You are on page 1of 6

RECENZJE 481

Jan M. P i s o r s i, Pomorze plemienne. Historia Archeologia Jzykoznawstwo, Wy


dawnictwo Sorus, M uzeum Narodowe w Szczecinie, Pozna-Szczecin 2002, s. 308.

Ukazaa si, zapowiadana od duszego czasu, praca poznasko-szczeciskiego historyka, podejmujca


cigle ywy i daleki od ostatecznego rozwizania problem najstarszych dziejw Pomorza, widziany w wietle wy
nikw bada historycznych, archeologicznych i jzykoznawczych z ostatnich dwustu lat. Mona si jednak zasta
nawia, czy wykorzystujc osignicia owych dyscyplin, nie naleao przyj problemowego ukadu pracy, zwa
szcza e wszyscy badacze cho w rnym stopniu wykorzystywali te same rda pisane i ustalenia poprze
dnikw. Dyskusyjne jest ponadto usytuowanie poszczeglnych zagadnie w kolejnych rozdziaach. Dotyczy to
np. omawianej w rozdziale archeologicznym problematyki emporiw handlowych, orodkw kultowych, rozwo
ju struktur politycznych i powtrzonego omwienia lokalizacji plemion pomorskich (ale ju w granicach dzisiej
szej Polski), albowiem mimo postpu w dziedzinie bada archeologicznych, podstaw s nadal przekazy pisane.
W zaproponowanej przez autora formule otrzymalimy szczegowy przegld istniejcej literatury przed
miotu, w gwnej mierze prac syntetycznych i problemowych. Daje si jednak odczu brak ustale dwch innych
dziedzin nauki, mianowicie geografii i geografii historycznej, ktre s niezbdne dla zrozumienia wszelkich
aspektw rozwaa nad najstarszymi dziejami Pomorza, szczeglnie w kwestiach osadniczych. Nie zastpi tego
przywoane, ale nie skomentowane mapy gleb (ryc. 3) i rekonstruowanego zalesienia (ryc. 4-5). Najistotniejsze
byoby ukazanie w tym przypadku rozwaa nad geograficznymi uwarunkowaniami osadniczymi i zasigiem te
rytorialnym obszaru okrelanego mianem Pomorza, jego zmiennoci w czasie, zwaszcza od poudnia i wschodu.
Braki te powoduj, e sam autor bardzo czsto zamyka Pomorze midzy Odr a Wis, zapominajc, e rzeki ni
gdy nie stanowiy granic osadniczych, tworzc osie osadnicze (wspomina o tym w poowie pracy, na s. 145 przyp.
138-139). Nie dostrzegali tego i nadal nie dostrzegaj przedstawiciele wielu dyscyplin nauki, prowadzc natural
ne granice osadnicze wzdu rzek, co wyranie wynika z omawianych w pracy hipotez. Nie mona si te zgodzi
na stae nazywanie grodw pomorskich (i jakichkolwiek innych) miastami (to cakowicie odmienne jednostki
osadnicze, rnice si nie tylko funkcj, struktur spoeczn, ale przede wszystkim prawn) i na wymienne uy
wanie okrele grd, emporium, osiedle miejskie, miasto, targ (np. s. 155-156). Inne potknicie terminologiczne
dotyczy nazywania Rusw Rusinami (s. 163 przyp. 178).
We wstpnych rozwaaniach zabrako mi podkrelenia faktu, e archeologia jest jedyn dziedzin nauk hi
storycznych, w ktrej nastpuje stay, znaczcy przyrost rde. Co wicej, w tej dziedzinie czsto zdarza si, e
nowe badania radykalnie zmieniaj nasz wiedz o odtwarzanych dziejach i to jest istot nowych postaw badaw
czych w ostatnich latach. Nader czsto zdarza si te tak, e pozyskane rda materialne dziesitkami lat zalega
j magazyny muzealne, ulegaj wraz z dokumentacj rozproszeniu lub zniszczeniu i nigdy zapewne nie bd opu
blikowane. Czasami s one chyba celowo niepublikowane, bo mogyby istotnie zmieni dotychczasowe ustalenia
prominentnych badaczy. Przykadem mog by znaleziska wikiskie (dokadniej duskie) na Wolinie.
Inne zastrzeenia mam do mao krytycznego posikowania si i omawiania prac o enujcym poziomie na
ukowym, np. Jerzego J a n k o w s k i e g o (por. wedle indeksu, s. 284), nie zawsze z odwoaniem si do istnie
jcych recenzji i sformuowanych przy innej okazji wypowiedzi o baamutnoci zamieszczonych w tej pracy usta
le1. Zreszt uwaga autora poczyniona na s. 82, e samo wciganie toponimw obronnych do bada nad podzia
ami plemiennymi Sowiaszczyzny wydaje si bardzo obiecujce, wskazuje, e niezbyt gboko wnikn on
w ich problematyk badawcz. Podobnie sabe rozeznanie ma autor odnonie do tzw. nazwjenieckich, przywou

1 J. J a n k o w s k i , Polskie terytoria plemienne w wietle toponimw obronnych, A cta Universitatis W ratislaviensis,


n r 960, H istoria 67, W rocaw 1988; rec. A. M a r c i n i a k , KH K M t. X X X V II, 1989, nr 3-4, s. 649-653; E. K o w a l c z y k
(a nie E. Kowalska, jak podano na s. 83 i 285), ibidem, s. 653-661; M. D e r w i c h , Benedyktyski klasztor w. Krzya na ysej
Grze w redniowieczu, W arszaw a-W roclaw 1992, s. 274 przyp. 727 i 737, s. 309 przyp. 245; E. K o w a lc z y k , M iz w y obronne
Sup, Samborza i Zawada a zagadnienie obrony staej ziempolskich w redniowieczu, W arszaw a 1992, np. s. 2 -3 ,1 7 ,1 8 ,2 1 , 22,32,
184-185; wypowiedzi W a c h o w s k i e g o , L. L e c i e j e w i c z a i M. P a r c z e w s k i e g o w lskich Pracach Prahisto
rycznych t. II, 1991, s. 82-87, ktrzy zwracali uwag na sprzeczno wynikw b ada J. J a n k o w s k i e g o z ustaleniam i in
nych badaczy oraz podstaw rdow i tylko L. A. T y s z k i e w i c z prbow a przy pomocy oglnikw ratow a przedstawione
pogldy.
482 RECENZJE

jc dawno zdewaluowane ustalenia, przede wszystkim bardzo naiwne opracowanie Haliny M o d r z e w s k i e j


(s. 96)2. To samo dotyczy prac Adama W i r s i e g o, ktry kilka lat temu zasyn m.in. z wywiedzenia nazwy Po
morza i Pomorzan od bstwa sowiaskiego Pomorina/Pomorzana (Pomoana), potwora morskiego wycho
dzcego na brzeg, ktrego czcicieli nazwano Pomorzanami, czego ju przezornie autor nie przywoa3. W niekt
rych miejscach autor zapomina, e nie wszyscy czytelnicy jego pracy s w tym samym stopniu obeznani z literatu
r przedmiotu co on. Oto np. piszc (s. 54) o bracie Mieszka I Czciborze (Cidebur) i nowej koncepcji odczytania
jego imienia (s. 75 przyp. 169), zapomnia j poda, cho w dalszej czci wywodu posuguje si t now form
Zdzibor (s. 77). S to wszystko niewielkie potknicia, niemajce znaczcego wpywu na ocen pracy.
Wrmy zatem do ukadu pracy. Skada si ona oprcz wstpu i zakoczenia z czterech rozdziaw, po
wiconych kolejno nazwie Pomorza i Pomorzan, Pomorzu plemiennemu w badaniach historycznych, jego za
siedleniu i podziaom plemiennym w wietle ustale archeologw, a nastpnie jzykoznawcw, zwaszcza ono-
mastw. Jedn zzalet pracyjest zamieszczenie w niej kilkudziesiciu map, pochodzcychz najwaniejszych oma
wianych publikacji. Uatwia to znakomicie lektur, nie zmuszajc czytelnika do poszukiwania tyche prac, co
moe nastrcza sporo kopotw, albowiem ukazyway si one w cigu ostatnich kilkudziesiciu lat, dotyczyy
rnych dziedzin wiedzy i z tego powodu rzadko byy gromadzone w jednej bibliotece. W kolejnych rozdziaach
autor przedstawia i poddaje krytyce koncepcje i ustalenia poprzednikw, wskazujc na zawarte w nich uomno
ci, czy to w sferze rdowej, czy konstrukcyjnej i interpretacyjnej, przenoszc znaczn cz swoich uwag do
przypisw. Nie wszystkie jednak oceny i pogldy autora s wystarczajco pogbione. Nie sposb si np. zgodzi
z sdem sformuowanym na s. 80 w przyp. 179 i s. 182, e dopiero przyjcie chrzecijastwa owocowao powsta
niem pastwa, e jest to warunek sine qua non, i e poza chrzecijastwem nie mona byo zbudowa pastwa
(s. 166 to co z pastwami staroytnymi i azjatyckimi?). Jestem zdania, e byo na odwrt. To stworzenie pod
walin, a nawet struktur ustrojowych pastwa umoliwiao przyjcie chrzecijastwa i efektywn chrystianizacj
ludnoci. To, e pod wpywem organizacji kocielnej rozwijay si one, stanowi ju osobne zagadnienie. Najlep
szym przykadem mog by dzieje pastwa wielkomorawskiego, kilkakrotna chrystianizacja plemion czeskich,
czy wreszcie okolicznoci przyjcia chrztu przez Wodzimierza, ksicia kijowskiego i nieudana pierwsza chrystia
nizacja Litwy.
W zawartych w rozdziale I rozwaaniach nad istot nazw Pomorze i Pomorzanie zagubio si podstawowe
pytanie, czy pierwsza bya nazwa Pomorze czy Pomorzanie?, a sens caego wywodu autora byby bardziej klarow
ny, gdyby sign po artyku Bogusawa K r e j i4, powicony nazwom utworzonym za pomoc przedrostka
po-, w tym Pomorzu, ktre wedle tego jzykoznawcy oznaczao obszar pooony przy tym, wzdu tego, na co
wskazuje temat, w naszym przypadku morze, tak jak w nazwach wasnych: Powile, Pobue, Posanie i w na
zwach pospolitych: pobrzee, pogranicze, pobocze itp. Ustalenia Kreji s tym cenniejsze dla przedstawionych
rozwaa, e ukazuj sowotwrcz wieloznaczno tego przedrostka na tle innych jzykw sowiaskich i po
zwoliyby autorowi na skorygowanie sdu, i przedrostek po- jest wycznie synonimem przyrostka przy
(s. 20 przyp. 8). W przedstawionych rozwaaniach zabrako take dyskusji nad najstarszym okreleniem z doku
mentu Dagome iudex, a mianowicie: longum mare, wspomnianym zaledwie marginesowo na s. 60.
W rozdziale II autor omawia zagadnienia historyczne. Nale do nich np. sprawa jednoci osadniczo-ple-
mienno-politycznej Pomorza lub jego podziau na zachodnie (nadodrzaskie) i wschodnie (nadwilaskie);
sprawa trybutu paconego przez Mieszka I po Wart; piastowski rodowd dynastii pomorskiej i istnienie lokal
nych dynastii; zajcie Pomorza przez pastwo polskie i terytorialny jego aspekt, w tym identyfikacja miejsca bit
wy z 972 r. Cidini; wreszcie lokalizacja plemion znanych ze rde pisanych. Przedstawiony materia ukazuje
iluzoryczno wielu ustale zadomowionych w polskich syntezach i podrcznikach historii, stawiajc je w rzdzie
wielu innych hipotez lub nawet wskazujc ich dowiedzion faszywo. Pozostaje tylko spyta, czy wpynie to na
tre nowo pisanych prac, szczeglnie tych ksztatujcych wiadomo historyczn spoeczestwa.
W rozdziale III, powiconym wynikom bada archeologicznych, dziwi ju pocztkowe stwierdzenie, e
archeolog ma do czynienia w odrnieniu od historyka ze rdem obiektywnym (s. 100). Ot nic bardziej
bdnego. Autor zapomina, e dla bada archeologicznych rdem jest zarwno sam zabytek (a s nim rwnie

2 H. M o d r z e w s k a , Osadnictwo obcoetniczne i irmoplemienne w Polsce wczeniejszego redniowiecza, W arszawa 1984.


A. W i r s i, Bstwo morskiepogaskich Pomorzan, [w:] Krzyowcy, kronikarze, dyplomaci, red. B. 1i w i s i, G dask-
-K oszalin 1997, s. 309-327.
4 . K r e j a, Rozwj formacji na po-e typupojezierze, Pomorze wjzyku polskim na tle innych jzykw sowiaskich, G da
skie Studia Jzykoznawcze t. VI, 1995, s. 67-93.
RECENZJE 483

formy przestrzenne, obiekty, np. umocnienia grodowe, ale i wkop grobowy), jak i kontekst jego zalegania. Po
nadto, archeolog prowadzc prace wykopaliskowe niszczy owe obiekty oraz kontekst zalegania zabytkw i dlate
go musi je zadokumentowa, a wic ju na tym etapie bada zinterpretowa. Sporzdzona dokumentacja jest za
tem wypadkow wiedzy, umiejtnoci, a niestety nazbyt czsto cech charakterologicznych badacza, co powoduje,
e nabiera cech niepodanych w badaniach naukowych. Innymi sowy, historyk zawsze moe wrci do badane
go rda, archeolog nigdy. Bdne jest te przekonanie autora, e zalet archeologiijest moliwo dokadnego
datowania (s. 102,192), cho w innym miejscu (s. 120) pisze o saboci archeologii redniowiecznej w zakresie
datowania bezwzgldnego. W odniesieniu do wczesnego redniowiecza regu jest zbyt szerokie datowanie,
czsto mieszczce si w przedziale dwch, a nawet trzech stuleci. Jak baki mydlane w ostatnich latach pkaj
tzw. wyznaczniki chronologiczne, przy pomocy ktrych przez kilkadziesit lat datowano stanowiska archeolo
giczne. Wykorzystanie do datowania metod przyrodniczych, np. dendrochronologii, o ile zaistniay warunki za
stosowania tej metody (np. wystarczajca liczba przyrostw rocznych drewna z zewntrznej czci pnia drzewa),
pozwala istotnie na dokadne datowanie, ale s to rzadkie przypadki i maj odniesienie do niektrych kategorii
stanowisk, dajc najczciej szokujce rezultaty. Przykademjest wydatowanie tzw. wau wielkomorawskiego na
Wawelu na pocztek XI w. i pocztku grodu w Gnienie, odnoszonego dawniej nawet do schyku VII lub do
VIII w., na okres okoo poowy X w. Nie ma tych zalet, w odniesieniu do wiekw rednich, metoda wgla radioak
tywnego (s. 120). Wbrew opinii autora archeologia nadal bywa wykorzystywana dla doranych celw politycz
nych, czego przykadem byy badania zwizane z wydumanym miejscem mierci biskupa praskiego Wojciecha.
Inne nieporozumienia wynikaj z nieznajomoci terminologii archeologicznej. Np. piszc o zabytkach ar
cheologicznych (s. 120) autor ma na myli stanowiska. Nie byo glinianych naczy wczesnoredniowiecznych
(a nie ceramiki) toczonych na kole garncarskim. Lepiono je rnymi technikami i w rnym stopniu obtaczano
(s. 135, typ Feldberg by tylko bardzo silnie obtaczany). Konstrukcja hakowa nie jest nieco ulepszon wersj sy
stemu (!) rusztowego (s. 183), a wystpuje zarwno w drewnianych konstrukcjach przekadkowych, jak i skrzy
niowych nasypw waw grodowych i jest rozwizaniem technologicznym. Nie naley upowszechnia lapsusw
terminologicznych w rodzaju inynierw wielkopolskich (s. 184) wznoszcych grody na Pomorzu.
Nie w peni ma autor wyczucie co do poziomu naukowego poszczeglnych prac oraz tego, ktre tezy wysu
wane w archeologii w cigu ostatnich kilkudziesiciu lat ostay si, a ktre zostay zweryfikowane negatywnie
i maj wymiar historiograficzny (np. cytowany na s. 122 pogld Jana a o Weltach, przodkach Wieletw).
Przeom, ktry nastpi w latach siedemdziesitych XX w. w postrzeganiu dziejw osadnictwa na ziemiach dzi
siejszej Polski midzy schykiem staroytnoci a wczesnym redniowieczem spowodowa, e znaczna cz istnie
jcych opracowa archeologicznych (publikowanych nawet i po tym okresie) stracia na aktualnoci. Podobnie
zastosowanie metody dendrochronologicznej zmienio istotnie wiedz o chronologii osadnictwa sowiaskiego,
zarwno w zakresie jego odmodzenia, jak i postarzenia w konkretnych przypadkach. Zatem porwnywanie tez
dotyczcych chronologii osadnictwa sowiaskiego niepopartych datami dendrologicznymi z analogicznymi roz
waaniami opartymi na tym datowaniu, jest obecnie nieuzasadnione, czego najlepszym przykademjest omwio
ne przez autora datowanie naczy glinianych typu Tornow i Feldberg (s. 133-142). Niezrozumiae jest dla mnie
posugiwanie si sformuowaniem niemal namacalny dowd (s. 143). I dlatego ludno wymienionej przez au
tora grupy dbczyskiej, w obecnym stanie rozpoznania archeologicznego, wbrew przypuszczeniom autora nie
miaa moliwoci zetknicia si ze Sowianami. To pogubienie si w problematyce archeologicznej powoduje, e
np. s. 121 autor pisze: obecnie ju niemal na pewno wiadomo, i kultury archeologiczne wczesnoredniowiecz
nego Pomorza, zwaszcza jego nadodrzaskiej czci, nie nawizyway------ do kultur sprzed okresu tzw. wdr
wek ludw i zaraz potem stwierdza (s. 122 przyp. 62), e na pewno przy uyciu metody archeologicznej nie
mona zupenie wykluczy udziau Sowian w kulturze wielbarskiej, co przecie, tak jak w przypadku grupy db
czyskiej, nie jest moliwe ze wzgldw chronologicznych. Ponadto ludno kultury wielbarskiej nie ruszyaz Po
morza Wschodniego ku poudniowi na podbj Cesarstwa Rzymskiego, a przesuwaa si na poudniowy
wschd na pnocne obrzea Morza Czarnego, gdzie wytworzya kolejn kultur archeologiczn i dopiero std
przesuna si w kierunku Cesarstwa.
Miaabym te wtpliwoci co do twierdzenia, e teoria allochtoniczna pochodzenia Sowian jest prost
kontynuacj pogldw Gustava o s s i n y (s. 126). To przede wszystkim konsekwencja poszerzenia podstawy
rdowej i jej interpretacji. Sprawy towarzyskie pozostawmy na boku, poniewa grzesz obie strony, w co da si
wcign rwnie autor (s. 125-129), piszc np. o ktni pomidzy muzealnymi eksponatami lub okrelajc
Kazimierza G o d o w s k i e g o mianem guruzwolennikwdyskontynuacji osadniczej (s. 131). Autor zapo
484 RECENZJE

mina, polemizujc z pogldami Magdaleny M c z y s k i e j (s. 128 przyp. 82), e archeologia jest nauk histo
ryczn i jej celem nie jest badanie garnkw jako takich. Badanie to, podobnie jak wiele innych, ma suy nad
rzdnemu celowi odtwarzaniu minionych dziejw, niedostpnych poznaniu historycznemu, gwnie z powo
du niedostatku lub braku rde pisanych.
W roztrzsaniu i ocenie istoty sporu o czas pojawienia si Sowian na obszarze dzisiejszej Polski
(por. s. 131) z pewnoci pomocne byyby autorowi wyniki bada przyrodniczych, np. analiz pykowych, ktre
jednoznaczne ukazuj hiatus osadniczy midzy schykiem pnego okresu rzymskiego a wczesnym redniowie
czem, wyraajcy si w gwatownym i prawie cakowitym braku pykw zb i chwastw zboowych w analizowa
nym materiale. Przytoczony przez autora jednostkowy przykad odmiennego stanu na Rugii (s. 143-145) dotyczy
skraju osadnictwa sowiaskiego i nie mona go odnosi do innych obszarw. Ponadto nie mona automatycznie
przenosi generalnych ustale archeologicznych dotyczcych caego obszaru dzisiejszej Polski, a nawet caej So
wiaszczyzny, na obszar Pomorza, ktre tak cae, jak i poszczeglne jego czci, podlegao odmiennym wpywom
kulturowym z racji swojego pooenia. Dodatkowym utrudnieniem w lekturze archeologicznych rozwaa auto
ra, dla czytelnikw niebdcych archeologami, jest bardzo czste pomijanie daty sformuowania (opublikowa
nia) omawianych tez badawczych. Odnosz wraenie, e w rozdziale archeologicznym wicej jest rozwaa hi
storycznych, i to na do popularnym poziomie, ni archeologicznych (np. s. 166-167). Dlatego te sdz, e nie
bdc archeologiem, powinien by autor ograniczy swoje wywody do prezentacji rnych postaw badawczych
opartych na rdach materialnych, z uwzgldnieniem czasu ich upowszechnienia, powcigajc swoje oceny
i komentarze, cho akurat przy okazji interpretacji odsonitych pozostaoci tzw. hal kultowych wykaza duo
zdrowego rozsdku (s. 165) .
W rozdziale tym zabrako mi kilku istotnych ustale archeologw, np. Wojciecha C h u d z i a k a , do
tyczcych zasigu osadnictwa sowiaskiego (w tym pomorskiego) na obszarze prawobrzea dolnej Wisy
w IX-XI w. Sprowadzaj si one do stwierdzenia tu braku osadnictwa pruskiego a po lini rodkowego dorzecza
Drwcy, Jezioraka i dziau wodnego Gardei i Dzierzgoni, czyli na obszarze uznawanym powszechnie za
cz plemiennego obszaru Pomezanw i o zasiedlaniu tego obszaru a po XII w. przez ludno zachodnioso-
wiask6.
Rwnie w rozdziale IV zabrako mi wprowadzenia w istot rde bdcych przedmiotem bada jzyko
znawcw, przede wszystkim onomastw. Z mojego punktu widzenia istotne jest to, e wiele poddanych bada
niom nazw miejscowych i terenowych to rekonstrukcje, a ponadto forma zapisu bardzo czsto zaleaa od jzy
ka ojczystego skryby zapisujcego dan nazw, co wykazali Ewa R z e t e l s k a - F e l e s z k o i Jerzy D u
m a na przykadzie zapisw nazwy Supska7. Jedyny element krytyki rdowej tej kategorii rde pojawi si
nas. 219-220 i dotyczy zalenoci zachowanych nazw patronimicznych od dziaalnoci kancelarii cysterskich.
Omwienie prac jzykoznawczych sprowadza si w zasadzie do jednego zagadnienia prb wyznaczenia
izoglos majcych przedstawia zrnicowanie dialektowe Pomorza, a wkonsekwencji jego podziay wewntrzne.
Poniewa izoglosy te zostay zweryfikowane negatywnie przez nowsze badania, autor dochodzi do wniosku o ma
ej uytecznoci jzyka w badaniach nad podziaami plemiennymi Sowiaszczyzny, cho w przypadku Pomorza
wskazuje na przenikanie si pewnych cech jzykowych pnocnopoabskich, polskich i kaszubskich.

5 W sprawie tzw. kcin por. E. K o w a l c z y k , Sacrum. Z dziejw mitw toponomastycznych w archeologii, [w:] Czowiek,
sacrum, rodowisko. Miejsca kultu we wczesnym redniowieczu, Spotkania Bytomskie t. IV, red. S. M o d z i o c h , W roclaw
2000, s. 28.
6 W. h u d z i a k, Ze studiw nad pograniczem slowiasko-baltyjskim we wczesnym redniowieczu. Problemprzynalenoci
etnokulturowej Pomezanii w X-XI wieku, [w:] Pogranicze polsko-pruskie w czasach w. Wojciecha. Materiay z konferencji, ktra
odbya sipod patronatem wojewody elblskiego 18-19 wrzenia 1997r. w Muzeum w Elblgu, red. M. F. J a g o d z i s k i , Elblg
1999, ryc. 1-2, s. 87. N a niezgodno relacji krzyackich o terytoriach pruskich z obszarami osadnictwa pruskiego czytelnego
w m ateriaach archeologicznych zwracali ju uwag . i J. u 1i z o w i e, To osadnicze wyprawy w. Wojciecha do Prus. Rea
lia archeologiczne i perspektywy badawcze, Studia W arm iskie t. X X X , 1993, s. 98. Jeszcze dalej poszed J. o j a r s i, Z ba
da nad pograniczem sowiasko-pruskim we wczesnym redniowieczu, [w:] Studia nad osadnictwem ziemi chemiskiej t. IV, T o
ru 2002, s. 18, 24 (pracy, ktrej a u to r nie mg zna), twierdzc, e a do X III w. granic etniczn wyznaczaa rzeka Dzierz
go, czego w dosownym znaczeniu nie mona przyj.
E. R z e t e l s k a - F e l e s z k o , J. D u m a , Dawne sowiaskie nazwy miejscowe Pomorza rodkowego, W roclaw 1985,
s. 224-225.
RECENZJE 485

I w tym rozdziale zabrako mi kilku prac, zwaszcza jzykoznawcw niemieckich, z Jiirgenem U d o i -


p h e m na czele, odnonie do hydronimii pomorskiej, ktr omawia autor na pocztku wywodu. Tu trzeba do
da, e nie zawsze ustalenia badaczy niemieckich s przyjmowane przez uczonych polskich.
Oczekujc na omawian prac miaam nadziej, e bdzie ona powicona dziejom Pomorza w wietle
najnowszych ustale archeologii, historii i jzykoznawstwa. Przeczytaam prac historiograficzn z wplecionymi
wasnymi sdami autora na temat poruszanych zagadnie, napisan z punktu widzenia historyka. Naley zatem
zada pytanie, w jakim stopniu autor wyczerpa zagadnienia zwizane z plemiennymi dziejami Pomorza. Mnie
zabrako m.in. poszerzonego przegldu bada nad struktur plemienno-pastwow i przejciem od struktur
plemiennych do wczesnopastwowych, w tym oddziaywania wzorcw przede wszystkim niemieckich i polskich
(np. zagadnienie funkcjonowania organizacji grodowej i kasztelaskiej), a take przegldu bada nad wierzenia
mi (a nie tylko miejscami kultu) Pomorzan, cho pewne aspekty pojawiay si w rozdziale powiconym bada
niom archeologicznym. Nie do koca sprecyzowano, jakim Pomorzem autor bdzie si zajmowa (wjakich grani
cach) i przy pomocy jakich kryteriw ustala on granic midzy okresem plemiennym i wczesnopastwowym oraz
pastwowym (np. Pomorze Gdaskie), bo ewidentnie z takimi strukturami mamy tu do czynienia.
Na koniec drobne uwagi dotyczce niedorbek redaktorskich. Dlaczego tytu pracy, podany w jzyku an
gielskim, rni si od tytuu polskiego? w pierwszym dodano (6th-12th century). Dlaczego jest to jzyk angiel
ski, a nie niemiecki, na ktry przetumaczono spis treci? Dopiero te w spisie treci odnajdujemy niemiecki tytu
pracy, take z owym uzupenieniem. Ponadto, jakkolwiek bardzo rozbudowany spis treci daje dobry wgld
w omawian przez autora problematyk, to brakuje krtkiego niemieckiego streszczenia podsumowujcego
stan bada i ukazujcego gwne ich trendy. Nie sdz, aby waciwe byo cytowanie prac zbiorowych pod nazwi
skiem redaktora, a nie pod tytuem. Nie mog zaakceptowa karykaturalnej praktyki przenoszenia wyrazw,
cakowicie sprzecznej z polsk pisowni, co wynika ze stosowania zych programw komputerowych i w pracy te
go formatu szczeglnie razi.
Podsumowujc, bez wzgldu na nasze oczekiwania otrzymalimy prac cenn, uyteczn dla kadego ba
dacza wczesnych dziejw Pomorza.

Elbieta Kowalczyk
Uniwersytet Warszawski
Instytut Archeologii

Jarosaw O. F e d o r u k , Minarodna dipomacija i polityka Ukrajiny 1654-1657, cz. I,


1654 rik, N acjonalna Akadem ija Nauk Ukrajiny. Institut Ukrain&koj Archeografii ta Dereo-
znawstwa imeni M. Hruszewskoho. Lwiw&ke widdielenija, Lwiw 1996, s. 264.

Problematyka stopnia i charakteru niezalenoci powstaczej Ukrainy, jak wywalczy i stara si utrzyma
Bohdan Chmielnicki poczwszy od 1648 r., do dzisiaj pozostaje przedmiotem bada i sporw historykw pol
skich i ukraiskich. O ile Polacy chtnie zdeprecjonowaliby znaczenie ukraiskiej samodzielnoci i konflikt pol-
sko-kozacki postrzegali jako wojn domow w Rzeczypospolitej1, o tyle historycy ukraiscy widzieli w powstaniu
Bohdana Chmielnickiego okres niezalenoci Ukrainy2. Problem ten sta si na nowo aktualny dla ukraiskich

1 Co byo charakterystyczne zwaszcza dla starszej historiografii polskiej, patrzcej na Kozakw jako na buntownikw (vi
de: L. K u b a l a , Wyprawa waniecka, [w:] Szkice historyczne, Seria II, Lww 1880; idem, Bitwa pod Beresteczkiem, W arszawa
1 9 2 5 ; F . R a w i t a - G a w r o s k i , Bohdan Chmielnicki, Lww 1909).
2 wiadcz o tym ju same tytuy ukazujcych si na U krainie publikacji, np.: V. G o o b u c k i j ,Dipomaticzeskajaistorija
oswoboditelnoj wojny ukrainkoho narada, Kiev 1962.

You might also like