You are on page 1of 14

Komorw od kuchni

W domu Lidii i Andrzeja Pilichw

Co piknego dla ludzi

W domu Lidii i Andrzeja Pilichw czuj si jak w dawnym


polskim dworku. Na cianach obrazy w zotych rzebionych
ramach, kominek, stylowe fotele, zegar, ktry co kwadrans
wypiewuje melodie. I duy dbowy st, ktry, mimo e to
powszedni, marcowy dzie, przykryty jest biaym obrusem.

O takim domu rodzinnym i stole z obrusem marzylimy z mem


przez cae lata, od pierwszego dnia zaoenia naszej rodziny. Tskniam za
domem, ktry kiedy, przed laty, mojej mamie zabraa wojna mwi Lidia.
Bo nawet nie kuchnia, nie to, co na stole dodaje ale bycie ze sob
razem przy stole jest dla nas najwaniejsze. eby si spotyka, dzieli
dniem, rozmawia, mia si. Marzylimy tak dugo, e przestalimy
wierzy, e ta tsknota kiedykolwiek si speni, a ju nigdy nie
przypuszczalimy, e nasz dom stanie w Komorowie. e zamieszkamy w
nim wszyscy, z moj mam i dziemi. Ten dom to spenienie naszych
marze, dar od Pana Boga, a st jego sercem, przy ktrym toczy si nasze
codzienne, wsplne ycie.
Przyznam Ci si, Lidio, e mam trem przed nasz rozmow,
bo wprawdzie znamy si do dobrze, ale co innego znajomo, a
cakiem czym innym jest przeprowadzenie rozmowy do druku z
kim, o kim wiem, e ma talent i za sob wiele lat telewizyjnego
dziennikarstwa, nagrody i odznaczenia, a w Komorowie jest
niemal Czowiekiem Instytucj. Nieustannie tworzysz, inspirujesz,
powoujesz do ycia fundacje, stowarzyszenia.

ycie z pasj
Trudno sobie dzi wyobrazi komorowskie ycie bez Lidii i Andrzeja,
bez ich energii, pasji, bez temperamentu Lidii i mdrej agodnoci
Andrzeja. Nikt tak nie potrafi zjednoczy do wsplnego dziaania tylu osb
co oni. Lidia jest jak soczewka, ktra skupia czy ludzi rnych zawodw,
rnych pasji, rnych pogldw politycznych. Razem z Andrzejem odkryli
dla nas wiele ciekawych osobistoci wiata nauki, kultury, artystw:
aktorw, malarzy, muzykw, profesorw mieszkajcych take tu, midzy
nami. Stworzyli Dom kultury bez murw. Lidia bez wytchnienia
spisuje czyny i rozmowy e posu si fragmentem z wiersza Czesawa
Miosza. Odkrywa nas samych dla siebie i dla wsplnych dziaa, ktre
zawsze maj jaki wany cel. Ratuje domy i ludzi od zapomnienia. Szlifuje
Komorw, wydobywajc na wiato jego skarby, to, co w nim najlepsze.
Wieloelementowe Wieczory w Wieczerniku, Muzy pod klonem,
spotkania, rozmowy, wystawy. Zaoyli liczce ju 8 lat Towarzystwo
Przyjaci Miasto Ogrd Komorw KOMOROWIANIE. Przyoyli rk
do powstania Kulturalnego Komorowa, a Lidia do powstania Grupy
Parkinsonowcw. Wydaj ksiki o Komorowie i czasopismo zatytuowane
Miejsce. Uratowali od zapomnienia jedn z pierwszych ofiar powstania
warszawskiego, Majk Krassowsk, niezwyk dziewczyn z Komorowa.
Gdyby przeya, by moe zostaaby wybitn pisark. Jej dzienniki z lat
19421944, ktre pisaa w wieku 14 i 15 lat, zdradzay ogromny talent
literacki. Lidia opracowaa jej wojenny pamitnik i wydaa ksik
zatytuowan Zwierzenia. Uratowaa te od zapomnienia muzyk
Wadysawa oziskiego, ktry podobnie jak Maja Krassowska zgin w
Powstaniu Warszawskim.

Lidia i Andrzej Mdro i Temperament (e zacytuj ks. kard.


Stefana Wyszyskiego) dziel si swoimi rozlicznymi talentami: Andrzej
plastycznym, Lidia: dziennikarskimi, redaktorskimi i wiedz reysersk.
Odkrywa dla nas nieustannie co nowego i cigle zarzeka si, e ju
starczy, e koczy, e wicej nie bdzie, a po pewnym czasie znowu
zaskakuje czy nowym, zmartwychwstaje w nowej roli. Na spektakle
reyserowane i pisane przez Lidi przychodz i przyjedaj do Komorowa
ludzie nie tylko z naszej gminy. Przy okazji przytocz recenzj
rzeszowskiego dziennikarza Jakuba Lisieckiego, ktra w czci oddaje to,
co czuj uczestnicy owych dziaa, w tym take ja, piszca te sowa:
eby w nim uczestniczy (w Wieczorze w Wieczerniku),
przyjechaem do Komorowa tylko na jeden dzie. Musiaem pokona (w
obie strony) prawie 600 km i tego nie auj, bo w czasach, o ktrych mwi
si, e s aspoeczne, zobaczyem prawdziwe, spontaniczne, autentyczne
zaangaowanie w dziaanie i to nie jednej, ale wielu osb. Na prbie i w
czasie ogldania misterium przecieraem oczy ze zdumienia. Aby mg
powsta ten naprawd profesjonalny spektakl, za bo walut pracowao
okoo stu osb. Ludzie o rnych profesjach robili zaskakujco rne
czynnoci, o ktre nikt by ich nie podejrzewa. Wszystkich ta praca bawia.
Wszystkich cieszy dobry koniec. Gratuluj Parafii jej Parafian i Ksidzu
Proboszczowi takiej TRZODY. Szczerze auj, e nie jestem czstk tej
kompanii. ycz kolejnych rwnie udanych Wieczorw w Wieczerniku.
[J. Lisiecki, W miejsce recenzji, czyli jeszcze o Misterium Krzya
Pomie Pana Przedwiecznego, MP nr 45 z 23 V 2004 r.]
Lidio, zaczn od banalnego pytania: po co to wszystko? Czy
to tylko dziaanie dla dziaania, czy co wicej? A moe przywieca
Ci jaka szczeglna idea?

Pozwl, e odpowiem Ci wierszem, ktry dzi rano usyszaam w


radio. Dzie ten jak zwykle zaczam od dwugodzinnego suchania (na fali
102.6 FM) Poranka Wnet. Robi to (jeli mog) kadego dnia od 7 lat, od
poniedziaku do pitku. Budz si o 7:00 rano. Wsadzam suchawki do
komrki i do uszu no i do godziny 9:00 mnie nie ma, bo sucham. Dzi
przyznaj! robiam to niezbyt uwanie. Dlatego, e mylaam o naszym
spotkaniu Ale bardzo poruszy mnie i na dusz chwil zatrzyma moj
uwag wiersz Tomasza Wybranowskiego pt. Spowied nie w por, czyli
klatka, ktry Autor osobicie odczyta na zakoczenie audycji. Weszam
wic do internetu i spisaam go z tamy. Jeli podzieliam tekst niezgodnie
z intencj Poety lub co pomyliam z gry przepraszam, ale nie mogam
oprze si pokusie, by wanie od odczytania Ci tych niebanalnych sw
zacz nasz pogawdk:
W magazynie rachunkw sumienia/Krel na nowo obraz/Mojego
prywatnego Boga/Patrz w Jego niebyt/Bo wszystkim On przecie/Gdzie w
Andres nowej kreacji/Wciskam bieg uspokojenia/Skrzynia biegw losu
nieznanego stawia opr/Ry Wiatrw nie ma/Spokj wyblak jak stary
plakat/Na cianie oczekiwania/W okiennym zauku/Na skrzydach
martwego motyla/wit pijany zoy pocaunek/Nie ostatni i nie
pierwszy/Znona ciko Soca/Zblia ciek horyzontu/Wytrawia grzech
po grzechu/Rozgrzesza nocne poruszenia/ Cofa star tam
telerekordingu/Jedyny dowd/e ja to ja czyli ON/
A jeli nie ja to kto.

Tak to bardzo pasuje do Ciebie Odkry Komorw, postawi


go przed naszymi oczami przed waham si, ale tylko troszk
przed wiatem. Opowiedz, jak si zaczo owo odkrywanie?
Zawsze lubi wiedzie, gdzie jestem, szczeglnie wtedy, gdy
WIATRY przywiej mnie na jakie miejsce na duej. Ale w odkrywaniu dla
siebie Komorowa dobry pocztek tak naprawd zacz si od Magazynu
Parafialnego. Jednak zanim do niego trafiam, przeyam depresj i
chorob nowotworow. Tak byo. Przez wiele lat (40) pracowaam w
Telewizji Polskiej. Zaczam od Pegaza, pniej bya Kronika Kulturalna,
Redakcja Spoeczna i Modzieowa. Kiedy w naszej Firmie zacz
krlowa pan prezes Maciej Szczepaski, chciano mnie, jak wielu innych,
wyrzuci z roboty. Nie doszo do tego tylko dlatego, e podziewaam si
dziecka. Po powrocie z urlopu macierzyskiego bez konsultacji
przydzielono mnie do Redakcji Rolnej. Krtka pika: Rolna albo fora ze
dwora. Tak ot, zamiast biega na premiery, rozmawia z twrcami,
musiaam swoje ukochane kapelusze zostawia na tylnym siedzeniu
telewizyjnego robura i ruszy z kamer w pole, zaglda do obr, chleww
i kurnikw To by szok dla dziewczyny z miasta, ktra skoczya
polonistyk na UW, prac magistersk pisaa u prof. dr. hab. Romana
Taborskiego z teatru, a na Studium Dziennikarskim z historii prasy.
Pomylaam z przeraeniem: co ja poczn w tej nieszczsnej Rolnej, jak
nawet nie wiem, czy kartofle si sieje czy sadzi.

Jednak sobie poradzia!


Tak, po pewnym czasie Jednak pamitam, e mimo skoczonej na
Studium Dziennikarskim specjalizacji telewizyjnej chciaam porzuci to
medium. Wtedy telewizja bya tylko jedna, ta pastwowa, wic zaczam
chodzi po redakcjach prasowych i szuka tam pracy, ale za mn szed
jaki smrd i niestety wszystkie zamkny przede mn swoje drzwi
nawet redakcja Przyjaciki! C, musiaam sobie jako poradzi, znale
w obcej mi tematyce (bo warsztat przecie by ten sam) swoj nisz.
Zajam si histori ruchu ludowego. Tak poznaam wielu ciekawych ludzi,
zaczam o nich robi programy publicystyczne, filmy, widowiska,
reportae... Przepracowaam tam (z maym wyjtkiem) cakiem szczliwe
21 lat. Kawa czasu. Kiedy jednak skoczyam 61 lat, postanowiam sta
si emerytk.

Dlaczego? Czy co si wydarzyo? Ktry to by rok?


Rok by 2001. Owszem, wydarzyo si, ale duo wczeniej, jaki czas
po pierwszych wolnych wyborach 1989 roku. Ale byo mino, nie ma o
czym gada

Dlaczego?

Bo mogoby wyglda, e si skar, ubieram w pawie pirka, a tego


nie lubi

Prosz, a nawet nalegam

Daj czas, niech pomyl

[Do rozmowy wracamy po dwch dniach.]


To, co stao si pniej, zaczo si od mojego poznania Stanisawa
Mierzwy, przedwojennego adwokata, dziaacza ruchu ludowego, sekretarza
Wincentego Witosa, osadzonego na ubiance, sdzonego w procesie
szesnastu. Robiam film Marszaek caego sejmu o Macieju Rataju.
Potrzebowaam wypowiedzi kogo, kto go zna i latem 1981 roku
pojechaam do Krakowa z listem polecajcym od Marii Maniakwnej
take wielkiej postaci ludowcw

Dlaczego z listem polecajcym?

eby zachcia ze mn rozmawia, bo pan Stanisaw w ogle nie


rozmawia z dziennikarzami

[Lidia zatrzymuje si z wahaniem, jakby jeszcze chciaa co


doda.]

No, no, mw dalej, przepraszam, e przerwaam...

Przez trzy dni z rozdziawion buzi suchaam tego, co do mnie


mwi ten niewtpliwie wielki Polak i bardzo mdry czowiek. Usyszaam
tyle, e w przeciwnoci do Andrzeja na wielu ludzi Solidarnoci zaczam
patrzy bardzo sceptycznie. Pniej, po latach, kiedy za spraw wanie
owego ruchu zaczy si przemiany, byo mi zwyczajnie wstyd.
Wyrzucaam sobie to, e staam z boku, gdy inni ryzykowali. Dlatego po
swojemu, zgoa po amatorsku, eby nie powiedzie gupio, postanowiam
si wczy.

W co?

W budowanie nowego. Ja, dziennikarka niszowej redakcji rolnej,


wykorzystujc swoj pozycj, postanowiam zacz prac na rzecz
odbudowy klasy redniej.
Oooo! Ambitny program. Przyznaj: nie do wykonania w
pojedynk i z godziny na godzin, ale sucham: jak si za to
zabraa?

Zaczam robi reportae o ludziach, ktrym, jak uznaam, chce si


chcie, ktrzy co ju osignli, mieli pozycj zawodow, wasny dom, a
przede wszystkim minimum trjk dzieci. Cykl zatytuowaam Dom
otwarty, a kiedy zebraam 12 sprawiedliwych, dwanacie wspaniaych
rodzin, doprowadziam do zaoenia stowarzyszenia promujcego wartoci
konserwatywne o nazwie Klub Domu Otwartego.

Konserwatywne stowarzyszenie? Tak pod bokiem Telewizji?

No wanie i to nie tylko pod bokiem, ale wrcz w jej rodku. Jak
bardzo byam naiwna! Z pozoru dojrzaa kobieta, matka dzieciom jak
mogam by tak szalona? To oczywiste, e moje dziaanie byo skazane na
porak. Powiem wicej: nie miao prawa uj mi pazem. Dostaam mocno
po krzyu. Odcierpiaam swoj gupot (nie mwi o postawie, ale o
obranym sposobie dziaania). Po dwch latach bezrobocia zostaam
przywrcona na anten z towarzyszcym programowi Dom otwarty
konkursem Nasz czowiek na urzdzie, ale ju bez stowarzyszenia i tych
piknych opowieci filmowych o ludziach. Co we mnie pko. Zbiego si
to w czasie z nadejciem chudych dni dla redakcji. Drastycznie
zmniejszono nam czas antenowy. Zdecydowaam si (cho tym razem nikt
mnie nie pogania) na opuszczenie telewizji. Naiwnie mylaam: nareszcie
odpoczn, bd miaa czas dla rodziny, na podrowanie, na czytanie. Nic
bardziej zudnego, bo nagle jednego dnia jakby zgasy nie tylko wiata
telewizyjnych kamer, ale wszystkie wiata w mojej rzeczywistoci. Na
dodatek okazao si, e jestem chora na to paskudne co. Wczeniej
Andrzej przeszed powan operacj. Zacza si walka o Jego zdrowie,
szpitale, potem przyszo zaamanie. Moi najblisi byli przeraeni, bo
godzinami siedziaam przed telewizorem. Odpalaam papierosa od
papierosa. Pograam si w pustce. Nic mnie nie cieszyo wymarzony
dom, dzieci, wnuki, nawet odzyskane zdrowie. Czuam si zuyta i nikomu
niepotrzebna. Ja, czowiek, ktry kocha prac, pograam si w niebycie.
Ale Andrzej, kochany Andrzej, dzieci, synowa Dorotka i moja Mama nie dali
za wygran. Mobilizowali, ebym co zacza robi. Stan trwa i nie
pomagay adne antydepresanty. Jak ryba bez wody dusiam si bez pracy,
bez wytyczonego celu dziaania. Jednego dnia powiedziaam: basta i
poprosiam naszego wikariusza, ks. Franciszka Longchamps de Brier o ni
to rozmow, ni spowied. Zapracowany ksidz znalaz dla mnie czas.
Wylaam przed nim wszystkie swoje utrapienia, a on, mdry kapan, co
mia ze mn zrobi? Tumaczy jak dziecku, e wszystko pochodzi od Boga,
kade dobro. A to, co dzi uznaj za ze dla nas, z perspektywy czasu
nabierze innego wymiaru Chyba jednak nie trafiay do mnie Jego sowa i
Ksidz to dostrzega. Co mia zrobi? Zaproponowa, abym pojechaa na
rekolekcje ignacjaskie do jezuitw, do Czstochowy.

Pojechaa?
Pojechaam, mimo e nie miaam pojcia, kim by w. Ignacy Loyola i
na czym polega stworzona przez Niego metoda wicze Duchowych.
Pojechaam i po tygodniu dowiadczyam pierwszego cudu. Bezwiednie,
bez adnych wczeniejszych postanowie, odszed ode mnie nag palenia.
Z dnia na dzie przestay mi smakowa papierosy. Poczuam si tak,
jakbym nigdy nie palia. Co wicej: przestao mi przeszkadza, e kto inny
obok mnie pali i tak jest do dzi. Oho! pomylaam weszam na jak
now, nieznan mi ciek. Na drog WYZWOLENIA. W Czstochowie
odzyskaam silne, silniejsze ni do tej pory poczucie, e wszystko mog, w
Tym, ktry mnie umacnia (Flp 4,13), bo Jeli Bg z nami, kt przeciw
nam (Rz, 8,3139). Moim przewodnikiem w czasie rekolekcji by wspaniay
ks. Ojciec Krzysztof Osuch, ktry niczemu si nie dziwi, wszystko rozumia,
pomaga w wiczeniach, w zrozumieniu mojego tu i teraz, w dawaniu
zgody na to, co niesie ycie. Powoli znajdowaam wskazwki na
wprowadzanie w codzienno przytoczonych wyej zawoa w. Pawa.
Jednak nadal szukaam dla siebie zajcia... o czym bez ustanku na
codziennych 20-minutowych spotkaniach mwiam. Zdesperowany o.
Krzysztof zaproponowa, bym podja dugofalow krucjat, stosujc akt
strzelisty, bym kilka razy dziennie woaa: Boe, daj mi prac. Zrobiam
kwadratowe oczy, ale do zalecenia pokornie si zastosowaam. No i tak
niedugo po tych rekolekcjach przyszed do mnie Magazyn.

Przyszed? Jak to przyszed?


Duga opowie. Dla mnie nieco traumatyczna, bo wpadam do
niego (do Magazynu) troch jak bomba, ktra najpierw spowodowaa
spore zniszczenia w zgranej, fajnej grupie ludzi zgromadzonych przez
twrc pisma, ks. Mariusza Zapolskiego. Dzieciaki, ktre tworzyy
Magazyn, byy bardzo zaangaowane w to, co robi. Pracoway pen
par, najlepiej jak potrafiy. Dzi wiem (dlaczego wtedy o tym
zapomniaam?!), e wchodzc w nowe relacje, na pocztku koniecznie
musimy kierowa si zrozumieniem sytuacji i dobrem drugiego czowieka,
a dopiero na kocu powinna by tak wtedy dla mnie wana fachowo. W
pewnym momencie zdaam sobie spraw, ile baaganu narobiam.
Rwnoczenie te zaczam dostrzega zalety Komorowa jako bardzo
ciekawego miejsca do ycia. Zaczam dostrzega, e t WSPLNOT w
duym stopniu tworz ludzie, dla ktrych rodzina jest wartoci sam w
sobie. Na takiej bazie atwiej wydoby talenty i rado dzielenia si nimi z
innymi, cho piekliam si, e ci wspaniali ludzie tworzcy Magazyn nie
bardzo znaj si na sprawach wydawniczych. Nie znaj, bo i skd mieli
wiedzie, jak wane s podpis pod zdjciem, tytu, podtytu, akapit, inicja,
wyjustowanie. Dla nich byy bez znaczenia znaczenie, i susznie, mia cel
dzielenia si sob z innymi. W tym czasie we mnie rwnolegle ze
szlifowaniem Magazynu zaczo si powolne dutowanie mojej duszy.
Piszc do MP i redagujc go, rwnoczenie formowaam moj wiar,
moje ycie duchowe. Odkryam dla siebie wiele tajemnic rozumienia Sowa
Boego, przebiegu liturgii Mszy witej, istoty bycia czonkiem Kocioa.

Ale to Ci nie wystarczao. Zacza dziaa stworzona przez


Ciebie Grupa Rapsodyczna!
Stworzona przez wielu z nas pracujcych i wsppracujcych z
Magazynem. Niemal od pierwszego dnia pracy w Magazynie
wiedziaam, o czym gono nie mwiam, e odgrywa on rol opiniotwrcz
i wok niego gromadz si ludzie o niebanalnym potencjale, i e moe on
odegra wan rol w tworzeniu swoistej elity intelektualnej Komorowa. By
to si stao, trzeba sign po instrumenty, ktre pobudz take innych
twrcw do wielotorowego dziaania. Zaczam ryzykownie!
Wyskoczyam z imprez o nazwie Muza pod klonem. W jej realizacj
nie tylko zaangaowaam wszystkich Magazynierw, nie tylko
przycignam swoich telewizyjnych kolegw, wadze gminy i Pruszkowa,
ale take ca swoj rodzin i otworzyam dla ssiadw nasz wasny dom.
Po Muzach, dziki yczliwoci naszego Proboszcza, ksidza praata
Andrzeja Perdzyskiego, przyszy Wieczory w Wieczerniku
dokadnie byo ich dwanacie. cigalimy do Komorowa due nazwiska
wiata kultury: muzykw, piewakw, literatw. Jeden z Wieczorw
oparlimy na piknej poezji Ernesta Brylla i towarzyszcych jej obrazach
Jasnogrskiej Golgoty Jerzego Dudy-Gracza, na ktry przyjecha sam
Wielki Poeta wraz z swoj on Magorzat. Innym razem na nasze
zaproszenie przyjecha z Londynu do Komorowa ostatni prezydent na
uchodstwie Ryszard Kaczorowski z maonk, Pani Karolin, ktry
dodatkowo zaprosi na ten dzie swego przyjaciela ks. Zdzisawa
Peszkowskiego. Koci pka w szwach, a po widowisku, podczas
spotkania, nie byo koca rozmowie o Ojczynie. Oszaamiajcy by
Wieczernik zatytuowany Trele Majowe, na ktrym Piotr Rodowicz
(prywatnie bratanek sawnego Anody) kontrabasista, wybitny
kompozytor i dezmen dokona dla nas przerbek pieni Maryjnych i z
nimi w Komorowie wystpi.
Lidio, skd Ty i Twj M czerpiecie siy do tak
wymagajcych czasu i si dziaa?
Odpowied nie jest prosta. Od pocztku zamieszkania w Komorowie
od 1996 roku mielimy przewiadczenie, e ten dom po co
dostalimy, e w Komorowie nie jestemy przez przypadek, e mamy tu
jakie zadanie do wykonania. Zreszt w przypadki oboje z Andrzejem nie
wierzymy, tym bardziej, e dom dostalimy, w momencie gdy ju
przestalimy go pragn. Dzi z perspektywy lat wiem, e praca w
Magazynie bya dla mnie darem Nieba, wspaniaym czasem w yciu
moim i naszej rodziny. Poznalimy wielu ludzi, ktrzy do dzi s naszymi
najprawdziwszymi PRZYJACIMI. Ja sama rozwijaam si twrczo. Pisaam
scenariusze, obmylaam cao, mj m Andrzej i Andrzej Pietraszek
robili scenografie. Musimy jeszcze przywoa Lecha, Piotrka, Marka, Ew,
Wojtka, Ani i Witka Baszczykw, Bakszw Stop caej setki, ktra
pracowaa eb w eb z nami, nie wymieni. Pamitam, jak do jednego z
Wieczernikw (2004 r.) Andrzej malowa na kartonie kor drzew, eby z
kocielnych kolumn zrobi pnie brzz. Prb byo tyle, ile byo, sowem co
kot napaka, wszystko po drodze pozornie si walio, a jednak na kocu
szo, jak naley. Boe, ile ci ludzie robili! Leszek Skupiski sta si naszym
wytrawnym elektronikiem. Montowa filmy i czuwa nad tzw. projekcj
tyln, czyli puszcza je na skonstruowanym przez siebie telebimie. Marek
Sodkowski robi za stolarza, Krzysio Rodak nie tylko wszystko
dokumentowa, ale robi za elektryka i przy prostszych widowiskach cao
nagania. Marcin, nasz syn, wspiera go. Wojtek Irmiski by czowiekiem
od wszystkiego. Ile piknych rzeczy w swoim zakadzie zespawa Piotrek
Zieliski. Ludzie naprawd dokonywali cudw. Wszyscy pracowali z sercem
i powiceniem. Czulimy, e mieszkacom Komorowa przywracamy
pami, e budujemy inny wymiar WSPLNOTY. e jestemy rodzin. Ile
wartociowych relacji si zrodzio tylko my wiemy. Powiem ciut
patetycznie: czuam, e sam Bg do jakiego Jemu wiadomego mu celu
nas prowadzi. Taka wiadomo dodawaa nam si do dziaania.

Andrzeju zwracam si do Andrzeja, ktry opuci swoj


pracowni i doczy do nas nie mog oprze si pokusie, aby nie
zapyta Ci o pocztki Waszej znajomoci. W tym roku mija ju 50
lat Waszego wsplnego ycia!
[Na tak postawione pytanie umiechaj si oboje. Nie od razu
daj si sprowokowa do odpowiedzi.]
Tak, nasza rodzina ma ju 50 lat zamyla si Lidia. To Andrzej by
tym, ktry spacerowa z wzkiem najpierw z Marcinem, mieszkalimy
wtedy w Milanwku. W 1971 roku sprowadzilimy si do blokw w
Pruszkowie, w 1975 roku przyszo na wiat drugie nasze dziecko Mateusz.
Andrzej nadal by rodzicem na zawoanie. Tym razem chadza czsto z
modszym synem po Komorowie. Ani przez moment nie spodziewalimy
si, e bdziemy tu wanie mieszka.
[Te wspomnienia powoduj, e w oczach Lidii pojawiaj si zy
wzruszenia]
Byam wan tak mi si wtedy wydawao dziennikark,
niezalen, kontestujc Wiar i to Andrzej mia wicej czasu na
matkowanie ni ja. Nie wiem, czy chopcy z tego zdaj sobie spraw, ale
wtedy to On by stranikiem Wiary w naszej rodzinie. Andrzej kupowa mi w
prezencie a to medalik o ten, ktry od lat nosz na szyi, to te prezent od
Ma Lidia pokazuje zawieszony na acuszku srebrny medalik
Najwitszej Maryi z Dziecitkiem a to krzyyk.

Lidio, wrmy jednak do pytania o pocztek Waszej wsplnej


drogi. Jak si poznalicie?
Ju w Szczecinku, w Liceum im. Ks. Elbiety, byam redaktorem
naczelnym midzyszkolnej gazetki Modzi id. Sztuki dziennikarskiej i
edytorskiej uczy nas wietny pedagog i polonista naszej szkoy pan
Edward Chmaj. To dziki niemu na dwa lata przed matur wiedziaam, kim
chc by. Zreszt dziki pracy w tej gazetce byam reprezentantem
wojewdztwa koszaliskiego na pierwszym za elazn kurtyn Festiwalu
Modziey i Studentw w Wiedniu i poszam na polonistyk UMK w Toruniu,
ale Studium Dziennikarskie byo w Warszawie, wic by przywykn do
stolicy po trzecim roku, przeniosam si na UW. Po zrobieniu absolutorium
Mama owiadczya, e jeli chc dalej studiowa, to ju na wasn rk.
Krtko mwic: odcia mnie od dotacji. Trzeba byo ima si sprztania,
korepetycji, ale przede wszystkim dorabiaam jako szefowa warszawskich
klubw modzieowych, w ktrych take pracowa Andrzej. Za Andrzejem,
ju absolwentem ASP (dyplom z wyrnieniem na Wydziale Grafiki
Uytkowej u prof. Juliana Paki), oczyma wodzia niejedna dziewczyna. By
smukym, bardzo ciemnym szatynem. Okazao si, e ten przystojny
chopak bdzie mi subowo podlega i tak si zaczo. Najpierw wsplna
praca, pniej coraz czstsze spacery Alej R do azienek.
Lidia urzeka mnie niemal od pierwszego spotkania dopowiada
Andrzej. Pamitam, gdy j pierwszy raz zobaczyem, miaa na sobie
zielon sukienk z gr w drobn kratk. Uja mnie niezwyk
skromnoci i spokojem. I niemal od pierwszej chwili wiedziaem, e chc z
ni by na cae ycie.
Andrzej nie tylko by przystojny, ale piknie taczy wspomina
Lidia. Kiedy zaczyna wywija rock and rolla, wszystkie stoy i krzesa szy
pod ciany. To bya burza taca. Porywa, zaraa radoci, przy tym by
dowcipny, wesoy, ale te bardzo pracowity i odpowiedzialny.
Ale boj si wiata umiecha si Andrzej. Uciekam od ludzkiej
agresji. I przed tak nieprzyjazn codziennoci wiata osania mnie
wanie Lidka, ktra pewnie dlatego po latach nieco zhardziaa.
Po roku wodzenia si za rczk Andrzej z pkiem czerwonych r
przyklkn i poprosi rodzicw o moj rk. Owiadczyny zostay przyjte,
ale Mama nie bya przekonana do mojego wyboru. Lidzia, czy aby wiesz,
co robisz? M artysta, malarz, jaka to przyszo bieda, absynt i kobiety,
a na dostatek Twj wybranek to niemowa. Bdziesz miaa smutne ycie.
Andrzej oczywicie by oniemielony, eby nie powiedzie: przeraony, a
Mama patrzya na bohem artystyczn oczyma zaczytanej w romansach
pensjonarki. Na szczcie adna z wrb si nie spenia i ostatecznie
Andrzej by jej ukochanym synem. Kochanym i szanowanym na rwni z
wasnym.

Pozwl, Lidio, e raz jeszcze zapytam o dom. Dlaczego o nim


marzylicie? Ze zwykej chci posiadania? Czy moe to rodzinna
tradycja mieszka we wasnym domu?
Oglnie rzecz ujmujc, wasny dom to pierwszy krok ku osobistej
wolnoci. Owszem, rodzice Andrzeja mieli w Otwocku bardzo skromny
domeczek. Natomiast ja, jak wczeniej wspomniaam, pochodz z rodziny,
ktrej wojna wszystko, absolutnie wszystko zabraa. Ojciec mojej Mamy by
wysokiej rang kolejowym zawiadowc wzowej stacji. By dom z trjk
dzieci. Babcia nie pracowaa i miaa do pomocy gosposi i dziewczyn do
ogrodu. Mao kto wie, e wybuch II wojny wiatowej dla wielu Polakw na
Pomorzu, ktrzy byli na specjalnej niemieckiej licie, znaczy tyle, e w
cigu paru chwil musieli opuci swj dom. Poegna si z caym
dobytkiem. Wyj z domu, zmatawiajc w zamku klucz w dziurce
wejciowych drzwi. Dziadek zosta zdegradowany do roli motkowego
(bada jako osi wagonw oraz torw) i niedugo wywieziony do obozu
koncentracyjnego, z ktrego ju nie wrci. Najstarszy brat Mamy
zastrzelony, drugi w lesie. Rozbita rodzina, jak wiele innych polskich
rodzin, nie bya w stanie si pozbiera. W czasie okupacji Mama zawara
nieudany zwizek. W 1945 roku moj Babci i moj dziewitnastoletni
Mam z maym dzieckiem bez rodkw do ycia odnalazo wyzwolenie na
tzw. ziemiach odzyskanych. Kiedy podrosam, obiecaam sobie, e za
wszelk cen musz odbudowa utracony dom, przede wszystkim ten z
pamitkami, tradycj, du rodzin wok stou z biaym obrusem na stole
nie tylko w wita.

No i udao si. Jestecie 50 lat razem. Z tego 20 lat


przeylicie w tym domu. Jak wytrwa tyle czasu z sob? Jakiej
rady udzielilibycie tym, ktrzy dzi rozpoczynaj wsplne ycie?
Co wam daje si?
Maestwo to nie ring, to nie pole walki. To umiejtno
kompromisw, wybaczania, akceptowanie siebie w swojej rnoci mwi
Andrzej, wac kade sowo. To cieszenie si sukcesami drugiego.
Wspieranie drugiej osoby nawet w jej pogoni za niekoniecznie take
naszymi marzeniami.
Co nam daje si? zastanawia si Lidia. Wiele duych i maych
szczliwych trafw. Te due to nasze dzieci i ich rodziny. Mae rado ze
wsplnego wieczornego czytania ksiek. Due wiadomo, e czy nas
prawda i zaufanie. Mae zachowany w sercu i oczach obraz smukego
chopaka, z ktrym podziwiaam kwiaty w Botanicznym Ogrodzie.

[Rozmawiamy kolejn godzin, pijemy kolejn filiank kawy.


Zegar wypiewuje kolejny kwadrans. Robi si bardzo pna pora.]

Zapytam jeszcze o nowe plany, bo wiem, e oddaa, Lidio,


Towarzystwo KOMOROWIANIE w mode rce, ale to wcale nie
znaczy, e zamierzasz odpoczywa
To prawda. Wanie rusza robota w nowo powoanej przez nas
Fundacji Miejsce...

Powoanej przez
Przez ca nasz rodzin, przez ca szstk, bez wnukw. Na
rozruch mogem przeznaczy tylko jedn emerytur, bo nie jestem
zamonym czowiekiem mwi Andrzej.
I dziesi pasteli z przeznaczeniem na aukcj dodaje Lidia.

I po co Wam ta nowa praca, nowe zmartwienia, skd wzi


ludzi i pienidze na realizacj nowych projektw?
No wanie?! Podobne pytanie w ubieg niedziel zada nam nasz
siedemnastoletni wnuk Sta. Zaczynalimy si po mszy witej na progu
kocioa, by z Marcinami umwi si na wieczorn herbat. W popiechu
rozmawiamy o aonie przycitych kasztanach, o zbliajcych si
obchodach 100-lecia odzyskania Niepodlegoci i planach na nie Fundacji.
W pewnej chwili stojcy z boku Sta (skdind mdry, oczytany
modzieniec) pyta: Po co babcia to wszystko robi?. Odpowiadam: No
sama nie wiem, chyba dlatego, e jeli nie ja, to kto?. To nie jest
odpowied stwierdzi nasz wnuk. Ugryzam si w jzyk, na kocu
ktrego miaam kolejn babcin mdro.

Jak?
Ot, takie spostrzeenie, nie wiem czy suszne. Pewnie je gdzie
zasyszaam. Wiadomo, e wiat od jego stworzenia targa niekoczca si
wojna midzy DOBREM i ZEM. Zacieke ZO nie opuszcza pola, a DOBRO?
Dzi DOBRO coraz czciej wyrcza si OBOJTNOCI.

Wkrtce Wielkanoc. Przy witecznym stole, jak co roku


pewnie, zgromadzi si caa rodzina. Jak bdzie przebiega ten
dzie?
Prosto i jak w wielu domach tak jak poprzednimi laty. Jak co roku
przyjd synowie: Marcin z on Dorot i dziemi: Kamilem, Zosi i Stasiem.
Mateusz z on Ani i naszymi wnukami Franciszkiem i ucj. Odmwimy
modlitw, wspomnimy tych, co odeszli, podzielimy si wiconym jajkiem,
bdziemy sobie yczy mioci i si do pokonywania trudnoci, si do
codziennego zmartwychwstania. Ten rok, jak zauwaya, Ulu, jest dla nas
wyjtkowy, bo dobry Bg pozwoli doy Zotych Godw. Dozwoli na
witowanie 50. rocznicy powstania Naszej Rodziny, za co Panu Bogu z
serca dzikujemy.

Moich rozmwcw prosz na koniec o przepisy na ich


ulubione dania.
Nie jestem mistrzyni kuchni. Co nie znaczy, e nie gotuj mieje
si Lidia. Nie mam zeszytu z babcinymi sekretnymi przepisami na ciasta i
pieczyste. Na co dzie jadamy skromnie. Lubi kluski pomorskie, placki
ziemniaczane, ros, gobki. Takie niewyszukane potrawy. Ale lubi te
serniki Gabrysi, krokiety z pieczarkami Oli, chleb z bakaliami Ali i tym
ostatnim przepisem, za jej zgod, dziel si z Czytelnikami Magazynu
Parafialnego, yczc wszystkim Radosnych wit Zmartwychwstania!

SUCHAA URSZULA IMIENISKA

Nieautoryzowane Post Scriptum


Co piknego dla ludzi

egnam gocinny dom Lidii i Andrzeja. Dom, w ktrym spotkay si


Mdro i Temperament. Bo Lidia i Andrzej to niezwykli ludzie. W czasach,
kiedy wszyscy yjemy z gowami w d, pochyleni nad swoimi laptopami i
smartfonami, nad powikszaniem iloci posiadanych rzeczy, nad
gromadzeniem przedmiotw i wrae, nad codziennoci, ktra pochania
bez reszty, Lidia i Andrzej patrz, jakby ponad naszymi gowami.
Odkrywaj przed nami prawd i warto miejsca, w ktrym yj. Swoj
pracowitoci, niezmordowaniem i pasj tropicielsk wpisuj si w krg
wielkich dziennikarzy, jak choby angielski publicysta Gareth Jones, ktry
odkry przed Europ prawdziwe rozmiary godu na Ukrainie, czy Malcolm
Muggeridge, ktry nawrci si po spotkaniu z Matk Teres i odkry t
Wielk wit dla wiata, publikujc o Niej reportae telewizyjne pt. Co
piknego dla Boga. I Lidia, i Andrzej tworz tu, gdzie mieszkaj. Tworz
co piknego dla ludzi. Andrzej z rozwag i mdroci. Lidia z pasj i
temperamentem.

URSZULA IMIENISKA

Przepis Alicji Wooszyn na ulubiony przez Lidi chleb z bakaliami

Skadniki:
1 kg maki tortowej
1 litr przegotowanej, ciepej wody
3 torebki suszonych drody Oetkera
2 yki soli
1 opakowanie migdaw
2 yki majeranku
1 niepena yka zi prowansalskich
100 g rodzynek
100 g ziarna sonecznika
1 yeczka kminku

Wykonanie:
Wymiesza skadniki na sucho, wla wod i zamiesza. Wyrobi ciasto,
dolewajc troch wody, aby byo lune. Przeoy ciasto do
przygotowanego uprzednio prodia lub blaszek. Najlepiej wyoy naczynia
papierem do pieczenia. Czekamy, a ciasto wyronie okoo 1 godziny.
Moemy naczynie z ciastem woy do kpieli ciepej. Pieczemy 1 godz. 35
min w prodiu z podwjnym ogrzewaniem (gra i d).

Smacznego!
Doczam si do ycze
Alleluja Chrystus Zmartwychwsta! Prawdziwie Zmartwychwsta!

You might also like