, nie-
mniej, egnam. Tam s drzwi. A dyktafonu prosz nie
zapomnie!
Kroki. Wanda odchodzi. I wraca.
Wanda: Panie Boruta. A ta modo, o ktrej pan mwi,
cigle jest w ofercie?
Boruta: (miech) Zobaczymy, jak si pani spisze przy
pierwszym zadaniu!
Kroki w pustym korytarzu zatrzymuj si.
Wanda: (szeptem, wprost w mikrofon dyktafonu) No
dobra, dobra, cwaniaku Zobaczymy jeszcze, kto kogo.
Tymczasem pamitaj tyle, e chciae czy nie wszystko
si nagrao. Jeli zobacz cho jedn now zmarszczk
zawsze moe si okaza, e te materiay wyciekn w inter-
nety. Diabli zego nie bior. Koniec wywiadu.
Kliknicie wyczajce sprzt.

You might also like