You are on page 1of 128

ŻYDOWSKI KRAKÓW

Legendy i ludzie
Na przełomie minionego i obecnego wieku (i tysiąclecia) opracowałem tekst i
przygotowywałem ilustracje do książki, którą chciałem nazwać „Żydowski Kraków. Dzieje –
legendy – ludzie – miejsca”. Okoliczności sprawiły, że nie byłem wówczas w stanie tamtej książki
wydać. Tekst niniejszej publikacji w znacznym stopniu opiera się na części zebranych wówczas
materiałów.
*
Pustka po Żydach, którzy zostali zamordowani w Polsce podczas II wojny światowej albo
wyemigrowali po tej wojnie, jest szczególnie odczuwalna właśnie na krakowskim Kazimierzu. Na
terenie dawnej żydowskiej dzielnicy jest zawsze pełno ludzi – ale tak naprawdę, to jest jednak
pusto, nie ma tu bowiem jej dawnych mieszkańców (ani nawet ich potomków). Razem z nimi
wyparowały treści, które stanowiły sens ich życia.
Większość turystów zainteresowanych żydowską przeszłością w Polsce odwiedza trzy miejsca:
Oświęcim, Warszawę i Kraków. Oświęcim to obóz Auschwitz-Birkenau, miejsce, które – obok
Jerozolimy – najbardziej odcisnęło się w żydowskiej świadomości. Warszawa to teren getta,
oglądany przez pryzmat powstania (a w takiej perspektywie powstanie to staje się mitem
założycielskim izraelskiej armii i w ogóle Państwa Izrael).
No a Kraków? Żydowski Kraków przez kilkaset lat był jednym z najważniejszych miast w
żydowskim świecie. To tutaj mieszkali najwybitniejsi żydowscy uczeni, tutaj ukształtowała się
aszkenazyjska tożsamość – tożsamość Żydów Europy Środkowo-Wschodniej. A jednak w
świadomości większości ludzi żydowski Kraków nie posiada niestety żadnej tożsamości. Są to
tylko puste, pozbawione treści domy, ulice i place. Powszechne jest przekonanie, że jedynym i
największym osiągnięciem krakowskich Żydów w ciągu ich ponad osiemsetletniej historii było to,
iż łaskawie pozwolili się uratować Oskarowi Schindlerowi. Z tego właśnie powodu wielu ludzi na
świecie wie o Krakowie jedynie to, że jest to położone w pobliżu Auschwitz i Salt Mine miasto, w
którym dobry Niemiec Oskar Schindler ratował Żydów (i w którym jest dużo barów i pubów,
gdzie można się dobrze zabawić).
Polacy na ogół wiedzą dużo o mieszkających ongiś w Krakowie wybitnych nie-Żydach i znają
związane z tym miastem nie-żydowski legendy; niewiele (albo zgoła nic) nie wiedzą o
mieszkających tutaj wybitnych Żydach i nie znają tutejszych żydowskich legend. Z kolei wielu
Żydów – jeśli nawet słyszeli coś o tych ludziach i zetknęli się z tymi legendami – nie wiążą ich na
ogół z tym właśnie miejscem. A przecież bez pamięci o żydowskim Krakowie kaleka jest zarówno
tożsamość tego miasta, jak i tożsamość aszkenazyjskich Żydów (i Żydów w ogólności).
Do 1939 roku tożsamość żydowskiego Krakowa była bardzo wyrazista (a w okresie
bezpośrednio przed tą datą być może nawet można mówić o dwóch tożsamościach: jednej
religijnej, a drugiej – świeckiej). Podczas II wojny światowej nastąpiło zaćmienie tej tożsamości;
została ona całkowicie zepchnięta w cień. Wydaje się, że obecnie – ponad sześćdziesiąt lat po
zakończeniu tej wojny - najwyższy już czas na jej przywrócenie. Autor tej książki chciałby, aby w
świadomości ludzkiej przyczyniła się ona – choćby nawet tylko w małym stopniu – do odzyskania
tożsamości żydowskiego Krakowa, do wypełnienia pustych domów, ulic i placów istotną treścią.
*
Na koniec jeszcze jedna uwaga. Aczkolwiek to ja odpowiadam za treść i kształt tej książki, to
nie mogłaby się ona ukazać albo byłaby znacznie skromniejsza bez pomocy wielu osób – a którym
jestem za to wdzięczny. Nie będę zanudzał czytelników wymienianiem ich nazwisk – ale jednego
nie mogę pominąć. Chciałbym więc podziękować rabinowi Boazowi Paszowi za nieocenioną
pomoc przy opracowywaniu ostatecznej wersji tej książki.
Kraków 5767 - 2006/2007
Część I

Legendy i opowieści z żydowskiego Krakowa


Świat polskich Żydów odszedł w przeszłość. Zapewne nie tylko on. Jednakże on
odszedł bardziej niż wszystkie inne. Nie ma już np. świata kresowych dworów; jednak
ludzie z tego świata albo ich potomkowie żyją – i to przeważnie wcale nie tak daleko od
miejsc, gdzie mieszkali ich przodkowie. Kultywują tradycję, żywią sentyment dla
przeszłości. Polscy Żydzi zostali zamordowani. Ci, co przeżyli, w większości wyjechali
w dalekie strony. Ci nieliczni, którzy tu pozostali, na ogół utracili kontakt z wartościami,
które kierowały życiem ich przodków (czyż nie jest paradoksem, że podstaw judaizmu
uczą dziś polskich Żydów przybysze z tej Ameryki – która była ongiś krajem, gdzie
Żydzi zarabiali pieniądze, a nie kultywowali własne tradycje). Ci, co wyjechali,
przeważnie pamiętają tylko o wszelkim złu, które ich spotkało na tej ziemi, a nie chcą
pamiętać, co tu było dobrego; odeszli do innych społeczności, innych klimatów, innych
problemów.
W Polsce od kilkunastu już lat istnieje zainteresowanie Żydami – ich historią, kulturą,
religią. Najczęściej jednak jest ono dość powierzchowne. Jak się wydaje, przyczyną tego
jest pewna hermetyczność i niedostępność żydowskiego świata. Żydzi i Polacy (a więc
przodkowie ludzi uważających się dziś za Polaków i uważających się dziś za Żydów)
przez stulecia mieszkali na tej samej ziemi, na ogół jednak żyli odrębnym życiem.
Sąsiedzi mało o sobie wiedzieli. Tym trudniej przekroczyć tę niewidzialną granicę teraz,
kiedy Żydów w Polsce jest tak mało (a dzisiejsza egzystencja żydowskiej społeczności w
małym tylko stopniu odzwierciedla bogactwo i różnorodność życia Żydów w Polsce w
minionych wiekach), zaś burzliwe dzieje koszmarnego XX wieku spowodowały
powstanie całego szeregu mniej lub bardziej uzasadnionych wzajemnych animozji.
W jaki sposób można przybliżyć (sobie i innym) odeszły w niebyt świat polskich
Żydów? Wydawałoby się, że można to zrobić poprzez poznawanie żydowskiej historii,
kultury, religii.
Na ogół podstawowe informacje o życiu takich czy innych społeczności czerpiemy z
ich historii. Jednakże historia Żydów jest odmienna od historii innych narodów. W Biblii
(jak to określił Andre Neher) żydowska myśl wbudowała czas w konstruktywny wymiar
historii; w późniejszym jednak okresie Żydzi przestali dbać o historię. Pobożni Żydzi
uważali, że skoro powierzona im została Tora, to nie jest im na nic potrzebny zapis
historycznych wydarzeń. Abraham Joshua Heschel w przełożonej przez mnie na język
polski książce „Pańska jest ziemia” pisze: Obdarzono nas świadomością tego, że
jesteśmy uwikłani w historię przekraczającą zyski i chwałę wszelkich dynastii i imperiów.
Zostaliśmy wezwani do nastawiania zegara wiecznej historii.
Życie żydowskie odmierzały nie aktualne wydarzenia polityczne, ale cykl świąt:
powtarzający się co tydzień Szabat, co miesiąc Rosz Chodesz (początek nowego
miesiąca) i co rok – pozostałe święta. Za ważne uważano tylko te indywidualne ludzkie
czyny, które przybliżają albo oddalają odkupienie i przyjście Mesjasza; wtedy dopiero
wydarzenia historyczne nabiorą sensu. Zapewne dlatego po pochodzących z okresu
starożytności księgach Józefa Flawiusza następną żydowską książką historyczną jest
dopiero wielotomowe dzieło Heinricha Graetza, wydane w drugiej połowie XIX wieku,
w okresie modernizacji żydowskiego życia, reprezentujące martyrologiczny punkt
widzenia na żydowską historię. Dwa wydarzenia – holocaust, a potem powstanie Państwa
Izrael, zdecydowały o tym, jak większość Żydów patrzy dziś na swoją historię. Filozof
Emil Fackenheim pisze w tym kontekście o „powrocie Żydów do historii”. W związku z
tym Polska pojmowana jest przez Żydów jednoznacznie – jako kraj holocaustu, zaś
historia Żydów w Polsce przed holocaustem wydaje się przy takim podejściu czymś
nieistotnym i nieważnym. Również i ci historycy, których interesuje wkład Żydów w
powstanie i rozwój współczesnego zachodniego społeczeństwa liberalnego,
demokratycznego i kapitalistycznego, po macoszemu traktują dzieje Żydów w Polsce. No
a polscy historycy przez długie lata ledwo dostrzegali obecność Żydów na polskiej ziemi.
Dopiero nie tak dawno zaczęli ją uwzględniać – jednakże najczęściej w kontekście ich
roli raczej w polskiej, a nie w żydowskiej historii.
W jaki sposób można poznać żydowską kulturę? Cóż to jednak jest ta „żydowska
kultura”? Czy taka sama była kultura Żydów np. w Maroku i w Rosji? Nawet jeśli
będziemy mówić tylko o polskich Żydach, to i tak mówienie o jednej kulturze Żydów
polskich wydaje się nieuzasadnione – z powodu różnorodności geograficznej (jeszcze
pogłębionej przez zabory), rozmaitości języków (hebrajski? aramejski? jidysz? polski?
niemiecki? rosyjski?), odmiennego stosunku do żydowskiej tradycji i religii, różnic
politycznych (jak np. rozmaite podejścia do ideologii syjonistycznej) itd. Jeśli chodzi o
religię, to nie można jej poznawać „od zewnątrz”. Religię może poznać tylko ten, kto
uznaje ją za swoją. Naprawdę poznać żydowską religię może tylko wyznawca judaizmu.
Oczywiście, dla prawdziwego poznania zamordowanego świata polskich Żydów
potrzebne są długie i dogłębne studia. Można jednak starać się wejść w ten świat niejako
przez boczną furtkę – poprzez opowieści. W zależności od poziomu wiedzy i wrażliwości
odbiorcy, będą one inaczej do nich przemawiać, inne treści odsłaniać. Każdemu jednak
mogą coś powiedzieć – jednym więcej, a drugim mniej. Stąd chyba tak wielkie znaczenie
opowieści w żydowskiej tradycji.
Wydawałoby się, że byłoby czymś najzupełniej wystarczającym, gdyby Tora była
tylko i wyłącznie zbiorem wypisanych po kolei przykazań – zakazów i nakazów, które
powinien wypełniać pobożny Żyd. Znajdują się w niej jednak również najrozmaitsze
opowieści – o pierwszych ludziach, o praojcach i pramatkach, o życiu Mojżesza i wyjściu
z Egiptu; z opowieści tych ludzie mają czerpać nauki moralne. W Talmudzie oprócz
halachy [*] – czyli przepisów prawnych i dyskusji na ich temat – znajdują się również
agady – opowieści. Wielki chasydzki mistrz Nachman z Bracławia opowiadał swoim
uczniom najróżniejsze historie i przypowieści; miały one budzić ludzi, którzy – na skutek
długotrwałego przebywania w golusie (na wygnaniu) – znajdują się jakby w stanie
duchowego uśpienia. Dlatego też śpiewający rabin i kompozytor Szlomo Carlebach –
który w 1989 roku powiedział mi, że celem jego działalności jest to, aby Żydzi stawali
się lepszymi Żydami, a nie-Żydzi byli świadomi żydowskich wartości – starał się
osiągnąć ten cel nie tylko poprzez swoją muzykę, ale również poprzez opowiadanie
legend i historii z życia rabinów, chasydzkich [*] mistrzów i innych pobożnych Żydów -
– mieszkańców Europy Środkowowschodniej.
W przypadku żydowskich opowieści zawsze bardziej istotne było to, jaka wypływa z
nich nauka moralna, niż to, w jakim stopniu są one zgodne z historyczną prawdą. O sile
tych opowieści mówi następująca chasydzka historia, pochodząca od rabina Izraela z
Rużyna:

Gdy święty Baal Szem Tow chciał kiedyś uratować życie chorego chłopca, kazał ulać
świecę z czystego wosku, wziął ją do lasu, umocował na drzewie i zapalił. Potem
odmówił długą modlitwę. Świeca płonęła przez całą noc. Rankiem chłopiec był zdrów.
Kiedy mój pradziad Wielki Magid, uczeń świętego Baal Szem Towa, chciał
spowodować podobne uzdrowienie, nie znał już tajemnego znaczenia słów, na którym
miał się skupić. Uczynił jednak to samo, co jego mistrz, i wezwał jego imię. Dzieło udało
się.
Kiedy rabin Mosze Lejb z Sasowa, uczeń ucznia Wielkiego Magida, chciał dokonać
podobnego uzdrowienia, powiedział: „Nie mamy już mocy dokonać tego, co zrobiono
kiedyś. Ale opowiem o tamtym wydarzeniu, a Bóg pomoże”. I jego dzieło również się
udało.
*

Żydzi w Europie Środkowowschodniej (zwłaszcza po powstaniu ruchu chasydzkiego


żyli jakby w mistycznym czasie. Teraźniejszość wystąpiła dla nich ze swoich granic. Żyli
nie według chronologii, ale w stopieniu się przeszłego z teraźniejszym. Żyli razem z
wielkimi mężami z przeszłości – nie tylko opowiadając historie o nich, ale także dzieląc
ich uczucia i marzenia.
W jaki sposób tłumaczymy sobie to, co widzimy wokół nas? Na ogół przy pomocy
jakiegoś ciągu przyczynowo-skutkowego; dostrzegamy historyczne przesłanki,
racjonalnie interpretujemy wynikające z nich wnioski. Chasydzi – widząc te same fakty
co inni – w zupełnie czym innym upatrywali ich przyczyny.
Dlatego znaczenie miała dla nich nie historia, lecz legendy i opowieści – związane z
konkretnymi historycznymi postaciami, ale najczęściej dość odległe od ich rzeczywistych
dziejów. Z pomocą tych legend i opowieści tłumaczono sobie wydarzenia i wyciągano z
nich wskazówki postępowania. Każdy opowiadający taką legendę dawał jakąś własną jej
wersję, odbiegającą od wersji poprzednich. W książce tej zamieszczona jest moja wersja
dwudziestu sześciu legend i opowieści żydowskiego Krakowa.
*

Z Krakowem związanych jest zapewne więcej żydowskich legend niż z jakimkolwiek


innym miastem w Europie. Dlaczego tak jest? Można tłumaczyć to jakąś specyficzną
atmosferą tego miejsca, szczególnie sprzyjającą takiemu właśnie baśniowemu widzeniu
świata (przecież Krakowa dotyczy także bardzo wiele najzupełniej nieżydowskich
legend; jedne z nich znane są każdemu polskiemu dziecku, inne – tylko specjalistom).
Można też tłumaczyć to sobie na inny sposób. W okresie „złotego wieku”, a więc w
XVI i w pierwszej połowie XVII wieku, był Kraków najważniejszym żydowskim
miastem w Polsce i jednym z najważniejszych w Europie; z tego powodu mieszkali
wówczas tutaj najwybitniejsi polscy rabini (jak i inne wybitne postacie żydowskiego
świata). Wielu ludzi uważa stary cmentarz żydowski w Krakowie za najważniejszy z
religijnego punktu widzenia – obok cmentarza w Cfacie (Safedzie) w Górnej Galilei –
żydowski cmentarz na świecie. W późniejszym okresie, w XIX wieku, przybrał żydowski
Kraków w znacznym stopniu chasydzki charakter. Chasydzi świadomi byli tego faktu, że
w ich mieście kiedyś przebywało tak wielu wielkich rabinów i innych wybitnych ludzi;
odczuwali dumę z tego powodu – i dlatego opowiadali sobie o nich legendy. Większość z
zamieszczonych w tej książce opowieści to takie właśnie legendy. W przypadku
żydowskiego Krakowa źródłem najjaśniejszego światła jest „złoty wiek”; w późniejszej
epoce odbiło się ono w zwierciadle chasydzkiego światopoglądu; jeżeli zechcemy, to i do
nas mogą dotrzeć//dzisiaj możemy dostrzeć jego promienie.
O KRÓLU KAZIMIERZU WIELKIM I ESTERCE

Legenda o królu Kazimierzu Wielkim (który panował w latach 1333-1370) i Esterce


zdecydowanie różni się od wszystkich innych legend i opowieści zamieszczonych w tej
książce. Nie jest ona bezpośrednio związana z krakowskim Kazimierzem, nie powstała w
środowisku pobożnych Żydów, częściej odwoływali się do niej Polacy i Żydzi
zasymilowani niż Żydzi zachowujący tradycję. Legenda ta była bardzo popularna w XIX i
na początku XX wieku. Powstało wówczas wiele utworów literackich z niej się
wywodzących, zarówno w języku polskim – np. powieści Feliksa Aleksandra Geysztowta
Bernatowicza (1786-1836) „Nałęcz” [1828] i niezwykle wówczas popularnego pisarza
Józefa Ignacego Kraszewskiego (1812-1887) „Król chłopów” [1881], czy też dramaty
Stanisława Kozłowskiego (1860-1922) „Esterka” [1887] i Kazimierza Glińskiego (1850-
1920) „Żydzi” [1901], jak i w języku jidysz [*] – dramaty Heszla Eppelberga „Esterke”
[1890], Szaloma Asza (1880-1957) „Mosziachs cajtn” [1906] i Aarona Zeitlina (1898-
1973) „Esterke” [1932], a także poematy Samuela Jakuba Imbera (1889-1942) „Esterke”
[1911]) i Zusmana Segalowicza (1884-1949) „In Kazmerz” [1921]. Także i w innych
językach powstawały utwory literackie na ten temat, jak np. napisana w języku
niemieckim powieść Aleksandra Bronikowskiego (1787-1834) „Kazimierz Wielki i
Esterka” [1828] oraz napisana w języku rosyjskim powieść Tadeusza Bułharyna (1789-
1859) „Esterka” [1828].
Za źródło tej legendy uważa się na ogół krótką wzmiankę w kronikach Jana Długosza
(1415-1480), który pod datą 1356 roku zanotował co następuje:

Król zaś Kazimierz... w jej [tzn. swojej poprzedniej kochanki Rokiczany] miejsce
wziął znowu Żydówkę imieniem Estera, ślicznej urody niewiastę, za nałożnicę, z którą
spłodził dwóch synów: Niemierzę i Pełkę. Na prośbę rzeczonej Estery, Żydówki i
miłośnicy swojej, ponadawał Żydom w królestwie polskim mieszkającym wielkie
wolności i przywileje na piśmie wydanym w imieniu królewskim, które wielu
poczytywało za fałszywe, a w których była niemała krzywda i obraza Boża. Te obrzydłe
nadania po dziś dzień się jeszcze utrzymują. Jeden zaś z owych synów królewskich z
Żydówki urodzonych, Pełka, zszedł ze świata za wcześnie, śmiercią zwyczajną; drugi,
Niemierza, który po śmierci Kazimierza sprawował służbę u Władysława, księcia
litewskiego, a potem króla polskiego, w zatargu wszczętym w Koprzywnicy pomiędzy
mieszczanami z powodu wyciskania na nich podwód, zabity został. I to sromotnym także
było postępkiem, że córkom zrodzonym z onej Żydówki Estery pozwolono, jak ludzie
powiadają, przejść na wiarę żydowską.

Insynuacje Jana Długosza, iż to związek z Esterką był przyczyną nadania przez króla
Kazimierza Wielkiego przywileju Żydom, są bezzasadne choćby tylko z tego powodu, że
nadanie to nastąpiło w roku 1334, a więc dwadzieścia dwa lata wcześniej niż określona
przez niego data romansu króla z piękną Żydówką.
Żydowski astronom, matematyk, historyk i kronikarz Dawid Gans (1541-1613), uczeń
rabina Mojżesza Isserlesa, który po wyjeździe z Krakowa mieszkał w Pradze, wspomniał
w swojej niezwykle kiedyś popularnej kronice „Cemach Dawid” (po raz pierwszy
wydanej w Pradze w 1595 roku) o miłości króla Kazimierza Wielkiego i Esterki. Zapewne
skutkiem podwójnego sensu użytego przez niego hebrajskiego słowa isza, oznaczającego
„kobietę” albo „żonę”, rozpowszechniona była wśród Żydów wersja tej legendy,
mówiąca o ślubie króla z Esterką; stąd oczywiście już tylko krok do porównania Esterki z
biblijną królową perską Esterą. Również i antysemiccy pisarze (tacy jak np. ksiądz
Przecław Mojecki w wydanej w 1589 roku książce „Żydowskie okrucieństwa, mordy i
zabobony”) powtarzali insynuacje Długosza pod adresem króla Kazimierza Wielkiego,
porównując go z perskim królem Ahaszweroszem.
W XVIII wieku biskup-poeta Ignacy Krasicki (1735-1801) w poemacie: „Myszeidos”
pisał:

Kazimierz Wielki!
a przecie kwaterką
łykał miód smaczny
w Łobzowie z Esterką.

Tadeusz Czacki (1765-1813), czołowy polski historyk i działacz epoki Oświecenia, w


„Rozprawie o Żydach” pisał:

Ester Żydówka z Opoczna po Rokiczance Czeszce została nałożnicą Kazimierza


Wielkiego, ożenionego wtenczas z Adelajdą, córką Landgrafa Heskiego. Mogiłę w której
miały być zwłoki Esterki złożone, pokazują w Łobzowskim ogrodzie pod Krakowem.
Miałem Esterki współczesny ile się zdawało portret, ten podczas ostatniej rewolucji
zginął. (...) Nienawiść nazwała tego dobroczyńcę kraju Asswerem. Wielu zapomniało, że
Kazimierz wyższy nad wiek, któremu panował, podnosił miasta, handel ubezpieczał,
usuwał ucisk przez możnych rozbójników zrządzony, że na koniec grób jego, kosztem
narodu wystawiony, łzami wywołujących jego cienie był zroszony, a pamiętać tylko
chcieli, że Kazimierz miał słabość do pięknej Żydówki.

Według najbardziej rozpowszechnionej wersji tej legendy Esterka pochodziła z miasta


Opoczno. Król Kazimierz Wielki miał uratować ją z pogromu, kiedy jeszcze była małą
dziewczynką. Kilkanaście lat później spotkał ją podczas polowania. Oczarowany jej
urodą król – czuły na kobiece wdzięki – zbudował dla niej zamek w Bochotnicy (koło
Kazimierza Dolnego), a później przeniósł ją do swojej letniej rezydencji w Łobzowie –
kiedyś pod Krakowem, a dzisiaj w zachodniej części miasta. Według innej wersji legendy
Esterka zamieszkała na krakowskim Kazimierzu, w domu przy ulicy Krakowskiej 46.
Podziemny tunel miał łączyć ten dom z zamkiem królewskim na Wawelu; pozwalał on
kochankom na sekretne spotkania. Aleksander Kraushar (1843-1931), historyk, pisarz,
prawnik i działacz polsko-żydowski, w wydanej w 1865 roku „Historii Żydów w Polsce”
pisze, że Żydzi z Opoczna sprzeciwiali się związkowi Esterki z królem i zamierzali ją
zabić, a jej dom spalić. Kiedy spisek ten został wykryty, tylko wstawiennictwo Esterki
uchroniło spiskowców od kary wymierzonej przez rozgniewanego króla. Również polski
historyk i publicysta Julian Bartoszewicz (1821-1870) uważa, że pobratymcy Esterki nie
mogli pogodzić się ze związkiem Żydówki i nie-Żyda (choćby nawet był on królem), i tak
to opisuje:

Król, rozmiłowawszy się w pięknej ulubienicy, wszędzie ją ze sobą woził po kraju;


kazał dla niej wystawić pałac w Opocznie, w którym ulubienica mieszkała, i tu ją często
nawiedzał. Ale niedługo Żydzi opoczyńscy dowiedzieli się, że Esterka jada trefne i nie
odprawia szabasu. Chcieli ją więc natychmiast ukamienować i w tym celu przekupili
burmistrza, żeby patrzał przez szpary. Króla wtedy naturalnie nie było w Opocznie.
Esterka, ostrzeżona zawczasu, zakopała wszystkie swoje skarby i diamenty i nocą
lochami, które aż do samego Krakowa prowadziły, uciekła z Opoczna do króla piechotą.
Kazimierz bardzo się jej użalił i wyniósł gdzieś za Wisłę, pod Lublin. Chciał
powywieszać wszystkich Żydów w Opocznie, ale Esterka ich wyprosiła i skrupiło się
podobno na burmistrzu.
Według jednej z wersji legendy Esterka zmarła opłakiwana przez króla; według innej
Kazimierz Wielki z nią zerwał; według jeszcze innej wersji po śmierci króla popełniła
samobójstwo; kolejna wersja mówiła o śmierci Esterki kilka lat po śmierci Kazimierza
(jak się zdaje wykorzystano wszystkie możliwe warianty zakończenia romansu).
Wybitny izraelski pisarz, laureat Nagrody Nobla, Szmuel Josef Agnon (1888–1970)
zapisał (zapewne wykorzystując motyw pochodzący ze sztuki „Mosziachs cajtn” Szaloma
Asza) taką wersję zakończenia tej legendy:

Pozostałe żony i kochanki króla Kazimierza Wielkiego były bardzo zazdrosne o


Esterkę, gdyż król wolał ją od wszystkich innych. Dlatego też przyszły kiedyś w nocy
pod drzwi jej komnaty i napisały na nich swoimi paznokciami czarnoksięskie zaklęcia.
Skutkiem tych zaklęć Esterka zmarła. Król rozpaczał po jej śmierci, a ponieważ nie miał
żadnego jej portretu, przed pogrzebem kazał wyjąć z jej ciała serce i wyłupić jej oczy.
Umieścił je na obitem kirem kolumnie w swojej sypialni na wawelskim zamku; miały mu
one przypominać o utraconej ukochanej.
Z tego właśnie powodu Esterka nie zaznała po `śmierci spokoju w grobie (ponieważ
ciało Żyda musi zostać pochowane w całości). Każdej nocy ociemniała Esterka wstaje z
grobu i w całunie udaje się na poszukiwanie swoich oczu i serca. Stara się odnaleźć drogę
do królewskiej sypialni; jednak jej wysiłki nie odnoszą żadnego skutku; cały czas błądzi,
nie mogąc do niej trafić, nie posiada bowiem oczu. Czyni to jednak tak długo, dopóki jej
bracia, odmawiając poranną modlitwę Sz(e)ma Jisrael, HaSzem Elohenu, HaSzem Echad,
nie dotrą do słów, pochodzących z Księgi Bamidbar – Liczb (15,39): Lo taturu acharei
lewawchem we-acharei einechem aszer ata zanim acharei („Nie podążajcie za sercami
waszymi i za oczyma waszymi, za którymi błądzicie”). Kiedy Esterka słyszy te słowa,
wraca do grobu.

W ogrodzie letniej rezydencji królewskiej w Łobzowie znajdował się do niedawna


kilkumetrowy kopiec nazywany Mogiłą Esterki. W 1787 roku król Stanisław August
Poniatowski kazał go rozkopać, ale żadnych ludzkich szczątków w nim nie znaleziono.
Kopiec został zniszczony w latach pięćdziesiątych XX wieku, podczas budowy stadionu
Klubu Sportowego „Wawel”.
O URODZENIU REMU,
czyli
STRATA I ZYSK

Rodzina Isserlesów przybyła do Krakowa z Regensburga (Ratyzbony) w początkach


XVI wieku. Izrael Isserl był kupcem i bankierem, prowadził rozległe interesy, m.in. z
dworem króla Zygmunta Augusta; w roku 1557 zbudował on drugą synagogę w Mieście
Żydowskim na krakowskim Kazimierzu. Jeden z jego synów, Izaak zwany Bogatym,
przejął większość interesów ojca i był przez wiele lat seniorem krakowskiej gminy.
Chwałą rodziny był jednak jego drugi syn, Mojżesz Isserles, znany jako ReMU (co jest
galicyjską formą wymowy akronimu utworzonego od Reb Mosze Isserles), najsłynniejszy
żydowski uczony w Polsce, naczelny rabin krakowskiej gminy żydowskiej i rektor tutejszej
jesziwy [*], najważniejszy aszkenazyjski [*] kodyfikator talmudycznego prawa. O jego
narodzinach opowiadali sobie krakowscy Żydzi następującą legendę:

Izrael Isserl był jednym z najbardziej znanych żydowskich kupców w Krakowie.


Posiadał on duży sklep pełen najrozmaitszych towarów. Klienci chętnie kupowali w jego
sklepie – nie tylko ze względu na różnorodność zgromadzonych w nim towarów, ale
także dlatego, że Izrael Isserl był człowiekiem absolutnie uczciwym.
Izrael Isserl zawsze w piątek zamykał w południe swój sklep i szedł do domu, aby
przygotować się na przyjście Szabatu. Kiedy zegar wybijał godzinę dwunastą, grzecznie
prosił klientów, aby opuścili jego sklep.
Pewnego razu w piątek wczesnym przedpołudniem klient przybył do jego sklepu. Był
to znany kupiec, zajmujący się handlem suknem i przyborami krawieckimi. Powiedział
on, że ma zamiar dokonać dużego zakupu, i zaczął przeglądać towary na półkach,
ściągając je na dół i rozkładając na ladzie i na podłodze sklepu; te towary, które miał
zamiar kupić, odkładał na bok. Zegar wybił godzinę dwunastą. Izrael Isserl podszedł do
kupca i powiedział do niego:
„Bardzo mi przykro, ale muszę zamknąć sklep. Przyjdź po Szabacie; wtedy
dokończysz wybierania towaru, który chcesz kupić.”
„Słuchaj – powiedział kupiec – nie bądź śmieszny. Jest teraz dopiero piątkowe
południe. Mamy jeszcze kilka godzin do rozpoczęcia Szabatu. Spokojnie zdążymy
sfinalizować transakcję przed nadejściem świętego dnia. Mam bardzo duże zamówienie
od licznych krawców, którzy mają sporządzić stroje dla dworu i szlachciców na
uroczystości na królewskim zamku. Chciałbym zakupić połowę towarów z twojego
sklepu. A nie jest to ostatnie takie zamówienie. Jeśli uda mi się załatwić dla nich te
towary, zostanę stałym dostawcą dla królewskich krawców. I jeśli teraz kupię towary w
twoim sklepie, to będę się zaopatrywał tylko u ciebie. Jeśli mnie wyrzucisz teraz, kiedy
zdążyłem już wybrać większość towarów, które mam zakupić, to już nie zdążę ich kupić
przed Szabatem w żadnym innym sklepie – a potem to będzie już za późno. Stracę
zamówienie i szansę zostania stałym dostawcą dworu. Możesz być pewnym, że jeśli tak
się stanie, to już nigdy więcej nie odwiedzę twojego sklepu i będę wszystkich znajomych
kupców namawiał, aby nic u ciebie nie kupowali.”
„Bardzo mi przykro – powiedział Izrael Isserl. – Taki jest mój zwyczaj i nie odstąpię
od niego nawet za największe skarby tego świata.”
„W takim razie będę odtąd kupował gdzie indziej” – powiedział kupiec.
„Trudno – rzekł Izrael Isserl – to już twoja sprawa. Ja muszę teraz zamknąć sklep.
Proszę cię zatem, abyś mi w tym nie przeszkadzał.”
Zostawił wszystkie zdjęte przez kupca towary na podłodze, wyszedł razem z nim ze
sklepu i udał się do domu, gdzie rozpoczął przygotowywać się na nadejście świętego dnia
Szabatu.
Była to naprawdę wielka strata. Izrael Isserl mógł wówczas sprzedać połowę
zawartości swojego sklepu. Ponadto kupiec nigdy już więcej nie pojawił się w jego
sklepie, stracił więc bardzo dobrego klienta. Jednakże w Niebiosach zauważono, jaką to
stratę poniósł Izrael Isserl z powodu szacunku dla Szabatu – i postanowiono go
wynagrodzić. Żona Izraela Isserla poczęła i po dziewięciu miesiącach urodził mu się syn,
któremu nadano imię Mosze. I tak pamięć o Izraelu Isserlu przetrwała w imieniu jego
syna; jest on bowiem znany pod imieniem urobionym od imienia jego ojca – Mosze
Isserles (czyli Mojżesz syn Isserla).

Istnieje jeszcze inna wersja tej historii, bardziej zgodna z chasydzką wyobraźnią.
Według niej przybyły do sklepu w piątek był Szatanem, który wystawił Izraela Isserla na
próbę. Nagrodą za nie poddanie się pokusie były narodziny syna – wielkiego mędrca w
Torze.
Uderzył mnie jeszcze jeden aspekt tej legendy; otóż ukazuje nam ona upadek
społecznego znaczenia Żydów, jaki dokonał się podczas kilkuset lat – od czasu, kiedy
dzieje się jej akcja, do czasu jej ułożenia. W XVI wieku, a więc w tzw. „Złotym Wieku”,
Izrael Isserl mógł – dzięki powiązaniu z królewskim dworem – być członkiem elity
jednego z najważniejszych krajów Europy. Kiedy jednak w XIX wieku chasydzi tworzyli tę
legendę, sytuacja uległa zmianie. Bankier i kupiec, prowadzący interesy na szeroką skalę
(acz oczywiście nieporównanie węższą, niż było to możliwe w XVI wieku) mógł być
wówczas jedynie Żydem zasymilowanym i religijnie indyferentnym (a w najlepszym
przypadku – wyznawcą postępowego judaizmu). Bogaty i równocześnie tradycyjnie
pobożny Żyd nie mógł być nikim więcej, jak tylko właścicielem sklepu – w takiej więc roli
pojawia się w tej legendzie Izrael Isserl.
REMU I WESELE W PIĄTKOWY WIECZÓR

Przed synagogą ReMU znajduje się mały ogrodzony skwerek. W miejscu tym był ongiś
żydowski cmentarz, zmniejszony na przełomie XVIII i XIX wieku podczas regulacji ulicy
Szerokiej; historycy spierają się na temat pochodzenia i datowania tego cmentarza.
Przed wojną otoczony był murem, ale nie było na nim żadnego nagrobka. Z miejscem tym
łączy się zwyczaj nieudzielania w Krakowie ślubów w piątek. Dwie podobne, a jednak
różne legendy wyjaśniają ten zwyczaj.

Bogata rodzina z Krakowa zaręczyła swoją córkę z synem rodziny mieszkającej w


innym mieście. Zanim jednak nadszedł dzień ślubu, zmarł ojciec dziewczyny i z tego
powodu rodzina bardzo zbiedniała. Krewni i znajomi obiecali matce, że przekażą jej
pieniądze na (obiecany w kontrakcie narzeczeńskim) posag panny młodej. Kiedy jednak
poprosiła ich ona o wywiązanie się ze swoich zobowiązań, okazało się, że niektórzy z
nich wycofali się ze złożonych wcześniej obietnic. Udało się więc jej zebrać tylko
połowę umówionej kwoty. A czas naglił, bowiem rodzina pana młodego przyjechała
właśnie do Krakowa, gdzie w piątek koło południa miało być zawarte małżeństwo. Kiedy
rodzice chłopca dowiedzieli się, jak wygląda sytuacja, stwierdzili, że wobec nie
dotrzymania zawartej w kontrakcie narzeczeńskim obietnicy, nie mają zamiaru ożenić
swojego syna z jego narzeczoną. Dla dziewczyny byłaby to prawdziwa tragedia. W
owym okresie zerwanie narzeczeństwa uważano za hańbę dla narzeczonej; mogłaby ona
z tego powodu już nigdy nie wyjść za mąż (a pozycja społeczna starej panny była
wówczas nie do pozazdroszczenia). Poza tym młodzi ludzie bardzo przypadli sobie gustu
i szczerze pragnęli się pobrać.
Zaczął się już Szabat. Rabin Mojżesz Isserles wrócił do domu ze swojej synagogi i
siedział z rodziną przy stole, spożywając świąteczną kolację. Wtedy ktoś załomotał do
jego drzwi. Była to młoda para razem z matką dziewczyny i kilkoma członkami rodziny
chłopca. Narzeczonym udało się przekonać niektórych członków rodziny pana młodego
do tego, aby zgodzili się na ich ślub. Jednak jego rodzice byli nieugięci. Przybysze prosili
rabina, aby jak najprędzej udzielił młodym ślubu. Jeśliby bowiem poczekano ze ślubem,
to rodzice chłopca nigdy by na niego nie pozwolili; po zakończeniu Szabatu na pewno
wywieźliby go z Krakowa i nie pozwoliliby na, aby jeszcze kiedykolwiek spotkał się z
dziewczyną.
Rabin Mojżesz Isserles namyślił się głęboko. Był już Szabat i nie wolno było
podpisywać umowy ślubnej. Poza tym zawarcie małżeństwa uważane jest za formę
nabycia własności, co także jest zakazane w Szabat. Z drugiej jednak strony odmowa
byłaby ciężkim ciosem dla obojga młodych ludzi, a zwłaszcza dla dziewczyny. A
przecież niedawno straciła ona ojca i była sierotą, więc ślub z ukochanym był dla niej
wyzwoleniem z jej ciężkiego położenia. Rabin Mojżesz Isserles był człowiekiem bardzo
uczonym – i udało mu się znaleźć wyjście z tej niełatwej sytuacji (chociaż zapewne
niektórzy uznaliby to nie za wyjście, ale za wykręt). Otóż jeden z autorytetów
rabinistycznych twierdził, że w przypadku pierwszego małżeństwa (a nie małżeństwo
ludzi, którzy mają już dzieci z poprzednich związków), jego zawarcie – jako wypełnienie
pierwszego przykazania Tory: pru u-rwu [„Bądźcie płodni i rozmnażajcie się”, Księga
Bereszit – Rodzaju 1, 28] – ma pierwszeństwo przed przykazaniami dotyczącymi
Szabatu. Była to najzupełniej odosobniona opinia i żaden inny rabin się z nią nie zgadzał.
Rabin Mojżesz Isserles uznał jednak, że może oprzeć się na tej opinii i udzielić ślubu
młodej parze. Co więcej nie tylko zgodził się na podpisanie ketuby (kontraktu
małżeńskiego), ale nawet – nie chcąc „zawstydzić państwa młodych – pozwolił, aby
odbyły się weselne tańce przy dźwiękach granej przez kapelę muzyki (co także zakazane
jest w Szabat). Wielu rabinów negatywnie oceniło tę decyzję rabina Mojżesza Isserlesa.
Uważali oni, że nadużył prawo i gwałtownie go za to krytykowali. Jednak jego autorytet
był tak duży, że nikt nie ośmielił się rzucić na niego z tego powodu klątwy. Rabin
Mojżesz Isserles uważał oczywiście, że postąpił słusznie; nie mógł jednak nie przyznać,
że faktycznie dość elastycznie potraktował żydowskie prawo. Dlatego też uznał, że
podobna sytuacja nie powinna powtórzyć się w przyszłości; zarządził więc, aby już nigdy
więcej w Krakowie nie udzielano ślubu w piątek.
*
Bardziej znana jest druga legenda, gdyż jako znacznie bardziej dramatyczna, lepiej
przemawiała do chasydzkiej wyobraźni. Według niej w stojącym na tym miejscu domu
odbywało się w piątkowy wieczór huczne wesele. Do ReMU, który modlił się w swojej
synagodze, doszły dźwięki głośnej muzyki. Przerwał modlitwę i poszedł do weselników,
napominając ich kilkakrotnie, aby nie gwałcili przepisów Szabatu, aby przestali tańczyć i
bawić się i aby poszli do synagogi na modlitwę. Jednakże bawiący się nie chcieli go
słuchać i natrząsali się z jego napomnień, więc ReMU ich przeklął; i wtedy dom – razem
z całym bawiącym się towarzystwem – zapadł się pod ziemię. Z tego właśnie powodu
zaniechano w Krakowie udzielania ślubu w piątek. Inna wersja tej legendy mówi, że na
skutek pogwałcenia przepisów Szabatu mieli umrzeć wszyscy weselnicy (albo też tylko
państwo młodzi) i to oni właśnie mieli być pochowani na znajdującym się tu cmentarzu.
Według jeszcze innego wariantu wesele nie odbywało się w domu, ale na cmentarzu.
Panowała wówczas w Krakowie zaraza; aby ją przerwać zorganizowano na cmentarzu
ślub dwojga kalek, tak aby rozbawiony Bóg przestał się gniewać i powstrzymał plagę.
Goście weselni bawili się pomimo nastania Szabatu, skutkiem czego ziemia rozstąpiła się
i ich pochłonęła.
*
Jest też i taka wersja tej legendy, według której powodem zapadnięcia się weselników
pod ziemię nie było pogwałcenie Szabatu, ale fakt, że do tego ślubu w ogóle nie powinno
był dojść, gdyż był on sprzeczny z żydowskim prawem. Otóż królewski bankier, który
był kohenem (potomkiem kapłana z Jerozolimskiej Świątyni) przyszedł do rabina i
oświadczył, że pragnie ożenić się z rozwódką. Rabin stanowczo odmówił udzielenia mu
ślubu, ponieważ halacha (żydowskie prawo) kategorycznie zabrania zawierania takich
małżeństw. Bankier udał się do króla i poskarżył się na rabina, prosząc o interwencję w
tej sprawie. Król wezwał do siebie rabina i zagroził mu, że jeśli ślubu nie udzieli, to
zarówno on osobiście, jak i cała żydowską społeczność Krakowa poniosą jak
najsurowsze konsekwencje. Rabin nie mógł odmówić; idąc jednak w stronę państwa
młodych, stojących pod chupą (baldachimem ślubnym), zwrócił się do Boga, prosząc go,
aby stało się coś, co uwolniłoby go od konieczności pogwałcenia żydowskiego prawa.
Wtedy otwarła się ziemia i połknęła państwa młodych i pozostałych weselników
(podobnie jak Koracha i jego popleczników w XVI rozdziale księgi Bamidbar – Liczb).

Legendy te obrazują różne podejścia do żydowskiej tradycji ze strony tych, którzy je


opowiadali. Ta pierwsza opiera się zresztą zasadniczo na prawdziwych faktach. ReMU
rzeczywiście zgodził się na udzielenie ślubu w piątkowy wieczór, był bowiem przekonany,
że jeśli ślub zostanie odłożony na później, to nigdy nie dojdzie do skutku. Wywołało to
protesty wielu rabinów, co stało się przyczyną obowiązującego po dziś dzień w Krakowie
zakazu udzielania ślubów w piątek.
Cała ta sprawa wiąże się z budzącą wiele kontrowersji kwestią,. Otóż jedni uważali,
że jest czymś jak najbardziej właściwym, jeśli pierwsza noc, jaką spędzi ze sobą młoda
para, jest nocą szabatową – ze względu na pewne specyficzne aspekty tego święta, w
potocznym rozumieniu łączone z aktem seksualnym (a poza tym biedni ludzie chcieli
urządzać wesela w piątek, albowiem mogli w ten sposób zaoszczędzić pieniądze, łącząc
posiłek szabatowy z przyjęciem weselnym). Inni jednak sądzili, że nocą poślubna nie
powinna być nocą szabatowa – gdyż to, co wówczas się dzieje, narusza przepisy Szabatu.
Drugim problemem jest pytanie o to, czy akt zawarcia małżeństwa należy rozumieć jako
objęcie w posiadanie. Jeśliby tak było, to noc szabatowa nie powinna być nocą poślubną,
ponieważ podczas Szabatu zakazana jest zmiana własności czegokolwiek, a to, co dzieje
się podczas nocy poślubnej, uważa się za przypieczętowanie aktu zawarcia małżeństwa.
Jednakże w przypadku Krakowa ta kontrowersja nie miała żadnego praktycznego
znaczenia; zawieranie ślubu w piątek nie było tutaj możliwe. Jeśli jednak jacyś
krakowscy Żydzi chcieli brać ślub w piątek, to musieli przekroczyć rzekę i ustawić chupę
w Podgórzu. Tam była odrębna (aż do 1937 roku) Gmina Żydowska, a więc
obowiązywały inne minhagim – inne lokalne zwyczaje.
DRZEWO NAD GROBEM REMU

Obok synagogi, którą Izrael Isserl zbudował dla swojej rodziny i dla studentów
sławnego syna, znajduje się stary cmentarz krakowskiej gminy żydowskiej. Na cmentarzu
tym pochowani są najznamienitsi rabini i żydowscy uczeni żyjący w Polsce w XVI i XVII
wieku. Wspaniałe renesansowe i barokowe nagrobki, które oglądamy dzisiaj na tym
cmentarzu, w większości zostały przykryte ziemią w XVIII wieku i odkopane już po
wojnie; te, które kiedyś widoczne były na tym cmentarzu, na ogół uległy zniszczeniu
podczas II wojny światowej. Ocalał jednak nagrobek najwybitniejszego polskiego rabina,
Mojżesza Isserlesa, zwanego ReMU. Chasydzi uważają ten fakt za wielki cud. Głęboko
wierzą w to, iż Niemcy usiłowali zniszczyć ten nagrobek, ale jakaś nadprzyrodzona moc
im w tym przeszkodziła; oto jedna z wersji legendy na ten temat:

Pewnego razu przybył do Krakowa wysłannik z miasta Cfat (Safed) w Ziemi Izraela,
który zbierał pieniądze na potrzeby żydowskiej społeczności tego miasta. Zapukał on do
drzwi domu rabina Mojżesza Isserlesa, a ten bardzo ucieszył się z jego wizyty i zaprosił
gościa na poczęstunek.
Po spożyciu obfitego posiłku wysłannik powiedział: „Ty ofiarowałeś mi nakryty stół, a
ja również ofiaruję ci nakryty stół” – mówiąc te słowa wyciągnął z worka książkę i
wręczył ja rabinowi. Książką tą był Szulchan Aruch, wydane właśnie dzieło rabina Józefa
Karo z Cfatu (a jego tytuł oznacza właśnie „Nakryty stół”). Rabin Mojżesz Isserles
zapoznał się z książką i bardzo się zmartwił. Napisał on bowiem właśnie identyczną
książkę jak ta, którą przywiózł mu wysłannik z Ziemi Izraela – tylko większą i bogatszą,
bo oprócz wszystkich zapisanych w niej halach (praw), zawierała ona także opinie
aszkenazyjskich rabinów i aszkenazyjskie tradycje. Rabin Mojżesz Isserles zrozumiał, że
bardzo wiele z wykonanej przez niego pracy było daremne. Zdecydował się więc wydać
tylko tę część napisanej przez siebie książki, która dotyczyła poglądów aszkenazyjskich
uczonych i aszkenazyjskich zwyczajów.
Rękopis pozostałej, większej części swojego dzieła – która pokrywała się z pracą
rabina Józefa Karo i w której znajdowały się halachy – rabin Mojżesz Isserles zakopał
nocą na cmentarzu. Później z tego miejsca, w którym spoczywały zapisane przez niego
kartki papieru, wyrosło drzewo. A kiedy kilkanaście lat później, w dniu święta Lag ba-
Omer, 18 Ijara 5332 roku (czyli w 1572 roku) rabin Mojżesz Isserles opuścił ten świat,
pochowano go właśnie pod tym drzewem, które otoczyło opieką jego grób.
Chasydom, pielgrzymującym na grób rabina Mojżesza Isserlesa, drzewo
przeszkadzało, gdyż z jego powodu nie mogli podejść do nagrobka ze wszystkich stron.
Dlatego też postanowili je ściąć. Kiedy tylko siekiera dotknęła drzewa, rozpętała się
straszliwa burza z grzmotami i piorunami – pomimo tego, że do tej chwili niebo było
czyste i bezchmurne. Chasydzi uciekli przed burzą i od tamtego czasu nikt już nie
próbował ściąć rosnącego nad grobem drzewa.
Podczas II wojny światowej Niemcy okupujący Kraków pragnęli zniszczyć grób
rabina Mojżesza Isserlesa. Nie byli jednak w stanie tego uczynić, bowiem rosnące nad
nim drzewo pochyliło gałęzie i tak szczelnie okryło listowiem nagrobek, że Niemcy nie
mogli go dostrzec. Kiedy po wojnie Żydzi wrócili do Krakowa, znaleźli tutaj kompletnie
zdewastowany cmentarz. Jedynym nienaruszonym był nagrobek rabina Mojżesza
Isserlesa pod chroniącym go drzewem.

W opowieści tej wymieszane są prawdziwe fakty ze zmyśleniem. Wiadomo jest, że


rabin Mojżesz Isserles napisał znaczną część swojego komentarza do „Arba Turim”
rabina Jakuba ben Aszera, zatytułowanego „Darchej Mosze”, wcześniej, nim dotarł do
niego komentarz do tego dzieła rabina Józefa Karo, zatytułowany „Bet Josef”. Ponieważ
oba te komentarze w wielu punktach są ze sobą zbieżne, zapoznanie się z komentarzem
rabina Józefa Karo stało się dla rabina Mojżesza Isserlesa powodem wielkiej irytacji. Ta
właśnie zbieżność była zapewne przyczyną faktu, że „Darchej Mosze” ukazało się za
życia swojego autora tylko we fragmentach (a w całości zostało wydane dopiero w XVIII
wieku w Berlinie). Wszystko jednak wskazuje na to, że „Ha-Mapa”, uzupełniająca
„Szulchan Aruch” o opinie aszkenazyjskich rabinów i aszkenazyjskie zwyczaje,
aczkolwiek w znacznym stopniu opierała się na „Darchej Mosze”, to jednak powstała
dopiero po tym, jak rabin Mojżesz Isserles zapoznał się z dziełem rabina Józefa Karo.
Jeśli zaś chodzi o prawdziwość pozostałych, podanych w tej legendzie faktów, to
powstrzymam się od wyrażenia swojej opinii w tej sprawie.
JAK RABIN ELIEZER ASZKENAZY OPUŚCIŁ EGIPT

Pochowany na starym krakowskim cmentarzu żydowskim wybitny szesnastowieczny


rabin i lekarz Eliezer Aszkenazy nie cieszy się popularnością wśród chasydów ze
względu na to, że negował on prawdziwość opisanych w Biblii cudów. Istnieje jednak
ciekawa legenda mówiąca o tym, jak opuścił on Egipt (gdzie przez 22 lata sprawował
funkcję rabina). Jeśli weźmiemy pod uwagę sceptyczny stosunek rabina Eliezer
Aszkenazego do cudów, to ta legenda wyda się chyba jeszcze bardziej interesująca.

Rabin Eliezer Aszkenazy posiadał latający dywan, na którym mógł przemieszczać się
z miejsca na miejsce. Zbliżało się wiosenne święto Pesach, wyciągnął więc z szafy swoje
wspaniałe złote i srebrne naczynia, których używał tylko w czasie tego święta.
Podpatrzyli go sąsiedzi i z zazdrości donieśli gubernatorowi Kairu, że ma on u siebie w
domu drogocenne, z całą pewnością skradzione przedmioty. Gubernator wydał rozkaz,
aby rabina aresztować i poddać torturom, tak aby moc ustalić, w jaki sposób pozyskał on
skradzione naczynia. W domu rabina rozpoczęła się wieczerza sederowa. Kiedy jak
zawsze podczas tej wieczerzy otworzono drzwi dla proroka Eliasza, to wówczas weszli
przez nie dwaj niebiańscy wysłańcy i oznajmili rabinowi, że musi natychmiast opuścić
Egipt, albowiem życiu jego i całej jego rodziny zagraża wielkie niebezpieczeństwo.
Rabin Eliezer Aszkenazy wszedł razem z wszystkim swoimi domownikami na latający
dywan i po niewielu minutach lotu wylądował w Wenecji, gdzie dokończył wieczerzę
sederową i lekturę (mówiącej o Wyjściu z Egiptu) hagady pesachowej. Na drugi dzień
rabin Eliezer Aszkenazy udał się do naczelnego rabina Wenecji i powiedział mu, cytując
wiersz z selichot: Mi-Micrajim wead hejnu, weszam neemar („[Bóg przyniósł] nas z
Egiptu, tak jak powiedziano...”).
MEGALE AMUKOT I BACH (I),
czyli
KLĄTWA

W tym samym czasie mieszkali w Krakowie dwaj wybitni rabini, bardzo od siebie
różni. Pierwszy – Natan Nata Spira (1583-1633, od tytułu swojego głównego dzieła
zwany Megale Amukot), całym swoim życiem związany z Krakowem, był mistykiem,
człowiekiem finansowo niezależnym i nie związanym z rabinistyczną hierarchią;
zajmował się studiowaniem i nauczaniem, przenikaniem tajemnic gematrii – nie mającej
na pozór żadnego związku z realnym życiem nauki, badającej konsekwencje wynikające z
numerycznej wartości hebrajskich liter, słów i wyrażeń. Drugi – Joel Sirkes (1561-1640,
znany też jako BaCh, co jest akronimem utworzonym od tytułu jego głównego dzieła Bajt
Chadasz), był „zawodowym rabinem”, niepodważalnym autorytetem w zakresie
żydowskiego prawa, rozstrzygającym najważniejsze kwestie związane z życiem
żydowskich społeczności, jak i jednostek; zanim przybył do Krakowa, gdzie został
naczelnym rabinem w tej najważniejszej gminie w Polsce, piastował takie samo
stanowisko w kilku innych ważnych gminach. Różnicę charakterów tych dwóch
znakomitych rabinów pokazuje następująca legenda:

Kiedy krakowska Gmina Żydowska zaprosiła rabina Joela Sirkesa, aby objął
stanowisko naczelnego rabina Krakowa, a ten najwybitniejszy wówczas w świecie
uczony w Torze zgodził się na to, wielkie było poruszenie i wielka była radość w
Żydowskim Mieście na krakowskim Kazimierzu. Wszyscy jego mieszkańcy wyszli na
powitanie wielkiego rabina. Kiedy w towarzystwie innych rabinów kroczył dostojnie
ulicą Szeroką w stronę Starej Synagogi, wszyscy okazywali mu wyrazy szacunku,
cieszyli się, wołali „Szołem alejchem”. Jeden tylko mieszkaniec Żydowskiego Miasta nie
powitał rabina Joela Sirkesa – a mieszkańcem tym był nie kto inny, jak słynny rabin i
kabalista Natan Nata Spira. Kiedy zaś przypadkiem, przechodząc ulicą Szeroką, natknął
się na orszak nowego głównego rabina miasta, nie tylko nie okazał mu wyrazów
szacunku (należnych mu zarówno ze względu na jego olbrzymią wiedzę, jak i na godność
jego urzędu), nie tylko nie powiedział mu: „Szołem alejchem”, ale czmychnął cichcem w
boczną uliczkę.
BaCh czuł się bardzo urażony takim postępowaniem rabina Spiry, jeszcze bardziej
dotknięci byli jednak pozostali krakowscy rabini. Jak to! Dzięki tak wielu wysiłkom i
staraniom udało im się ściągnąć do Krakowa najwybitniejszego na świecie talmudystę,
niezaprzeczalny autorytet w zakresie żydowskiego prawa – a Megale Amukot nie chce
uznać ich decyzji i ich osiągnięć. Cóż za chucpa! Co on sobie w ogóle myśli! Czy tak
obawia się nowego rabina, że nawet nie chce pokazać mu swojej twarzy? Jedno tylko
może być wytłumaczenie tego tak dziwacznego zachowania: jest po prostu zazdrosny o
to, że nie on został naczelnym rabinem Krakowa. Ale przecież nigdy nie ubiegał się o to
stanowisko. Mógłby się o nie starać, ale nie chciał. Zawsze deklarował niechęć do
zaszczytów, honorów i wysokich godności – a teraz pokazał swoją prawdziwą naturę Nie
można tolerować takiego postępowania! Ktoś zachowujący się w taki sposób nie jest
godny tego, aby być rabinem w naszym mieście!
Rabini krakowscy uznali, że nie można tego puścić płazem. Postanowili więc zebrać
się następnego dnia na naradę i uchwalić, co należy zrobić z tym arogantem rabinem
Natanem Spirą.
Prorok Eliasz, który każdej nocy razem z rabinem Spirą studiował Chumesz i Gemarę,
powiedział mu o zamysłach innych krakowskich rabinów, doradzając mu, aby udał się na
zebranie w Starej Synagodze i wyjaśnił rabinom swoje postępowanie. Megale Amukot
wyszedł więc ze swojego domu i przeszedł ulicami Na Przejściu i Szeroką do pobliskiej
Starej Synagogi.
Zebrani w Starej Synagodze rabini poprosili nowego naczelnego rabina, aby pierwszy
zabrał głos i powiedział, jak należy postąpić. BaCh co prawda czuł się bardzo urażony
postępowaniem rabina Natana Spiry, ale oświadczył że jest zbyt krótko w tym mieście,
aby chciał i mógł zabierać głos w tak delikatnej kwestii; poprze jednak stanowisko
innych rabinów, jakie by ono nie było.
Po krótkiej dyskusji rabini doszli do wniosku, że nie mają innego wyjścia: okazując
nowemu naczelnemu rabinowi taki brak szacunku, Megale Amukot sam postawił się poza
nawiasem społeczności. Muszą zatem rzucić na niego klątwę.
Kiedy już podjęli tę decyzję i szykowali się do wcielenia jej w życie, przeszkodziło im
głośne kołatanie w zamkniętą żelazną kutą bramę synagogi i wołanie: „Otwierać drzwi.
Rabin Spira chce wejść!” Szames otworzył i Megale Amukot wkroczył pomiędzy
zaskoczonych rabinów. Ich zdumienie nie miało granic! Przecież zebranie zostało
zwołane w najściślejszym sekrecie; nie wiedział o nim nikt postronny. Któż mógł
zdradzić rabinowi Spirze ten sekret? Jeszcze większe było ich zdziwienie, kiedy rabin
Natan Spira najpierw przywitał wszystkich zgromadzonych rabinów, a potem podszedł
do zmieszanego BaCha i powiedział: „Szołem alejchem, reb Sirkes! Cieszę się
niezmiernie, że tak wielki uczony będzie naczelnym rabinem naszego miasta!”
Krakowscy rabini byli zaskoczeni. Dlaczego Megale Amukot poprzedniego dnia nie
chciał nawet zobaczyć BaCha, a teraz wita go w tak serdeczny sposób? Czyżby
dowiedział się o tym, że ma być na niego rzucona klątwa, przestraszył się i teraz w taki
podstępny i chytry sposób chce temu zapobiec, udając, że nie jest tym, kim jest. Skąd
jednak mógł się o tym, dowiedzieć? To przecież niemożliwe!
Zanim rabini zdążyli cokolwiek powiedzieć, Megale Amukot oświadczył: „Nie
mogłem wczoraj powitać rabina Joela Sirkesa, albowiem przez czterdzieści dni ciążyła na
nim klątwa. Dzisiaj klątwa się skończyła, z radością więc go witam w naszym mieście”.
Rabini krakowscy bardzo się zdziwili: „Klątwa? Jaka klątwa? Kto mógł rzucić klątwę
na tak wielkiego rabina – i to na dodatek jeszcze w taki sposób, że my nic o tym nie
wiemy?” Oczy wszystkich skierowały się na BaCha, który był tak samo osłupiały jak
pozostali.
A Megale Amukot ciągnął dalej: „Nie jest to klątwa rzucona na ziemi, ale w
Niebiosach. Kiedy BaCh opuszczał miasto, w którym był uprzednio rabinem, pewna
biedna wdowa chciała zasięgnąć jego opinii w bardzo ważnej dla niej sprawie. Biegła za
jego powozem, błagając go o choćby tylko krótką chwilę rozmowy. BaCh jednak nie
zechciał się zatrzymać. Wdowa była tak zrozpaczona, że zalała się łzami, kiedy tylko
powóz zniknął jej z oczu. Łzy biednej wdowy zostały zauważone w Niebiosach, gdzie
postanowiono ukarać rabina Joela Sirkesa. Rzucono na niego klątwę na okres trzydziestu
dni. Dzień wczorajszy był ostatnim dniem jej obowiązywania. To właśnie z powodu tej
klątwy nie mogłem wczoraj przywitać rabina Sirkesa.”
Rabini zwrócili się do BaCha z pytaniem: „Czy jest to prawdą?”
BaCh zmarszczył czoło i pogładził się po brodzie, szukając w pamięci tego
wydarzenia. Po chwili oczy mu rozbłysły i zawołał: „Tak, teraz już sobie przypominam.
Zauważyłem jakąś starą kobietę, która biegłą za moim powozem. Nawet przez moment
zastanawiałem się, czy nie kazać woźnicy zatrzymać powozu. Jednakże konie były tak
rozpędzone, że tylko z najwyższym wysiłkiem można by było powstrzymać ich bieg.
Obawiałem się także, iż zatrzymanie się może spowodować niepotrzebną zwłokę, która
w konsekwencji uniemożliwi mi przybycie na czas do Krakowa. No a poza tym nic mnie
już z tym miastem nie łączyło; nie byłem już jego naczelnym rabinem. Przekazałem
swoje obowiązki mojemu następcy. Pomyślałem, że ta kobieta nie powinna zwracać się
do mnie, ale porozumieć się z nowym naczelnym rabinem miasta.”
BaCh popatrzył na Megale Amukot i zapytał: „Skąd mogłeś wiedzieć o tym
wydarzeniu, skoro ja sam ledwo o nim pamiętałem?”
A Megale Amukot, który był człowiekiem skromnym i nie chciał, aby ludzie wiedzieli
o jego kontaktach z prorokiem Eliaszem, powiedział tylko: „Wyjawił mi to pewien
prorok”.
Rabini miasta Krakowa zadecydowali, aby nie rzucać klątwy na rabina Natana Spirę;
zamiast tego złożyli mu wyrazy uznania z powodu tego, że gotów był narazić się na jak
najbardziej przykre konsekwencje, byle tylko postąpić zgodnie z wyrokiem Niebios.

Megale Amukot przedstawiony jest w tej legendzie w lepszym świetle niż BaCh; nic w
tym dziwnego, gdyż jest to legenda chasydzka, a to właśnie rabin Natan Nata Spira
cieszy się szczególną atencją ze strony chasydów.
Istnieje jeszcze inna wersja tej legendy; według niej rabinem, na którego za karę za
nie wysłuchanie biednej wdowy rzucono klątwę na trzydzieści dni, nie był Joel Sirkes –
BaCh, ale jego zięć Dawid ben Szmuel ha-Lewi – TaZ (1586-1667). Spieszył on do
Krakowa na spotkanie ze swoim teściem, dlatego nie zatrzymał powozu, powodując w ten
sposób rozpacz biednej wdowy. Według tej wersji BaCh, jako naczelny rabin krakowskiej
gminy żydowskiej, chciał rzucić klątwę na rabina Natana Spirę jako karę za brak
szacunku dla jego zięcia; nie doszło do tego, ponieważ Megale Amukot wyjaśnił
wszystkim motywy swojego postępowania.
JAK MEGALE AMUKOT NIE DAŁ SIĘ SKUSIĆ SZATANOWI,
czyli
PRÓBA

Siedemnasty i osiemnasty wiek to okres rozbudzonych nadziei mesjańskich. Wiązało


się to z jednej strony z rozwojem i popularyzacją żydowskiego mistycyzmu – kabały, zaś z
drugiej – z rozlicznymi nieszczęściami, które spotykały wówczas żydowskie społeczności.
Do panujących wówczas nastrojów nawiązuje następująca legenda:

Działo się to w XVII wieku. Był to bardzo zły czas dla Żydów: prześladowano ich,
mordowano, wyganiano. Żydzi pytali jeden drugiego: „Czy te wszystkie nieszczęścia,
jakie nas spotykają, nie są przypadkiem bólami porodowymi Mesjasza?” I faktycznie,
zaczęto zastanawiać się wówczas w Niebiosach, czy nie nastał już odpowiedni czas na to,
aby narodził się Mesjasz.
Na jedną z takich niebiańskich narad przybył Szatan. Od zawsze usiłujący nie
dopuścić do przyjścia Mesjasza i do zbawienia, kiedy usłyszał, o czym tam mówiono,
uznał, że nadszedł właściwy czas, aby poddać próbie naród Izraela.
„Zobaczymy, czy Żydzi nie są gotowi uznać za Mesjasza każdego, kto się za niego
ogłosi” – powiedział Szatan i ziejąc ogniem poleciał na ziemię. Przybrawszy postać
zwykłego pobożnego Żyda z długą siwą brodą, pojawił się na samym środku ulicy
Szerokiej na krakowskim Kazimierzu. Przeszedł przez ulicę i udał się w stronę bet ha-
midraszu [*] rabina Natana Naty Spiry, od tytułu swojego głównego dzieła zwanego
Megale Amukot. Ucałowawszy mezuzę, Szatan wszedł do środka.
W bet ha-midraszu rabin studiował z jednym ze swoich uczniów Gemarę. Szatan
podszedł do niego i powiedział, że ma dla niego bardzo ważną wiadomość. Uczeń, nie
chcąc im przeszkadzać, od razu opuścił izbę. Szatan usiadł naprzeciwko rabina i
powiedział:
„Rabinie Natanie Nata ben Szlomo Spira, autorze wspaniałego dzieła Megale Amukot!
Jestem wysłannikiem Wszechmogącego, Świętego, oby był błogosławiony. Wysłał mnie
On do ciebie, aby ci oznajmić, że spotkało cię wielkie wyróżnienie! Z powodu twojej
wielkiej prawości, świątobliwości, pokory i bogobojności zostałeś wybrany, aby być
Mesjaszem!”
Szatan spojrzał na rabina z podziwem i szacunkiem, mówiąc uroczystym tonem:
„Nareszcie przyszedł czas zbawienia! I to właśnie ty zostałeś wybrany, aby tego
dokonać!” po czym wziął go w ramiona i serdecznie uściskał.
Szatan był pewien, że rabin wielce uraduje się z jego słów. Jednakże Megale Amukot
odniósł się do nich z rezerwą. Był jak najdalszy od pragnienia jakichkolwiek zaszczytów;
przede wszystkim jednak zdziwiony był tym, że takiej wiadomości nie przekazał mu
bezpośrednio prorok Eliasz. Przecież spotykali się każdego wieczoru, razem studiowali,
płakali nad upadkiem Izraela i modlili się o jego wskrzeszenie. Poprosił więc swojego
gościa, aby przyszedł do niego na drugi dzień o tej samej porze, a wtedy powie mu, co o
tym myśli.
Kiedy tego samego wieczora prorok Eliasz przybył do niego, Megale Amukot
opowiedział mu o wizycie niezwykłego gościa, po czym rzekł: „Nie zależy mi na
żadnych honorach. Jeśli jednak miałoby to być prawdą, to nie mogę odmówić.”
Prorok Eliasz doskonale wiedział, kim był gość rabina. Nie wolno mu jednak było
zdradzić tego rabinowi. Powiedział więc tak: „Jest to próba i od ciebie tylko zależy, czy
pomyślnie ją przejdziesz. Nie dano mi pozwolenia, abym objawił ci odpowiedź, gdyż
wówczas próba nie miałaby sensu. Mogę powiedzieć tylko to, że oznaką Prawdy jest cały
alfabet ozdabiający istotę człowieka. Jeśli brakuje pierwszej, środkowej i ostatniej litery,
to jest to oznaka Kłamstwa.”
Kiedy następnego dnia szatan ponownie się pojawił, Megale Amukot uważnie
przyjrzał się swojemu gościowi. Zobaczył tańczące wokół niego litery alfabetu.
Brakowało jednak trzech liter: pierwszej (alef), środkowej (mem) i ostatniej (taw). Trzy te
litery tworzą razem słowo emet, oznaczające w języku hebrajskim prawdę.
Rabin Natan Nata Spira wiedział już, że jego gość nie jest wysłannikiem Prawdy, lecz
Kłamstwa. Poderwał się szybko ze swojego krzesła i zawołał, pokazując palcem drzwi:
„Precz z moich oczu, Szatanie! Niech twoja noga nigdy więcej nie postanie w
Krakowie!”
Tak więc rabin Natan Nata Spira pomyślnie przeszedł tę próbę. Zaskoczony Szatan
uciekł jak niepyszny. Nie dał jednak za wygraną. W niedługi czas potem ponownie zjawił
się na ziemi. Tym razem odwiedził pewnego wielce uczonego młodego człowieka rodem
ze Smyrny, który studiował wówczas w jesziwie [*] w Salonikach. Niestety, ten młody
człowiek nie posiadał rozwagi i przenikliwości rabina Natana Naty Spiry. Kiedy Szatan
oświadczył mu, że jest on Mesjaszem, od razu w to uwierzył. Tak więc w końcu próba
zakończyła się (za drugim podejściem) zwycięstwem Szatana.
Młody człowiek nazywał się Szabataj Cwi; za sprawą tego właśnie najbardziej
niebezpiecznego fałszywego Mesjasza w żydowskiej historii tak wiele nieszczęść spadło
na cały żydowski naród.
MEGALE AMUKOT I WYSTĘPNI RZEŹNICY

Tora nakazuje Żydom jeść tylko koszerne mięso. Jednak kabaliści i chasydzi wierzyli,
że spożywanie koszernego mięsa odgrywa także szczególną rolę w kosmicznym porządku
świata. Otóż dusze wielu grzeszników zostają po śmierci wcielone za karę w zwierzęta.
Jeśli takie zwierzę zostanie zarżnięte przy zachowaniu wszelkich przepisów związanych z
koszernością, a jego mięso zostanie zjedzone przez pobożnego Żyda, który odmówi przy
tej okazji wszystkie wymagane błogosławieństwa, to wówczas dusza zostanie uwolniona i
zbawiona. No a od ilości zbawionych dusz zależy to, kiedy na ziemi zjawi się Mesjasz.
Dlatego też spożywanie niekoszernego mięsa jest tak ciężkim grzechem, albowiem
opóźnia przyjście Mesjasza – a tym bardziej powodowanie tego, żeby inni takie mięso
jedli.
W dawnej Polsce koszerne mięso było dużo droższe niż niekoszerne. Znacznie bardziej
niż z większymi kosztami produkcji, wiązało się to z nałożonymi na to mięso potrójnymi
podatkami: dla gminy żydowskiej, dla miasta i na skarb państwa. Dlatego też mieszanie
ze sobą obu tych rodzajów mięsa było łatwym sposobem zdobycia dużych pieniędzy w
stosunkowo niedługim czasie. Oszustwo było bardzo trudne do wykrycia, ponieważ ten,
kto nie wiedział, skąd mięso pochodzi, żadnej różnicy pomiędzy koszernym a
niekoszernym mięsem zobaczyć nie mógł. W takim właśnie kontekście sytuuje się
popularna w środowisku chasydzkim legenda o Megale Amukot i występnych
rzeźnikach:

Na krakowskim Kazimierzu mieszkali dwaj chłopcy; rodzice ich obu już nie żyli i nie
mieli oni żadnych krewnych, którzy mogliby się nimi zająć. Sieroty wziął do siebie na
wychowanie i do terminu miejscowy rzeźnik. Traktował ich jednak bardzo źle, był
bowiem prostakiem i gburem.
Chłopcy pomagali przy zabijaniu zwierząt, a także roznosili mięso po Żydowskim
Mieście – bowiem bogatsi ludzie chcieli, żeby mięso przynoszono im prosto do domu.
Pewnego razu jeden z chłopców znalazł na ulicy złotą monetę. W pierwszej chwili chciał
kupić za nią coś dla siebie, potem jednak pomyślał, że jest to okazja rozpoczęcia
działalności, która pomoże mu w przyszłości uwolnić się od okrutnego pryncypała.
Poszedł do chrześcijańskiej części Kazimierza i kupił za znaleziony pieniążek trochę
mięsa w niekoszernej jatce. Zmieszał to mięso z koszernym mięsem, jakie miał zanieść
do jednego z żydowskich domów, a pozostałą resztę mięsa sprzedał po cenie wyższej, niż
ta, jaką zapłacił za niekoszerne mięso. Za uzyskane pieniądze kupił znowu trefne mięso i
znowu zmieszał je z roznoszonym przez siebie mięsem koszernym. Robił tak przez
pewien czas sam – a potem wtajemniczył w ten proceder swojego przyjaciela; odtąd obaj
kupowali niekoszerne mięso „po chrześcijańskiej stronie”. i mieszali je z mięsem
koszernym ,jakie roznosili po domach. Po pewnym czasie doszli do wniosku, że
powiększyliby swoje możliwości zbytu trefnego mięsa gdyby jeden z nich pracował dla
innego rzeźnika. Jeden z chłopców sprowokował więc kłótnie ze swoim majstrem – co
nie było wcale trudne, gdyż był on człowiekiem wielce porywczym; ten wyrzucił go z
pracy, a on najął się do pracy u innego rzeźnika. Chłopcy roznosili teraz po Żydowskim
Mieście mięso z dwóch jatek, mieli więc dwa razy większe możliwości rozprowadzania
mięsa trefnego zmieszanego z koszernym.
Minęło trzydzieści lat. Przez ten czas chłopcy stali się dorosłymi ludźmi i założyli
własną rzeźnię; cieszyła się ona wielkim powodzeniem, gdyż sprzedawane przez nich
mięso było tańsze niż w innych jatkach. Niższa cena była skutkiem tego, że cały czas
mieszali oni koszerne mięso zabijanych przez siebie zwierząt z mięsem niekoszernym,
kupowanym w chrześcijańskiej części miasta. Postępując tak przez wiele lat, dorobili się
dużych pieniędzy; dobrze się ożenili, kupili sporo nieruchomości w Żydowskim Mieście,
uchodzili za bardzo szanowanych członków żydowskiej społeczności Krakowa, córki
wydali za mąż za chłopców pochodzących z dobrych domów.
Pewnego razu w Mieście Żydowskim odbywało się wesele, na którym obecny był
rabin Natan Nata Spira, zwany Megale Amukot. Mięso na ucztę weselną zamówiono u
dwóch rzeźników, którzy mieszali koszerne mięso z trefnym. Megale Amukot nigdy nie
kupował mięsa pochodzącego z tej jatki – nie dlatego, żeby miał jakieś podejrzenia, ale
po prostu miał zwyczaj kupować gdzie indziej. Rabin siedział przy stole na honorowym
miejscu, a sługa przyniósł mu półmisek z pieczonym mięsem. Kiedy miał postawić go na
stole, potknął się i upuścił całą jego zawartość na ziemię. Przeprosił za swoją
niezręczność i poszedł po drugi półmisek. Jednak i tym razem potknął się i nie doniósł
rabinowi półmiska. Megale Amukot zrozumiał że nie było przypadkiem, iż dwa razy
przeznaczone dla niego mięso nie dotarło na stół. Odmówił więc spożywania mięsa
podczas tej uczty.
Uczniem rabina Natana Spiry był zięć jednego z rzeźników. Rabin poprosił go, aby
oznajmił swojemu teściowi, że chciałby z nim porozmawiać. Kiedy rzeźnik przyszedł do
niego, Megale Amukot zapytał go, czy z mięsem z jego jatki jest w wszystko porządku.
Rzeźnik zaczął go przekonywać, że tak, że nie ma z tym żadnych problemów. Megale
Amukot potrafił wyczuć, kiedy człowiek mówi prawdę, a kiedy kłamię. Popatrzył na
rzeźnika i zrozumiał, że mija się on z prawdą. Poprosił więc swojego ucznia, który był
zięciem rzeźnika, aby przez cały czas studiował w domu na głos przepisy prawa
odnoszące się do kar, które w przyszłym życiu spadną na tego, kto spożywa niekoszerne
mięso, i na tego, kto innym trefne mięso podaje. Rzeźnik nie był złym człowiekiem, tylko
prostym i nieuczonym; nie zdawał sobie sprawę, jak ciężki grzech popełnia, powodując,
że ludzie w dobrej wierze spożywali niekoszerne mięso. Słysząc przez cały czas o
karach, jakie spotkają go po śmierci, zrozumiał swoją niegodziwość i bardzo się tym
przejął. Nie mógł spać ani jeść i chudł w oczach; wyglądał na bliskiego śmierci. Jego
wspólnik zapytał go o powód jego ciężkiego stanu, a kiedy usłyszał o przyczynie, także i
on bardzo się przestraszył. Obaj rzeźnicy postanowili zatem udać się do Megale Amukot,
przyznać się do winy i poprosić o wyznaczenie im tszuwy (pokuty).
Kiedy Megale Amukot usłyszał, że stojący przed nim dwaj drżący ze strachu ludzie
przez trzydzieści lat dostarczali niekoszerne mięso żydowskim mieszkańcom Krakowa,
oświadczył, że sam nie może rozstrzygnąć tej kwestii; trzeba zwołać bet din (sąd
rabinacki), który wyda wyrok w tej sprawie. Zebrał się sąd; kiedy jego członkowie
dowiedzieli się, jak okropną zbrodnię popełnili rzeźnicy, powiedzieli, że nie ma pokuty
za taki grzech. Wtedy wstał Megale Amukot i rzekł: „W Talmudzie napisano, że bramy
tszuwy (pokuty) są zawsze otwarte”. Po długotrwałych obradach sąd powziął następujące
postanowienie:
„Rzeźnicy mają obejść kolejno wszystkie krakowskie synagogi, bet ha-midrasze i inne
miejsca, gdzie odbywają się modlitwy. W każdym z nich mają przed czytaniem z Tory
stanąć w bimie i wyznać wszystkie swoje grzechy. Pozostaną tam do końca nabożeństwa,
pozwalając na to, by modlący się pluli na nich i obrzucali ich różnymi przedmiotami. Po
zakończeniu modlitwy mają położyć się w progu, tak aby opuszczający dom modlitwy
ludzie deptali po nich. A kiedy już zakończą obchód wszystkich miejsc modlitw w
Krakowie, udadzą się na trzy lata na wygnanie. Przez ten czas będą wędrować z jednego
miejsca na drugie, w żadnym nie spędzając dwóch kolejnych nocy (za wyjątkiem
przypadków, kiedy jest to konieczne z powodu Szabatu albo innego święta). Wszędzie
mają opowiadać o swoim grzechu i o nałożonej na nich pokucie. Będą żywić się tylko
tym, co podarują im ludzie; nie wolno im przyjmować gościny w niczyim domu. Spać i
jeść mogą tylko w przedsionku synagogi”.
Obaj rzeźnicy zrobili dokładnie wszystko to, co nakazał im bet din. A kiedy po trzech
latach wędrówki wrócili do Krakowa, przyszli do Megale Amukot i poprosili go o to, aby
wystawił im dokument stwierdzający, że odbyli pokutę, nakazaną im przez sąd rabinacki.
Megale Amukot napisał taki dokument i wręczył go rzeźnikom.
W niedługi czas potem jeden z rzeźników ciężko zachorował i zrozumiał, że zbliża się
kres jego pobytu na ziemi. Przywołał więc do siebie swojego byłego wspólnika i
powiedział mu, że cały czas dręczą go myśli o grzechu przez niego popełnionym. Prosi
więc swojego przyjaciela o to, aby po śmierci włożono mu do ręki dokument napisany
przez Megale Amukot i żeby tak go pochowano. Drugi rzeźnik nie chciał się na to
zgodzić i powiedział: „Jeśli zostaniesz pochowany razem z dokumentem, to zgnije on w
twoim grobie, a tutaj, na tym świecie, może on być mi kiedyś potrzebny”. Pierwszy
rzeźnik prosił go jednak o to bardzo usilnie i obiecał mu, że jeśli jego były wspólnik
zgodzi się na pochowanie go razem z dokumentem, to obiecuje, że po śmierci przyjdzie
do niego i opowie mu, co spotkało go w tamtym świecie. Kiedy drugi rzeźnik to usłyszał,
to zgodził się na prośbę swojego przyjaciela.
Kiedy pierwszy rzeźnik umarł i został pochowany na krakowskim cmentarzu, jego
były wspólnik oczekiwał, że wkrótce pojawi się on w jego śnie. Mijała jednak noc za
nocą – i nic takiego się nie wydarzyło. Drugi rzeźnik już myślał, że czeka na darmo.
Kiedy jednak minął rok, pewnej nocy ujrzał podczas snu swojego zmarłego przyjaciela.
Kiedy zapytał go, dlaczego dopiero teraz pojawia się przed nim, dusza jego byłego
wspólnika tak mu odpowiedziała:
„Nie mogłem wcześniej przybyć do ciebie, bowiem przez dwanaście miesięcy byłem
w Gehinom (Gehinom to żydowski odpowiednik piekła czy też czyśćca; dusza grzesznika
nie może przebywać tam dłużej niż dwanaście miesięcy). Potem odbył się nade mną
niebiański sąd. Pojawiła się tak olbrzymia ilość czarnych aniołów, że poza czarnym
kolorem niczego nie dało się zobaczyć. Były to dusze tych wszystkich ludzi, którzy z
mojego powodu przez trzydzieści lat spożywali niekoszerne mięso. Były tam też dusze
tych wszystkich zwierząt, których mięso z mojego powodu stało się trefne. Dusze te
zostałyby wybawione – a przynajmniej ich status byłby się polepszył – gdyby zwierzę
zostało zarżnięte przy zachowaniu przepisów koszerności. Ponieważ tak się nie stało,
status tych dusz bardzo się pogorszył. Wszyscy oskarżali mnie o spowodowanie ich
nieszczęścia; wszyscy twierdzili, że moja dusza powinna zostać całkowicie zniszczona. I
wtedy pojawił się jeden jedyny biały anioł, który trzymał w ręku dokument napisany
przez Megale Amukot. Anioł powiedział, że Tora nie znajduje się już w niebie, ale na
ziemi. Skoro krakowski rabin i krakowski bet din orzekli, że dopełniłem pokuty, to moje
miejsce jest w Gan Eden (w raju).
I tak oto znalazłem się w Gan Eden. Jednak nie czuję się tutaj dobrze. Przez cały czas
ciąży mi świadomość okropnego grzechu, jaki popełniłem, i wiem, że nie zasłużyłem na
to, aby tu być razem z duszami sprawiedliwych. Dlatego też znacznie szczęśliwszy byłem
wtedy, kiedy przebywałem w Gehinom.”
O MAŁŻEŃSTWIE TAZA Z CÓRKĄ BACHA

Młodzi wybijający się żydowscy uczeni zwykle żenili się z córkami wybitnych rabinów,
których reputacja była już ustalona – i tak powstawały całe rabinackie dynastie. O
rodzinnych więziach dwóch spośród najwybitniejszych polskich rabinów mówi
następująca legenda:

Rabin Joel Sirkes (1561-1640), znany też jako BaCh, był najwybitniejszym w swoim
czasie uczonym w Torze i człowiekiem wielkiej miary. Pomimo tego nie mógł dostać
posady odpowiadającej jego wiedzy i zdolnościom. Gminy żydowskie wolały zatrudniać
jako rabinów ludzi przeciętnych, bardziej skłonnych do kompromisów, takich, z którymi
łatwiej się było dogadać.
BaCh miał na utrzymaniu liczną rodzinę, więc bardzo się trapił tym, jak zapewnić jej
odpowiednie warunki życia. Pewnego razu w piątkowe popołudnie, udręczony smutnym
myślami i niepokojem, zdrzemnął się. Kiedy spał, do drzwi domu zapukał jakiś człowiek.
Drzwi otworzyła córka BaCha. Przybysz powiedział jej, że ma do BaCha bardzo pilny
list. Córką wahała się, czy obudzić ojca, w końcu jednak zrobiła to. BaCh przeczytał list;
było w nim napisane, że Gmina Żydowska w Krakowie prosi go o objęcie stanowiska
głównego rabina tego miasta. BaCh ucieszył się i powiedział do córki: „Wniosłaś wielką
radość w moje serce. W chwili, kiedy mnie obudziłaś i kiedy otrzymałem list, weszła w
moje ciało dodatkowa dusza – neszama jetera. Błogosławię cię, abyś poślubiła równie
wielkiego uczonego w Torze jak ja.”
Córka BaCha miała wtedy kilka lat. Kiedy jednak doszła do wieku odpowiedniego do
zamęścia, nie można było znaleźć dla niej odpowiedniego kandydata na męża. Żona
rabina powiedziała do niego: „To wszystko jest skutkiem twojego błogosławieństwa.
Musisz coś zrobić, bo jak nie, to nasza córka do końca życia będzie starą panną.” BaCh
zdenerwował się i złożył następujące przyrzeczenie: „Pójdę teraz do synagogi i wydam
moją córkę za pierwszego napotkanego tam nieżonatego mężczyznę”.
Dawid (ben Szmuel) ha-Lewi (1586-1667) – znany też jako TaZ, co pochodzi od
pierwszych liter tytułu jego głównego dzieła Turej Zachaw, komentarza do kodeksu
żydowskiego prawa Szulchan Aruch. W młodym wieku, mając zaledwie 18 lat, napisał
komentarz do Jore Dea (jednej z czterech części Szulchan Aruch); komentarz stał się
powszechnie znany wśród uczonych w Torze, nie wiedziano jednak, kto jest jego
autorem; TaZ obawiał się, iż jego młody wiek może zniechęcić do niego potencjalnych
czytelników, dlatego też wolał opublikować je anonimowo. Tak więc TaZ, nikomu nie
znany, wędrował po kraju w stroju biednego włóczęgi. Przybył akurat do Krakowa i – jak
to było w zwyczaju – nocował w przedsionku synagogi. Kiedy BaCh po złożeniu
przyrzeczenia wszedł do synagogi, pierwszym człowiekiem, na którego się natknął, był
właśnie TaZ. „Czy jesteś żonaty?” – zapytał. TaZ odpowiedział, że nie jest. „Zatem
wydam za ciebie moją córkę” – powiedział BaCh. TaZ zapytał go, kim jest. „Jestem Joel
Sirkes, naczelny rabin Krakowa” – oznajmił BaCh. TaZ oświadczył, że zgadza się na
ślub.
BaCh był zaskoczony tym, że TaZ nie okazał najmniejszej radości z powodu
perspektywy ożenku z córką tak ważnej osobistości. Przyszedł do domu i powiedział
żonie i córce: „Spotkałem w synagodze młodego nieżonatego człowieka; sądzę jednak, że
jest to prostak, włóczęga, pozbawiony dobrych manier. Zwołam sąd rabinacki, który
uwolni mnie od przysięgi.” Jednak jego córka nie zgodziła się na to. Powiedziała: „Skoro
tak już się stało, to widocznie taka była wola Niebios. Zapewne taki właśnie człowiek był
mi przeznaczony.”
TaZ spotkał się ze swoją przyszłą żoną i powiedział jej: „Słyszałem o
błogosławieństwie twojego ojca. Jestem nie mniej wybitnym uczonym od niego. Nie
nadszedł jednak jeszcze czas, abym to ujawnił, obiecaj mi więc, że nikomu o tym nie
powiesz.”
Odbył się ślub; był wówczas taki zwyczaj, że pan młody wygłaszał pod chupą
przemówienie, ale BaCh zarządził, aby z tego zrezygnować; sądził bowiem, że jego zięć
nie zna się na niczym, i obawiał się, że nie będzie wiedział, co powiedzieć.
Była wtedy ostra zima; BaCh miał w zwyczaju siedzieć w nocy obok pieca (jako że
było to najcieplejsze miejsce w całym domu) i studiować; a czytając różne księgi i
interpretując je mówił cichym głosem to wszystko, co przychodziło mu na myśl. Jednej
nocy TaZ powiedział teściowi, że jest mu strasznie zimno w jego pokoju i że musi spać
na piecu. I w ten sposób przysłuchiwał się słowom BaCha i uczył się razem z nim.
Zbliżały się dni święta Pesach. Naczelny rabin miasta miał obowiązek wygłaszać
kazania przynajmniej dwa razy w roku, podczas dwóch Szabatów: przed Jom Kipur i
przed świętem Pesach. BaCh siedząc nocami przy piecu, przygotowywał tekst kazania.
Kiedy pewnej nocy miał już prawie gotowy cały tekst, zdrzemnął się. Wtedy TaZ zszedł
na dół, położył przed teściem otwarty tom Gemary i wrócił na piec. BaCh obudził się i
zobaczył, że leży przed nim tekst zaprzeczający wszystkiemu, co napisał. Pomyślał:
„Dziękuję Bogu, że otworzył moje oczy i uchronił mnie przed powiedzeniem czegoś, co
nie jest prawdą”. Było mu jednak bardzo żal, że zmarnuje się tak długo przygotowywane
znakomite kazanie.
Następnej nocy BaCh siedział przy piecu i zastanawiał się, co powinien powiedzieć w
Szabat przed świętem Pesach. Zdrzemnął się na chwilę, a kiedy się obudził, leżała przed
nim kartka papieru z tekstem udowadniającym, iż strona z Gemary wcale nie zaprzeczała
tezom jego kazania, ale pogłębiała je, i wyjaśniająca pozorną sprzeczność między tymi
dwoma stanowiskami. Ucieszył się BaCh i pomyślał, że kartka papieru musiała spaść z
Nieba.
Podczas Szabatu BaCh wygłosił wspaniałe kazanie, a potem opowiedział całą historię
o kartce papieru, która spadła z Nieba. Później – jak to było w zwyczaju – zaprosił
wszystkich uczonych w Torze z całego miasta do swojego domu i poczęstował każdego z
nich kawałkiem ciasta. Oczywiście nie dał ciasta swojemu zięciowi, bowiem uważał go
za prostaka.
Wtedy TaZ powiedział do żony: „Teraz jest właściwy czas, aby ujawnić prawdę
twojemu ojcu. Zapytaj się go, dlaczego nie dał mi kawałka ciasta a potem wyjaw mu, że
to ja położyłem przed nim papier z ideą kazania”. Poszła więc do ojca i zapytała:
„Dlaczego nie dałeś mojemu mężowi kawałka ciasta”. „A dlaczegóż miałbym dać mu
ciasto? Czy wygłosił on dzisiaj jakieś przemówienie?” – zapytał BaCh. „Dlatego, że to
on jest prawdziwym autorem twojego dzisiejszego kazania” – powiedziała córka. I w taki
sposób TaZ stał się osobą powszechnie znaną.
TaZ i córka BaCha żyli w zgodzie i harmonii przez kilka lat; potem jednak ona
zachorowała i zmarła. TaZ ułożył na jej pogrzeb najwspanialszą elegię, jaką
kiedykolwiek napisano. Była tak olśniewająca i głęboka, że wszyscy byli tym porażeni.
BaCh chciał, żeby TaZ pozostał w jego domu i po jego śmierci był jego następcą na
stanowisku głównego rabina Krakowa. Śmierć córki pokrzyżowała te plany. BaCh miał
jednak jeszcze jedną, młodszą córkę. Kilka dni po pogrzebie zapytał ją, czy nie chciałaby
poślubić TaZa. Jednakże młodsza córka BaCha powiedziała: „Skoro napisał on tak
wspaniałą elegię w tak krótkim czasie, to dowodzi to, iż łączyły go z moją starszą siostrą
niezwykle głębokie i bliskie więzy. Nie mogę zająć jej miejsca przy jego boku.”
Takie właśnie zakończenie tej legendy pochodzi z wersji opowiadanej przez rabina
Szlomo Carlebacha (1926-1995), śpiewającego rabina i kompozytora, autora
niezliczonej ilości melodii, śpiewanych przez pobożnych Żydów na całym świecie, który
miał być potomkiem rabinów Joela Sirkesa (BaCha) i Dawida ha-Lewi (TaZa). Są jednak
i inne wersje zakończenia tej historii. Najbardziej znana mówi, że TaZ poprosił BaCha o
rękę jego młodszej córki, ale BaCh mu odmówił. Powiedział, iż fakt wygłoszenia tak
wspaniałej mowy pogrzebowej świadczy o tym, że TaZ napisał ją jeszcze za życia swojej
żony; wynika więc z tego, iż TaZ – pisząc tę mowę – nie wierzył w to, że Bóg może
uratować życie jego żony. Z tego więc powodu nie może wydać za niego swojej drugiej
córki. Inne zakończenie tej historii podkreśla tak typową dla okresu walki chasydów i
mitnagdim opozycję intelektu i uczucia. Według niej na prośbę TaZa o wydanie za niego
drugiej córki BaCh powiedział mu, iż skoro w ciągu tak krótkiego czasu zdołał napisać
tak skomplikowaną i wyrafinowaną elegię, to dowodzi to, iż cała ta historia z
małżeństwem i potem śmiercią żony tak naprawdę wcale go nie obeszła osobiście; była
dla niego tylko intelektualną grą. Ponieważ zatem TaZ udowodnił, iż potrafi kierować się
w życiu tylko intelektem, a nie uczuciem, nie ma zamiaru wydawać za niego swojej
drugiej córki. W każdym razie końcowy rezultat jest we wszystkich wersjach taki sam.
TaZ nie ożenił się z młodszą córką BaCha, opuścił Kraków; po wielu perypetiach
życiowych osiadł we Lwowie i został naczelnym rabinem tego miasta, najbardziej znanym
w jego żydowskiej historii.
BACH OBOK ŚWIĘTEGO MŁODZIEŃCA
I ŚWIĘTY MŁODZIENIEC OBOK BACHA,
czyli
NÓŻ W GROBIE

Pewien świątobliwy żydowski uczony przybył do Krakowa i pierwsze swoje kroki


skierował na cmentarz, na którym pochowano najwybitniejszych polskich rabinów i
wielu innych znakomitych ludzi. Przechodził od grobu do grobu, czytał to, co napisane
było na macewach (nagrobkach). odmawiał psalmy, aż dotarł do znajdującej się na końcu
cmentarza macewy, na której zobaczył taki napis: „Tutaj spoczywa BaCh – rabin Joel
Sirkes – obok świętego młodzieńca i święty młodzieniec obok BaCha, jak o tym mówi
pinkas (kronika) naszej świętej gminy”. Przybysz zainteresował się tym napisem, udał się
do położonego obok Starej Synagogi ratusza żydowskiego, poprosił szamesa o to, by
udostępnił mu pinkas gminy krakowskiej, i po długim wertowaniu pożółkłych ze starości
kartek znalazł w nim następująca historię:
W czasie, kiedy rabinem gminy krakowskiej był Joel Sirkes (zwany BaChem),
wybuchł w Polsce bunt przeciwko władzy króla i toczyła się wojna domowa. Jedna z
najważniejszych bitew podczas tej wojny miała miejsce w pobliżu Krakowa. Krakowscy
Żydzi nigdy nie widzieli na własne oczy żadnego starcia zbrojnego; kiedy więc do
Żydowskiego Miasta dotarły odgłosy bitewnego zgiełku, ciekawość skłoniła wielu z nich
do udania się w kierunku pola walki. Był miedzy nimi wnuk rabina Mojżesza Isserlesa,
młodzieniec wielce pobożny, bogobojny i uczony, ale też bardzo wrażliwy i słabego
zdrowia.
Żydzi z ciekawością i przerażeniem obserwowali zacięte zmagania obu armii.
Największe wrażenie ten widok zrobił na wnuku rabina Isserlesa. Kiedy wrażliwy
młodzieniec zobaczył, jak żołnierze w okrutny sposób zabijają się nawzajem, ogarnęło go
tak wielkie wzruszenie, że zemdlał i upadł na ziemię Walka stawała się coraz bardziej
zacięta, a słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Żydzi uznali że dalsze przebywanie w
pobliżu pola boju może być dla nich niebezpieczne, a i tak zresztą musieli wrócić
niebawem na noc do Żydowskiego Miasta. Opuścili więc śpiesznie pole bitwy; w
pośpiechu nie zauważyli, że nie ma z nimi wnuka rabina Isserlesa.
Na koniec, pod wieczór, szala zwycięstwa wyraźnie przechyliła się na stronę wojsk
królewskich. Kiedy już zapadł zmierzch, zwycięscy żołnierze dobijali rannych
buntowników. Zobaczywszy leżącego bez ruchu i nie dającego wyraźnych oznak życia
młodzieńca, uznali go za rannego żołnierza pobitej armii buntowników i ucięli mu głowę.
Na drugi dzień, po wygranej bitwie, oglądano zwłoki poległych w walce. Stwierdzono
wówczas, że młodzieniec, któremu ucięto głowę, jest Żydem. Przekazano więc jego ciało
i głowę gminie żydowskiej. Chewra Kadisza (bractwo pogrzebowe) pogrzebała wnuka
rabina Isserlesa na końcu starego cmentarza żydowskiego. Nieboszczykowi włożono do
ręki nóż. Istniał bowiem wówczas taki zwyczaj, że jeśli ktoś został zamordowany, a nie
można było wymierzyć sprawiedliwości mordercy, to ofierze wkładano do grobu nóż, tak
aby mogła sama przy pomocy tego noża pomścić swoją śmierć.
Od czasu pogrzebu wnuka rabina Isserlesa dziwne rzeczy zaczęły się dziać w
królewskiej armii. Otóż każdej nocy ktoś podrzynał gardło jednemu z żołnierzy – i w
żaden sposób nie można było dojść do tego, kto pozbawił go życia. Stosowano
najostrzejsze środki ostrożności, wystawiano straże, czuwano przez całą noc,
barykadowano się w koszarach – nic jednak nie pomagało. Rankiem znajdowano
kolejnego żołnierza z poderżniętym gardłem. Blady strach padł na całe wojsko. Jego
dowódca, hetman królewskich wojsk, był bardzo zaniepokojony tą sytuacją. Nieznany
wróg pozbawiał go najlepszych żołnierzy, a on nic nie mógł na to poradzić. Morale armii
upadało, nikt nie chciał zaciągać się wojska – a wszelkie usiłowania, aby zażegnać
niebezpieczeństwo grożące jego podkomendnym, były zupełnie nieskuteczne. W końcu
obiecał sowitą nagrodę temu, kto wyświetli tę tajemnicę i pomoże mu złapać mordercę
jego żołnierzy.
W Mieście Żydowskim mieszkał wówczas pewien donosiciel, który informował
władze o tym, co działo się w tym mieście. Kiedy dowiedział się o obiecanej przez
hetmana nagrodzie, to przyszedł do niego i tak mu powiedział:
„Wiem, jaka jest przyczyna śmierci twoich żołnierzy. Po bitwie, w której pokonałeś
buntowników, twoi żołnierze omyłkowo ucięli głowę wnukowi rabina Isserlesa, który
przez przypadek znalazł się w pobliżu pola walki. Żydzi włożyli nóż do ręki zabitego
młodzieńca, aby mógł mścić się na swoich zabójcach. W nocy martwy młodzieniec bez
głowy wychodzi z grobu i tym właśnie nożem podrzyna gardła twoich żołnierzy. Możesz
przekonać się o prawdzie moich słów, jeśli otworzysz grób na żydowskim cmentarzu.
Zobaczysz wówczas, że młodzieniec ów trzyma w dłoni nóż splamiony krwią twoich
żołnierzy.”
Kiedy hetman usłyszał te słowa, to zapłonął wielkim gniewem i zawołał:
„Jeśli moi najlepsi żołnierze stracili życie na skutek żydowskich czarów, to ja nie
puszczę tego płazem. Doprowadzę do tego, że przywódcy żydowskiej społeczności
zostaną za swoje czarnoksięskie praktyki spaleni na stosie, a wszyscy
owiedział mu więc tak:
„ Jeśli dasz mi go teraz, to obiecuję ci, że jak umrę, to każę się pochować obok
ciebie”.
Kiedy tylko rabin skończył mówić, zamordowany młodzieniec wyciągnął ku niemu
rękę i podał mu nóż; wkrótce potem grób, w którym leżał, został z powrotem zasypany.
Niebawem na cmentarzu pojawił się hetman razem z odziałem wojska i donosicielem.
Hetman kazał żołnierzom rozkopać wskazany mu przez donosiciela grób, w którym
spoczywał młodzieniec. Kiedy odkopano jego ciało, stwierdzono, że nie ma obok niego
ani śladu noża. „Okłamałeś mnie” – zawołał ze złością hetman do donosiciela.
Donosiciel nie mógł uwierzyć w to, że nóż zniknął z grobu; pochylił się nad nim, a
wtedy zobaczył, że leżąca obok ciała odcięta głowa młodzieńca zapłonęła czerwonym
wewnętrznym światłem, rozbłysły mu oczy i zazgrzytały jego zęby. Przeraził się bardzo;
w tej właśnie chwili rozgniewany hetman podniósł swoją szablę i własnoręcznie odciął
mu głowę.
A kiedy po wielu latach sprawowania zaszczytnej funkcji krakowskiego rabina Joel
Sirkes (BaCh) umarł, to faktycznie pochowano go na końcu cmentarza obok
zamordowanego młodzieńca, a historię tę zanotowano w pinkasie krakowskiej gminy
żydowskiej.

Rokosz Sandomierski (Zebrzydowskiego) przeciwko władzy króla Zygmunta III Wazy


miał miejsce w latach 1606-1609; rokosz Lubomirskiego) przeciwko władzy króla Jana
Kazimierza Wazy miał miejsce w latach 1665-1666. Joel Sirkes (BaCh) przebywał w
Krakowie w latach 1618-1640, a w tym okresie nie było w Polsce żadnej wojny domowej.
Trudno jednak chyba oczekiwać nadmiernej historycznej akuratności od opowieści, w
której bezgłowy trup młodzieńca podrzyna w nocy gardła królewskich żołnierzy.
MEGALE AMUKOT I BACH (II),
czyli
WYPEŁNIONE ŻYCIOWE ZADANIE

Żydzi życzą sobie nawzajem „ad mea we-esrim” – czyli „abyś żył sto dwadzieścia lat”.
Wiąże się to z długością życia Mojżesza. Według początkowego wyroku Niebios miał on
żyć tylko osiemdziesiąt lat, dodane mu jednak zostało czterdzieści lat po to, aby mógł
wypełnić swoje życiowe zadanie: wyprowadzenie Żydów z Egiptu i przyprowadzenie ich
do Ziemi Izraela. Dlatego więc „ad mea we-esrim” naprawdę oznacza: „obyś wypełnił
swoje życiowe zadanie. Koncepcja wypełniania życiowego zadania leży u podstaw
następującej legendy:
Kiedy rabin krakowski Joel Sirkes ukończył swoje wielkie dzieło Bajt Chadasz, dał je
do przeczytania w rękopisie rabinowi Natanowi Spirze (zwanemu Megale Amukot).
Sądził, że ten powie mu niebawem, co o nim sądzi – jednakże daremne były jego
oczekiwania. Kiedy rabin Spira spotykał go, to udawał, że nie wie o tym, iż autor pragnie
zapoznać się z jego opinią o swoim dziele. W końcu rabin Sirkes nie miał innego wyjścia
i wprost się go o to zapytał. Rabin Natan Nata Spira posmutniał i powiedział: „Jest to
wspaniałe dzieło. Proszę cię jednak o to, abyś go nie wydawał. Kiedy bowiem zostanie
ono w całości wydrukowane, będzie to oznaczało, że wypełniłeś swoje życiowe zadanie.
Wtedy droga twojego życia się zakończy”. Rabin Joel Sirkes nie wysłuchał jednak jego
prośby i zaczął publikować swoje dzieło. Kiedy ukazał się ostatni tom, rabin Joel Sirkes
zmarł. Rabin Natan Nata Spira już wówczas nie żył. Światło jego życia zgasło siedem lat
wcześniej.

O ŚMIERCI BACHA

Rabin Joel Sirkes (zwany BaChem) był pod koniec życia bardzo ciężko chory. Nie
mógł już zasiadać w rabinackim sądzie, ponieważ przez cały czas leżał w łóżku. Uważał
jednak, ze choroba nie zwalnia go od obowiązku uczestniczenia w ferowaniu wyroków w
sądowych sprawach. Dlatego kazał ustawić swoje łóżko w sali sądowej; kotara oddzielała
je od miejsca, gdzie przebywali sędziowie, tak że BaCh mógł wszystko słyszeć i wyrobić
sobie pogląd na roztrząsaną akurat sprawę.
Do sądu zgłosiło się dwóch kupców. Jeden z nich przedstawił dokument, z którego
wynikało, że drugi kupiec ma mu zapłacić 600 złotych reńskich. Przyprowadził też
dwóch świadków, którzy potwierdzili prawdziwość jego słów. Drugi kupiec rozpłakał się
i przez łzy powiedział, że nie jest winien pierwszemu kupcowi ani grosza i że jeśli sąd
każe mu zapłacić tę kwotę, będzie to dla niego oznaczało bankructwo i nędzę całej jego
rodziny. Bach słyszał zza kotary zeznania obu kupców i świadków. Zawołał do siebie
sędziów i powiedział im:
„Wiem, że pierwszy kupiec kłamie, świadkowie zostali przekupieni, a dokument jest
fałszywy. Sporządził go po to, aby zrujnować drugiego kupca i w taki sposób pozbyć się
konkurencji”.
„Skąd to wiesz?” – zapytali sędziowie.
„Powiedział mi to głos z Nieba” – oznajmił BaCh.
Sędziowie bardzo się strapili i powiedzieli:
„Tora nie znajduje się już w Niebiosach, ale tu, na ziemi. Głos z Nieba nie może
decydować o tym, jaki jest wymiar sprawiedliwości. Musimy w najlepszej wierze wydać
wyrok na podstawie dokumentów, jakie są nam dostarczane, i zeznań świadków. Nic zaś
w tym dokumencie nie wskazuje na to, że nie jest on prawdziwy, a świadkowie wydają
się zdecydowani co do swoich zeznań”.
„Macie rację” – stwierdził BaCh. - „Przyślijcie mi tu kupca, który domaga się zapłaty
od drugiego kupca, a ja z nim porozmawiam i skłonię go do wyznania mi prawdy”.
Kiedy kupiec stanął przy jego łóżku, BaCh powiedział: „Wiem na pewno, że drugi
kupiec nic ci nie jest winien, dokument został sfałszowany, a świadkowie – przekupieni.
Proszę cię o to, abyś przyznał się do winy.”
Kupiec odmówił i nadal utrzymywał, że dokument jest prawdziwy. Bach na to
odpowiedział:
„Popatrz na mnie. Jestem bardzo ciężko chory i niebawem umrę. Jeśli nie przyznasz
się do oszustwa, to zabiorę cię ze sobą”.
Stwierdzenie to wstrząsnęło kupcem. Przyznał się do wszystkiego, powiedział, za jaką
kwotę przekupił świadków i jak sporządził fałszywy dokument. BaCh zawołał wówczas
sędziów, aby mogli wysłuchać oświadczenia kupca.
Cała ta sprawa była dla BaCha wielkim wysiłkiem. Z tego powodu jego stan bardzo
się pogorszył, a po kilku dniach wydał ostatnie tchnienie.

O CZŁOWIEKU, KTÓRY CHCIAŁ BYĆ POCHOWANY OBOK


MEGALE AMUKOT

Kiedy umarł wielki kabalista Natan Nata Spira (1583-1633), rektor krakowskiej
jesziwy [*] (zwany od tytułu swojego głównego dzieła Megale Amukot czyli „Odkrywca
tajemnic”), Żydzi na krakowskim Kazimierzu uważali, że jest on tak święty, iż nikt nie
jest godzien być pochowany obok niego. Tak więc jego grób na krakowskim cmentarzu
żydowskim otaczała wielka pusta przestrzeń.
Sto lat po śmierci Megale Amukot jakiś biednie odziany człowiek zapukał nocą do
drzwi przewodniczącego Gminy Żydowskiej w Krakowie, a kiedy wpuszczono go do
domu, otworzył sakiewkę, wysypał na stół srebrne monety i powiedział: „Oto sto talarów.
Chcę kupić za nie miejsce pochówku obok grobu Megale Amukot.”
Obudzony ze snu przewodniczący gminy w pierwszej chwili pomyślał, że nieznany
przybysz żartuje. Dlaczegóż taki żebrak ma być pochowany obok Megale Amukot?
Potem jednak doszedł do wniosku, że ma do czynienia z wariatem. Pomyślał, że lepiej
przyjąć pieniądze od nieznajomego i rozdać je biedakom niż dyskutować z człowiekiem
wyraźnie niespełna rozumu. Przyjął więc pieniądze i wrócił do łóżka.
Następnego ranka niezwykłe zdarzenie zakłóciło porządek porannego nabożeństwa:
jakiś nie znany nikomu człowiek zmarł nagle podczas modlitwy. Przewodniczący gminy
rozpoznał w zmarłym włóczęgę, który poprzedniego wieczora wręczył mu sto talarów.
Nie mógł się jednak zdecydować, aby pochować żebraka obok grobu Megale Amukot.
Przede wszystkim nie był w stanie przyznać się innym członkom gminy, że najbardziej
drogocenne miejsce na cmentarzu sprzedał za zaledwie sto talarów. No a skoro człowiek
ten już nie żył, to nie było żadnych świadków ich rozmowy. Żebraka pochowano więc na
końcu cmentarza, a sto talarów przewodniczący przeznaczył na cele dobroczynne.
W nocy włóczęga objawił się we śnie przewodniczącemu gminy i powiedział:
„Kupiłem miejsce obok grobu Megale Amukot. Jeśli mnie tam nie pochowasz, to wezwę
cię przed Niebiański Trybunał.”
Przewodniczący gminy obudził się i pomyślał, że to tylko zwykły sen; nie zrobił więc
niczego. Następnej nocy włóczęga znowu przyszedł do niego we śnie; a trzeciej nocy
powiedział mu: „To nie jest wcale żart. Albo pochowasz mnie na właściwym miejscu,
albo zabiorę cię ze sobą.”
Przewodniczący gminy przestraszył się tej groźby i udał się po radę do naczelnego
rabina miasta, który był wybitnym kabalistą. Opowiedział mu całą historię i zapytał, co
ma robić.
„Nie miałeś prawa – powiedział rabin – sprzedawać mu tego miejsca za sto talarów.
Skoro jednak to zrobiłeś, miejsce jest jego.”
„Co mam począć? – zapytał przewodniczący gminy. – Ten żebrak chce mnie zabić i
zaprowadzić przed Niebiański Trybunał, jeśli nie pochowam go obok Megale Amukot.
Jakże jednak mógłbym to zrobić? Przede wszystkim każdy w gminie zapytałby wówczas:
Dlaczego właśnie jego tam pochowano? Dlaczego nie mnie? Przecież ja dałbym za to
miejsce dużo więcej pieniędzy.”
„W takim razie – powiedział rabin – masz tylko jedno wyjście. Kiedy włóczęga znowu
pojawi się przed tobą w nocy, powiedz mu, że nie jesteś jeszcze gotowy stanąć przed
Niebiańskim Trybunałem. Gotów jednak jesteś rozstrzygnąć tę sprawę tu, na ziemi, w
sądzie rabinackim. Zaproś go zatem jutro rano, o godzinie dziesiątej do bet ha-midraszu
[*] na bet din (sąd rabinacki).”
Następnego dnia zebrał się sąd. Rabin położył tałes na krześle, oznaczając w ten
sposób miejsce, gdzie mogła spocząć dusza włóczęgi. Przywołana przez niego dusza
powiedziała, że jest właścicielem miejsca na cmentarzu obok grobu Megale Amukot.
Przewodniczący gminy twierdził, iż żądanie, aby być pochowanym obok grobu Megale
Amukot zapłaciwszy za ten przywilej sumę zaledwie stu talarów, jest absurdalne.
Sąd rabinacki w Krakowie po krótkich obradach wydał następującą decyzję: „Nie
jesteśmy w stanie ocenić, czy włóczęga jest godzien być pochowany obok Megale
Amukot. Jesteśmy jednak pewni, że jeżeli naprawdę jest tego godzien, to nie potrzebuje
naszej pomocy, aby tam się znaleźć”.
Następnego ranka grób, w którym pochowano włóczęgi, był pusty, zaś obok grobu
Megale Amukot pojawił się pagórek świeżej ziemi. Ponieważ nikt nie znał nazwiska
włóczęgi, na grobie postawiono kamień z napisem: „Tu leży nieznany cadyk”.
*
Inna wersja tej legendy zmienia jej datowanie i wyjaśnia, kim był ów człowiek, który
chciał być pochowany obok Megale Amukot.
Otóż pewien młodzieniec przybył nie wiadomo skąd do Krakowa, a kiedy tu
zamieszkał, to najął się do pracy w sklepie pewnego kupca. Postawił tylko jeden
warunek: że w porze nabożeństw będzie opuszczał sklep po to, aby pomodlić się w
synagodze. Kupiec zgodził się na ten warunek.
Od czasu, kiedy młody człowiek zatrudnił się w sklepie, znacznie więcej ludzi
przychodziło do niego na zakupy i przynosił on dużo większe dochody, niż przedtem.
Pewnego dnia do sklepu przyszło bardzo wielu kupujących. Był to akurat czas
popołudniowej modlitwy; młodzieniec nie wziął się wcale do obsługiwania klientów, lecz
wyszedł ze sklepu – i jak to miał w zwyczaju – udał się w stronę synagogi. Rozzłościło to
bardzo właściciela sklepu. Młodzieniec wyszedł ze sklepu akurat wtedy, gdy był tam
najbardziej potrzebny. Czy faktycznie poszedł do synagogi, aby się w niej pomodlić, czy
też wałęsa się gdzieś bezczynnie i bez celu, zbija bąki, próżnuje? Może jest on po prostu
darmozjadem i nie chce mu się pracować? Kupiec postanowił, że pójdzie do synagogi i
sprawdzi, czy młody człowiek rzeczywiście się w niej modli. Jeśli tak jest, to nie
wyciągnie z tego żadnych konsekwencji – ale jeśli nie, to nie ujdzie mu to bezkarnie. Po
wejściu do synagogi, właściciel sklepu od razu zobaczył tam swojego sprzedawcę, który
wcale się nie modlił, ale wpatrywał się w sklepienie synagogi, oglądając znajdujące się
tam malowidła. Kiedy kupiec to zobaczył, bardzo się zdenerwował i wymierzył
młodzieńcowi siarczysty policzek – po czym udał się z powrotem do swojego sklepu.
Młody człowiek do sklepu, w którym pracował, nigdy już nie powrócił. Po wyjściu z
synagogi skierował swoje kroki do bet ha-midraszu rabina Natana Naty Spiry i tak mu
powiedział:
„Otrzymałem znak, że mój pobyt w Krakowie dobiegł końca. Chciałem ci zatem
oznajmić, że udaję się w dalszą wędrówkę, pożegnać się i poprosić o błogosławieństwo
na drogę”.
Rabin Natan Nata Spira zasmucił się i powiedział: „Skoro musisz opuścić miasto, to
chciałbym poprosić cię o jedną rzecz. Jest taki zwyczaj, że jak ktoś wyjeżdża z jakiegoś
miasta, to mówi na pożegnanie jakąś dwar Tora (naukę na temat Tory), tak aby
pamiętano o nim w taki sposób. Skończyłem właśnie pisać dzieło Megale Amukot, w
którym na 252 różne sposoby wyjaśniam początek paraszy Wa-Etchanan (jest to ten
fragment Pięcioksięgu, w którym Bóg odmawia błaganiom Mojżesza o pozwolenie
wejścia do Ziemi Izraela; „I rzekł Wiekuisty do mnie: „Dosyć tobie; nie mów do Mnie
więcej w tej sprawie” – Księga Dewarim (Powtórzonego Prawa) 3, 26). Proszę cię, abyś
je przeczytał i powiedział mi, co o nim sądzisz”
Młodzieniec przeczytał manuskrypt i powiedział: „Jest to znakomite dzieło, ma jednak
bardzo istotny brak: można w nim znaleźć 252 wyjaśnienia początku paraszy
Waetchanan, nie ma w nim jednak dwieście pięćdziesiątego trzeciego, najistotniejszego
wyjaśnienia”.
„Jakie to wyjaśnienie?” - zapytał rabin Natan Nata Spira.
Młodzieniec tak na to odpowiedział:
„Księga proroka Ezechiela zaczyna się od opisu rydwanu na czterech kołach, które
były również zwierzętami i aniołami. Otóż pierwsze koło to Abraham, drugie – Izaak, a
trzecie – Jakub. Mojżesz pragnął wkroczyć do Ziemi Izraela z jednego przede wszystkim
powodu –gdyby bowiem się na niej znalazł, to stałby się w czwartym kołem rydwanu w
wizji proroka Ezechiela. Bóg jednak odmówił mu tego, o co prosił, gdyż czwartym kołem
rydwanu ma być w przyszłości Meszijah ben Dawid – Mesjasz syn (potomek) króla
Dawida. Użyte w tym miejscu w Torze słowo be-dawar („w tej sprawie”) jest akronimem
wyrażenia Ben Dawid baregel rewiji – Syn Dawida w czwartej podstawie”.
Kiedy rabin Natan Nata Spira to usłyszał, pożegnał ze smutkiem młodzieńca, który
opuścił Kraków i udał się w nieznanym kierunku.
Kiedy kupiec zorientował się, że jego sprzedawca opuścił Kraków, było mu bardzo
przykro i pożałował swojej porywczości. Przyszedł do rabina Natana Naty Spiry i
powiedział mu, że bardzo żałuje tej krzywdy, jaką wyrządził młodemu człowiekowi,
wyraża skruchę i chciałby mu to jakoś wynagrodzić. A Megale Amukot tak mu
odpowiedział:
„Nie zrobiłeś młodzieńcowi żadnej krzywdy. On prawie że nie poczuł twojego
uderzenia, a obecnie dawno już o tym zapomniał. Jedynym człowiekiem, któremu
naprawdę zrobiłeś krzywdę, jestem ja. Twoje uderzenie było dla niego znakiem, aby
opuścił Kraków, udając się w dalszą drogę; a ja w taki właśnie sposób utraciłem przez
ciebie kogoś, kto – gdyby pozostał w Krakowie – mógłby być moim najlepszym
uczniem”.
To właśnie ten młody człowiek powrócił po wielu latach do Krakowa i to właśnie on
był według tej wersji legendy włóczęgą, którego grób znalazł się obok grobu Megale
Amukot.

Według tej drugiej wersji legendy rabinem, który zorganizował bet din, był Joel
Sirkes (BaCh) – co dość dokładnie określa datowanie jej akcji, ponieważ BaCh zmarł w
1640 roku, w siedem lat po śmierci Megale Amukot.
Jeszcze inna wersja tej legendy mówi, że sam Megale Amukot miał przed śmiercią
wyznaczyć długość czasu, kiedy nikt nie będzie pochowany obok niego. Odkrycie faktu, iż
ten okres właśnie minął, było potwierdzeniem słuszności żądania świętego włóczęgi.

O ŚMIERCI MEGINE SZLOMO,


czyli
PO STRONIE RASZIEGO

Krakowski rabin Joszua (Heschel) ben Josef (1590-1648) zwany jest od tytułu
swojego najważniejszego dzieła Megine Szlomo – czyli „Tarcza Salomona”. Ten
„Salomon” to najwybitniejszy komentator Tory i Talmudu – Raszi z Troyes (1040-1105)
czyli rabin Szlomo Jicchaki a więc Salomon syn Izaaka. W swoim dziele rabin Joszua ben
Josef broni poglądów Rasziego przed zarzutami ze strony jego wnuków – tosafistów. Nic
zatem dziwnego, że w następującej legendzie obaj ci rabini z różnych epok i z dwóch
krańców aszkenazyjskiego świata występują obok siebie:

W mieście, w którym przebywał rabin Joszua ben Josef, przydarzyło się kiedyś
trzęsienie ziemi. Uwięziony pod ruinami zburzonego budynku rabin złożył ślubowanie,
że jeśli wyjdzie cało z tej opresji, to napisze dzieło, w którym obroni poglądy Rasziego
przed zarzutami i atakami ze strony jego wnuków – tosafistów. I jak obiecał, tak
faktycznie zrobił.
Wiele lat później rabin Joszua ben Josef studiował jak zwykle święte księgi w swoim
bet ha-midraszu [*]; wtedy właśnie pojawił się przed nim Raszi i tak mu powiedział:
„Muszę ci objawić straszną wiadomość! Za pół godziny umrzesz. W nagrodę jednak za
to, że przez całe życie ratowałeś mnie z paszczy tych lwów i lwiątek, tosafistów, broniłeś
mnie przed nimi, twój los w Świecie Przyszłym będzie szczęśliwy – zajmiesz tam
miejsce obok mnie”. Kiedy rabin Joszua ben Josef usłyszał te słowa, to zaprosił do siebie
przywódców żydowskiej społeczności Krakowa, wszystkich swoich uczniów i całą swoją
rodzinę. Kiedy pokój był już pełny, to wówczas powiedział: „Nasz nauczyciel Raszi jest
wśród nas. Przyszedł, aby zabrać mnie ze sobą. W tym świecie ja zawsze stałem po jego
stronie; dlatego teraz przyszedł po mnie, aby być po mojej stronie w Świecie Przyszłym.”
Wszyscy patrzyli na niego ze zdziwieniem i niedowierzaniem, nic bowiem nie
zapowiadało jego rychłego odejścia. Jednak zaraz po powiedzeniu tych słów, rabin
Jehoszua ben Josef wydał ostatnie tchnienie.

Początek tej legendy zapewne opiera się na pomyłce. Otóż prawnukiem rabina Joszua
ben Josefa był urodzony w Krakowie słynny żydowski uczony Jakub Joszua ben Cwi
Hirsz Falk (1680–1756), zażarty wróg sabatajskiej herezji i przeciwnik rabina Jonatana
Eibenschütza, piastujący obowiązki rabina w wielu miastach: w Tarłowie, Kurowie,
Lesku, we Lwowie, Berlinie, Metzu i Frankfurcie nad Menem. We wstępie do swojego
znakomitego dzieła „P(e)nej Jehoszua” (od którego pochodzi jego przydomek) pisze on o
tym, że w 1702 roku dom, w którym mieszkał z rodziną we Lwowie, został zniszczony
przez wybuch prochu w sąsiadującym z nim arsenale. W katastrofie zginęła jego żona,
córka i teściowie. Jakub Joszua Falk, który do tego czasu zajmował się interesami i
działalnością społeczną, złożył wówczas ślubowanie, że jeśli ujdzie z życiem, to
całkowicie poświęci się studiowaniu Tory i halachy. Responsa rabina Joszuy ben Josefa
zostały wydane pod takim samym tytułem, jak główne dzieło jego prawnuka, jest więc
wielce prawdopodobne, że opowiadający tę legendę pomylili obu tych rabinów.

DLACZEGO TOSEFOT JOM TOW POCHOWANY JEST NA


SAMYM KOŃCU CMENTARZA,
czyli
SKĄPIEC Z KRAKOWA

W XVI wieku wejście na Stary Cmentarz Żydowski na krakowskim Kazimierzu


prowadziło od strony ulicy Szerokiej; dlatego też z tej strony pochowani są najwybitniejsi
rabini, którzy zmarli w szesnastym i na początku siedemnastego wieku. Po rozszerzeniu
Miasta Żydowskiego w 1608 roku główne wejście na cmentarz prowadziło z drugiej
strony, od ulicy Jakuba. Dlatego też rabini z tej epoki pochowani są od tej właśnie strony.
Kiedy założono nowy cmentarz przy ulicy Miodowej, a stary przestał być miejscem
pochówków, zamurowano bramę od ulicy Jakuba i ta strona stała się tyłem cmentarza.
Dlatego najwybitniejsi siedemnastowieczni rabini (tacy jak Gerszom Saul Jom Tow
Lipmann Heller, Joel Sirkes, Joszua ben Josef, Abraham Joszua Heszel i inni) znaleźli się
wówczas na tyłach cmentarza. Poniższa legenda ma zapewne wytłumaczyć sytuację
wynikłą ze zmian pozycji frontu i tyłu cmentarza.

W Mieście Żydowskim na Kazimierzu pod Krakowem mieszkał kiedyś pewien bogaty


człowiek, który cieszył się bardzo złą opinią, gdyż zawsze odmawiał, kiedy zwracano się
do niego o jakiś datek na cele dobroczynne. W takim przypadku zawsze mówił: „To są
moje pieniądze, zdobyłem je ciężką pracą i nie mam ochoty dawać ich darmozjadom”.
Dlatego też z czasem przestano zwracać się do niego po pomoc i przylgnął do niego
przydomek „skąpiec z Krakowa”. A przecież cedaka to jeden z podstawowych
obowiązków pobożnego Żyda. Odpowiedzialność człowieka za potrzeby innych ludzi
jest niezbędnym warunkiem przynależności do żydowskiej wspólnoty przymierza z
Bogiem. Ten, który nie chce pomagać biednym, ustawia sam siebie poza społecznością.
Pewnego dnia skąpiec bardzo ciężko zachorował. Przybyli do niego wówczas
najbardziej szacowni członkowie żydowskiej społeczności Krakowa: rabini, uczeni,
starszyzna gminy – przekonując go, żeby w obliczu śmierci, kiedy już wiadomo, że do
przyszłego świata nie zabierze ze sobą żadnych bogactw, próbował zyskać sobie
łaskawość Niebios i choćby w małym stopniu naprawił swoje grzechy, ofiarując
odpowiednio wysoką sumę dla biednych. W przyszłym świecie nie będzie miał już
żadnych możliwości, aby wypełniać micwy, jest to więc dla niego ostatnia okazja dla
teszuwy. Bogaty skąpiec odmówił. Wszyscy uznali zatem, że człowiek, który wie, iż
niebawem umrze, a pomimo to nie jest gotów okazać skruchy i nawet w takiej chwili nie
chce odmienić swojego wstrętnego postępowania, musi być bardzo złym człowiekiem.
Bogaty skąpiec wkrótce umarł; ponieważ uznano, że sam wyłączył się ze społeczności
żydowskiej, więc pochowano go pod murem, na samym końcu cmentarza.
Przyszedł piątkowy ranek. W dniu tym wszyscy najbiedniejsi mieszkańcy Miasta
Żydowskiego znajdowali na progach swoich domów pewną sumę pieniędzy, która
umożliwiała im spędzenie dnia Szabatu w taki sposób, w jaki powinien go spędzić
pobożny Żyd. Nikt nie wiedział, kto jest ukrytym ofiarodawcą. Tym razem jednak – w
pierwszy piątek po śmierci „skąpca z Krakowa” – nikt nie znalazł na progu swojego
domu żadnych pieniędzy. Jakże smutny był ten Szabat w wielu ubogich domach w
Mieście Żydowskim na Kazimierzu. Ludzie zaczęli się zastanawiać nad przyczyną tego
faktu – i prawda stała się dla wszystkich oczywista. „Skąpiec z Krakowa” był
największym dobroczyńcą biednych ludzi – nie chciał jednak, aby ktokolwiek o tym
wiedział. W myśl żydowskiej etyki bezimienna dobroczynność jest najwyższą cnotą.
Człowiek ten był zatem ukrytym cadykiem – człowiekiem Sprawiedliwym. Powszechnie
wierzono, że tylko przez wzgląd na zasługi trzydziestu sześciu „ukrytych
Sprawiedliwych” Bóg pozwala temu grzesznemu światu nadal istnieć. Dlatego też rabin
Gerszom Saul Jom Tow Lipmann Heller (zwany Tosefot Jom Tow) poprosił, aby po
śmierci pochowano go obok grobu „skąpca z Krakowa”. I z tego właśnie powodu ten
wielki rabin pochowany jest na samym końcu cmentarza.

W jednej z wersji tej historii pojawia się nawet imię i przydomek tego odmawiającego
dawania „cedaki” bogacza. Ludzie na krakowskim Kazimierzu mieli go nazywać reb
Josełe der Kamcon – a więc Josełe (czyli Józek) Skąpiec. Według innej wersji miał on na
imie Szymon. Jeszcze inna wersja legendy łączy ją nie z Jom Tow Lipmannem Hellerem
(1579-1654), ale z rabinem Joszuą ben Josefem (zwanym Megine Szlomo; 1590-1648).
Według niej miał on – po śmierci skąpego bogacza – rozkazać, aby za karę pochowano
go na końcu cmentarza. W Mieście Żydowskim żył wówczas człowiek, który uchodził za
wielkiego dobroczyńcę, gdyż hojnie rozdawał pomoc wszystkim potrzebującym biedakom.
Po śmierci bogatego skąpca człowiek ten przyznał się, że sam nie posiada żadnego
majątku, a wszystkie rozdawane przez niego pieniądze pochodziły od człowieka właśnie
pochowanego pod murem cmentarza. Zawstydzony Megine Szlomo w swoim testamencie
poprosił, aby pochowano go obok ukrytego cadyka, jako że jest wielkim zaszczytem
nawet dla wybitnego i uczonego rabina leżeć obok sprawiedliwego – obok cadyka.

O OTWARCIU SYNAGOGI IZAAKA

Ostatnią synagogą zbudowaną w okresie świetności krakowskiej gminy żydowskiej


(zanim liczne konflikty i wojny w połowie XVII położyły tej świetności kres) była
monumentalna synagoga Izaaka. Ufundowana przez seniora krakowskiej Gminy
Żydowskiej Jicchaka reb Jekelesa (czyli Izaaka syn Jakuba), była największą i
najwspanialszą budowlą w Mieście Żydowskim. Nic dziwnego, że jej zbudowanie około
roku 1640 wywołało nieprzychylne uczucia wśród wielu chrześcijańskich mieszkańców
Kazimierza. Przeciwko nowo wzniesionej budowli zaprotestował ksiądz Marcin
Kłoczyński, proboszcz kościoła Bożego Ciała. W liście do biskupa Jakuba Zadzika pisał
on, iż ulica, przy której mieści się synagoga, przytyka do ulicy, przy której mieszkają
chrześcijanie, więc może się tak zdarzyć, że kapłani z Najświętszym Sakramentem mogą
przez nieuwagę przejść obok tej synagogi, co będzie profanacją sakramentu. Z powodu
tych protestów uroczysta inauguracja synagogi nastąpiła dopiero w roku 1644 (a więc
już po śmierci księdza prepozyta Kłoczyńskiego). Budowę tej synagogi i problemy
związane z jej otwarciem uwieczniła żydowska tradycja następującą legendą:

Kiedy po wielu trudach i kosztach reb Jicchak reb Jekeles otworzył wreszcie swoją
synagogę, na ceremonię przybyło także wielu kazimierskich mieszczan. Wszyscy
podziwiali kosztowne srebra i wspaniałe tkaniny, w które fundator wyposażył jej
wnętrze. Bogactwo to nie uszło uwagi gawiedzi miejskiej; banda złodziei, nierobów i
wyrostków postanowiła w nocy napaść na synagogę i doszczętnie ją ograbić. Jakiś
chłopak przez przypadek usłyszał, jak napastnicy zmawiają się, i doniósł o tym reb
Jicchakowi. Ten nie wiedział, co robić, więc od razu udał się z prośbą o radę i pomoc do
rabina. Naczelnym rabinem Krakowa był w owym czasie Gerszom Saul Jom Tow
Lipmann Heller (zwany Tosefot Jom Tow). Mądry i doświadczony w przeszłości
niejednym nieszczęściem rabin rozkazał zamknąć bramy prowadzące do Żydowskiego
Miasta i postawić przy nich podwójną straż. Ponieważ najbardziej prawdopodobne było,
iż napastnicy wedrą się do Miasta Żydowskiego przez teren cmentarza, polecił więc rabin
wybrać dwudziestu sześciu najsilniejszych i najodważniejszych Żydów (a dwadzieścia
sześć to gematryczna wartość liczbowa czteroliterowego imienia Boga), przybrać ich w
białe kitle – śmiertelne koszule, uzbroić w tęgie kije i postawić na cmentarzu. Reb
Jicchak spełnił polecenie rabina.
W nocy, nie mogąc przedostać się przez zamkniętą i strzeżoną bramę, napastnicy – jak
to przewidział rabin – przeskoczyli przez mur cmentarza (od strony późniejszej ulicy
Miodowej), aby tą drogą dostać się do Żydowskiego Miasta. Tu jednak – ku swemu
przerażeniu – zobaczyli postacie w białych szatach, które wzięli za umarłych i rzucili się
do panicznej ucieczki – tym bardziej że „umarli” kijami popędzili ich do szybszego
biegu. Od tej chwili reb Jicchak reb Jekeles mógł spokojne, bez groźby napaści, modlić
się do końca życia w swojej synagodze.

Nie był to koniec problemów związanych z tą synagogą, której wielkość i bogactwo


„kłuły w oczy” wielu chrześcijan. Kilkanaście lat później, podczas „potopu” Szwedzi
zniszczyli kościół św. Jadwigi przy ulicy Stradomskiej. Na prośbę księdza proboszcza
Stanisława Dzianota król Jan Kazimierz zdecydował się podarować mu synagogę Izaaka
na kościół i szpital przykościelny. Po licznych protestach król zmienił zdanie, rozkazał
jednak Żydom „pogodzić się z pokrzywdzonym księdzem”. Gmina żydowska obiecała
zapłacić 3100 złotych na odbudowę kościoła św. Jadwigi; ponieważ nie była w stanie
zapłacić całej tej kwoty, ksiądz chciał przejąć synagogę Izaaka; uratowało ją tylko to, iż
król w końcu umorzył resztę zapłaty.

CO RABIN SYMCHA BUNAM Z PRZYSUCHY OPOWIADAŁ O


ZAŁOŻYCIELU SYNAGOGI IZAAKA

Rabin Symcha Bunam z Przysuchy (1765–1827), jeden z najważniejszych


przywódców chasydzkich z terenu Polski, zwykł był opowiadać następującą historię.
Miała ona być ilustracją tezy, że wszystko można znaleźć w świecie oprócz bojaźni przed
Bogiem. Tę trzeba znaleźć w samym sobie:

W Mieście Żydowskim na Kazimierzu pod Krakowem żył kiedyś pobożny i


bogobojny, ale biedny Żyd o nazwisku reb Jicchak reb Jekeles (czyli Izaak syn Jakuba).
Chociaż całymi dniami ciężko się trudził, aby zapewnić środki utrzymania dla swej
licznej rodziny, nigdy nie przestawał chwalić Boga i dziękować Mu za doznane od Niego
łaski. Pewnej nocy przyśnił mu się sen o skarbie ukrytym pod starym mostem w mieście
Praga w Czechach; skarb ten przeznaczony jest tylko i wyłącznie dla niego. Na drugi
dzień rano Izaak syn Jakuba nie namyślając się długo pożegnał się z żoną i dziećmi i
wyruszył w daleką drogę. Szedł przez wiele dni i nocy, przekraczając rzeki i przełęcze
górskie, okrążając dzikie puszcze i głębokie jeziora, mijając miasta i wioski. Po długiej
wędrówce ujrzał wreszcie potężne mury i błyszczące w słońcu wieże Pragi. Wszedł do
miasta i zbliżył się do mostu, który wyglądał zupełnie jak w jego śnie. Nie wiedział
jednak, co ma dalej robić, gdyż mostu strzegł oddział wojska, więc Izaak syn Jakuba nie
miał odwagi pod nim kopać. Kiedy tak stał pod mostem i namyślał się, co ma dalej robić,
podszedł do niego oficer i spytał go, czego tutaj szuka. Izaak syn Jakuba pomyślał, że
najlepiej będzie, jeśli powie prawdę. Będą mogli wówczas wspólnie odkopać skarb i
podzielić się nim po połowie. Przecież połowa skarbu jest lepsza niż nic. Opowiedział
więc oficerowi swój sen. Oficer zaczął się śmiać. „Tylko tacy głupcy jak polscy Żydzi
mogą wierzyć w sny – powiedział. – Mnie od wielu nocy śni się sen, że w Mieście
Żydowskim na Kazimierzu pod Krakowem, w domu zamieszkałym przez pewnego
biednego Żyda zwanego Izaak syn Jakuba, pod piecem ukryty jest skarb. Czy myślisz, że
jestem aż tak głupi, by udać się do Krakowa i szukać domu tego Izaaka syna Jakuba?
Przecież co drugi Żyd ma na imię Izaak, a co trzeci – Jakub.”
Izaak syn Jakuba podziękował oficerowi i ruszył w powrotną drogę. Szedł przez wiele
dni i nocy, przekraczając rzeki i przełęcze górskie, okrążając dzikie puszcze i głębokie
jeziora, mijając miasta i wioski. Kiedy wreszcie przybył do swego domu, niezwłocznie
rozebrał piec i odnalazł skarb. Był teraz najbogatszym Żydem w całym Żydowskim
Mieście na Kazimierzu pod Krakowem. Żył jeszcze wiele lat, nigdy nie odmawiając
datków na wspomożenie biedaków czy też na inne szlachetne cele. Za część odkopanych
pieniędzy ufundował synagogę, którą po dziś dzień nazywa się jego imieniem. Kiedy
sąsiedzi pytali go o źródło jego bogactwa, tak odpowiadał: „Istnieją rzeczy, których szuka
się na całym świecie, a znajduje w swoim własnym domu. Często jednak, żeby się o tym
przekonać, trzeba udać się w długą drogę i szukać ich daleko od domu”.

Ta chasydzka przypowieść z morałem posiada analogię w wielu legendach różnych


ludów. Arabska wersja tej historii znajduje się w „Księdze 1001 nocy”. Podobną nieco
przypowieść (acz nie związaną z żadnym konkretnym miejscem) opowiadał wielki
chasydzki mistrz Nachman z Bracławia.

DLACZEGO RABIN ABRAHAM JOSZUA HESZEL

NIE WYDAŁ ŻADNEJ KSIĄŻKI,


czyli
BARYŁKA RABBIEGO JOCHANANA

Rabin Abraham Joszua (ben Jakow) Heszel (zwany Rebe reb Heszel, zm. 1663) był
wybitnym uczonym – nie wydał jednak żadnej książki. Przyczynę tego faktu wyjaśnia
następująca legenda:
Otóż studiował on późno w nocy w swoim bet ha-midraszu [*] Talmud razem ze
swoim znamienitym uczniem, Szabatajem ben Meirem ha-Kohenem (1621-1663),
znanym jako SzaCh (który w późniejszym okresie został jednym z najwybitniejszych
rabinów swojej epoki)
Zastanawiali się nad pewnym problemem, nad którym głowiło się wielu uczonych
minionych wieków: tanaitów, amoraitów, jak i późniejszych rabinów – i nikt do tej pory
nie potrafił go rozwiązać. I oto rabin Heszel doszedł do wniosku, że on jako pierwszy
odkrył rozwiązanie tego problemu. Był z tego powodu bardzo dumny i uznał, że jest
większym uczonym od tych wszystkich rabinów, którzy dotąd bezskutecznie łamali sobie
nad nim głowę. Powiedział swojemu uczniowi, że na drugi dzień w synagodze wyjawi
wszystkim, jakie jest wyjaśnienie tego problemu – i kiedy powiedział te słowa, to
wówczas zgasła paląca się na stole świeca.
Rabin Heszel nie mógł znaleźć w bet ha-midraszu żadnej świecy – wysłał więc
swojego ucznia, aby znalazł gdzieś i przyniósł mu świecę. SzaCh szedł od domu do
domu, ale wszędzie było ciemno, a on nie chciał nikogo budzić. Wreszcie na końcu
Żydowskiego Miasta ujrzał mały domek, w którego w oknie paliła się świeca. Zapukał do
okna, i wtedy drzwi otworzył mu sędziwy starzec. Starzec powitał go jakby go znał od
dawna i powiedział mu, że to nie jest przypadek, iż przyszedł on do niego. Otóż rabin
Heszel pomylił się sądząc, że znalazł rozwiązanie tego talmudycznego problemu – po
czym starzec wyjaśnił mu, na czym polegał błąd jego nauczyciela i nakazał mu, aby na
razie nie mówił nic o tym swojemu mistrzowi. Dopiero po tym, jak wystąpi on w
synagodze i powie zgromadzonym tam Żydom o swoim odkryciu, SzaCh ma wyjaśnić,
wszystkim, na czym polega błąd w jego rozumowaniu.
Kiedy na drugi dzień rabin Heszel z dumą powiedział w synagodze, że znalazł
rozwiązanie niezwykle trudnego talmudycznego problemu, Szach stwierdził, że jego
nauczyciel się pomylił i wyjaśnił przyczynę jego błędu. Rabin Heszel – uznając słuszność
przedstawionego mu wywodu – był zaskoczony i zdziwiony, nie mając pojęcia o tym, jak
jego uczeń do tego doszedł. Zapytał go więc, skąd to wszystko wie. SzaCh opowiedział,
co mu się przydarzyło poprzedniego wieczoru. Rabin Heszel zrozumiał, że owym
starcem był mędrzec z czasów Talmudu, jeden z pierwszych amoraitów, Rabbi Jochanan,
który rozważał ten problem i doszedł do wniosku, że nie da się go rozwiązać.
Rabin Abraham Joszua Heszel odprawił pokutę, chodził codziennie wcześnie rano do
mykwy, pościł i żarliwie się modlił, żałując za swój grzech. Jego długotrwała pokuta
przyniosła skutek. W jego bet ha-midraszu pojawił się Rabbi Jochanan i tak powiedział:
„Popełniłeś grzech wielkiej pychy i musisz zostać za to ukarany. Niebiosa pozwoliły ci
jednak wybrać sobie rodzaj kary: albo wszyscy twoi potomkowie będą prostakami i
nieukami, albo nie wydasz za życia żadnej książki”.
Rabin Abraham Joszua Heschel wybrał dla siebie tę drugą karę. Dlatego też wśród
jego potomków znajdujemy wielu wybitnych rabinów i uczonych; dwóch z nich nazywa
się tak samo jak on: Abraham Joszua Heszel, znany jako Apter Raw albo jako Ohew
Jisrael (zm.1825) i filozof Abraham Joshua Heschel (1907-1972). W przeciwieństwie do
swojego przodka, wszyscy oni zostawili po sobie wiele książek.

Problem ten nazywany jest baryłką rabbiego Jochanana i przedstawia się


następująco: Otóż wyobraźmy sobie, że Ruwen przyszedł do Szymona, przyniósł ze sobą
baryłkę wina, postawił ją w kącie i porosił Szymona o to, aby ten przechował ją w tym
miejscu przez kilka dni. Wieczorem Szymona odwiedzili goście. Było już za późno, aby
kupić dla nich wino, a w domu Szymona nie było żadnego innego wina oprócz
powierzonego mu przez Ruwena. Czy w takiej sytuacji Szymon może poczęstować ich
winem odlanym z baryłki Ruwena, a na drugi dzień odkupić wino i dolać je do baryłki?
Jeśli tak, to w jakich okolicznościach wolno mu to zrobić, a w jakich nie? Jeśli zaś tak
zrobi, to czy powinien powiedzieć o tym Ruwenowi, czy też nie powinien? Problem ten
rozważali dwaj wielcy tanaici: rabbi Akiba i rabbi Iszmael, i doszli do zupełnie
odmiennych wniosków. Miszna bezskutecznie usiłuje uzgodnić te dwie różniące się od
siebie opinie. Rabbi Jochanan orzekł, że problem ten jest tak skomplikowany i ma tyle
aspektów, które na pozór wydają się nieistotne, a w rzeczywistości posiadają znaczenie
(ot, chociażby np. taka kwestia, czy po to, aby odlać z baryłki wino, trzeba przesunąć ją z
miejsca, na którym postawił ją Ruwen), iż nie da się go rozwiązać. Po tym, stwierdzeniu
rabbiego Jochanana wielu żydowskich uczonych próbowało rozwiązać ten problem,
wszelkie jednak idące w tym kierunku usiłowania były odrzucane przez większość
rabinów.
Inna wersja tej legendy mówi, że Rebe reb Heszel miał rozsądzić spór pomiędzy
dwoma bogatymi kupcami. Jeden z kupcow przesłał mu sto dukatów, informując go, że
robi to ścisłej dyskrecji, że jest to prywatny dar dla niego i jego rodziny, a także że ten
dar nie ma nic wspólnego z rozstrzyganą przez niego sprawą,. Jednakże rabin Heszel nie
uległ pokusie i kazał odesłać kupcowi całą kwotę. W nocy rabinowi ukazał się Mosze
Rabejnu – nasz nauczyciel Mojżesz – i powiedział mu, że nagrodą za niepoddanie się
pokusie będzie liczne potomstwo i że wśród jego potomków będzie wielu wybitnych
rabinów.

SIMCHAT TORA W STAREJ SYNAGODZE

Stara Synagoga przy ulicy Szerokiej w Krakowie – najstarszy zachowany po dziś dzień
żydowski dom modlitwy w Polsce – była najważniejszą synagogą krakowskiej Gminy
Żydowskiej. Tutaj modlił się naczelny rabin miasta podczas najważniejszych żydowskich
świąt. Z synagogą tą wiąże się wiele historycznych wydarzeń i legend. Podobno sam król
Kazimierz Wielki miał ofiarować synagodze dwa swoje miecze przyozdobione głowami
aniołów, celem przetopienia ich na świeczniki; aby okazać, jak wysoko sobie cenią ten
dar, Żydzi mieli jakoby zawiesić na jakiś czas te miecze w synagodze (pomimo biblijnego
zakazu „czynienia obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko,
ani tego, co jest w wodach i pod ziemią”).
Ze względu na historyczny charakter tej synagogi wiązało się z nią także wiele
specyficznych zwyczajów, nie spotykanych w żadnym innym miejscu. Podobno szames
przed wieczorną modlitwą (erewit) przepraszał duchy zmarłych, przebywające tutaj po
zmierzchu, za zakłócenie ich spokoju; według innej wersji miał to robić nie przed
modlitwą wieczorną, ale poranną (szacharit). Szczególny charakter miały w Starej
Synagodze obchody święta Simchat Tora. W tym dniu procesja z pochodniami
towarzyszyła głównemu rabinowi miasta, odprowadzając go pod baldachimem – chupą
ze śpiewem do Starej Synagogi. Po przekroczeniu bramy synagogi milkły jednak
wszystkie śpiewy. Miało to upamiętnić tragedię, która przed wielu latu przydarzyła się w
tym właśnie dniu. W dniu święta Simchat Tora podczas wieczornego nabożeństwa we
wszystkich synagogach mężczyźni ze śpiewem i tańcem obnoszą zwoje Tory w procesji
siedmiu hakafot, czyli siedmiu okrążeń bimy. Inaczej wyglądała ceremonia hakafot w
Starej Synagodze w Krakowie. Podczas czwartego okrążania przerywano procesję i
wszyscy siadali na przewróconych ławkach, jak to się zwykle czyni w dzień żałoby i postu
Tisza be-Aw, ze świeczkami w rękach. Uroczystość hakafot kontynuowano dopiero po
odmówieniu slichot – żałobnych modlitw. Przyczynę tego dziwnego zwyczaju wyjaśnia
legenda.

Zdarzyło się to w XVII wieku; kiedy wszyscy Żydzi w weselu radości obchodzili
beztroskie święto Simchat Tora, do Miasta Żydowskiego wdarli się napastnicy;
wtargnęli do Starej Synagogi i przerwali ceremonię siedmiu hakafot właśnie podczas
czwartego okrążenia bimy. Przerażeni Żydzi rozpierzchli się, chowając zwoje Tory. Padli
ranni i zabici. Dla upamiętnienia tego smutnego wydarzenia co roku przerywano procesję
w dzień święta Simchat Tora.

ZAMKNIĘCIE NIEBIAŃSKIEJ JESZIWY

Chasydzi [*] otaczają wielką czcią krakowskiego rabina Natana Naty Spiry, zwanego
Megale Amukot. Żył on co prawda na długo przed powstaniem ruchu chasydzkiego –
uważany jest jednak przez nich za tak jakby prekursora tego ruchu. I tak na przykład
kiedy chasydzki przywódca rabin Elimelech z Leżajska przebywał w Krakowie, zawsze
modlił się w bet ha-Midraszu Megale Amukot (zwanym też Ojfn bergel).Do związku
pomiędzy krakowskim rabinem a powstaniem ruchu chasydzkiego nawiązuje następująca
legenda. Ponieważ założyciel chasydyzmu Izrael ben Eliezer - Baal Szem Tow zmarł w
1760 roku, możemy bez najmniejszych wątpliwości stwierdzić, że jej akcja toczy się w tym
właśnie roku:

Sprawującego w XVIII wieku zaszczytną funkcje rabina gminy żydowskiej w


Berdyczowie, rabina Liebera zwanego „Wielkim”, nawiedzał każdej nocy jego przodek,
krakowski rabin Natan Nata Spira; razem modlili się i studiowali. Nie pojawił się on
jednak pewnej nocy, a także następnej i jeszcze następnej. Zaniepokojony tym faktem
rabin Lieber wysłał swojego syna Jechiela do Krakowa po to, aby u grobu rabina Natana
Naty Spiry dowiedział się o przyczynę tej nieobecności. Kiedy ten przybył do Krakowa i
pomodlił się na krakowskim cmentarzu żydowskim, objawił mu się jego przodek, rabin
Natan Nata Spira i powiedział mu, że nie mógł przybyć do jego ojca dlatego, że na
trzydzieści dni zamknięta została Niebiańska Jeszywa [*]. Przyczyną tego zamknięcia
była żałoba z powodu śmierci wielkiego i świętego męża, Izraela ben Eliezera – Baal
Szem Towa (BeSzTa), twórcy chasydyzmu.

JAK MAOR WA-SZEMESZ ZOSTAŁ ULUBIONYM UCZNIEM


RABINA ELIMELECHA Z LEŻAJSKA

Rabina Elimelecha z Leżajska (1717-1787) można uzanć za najważniejszego


przywódcę chasydzkiego trzeciej generacj (w generacji pierwszej najważniejszy był
oczywiście twórca chasydyzmu Izrael ben Eliezer - Baal Szem Tow, a w drugiej – Magid
Dow Ber z Międzyrzecza; po śmierci rabina Elimelacha ruch ten rozpadł się na tak wiele
niezależnych od siebie grup, że już nie można określić kogokolwiek jako tego
najważniejszego). Razem z bratem Zusją z Annopola był on uczniem Magida Dow Bera z
Międzyrzecza. Później obaj bracia podróżowali po kraju jako wędrowni kaznodzieje i
kabaliści. Po śmierci swojego mistrza Elimelech w 1772 r. osiadł w Leżajsku i założył
tam chasydzki dwór. W swoim głównym dziele zatytułowanym „Noam Elimelech” (Lwów
1787), ułożonym w formie kazań na temat przypadających na każdy kolejny tydzień
fragmentów z Tory, wykłada on – w oparciu o elementy pochodzące z kabalistycznej
myśli Izaaka Lurii i z nauk swojego mistrza Dow Bera z Międzyrzecza – swoją teorię
„praktycznego cadykizmu”. Cadyk jest przywódcą zarówno w sferze duchowej, jak i w
sferze codziennego życia. Trwa on w ciągłym napięciu pomiędzy duchowym dewekut
(przylgnięciem do Boga), a materialnymi potrzebami kierowanej przez niego
społeczności. Będąc na wyższym poziomie duchowym niż anioły, stanowi podstawę
świata. Ma on zdolność wpływania na decyzje podejmowane w Niebiosach. Jego
zadaniem jest przemiana mocy sądu w moc miłosierdzia, a za jego pośrednictwem Boże
błogosławieństwo spływa na świat. Poprzez rozmyślania i kontemplację prowadzi on
wojnę, której ostatecznym celem jest pełne dewekut i wzniesienie się do absolutu.
Chociaż mieszka na ziemi, to tak naprawdę przebywa w niebiańskich sferach. Cadyk
może czasem pozornie upadać i grzeszyć po to, aby w niższych regionach odnajdywać
rozproszone święte iskry i powodować tikkun olam (naprawę świata). Podnosząc na
wyższy poziom i oczyszczając grzeszne myśli, umożliwia on zbawienie dusz, nadawanie
świętości rzeczom materialnym i przezwyciężanie złych skłonności. Rabin Elimelech z
Leżajska – podkreślając społeczną i religijną rolę cadyka – przyczynił się do
ostatecznego ukształtowania się struktury ruchu chasydzkiego w postaci grup
wyznawców skupionych wokół swojego cadyka – przywódcy, mistrza i nauczyciela. Do
jego najwybitniejszych uczniów należeli Abraham Joszua Heszel z Opatowa, Jakub
Izaak Horowic (ha-Choze) z Lublina, Menachem Mendel z Rymanowa, Mosze Lejb z
Sasowa – a także Kalman Kalonimus Epstein z Krakowa (zwany Maor wa-Szemesz). O
związku tych dwóch rabinów – mistrza i ucznia – mówią następujące legendy,
wyjaśniające – każda na inny sposób - jak Maor wa-Szemesz został ulubionym uczniem
rabina Elimelecha z Leżajska:

Kiedy rabin Kalman Kalonimus Epstein (od tytułu swojego głównego dzieła
nazywany później Maor wa-Szemesz) był uczniem rabina Elimelecha, to zastąpił kiedyś
służącego i sam zaścielił łóżko swojego mistrza. Tej właśnie nocy rabin Elimelech miał
szczególnie piękne i podniosłe sny. Obudził w środku nocy, wszedł do swojego bet ha-
midraszu [*] i zapytał swoich uczniów, który z nich ścielił jego łóżko. Przestraszeni
uczniowie obawiali się, że stało się coś złego. Kiedy w końcu rabin Elimelech dowiedział
się, kto to zrobił, zażądał, aby odtąd Maor wa-Szemesz zawsze przebywał w jego pobliżu
i każdej nocy zaścielał jego łóżko.
*
Według drugiej legendy Kalmana Kalonimusa Epsteina przyjechał do Leżajska z
nadzieją zostania uczniem rabina Elimelecha. Nie było to jednak łatwe, albowiem rabin
Elimelech miał wąskie grono uczniów; wszyscy oni mieli już swoją pozycję i dorobek, a
Kalman Kalonimus był wówczas nikomu nie znanym młodym człowiekiem. Po
przybyciu do Leżajska Kalman Kalonimus dowiedział się jednak, że rabin Elimelech
poszukuje służącego, zgłosił się do niego i został przyjęty. Pewnego razu rabin zawołał
go do siebie i nakazał mu przynieść sobie herbatę. Kalman Kalonimus przyniósł herbatę
w dwóch szklankach. Zaskoczony rabin Elimelech zapytał go, dlaczego tak zrobił.
„Jak to?” – zdziwił się Kalman Kalonimus – „Przecież rebe siedzi przy stole razem z
drugim rabinem”
„A czy wiesz, kim jest ten drugi rabin?” – zapytał rabin Elimelech.
„Nie wiem” – odpowiedział Kalman Kalonimus.
„Dzieci nie poznają swojego ojca” – powiedział rabin Elimelach. „To Awraham
Awinu, nasz praojciec Abraham”.
Z tego jednak faktu, że Kalman Kalonimus potrafi dostrzec praojca Abrahama, który
był niewidzialny dla wszystkich w Leżajsku oprócz niego samego, wynikał wniosek dla
rabina Elimelecha zupełnie oczywisty: jego służący obdarzony jest zupełnie
wyjątkowymi duchowymi właściwościami. Rabin Elimelech postanowił zatem, że
włączy Kalmana Kalonimusa do grona swoich uczniów; niebawem stał się on jego
ulubionym uczniem.

RABIN SYMCHA BUNAM Z PRZYSUCHY I GRÓB REMU

Rabin Mojżesz Isserles (ReMU) w nie jest zasadniczo związany z chasydzką tradycją.
Świadczy o tym choćby to, że wielki chasydzki przywódca, rabin Elimelech z Leżajska,
twierdził, iż wprowadzony przez rabina Mojżesza Isserlesa aszkenazyjski rytuał modlitw
jest odpowiedni tylko dla zwyczajnych ludzi, podczas gdy ludzie pobożni, znajdujący się
na wyższym poziomie wiary, powinni modlić się według rytuału sefardyjskiego, według
systemu Izaaka Lurii (Arizala). Krakowscy rabini, którzy rzucili klątwę na Kalmana
Kalonimusa Epsteina (Maor wa-Szemesz) także powoływali się na Mojżesza Isserlesa.
Pomimo tego chasydzi zawsze pielgrzymowali na jego grób, zwłaszcza w rocznicę jego
śmierci, w dzień święta Lag ba-Omer. Jedną z przyczyn tego faktu jest być może historia
opowiedziana przez rabina Izaaka Meira Altera (1789–1866), pierwszego Gerer Rebe
(cadyka z Góry Kalwarii), zwanego Chiduszej ha-Rim, założyciela istniejącej po dziś
dzień wielkiej chasydzkiej dynastii (Gerer Chasidim to największa przed wojną grupa
chasydzka w Polsce; także obecnie Chasidej Gur stanowią największą chasydzką grupę
w Izraelu):

Mój mistrz i nauczyciel, rebe Symcha Bunam (1765–1827) studiował farmakologię w


Gdańsku i zanim został rabinem w Przysusze, prowadził w tym mieście aptekę, która
dobrze prosperowała, przynosząc całkiem solidny dochód. I oto nagle, jak grom z
jasnego nieba, nadeszła wiadomość, że władze zakazały Żydom prowadzenia aptek.
Wszyscy żydowscy właściciele aptek muszą je sprzedać, a jeśli do określonej daty tego
nie zrobią, to zostaną one skonfiskowane i przejdą na skarb państwa.
Był to ciężki cios dla wszystkich żydowskich aptekarzy. A mój mistrz i nauczyciel
pożyczył duże sumy pieniędzy na kupno i wyposażenie lokalu, które miał zamiar spłacić
dochodami z apteki. Jeżeli nawet udałoby mu się sprzedać aptekę jakiemuś nie-Żydowi,
to w żaden sposób nie pomogłoby mu to spłacić długi; skoro bowiem wszyscy wiedzieli,
w jak przymusowej sytuacji się znajduje, nikt nie zechciałby kupić jego apteki za
godziwą zapłatę. Musiałby sprzedać ją za grosze, a jeśli nie zdołałby tego zrobić, to za
darmo zagarnęłyby ją władze.
Nie wiedząc, co począć, rabin Symcha Bunam pojechał do Krakowa. Tutaj udał się na
stary cmentarz na krakowskim Kazimierzu, na grób rabina Mojżesza Isserlesa – ReMU,
którego dążył wielką atencją, szacunkiem i respektem. Położył się na tym grobie, tak aby
być blisko duszy rabina Isserlesa, i poprosił o pomoc w tej ciężkiej sytuacji, w jakiej się
znalazł. Kiedy wyszedł z cmentarza spotkał na ulicy pewnego Niemca, a ponieważ biegle
władał językiem niemieckim, nawiązał z nim rozmowę. Niemiec powiedział mu, że jest z
zawodu aptekarzem, że zamierza osiąść w środkowej Polsce i chciałby prowadzić tam
aptekę. Zapytał potem rabina Symchę Bunama, czy nie zna przypadkiem kogoś, kto
zechciałby sprzedać mu aptekę położoną w tym regionie Polski. Rabin oświadczył, że ma
w Przysusze aptekę do sprzedania, a Niemiec postanowił, że pojadą tam razem, aby ją
obejrzeć. Apteka spodobała się Niemcowi i kupił ją za dobrą cenę. Rabin Symcha Bunam
spłacił wszystkie długi i jeszcze została mu spora kwota, którą mógł przeznaczyć na
spełnianie dobrych uczynków.
Dlatego też – zakończył swoją historię Chiduszej ha-Rim – tak ważne jest
pielgrzymowanie na grób rabina Mojżesza Isserlesa; a jeżeli ktoś znalazł się w potrzebie,
może to być dla niego wielką pomocą.

MEGALE AMUKOT? TAKŻE NIEZŁA KSIĄŻKA

Ojcem krakowskiego rabina Szymona Sofera (Schreibera, 1820-1883) był wybitny


rabin Mojżesz Sofer zwany Chatam Sofer (1762-1839). Urodzony we Frankfurcie nad
Menem (chociaż jego ojciec Samuel ben Mosze pochodził z Krakowa), był
najwybitniejszym w swoim czasie autorytetem w kwestiach związanych z żydowskim
prawem religijnym – halachą; w 1806 roku został rabinem w Preszburgu (obecnie
Bratysława, stolica Słowacji), gdzie założył największą wówczas na świecie jesziwę,
stając się faktycznym przywódcą „ortodoksyjnego obozu” w Europie Środkowej. Jednak
– w przeciwieństwie do wielu innych wybitnych przedstawicieli tego „obozu” – nie
lekceważył bynajmniej żydowskich nauk mistycznych – kabały. Mówi o tym następująca
opowieść:

Chatama Sofera odwiedził kiedyś pewien znany rabin. Chatam Sofer studiował akurat
jakąś księgę; gość zapytał go, jakie to dzieło, i wielkie było jego zaskoczenie, kiedy
dowiedział się, że jest to Megale Amukot, praca krakowskiego rabina, wybitnego
kabalisty Natana Naty Spiry. Gość uważał, że zajmowanie się kabałą nie ma
najmniejszego sensu, że są to bzdury nie warte uwagi poważnych żydowskich uczonych.
Zdziwił się zatem, że tak wielki rabin poświęca swój niewątpliwie cenny czas na
studiowanie dzieła, które – jego zdaniem – nie było wiele warte. Nie chciał jednak urazić
gospodarza, więc powiedział: „No cóż, Megale Amukot, to także jest całkiem niezła
książka”.
Chatam Sofer uśmiechnął się na te słowa i powiedział:
Masz rację, to także całkiem niezłą książka. Opowiem ci w związku z tym jedną
historię. Otóż pewien Żyd osiadł w Sanki-Petersburgu i założył tam sklep, przynoszący
całkiem spory dochód. Żydom bardzo trudno jest uzyskać prawo pobytu w Sankt-
Petersburgu – ale jemu akurat się udało.
Pewnego dnia Żyd postanowił przejść się rankiem nad jednym z licznych kanałów
przecinających stolicę Rosyjskiego Imperium. I akurat tak się zdarzyło, że tego samego
dnia cesarz rosyjski obudził się wcześnie rano i postanowił odbyć samotną przechadzkę
nad tym samym kanałem. Żydowski sklepikarz i cesarz spotkali się nad brzegiem kanału
i zaczęli rozmawiać. Cesarz zapytał Żyda o zajęcie; ten pochwalił się swoim dobrze
prosperującym sklepem, po czym zapytał swojego rozmówcę o to, czym on się zajmuje.
Car odpowiedział na to: „Jestem imperatorem, cesarzem Rosji”.
A sklepikarz, usłyszawszy te słowa, tak oświadczył: „No cóż, imperatorem, cesarzem
Rosji, to także jest całkiem niezły zawód.”

Opowieść nie podaje nam nazwiska rabina, który odwiedził Chatami Sofera,
albowiem w tych okolicznościach byłoby to laszon ha-ra – grzechem obmowy. Skoro więc
wiemy, jakie było podejście Chatami Sofera do wiedzy kabalistycznej, nie możemy dziwić
się temu, że kiedy jego syn, Szymon Sofer, został naczelnym rabinem Krakowa, to –
pomimo że do tego czasu nie miał żadnych bliższych kontaktów z chasydami – nie miał
poważniejszych oporów przed nawiązaniem współpracy z najwybitniejszymi chasydzkimi
przywódcami z terenu Galicji: cadykami z Bełza i Nowego Sącza.

SZYMON SOFER I ZAGINIONA MONETA

Krakowski rabin Szymon Sofer (1820-1883) brał kiedyś udział kiedyś w bardzo
ważnej konferencji rabinów; jednym z jej uczestników był także rabin Hillel ben Baruch
Lichtenstein (1815–1891), jeden z najwybitniejszych uczniów jego ojca, rabina
Mojżesza Sofera (zwanego Chatam Sofer).
Podczas przerwy w obradach, kiedy kelnerzy zaczęli roznosić posiłki i napoje, rabin
Lichtenstein wstał i pokazał zgromadzonym rabinom niedużą złotą monetę. Powiedział
potem, że otrzymał ten unikalny pieniążek przed wielu laty od swojego mistrza i
nauczyciela, Chatama Sofera. Jest to ta właśnie pół-szeklowa moneta, jaką każdy
żydowski mężczyzna płacił kiedyś corocznie do skarbca jerozolimskiej świątyni, jak o
tym pisze II Księga Królewska (rozdział 12, wiersz 4). Według II Księgi Kronik (rozdział
24, wiersz 6) była to ta sama opłata, jaką według zarządzenia Mojżesza każdy dorosły
Izraelita miał dawać na budowę Miszkanu (Świętego Przybytku) na pustyni (Księga
Szemot – Wyjścia, rozdział 30, wiersz 13). Wiele miar i wag związanych z przepisami
halachy – prawa żydowskiego – pochodzi, bezpośrednio lub pośrednio, od wielkości tej
monety. Dlatego też rabini z wielkim zainteresowaniem i podziwem oglądali złotą
monetę, która przechodziła z rąk do rąk. Po pewnym czasie rabin Lichtenstein poprosił o
zwrot monety – i wtedy zapanowała wielka konsternacja. Zaczęto się za nią rozglądać,
ale nikt nie mógł jej znaleźć. Złota moneta zniknęła.
Wszyscy uczestnicy konferencji byli wybitnymi rabinami. Trudno było podejrzewać
któregokolwiek z nich o kradzież. Jednak monety nie było i ktoś musiał się do tego
przyczynić. Rabin Lichtenstein z ciężkim sercem powiedział, że trzeba będzie
zrewidować obecnych na sali obrad rabinów. Wszyscy się na to zgodzili – oprócz rabina
Szymona Sofera, który powiedział, że powinno się jeszcze poczekać z tym przez dziesięć
minut, rozglądając się dookoła, czy monety jednak gdzieś nie ma. Rabini zaczęli jeszcze
raz patrzeć we wszystkie kąty sali, czy moneta gdzieś się nie ukryła – było to jednak
daremne. Po dziesięciu minutach rabin Szymon Sofer powiedział, że prosi o to, aby
kontynuowano poszukiwania przez kolejne dziesięć minut. Rabini jeszcze raz zaczęli
rozglądać się po sali – ale żadnego pozytywnego skutku to nie odniosło. Kiedy więc
minęło kolejne dziesięć minut, rabini stwierdzili, że niestety nie ma innego wyjścia;
trzeba wszystkich przeszukać. Rabin Szymon Sofer powiedział na to, że prosi o
odroczenie rewizji; jeśli w najbliższych ciągu dziesięciu minut nic się nie zdarzy, to
obiecuje, że już więcej nie będzie przeciwstawiał się przeszukaniu rabinów.
Rabini nie mogli odmówić prośbie rabina Szymona Sofera – nie sądzili jednak, że
następne dziesięć minut może coś zmienić. Wszyscy byli bardzo zdenerwowani, siedzieli
nieruchomo, czekając nie wiadomo na co i pragnąc, aby ta przykra dla wszystkich
sytuacja wreszcie się zakończyła. Wtedy właśnie do sali obrad wszedł kelner, trzymając
w ręku złotą monetę. Kelner powiedział, że podczas sprzątania ze stołów przez nieuwagę
zmieciono pieniążek do jednego z pojemników na resztki. Kiedy przeglądano zawartość
pojemników, moneta została znaleziona.
Rabin Lichtenstein podszedł do rabina Szymona Sofera i zapytał go to, dlaczego nie
chciał się zgodzić na przeszukanie obecnych na sali. Wtedy rabin Szymon Sofer włożył
rękę do kieszeni, wyciągnął z niej identyczną monetę jak ta, który przedtem
zademonstrował rabin Lichtenstein, i tak powiedział:
Mój błogosławionej pamięci ojciec posiadał dwie takie pół-szeklowe monety. Jedną
nich podarował tobie, swojemu najlepszemu uczniowi; drugą dał mnie, swojemu synowi.
Jadąc tutaj wziąłem ją ze sobą, sądząc, że być może będzie okazja do tego, aby pokazać
ją uczestnikom konferencji.
Kiedy twoja moneta zniknęła i postanowiono przeszukać obecnych na sali rabinów,
poprosiłem o dziesięciominutową zwłokę i pomodliłem się do Boga, prosząc Go o to, aby
oszczędził mi wstydu. Kiedy minęło dziesięć minut i nic się nie zdarzyło, to po raz drugi
zwróciłem się do Boga o pomoc – i również nie odniosło to żadnego skutku. Dlatego za
trzecim razem prosiłem Boga o to, żeby ta sprawa została jak najrychlej wyjaśniona nie
przez wzgląd na mnie, ale przez pamięć o moim ojcu. I wtedy właśnie przyszedł kelner i
przyniósł zagubiony złoty pieniążek.
Ja wiem – dodał rabin Szymon Sofer – że nikt nie oskarżyłby mnie o kradzież monety,
a nawet jeśli ktoś byłby to zrobił, to bardzo łatwo mógłbym uwolnić się od zarzutu,
wyjawiając prawdę. Nie chciałem jednak, aby ktokolwiek – chociażby nawet tylko przez
krótką chwilę – mógł sobie pomyśleć, że tę monetę ukradłem. Jak to bowiem mówi nasza
święta Tora: „Będziecie czystymi przed Wiekuistym i przed Izraelem”.

Ten fragment 22 wiersza 32 rozdziału Księgi Bamidbar (Liczb) powszechnie


interpretowany jest jako zakaz postępowania w taki sposób, iżby mogło to spowodować
publiczne zgorszenie. Nawet jeśli ktoś nie przekroczył żadnego przykazania Tory, to nie
wolno mu postępować w taki sposób, aby ktokolwiek mógł podejrzewać, że jakieś
przykazanie przekroczył. Nie wystarczy, że będzie czysty przed Wiekuistym, ma być także
czysty przed Izraelem – a więc przed innymi ludźmi..

JAK JÓZEF NEHEMIASZ KORNICER ZOSTAŁ NACZELNYM


RABINEM KRAKOWA
Legendy chasydzkie [*] dotyczą nie tylko dawnych czasów. Chasydzi opowiadają
także historie dotyczące znacznie bliższych nam wydarzeń – mieszając fikcję z
historyczną prawdą. Oto jedna z takich chasydzkich opowieści:

Szymon Sofer, naczelny rabin Krakowa w latach 1861-1883, pragnął, aby jego
następcą na tym stanowisku był jego zięć (a zarazem siostrzeniec) Akiba Kornicer.
Kiedy jednak rabin zmarł, maskile (zwolennicy Haskali [*]) sprzeciwili się wyborowi
Akiby Kornicera. Powiedzieli tak: „Zgodziliśmy się na wybór Szymona Sofera, gdyż
sądziliśmy, że – pochodząc ze środowiska węgiersko-austriackiego i mówiąc na co dzień
w języku niemieckim – nie będzie współpracował z ciemnymi i zabobonnymi chasydami.
Jakże boleśnie nas jednak zawiódł. Nie tylko bowiem związał się z chasydami, ale nawet
zorganizował współpracę chasydów i mitnagdim przeciwko nam. Teraz już nie
powtórzymy tego błędu. Nigdy nie zgodzimy się na to, aby ktoś z tej rodziny został
naczelnym rabinem Krakowa.” Wybór Akiby Kornicera został zablokowany – i przez
wiele lat stanowisko głównego rabina Krakowa nie było obsadzone.
Wyborowi Akiby Kornicera najbardziej sprzeciwiał się wiceprzewodniczący
Żydowskiej Gminy Wyznaniowej w Krakowie Hirsz Landau, potomek znanej
krakowskiej rodziny, od setek lat mieszkającej w tym mieście. Jakiś czas potem (w roku
1904) Hirsz Landau zginął w tragicznych okolicznościach. Kiedy po I wojnie światowej
przewodniczącym Żydowskiej Gminy Wyznaniowej w Krakowie został syn Hirsza
Landaua, dr Rafał Landau, powiedział on tak: „Kto wie, czy przyczyną tragicznej
śmierci mojego ojca nie było to, iż sprzeciwiając się wyborowi Akiby Kornicera
doprowadził do tego, że przez tak długi czas w Krakowie nie było naczelnego rabina.
Musimy naprawić ten błąd.” Akiba Kornicer już wówczas nie żył; odmawiał on zawsze,
kiedy proponowano mu stanowisko rabina w różnych miastach, m.in. w Mattersdorfie w
Burgenland (gdzie kiedyś rabinem był Szymon Sofer), nie chciał bowiem opuścić
Krakowa; Zadowolił się stanowiskiem przewodniczącego krakowskiego Sądu
Rabinackiego i zmarł w roku 1892. Odnaleziono jednak w miejscowości Szoellos na
Węgrzech jego syna, Józefa Nehemiasza Kornicera, wybitnego uczonego w Torze, i
zaproponowano mu objęcie funkcji naczelnego rabina Krakowa. Józef Nehemiasz
Kornicer zgodził się i w roku 1925 został uroczyście wprowadzony na swój urząd.
Józef Nehemiasz Kornicer pozostawał na tym stanowisku tylko osiem lat; sprawując tę
funkcję zdobył sobie powszechny szacunek wszystkich. Kiedy zmarł w roku 1933 w wieku
zaledwie 52 lat, opłakiwał go cały żydowski Kraków. Józef Nehemiasz Kornicer był
ostatnim przed II wojną światową naczelnym rabinem Krakowa. Jego syn Samuel
Szmelke Kornicer, którego wybrano na stanowisko przewodniczącego krakowskiego
Sądu Rabinackiego (co dawało mu bardzo duże szanse ubiegania się o stanowisko
naczelnego rabina Krakowa), w roku 1940 wystosował (razem z rabinami Szabse
Rapaportem i Majerem Friedrichem) list do księcia metropolity Adama Sapiehy z prośbą
o wstawienie się do władz niemieckich w sprawie wstrzymania wysiedleń Żydów z
Krakowa. Wszystko to jednak było daremne. Trzej rabini zostali niebawem „za karę”
aresztowani przez okupacyjne władze i posłani do obozu w Oświęcimiu. Żaden z nich już
z niego nie powrócił. Dr Rafał Landau zmarł w latach wojny na terenie Związku
Radzieckiego.

ZASŁUGA MŁODEGO KSIĘDZA


O żadnym innym okresie żydowskiej historii nie napisano tyle, co o tych niespełna
sześciu latach – pomiędzy niemiecką inwazją na Polskę a końcem II wojny światowej;
wydaje się, jakby czas zagęścił się wtedy i skondensował. Pisali historycy, specjaliści z
różnych dziedzin, prozaicy, poeci, zwykli ludzie. Trudno, żeby nie mówili i nie pisali o tym
także i pobożni, ortodoksyjni Żydzi. Czy jednak możemy te ich opowieści określać jeszcze
nazwą „legendy”? W niektórych przypadkach na pewno tak. Mam tu na myśli opowieści
nieprawdopodobne, niewątpliwie wymyślone i nieprawdziwe, w które jednak wielu
pobożnych Żydów głęboko wierzy (np. historię o 77 dziewczętach z krakowskiej szkoły
Bet Jaakow, które miały jakoby popełnić samobójstwo wtedy, gdy Niemcy chcieli
umieścić je w domu publicznym; wymyślenie tej historii było oczywiście reakcją na
zmitologizowanie powstania w getcie warszawskim – które przedstawiano w taki sposób,
że wynikała z tego obraźliwa dla pobożnych Żydów sugestia, że to niereligijni Żydzi
walczyli z Niemcami, podczas gdy ci religijni poszli jak barany na rzeź). Jak jednak jest z
historiami, które wydają się prawdziwe (a przynajmniej – prawdopodobne)? Otóż sądzę,
że nie same fakty, ale sposób spojrzenia na nie, chęć dostrzeżenia w nich z jednej strony
moralnej lekcji, a z drugiej – ujrzenia poprzez nie boskiego mechanizmu rządzącego
światem, powoduje, że jakaś historia staje się chasydzką opowieścią. Oto jedna z takich
opowieści, która swoją popularność zawdzięcza oczywiście osobie jej głównego
bohatera):

Historia ta zaczyna się w 1942 roku w krakowskim getcie. Pomiędzy zamkniętymi w


nim Żydami byli małżonkowie Helena i Józef Hillerowie, którzy mieli dwuletniego synka
o imieniu Szachne. W czerwcu tego roku Niemcy wywieźli z getta pięć tysięcy Żydów.
Wszyscy oni zostali zamordowani w obozie zagłady w Bełżcu. Podczas tej „akcji
wysiedlania” wielu Żydów zostało zastrzelonych na ulicy, w drodze do wagonów, między
innymi poeta i muzyk Mordechaj Gebirtig oraz malarz Abraham Neuman.
Hillerowie zrozumieli, że prędzej czy później też zostaną wywiezieni z Krakowa.
Wierzyli, że sami przeżyją. Byli młodzi, silni, zdrowi, zdolni do pracy. Co jednak stanie
się z ich małym synkiem?
Hillerowie znali mieszkające w małym miasteczku niedaleko Krakowa bezdzietne
małżeństwo Jachowiczów. Po rozważeniu wszystkich możliwości, Hillerowie
postanowili oddać im dziecko na przechowanie i odebrać je z powrotem wówczas, kiedy
wrócą z obozu. Działający w getcie ruch oporu umożliwił im skontaktowanie się z
Jachowiczami, którzy – pomimo ryzyka, jakim to groziło – zgodzili się przyjąć chłopca.
Hillerowie odkładali realizacje swojego planu, nie chcieli bowiem rozstawać się z
dzieckiem. W październiku nastąpiła jednak druga wielka „akcja wysiedleńcza”; do
obozu zagłady w Bełżcu wywieziono wówczas z getta krakowskiego sześć tysięcy
Żydów. Dzieci z sierocińca, pensjonariuszy domu starców i chorych ze szpitala
zastrzelono na miejscu. Hillerowie zrozumieli, że jeśli chcą ratować małego Szachne, to
nie mogą już dłużej zwlekać.
Helena Hiller razem z dzieckiem wydostała się z getta. Wyjście z getta nie było czymś
aż tak trudnym; natomiast znacznie istotniejszym problemem było znalezienie poza jego
murami bezpiecznej kryjówki. Kiedy już była poza murami, zdjęła z ramienia opaskę z
Gwiazdą Dawida i – aby uniknąć podejrzeń – powiesiła sobie krzyżyk na szyję.
Pojechała do miasteczka, gdzie mieszkali państwo Jachowiczowie, i przekazała im
dziecko. Razem z dzieckiem wręczyła im dwie koperty. W jednej znajdowała się
biżuteria. W drugiej były trzy listy. Pierwszy adresowany był do państwa Jachowiczów.
W liście tym rodzice chłopca dziękowali im za ich szlachetny czyn i zapewniali, że
spotka ich za to nagroda. Prosili też, żeby w przypadku ich śmierci przekazali dziecko ich
krewnym. W liście były adresy tych krewnych, mieszkających w Waszyngtonie i w
Montrealu.
Drugi list adresowany był do małego Szachne. Rodzice pisali w nim, jak bardzo go
kochają, i że tylko miłość do niego skłoniła ich do pozostawienia go u obcych ludzi.
Prosili go, aby cokolwiek się wydarzy, pozostał dobrym Żydem, dumnym z dziedzictwa
swojego narodu. Trzeci list napisała matka Heleny Hiller, Rejzel Wurtzel. Adresowany on
był do jej szwagierki Jenny Berger, mieszkającej w Waszyngtonie. Pisała w nim o
tragicznych warunkach życia w getcie, o głodzie, chorobach, deportacjach, o śmierci
najbliższych i prosiła swoją szwagierkę o zaopiekowanie się jej wnukiem, jeśli zginie ona
i rodzice dziecka.
Helena Hiller wróciła do getta. Był to ostatni moment, kiedy można było jeszcze
uratować życie małemu Szachne. W dniach 13 i 14 marca 1943 roku getto krakowskie
zostało zlikwidowane. Żydów uznanych za zdolnych do pracy przepędzono do obozu
koncentracyjnego Płaszów na południowym przedmieściu Krakowa. Tych, których
uznano za niezdolnych, wywieziono do komór gazowych w obozie Auschwitz. Wielu
Żydów zastrzelono na ulicy podczas likwidacji getta. Nie wiemy, jaki był los rodziny
chłopca. Wiadomo tylko jedno – że nikt z nich nie przeżył.
Jachowiczowie musieli opuścić swój dom i przenieść się do Krakowa; w małym
miasteczku wszyscy się znali, istniała więc poważna groźba, że pojawienie się
dwuletniego dziecka w ich domu mogłoby wzbudzić podejrzenia u któregoś z sąsiadów,
który mógłby donieść o tym na gestapo. Kiedy mały Szachne płakał w nocy, wzywając
rodziców, drżeli ze strachu, że może to na nich wszystkich sprowadzić nieszczęście.
Często więc zmieniali miejsce zamieszkania. Czas jednak goi wszystkie rany. Chłopiec
przestał wspominać rodziców, przywiązał się do swoich opiekunów. Także i państwo
Jachowiczowie polubili chłopca i nie rozstawali się z nim nawet na chwilę. Każdej
niedzieli chodzili razem do kościoła na mszę, a mały Szachne wyśpiewywał kościelne
pieśni dziecięcym głosikiem.
Wojna się skończyła, ale nikt nie przybywał, aby upomnieć się o małego Szachne.
Państwo Jachowiczowie zrozumieli, że wszyscy mieszkający w Polsce najbliżsi krewni
chłopca już nie żyją.; postanowili go zatem adoptować. Ponieważ byli oni wierzącymi i
praktykującymi katolikami, pragnęli ochrzcić chłopca i wychować go na dobrego
katolika. W ich parafii pojawił się właśnie młody ksiądz. W okresie powojennym wielu
ludzi, którzy pomagali Żydom podczas niemieckiej okupacji, nie chciało się do tego
przyznawać, obawiali się oni bowiem, że spotkają się z tego powodu z potępieniem ze
strony niechętnej Żydom opinii publicznej. Młody ksiądz budził jednak zaufanie, więc
pani Jachowiczowa zwróciła się właśnie do niego, opowiedziała mu całą historię i
poprosiła go o ochrzczenie chłopca
Młody ksiądz przez chwilę się namyślał, a potem zapytał panią Jachowiczową, czy
taka była wola rodziców dziecka, czy chcieli oni, aby zostało ochrzczone i pozostało u
swoich wojennych opiekunów.
Pani Jachowiczowa była zaskoczona tym pytaniem; odpowiedziała, że nie; rodzice
chcieli, aby – jeśli nie powrócą i nie upomną się o swoje dziecko – przekazano je ich
krewnym w Ameryce.
Kiedy młody ksiądz to usłyszał, odmówił ochrzczenia chłopca. Powiedział, że nie
byłoby w porządku zrobić to wbrew woli nie żyjących rodziców dziecka. Jeśli rodzice
chcieli, aby oddać je krewnym w Ameryce, to należy uszanować ich życzenie.
Pan Jachowicz wysłał zatem listy do krewnych chłopca w Stanach Zjednoczonych i
Kanadzie. Krewni – zarówno z Waszyngtonu, jak i z Montrealu, wyrazili gotowość
wzięcia go do siebie. Nie było to jednak takie proste. Dziecko było sierotą i sąd musiał
określić, kto jest jego prawnym opiekunem. Poza tym Stany Zjednoczone i Kanada
przyznawały wizy wjazdowe tylko ograniczonej liczbie emigrantów. W 1949 roku rząd
kanadyjski zgodził się – pod naciskiem kanadyjskich Żydów – przyznać wizy wjazdowe
dla 1210 żydowskich sierot z Europy. Mały Szachne został włączony do tej grupy dzieci.
I Szachne, i państwo Jachowiczowie ciężko przeżyli rozstanie. W czerwcu 1949 roku
Szachne Hiller wyruszył na pokładzie polskiego flagowego statku MSW Batory do
Ameryki. Przez Nowy Jork udał się do Montrealu, gdzie zamieszkał u swoich dalszych
krewnych, państwa Aronów. W grudniu 1950 roku prezydent Harry Truman podpisał
dokument, umożliwiający państwu Bergerom adoptowanie chłopca. W lutym 1951 roku
Szachne pojawił się w ich domu. Upłynęło wówczas ponad osiem lat od tej chwili, kiedy
jego babka pisała w krakowskim getcie list do swojej szwagierki, w którym prosiła ją o
zaopiekowanie się jej wnukiem.
Szachne Hiller został dobrze prosperującym biznesmenem i pobożnym Żydem. Przez
cały czas pozostawał w kontakcie z panią Jachowiczową, korespondował z nią, wysyłał
jej paczki i pieniądze. W październiku 1978 roku Szachne Hiller (który wówczas nazywał
się już Stanley Berger) otrzymał od pani Jachowiczowej list, którego treść bardzo go
zaskoczyła. Napisała w nim ona o tym, jak to ponad trzydzieści lat wcześniej powzięła
razem z mężem zamiar, aby go ochrzcić i wychować na dobrego katolika; i z całą
pewnością zrealizowaliby ten swój plan, gdyby nie jej rozmowa z młodym księdzem. Ów
ksiądz, który w 1946 roku odmówił ochrzczenia go, nazywał się Karol Wojtyła i został
potem biskupem krakowskim, jeszcze później arcybiskupem metropolitą krakowskim i
kardynałem. Teraz właśnie – 16 października 1978 roku – kolegium kardynalskie w
Rzymie wybrało go na papieża i przybrał on imię Jana Pawła II.
Kiedy rabin Izaak Spira, Blużower rebe (cadyk z Błażowej), który podczas II wojny
światowej był więźniem obozu Janowskiego we Lwowie i obozu w Bergen-Belsen,
dowiedział się o tej historii, to powiedział: „Niezbadane są wyroki boskie. Nikt z ludzi
nie wie, dlaczego Bóg zrządza tak albo inaczej, nie zna tajemniczych ścieżek Jego
decyzji. Kto wie, czy ta odmowa ochrzczenia żydowskiego dziecka wbrew woli jego
rodziców, czy to uratowanie jednej żydowskiej duszy, nie było tą właśnie zasługą, z
powodu której Bóg zarządził, że krakowski arcybiskup został wybrany Papieżem. Trzeba
opowiadać tę historię.”

Część II
Ludzie

Żywoty znamienitych Żydów związanych z Krakowem

Lewko – pierwszy znany z imienia krakowski Żyd, kupiec, finansista, bankier kilku
polskich królów.
Pierwsza wzmianka o Lewku pojawiła się w 1363 roku. Był wówczas
najzamożniejszym i najbardziej wpływowym krakowskim Żydem. Prowadził rozległe
interesy: handel nieruchomościami na diużą skalę i pożyczanie pieniędzy pod zastaw
nieruchomości i na procent mieszczanom krakowskim, feudałom małopolskim,
książętom mazowieckim. W interesach współpracował z kupcami żydowskimi i z
bogatymi krakowskimi mieszczanami (m. in. ze słynnym Mikołajem Wierzynkiem). W
latach sześćdziesiątych XIV wieku Lewko pobierał opłaty miejskie dla wielkorządcy
krakowskiego Bodzanty, co ściągnęło na niego niechęć krakowskich mieszczan. Skarżyli
się na niego do króla Kazimierza Wielkiego, który jednak zawsze bronił „swojego” Żyda,
umożliwiając mu ściąganie należności. Skargi na Lewka słano nawet do papieża
Bonifacego IX. Jego bogactwo i wpływy przypisywano działaniu nieczystych sił;
wierzono, że posiada czarodziejski pierścień, który zapewnia mu wpływ na króla. W
1368 roku król Kazimierz Wielki powołał go w skład rady, zajmującej się organizacją
żup solnych w Bochni i Wieliczce, a później przekazał mu je w dzierżawę, a także
powierzył mu zarząd mennicy w Krakowie. Lewko był nadwornym bankierem nie tylko
króla Kazimierza Wielkiego, ale także jego następców: Ludwika Węgierskiego, Jadwigi i
Władysława Jagiełły.
Po Lewka śmierci jego interesy prowadziła dalej jego żona Swonka i trzej synowie:
Abraham, Kanaan i Izrael – nie osiągając już jednak takich sukcesów.

Jakub (ben Josef) Polak – pierwszy znany z imienia rabin w Polsce i w Krakowie,
założył w tym mieście pierwszą w Polsce jesziwę [*] – akademię talmudyczną, co
zapoczątkowało rozwój żydowskiej nauki w Polsce. Zwolennik i propagator
„dialektycznej” metody studiowania Tory i Talmudu zwanej pilpul („pieprz”) albo
chilukim. To pod jego wpływem metoda ta stała się dominującą w polskich jesziwach.
Większość faktów i dat związanych z jego życiem jest nieznana albo niepewna. Nie
wiemy nawet, gdzie i kiedy się urodził, a także gdzie i kiedy umarł. Według jednych
źródeł urodził się w Niemczech, według innych w Czechach, a jeszcze innych – w
Polsce. Studiował w jesziwie Jakuba Marguliesa w Norymberdze (chociaż według innych
źródeł – innego rabina o tym samym nazwisku w Regensburga – Ratyzbonie). Był
rabinem w Pradze, a potem ożenił się z córką Mojżesza Fiszla z Krakowa i przeprowadził
się do tego miasta. Podczas wydarzeń 1494 roku miał być aresztowany, w roku
następnym przenieść się z całą gminą na Kazimierz. Jego nominację na rabina (według
jednych źródeł – Krakowa, a według innych – całej Małopolski lub nawet całej Polski)
podpisał w 1503 roku król Aleksander.
Rabin Jakub Polak stał się centralną postacią jednego z najgłośniejszych
halachicznych [*] sporów tamtej epoki. Otóż pozwolił on na ponowne zamążpójście bez
listu rozwodowego swojej szwagierki Sary, uznając za nieważne jej zawarte w
dzieciństwie pierwsze małżeństwo (według jednych źródeł było to w 1492 roku, a
według innych – znacznie później, nawet 1508 roku). Większość rabinistycznych
autorytetów uznało, że nie miał on prawa tego uczynić – i skutkiem tego został obłożony
klątwą przez kilku z nich (m.in. przez swojego nauczyciela rabina Jakuba Marguliesa i
przez słynnego rabina Jehudę Mintza z Padwy), którzy nie zaakceptowali jego decyzji.
Musiał z tego powodu opuścić Kraków, a powrót w 1509 roku miał mu umożliwić mu
żelazny króla Zygmunta Starego (jednakże według innych źródeł przez cały czasu
mieszkał w Pradze i dopiero ta kontrowersja miała go zmusić do opuszczenia tego miasta
i przeniesienia się do Krakowa). Jego życiu nadal towarzyszyły jednak konflikty. W 1522
roku oskarżył on sefardyjskiego lekarza królowej Bony, Samuela bar Meszulama,
zaangażowanego także w rozmaite handlowe przedsięwzięcia, o utrzymywanie
niedozwolonych stosunków z żoną swojego wspólnika w interesach. Związany z tą
sprawą skandal i proces przed sądem wojewodzińskim o oszczerstwo zmusił rabina
Jakuba Polaka do wyjazdu z Polski do Erec Israel (Palestyny); według jednych źródeł
umarł tam ok. 1530 roku; według innych źródeł wrócił do Polski i umarł w Lublinie;
legenda mówi, że zmarł w tym samym dniu, co jego przeciwnik rabin Abraham Mintz z
Padwy (syn rabina Jehudy Mintza). Rabin Jakub Polak nie pozostawił po sobie (podobno
z powodu wielkiej skromności) żadnych dzieł. Jego uczeń, rabin Szalom Szachne założył
jesziwy w Lublinie, w której studiował rabin Mojżesz Isserles.

Haliczowie (Heliczowie, Halicowie, Helicowie, Halitzowie, Helitzowie) – trzej bracia


(Szmuel, Aszer i Eliachim synowie Chaima) drukarze; wydawali pierwsze książki
hebrajskie w Polsce, a także pierwsze w świecie książki w języku jidysz [*].
Prawdopodobnie rodzina pochodziła z miasta Halicz nad Dniestrem na Rusi
Czerwonej. Do Krakowa przybyli ok. 1530 roku z Pragi, być może jako agenci praskiego
drukarza Gerszoma ben Szlomo ha-Kohena. Ich przyjazd do Krakowa mógł wiązać się
królewskim dekretem, ustanawiającym Gerszoma ben Szlomo ha-Kohena jedynym
drukarzem ksiąg hebrajskich w Czechach i nakazującym zamknięcie wszystkich innych
hebrajskich drukarni w tym kraju.
Pierwsze wydrukowane przez nich księgi to Pięcioksiąg, Jore Dea z Arba Turim
Jakuba ben Aszera i Hagada na Pesach. Najstarsze zachowane druki braci Haliczów
pochodzą z 1534 roku są to Issur we-Hetter rabina Izaaka Duerena (znane także pod
tytułem Szarej Dura) i Mirkewet ha-Miszne, hebrajsko-jidyszowy słownik i konkordancja
biblijna. W 1535 roku Szmuel i Eliachim wydrukowali Azharot Naszim rabina Dawida
Cohena, książkę w języku jidysz zawierającą prawa dotyczące kobiet. W latach
1535/1536 Eliachim wydał Der muser un hanahoge, przekład na język jidysz dzieła
Orach Chaim rabina Aszera ben Jechiela. W 1536 roku Szmuel przebywał w Oleśnicy,
gdzie usiłował założyć hebrajską drukarnię; skutkiem niepowodzenia tych planów wrócił
do Krakowa.
Trudności finansowe skłoniły w 1537 roku braci Haliczów do przejścia na katolicyzm
i zmiany imion: Szmuel na Andrzej, Eliachim na Jan i Aszer na Paweł (chociaż według
innych źródeł Aszer stał się Andrzejem, a Szmuel - Pawłem), dzięki czemu zyskali
poparcie biskupa krakowskiego Piotra Gamrata i króla Zygmunta Starego. Nie przestali
jednak wydawać książek hebrajskich. Żydzi nie chcieli kupować książek
wydrukowanych przez odstępców (a nawet płacić za książki wcześniej zakupione); bracia
zwrócili się więc do króla Zygmunta Starego, który wydał dekret nakazujący żydowskim
gminom Krakowa, Lwowa i Poznania zakupienie przez nie wszystkich ksiąg będących
„na składzie” u braci Haliczów (dotyczyło to 3.350 woluminów ocenionych na 1.600
złotych). Po zakupie książki te były niszczone, dlatego są one obecnie wielką
bibliograficzną rzadkością.
W latach 1538-1539 Jan Halicz wydrukował kilka hebrajskich książek, między innymi
Orech Chaim i Jore Dea z Arba Turim rabina Jakuba ben Aszera i Seder Naszim z
Miszny. Po roku 1540 Jan i Paweł drukowali książki łacińskie, polskie i niemieckie. W
latach 1540-1541 Paweł wydrukował w Krakowie Nowy Testament w języku
niemieckim, w przekładzie Marcina Lutra, ale hebrajskimi czcionkami. W okresie
późniejszym drukował on książki na Psim Polu koło Wrocławia i w Legnicy. Najstarszy
brat Szmuel po pobycie we Wrocławiu przeniósł się około 1550 roku do Stambułu, gdzie
wrócił do judaizmu i znowu drukował książki hebrajskie. W Krakowie zaś po tym
skandalu przez prawie 30 lat nie było żydowskiej drukarni. Dopiero w roku 1568 Żyd
włoski Jicchak ben Aharon Prostitz (Izaak syn Aarona z Prościejowa) uzyskał od króla
Zygmunta Augusta prawo drukowania ksiąg hebrajskich, a w szczególności Talmudu [*].
Ta najważniejsza wówczas drukarnia żydowska w Polsce (prowadzona później przez jego
synów i drukująca obok dzieł hebrajskich także książki w języku jidysz) istniała do roku
1626. W 1631 roku drukarnię hebrajską otworzył w Krakowie Menachem Nachum
Meisels.

Mojżesz (ben Izrael) Isserles (zm. 1572), zwany ReMU (co jest galicyjską formą
wymowy akronimu utworzonego od Rabi Mosze Isserles) – najsłynniejszy żydowski
uczony w Polsce, naczelny rabin krakowskiej gminy żydowskiej i rektor krakowskiej
jesziwy [*]. Autor wielu dzieł z zakresu żydowskiego religijnego prawa, a także natury
religijnej i filozoficznej; najwybitniejszy aszkenazyjski [*] kodyfikator prawa.
Rodzina rabina Mojżesza Isserlesa pochodziła z Regensburga (Ratyzbony) w Bawarii.
Ojciec Mojżesza Isserlesa, Izrael Isserl, był bankierem i bogatym kupcem; prowadził
rozległe interesy w Koronie i na Litwie (dokąd często jeździł, towarzysząc dworowi króla
Zygmunta Augusta). Mojżesz Isserles urodził się w Krakowie pomiędzy rokiem 1520 a
1525 (choć według innych źródeł nawet w 1530 roku). Studiował w Lublinie w jesziwie
prowadzonej przez rabina Szaloma Szachne (ucznia rabina Jakuba Polaka). Jego
pierwsza żona Gołda była córką jego nauczyciela. Po powrocie do Krakowa został
wybrany naczelnym rabinem Krakowa. Legenda mówi, że kiedy ówczesny biskup
krakowski zakwestionował ten wybór, twierdząc, że Mojżesz Isserles jest na to
stanowisko zbyt młody, to Bóg sprawił, iż młodemu rabinowi w ciągu jednej nocy w
cudowny sposób posiwiała broda.
Korzystając z funduszy rodziny Mojżesz Isserles założył w Krakowie jesziwę, która
wkrótce zdobyła sławę w całym żydowskim świecie. Przybywali do niej wtedy na naukę
żydowscy studenci nie tylko z terenu Polski, ale i z innych regionów Europy środkowej i
wschodniej, np. pochodzący z Niemiec i działający później w Pradze słynny historyk,
matematyk i astronom Dawid Gans (1541–1613), czy też tacy wybitni polscy rabini jak
Mordechaj ben Abraham Jaffe z Poznania (zwany Lewusz, ok. 1535–1612), i Joszua ben
Aleksander Falk ha-Kohen (Katz) ze Lwowa (ok. 1555–1614). Rabin Mojżesz Isserles
był uznanym autorytetem w kwestiach halachy – zwracano się do niego o opinię z
różnych stron żydowskiego świata; jego responsa rabiniczne wydane zostały w Krakowie
w 1640 roku. Poza studiowaniem Tory i Talmudu zajmował się on także filozofią,
astronomią, historią i kabałą, co wytykali mu niektórzy współcześni (między innymi
lubelski rabin Salomon Luria – MaHaRSzaL, który oskarżył go o to, iż z powodu
nadmiernego zajmowania się świeckimi naukami zaniedbuje wiedzę o hebrajskiej
gramatyce). Był także soferem i wiadomo, że własnoręcznie napisał zwój Tory.
W 1552 roku zmarła zarówno młoda żona rabina Mojżesza Isserlesa, jak i jego matka
Dina Małka. Izrael Isserl ufundował wówczas – dla uczczenia ich pamięci – synagogę,
wtedy nazywaną Synagogą Nową, a obecnie (od imienia jego sławnego syna) –
Synagogą ReMU. Druga żona Mojżesza Isserlesa była siostrą rabina Józefa Katza (Józef
ben Mordechaj Gejszom ha Kohen, 1510-1591), autora dzieła Szeirit Josef, wybitnego
specjalisty od żydowskiego prawa związanego z kwestiami finansowymi i handlowymi,
który po śmierci swojego szwagra został rektorem krakowskiej jesziwy.
Pomimo stosunkowo krótkiego życia rabin Mojżesz Isserles jest autorem wiele dzieł.
Jest między nimi Mehir Jain (Cremona 1559), alegoryczny komentarz do Księgi Estery;
napisany on został w 1556 roku w Szydłowie, dokąd rabin Mojżesz Isserles z rodziną
uciekł przed panująca wówczas w Krakowie zarazą. Jego tytuł oznacza „wartość wina”;
napisanie tego dzieła miało być ekwiwalentem wypełnienia przykazania upicia się
podczas święta Purim, co było niemożliwe , z powodu braku w Szydłowie odpowiedniej
ilości wina; oprócz tego został on ofiarowany przez autora jego ojcu jako podarunek na
święto Purim – zamiast wina. Torat ha-Chatat („Tora ofiary oczyszczenia”, Kraków
1569) to omówienie praw dotyczących dozwolonego i zakazanego pożywienia, napisane
w formie komentarza do dzieła Issur we-Hetter (znanego także pod tytułem Szarej Dura)
rabina Izaaka Duerena. Torat ha-Ola („Tora najwyższej ofiary”, Praga 1570) mówi o
symbolice Jerozolimskiej Świątyni i sposobie składania ofiar, zawiera także opinie na
temat filozofii, astronomii i kabały (jako że Świątynia jest pomniejszonym obrazem
całego świata).
Najbardziej istotna jest jednak rola Mojżesza Isserlesa jako kodyfikatora żydowskiego
prawa. W owym czasie mieszkający w mieście Cfat (Safed) w Górnej Galilei rabin Józef
Karo (1488-1575) ułożył zaakceptowany powszechnie przez Żydów kodeks religijnego
prawa. Jako że był on Sefardyjczykiem, przepisy zawarte w obu jego dziełach – w Bet
Josef („Dom Józefa”, Wenecja i Sabbionetta 1550-1559), napisanym w formie
komentarza do Arba Turim rabina Jakuba ben Aszera, i w Szulchan Aruch („Nakryty
stół”, Wenecja 1565) – nie wyrażają poglądów aszkenazyjskich uczonych, ani tym
bardziej `żadnych aszkenazyjskich zwyczajów; opierają się one bowiem całkowicie na
dziełach trzech uczonych: Izaaka Alfasi (RIFa), Mojżesza ben Majmona – Majmonidesa
(RaMBaMa) i Aszera ben Jechiela (ROSza), który był ojcem rabina Jakuba ben Aszera
(Baal ha-Turim). Mojżesz Isserles przygotowywał się wówczas do ułożenia podobnego
kodeksu; jednak po zapoznaniu się z pracami Józefa Karo, zmienił decyzję i postanowił –
zamiast pisania własnego dzieła – przystosować je dla Żydów aszkenazyjskich, tworząc
do nich komentarze-uzupełnienia: Darchej Mosze („Drogi Mojżesza”, za życia Mojżesza
Isserlesa wyszły tylko części tego dzieła; pierwsze pełne wydanie Berlin 1702-1703) do
Arba Turim i Bet Josef, a przede wszystkim Ha-Mapa („Obrus”, Kraków 1571) do
Szulchan Aruch. Jako wspólne dzieło Józefa Karo i Mojżesza Isserlesa, stały się one
„wyrocznią żydowskiego życia”. Kodyfikacja prawa umożliwiała organizację życia
autonomicznych, samorządnych gmin żydowskich, co w ówczesnych warunkach było dla
Żydów w Polsce koniecznością.
Termin „aszkenazyjscy Żydzi” oznaczał do tego czasu tylko Żydów mieszkających na
terenie Niemiec. Podając aszkenazyjską wykładnię prawa, rabin Mojżesz Isserles
sformułował ideę, że Żydzi w Europie Środkowowschodniej stanowią jedną kulturową i
religijną grupę, jednolitą w swoim podejściu do najważniejszych problemów
żydowskiego życia, co stało się decydujące dla określenia tożsamości większości Żydów.
Dzieło Mojżesza Isserlesa miało też kluczowe znaczenie w ustalaniu relacji pomiędzy
halachą [*] – powszechnie obowiązującym prawem, a minhagim – lokalnymi
zwyczajami. Rabin Mojżesz Isserles zmarł w 33 dniu liczenia Omeru (czyli w dzień
święta Lag ba-Omer) w 1572 roku. Dla pobożnych Żydów, którzy pielgrzymują na jego
grób na starym żydowskim cmentarzu w Krakowie, jest on kimś ciągle żywym – po dziś
dzień bowiem kierują się spisanymi przez niego zaleceniami w każdej chwili swojego
życia.

[Z postacią rabina Mojżesza Isserlesa związane są legendy: „STRATA I ZYSK, czyli


O URODZENIU REMU” i „REMU I WESELE W PIĄTKOWY WIECZÓR”; grobu
rabina Mojżesza Isserlesa na starym cmentarzu żydowskim w Krakowie dotyczą legendy:
„DRZEWO NAD GROBEM REMU”, „RABIN SYMCHA BUNAM Z PRZYSUCHY I
GRÓB REMU”]

Eliezer (ben Elijahu) Aszkenazy (1512-1585) – wybitny sefardyjski rabin i uczony,


lekarz.
Urodzony zapewne w Wenecji (chociaż według innych źródeł gdzieś na terenie
Imperium Tureckiego). Studiował w Salonikach, w jesziwie [*] rabina Józefa Taitacaka.
W wieku 26 lat został rabinem w Kairze. W tym okresie zasięgał jego opinii rabin Józef
Karo z Cfatu (Safedu), opracowujący swoje kodeksy prawa talmudycznego i słynny
komentator rabin Mojżesz Alszich; korespondował także z rabinem Mojżeszem
Isserlesem (ReMU) z Krakowa i Salomonem Lurią (MaHaRSzaLem) z Lublina.
Po 22 latach pobytu w Kairze (który opuścił w nieznanych okolicznościach), Eliezer
Aszkenazy objął w 1561 roku stanowisko rabina w Famaguście na Cyprze (odwiedził go
tam podróżnik Eliasz z Pesaro, który określił go jako „chwałę naszego pokolenia” i
zachwycał się jego wiedzą, pobożnością i znajomością dwunastu języków). Po zajęciu w
1570 roku Cypru przez Turków, przeniósł się do Wenecji (z której wyjechał na skutek
sporu z rabinem Samuelem Jehudą Kartzenellenbogenem). Później Później podróżował
po Europie; był m. in. na Krymie i w Pradze (gdzie razem z rabinem Jehudą Löwem ben
Becalelem – MaHaRaLem – założył praską Chewra Kadisza, pierwsze na świecie
bractwo pogrzebowe służące potrzebom całej gminy żydowskiej w danej miejscowości).
Następnie wrócił do Włoch i był rabinem w Cremonie. Od 1578 roku przebywał w
Polsce, najpierw w Poznaniu i Gnieźnie, a pod koniec życia osiedlił się w Krakowie
(gdzie był podobno przewodniczącym sądu rabinackiego). Jego dwa główne dzieła to
obszerny komentarz do Księgi Estery Josef Lekach (Cremona 1576) i komentarz do Tory
Maase Ha-Szem (Wenecja 1583; 2. wydanie Kraków 1584) – w znacznym stopniu oparty
na ideach wyrażonych w filozoficznym dziele More Newuchim („Przewodnik
błądzących”) RaMBaMa (Majmonidesa). Dzieła te przypominają one chodzi o styl i
zawartość komentarze Izaaka Abarbanela. Był także autorem modlitw pokunych i
religijnej poezji (wydanych pod tytułem S(e)lichot u pizmonim w Krakowie i Lublinie w
1618 roku). Miał on również napisać (niezachowany) super-komentarz do komentarza
RaMBaNa (Nachmanidesa) do Tory. Poglądy rabina Eliezera Aszkenazego wywołały w
późniejszym okresie wiele kontrowersji, gdyż negował on prawdziwość opisanych w
Biblii cudów, uważając ich opis za rezultat albo omyłek kopistów, albo za
nieporozumienie. Był on człowiekiem renesansu, wybitnym uczonym – racjonalistą;
władał dwunastoma językami, był znawcą filozofii, fizyki, medycyny. Kiedy nie
sprawował funkcji rabina, zarabiał na życie jako lekarz; świadczy o tym chociażby wąż
Eskulapa – symbol medycyny – umieszczony na jego nagrobku. Ponadto to właśnie
Eliezer Aszkenazy bodaj pierwszy wyraził (już w XVI wieku!) myśl, że wolą Boga jest
pluralizm.

[Z postacią rabina Eliezera Aszkenazego związana jest legenda: „JAK RABIN


ELIEZER ASZKENAZY OPUŚCIŁ EGIPT”]

Natan Nata (ben Szlomo) Spira (1583-1633), od tytułu swego głównego dzieła
zwany Megale Amukot – rabin, kabalista, jeden z pierwszych żydowskich mistyków w
Polsce.
Był człowiekiem bardzo uduchowionym; uważano, że otacza go aura szczególnej
świętości. Sądząc z nazwiska jego rodzina wywodziła się zapewne z miasta Spira
(Speyer) w Nadrenii. Natan Nata Spira był wnukiem Natana ben Szimszona Spiry (zm.
1557), rabina w Grodnie. Studiował pod kierunkiem rabina Meira ben Gedalii z Lublina
(MahaRaMa). Począwszy od 1617 roku był rektorem krakowskiej jesziwy [*] (akademii
talmudycznej), gdzie wykładał Torę, Talmud i komentarze według zasad kabały [*]
praktycznej Arizala – rabina Izaaka Lurii Aszkenazego [który żył w latach 1534-1572,
działał w mieście Cfat (Safed) w Górnej Galilei i uważany jest za najwybitniejszego
nowożytnego żydowskiego mistyka]. Pod koniec życia rabin Natan Nata Spira był także
przewodniczącym krakowskiego sądu rabinackiego. W dziele Megale Amukot
(„Odkrywający głęboko ukryte tajemnice”, wydanym w 1637 roku w Krakowie przez
jego syna) na 252 różne sposoby zinterpretował on ten fragment Pięcioksięgu, w którym
Bóg odmawia błaganiom Mojżesza o pozwolenie wejścia do Ziemi Obiecanej (I rzekł
Wiekuisty do mnie: „Dosyć tobie; nie mów do Mnie więcej w tej sprawie” – Księga
Dewarim (Powtórzonego Prawa 3, 26; jest to początek paraszy Wa-Etchanan).
Zrozumienie zaś tej kwestii może uzmysłowić nam dlaczego żydowski naród nie może
powrócić do Ziemii Izraela. Z ilości interpretacji widać, że żadna interpretacja nie jest na
tyle dobra, aby być jedyną słuszną i prawdziwą. Według jego syna miał zamiar dodawać
kolejne wyjaśnienia, ale głos z nieba powiedział mu „Dosyć tobie”, żądając przerwania
pracy (albowiem numeryczna wartość hebrajskiego użytego w Torze wyrażenia raw lach
– czyli „Dosyć tobie” – jest właśnie 252). Rabin Natan Nata Spira jest także autorem
komentarza do Tory, również zatytułowanego Megale Amukot – wydanego we Lwowie w
1795 roku – a także glos do kodeksu prawa Sefer Ha-Halachos rabina Izaaka Alfasi, glos
do księgi Zohar i okolicznościowych elegii (kinot), związanych z prześladowaniami
Żydów. Był on także autorem dzieła, w którym na tysiąc sposobów wyjaśniał, dlaczego w
rozpoczynającym trzecią księgę Tory (księgę Kapłańską) słowie Wajikra litera alef jest
mniejsza od innych liter (dzieło to nie zostało wydrukowane, a jego rękopis zaginął).
Rabin Natan Nata Spira zajmował się również (w kabalistyczny sposób) astronomią,
matematyką i metafizyką. Mówiono o nim, że tak jak inni ludzie myślą przy pomocy
słów, on myśli poprzez liczby. Jego teść, bogaty kupiec Mojżesz ben Jakub (Jakubowicz,
Jekeles), brat fundatora synagogi Izaaka, zbudował dla niego (zburzoną w okresie II
wojny światowej) małą bożnicę Ojfn bergel („Na Górce”) obok Starej Synagogi. Według
legendy całymi nocami „siedział w swej uczelni i zgłębiał kabalistyczne pisma”, a świeca
w jego oknie była w Żydowskim Mieście „niby latarnią morską na ciemnym morzu. Razu
pewnego świeca zgasła, i tej nocy zgasło życie świętego męża”.

[Z postacią rabina Natana Naty Spiry związane są legendy: „MEGALE AMUKOT I


BACH (I), czyli KLĄTWA”, „JAK MEGALE AMUKOT NIE DAŁ SIĘ SKUSIĆ
SZATANOWI, czyli PRÓBA”, „MEGALE AMUKOT I WYSTEPNI RZEŹNICY”,
„MEGALE AMUKOT I BACH (II), czyli WYPEŁNIONE ŻYCIOWE ZADANIE”;
grobu rabina Natana Naty Spiry na starym cmentarzu żydowskim w Krakowie,
otoczonego szczególną czcią (zwłaszcza przez chasydów) dotyczą legendy: „O
CZŁOWIEKU, KTÓRY CHCIAŁ BYĆ POCHOWANY OBOK MEGALE AMUKOT” i
„ZAMKNIĘCIE NIEBIAŃSKIEJ JESZIWY”]

Joel (ben Szmuel) Sirkes (1561-1640) – jeden z najwybitniejszych żydowskich


uczonych w Polsce, wielki autorytet w zakresie prawa religijnego.
Urodzony w Lublinie, był rabinem w wielu miastach w Polsce i na Litwie (m.in. w
Prużanach, Łukowie, Lubomlu, Międzybożu, Bełzie, Szydłowie i Brześciu nad Bugiem).
W końcu (w 1618 roku) osiadł w Krakowie, gdzie został rektorem tutejszej jesziwy [*], a
później naczelnym rabinem miasta. Według legendy tak częste zmiany miejsca pobytu
wiązały się z jego niezależnością poglądów i niezłomnym charakterem. Gminy
żydowskie wolały zatrudniać jako rabinów ludzi przeciętnych, bardziej skłonnych do
kompromisów – takich, z którymi łatwiej się było dogadać. W swojej jesziwie Joel Sirkes
wykształcił wielu uczniów (niektórych z nich miał utrzymywać z własnych środków
finansowych). Tego, jak wielkim autorytetem cieszył się on w całym żydowskim świecie,
dowodzi fakt, iż Żydzi z różnych krajów często zwracali się do niego z pytaniami (i tak
np. trzech rabinów amsterdamskich pytało go o radę w sprawie „heretyka” Uriela
Acosty).
Rabin Joel Sirkes znany jest również jako BaCh; przydomek ten pochodzi od
akronimu utworzonego od tytułu jego głównego dzieła Bajt Chadasz („Nowy dom”,
Kraków 1631-1639), napisanego w formie komentarza do kodeksu prawa talmudycznego
Arba Turim rabina Jakuba ben Aszera; tytuł pochodzi stąd, że istniał już wówczas „stary
dom” – wcześniejszy komentarz do Arba Turim, napisany przez rabina Józefa Karo i
zatytułowany Bet Josef („Dom Józefa”). W swoim dziele Joel Sirkes ustosunkował się do
najważniejszych problemów związanych z praktycznym zastosowaniem żydowskiego
religijnego prawa. Charakteryzował się on wielką niezależnością poglądów i bardzo
często jego halachiczne orzeczenia były zupełnie odmienne od opinii na ten temat innych
rabinów. Świadczy o tym chociażby ten fakt, że w okresie, kiedy powszechnie przyjętym
kodeksem żydowskiego prawa był już Szulchan Aruch Józefa Karo i Mojżesza Isserlesa
(i to właśnie dzieło było wówczas szeroko dyskutowane i komentowane), Joel Sirkes
odwoływał się do Arba Turim – dzieła starszego i bardziej podstawowego. Joel Sirkes
jest również autorem glos, umieszczanych w każdym wydaniu Talmudu. Napisał on także
Mesziw Nefesz – komentarz do księgi Rut (Lublin 1617); jego responsa rabiniczne
ukazały się w dwóch częściach; jako Szeelot u-T(e)szuwot Bajt Chadasz (Frankfurt 1697)
i Szeelot u-T(e)szuwot Bajt Chadasz ha-Chadaszot (Korzec 1785).

[Z postacią rabina Joela Sirkesa związane są legendy: „MEGALE AMUKOT I BACH


(I), czyli) KLĄTWA”, „O MAŁŻEŃSTWIE TAZA Z CÓRKĄ BACHA”, „BACH
OBOK ŚWIĘTEGO MŁODZIEŃCAI ŚWIĘTY MŁODZIENIEC OBOK BACHA, czyli
NÓŻ W GROBIE” „MEGALE AMUKOT I BACH (II), czyli WYPEŁNIONE
ŻYCIOWE ZADANIE” i „O ŚMIERCI BACHA”](183)

Joszua (Heschel) ben Josef (1590-1648) od tytułu swego głównego dzieła zwany
Megine Szlomo – rabin i rektor krakowskiej jesziwy [*].
Pochodził z Wilna; studiował u rabina Samuela ben Fejbusza z Przemyślu, Meira ben
Gedalii (MaHaRaMa) z Lublina i Joszuy Falka ha-Kohena ze Lwowa. Był rabinem
kolejno w Przemyślu, Tykocinie, Grodnie i we Lwowie. W 1639 roku przeniósł się do
Krakowa i został rektorem tutejszej jesziwy, a po śmierci w 1640 roku rabina Joela
Sirkesa sprawował również obowiązki naczelnego rabina miasta. W 1644 roku gmina
krakowska stanowisko rektora jesziwy powierzyła Gerszomowi Saulowi Jom Tow
Lipmannowi Hellerowi, zwanemu od tytułu swojego najbardziej znanego dzieła Tosefot
Jom Tow. Pensja naczelnego rabina była jednak znacznie wyższa od pensji rektorskiej;
dlatego też Joszua ben Josef – będąc człowiekiem majętnym – zgodził się (ze względu na
trudną sytuację majątkową Jom Tow Lipmanna Hellera) zamienić się z nim funkcją i
wrócić na stanowisko rektora jesziwy, pod tym jednak warunkiem, że nadal będzie
przewodniczył kolegium rabinackiemu.
Rabin Joszua ben Josef wychował wielu uczniów (m. in. Szabataja ha-Kohena,
zwanego Szach). Był przeciwnikiem (rozpowszechnionej w jego czasach) praktyki
opierania halachicznych decyzji tylko na Szulchan Aruch. Jego główne dzieło Megine
Szlomo (Amsterdam 1715) roztrząsa różnice pomiędzy opiniami Rasziego (1040-1105),
najwybitniejszego komentatora Tory i Talmudu, a opiniami jego potomków tosafistów –
opowiadając się po stronie poglądów Rasziego. Stąd tytuł dzieła Megine Szlomo
oznaczający tarcze Salomona (a więc obronę Salomona). Ten „Salomon” to Raszi;
„Raszi” jest bowiem akronimem utworzonym od imienia „Rabbi Szlomo Jicchaki”, czyli
rabin Salomon syn Izaaka. Rabin Joszua ben Josef zajmował się także kabałą i
korespondował na ten temat ze swoim krewnym, znanym kabalistą Samsonem ben.
Pesachem z Ostropola. Według świadectwa jego wnuka, napisał on także komentarz do
dzieła Asara Maamarot rabina Menachema Azarii z Fano; rękopis tego komentarza został
mu jednak ukradziony i wydany później w Amsterdamie pod innym nazwiskiem; Jego
responsa rabiniczne (w których uznaje prymat kodeksu Szulchan Aruch jeśli chodzi o
tradycję polskich Żydów) wydane zostały pod tytułem Szeelot u-T(e)szuwot P(e)nej
Jehoszua (1. tom – Amsterdam 1715, 1. i 2. tom – Lwów 1860).

[Z postacią rabina Joszuy ben Josefa związana jest legenda: „O ŚMIERCI MEGINE
SZLOMO”]

Izaak ben Jakub (Izaak Jakubowicz Izaak Bogaty, Reb Ajzyk reb Jekeles) (zm.
1653) – kupiec i bankier, wieloletni senior krakowskiej Gminy Żydowskiej w pierwszej
połowie XVII wieku (a de facto przewodniczący kolegium seniorów tej gminy).
Jego ojciec Jakub (Jekele) Bogaty, od którego imienia pochodzi nazwisko rodziny,
pożyczył w 1573 roku królowi Zygmuntowi Augustowi kwotę 5.000 złotych. Izaak
wielokrotnie występował w imieniu Gminy Żydowskiej w procesach i w innych
sprawach (m. in. w sprawie przeciwko władzom miejskim Krakowa w 1608 roku). Był
fundatorem otwartej w 1644 roku największej na Kazimierzu barokowej synagogi,
nazwanej od jego imienia synagogą Izaaka (pozwolenie na jej budowę uzyskał w 1638
roku od króla Władysława IV, jednakże jej otwarcie zostało odroczone z powodu
protestów proboszcza kościoła Bożego Ciała księdza Marcina Kłoczyńskiego). Izaak ben
Jakub pożyczał pod zastaw duże sumy Żydom, mieszczanom, szlachcie i dworowi
królewskiemu, a także handlował złotem, srebrem i jedwabiem. Interesy, jak również
stanowisko seniora gminy przejął od niego jeszcze za jego życia syn Mojżesz ben Izaak
(Jakubowicz, Jekeles); w czasie najazdu szwedzkiego wielokrotnie występował on w
imieniu Gminy Żydowskiej w pertraktacjach z polskim dowódcą Stefanem Czarnieckim,
szwedzkimi dowódcami Wirzem i Wittembergiem, a także z księciem Siedmiogrodu
Jerzym Rakoczym, ze szwedzkim królem Karolem Gustawem i z polskim królem Janem
Kazimierzem.

[Z postacią Izaaka ben Jakuba związane są legendy: „O OTWARCIU SYNAGOGI


IZAAKA” i „CO RABIN SYMCHA BUNAM Z PRZYSUCHY OPOWIADAŁ O
ZAŁOŻYCIELU SYNAGOGI IZAAKA”]

Gerszom Saul (ben Natan) Jom Tow Lipmann Heller ha-Lewi (1579-1654) – rabin
w wielu gminach w Czechach, Austrii i Polsce, wybitny uczony aszkenazyjski, od tytułu
swojego najbardziej znanego dzieła zwany Tosefot Jom Tow.
Urodzony w mieście Wallerstein w Bawarii; był uczniem najwybitniejszego praskiego
rabina Jehudy Löwa ben Becalela (1525–1609), zwanego MaHaRaLem. W wieku 18 lat
został mianowany dajanem (sędzią w sądzie rabinackim) w Pradze. Sprawował tę funkcję
przez 28 lat, będąc wówczas bliskim współpracownikiem MaHaRaLa. W 1625 roku Jom
Tow Lipmann Heller został główny rabinem Nikolsburga (czyli Mikulova; była to
najważniejsza żydowska gmina na Morawach). W tym samym roku przeprowadził się do
Wiednia (będąc rabinem w tym mieście przeniósł dzielnicę żydowską z Pierwszego
Dystryktu do Leopoldstadt, gdzie mieściła się aż do II wojny światowej). W 1627 roku
Jom Tow Lipmann Heller został naczelnym rabinem Pragi (gdzie była wówczas
największa gmina żydowska na terenie Rzeszy Niemieckiej). Toczyła się wówczas wojna
trzydziestoletnia – i władze nałożyły na Żydów praskich wysoką kontrybucję na cele
wojenne. Wbrew swojej woli Jom Tow Lipmann Heller musiał decydować o tym, kto ma
ile zapłacić. Ponieważ był człowiekiem uczciwym i sprawiedliwie rozdzielił między
najbogatszych spłatę kontrybucji, narobił sobie z tego powodu wielu wrogów, którzy
bezpodstawnie oskarżyli go o przyjmowanie łapówek. Kiedy nikt nie dał temu wiary, to
oskarżyli go, iż w swoich pismach i kazaniach wielokrotnie obrażał cesarza i religię
chrześcijańską, nadmiernie wychwalając Talmud. Było to oskarżenie grożące bardzo
poważnymi konsekwencjami. 25 czerwca 1629 roku Jom Tow Lipmann Heller został
aresztowany, przewieziony do Wiednia i tam wtrącony do więzienia, po czym skazany na
śmierć. Po wielu interwencjach u dworu wyrok złagodzono – musiał zapłacić olbrzymią
grzywnę (część tej kwoty wyłożył spowinowacony z nim wybitny żydowski finansista
Jakub Bassevi, bankier dowódcy wojsk cesarskich Albrechta Wallensteina) i zabroniono
mu sprawowania funkcji rabina na terytorium państwa Habsburgów. Jego potomkowie
upamiętniali później rocznicę jego uwięzienia postem, a rocznicę wyswobodzenia z
więzienia – wesołym rodzinnym świętem, przypominającym Purim.
Rabin Jom Tow Lipmann Heller przeniósł się wówczas do Polski i zajmował
stanowisko rabina w kilku mniejszych prywatnych miastach (takich jak Niemirów i
Włodzimierz Wołyński). Tam jednak panowała praktyka sprzedawania za pieniądze
zarówno stanowisk rabinackich, jak i innych we władzach gminy. Jom Tow Lipmann
Heller uważał tę praktykę za nieuczciwą – dlatego popadł w konflikt z przywódcami tych
społeczności i zdecydował się przenieść do Krakowa, gdzie inne panowały zwyczaje. Jak
widać ktoś takiej klasy – zarówno jako żydowski uczony, jak i człowiek nieugięcie
broniący swojego stanowiska w kwestiach społecznych – właśnie na krakowskim
Kazimierzu znalazł w końcu swoje miejsce.
W Krakowie po śmierci Joela Sirkesa obowiązki naczelnego rabina sprawował Joszua
ben Josef, zwany od tytułu swojego głównego dzieła Megine Szlomo. Wolne było
stanowisko rektora jesziwy [*], jednakże pensja rektorska była znacznie niższa od pensji
naczelnego rabina. Jehoszua ben Josef był człowiekiem majętnym, podczas gdy cały
majątek Jom Tow Lipmanna Hellera pochłonęła grzywna zapłacona władzom cesarskim.
Dlatego też rabin Joszua ben Josef zgodził się zamienić z nim funkcją i wrócić na
stanowisko rektora jesziwy (zajmowane przez niego za życia Joela Sirkesa), pod
warunkiem wszakże, iż pozostanie on przewodniczącym krakowskiego sądu
rabinackiego. Po śmierci Joszuy ben Josefa w 1648 roku Jom Tow Lipmann Heller
sprawował obie te funkcje – naczelnego rabina miasta i rektora jesziwy.
Jom Tow Lipmann Heller jest autorem bardzo wielu talmudycznych, kabalistycznych,
filozoficznych, matematycznych i astronomicznych prac. Są między nimi Maadanej
Melech we-Lechem Chamudot (Praga 1628) i Maadanej Melech we-Pilpula Charifta
(Praga 1629) – halachiczne komentarze do komentarza rabina Aszera ben Jechiela -
Rosza do Talmudu. Napisał także Curot ha-Bajt (Praga 1602) – na temat opisu Trzeciej
świątyni u proroka Ezechiela, Torat ha-Aszam – komentarz do Torat Chattat rabina
Mojżesza Isserlesa, a w języku jidysz („dla ludzi prostych i kobiet”) Brit Melach
(„Przymierze soli”, Praga, data nieznana, drugie wydanie Kraków 1665) – na temat praw
dotyczących solenia mięsa. Najbardziej znanym jego dziełem jest napisany jeszcze w
stosunkowo młodym wieku komentarz do Miszny Tosefot Jom Tow (Praga 1597, drugie
znacznie rozszerzone wydanie Kraków 1644), umieszczany w każdym wydaniu Miszny –
kiedy wydawana jest bez Gemary – obok komentarza Owadii z Bertinoro; od nazwy tego
dzieła pochodzi jego przydomek (podobnie jak komentarz tosafistów znajduje się w
wydaniu Talmudu obok komentarza Rasziego). Do napisania tego dzieła skłonił go jego
mentor MaHaRaL, który zamyślał reformę żydowskiego nauczania, proponując, aby
Misznę studiowano oddzielnie, wcześniej niż Gemarę; pomimo autorytetu MaHaRaLa
jego projekt reformy nie przyjął się.
Jom Tow Lipmann Heller jest także autorem selichot i pijutim (w których wyrażał
swój żal z powodu śmierci Żydów zamordowanych w Pradze w latach 1618-1620, a
także na Ukrainie podczas powstania Chmielnickiego w 1648 roku). Burzliwe koleje
swojego życia opisał on w autobiografii Megilat Ejwa („Zwój nieszczęść” Wrocław
1818).

[Z postacią rabina Gerszoma Saula Jom Tow Lipmanna Hellera związane są legendy:
„DLACZEGO TOSEFOT JOM TOW POCHOWANY JEST NA SAMYM KOŃCU
CMENTARZA” i „O OTWARCIU SYNAGOGI IZAAKA”]

Abraham Joszua (ben Jakow) Heszel (zm. 1663) – ostatni rabin w okresie
świetności Krakowskiej Gminy Żydowskiej. Ze względu na wielki szacunek, jakim się
cieszył, nazywano go Rebe reb Heszel.
Urodzony w Brześciu nad Bugiem, studiował u swojego ojca, rabina w Brześciu i
Lublinie. Po jego śmierci w 1644 roku został rektorem jesziwy w Lublinie, a następnie
naczelnym rabinem tego miasta. Podczas powstania Chmielnickiego, kiedy wielu Żydów
zostało zamordowanych przez kozaków i sprzymierzonych z nimi Tatarów, rabin Heszel
wydał wiele decyzji pozwalających agunom – żonom, których mężowie zaginęli bez
śladu – na powtórne zamążpójście. W jednym z takich przypadków orzekł na podstawie
zeznań świadków o śmierci niejakiego Jakuba (dziadka słynnego rabina Jakuba Emdena)
i pozwolił wyjść po raz drugi za mąż jego żonie; kiedy w pół roku później ów Jakub
wrócił do domu, rabin Heszel postanowił już nigdy więcej nie zabierać głosu w tego
rodzaju sprawach.
W 1654 roku Abraham Joszua Heszel przeniósł się do Krakowa, gdzie objął
stanowisko naczelnego rabina miasta. W okresie najazdu szwedzkiego udał się (przez
Nikolsburg na Morawach) na dwa lata do Wiednia, gdzie m.in. zbierał pieniądze na
potrzeby swoich doświadczonych przez wojnę współbraci w Polsce (podczas pobytu w
Wiedniu miał być podobno przyjęty na audiencji przez cesarza). Po powrocie do
Krakowa starał się o odbudowę zniszczonej w czasie wojny społeczności. Podczas
procesu Matatiahu Kalahory rabin Abraham Joszua Heszel wzywany był wielokrotnie do
sądu jako świadek i w trakcie tego procesu umarł.
Rabin Abraham Joszua Heszel był znakomitym nauczycielem i wykształcił wielu
uczniów, którzy zostali później wybitnymi rabinami; był uznanym autorytetem
rabinistycznym i zwracano się do niego o opinie w różnych kwestiach nawet z odległych
krajów; angażował się też w działalność społeczną. Przygotował on podobno do druku
wiele dzieł, jednakże z powodu swojej wielkiej skromności żadnego z nich nie
opublikował. Jego opinie, orzeczenia i poglądy zachowały się jednak w licznych dziełach
jego uczniów.

[Z postacią rabina Abrahama Joszuy Heszela związana jest legenda: „DLACZEGO


RABIN ABRAHAM JOSZUA HESZEL NIE WYDAŁ ŻADNEJ KSIĄŻKI”]

Matatiahu Kalahora – prawnuk wybitnego sefardyjskiego uczonego i lekarza


Salomona Kalahory, który przybył w roku 1560 z Włoch do Krakowa i został
nadwornym lekarzem króla Zygmunta Augusta, a później Stefana Batorego. Salomon
Kalahora zajmował się również interesami; razem z Salomonem Hadidą i Abrahamem
Kalahorą (wszyscy trzej wywodzili się z Hiszpanii) prowadził eksploatację złóż soli w
Felsztynie na Rusi – niezbyt skutecznie współzawodnicząc z królewskimi żupami w
Bochni i Wieliczce. Prawnuk Salomona, Matatiahu Kalahora, był lekarzem i aptekarzem.
Wśród jego pacjentów byli także i zakonnicy z krakowskiego klasztoru dominikanów. Na
swoje nieszczęście Matatiahu Kalahora miał zwyczaj wdawać się w długie dyskusje ze
swoimi pacjentami – także i na tematy teologiczne (co w wieloetnicznej i tolerancyjnej
Polsce było powszechnie przyjęte; jednakże po szwedzkim „potopie” sytuacja pod tym
względem diametralnie się zmieniła; wzrastający wówczas fanatyzm religijny i nastroje
ksenofobiczne sprawiły, że takie zachowani przestało być bezpieczne). Kiedy w 1663
roku w kościele dominikanów znaleziono kartkę z bluźnierstwami przeciwko Matce
Boskiej, Matatiahu Kalahora okazał się idealnym podejrzanym. Jego proces wywołał
antyżydowskie rozruchy. Trybunał królewski w Piotrkowie skazał go na śmierć po
wymyślnych torturach. Obcięto mu wargi, spalono prawą rękę, wyrwano język, darto z
niego pasy, a potem – wciąż jeszcze żywego – spalono na stosie; prochem nabito armatę i
wystrzelono na wiwat w powietrze.

Jonatan (ben Natan Nata) Eibenschütz (1690-1764) – mało kto zdaje sobie sprawę
z tego, że ten najsłynniejszy w swoim czasie kabalista, talmudysta i kaznodzieja urodził
się i wychował na krakowskim Kazimierzu i jest spokrewniony z najznamienitszymi
krakowskimi żydowskimi rodzinami (jego pradziadkiem był krakowski rabin Natan Nata
Spira, zwany Megale Amukot).
Jego nazwisko (a raczej przydomek) pochodzi od miasteczka na Morawach, gdzie
rabinem był jego ojciec (dzisiaj nazywa się ono Ivančice). Studiował w Prossnitz
(Prostějovie) i we Wiedniu. W 1708 roku ożenił się z córką rabina Izaaka Spiry,
przewodniczącego sądu rabinackiego w Bunzlau. W 1715 roku osiadł w Pradze, gdzie
został rektorem tamtejszej jesziwy [*] i kaznodzieją; cieszył się tam wielkim szacunkiem
i zyskał wielu zwolenników; od 1736 roku był także dajanem w tym mieście. Podczas
pobytu w Pradze rabin Jonatan Eibenschütz kontaktował się z wieloma przedstawicielami
katolickiego duchowieństwa i inteligencji tego miasta (z którymi dyskutował na
teologiczne i inne religijne tematy). Zaprzyjaźnił się podobno z kardynałem
Hassebauerem i dzięki jego pomocy udało mu się uzyskać pozwolenie na druk Talmudu
(z opuszczeniem jednak tych miejsc, które dotyczyły chrześcijaństwa).
W 1725 roku rabin Jonatan Eibenschütz wziął udział w rzucaniu klątwy na
sabataistów – zwolenników fałszywego Mesjasza Szabataja Cwi. Od 1741 roku był
rabinem w Metzu, a w 1750 roku został rabinem w trzech hamburskich gminach: w
Altonie, Hamburgu i Wansbeck. Jego konkurent do objęcia tego stanowiska, znakomity
uczony Jakub Emden (1697-1776), syn słynnego rabina sarajewskiego, hamburskiego,
amsterdamskiego i lwowskiego Cwi Hirsza Aszkenazego (Chachama Cwi), oskarżył go
wówczas o to, że jest kryptosabataistą. Oskarżenia swoje oparł Jakub Emden m.in. na
analizie tekstów umieszczanych w sporządzanych przez rabina Eibenschütza amuletach,
mających chronić ciężarne kobiety przed śmiercią w czasie porodu. Jonatan Eibenschütz
nie przyznawał się do żadnych związków z herezją sabatajską; podejrzeniom sprzyjały
jednak jego kontakty z różnego rodzaju ludźmi: kabalistami, chrześcijanami, odstępcami
od judaizmu, zwolennikami Haskali [*] (w 1761 roku przyjął u siebie Mojżesza
Mendelssohna i potraktował go z wielkim szacunkiem), a także zachowanie jego synów
(jeden z nich, Wolf, był zdeklarowanym sabataistą). Spór pomiędzy rabinami Jakubem
Emdenem i Jonatanem Eibenschützem podzielił na dwie części cały ówczesny żydowski
świat. Większość niemieckich rabinów opowiedziało się po stronie Jakuba Emdena, zaś
rabinów polskich – po stronie Jonatana Eibenschütza. Sejm Czterech Ziem rzucił nawet
klątwę na Jakuba Emdena i nakazał spalenie jego pism. Szczególnie gorąco poparli
rabina Eibenschütza Żydzi w jego rodzinnym mieście – Krakowie. W 1751 krakowska
gmina żydowska zaprosiła go do objęcia stanowiska naczelnego rabina miasta. Kiedy ten
odmówił przybycia do Krakowa (widocznie w okresie upadku krakowskiej gminy nie
było to wystarczająco atrakcyjne stanowisko dla tak słynnego uczonego i kaznodziei),
naczelnym rabinem Krakowa wybrano jego zwolennika Izaaka Landaua. Historycy po
dziś dzień spierają się na temat związków Jonatana Eibenschütza z sabataizmem: jedni
twierdzą, że był on cały czas kryptosabataistą; inni sądzą, że był związany z sabataizmem
podczas studiów w Prossnitz i początków pobytu w Pradze, że były to błędy młodości, od
których później się odciął; jeszcze inni uważają, że zarzuty Jakuba Emdena były
oszczerstwem, podyktowanym zawiścią.

Kalman Kalonimus Epstein, zwany od tytułu swojego głównego dzieła Maor wa-
Szemesz (1851-1823) – przywódca chasydzki [*]; twórca nowych metod ekstatycznej
modlitwy.
Urodzony w Nowym Korczynie, jako dziecko przeniósł się z rodzicami do Krakowa.
Kiedy przywódca ruchu chasydzkiego rabin Elimelech z Leżajska (1717-1787) odwiedził
Kraków, Kalman Kalonimus Epstein zachwycił się jego naukami. Udał się do Leżajska,
gdzie został ulubionym uczniem rabina Elimelecha; był później także uczniem
chasydzkiego rabina Jakuba Izaaka ha-Choze (Jasnowidza) z Lublina (1745–1815). W
1785 roku rabin Kalman Kalonimus Epstein zorganizował w Krakowie pierwszą grupę
chasydów, którzy modlili się „wśród śpiewów, skoków, pląsów i klaskania w ręce”.
Spotkało się to ze zdecydowanym oporem ze strony tutejszej gminy żydowskiej.
Krakowski rabin Izaak ben Mordechaj ha-Lewi i krakowski bejt din (sąd rabinacki) dwa
razy (w latach 1786 i 1797) rzucali klątwę na chasydów, „którzy pragną zbudować
oddzielny ołtarz, odmienić tekst modłów, ustanowionych przez rabinów i aprobowanych
przez rabina krakowskiego Mojżesza Isserlesa, wprowadzić odmienne melodie, robić
grymasy podczas modlitwy itp. Wszak nasi ojcowie nigdy nam nie opowiadali o tym, aby
kiedykolwiek ktoś chciał odmienić słowo lub nawet pół słowa w modłach, a teraz oto –
dla wielkich naszych grzechów – powstali nowatorowie, nie znający Talmudu, ludzie
młodzi wiekiem (...) ubodzy na duchu (...) i oni to postanowili zbudować własny ołtarz,
odmienić dawne teksty, tworzyć oddzielne grupy dla odprawiania modłów, przy czym
jedni z nich kiwają głowami, inni klaszczą w dłonie, inni nachylają głowy jak trzcina(...)
Oni to mówią, że Talmud nie stanowi istoty religii naszej, lecz kabała [*] (Zohar), a
pluskają się w wodzie jak ptactwo niebieskie i przedłużają modlitwy, aż słońce staje w
południu (...) burzą podstawy nauki o porach modłów, ustanowione przez naszych ojców”
(jest to cytat z tekstu jednej z tych klątw; tekst drugiej klątwy nie jest znany; być może
było to powtórzenie klątwy rzuconej na chasydów przez Gaona z Wilna). Kalman
Kalonimus Epstein przeniósł się wówczas na jakiś czas do Nowego Korczyna, po czym
wrócił do Krakowa. Główne jego dzieło Maor wa-Szemesz (Wrocław 1842) to jedna z
podstawowych chasydzkich książek; napisana w formie komentarza do Pięcioksięgu
Mojżesza, zawiera m.in. opis życia i działalności wielu przywódców ruchu chasydzkiego
w tamtej epoce. Jego z jego synów, Aaron Epstein (zm. 1882), kontynuował
zapoczątkowane przez ojca dzieło rozpowszechniania chasydyzmu w Krakowie i
zachodniej Galicji. Pierwszą chasydzką modlitewnię w Krakowie w Krakowie przy ulicy
Józefa (obok Starej Synagogi) od jego imienia nazywano Reb Aaron klojz. Groby ich obu
– ojca i syna – na cmentarzu przy ulicy Miodowej w Krakowie są celem chasydzkich
pielgrzymek. Inny syn Kalmana Kalonimusa Epsteina, Josef Baruch (1785-1867),
uważany za cudotwórcę i nazywany Giter jid, osiadł w Nowym Korczynie, gdzie
utworzył znaczący ośrodek chasydzki.

[Z postacią rabina Kalmana Kalonimusa Epsteina związana jest legenda: „JAK MAOR WA-
SZEMESZ ZOSTAŁ ULUBIONYM UCZNIEM RABINA ELIMELECHA Z LEŻAJSKA”]

Dow Ber Meisels (1798-1870) – rabin krakowski i warszawski, polski patriota,


zwolennik ścisłej współpracy Polaków i Żydów.
Urodzony w Szczekocinach, pochodził ze znanej rabinackiej rodziny (był potomkiem
rabina Mojżesza Isserlesa). Dzieciństwo i młodość spędził w Kamieńcu Podolskim, gdzie
jego ojciec sprawował urząd rabina. Dow Ber studiował pod jego kierunkiem, a w 1820
roku przeniósł się do Krakowa. Tutaj ożenił się z córką bogatego kupca Zalmana
Bornsteina i założył razem z teściem „dom eksportowy”. W 1832 roku został wybrany
naczelnym rabinem Krakowa. Funkcje tę sprawował przez 24 lata (nie przestając zresztą
nadal prowadzić działalności handlowej). Kontrkandydat do tego stanowiska, rabin Saul
Landau (popierany głównie przez chasydów [*]), nie zgodził się z tym wyborem i jego
zwolennicy ustanowili własny bejt din (sąd rabinacki), który nie uznawał orzeczeń sądu
rabina Meiselsa. Sądy te różniły się bardzo w opiniach – często tego, co było dozwolone
przez jeden z nich, zakazywał ten drugi sąd. Obaj rabini byli w konflikcie ze
zwolennikami żydowskiego Oświecenia – Haskali i z rosnącym wówczas w siłę
postępowym judaizmem.
Rabin Dow Ber Meisels był wybitnym żydowskim uczonym; jest on autorem m.in.
dzieła Chiduszej MaHaRaDaM (Warszawa 1870), będącego komentarzem do Sefer ha-
Micwot RaMBaMa – rabina Mojżesza ben Majmona – Majmonidesa; oprócz tego jednak
zawsze angażował się także w działalność społeczną – przede wszystkim na rzecz
żydowskiej społeczności, chociaż nie tylko. W 1830 roku Dow Ber Meisels finansował i
organizował dostawy broni i amunicji dla uczestników powstania listopadowego. Kiedy
został naczelnym rabinem Krakowa, walczył z Senatem Wolnego Miasta Krakowa o
prawa Żydów (udało mu się wówczas m.in. zapobiec projektowanemu przez Senat
przebiciu ulicy przez teren Starego Cmentarza Żydowskiego). Poparł rewolucję
krakowską w 1846 roku, a podczas Wiosny Ludów w 1848 roku był m.in. członkiem
delegacji adresowej do Wiednia, radnym miasta Krakowa i posłem do parlamentu
austriackiego (który obradował wówczas w Kromieryżu). Słynna stała się jego
odpowiedź na pytanie przewodniczącego parlamentu, dlaczego usiadł po lewej stronie
Sali, razem z przedstawicielami lewicowej opozycji: Juden haben keine Rechte („Żydzi
nie mają żadnych praw”).
Począwszy od połowy XIX wieku w Krakowie zmniejszała się liczba zwolenników
rabina Dowa Bera Meiselsa, rosły natomiast szeregi jego ideowych pracowników z obu
stron: jednej strony – chasydów, a z drugiej – postępowych Żydów. Dlatego też w 1856
roku zdecydował się on objąć zaproponowane mu stanowisko naczelnego rabina
Warszawy, która była już wówczas największym żydowskim miastem w Europie.
Ponieważ jednak w rabinicznej hierarchii Kraków zajmował znacznie pocześniejsze
miejsce niż Warszawa, więc Dow Ber Meisels używał odtąd zawsze tytułu „rabin
krakowski zamieszkały w Warszawie”. Podczas wydarzeń poprzedzających wybuch
powstania styczniowego, rabin Meisels brał udział w patriotycznych manifestacjach
(widzimy jego postać na – znajdującym się w zbiorach Muzeum Narodowego w
Krakowie – obrazie Aleksandra Lessera, przedstawiającym pogrzeb na Cmentarzu
Powązkowskim w Warszawie pięciu ofiar antycarskiej demonstracji). W październiku
1861 roku w proteście przeciwko polityce władz, a zwłaszcza przeciwko sprofanowaniu
przez tłumiących demonstracje kozaków kilku warszawskich kościołów, ogłoszono
zamknięcie wszystkich kościołów w Warszawie. Rabin Dow Ber Meisels (razem z
postępowymi rabinami Izaakiem Kramsztykiem i Markusem Jastrowem) nakazał na znak
solidarności zamknąć także warszawskie synagogi. Został z tego powodu aresztowany,
osadzony w warszawskiej Cytadeli, a po kilkumiesięcznym śledztwie zmuszony w lutym
1862 roku do wyjazdu z Warszawy. Przebywał wówczas najpierw w Katowicach, potem
we Wiedniu, a od maja – w Krakowie. We wrześniu 1862 pozwolono mu wrócić na swoje
stanowisko do Warszawy. Po stłumieniu Powstania Styczniowego musiał na krótko
opuścić Warszawę, a po powrocie został objęty dozorem policyjnym i jego działalność
społeczna została przez władze znacznie ograniczona Pogrzeb rabina Meiselsa na
cmentarzu żydowskim w Warszawie w lutym 1870 roku stał się wielką patriotyczną
manifestacją.
Maurycy Gottlieb (1856-1879) – najbardziej znany polsko-żydowski malarz.
Urodzony w Drohobyczu, w rodzinie naftowego przemysłowca. Malarstwem
zajmowali się również jego bracia: Filip, Marcin (1867-1936) i Leopold (1883-1934).
Naukę malarstwa rozpoczął we Lwowie w pracowni M. Godlewskiego (równocześnie
uczęszczał do gimnazjum, z którego został usunięty za skarykaturowanie jednego z
nauczycieli, i egzamin kończący szkołę zdał eksternistycznie w Stryju). W roku 1873 –
podczas studiów w wiedeńskiej akademii – zapoznał się z twórczością Jana Matejki.
Skłoniło go to do przeniesienia się do Krakowa, gdzie rozpoczął studia pod kierunkiem
Matejki w tutejszej Szkole Sztuk Pięknych. Na skutek antysemickiego wystąpienia
jednego ze studentów szkoły wyjechał z Krakowa. Przebywał następnie we Wiedniu, w
Monachium i w Rzymie. Wiosną 1879 roku wrócił do Krakowa. Latem tegoż roku
zachorował na anginę ropną. Zmarł w szpitalu św. Łazarza w wieku zaledwie 23 lat, w
nocy z 16 na 17 lipca 1879 roku. Pochowany został na cmentarzu przy ulicy Miodowej w
Krakowie.
Na namalowanym rok przed śmiercią w Rzymie obrazie „Żydzi modlący się w
synagodze podczas Jom Kipur” – obecnie znajdującym się w Muzeum Sztuki w Tel-
Awiwie –malarz przedstawił trzy swoje autoportrety: jako dziecka, jako młodzieńca i w
wieku męskim. Pośrodku kompozycji widzimy starego Żyda ze zwojem Tory w rękach.
Na powieszonej na Torze tarczy Maurycy Gottlieb napisał, że jest ona darem za jego
duszę. Podobno ojciec malarza odwiedził go w jego pracowni i był tak tym przerażony,
że nakłonił go do zamalowania złowróżbnego napisu; kiedy jednak ojciec odszedł,
malarz ponownie umieścił ten napis na swoim obrazie.
Maurycy Gottlieb był pierwszym i najbardziej bodaj znanym malarzem żydowskim w
Polsce – i w pewnym sensie utorował drogę (do tego czasu zagrodzoną przez pochodzący
z Tory zakaz „czynienia sobie wizerunku”) wielu utalentowanym malarzom żydowskim;
większość z nich studiowała w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Rozdarty
pomiędzy swoją żydowskością i polskością, pragnący pogodzić te dwie obce sobie
tradycje, uosabiał dylematy zasymilowanych Żydów swojej epoki. Malował portrety (w
tym liczne autoportrety), sceny z historii Polski i z historii żydowskiej, ilustracje do
dramatu „Natan Mędrzec” Gottholda Ephraima Lessinga, sceny z Biblii i Ewangelii
(którymi zainteresował się pod wpływem lektury Historii Żydów Henryka Graetza),
sceny orientalne i z żydowskiego życia. Wiele jego obrazów uległo zniszczeniu podczas
II wojny światowej; te, które się zachowały, znajdują się w muzeach polskich, izraelskich
i w kolekcjach prywatnych na całym świecie. W galerii krakowskiego Muzeum
Narodowego w Sukiennicach znajduje się między innymi jego najbardziej znany
autoportret zatytułowany „Ahaswer” i portret Ignacego Kurandy, wybitnego
żydowskiego działacza z Wiednia, zaś w Muzeum Historycznym w Starej Synagodze –
wykonana przez jego młodszego brata Marcina kopia zaginionego podczas II wojny
światowej słynnego obrazu „Shylock i Jessica”.

Szymon Sofer (Schreiber, 1820-1883) – rabin, duchowy i polityczny przywódca


„tradycyjnego obozu” Żydów w Galicji.
Jego ojcem był słynny Mojżesz Sofer z Frankfurtu nad Menem, zwany Chatam Sofer
(1762-1839), rabin w Mattersdorfie na Węgrzech (obecnie Mattersburg w Burgenland,
Austria), a od 1806 roku – w Preszburgu (obecnie: Bratysława, stolica Słowacji) , gdzie
założył najważniejszą na terenie Austro-Węgier jesziwę [*]; jego matka była córką Akiby
Eigera (1861-1837), rabina we Frylandzie Marchijskim (Maerkisch Friedland, obecnie:
Mirosławiec) i w Poznaniu. Szymon Sofer był w latach 1848-1860 rabinem w
Mattersdorfie; w 1860 roku został nominowany naczelnym rabinem Krakowa, który to
urząd sprawował do śmierci. Wybrany na to stanowisko głosami mitnagdim
(tradycyjnych Żydów sprzeciwiających się chasydom) i niektórych maskilów
(zwolenników Haskali [*], oświeconych i postępowych Żydów), zakończył spory
pomiędzy chasydami [*] i mitnagdim, organizując „zjednoczony front” obu tych grup
przeciwko wspólnemu wrogowi – maskilom. Współpracował w tym celu z cadykami z
Bełza i Nowego Sącza. Sprzeciwiał się budowie w Krakowie synagogi postępowej –
Templu. W roku 1878 Szymon Sofer założył (razem z rabinem Joszuą Rokeachem,
cadykiem z Bełza) ogólnogalicyjskie religijne stronnictwo Machzike ha-Dat (walczące z
wpływami maskilów) i od roku 1879 był z jego ramienia posłem do parlamentu we
Wiedniu (wybrany został z okręgu Śniatyń-Kołomyja-Buczacz). W parlamencie wszedł
w skład Koła Polskiego. W 1862 był współorganizatorem lwowskiego zjazdu rabinów,
którzy opracowali projekty statutu żydowskich gmin wyznaniowych; ten bardzo
konserwatywny projekt m.in przyznawał pełne prawa wyborcze tylko tym Żydom, którzy
przestrzegają przepisów zawartych w kodeksie Szulchan Aruch i został odrzucony przez
Radę krakowskiej gminy jako „niezgodny z duchem i tradycją judaizmu”. Rada
odmówiła także poparcia protestu rabina Szymona Sofera przeciwko projektowanemu
przez Ministerstwo Wyznań i Oświaty w Wiedniu wprowadzeniu cemzusu wykształcenia
publicznego dla rabinów gminnych.
Rabin Szymon Sofer zmarł na atak serca 23 marca 1883 i pochowany został na
cmentarzu przy ulicy Miodowej w Krakowie. Jego wnuk (syn jego córki Rejzel) Józef
Nehemiasz Kornicer (1880-1933) był ostatnim przed II wojną światową naczelnym
rabinem krakowskiej gminy żydowskiej.

[Z postacią rabina Szymona Sofera związana jest opowieść: „RABIN SZYMON


SOFER I ZAGINIONA MONETA”]

Ignacy Krieger (1817-1889) – pionier krakowskiej fotografii.


Urodzony w Mikołaju koło Wadowic; po pobycie w Lipniku koło Białej, w 1860 roku
osiedlił się w Krakowie i otworzył studio fotograficzne przy ulicy Grodzkiej 13. Wykonał
tam wiele fotografii portretowych, przede wszystkim Żydów, mieszczan, chłopów z
okolic Krakowa, górali z Podhala, Hucułów, Cyganów i przedstawicieli różnych
zawodów rzemieślniczych. W 1864 roku, po przeniesieniu studia do kamienicy na rogu
Rynku Głównego i ulicy św. Jana, porzucił powszechnie wówczas uprawianą fotografię
portretową dla dokumentalnej (fotografował m. in. zwyczaje i obrzędy ludowe, roboty
publiczne, targowiska miejskie, ćwiczenia Straży Pożarnej i Pogotowia Ratunkowego).
Jako pierwszy zaczął fotografować miejski krajobraz Krakowa, wydając m.in. w dużej
ilości tzw. krajowidoki – pocztówki z widokami Krakowa, które z powodzeniem
sprzedawał. Przedstawiały one panoramy miasta, widoki placów, ulic, obiektów
sakralnych i świeckich, detale architektoniczne, wyposażenie wnętrz kościelnych i
pałacowych, prace restauracyjne przy krakowskich zabytkach, dokumenty i pieczęcie,
rysunki Michała Stachchowicza). Po śmierci Ignacego Kriegera jego dzieło
dokumentowania zabytków Krakowa i okolic kontynuował syn Natan (1844-1903).
Wykonywał on m.in. zdjęcia na zlecenie Towarzystwa Miłośników Historii i Zabytków
Krakowa (którego był czynnym członkiem), Akademii Umiejętności, Uniwersytetu
Jagiellońskiego, Biblioteki Jagiellońskiej, Muzeum Narodowego, Akademii Sztuk
Pięknych, a także ilustrował artykuły i rozprawy w wydawanym przez Towarzystwo
„Roczniku Krakowskim”. Amalia Krieger (1846-1928), która prowadziła zakład po
śmierci brata, w roku 1926 ofiarowała miastu Kraków cały zbiór szklanych klisz i
wyposażenie studia, a także ustanowiła fundację, której celem miało być
przechowywanie i właściwe wykorzystywanie klisz, a także kształcenie fotografów. Po
dłuższej „tułaczce” z jednej instytucji do drugiej te klisze, które nie uległy zniszczeniu,
znalazły schronienie w Muzeum Historycznym Miasta Krakowa (wyposażenie atelier
gdzieś „po drodze” zaginęło). Dzięki fotografiom Ignacego Kriegera i jego dzieci wiemy,
jak wyglądał Kraków przed okresem burzliwych przemian i w ich trakcie – w drugiej
połowie XIX wieku i w początkach XX wieku.

Ludwik Gumplowicz (1838-1909) – socjolog, prawnik, historyk; profesor


uniwersytetu w Grazu, „najrozsądniejszy i najmniej skrajny spośród darwinistów
społecznych”.
Syn Abrahama Gumplowicza (1803-1876), wybitnego maskila i przedstawiciela
krakowskiej inteligencji żydowskiej, właściciela pierwszej wypożyczalni książek na
Kazimierzu, jednego z założycieli krakowskiego Stowarzyszenia Żydów Postępowych i
inicjatorów zbudowania krakowskiej Synagogi Postępowej – Templu. Rodzina
Gumplowiczów brała udział w powstaniu styczniowym. Ludwik Gumplowicz ukończył
Gimnazjum św Anny i Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Studia zakończył
w Wiedniu. Po obronie doktoratu na Uniwersytecie Jagiellońskim pracował jako prawnik
we Lwowie, Wiedniu i Krakowie.
Ludwik Gumplowicz był zwolennikiem asymilacji Żydów; swoje poglądy na ten
temat wyraził w jednym z ośmiu „Listów z Wiednia”, wydanych w 1867 roku. W tym
samym roku wydał także rozprawę „Ustawodawstwo polskie względem Żydów”,
pionierską pracę w tym zakresie. W roku 1868 władze Uniwersytetu Jagiellońskiego
odmówiły mu habilitacji, która umożliwiłaby mu otrzymanie posady docenta historii
prawa. W latach 1869-1873 redagował liberalno-demokratyczny dziennik „Kraj” (który
miał być przeciwwagą dla konserwatywnego „Czasu”, w końcu jednak zbankrutował).
Skutkiem niepowodzenia starań o katedrę na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie
(spowodowanego jego nazbyt liberalnymi i postępowymi poglądami jak na
konserwatywną wówczas linię tej uczelni) w roku 1875 zdecydował się na wyjazd do
Grazu, gdzie po uzyskaniu habilitacji został docentem, w roku 1882 profesorem
nadzwyczajnym, a w roku 1893 (po zmianie w roku 1889 wyznania na ewangelicko-
augsburskie) profesorem zwyczajnym. „Jako jeden z pierwszych osiągnął pełną
emancypację socjologii od nauk niespołecznych przez położenie nacisku na to, że
zjawiska społeczne są swoiste i mogą być rozumiane tylko przez odwołanie się do
społecznych przyczyn”. Uważał, że „zasadniczym czynnikiem rozwoju społecznego jest
konflikt między grupami ludzkimi. Konflikt stanowi również zarazem istotną treść
dziejów”. Genezę państwa i władzy wywodził Gumplowicz od podboju. Tezy te rozwijał
w licznych publikacjach. Jego poglądy wpłynęły zarówno na wielu polskich socjologów i
historyków, jak i na przedstawicieli tzw. Żydowskiej szkoły historycznej (m. i. Majer
Bałaban, Mojżesz Schorr, Izaak Schiper).
W roku 1909 – będąc nieuleczalnie chory na raka– zdecydował się razem z żoną na
popełnienie samobójstwa. Pochowany został na cmentarzu ewangelickim we Wiedniu.
Razem z nim pochowany jest zmarły także śmiercią samobójczą jego syn Maksymilian
Gumplowicz (1864-1897), historyk polskiego średniowiecza, który pierwszy wysunął
hipotezę, że mieszkający w Polsce Żydzi są potomkami Chazarów.

Józef Fiszer (Josef Fischer, 1840-1914) – chazan (kantor) w krakowskiej synagodze


postępowej (Templu), księgarz, drukarz, wydawca książek i czasopism.
W 1876 roku Józef Fiszer otworzył w Krakowie księgarnię, a w 1877 – antykwariat i
płatną wypożyczalnię książek W roku 1880 założył drukarnię przy ulicy Grodzkiej 62,
gdzie drukował dzieła najwybitniejszych hebrajskich i żydowskich pisarzy i poetów,
takich jak m.in. Achad ha-Am (Aszer Ginzburg, 1856-1927), Icchok Lejb Perec (1852-
1912), Mendele Mojcher Sforim (Szalom Abramowicz, 1835-1917), Szolem Alejchem
(Szalom Rabinowicz, 1859-1916), Dawid Friszman (1859-1922), Chaim Nachman
Bialik (1873-1934), Józef Gedalia Klausner (1874-1958), Szalom Asz (1880-1957).
Wszyscy oni żyli na terenie Imperium Rosyjskiego, gdzie cenzurowano każdą publikację
– dlatego woleli wydawać swoje dzieła u Józefa Fiszera w Krakowie, gdzie cenzura
prawie że nie istniała. Józef Fiszer drukował również większość religijnej literatury
związanej z postępowym judaizmem, m.in. jedyny żydowski przekład ksiąg Tanachu
(Biblii) na język polski dokonany przez rabina Wielkiej Synagogi przy ulicy Tłomackie
w Warszawie Izaaka Cylkowa (1841-1908), a także cały szereg hebrajskich czasopism
(m.in. Ha-Sziloah, Ha-Tor, Ha-Z’man, Ha-Magid) i wszystkie książki wydawnictw
Achiasaf i Tuszija z Warszawy i Moria z Odessy. W okresie przed pierwszą wojną
światową była to zapewne najważniejsza hebrajska drukarnia i wydawnictwo na świecie.

Wilhelm Feldman (1868-1919) – pisarz, publicysta, krytyk literacki, historyk,


historyk literatury, działacz niepodległościowy.
Urodzony w Zbarażu, w ubogiej rodzinie chasydzkiej, większą część aktywnego
okresu życia (od 1889 roku) spędził w Krakowie. Uczył się w chederze, wykształcenie
ogólne zdobył jako samouk i wolny słuchacz uniwersytetu berlińskiego. Był
zwolennikiem i propagatorem całkowitej asymilacji Żydów. Idei tej poświęcił wiele
rozpraw – m.in. „O żargonie żydowskim” (1891), „Stosunek Mickiewicza do Żydów”
(1891), „Asymilatorzy, syjoniści i Polacy” (1893), „Żydzi w powieściach Elizy
Orzeszkowej” (1896), „Kościuszko i Berek Joselewicz” – i artykułów w prasie, m.in. w
redagowanych przez siebie czasopismach „Dziennik Krakowski” (1896-1897) i
„Krytyka” (1901-1914). W wielu utworach literackich krytykował tradycyjne
ortodoksyjne środowiska żydowskie, m.in. w powieściach „Piękna Żydówka” (1888) i
„Żydziak” (1889), w „Nowelach i obrazkach” (1889), w sztukach „Sądy Boże” (1899)
i „Cudotwórca” (1901). Był sekretarzem stowarzyszenia Aguda Achim („Przymierze
Braci”), wydającego asymilatorski tygodnik „Ojczyzna”, a później fundacji barona
Maurycego Hirscha (dążącej do „uobywatelnienia Żydów”). W literaturze polskiej zajął
wybitne miejsce jako krytyk i historyk literatury, ściśle związany z literacką formacją
Młodej Polski. W kolejnych wydaniach dzieła „Współczesna literatura polska”
(pierwsze wydanie wyszło w 1902 roku pod tytułem „Piśmiennictwo polskie ostatnich
lat dwudziestu”) umieszczał ostre i nieraz stronnicze opinie o żyjących pisarzach, co
powodowało gwałtowne spory i polemiki (podczas których używano nie tylko
merytorycznych argumentów; przeciwnicy Feldmana często atakowali go z
antysemickich pozycji, zaś bronili go zwolennicy asymilacji Żydów; polemikę, która
wywiązała się w 1908 roku po piątym wydaniu dzieła ironicznie skomentował Tadeusz
Boy-Żeleński znanym wierszem „Głos rozjemczy w sprawie pana Wilhelma
Feldmana contra Rosner, Żuławski, Tetmajer etc. etc.”). Bunt przeciwko
ograniczeniom tradycyjnego życia żydowskiego doprowadził go w końcu – wobec
załamania się nadziei na asymilację Żydów w Polsce – do opowiedzenia się za polską
świadomością narodową. W ostatnim okresie życia zajmował się polityczną działalnością
niepodległościową; był wówczas inicjatorem powołania Komisji Tymczasowej
Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych, współorganizatorem Strzelca i
DrużynStrzeleckich, żołnierzem Legionów Polskich, dyrektorem biura prasowego
Naczelnego Komitetu Narodowego w Berlinie. Jego ostatnie dzieła to m.in.
„Stronnictwa i programy polityczne Galicji 1846-1906 (1907) i „Dzieje polskiej
myśli politycznej w okresie porozbiorowym” (1914-1920). Zmarł w Rabce 25
października 1919 roku; na łożu śmierci przeszedł na katolicyzm. Pochowany jest na
cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Syn Wilhelma Feldmana, wybitny historyk Józef
Feldman (1899-1946), był profesorem historii nowożytnej na Uniwersytecie
Jagiellońskim. Namalowane przez Stanisława Wyspiańskiego portrety obu Feldmanów
znajdują się w Muzeum Wyspiańskiego w Krakowie.

Józef Sare (1850-1929) – inżynier, budowniczy, architekt, wieloletni wiceprezydent


Krakowa.
Urodzony w Chorowicach koło Krakowa. Jako młody człowiek pomagał w produkcji
amunicji dla powstania styczniowego. Studiował w krakowskim Instytucie Technicznym,
a potem na politechnice we Wiedniu, gdzie w 1869 roku uzyskał dyplom inżyniera.
Mieszkając od 1881 roku w Krakowie, był zaangażowany był w większość istotnych
budów w tym mieście w czwartej ćwierci XIX wieku i pierwszej ćwierci XX wieku. Jako
architekt odwoływał się do form historycznych. Zaprojektował m. in budynki Collegium
Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego (1893-1896), Gimnazja im. Króla Jana III
Sobieskiego (1996-1898) i św. Anny (obecnie Liceum im. Bartłomieja Nowodworskiego,
1897-1899), Collegium Agronomicum (1908-1911). Oprócz tego nadzorował budowę
wielu wznoszonych w Krakowie gmachów, m. in. Collegium Novum, Poczty Głównej,
Starostwa (obecnie Urzędu Wojewódzkiego). Zasiadał także w komisjach wielu
konkursów architektonicznych, m. in. na projekt Teatru Miejskiego. Józef Sare był
członkiem Krakowskiego Towarzystwa Technicznego; w latach 1884-1892 wchodził w
skład jego zarządu, a w latach 1889-1992 sprawował urząd prezesa. W 1893 roku objął
kierownictwo Oddziału Technicznego Starostwa w Krakowie, gdzie pracował do
przejścia na emeryturę w 1917 roku.
W 1902 Józef Sare został radnym, a w 1905 wybrano go na wiceprezydenta Krakowa
(na osiemdziesięciu radnych głosowało na niego siedemdziesięciu siedmiu). Funkcję tę
pełnił aż do śmierci, przez 24 lata, kładąc wielkie zasługi dla rozwoju miasta.
Uczestniczył w reorganizacji magistratu i tworzeniu koncepcji Wielkiego Krakowa. Od
1907 roku był posłem na Sejm Krajowy; początkowo był członkiem koła
konserwatystów, a potem klubu Polskiego Stronnictwa Demokratycznego. Partię tę
reprezentował podczas I wojny światowej w Naczelnym Komitecie Narodowym. Po
wyborze w 1911 prezydenta Krakowa Juliusza Lea do Parlamentu Wiedeńskiego,
wiceprezydenci Józef Sare i Henryk Szarski faktycznie kierowali pracami zarządu
miasta. W 1914 roku, podczas ofensywy wojsk rosyjskich, Józef Sare nadzorował
ewakuację miasta. Z jego inicjatywy w 1918 roku Kraków (razem z Tarnowem i
Lwowem) nabył kamieniołomy pod Krzeszowicami, Chrzanowem i Libiążem, tworząc
spółkę „Kamieniołomy Miast Galicyjskich”, a w 1919 roku zakupił udziały w
kopalniach, tworząc firmę „Jaworznickie Komunalne Kopalnie Węgla”. Józef Sare stał
na czele obu tych przedsiębiorstw. W 1926 roku Józef Sare pełnił obowiązki prezydenta
Krakowa (do wyboru na to stanowisko Karola Rollego).
Pomimo licznych zajęć Józef Sare utrzymywał cały czas związki z żydowską
społecznością Krakowa. Będąc doradcą do spraw technicznych krakowskiej Gminy
Żydowskiej, miał udział w budowie siedziby Gminy, w rozbudowie Szpitala
Żydowskiego, w przebudowie Starej Synagogi i Templu, a także w wytyczaniu Nowego
Cmentarza. W ostatnim okresie I wojny światowej i bezpośrednio po jej zakończeniu
działał w różnych organizacjach pomagających ludności żydowskiej[, takich jak:
Krajowy Komitet Opieki nad Sierotami Żydowskimi, Zjednoczony Komitet Żydowski
dla Ochrony Ludności Żydowskiej, Komitet dla Opieki nad Dziećmi Żydowskimi
Uchodźców z Galicji Wschodniej, Komitet Pomocy dla Ofiar Pogromów na Ukrainie,
Komitet Obywatelski dla Niesienia Pomocy Akademikom Żydowskim]. W 1919 roku był
inicjatorem zjazdu niesyjonistycznych działaczy w Krakowie, na którym powołano
Związek Stronnictw Żydowskich. Po utworzeniu Zjednoczenia Polaków Wyznania
Mojżeszowego, wszedł w skład jego Rady Naczelnej. Józef Sare pochowany został na
cmentarzu przy ulicy Miodowej w Krakowie. W zbiorach Muzeum Narodowego w
Krakowie znajduje się portret Józefa Sarego, namalowany przez Jacka Malczewskiego, i
portret jego żony Celiny, namalowany przez Józefa Mehoffera.
Józef Sare nie był bynajmniej jedynym Żydem w najwyższych władzach Krakowa. Po
jego śmierci wiceprezydentem miasta został wybrany Ignacy (Izaak) Landau (1870-
1934), który aż do śmierci sprawował tę funkcję. Również i ci Żydzi, którzy odeszli od
wiary przodków, mieli swój udział w zarządzaniu miastem. W latach 1907-1921
wiceprezydentem Krakowa był Henryk Szarski (1855-1921), pochodzący ze znanej
żydowskiej rodziny Feintuchów, kuzyn głównego architekta miejskiego Jana
Zawiejskiego (1854-1922). W latach 1933-1939 prezydentem miasta był Mieczysław
Kaplicki (1875-1959), który przed przejściem na katolicyzm nazywał się Maurycy
Kapellner.
Artur Markowicz (1872-1934) – wybitny malarz i rysownik.
Urodzony w Podgórzu (które wówczas nie było jeszcze dzielnicą Krakowa, lecz
odrębnym miastem), w rodzinie zamożnego kupca. W domu, w którym mieszkał jako
dziecko, miał pracownię Aleksander Kotsis; pod jego wpływem zaczął rysować.
Studiował w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych pod kierunkiem Władysława
Łuszczkiewicza, Floriana Cynka i Jana Matejki, a potem w Monachium i Paryżu. W
Krakowie spędził większość swojego życia. Na krótko wyjeżdżał do Paryża, Wiednia,
Włoch i Niemiec. Często bywał w Holandii, gdzie mieszkał jego brat. W latach 1907-
1908 przebywał w Jerozolimie.
Tworzył najczęściej pastele, znacznie rzadziej obrazy olejne; był świetnym
rysownikiem. Malował portrety, sceny rodzajowe, martwe natury, pejzaże, sceny i widoki
miejskie. Zainspirowany twórczością swojego starszego kolegi Samuela Hirszenberga
(1865-1908), niemieckiego malarza Maxa Liebermanna (1847-1935) i holenderskiego
malarza Josefa Israelsa (1824-1911), rozpoczął malować sceny rodzajowe z życia
krakowskich i galicyjskich Żydów. W późniejszym okresie tematyka żydowska zajęła
centralne miejsce w jego twórczości. Z tego powodu nazywano go często „malarzem
getta”. Swoją pracownię malarską miał w domu, w którym znajdował się także żydowski
przytułek dla starców. Wystawiał regularnie swoje obrazy nie tylko w Krakowie,
Warszawie i innych miastach polskich, ale także w Paryżu, Wiedniu, Berlinie, Antwerpii,
Wenecji. Przyjaźnił się m. in. z Samuelem Hirszenbergiem, Mojżeszem Efraimem
Lilienem (1874-1925), Henrykiem Glicensteinem (1870-1942).
W 1930 roku usunięty został z Towarzystwa Artystów Polskich „Sztuka”, którego
członkiem był od 1924 roku, pod pretekstem pokazania kilku jego obrazów na wystawie
Żydowskiego Towarzystwa Krzewienia Sztuk Pięknych. W 1932 roku został Honorowym
Przewodniczącym Zrzeszenia Żydowskich Malarzy i Rzeźbiarzy w Krakowie. Zmarł 23
października 1934 roku w Krakowie i pochowany został na cmentarzu przy ulicy
Miodowej. Wiele jego obrazów uległo zniszczeniu podczas II wojny światowej.
Większość tych, które się zachowały, znajduje się obecnie w Żydowskim Instytucie
Historycznym w Warszawie.

Sara Schenirer (Szenirer, 1883-1935) – założycielka systemu religijnych szkół dla


dziewcząt Bet Jaakow.
W XX wieku najważniejszym bodaj problemem w judaizmie jest pozycja kobiet w tej
religii. Sara Schenirer wydaje się kluczową postacią, jeśli chodzi o tę kwestię. W
dawnych czasach kobiety odbierały podstawowe żydowskie wykształcenie. Upadek
żydowskiej kultury i nauki w Polsce (po powstaniu Chmielnickiego i najeździe
szwedzkim) przyczynił się do upadku całego żydowskiego systemu edukacji. Rozwój
nauki żydowskiej na Litwie i chasydzkiego mistycyzmu na Ukrainie pozostawił kobiety
na uboczu. Również powstanie nowożytnych prądów w judaizmie, które zaczęły
szermować hasłami emancypacji kobiet, spowodowało niechęć zwolenników
tradycyjnego judaizmu do jakichkolwiek zmian w tym zakresie. Dlatego w chederach i
jesziwach [*] kształcono tylko chłopców, a religijne wykształcenie stawało się środkiem
zdobywania społecznej pozycji w żydowskiej wspólnocie. Żydowskie dziewczęta często
odbierały świecką edukację, ale droga do edukacji religijnej była dla nich zamknięta
(rezultatem takiej sytuacji były stosunkowo częste w Krakowie konwersje żydowskich
dziewcząt na katolicyzm – organizowaniem tych konwersji zajmował się klasztor sióstr
felicjanek przy ulicy Smoleńsk). Otworzenie przez Sarę Schenirer w jej rodzinnym
Krakowie w roku 1917 szkoły Bet Jaakow dla dziewcząt było prawdziwą rewolucją w
tym zakresie.
Ojciec Sary Schenirer był chasydem cadyka z Bełza. Po ukończeniu szkoły
powszechnej w Krakowie pracowała ona jako krawcowa, w nocy studiując żydowskie
dzieła religijne i filozoficzne. Lektura prac twórcy niemieckiej neoortodoksji Samsona
Rafaela Hirscha (1808-1888), który uważał, że wierność Torze i przestrzeganie
przykazań nie stanowi przeszkody w uczestnictwie we współczesnym życiu, a także
kontakt z rabinem Fleschem i innymi kontynuatorami idei rabina Hirscha (podczas
pobytu w Wiedniu na początku I wojny światowej) skłoniła ją do podjęcia przełomowej
decyzji. W swoim pokoiku na rogu ulic Krakowskiej i św. Katarzyny, w którym do tej
pory zajmowała się szyciem, założyła pierwszą szkołę dla 25 dziewcząt (w większości
były to córki jej klientek). Idea religijnej edukacji kobiet szybko zdobyła poparcie
czołowych religijnych autorytetów (a przede wszystkim wpływowej partii Agudat Israel),
a zainicjowany i kierowany przez Sarę Schenirer ruch Bet Jaakow zakładał i prowadził
szkoły dla dziewcząt w całym kraju. W Krakowie przy ulicy św. Stanisława 10 mieściło
się – od 1927 roku do II wojny światowej, kiedy na terenie Polski istniało już trzysta
takich szkół – centrum tego ruchu. Tutaj też znajdowało się seminarium kształcące
nauczycielki szkół Bet Jaakow w całej Polsce. Z czasem ruch Bet Jaakow rozszerzył się
na cały tradycyjny żydowski świat. Obecnie liczne szkoły Bet Jaakow istnieją głównie w
Izraelu i Stanach Zjednoczonych. Wielu uważa, że religijna edukacja kobiet stała się
jednym z głównych czynników umożliwiających tradycyjnemu judaizmowi przetrwanie
piekła olocaustu.
Sara Schenirer zmarła po ciężkiej chorobie w Krakowie (przeprowadzona w Wiedniu
operacja nie mogła uratować jej życia). Pochowana została na Nowym Żydowskim
Cmentarzu w Podgórzu (podobno nie chciała być pochowana na cmentarzu przy ulicy
Miodowej, gdyż w owym okresie chowano tam tylko bogatych ludzi). Jej grób uległ
zniszczeniu podczas II wojny światowej, kiedy na terenie cmentarza powstał niemiecki
obóz koncentracyjny Płaszów. W 2004 roku na terenie tego cmentarza umieszczono jej
symboliczną macewę (nagrobek).

Ozjasz (Abraham Jehoszua) Thon (1870-1936) – postępowy rabin, działacz


syjonistyczny, uczony, publicysta; znakomity mówca, polityczny przywódca Żydów w
Krakowie, na terenie Galicji i Polski.
Urodzony 13 II 1870 roku we Lwowie; odebrał tradycyjne żydowskie wykształcenie
religijne, uczył się także w państwowym gimnazjum. Ozjasz Thon studiował filozofię i
socjologię w Wiedniu i Berlinie, m.in. pod kierunkiem Georga Simmla; równolegle
uczęszczał także do szkoły rabinicznej. W czasie studiów w Berlinie działał w organizacji
Jung Israel. W (kontaktował się wówczas z Markusem Ehrenpreisem (1869-1951),
późniejszym naczelnym rabinem w sofii i Sztokholmie, i Marcusem Braude (1869-1949),
późniejszym działaczem syjonistycznym i rabinem postępowym w Stanisławowie i
Łodzi, Samuelem Abrahamem Poznańskim (1864-1921), późniejszym historykiem i
kaznodzieją w Wielkiej Synagodze na Tłomackiem w Warszawie i M. J. Berdyczewskim
– Bin Gorionem (1865-1921), pisarzem i publicystą hebrajskim. Pozostawał wówczas
pod wpływem Achad Ha-Ama (1856-1927), pisarza i myśliciela, ideologa „duchowego
syjonizmu”. Potem związał się z twórcą syjonizmu politycznego Teodoremi Herzlem
(1860-1904), któremu pomagał przy organizacji Pierwszego Kongresu Syjonistycznego
w 1897 roku. Nie mógł jednak uczestniczyć w tym Kongresie, gdyż w tym samym roku
został wybrany na rabina-kaznodzieję w Templu – Synagodze Postępowej w Krakowie i
zamiast do Bazylei wyjechał do Krakowa, aby objąć swoje nowe stanowisko.
Ozjasz Thon pisał po polsku, hebrajsku, niemiecku, angielsku i w jidysz prace
literackie, a także z zakresu filozofii i socjologii, jak również artykuły i eseje na tematy
polityczne, publikowane w wielu gazetach i czasopismach. Olbrzymim rozgłosem
cieszyły się zwłaszcza wygłaszane w Templu kazania (ponad sto kazań z lat 1897–1906,
zostało wydanych w 1938 roku; projektowane wydania dalszych tomów kazań nie doszło
do skutku z powodu wybuchu II wojny światowej).
Był jednym z twórców ruchu syjonistycznego w Galicji, wieloletnim prezesem
Organizacji Syjonistycznej Zachodniej Galicji, a później Małopolski Zachodniej i Śląska,
aktywnym członkiem Komitetu Wykonawczego Światowej Organizacji Syjonistycznej,
czołowym przywódcą umiarkowanej frakcji Et Liwnot („Czas budować”).
W roku 1919 Ozjasz Thon był delegatem galicyjskich Żydów na konferencję
pokojową w Wersalu. Był posłem na Sejm II Rzeczpospolitej w latach 1919-1935, a
także przez jakiś czas przewodniczącym koła żydowskiego w Sejmie. W 1925 był obok
Leona Reicha głównym autorem tzw. ugody żydowskich posłów na Sejm z ówczesnym
rządem polskim. Był inicjatorem założenia w roku 1899 Biblioteki Ezra w gmachu
Żydowskiej Gminy Wyznaniowej na rogu ulic Krakowskiej i Skawińskiej w Krakowie
(wzorcowej instytucji tego typu w Polsce), a także jednym z inicjatorów założenia w roku
1926 Instytutu Nauk Judaistycznych przy ulicy Tłomackie w Warszawie. Był
współzałożycielem polskojęzycznej gazety żydowskiej „Nowy Dziennik”, wychodzącej
w Krakowie w latach 1918-1939, a także patronem Gimnazjum Hebrajskiego w
Krakowie; przez pięć lat był przewodniczącym sieci hebrajskich szkół Tarbut w Polsce.
Ozjasz Thon zmarł 11 XI 1936 roku w Krakowie na chorobę płuc i pochowany został
na cmentarzu przy ulicy Miodowej.

Leon Sternbach (1864-1940) – filolog klasyczny.


Urodzony w Drohobyczu. Studiował w Dreźnie i Wiedniu, gdzie w 1886 roku uzyskał
tytuł doktora filozofii; trzy lata później habilitował się we Lwowie. W 1891 roku objął
stanowisko docenta w katedrze filologii klasycznej Uniwersytetu Jagiellońskiego. W
latach 1892-1935 był profesorem tej uczelni. Od 1895 roku był członkiem Akademii
Umiejętności. W latach 1916-1935 był dyrektorem Komisji Egzaminacyjnej dla
nauczycieli szkół średnich. Wielokrotnie wyjeżdżał za granicę, prowadząc badania m.
in.w bibliotekach i archiwach niemieckich, włoskich, francuskich, hiszpańskich, a także
watykańskich. Ze względów patriotycznych odmówił przyjęcia katedry bizantynistyki we
Wiedniu, a także przeniesienia się na stałe do Rzymu (gdzie mógłby pracować w
archiwach watykańskich).
Leon Sternbach uchodził za najwybitniejszego w świecie bizantynistę, najlepszego
znawcę rękopisów, badaczem i krytykiem tekstów bizantyjskich i greckich. Był autorem
krytycznych wydań licznych tekstów z literatury starożytnej Grecji i Rzymu (wiele z nich
nie było w ogóle znanych nauce) oraz rozpraw z zakresu bizantynistyki, patrologii,
języka greckiego, zwłaszcza na temat Grzegorz z Nazjansu. Przechodząc na emeryturę w
1935 roku przekazał swój księgozbiór i „cały aparat naukowy” Bibliotece Jagiellońskiej.
W 1937 roku w uroczystości odnowienia jego doktoratu na Uniwersytecie Wiedeńskim
uczestniczyli najwybitniejsi europejscy uczeni.
Po wybuchu II wojny światowej Leon Sterbach został 6 XI 1939 roku – razem z
innymi profesorami Uniwersytetu Jagiellońskiego – aresztowany przez niemiecki władze
podczas tzw. Sonderaktion Krakau. Wywieziono go do obozu w Sachsenhausen-
Oranienburg, gdzie – jako Żyda – traktowano go szczególnie okrutnie i zamordowano.
Na cmentarzu żydowskim przy ulicy Miodowej w Krakowie znajduje się jego
symboliczny grób.

Mordechaj Gebirtig (1877-1942) – poeta, muzyk, bard krakowskiego Kazimierza i


krakowskiego getta.
Urodzony 4 maja 1877 na krakowskim Kazimierzu. Naprawdę nazywał się Markus
Bertig. Był jidyszystą i socjalistą (co nie było Krakowie tak powszechne, gdyż
większość krakowskich Żydów mówiło wówczas po polsku, a nie w jidysz, zaś partie
konserwatywne i liberalne były tutaj bardziej popularne niż socjalistyczne). W młodości
był aktorem amatorskiego teatru w języku jidysz (przybrał sobie wtedy pseudonim
Gebirtig), później działał w Towarzystwie Miłośników Sztuki Żydowskiej i
Towarzystwie „Krakowski Teatr Żydowski”. W 1905 opublikował swój pierwszy wiersz
w krakowskim czasopiśmie „Der Socjaldemokrat”: Z zawodu był stolarzem. Mieszkał
przy ulicy Berka Joselewicza pod numerem 5 (obecnie na fasadzie tego domu znajduje
się upamietniająca go tablica), a pracował w warsztacie swojego brata Leona na rogu
ulic Dietla i Starowiślnej. Przy pracy śpiewał ułożone przez siebie wesołe i smutne
zarazem piosenki, mówiące o troskach i radościach życia biednych krakowskich Żydów,
o ich tęsknotach i nadziejach, o miłości i codziennej walce o chleb. Ponieważ nie znał
zapisu nutowego, melodie spisywał jego sąsiad i przyjaciel Juliusz Hoffman, który był
zawodowym muzykiem (jego dwie córki Julia i Hanna przechowały rękopisy
Mordechaja Gebirtiga podczas II wojny światowej). W 1921 roku impresario Molly
Picon kupił od Mordechaja Gebirtiga prawo do wykonania kilku jego utworów. W
krótkim czasie jego pieśni rozeszły się z po całym żydowskim świecie. Na wszystkich
kontynentach śpiewano: Kinderjorn („Dziecięce lata”); Huljet, huljet kinderłech
(„Radujcie się, dzieci”), Awrejmł der marwicher („Abram złodziejaszek”), Dos lidł fun
gołdenem land („Piosenka o złotej krainie”), Draj techterłech („Trzy córeczki”), Hej,
klezmorim („Hej, grajkowie!”), Oj, bruderl, lechaim („Na zdrowie, bracia”), Jankełe,
Hungerik dajn kecełe („Głodny jest twój kotek”), Mojszełe, majn frajnd („Mój
przyjacielu Mojszele”), Motełe, Rejzełe, Di zun iz fergangen („Słońce zaszło”), Hej,
cigełech („Hej, koźlątka”), Ch’wil niszt aza chusn! („To nie narzeczony dla mnie!”),
Kartofelzup mit szwomen („Kartoflanka z grzybami”), Krigs-inwalid („Inwalida
wojenny”), Arbetlozer marsz („Marsz bezrobotnych”) i wiele innych; mało kto jednak
wiedział, że utwory te napisane zostały przez ubogiego stolarza z krakowskiego
Kazimierza. Uważano, że są to anonimowe pieśni ludowe. Podobno na podwórko
domu, w którym mieszkał Gebirtig, przyszedł kiedyś śpiewak podwórzowy, który
śpiewał jego piosenkę (według jednej wersji było to Kinderjorn, a według innej –
Rejzełe), niemiłosiernie ją zniekształcając. Kiedy Gebirtig wyszedł na ganek i zaprosił
żebraka do swojego mieszkania, obiecując nauczyć go tej piosenki, ten strasznie się na
to oburzył i oświadczył, że tę starą jak świat pieśń śpiewa już od dziesiątków lat, więc
nikt nie będzie go uczył, jak należy ją śpiewać.
W 1920 roku ukazał się w Krakowie zbiorek 20 wierszy i piosenek Gebirtiga,
zatytułowany Folkstimlech („Na ludową nutę”). Drugi tom wierszy, zatytułowany Majne
lider,(„Moje pieśni”), zawierający 53 pieśni z nutami, ukazał się w Wilnie w 1936 roku z
okazji 30-lecia jego pracy twórczej. W roku 1938, pod wpływem informacji o przebiegu
procesu po pogromie w Przytyku, napisał Gebirtig pieśń Undzer sztetł brent, której słowa
mówiły: „Nasze miasteczko gore, a wy stoicie z opuszczonymi rękami; nie stójcie
bezczynnie, ale ugaście pożar własną krwią”. Żydowscy bojownicy z gett i obozów
zastosowali się do tego wezwania Gebirtiga, aby gasić pożar własną krwią.
W czasie II wojny światowej Mordechaj Gebirtig – który musiał przenieść się ze
swojego mieszkania najpierw do podkrakowskich Łagiewnik, a później do krakowskiego
getta – pisał wiersze, w których wyrażał swój ból i którymi starał się dodać otuchy
prześladowanym współbraciom: Blajb gezunt mir, Kroke („Żegnaj mi, Krakowie”),
Erew Jom Kipur („Wieczór Dnia Pojednania”), S’tut wej („To boli”), Ich hob szojn lang
(„Ach, jak długo”), S’is gut („Jest dobrze”), Minutn fun bitochn („Chwile nadziei”),
Gehat ich hob a hejm („Miałem kiedyś dom”), In geto („W getcie”). Wiersze te wydane
zostały w 1945 roku w tomiku zatytułowanym S’brent (Gore). Mordechaj Gebirtig zginął
zastrzelony – razem z przyjacielem, malarzem Abrahamem Neumanem (1873-1942) – na
rogu ulic Janowa Wola i Dąbrówki w krakowskim getcie w tzw. czarny czwartek, 4
czerwca 1942, kiedy Żydów wypędzano z domów i gromadzono na placu Zgody i na
dziedzińcu „Opimy”, aby potem wywieźć ich do obozu zagłady w Bełżcu. Miejsce jego
pochówku nie jest znane. Podczas II wjny światowej zamordowana została także jego
żona Bluma i trzy córki: Charlotta (Szyfra), Ewa (Basia) i Leonora (Lola). Pierwsze
zbiorowe wydanie pieśni Gebirtiga ukazało się nie w Krakowie – kiedyś najważniejszym
ośrodku żydowskiej książki – ale w odległym Buenos Aires. Przyjeżdżający dziś do
Krakowa ludzie znający pieśni Gebirtiga z trudnością mogą uwierzyć, że autor tych
przepojonych odwieczną żydowską tęsknotą i nadzieją strof – zdawałoby się od stuleci
nieodłącznie związanych z żydowskim losem – nie tak dawno mieszkał tutaj, na
krakowskim Kazimierzu.

Majer Bałaban (1877-1942/1943) – historyk polskich i krakowskich Żydów. Nie


pochodził z Krakowa, nie umarł w tym mieście, nigdy nie mieszkał tutaj na stałe; uznając
jednak krakowską gminę za najważniejszą w Polsce z historycznego punktu widzenia, jej
poświęcił główne swoje dzieło. Jego pracy zawdzięczamy wiedzę o przeszłości
mieszkających w Krakowie i na Kazimierzu Żydów; wiedzę, która bez jego badań byłaby
bezpowrotnie stracona – na skutek zniszczenia większości dokumentów w czasie II
wojny światowej. Był – obok pochodzącego z Przemyśla Mojżesza Schorra (1874-1941)
i pochodzącego z Tarnowa Ignacego Schipera (1884-1943) – twórcą nowożytnej
historiografii polskich Żydów.
Urodził się we Lwowie, w tym mieście chodził do szkoły i studiował na tamtejszym
uniwersytecie filozofię i historię; potem przez siedem lat pracował w szkołach
założonych przez barona Hirscha. Po powrocie na uniwersytet poświecił się całkowicie
badaniu historii polskich Żydów. W 1906 otrzymał nagrodę im. Wawelberga Wydziału
Filozoficznego Uniwersytetu Lwowskiego za pracę „Żydzi lwowscy na przełomie XVI i
XVII wieku”. W 1918 roku stanął na czele Żydowskiej Wyższej Szkoły w
Częstochowie. W latach 1920-1930 uczył w seminarium rabinicznym „Tachkemoni” w
Warszawie. Począwszy od 1928 roku wykładał historię żydowską na Uniwersytecie
Warszawskim, gdzie w 1935 uzyskał tytuł profesora (był to pierwszy tytuł profesorski na
polskim uniwersytecie dla uczonego zajmującego się historią Żydów w Polsce). Pod jego
kierunkiem powstało wiele prac magisterskich rozszerzających naszą wiedzę o różnych
społecznościach żydowskich. Był jednym z założycieli Instytutu Nauk Judaistycznych w
Warszawie i przez kilka lat nim kierował. Podczas II wojny światowej przebywał z
rodziną w warszawskim getcie, gdzie kierował Wydziałem Archiwalnym Judenratu i
kontynuował pracę naukową. Zmarł w getcie, na krótko przed rozpoczęciem wielkich
wywózek do obozu zagłady w Treblince. Dokładna data jego śmierci nie jest znana.
Pochowany został na cmentarzu żydowskim w Warszawie.
Majer Bałaban jest autorem wielu prac dotyczących historii Żydów w Polsce. Napisał
także na ten temat olbrzymią liczbę artykułów, publikowanych w prasie naukowej,
księgach pamiątkowych, dziełach zbiorowych i encyklopediach (także w języku
niemieckim, rosyjskim, hebrajskim i jidysz). Jego najważniejszymi dziełami są: „Żydzi
lwowscy na przełomie XVI i XVII wieku” (1906), „Dzieje Żydów w Galicji i w
Rzeczypospolitej Krakowskiej 1772-1868” (1914), Die Judenstadt von Lublin
(„Dzielnica żydowska w Lublinie”, 1919), „Historja i literatura żydowska ze
szczególnem uwzględnieniem historji Żydów w Polsce” (1915-1925), „Zabytki
historyczne Żydów w Polsce” (1929), L’korot ha-tnua ha-frankit („Dzieje frankizmu”,
1934-1935), „Historia lwowskiej synagogi postępowej” (1937). Pierwszy tom
głównego dzieła Majera Bałabana „Dzieje Żydów w Krakowie i na Kazimierzu 1304-
1868”, obejmujący lata 1304-1655, ukazał się w roku 1913 nakładem Żydowskiej Gminy
Wyznaniowej w Krakowie. Dalszą pracę przerwał autorowi wybuch I wojny światowej.
Drugie wydanie tego tomu, rozszerzone i poprawione, ukazało się w 1931 roku nakładem
Towarzystwa ku Wspieraniu Chorej Młodzieży Żydowskich Szkół Średnich i Wyższych
„Nadzieja”. Drugi tom, obejmujący lata 1656-1868, ukazał się w roku 1936. Niejako na
marginesie pracy nad tym monumentalnym dziełem napisał Majer Bałaban „Przewodnik
po żydowskich zabytkach Krakowa”, który ukazał się w 1935 roku nakładem
Stowarzyszenia „Solidarność – B’nei Brith” w Krakowie.

Mojżesz Kisling (1891-1953) – malarz i grafik, przedstawiciel Ecole de Paris.


Urodzony w Krakowie, syn krawca mieszkającego przy ulicy Krakowskiej 22. Od
roku 1907 studiował w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, w 1910 roku (za radą
swojego profesora Józefa Pankiewicza) wyjechał do Paryża, gdzie zamieszkał i
zaprzyjaźnił się z przedstawicielami tamtejszej awangardy malarskiej, m.in. Pablem
Picassem, Juanem Grisem, Georgesem Braque’em, Andre Derainem, Amadeo
Modiglianim i Chaimem Soutinem, z poetami i pisarzami Guillaume’em Apollinairem,
Maxem Jacobem, Jeanem Cocteau, Ernestem Hemingwayem i Henrym Millerem, a także
z Charliem Chaplinem i Arturem Rubinsteinem. Wsławiony pojedynkiem na pistolety i
szable z Leopoldem Gottliebem (młodszym bratem Maurycego Gottlieba), był duszą
życia towarzyskiego dzielnicy artystów, pomysłodawcą balów i maskarad; nazywano go
„księciem Montparnasse”. Należał do Związku Polskich Malarzy i Rzeźbiarzy w Paryżu.
Zarówno we Francji, jak i w Stanach Zjednoczonych (gdzie przebywał podczas II wojny
światowej) kontaktował się z polskimi artystami: malarzami, muzykami, pisarzami i
poetami, w większości żydowskiego pochodzenia.
Mojżesz Kisling mieszkał w Paryżu (początkowo na mansardzie hotelu przy rue des
Beaux-Arts, później w słynnym Bateau-Lavoir i we własnym mieszkaniu przy rue Joseph
Bara 3) i w południowej Francji (w Ceret, Marsylii, San Tropez, a począwszy od 1926
roku głównie w Sanary-sur-Mer, gdzie zbudował sobie willę). Podczas I wojny światowej
służył w Legii Cudzoziemskiej; ranny w bitwie pod Carency nad Sommą,
rekonwalescencję odbywał w Audierne, Madrycie i w Sagunto w Hiszpanii. Lata
międzywojenne są okresem największych sukcesów Kislinga – artystycznych,
towarzyskich i finansowych, które zapewniły mu wybitną pozycję w sztuce XX wieku.
Wystawiał wówczas regularnie swoje obrazy w całej Europie, także i w Polsce (w
Krakowie i Warszawie). Jego wcześniejsze obrazy malowane były pod wpływem
fascynacji twórczością Paula Cezanne’a i kubistów; po I wojnie światowej wypracował
własny styl malarski, charakteryzujący się miękkim rysunkiem, statyczną kompozycją i
żywym, przestrzennym traktowaniem form, czystym kolorytem ze zróżnicowaną fakturą.
Malował liczne portrety, zwłaszcza kobiece, sceny rodzajowe, akty, pejzaże i martwe
natury. Kiedy wybuchła II wojna światowa, zgłosił się na ochotnika do armii francuskiej;
po zawieszeniu broni wyjechał na południe Francji, do La Ciotat (gdzie opiekował się
umierającym Józefem Pankiewiczem i jego żoną) Poszukiwany przez Gestapo, uciekł
przez Hiszpanię i Portugalię do Stanów Zjednoczonych. Tutaj mieszkał w Nowym Jorku,
gdzie miał pracownię przy Central Park South i gdzie – podobnie jak we Francji – jego
dom był zawsze otwarty dla znajomych i przyjaciół Przebywał także w Hollywood (gdzie
namalował portrety kilku gwiazd filmowych). Podczas pobytu w Stananach
Zjednoczonych Mojżesz Kisling pracował dla Four Arts Association, zbierając pieniądze
i rzeczy na potrzeby artystów poszkodowanych przez wojnę. Po powrocie w 1946 roku
do Francji dzielił swój czas pomiędzy Paryżem i Sanary (gdzie zmarł 29 IV 1953 roku).
O ile mi wiadomo w Krakowie nie ma obecnie ani jednej jego pracy.

Helena Rubinstein (1872-1965) – kosmetyczka, business-woman.


Kosmetyczne przepisy przechowywane w jej rodzinie, zdolności i wykształcenie
medyczne, a także olbrzymi zmysł do interesu umożliwiły jej stworzenie jednej z
największych w świecie potęg w branży kosmetycznej. Najbardziej znana w świecie
krakowianka urodziła się 25 grudnia 1872 roku na Kazimierzu, w domu przy ulicy
Szerokiej 14 jako Chaja Rubinstein. Jej ojciec sprzedawał naftę, a później jajka w małym
sklepiku przy ulicy Józefa 13. Mając osiemnaście lat Helena Rubinstein wyjechała do
wujka mieszkającego w Australii. Swoją wielką karierę rozpoczęła sprzedając krem do
twarzy sporządzony na podstawie rodzinnego przepisu przywiezionego z Krakowa. W
Melbourne założyła najpierw sklep z kosmetykami, potem salon piękności, a jeszcze
później fabrykę kosmetyków; od roku 1900 działała w Londynie, gdzie otwarła pierwszy
w Europie salon piękności. Cieszył się on takim powodzeniem, że wkrótce stworzyła całą
sieć takich salonów w głównych zachodnioeuropejskich miastach. W 1915 roku
przeniosła się do Nowego Jorku, gdzie ustanowiła siedzibę swojej firmy. Nowości, jakie
wprowadziła na rynek, to m.in. wodoodporny tusz do rzęs, kremy do twarzy o działaniu
leczniczym i sprzedaż podczas pokazów w domu klienta. W chwili jej śmierci jej
przedsiębiorstwo obejmowało ponad 30 tysięcy salonów piękności, gabinetów,
laboratoriów i fabryk kosmetycznych na całym świecie.
Helena Rubinstein należała do międzynarodowej „śmietanki towarzyskiej”; była
kolekcjonerką biżuterii i dzieł sztuki, patronką i przyjaciółką wielu wybitnych
dwudziestowiecznych artystów, m.in. Marca Chagalla, Amadeo Modiglianiego,
Salvadora Dali i Pabla Picassa (który miał kiedyś o niej powiedzieć: „Ona jest tak samo
genialna jak ja, bo ma równie duże uszy”). Była też bardzo zaangażowana w sprawy
państwa Izrael – zbudowała fabrykę koło Nazaretu i ufundowała pawilon wystawowy w
Muzeum Sztuki w Tel-Awiwie. Już po jej śmierci, w 1966 roku ukazała się jej
autobiografia My Life for Beauty, w której zmistyfikowała fakty dotyczące jej
dzieciństwa i młodości w Krakowie.

Leopold Infeld (1898-1968) – fizyk-teoretyk, współpracownik Alberta Einsteina i


Maxa Borna. Należał do tych, licznych w swojej epoce, Żydów – nie tylko polskich –
którym miejsce religii i tradycji zajęła nauka.
Urodzony w Krakowie, syn właściciela sklepu z wyrobami skórzanymi,
mieszkającego przy ulicy Krakowskiej 9. Uczęszczał do Szkoły Wydziałowej im.
Kazimierza Wielkiego, a potem do Akademii Handlowej. Studiował na Uniwersytecie
Jagiellońskim i Uniwersytecie Berlińskim. Po obronie pracy doktorskiej na
Uniwersytecie Jagiellońskim w 1921 roku, uczył fizyki w gimnazjach żydowskich w
Będzinie, Koninie i Warszawie (był wówczas aktywnym członkiem Związku
Zawodowego Nauczycieli Szkół Żydowskich). W 1930 roku został asystentem, a później
docentem na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. W 1933 roku przebywał jako
stypendysta Fundacji Rockefellera w Cambridge, gdzie współpracował z Maxem Bornem
(wspólnie opublikowali prace na temat elektrodynamiki nieliniowej). W 1936 roku
opuścił Polskę i do 1938 roku był docentem w Institute for Advanced Study w Princeton,
gdzie blisko współpracował z Albertem Einsteinem (którego poznał już w 1920 roku w
Berlinie). Wspólnie napisali wtedy książkę The Evolution of Physics („Ewolucja fizyki”),
która cieszyła się wielkim powodzeniem na całym świecie.
W 1939 roku Leopold Infeld został profesorem na Uniwersytecie w Toronto. Jako
zdecydowany przeciwnik broni jądrowej, zaangażował się w ruch obrońców pokoju.
Publiczne wystąpienia w tej sprawie i wizyta w Polsce w 1949 roku spowodowały
oskarżenie go tajne o kontakty z komunistami i o sprzedaż im tajemnic wojskowych.
Skłoniło go to do powrotu w 1950 roku do Polski, gdzie został profesorem na
Uniwersytecie Warszawskim, równocześnie pracując w Instytucie Fizyki Polskiej
Akademii Nauk. Był także przewodniczącym Komitetu do Spraw Pokojowego
Wykorzystania Energii Jądrowej. Leopold Infeld był w 1954 roku współorganizatorem
ruchu uczonych na rzecz pokoju PUGWASH. W 1964 roku był on jednym z
sygnatariuszy listu 34 intelektualistów polskich do premiera Józefa Cyrankiewicza,
będącego protestem przeciwko kulturalnej polityce władz, zwracającym uwagę na
ograniczenia przydziału papieru na drukowanie książek i czasopism, na zaostrzenie
cenzury prasowej oraz żądającym prawa do krytyki, swobodnej dyskusji i rzetelnej
informacji. Leopold Infeld pochowany jest na cmentarzu Powązkowskim w Warszawie.
Leopold Infeld należał do najwybitniejszych fizyków swoich czasów i był autorem
ponad 100 prac naukowych. Obszar jego zainteresowań to teoria względności (m. in.
współpracując z Albertem Einsteinem wprowadził istotne elementy do jego równań i
wzorów), elektrodynamika (był współtwórcą nieliniowej elektrodynamiki Borna-Infelda),
teoria pola, metody matematyczne fizyki, mechanika kwantowa. Oprócz pracy naukowej
Leopold Infeld zajmował się także działalnością popularnonaukową i literacką; napisał
biografię Alberta Einsteina i XIX-wiecznego matematyka francuskiego Ewarysta Galois
(„Wybrańcy bogów”, 1950), a także kilka książek autobiograficznych (Quest, 1941;
„Szkice z przeszłości”, 1964; „Kordian, fizyka i ja” 1967).

Jonasz Stern (1904-1988) – malarz i grafik.


Urodzony w Kałuszu koło Stanisławowa. Studiował w Szkole Przemysłowej we
Lwowie, a potem w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych u Władysława Jarockiego,
Fryderyka Pautscha, Teodora Axentowicza i Stanisława Kamockiego. W 1932 roku był
współtwórcą Grupy Krakowskiej i brał udział we wszystkich wystawach tej Grupy.
Współpracował z krakowskim Teatrem Artystów Cricot, dla którego projektował
dekoracje i kostiumy, a także był współautorem szopek politycznych: Lajkonik,
Korporant i Hamlet (wraz z Józefem Jaremą, 1935), Herod i Ariowie (wraz z Adamem
Polewką, 1937).
W 1926 roku Jonasz Stern został członkiem Komunistycznej Partii Ukrainy
Zachodniej. W 1929 był współzałożycielem komórki Komunistycznego Związku
Młodzieży Polskiej na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Był też członkiem
Komunistycznej Partii Polski i wielu innych komunistycznych i lewicowych organizacji.
Ponosił także konsekwencje swojego zaangażowania i działalności politycznej. W 1938
usunięto go z krakowskiego oddziału Związku Artystów Plastyków; był kilkakrotnie
aresztowany, a pod koniec 1938 roku został osadzony na pół roku w Berezie Kartuskiej,
skąd zwolniono go po protestach środowiska artystycznego.
Po wybuchu II wojny światowej Jonasz Stern uciekł do Lwowa. Po zajęciu Lwowa
przez Niemców, znalazł się we lwowskim getcie.20 V 1943 uciekł z transportu do obozu
zagłady w Bełżcu i wrócił do getta. Podczas likwidacji getta 1 VI 1943 cudem przeżył
egzekucję w obozie janowskim. Nocą wypełzł spod ciał rozstrzelanych i po kilku dniach
ukrywania się, przedostał się na Węgry, pieszo przekraczając Karpaty. Na Węgrzech
przebywał w obozie dla polskich uchodźców w Csillahegy, używając fałszywych
aryjskich papierów. Po zakończeniu wojny wrócił do Krakowa.
W latach 1945-1948 był sekretarzem PPR przy Związku Polskich Artystów Plastyków.
W 1948 roku stypendium Ministerstwa Kultury i Sztuki pozwoliło mu na wyjazd do
Paryża. Po powrocie pracował jako dekorator w sklepach MHD i prowadził Klub
Plastyków. Od 1952 roku pracował w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. W roku
1957 został wiceprezesem reaktywowanej Grupy Krakowskiej. W latach 1961-1964 był
jej prezesem, a od 1979 roku – prezesem honorowym.
Skomplikowany był jego związek z ideologią komunistyczną. Będąc od czasu
wczesnej młodości „wierzącym i praktykującym” komunistą, nie mógł jednak pogodzić
się z panującą na przełomie lato 40. i 50. estetyką socrealistyczną i wycofał się nawet
wówczas na jakiś czas z życia artystycznego. Kiedy jednak został prorektorem
krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych (sprawował tę funkcję w latach 1954-1957 i od
1959 roku), przez wielu oskarżany był o nadmierne zaangażowanie ideologiczne i zbyt
bliską współpracę z siłami, sprawującymi wówczas władzę w Polsce. Skończyło się to po
„wydarzeniach marcowych”, kiedy to jesienią 1968 został usunięty ze stanowiska.
W okresie międzywojennym Jonasz Stern był pod silnym wpływem niemieckiego
ekspresjonizmu i kubizmu; tworzył pejzaże, abstrakcyjne i figuralne kompozycje, a także
grafiki o tematyce społecznej (inspirowane twórczością George’a Grosza). Po II wojnie
światowej zwrócił się w kierunku surrealizmu, tworząc prace w technice dekalkomani,
monotypie, serigrafie akwarele, gwasze i obrazy olejne. W latach 60. wypracował własny,
indywidualny styl, tworząc koleże i asamblaże, do których komponowania używał np.
guzików, pomiętego płótna, rybich ości i płetw kości, skóry, siatek, ptasich piór.
Począwszy od lat 70. wiele jego prac nawiązywało do żydowskiej tradycji i do
holocaustu (Upokorzenie 1978, Mojżesz 1982, Krajobraz milczenia 1983, Dzień
wyniszczenia 1984, Kałusz 1942 1988); niektóre kompozycje nawiązywały do formy
macew – żydowskich nagrobków.

Natan Gross (1919-2005) – reżyser filmowy, pisarz, poeta, tłumacz, publicysta,


krytyk filmowy i literacki
Urodzony w Krakowie, pochodził ze znanej rodziny krakowskich kupców. Po zdaniu
matury w Gimnazjum Hebrajskim w Krakowie, rozpoczął studia na Wydziale Prawa
Uniwersytetu Jagiellońskiego i na Akademii Sztuk Pięknych. Podczas II wojny światowej
ukrywał się „po aryjskiej stronie”, używając fałszywych papierów na nazwisko
„Franciszek Grymek”. W latach 1945-1946 studiował w Państwowym Instytucie
Filmowym w Krakowie i współpracował Żydowską Komisją Historyczną, tłumacząc
wiersze żydowskich poetów i spisując relacje ocalonych z holocaustu.
Po przeniesieniu się do Łodzi, nakręcił razem z Saulem Goskindem dwa
pełnometrażowe filmy w języku jidysz: Mir, lejben geblibene („My, pozostali przy
życiu”) i Unzere Kinderni („Nasze dzieci”) z udziałem dwóch znanych żydowskich
aktorów Szymona Dżigana i Izraela Schumachera. Zrealizował też kilka filmów krótko- i
średniometrażowych. W Łodzi wydał dwa tomiki przekładów: „Wybór współczesnej
poezji hebrajskiej” (1947) i „Pieśni o Izraelu” (1948). W tym czasie pisywał do licznych
gazet i czasopism syjonistycznych, wychodzących w tym mieście[, takich jak „Mosty”,
„Opinia”, Nasze słowo”, „Słowo Młodych”].
Natan Gross był jednym z tych, którzy – wskutek sytuacji, która powstała w Polsce po
zniszczeniu życia żydowskiego i wprowadzeniu tutaj nowego ustroju – zdecydowali się
oddać swoje zdolności i siły nowemu, demokratycznemu państwu żydowskiemu. W 1950
roku wyemigrował do Izraela, gdzie stał się jednym z pierwszych w tym kraju reżyserów
filmowych. Zrealizował ponad 100 filmów, przede wszystkim dokumentalnych,, ale
także i fabularnych (jego film „Piwnice” został nagrodzony na Festiwalu w Berlinie w
1964 roku). Przez ponad dwadzieścia lat był recenzentem filmowym i redaktorem działu
filmowego gazety Al Ha-Miszmar. Opracował też dwie monografie na ten temat: „Film
żydowski w Polsce” (1989) i „Historia filmu izraelskiego” (1991).
W Izraelu Natan Gross pisał zarówno po polsku, jak i po hebrajsku. Jego teksty przez
ponad 50 lat ukazywały się w wychodzącej w Izraelu polskojęzycznej prasie [, w takich
gazetach i czasopismach, jak „Przegląd”, „Nowiny Izraelskie”, „Nowiny Poranne”,
„Nowiny. Kurier”]. Wydał trzy tomy wierszy w języku polskim: „Co nam zostało z tych
lat”, „Okruszyny młodości” i „Wiersze buntu i zagłady”. W 1986 roku wydał
autobiografię „Kim pan jest, panie Grymek?”, a w 1993 roku tom szkiców: „Poeci i Szoa:
obraz zagłady Żydów w polskiej poezji”. Dwie ostatnie napisane przez niego ksiązki
dotyczyły jego rodzinnego Krakowa; były to „Żydowski bard. Gawęda o życiu i
twórczości Mordechaja Gebirtiga” (2000) i „Królewski Kraków i żydowski Kazimierz w
rysunkach Franciszka Turka” (2001).

Część III

Wybrane pojęcia i terminy z religii, tradycji i kultury


żydowskiej

ASZKENAZYJCZYCY – potomkowie Żydów, którzy przybyli z Palestyny i


Babilonii do Europy Środkowej i Wschodniej. Z terenu Niemiec rozprzestrzenili się na
wschód (stąd nazwa pochodząca od hebrajskiego słowa „Aszkenaz”, oznaczającego
Niemcy), przynosząc ze sobą oparty na średniowiecznym dialekcie staro-górno-
niemieckim język jidysz [*]. Aż do dziewiętnastego wieku wszyscy Żydzi aszkenazyjscy,
którzy żyli na terenie ograniczonym przez Ren i Dniepr oraz Morze Bałtyckie i Morze
Czarne, prezentowali się jako jednolita kulturowo grupa. (...) Ich życie toczyło się w
izolacji. Skutkiem tego wyrastało ono z własnych, starodawnych korzeni. (...) Trwale
przywiązani do własnych tradycji, skoncentrowali się na doskonaleniu tego, co
najbardziej własne, swoiste i osobiste. Decydującą rolę w rozciągnięciu nazwy
„Aszkenaz” na Żydów w Europie Środkowowschodniej miały dzieła krakowskiego
rabina Mojżesza Isserlesa, zwłaszcza jego Ha-Mapa. Za bardziej „światową” uchodziła
druga grupa: Sefardyjczyków – potomków tych Żydów, którzy mieszkali kiedyś na
Półwyspie Iberyjskim, a po wygnaniu w XV wieku z Hiszpanii i Portugalii, osiedlili się
wzdłuż wybrzeży Morza Śródziemnego, a także w Holandii i Anglii (ich nazwa pochodzi
od hebrajskiego słowa „Sefard”, oznaczającego Hiszpanię). W Izraelu nazywa się
Sefardyjczykami również Żydów przybyłych z krajów arabskich, których przodkowie
nigdy nie byli w Hiszpanii.

BET HA-MIDRASZ (w aszkenazyjskiej wymowie bejs medrysz) – dom nauki;


pobożni Żydzi nie spędzali wolnego czasu w karczmach, ale w domach nauki; studiowali
tam (z nauczycielem lub bez niego) święte pisma: Torę [*], Talmud [*], komentarze,
dyskutowali na różne tematy, spożywali posiłki, a gdy przychodził czas na modlitwę –
modlili się. Kiedy w połowie XVII wieku nastąpił kryzys instytucji Talmudycznych
Akademii – jesziw [*], domy nauki w znacznym stopniu przejęły ich funkcje. Tam też
modlili się Żydzi na co dzień – uczęszczając do synagogi [*] tylko z okazji świąt. Wiele
takich domów nauki było własnością różnych bractw i stowarzyszeń, spełniających tak
ważną funkcję w żydowskim miasteczku – w sztetł [*].

CHASYDYZM – najważniejszy bodaj ruch religijny w nowożytnym judaizmie.


Teoretyczne podstawy chasydyzmu wynikały z kabały [*], mistycznego nurtu w
żydowskiej religii. Do tej pory nauki kabały dostępne były tylko nielicznym wybranym.
W chasydyzmie przenikały one życie wszystkich i stały się niejako wspólną własnością
wszystkich chasydów. Nie każdy posiada jednak tyle zdolności duchowych i
intelektualnych, aby móc studiować kabałę. Dlatego potrzebny jest ktoś, kto pośredniczy
pomiędzy prostymi chasydami a Najwyższym. Stąd w ruchu chasydzkim tak ważna jest
rola charyzmatycznych przywódców – cadyków.
Chasydyzm powstał w XVIII wieku na Podolu i Wołyniu. Jego twórcą był Izrael ben
Eliezer, zwany Baal Szem Tow (1700-1760), o którym mówiono, że „sprowadził
Niebiosa na ziemię”. Organizatorem ruchu był Dow Ber, „Wielki Magid” z
Międzyrzecza (1710-1772), który wychował całą rzeszę chasydzkich przywódców
duchowych – cadyków. Wielu z nich stało się założycielami swoistych
wielopokoleniowych dynastii. Chasydyzm szybko rozprzestrzenił się na terytorium
Ukrainy, Polski, Białorusi i Węgier. Początkowo spotkał się on z wielkim oporem ze
strony tradycyjnych kręgów żydowskich, które uważały go za herezję i porównywały z
sabataizmem i frankizmem. Przeciwników chasydyzmu nazywano mitnagdim; z czasem
chasydzi i mitnagdim utworzyli wspólny front przeciwko maskilom – zwolennikom
Haskali [*]. Po II wojnie światowej najważniejsze ośrodki chasydzkie przeniosły się z
Europy Środkowowschodniej (przede wszystkim z Polski i Węgier) do Stanów
Zjednoczonych i Izraela.

HALACHA – przepisy prawne w judaizmie. Obowiązkiem dorosłego Żyda jest


przestrzeganie zapisanych w Torze (Pięcioksięgu Mojżesza) micwot – przykazań. Jest ich
613; po hebrajsku mówi się TaRIaG micwot (słowo TaRIaG oznacza liczbę 613).
Zakazów jest 365 – a więc tyle, ile dni w roku, zaś nakazów 248 – czyli tyle, ile części
ludzkiego ciała. Liczby 613, 365 i 248 występują już we wczesnych źródłach
rabinicznych; jednakże wykaz tych przykazań to sprawa nieco późniejsza i sporna. Na
ogół przyjmuje się klasyfikację sporządzoną przez największego średniowiecznego
żydowskiego filozofa i talmudystę RaMBaMa (Majmonidesa) w jego dziele Sefer
Micwot. Stosowanie się do wszystkich wywodzących się z Tory, sprecyzowanych w
Misznie i omówionych szczegółowo w Gemarze przepisów prawnych powodowało
szereg problemów i wątpliwości. We wczesnym średniowieczu we wszystkich sprawach
wątpliwych odwoływano się do decyzji gaonów – rektorów akademii talmudycznych w
Babilonii. Później zaczęto kodyfikować przepisy żydowskiego prawa. Kodeksy takie
tworzyli Izaak Alfasi (RIF, 1013-1103), Mojżesz ben Majmon (Majmonides,
RaMBaM, 1135-1204), Aszer ben Jechiel (ROSz, ok. 1250-1327) i jego syn Jakub ben
Aszer (Baal ha-Turim, ok. 1275-1343). Kodeks Arba Turim Jakuba ben Aszera (tak
jak i oparte na jego strukturze dzieła Józefa Karo Bet Josef i Szulchan Aruch oraz
Mojżesza Isserlesa Darchej Mosze i Ha-Mapa) dzieli się na cztery części: Orach Chaim
(„Droga życia”), Jore Dea („Nauczyciel wiedzy”), Ewen ha-Ezer („Kamień pomocy”) i
Hoszen Miszpat („Tarcza sądu”). Powszechnie przyjętym kodeksem halachy jest
Szulchan Aruch Józefa Karo i Mojżesza Isserlesa; do niego właśnie (a nie do Tory czy
Talmudu) sięga pobożny Żyd, który szuka jakiegoś orzeczenia halachicznego. W
konkretnych społecznościach nie mniej ważnymi od halachy były minhagim – lokalne
obyczaje; one jednak obowiązywały tylko jakąś jedną żydowską społeczność (albo
ograniczoną liczbę społeczności), podczas gdy halacha obowiązuje w takim samym
stopniu wszystkich pobożnych Żydów.

HASKALA – żydowskie Oświecenie; racjonalistyczny ruch zmierzający do


unowocześnienia żydowskiego życia i emancypacji Żydów; zrodził się on w Berlinie w
drugiej połowie XVIII wieku z inicjatywy Mojżesza Mendelssohna (1729-1786). W
myśl ideologii Haskali Żydzi powinni być Żydami w domu i w synagodze, natomiast na
ulicy i w pracy nie powinni się niczym różnić od innych ludzi. Haskala zmieniła całe
żydowskie życie. Konsekwencjami Haskali są: ruchy asymilatorskie i narodowe, judaizm
neoortodoksyjny Samsona Rafaela Hirscha, naukowe badania nad historią i kulturą
Żydów, judaizm postępowy w Europie Środkowowschodniej, judaizm konserwatywny i
reformowany w Niemczech i Stanach Zjednoczonych, rozwój nowożytnej literatury w
językach nowohebrajskim i jidysz [*], żydowski socjalizm a także syjonizm [*].
Zwolenników Haskali nazywano maskilami.

JESZIWA – akademia talmudyczna; po zakończeniu nauki w chederze zdolniejsi


chłopcy rozpoczynali naukę w jesziwie. Pierwszą jesziwę w Polsce otworzył w Krakowie
rabin Jakub Polak. Później słynna była jesziwa Szaloma Szachny w Lublinie, w której
studiował późniejszy krakowski rabin Mojżesz Isserles [*]. Krakowska jesziwa
przeżywała lata swojej największej świetności, kiedy on właśnie był jej rektorem.
Przybywali do niej wtedy na naukę żydowscy studenci nie tylko z terenu Polski, ale i z
innych regionów Europy Środkowej i Wschodniej (np. słynny historyk, matematyk i
astronom Dawid Gans, działający później w Pradze). Rektor jesziwy był zazwyczaj
drugim co do ważności rabinem w mieście po naczelnym rabinie. W połowie XVII (po
powstaniu Chmielnickiego i najeździe szwedzkim) nastąpił upadek żydowskiej kultury i
nauki w Polsce, co przyczyniło się do kryzysu całego żydowskiego systemu edukacji i
załamania się instytucji jesziw. Ich odrodzenie nastąpiło w drugiej połowie XVIII wieku
na Litwie, na skutek działalności zagorzałego przeciwnika chasydyzmu [*] Eliasza ben
Salomona, Gaona Wileńskiego (1720-1797) i jego następców. Po II wojnie światowej
litewskie jesziwy przeniosły się do Stanów Zjednoczonych Ameryki i do Izraela.

JIDYSZ – język aszkenazyjskich Żydów; zapisywany na ogół alfabetem hebrajskim,


powstał w średniowieczu na bazie języka staro-górno-niemieckiego (ok. 70% słów),
hebrajskiego (ok. 20% słów), i innych języków, głównie słowiańskich (ok. 10% słów).
Dzielił się na dialekt zachodni i wschodni. Ten pierwszy, którym mówiono w Europie
Zachodniej, zanikł w XVII wieku. Ten drugi, którym mówiono w Europie
Środkowowschodniej, zrodził bogatą twórczość ludową, a począwszy od połowy XIX
wieku – od czasu działalności trzech klasyków: Mendele Mojcher Sforima (1835-1917),
Icchoka Lejba Pereca (1852-1912) i Szolem Alejchema (1859-1916) – niezmiernie
bogatą twórczość literacką; jest to tym bardziej zadziwiające, jeśli weźmiemy pod uwagę,
że okres świetności tej literatury to zaledwie 100 lat, gdyż holocaust – zagłada Żydów w
Europie Środkowowschodniej – zlikwidował społeczne i kulturowe warunki, w których
tworzono tę literaturę. Nagroda Nobla dla Icchoka Baszewisa Singera to już właściwie
podzwonne dla literatury w tym języku.
Literatura w języku jidysz jest znacznie bogatsza i różnorodniejsza od powstającej w
tym samym czasie literatury nowohebrajskiej – ze względu na to, iż Żydzi na co dzień
mówili właśnie w tym języku. Wywodzi się ona – choćby dotyczyło to utworów
najbardziej wyrafinowanych – z twórczości o charakterze ludowym; język jidysz zrodził
się z chęci uczynienia religijnej literatury zrozumiałą dla prostych ludzi; „język
matczyny”, dokładny wyraz uczucia, mówienia bez ceremonii i sztuczności – język który
mówił bez obierania okrężnych ścieżek, który miał matczyną intymność i ciepło. (...)
Odkąd Żydzi przebywali na wygnaniu, mówili wieloma językami; jedynie ten jeden
nazwali „językiem żydowskim”. (A. J. Heschel, „Pańska jest ziemia”)
Kraków nie był liczącym się ośrodkiem literatury w języku jidysz; tym niemniej
autorem największej ilości znanych w świecie pieśni i piosenek w tym języku jest
mieszkający przez całe swoje życie w Krakowie ludowy poeta Mordechaj Gebirtig [*].

KABAŁA – tradycyjna i powszechnie używana nazwa mistycznej tradycji w


judaizmie. Kabaliści uważali, że ich nauki zostały przekazane ustnie Mojżeszowi na
górze Synaj (stąd nazwa „kabała”, oznaczająca to, co przekazane). Żydowska mistyka
pierwotnie wywodziła się z interpretacji dwóch biblijnych opisów: Maase Bereszit
(Stwarzania Świata) z początku Księgi Bereszit – Rodzaju) i Maase Merkawa (Wizji
Rydwanu) z Księgi proroka Ezechiela. Uważano, że w głębszych warstwach biblijnego
tekstu ukryte są tajemnicze znaczenia, które należy badać, gdyż one właśnie ukrywają
istotny sens. Wczesne kabalistyczne księgi, zawierające nauki mistyczne z czasów
Talmudu, to Sefer Jecira i Sefer ha-Bahir. Najważniejszym dziełem kabały jest napisana
w formie komentarza do Tory księga Zohar, opublikowana w Hiszpanii w XIII wieku
przez Mojżesza z Leonu (jej redaktora, a być może także i autora większej części
tekstu); tradycja żydowska przypisywała autorstwo tej księgi żyjącemu w II w n.e. w
Palestynie mędrcowi Szymonowi bar Jochaj. Ważnym ośrodkiem kabały stało się
miasto Cfat (Safed) w Górnej Galilei, gdzie – obok wielu innych, takich jak np. Mojżesz
Cordovero (1522–1570) – działał jeden z największych żydowskich myślicieli
religijnych rabin Izaak Luria Aszkenazy zwany Ari ha-Kadosz albo Arizal (1534-
1572). Jego doktrynę (wyłożoną w pismach jego ucznia Chaima Vitala, 1542–1620)
nazwano później kabałą praktyczną. Luriańska kabała wpłynęła na takie ruchy
mesjańskie, jak sabataizm w Turcji i frankizm w Polsce; stała się również teoretyczną
podstawą wielkiego ruchu religijno-społecznego – chasydyzmu [*]. Kabała tworzy
bardzo skomplikowany system, wyjaśniający możliwość istnienia relacji pomiędzy
całkowicie duchowym bezcielesnym, jedynym i transcendentnym Bogiem a naszym
materialnym światem, a także przedstawia metaforyczny obraz dziejów stwarzania i
funkcjonowania świata, jak również i jego struktury. Charakterystyczne są dla niej takie
pojęciach, jak cimcum (boskie samoograniczenie) i szewirat ha-kelim (kosmiczna
katastrofa „rozbicia naczyń”) – czego skutkiem jest potrzeba tikun olam (naprawy świata)
i oczyszczenia go od klipot („skorup”, czyli sił zła); system czterech światów (Acilut,
Olam ha-Berija, Olam ha-Jecira i Olam ha-Asija) i skomplikowany schemacie dziesięciu
sefirot – boskich emanacji (Ketar – Chochma – Bina – Chesed – Gewura albo Din –
Tiferet albo Rachamim – Necach – Hod – Jesod – Malchut); posługuje się symboliką
światła, przeciwstawieniem woli dawania i woli przyjmowania, a także metodą
gematrycznego obliczania wartości liczbowych poszczególnych słów (zwłaszcza imion
Boga, a także tych, które występują w Torze).

KAHAŁ – gmina żydowska. Żydzi w Europie Środkowowschodniej żyli w


autonomicznych, samorządnych gminach. Gminy odpowiedzialne były m.in. za wszelkie
sprawy religijne, sądownictwo, szkolnictwo i opiekę społeczną, a także za zbieranie
podatków. Utrzymywały one takie instytucje, jak: synagogi, szpitale, chedery, jesziwy [*],
domy nauki, domy dziecka i domy starców. Niektóre z tych instytucji prowadzone były
nie przez samą gminę, ale przez bractwa i organizacje bezpośrednio z nią związane.
Gmina zatrudniała rabinów (odpowiedzialnych za życie religijne) i innych urzędników.
Niektórzy uważają żydowskie gminy za wzorowe demokratyczne społeczności – za
wysepki demokracji w otaczającym je niedemokratycznym świecie.
W Krakowie przed wojną były dwie gminy: jedna w lewobrzeżnym Krakowie, druga
po prawej, południowej stronie Wisły, w Podgórzu. Chociaż Podgórze w 1915 roku
połączono z Krakowem, gminy pozostawały rozdzielone aż do 1937 roku

MYKWA – żydowska łaźnia rytualna. Kiedy Żydzi osiedlali się w jakimś miejscu i
zakładali swoją gminę, pierwszą budowlą, którą fundowano, była łaźnia z mykwą;
zbudowanie mykwy było zatem znacznie ważniejsze od zbudowania synagogi [*].
Modlić można się było wszędzie, choćby i w zwykłym prywatnym domu;. gdyby jednak
nie było mykwy, to tradycyjna żydowska społeczność nie mogłaby – zgodnie z prawem
religijnym – rozwijać się i wypełniać biblijnego nakazu: „Rozradzajcie się i
rozmnażajcie!”
Najistotniejszą częścią żydowskiej łaźni jest basen z wodą, której określona
przepisami część musi pochodzić ze źródła lub być uzbierana z deszczu. Kąpiel w
mykwie po miesiączce a przed wznowieniem współżycia z mężem to jeden z trzech
podstawowych obowiązków religijnych zamężnej Żydówki. Mężczyźni kąpią się w
mykwie przed określonymi świętami; kabaliści i chasydzi robią to znacznie częściej,
przed każdym Szabatem lub nawet codziennie. Mykwa służy również do koszerowania
naczyń i innych przedmiotów kuchennych. W mykwie kąpią się codziennie soferzy,
przepisujący zwoje Tory i zwitki mezuzy. Kąpiel w mykwie jest także bardzo istotną
częścią ceremonii przechodzenia na judaizm (i tę rolę mykwy uznają nawet „postępowi”
Żydzi, nie uznający innych jej funkcji).

RABIN to uczony w Torze, odpowiedzialny za rozstrzyganie problemów związanych


z żydowskim religijnym prawem, często nauczający tego prawa i nadzorujący instytucje
religijne. Począwszy od XV wieku gminy żydowskie zaczęły oficjalnie zatrudniać
rabinów (choć już wcześniej zatrudniały dajanów – sędziów w sądzie rabinackim);
zwykle najważniejszym z nich był naczelny rabin gminy, po nim rabin-rektor jesziwy [*]
i rabin-przewodniczący sądu rabinackiego. Niektórzy rabini cieszyli się powszechnym
uznaniem i z tego powodu inni rabini i inne gminy (czasem nawet z odległych krajów)
prosiły ich o opinię w trudnych kwestiach. Począwszy od XIX wieku w judaizmie
postępowym, konserwatywnym i reformowanym obowiązki rabina – wykształconego w
seminarium rabinistycznym – zaczęły upodabniać się do obowiązków duchownych
chrześcijańskich. W Stanach Zjednoczonych, gdzie istnieją nie gminy żydowskie, ale
kongregacje, jedna kongregacja zatrudnia zwykle jednego rabina. Obecnie najlepiej
widoczną sprawą różniącą w Stanach Zjednoczonych judaizm ortodoksyjny od
konserwatywnego i reformowanego jest kwestia pełnienia obowiązków rabina przez
kobiety. W Izraelu natomiast problemem staje się zaangażowanie niektórych rabinów w
politykę.

SYJONIZM – żydowski ruch narodowy, zmierzający do powrotu Żydów na ziemię


przodków – do Erec Israel (Kraju Izraela, Palestyny) – i do ustanowienia tam dla nich
niezawisłej ojczyzny. Twórcą politycznego syjonizmu był pisarz i dziennikarz austriacki
Teodor Herzl (1860-1904), który w roku 1896 wydał książkę „Państwo żydowskie”,
zawierającą wizję rozwiązania „problemu żydowskiego”, a w roku 1897 zorganizował
Pierwszy Kongres Syjonistyczny w Bazylei. Powstanie ruchów nacjonalistycznych w
całej Europie i załamanie się prądów asymilatorskich na przełomie XIX i XX wieku
spowodowało, że wielu rozczarowanych asymilatorów przeszło na pozycje syjonizmu. W
1917 roku deklaracja ministra spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii lorda Balfoura
oznaczała oficjalne uznanie aspiracji utworzenia w Palestynie żydowskiej siedziby
narodowej. Rezultatem działalności ruchu syjonistycznego było po holocauście –
zagładzie Żydów w Europie w latach II wojny światowej, powstanie w 1948 roku
państwa Izrael.

SYNAGOGA (Bóżnica), hebr. bet kneset (dom zgromadzenia), jid. szul – nie jest
świątynią, ale raczej miejscem, w którym odbywają się zbiorowe modlitwy. W synagodze
lub w pomieszczeniach obok niej odbywały się ongiś zebrania gminy i posiedzenia
rabinackiego sądu (stąd zapewne pochodzi jej hebrajska nazwa). W przedsionku synagogi
nocowali zwykle przybyli do miasta podróżni. W ścianie synagogi zwróconej w stronę
Jerozolimy (w Europie była to ściana wschodnia) znajduje się aron ha-kodesz (święta
szafa), w której przechowywany jest zwój Tory [*]. Drzwi prowadzące do aron ha-
kodesz, często rzeźbione, przykryte są zasłoną zwaną parochetem. W tradycyjnych
synagogach podczas nabożeństwa kobiety przebywają w pomieszczeniu zwanym ezrat
naszim, oddzielone od mężczyzn przegrodą zwaną mechica; w tych synagogach na
środku sali znajduje się bima – podium ze stołem (szulchan), gdzie odczytuje się ze
zwoju Tory i skąd odmawiane są niektóre modlitwy. W najstarszych aszkenazyjskich
synagogach bima miała zwykle kształt żelaznej kutej klatki. Zwolennicy postępowego,
konserwatywnego i reformowanego judaizmu często nazywali swoje synagogi Templem i
porównywali je do Jerozolimskiej Świątyni (co dla tradycyjnych Żydów było
bluźnierstwem; dlatego przechodząc obok takich synagog mieli zwyczaj odwracania się
tyłem i spluwania trzy razy przez lewe ramię). W synagogach tych – czasem podobnych
pod względem architektonicznej formy do kościołów lub protestanckich zborów – na
ogół nie było centralnej bimy, na ścianie zachodniej umieszczano organy, a modlitwom
towarzyszył chór.

SZTETŁ – to w języku jidysz [*] miasteczko. Większość Żydów w Europie


Środkowowschodniej mieszkała w małych miastach – a dzielnice żydowskie dużych
miast bardzo często wyglądały jak małe miasteczka. Sztetł to także swoista struktura
społeczna, w ramach której Żydzi żyli zgodnie z własnymi prawami i zwyczajami.
Zagłada sztetł w latach II wojny światowej zrodziła jego idealizację, spowodowała
nostalgiczną tęsknotę za przeszłością, za „utraconym rajem”. Setki małych miast, które
były jak święte księgi. Każde miejsce było wzorem, przejawem, drogą judaizmu. Kiedy
Żyd wymieniał nazwę takiego miasta jak Międzybóż czy Berdyczów, było to tak, jak gdyby
wspominał boską tajemnicę. (...) Małe żydowskie gminy były jak święte teksty otwarte
przed oczami Boga – tak bliskie były ich domy modlitwy góry Synaj. (A. J. Heschel,
„Pańska jest ziemia”)
TALMUD – to Ustna Tora. Anegdota mówi, że kiedy Bóg zaproponował Żydom na
Synaju przyjęcie Tory, ci zapytali: „A ile to nas będzie kosztować?” Kiedy usłyszeli, że
jest ona za darmo, powiedzieli: „W takim razie chcemy dostać dwie”. Dlatego istnieją
dwie Tory; obok Tory Pisanej (czyli Tanachu – Biblii) także i Ustna Tora (czyli Talmud).
Jest to wielotomowe dzieło powstałe z połączenia w jedną całość Miszny i Gemary,
zawierające nauki kilku pokoleń rabinów, którzy wyjaśniali, komentowali i dyskutowali
na temat Tory Pisanej. Ci wcześniejsi, będący autorami Moszny, nazywani są tanaitami,
ci późniejsi, będący autorami Gemary – amoraitami. Przepisy prawne zawarte w
Talmudzie miały być ogrodzeniem wokół Tory – a więc stworzyć takie warunki, aby
przekroczenie zakazów i nakazów Tory nie było możliwe. Właściwym ogrodzeniem
wokół Tory jest napisana w języku hebrajskim i zredagowana przez rabina Jehudę ha-
Nasi w III w. n.e. Miszna. Dzieli się ona na sześć części: Zeraim („Nasiona”), Moed
(„Święta”), Naszim („Kobiety”), Nezikim („Szkody”), Keduszim („Świętości”) i Tohorot
(„Oczyszczenia”). Komentarzem do Miszny jest Gemara, zapis dyskusji kilku pokoleń
rabinów na temat Tory i jej przykazań. Istnieje Gemara Jerozolimska (zredagowana ok.
roku 400) i napisana w języku aramejskim czterokrotnie obszerniejsza Gemara
Babilońska (sto lat późniejsza). Powszechnie studiowany i komentowany był, uznany za
bardziej autorytatywny, Talmud Babiloński (gdyż w większym stopniu dotyczy
warunków życia w diasporze – podczas gdy Talmud Jerozolimski mówi raczej o
stosunkach panujących wówczas w Palestynie). W Talmudzie zawarte są przepisy
religijnego prawa żydowskiego – halachy; znajdują się w nim jednak również agady –
opowieści i legendy.

TORA – w węższym znaczeniu słowa – chumesz, czyli pięć Ksiąg Mojżeszowych:


Księgi Bereszit (Rodzaju), Szemot (Wyjścia), Wajikra (Kapłańska), Bamidbar (Liczb) i
Dewarim (Powtórzonego Prawa), dane Mojżeszowi na Górze Synaj razem z ich ustną
interpretacją (zapisaną później w Talmudzie). W szerszym znaczeniu tego słowa –
całokształt żydowskiej wiedzy, nauki, prawa, etyki i moralności. W sensie materialnym
Sefer Tora to nawinięty na dwa drążki pergaminowy zwój z ręcznie napisanym tekstem
Pięcioksięgu. Drążki zwykle zakończone są wyposażonymi w dzwoneczki ozdobnymi
końcówkami zwanymi rimonim (granaty). Zwinięty zwój znajduje się w sukience na
Torę, nad nim umieszcza się ketar tora (koronę), a na drążkach zawiesza się tas (tarczę).
Podczas nabożeństwa porannego w sobotę, a także popołudniowego w sobotę i
porannego w poniedziałek i czwartek w synagodze odczytuje się przypadające na dany
tydzień fragmenty ze zwoju Tory. Zwój wyjmuje się z aron ha-kodesz i kładzie na stole
umieszczonym w bimie. Ponieważ nie wolno dotykać tekstu ręką, wodzi się po nim
wskaźnikiem zwanym jad (rączka).
Tora to najważniejsza koncepcja judaizmu. Miała ona istnieć już 2000 lat przed
stworzeniem świata. Dla pobożnych Żydów jest Tora daną nam przez Boga instrukcją,
która mówi, co mamy robić i jak mamy żyć. Dlatego tym, co najważniejsze w Torze, są
przykazania – których jest 613 (248 nakazów, tyle co członków w ciele, i 365 zakazów,
tyle co dni w roku). Przykazania dzielą się na miszpatim (racjonalne, takie jak np. nie
zabijaj czy nie kradnij), ejdim (świadectwa, np. Szabat jako świadectwo tego, że Bóg
odpoczął w siódmym dniu stwarzania świata czy też święto Pesach jako świadectwo
wyjścia z Egiptu) i hokim (ponadracjonalne, np. zakaz jedzenia razem mięsa i mleka czy
też prawo o czerwonej krowie). Ten kto wypełnia przykazania, zbliża się do Boga,
zasługuje na nagrodę w świecie przyszłym i przyczynia się do naprawy świata,
przybliżając w ten sposób przyjście Mesjasza. Zatem jedyną naprawdę pewną rzeczą na
świecie jest to, o czym mówią słowa Tory. Niejasności i problemy, jakie mogą powstać
przy lekturze Tory, wyjaśniają komentarze, z których najważniejszy jest komentarz
Rasziego – rabina Szlomo Jicchaki z Troyes. Studiowanie i komentowanie Tory i jej
przykazań było najważniejszym zajęciem żydowskich uczonych przez ponad 2000 lat.
Pobożni Żydzi uważają, że wszystkie przykazania są równie ważne; twierdzenie, że jedne
przykazania są ważniejsze od innych, jest według nich odstępstwem od nauk Tory; z tego
też powodu oskarżają oni zwolenników judaizmu konserwatywnego i reformowanego o
takie właśnie odstępstwo.

Żydowskie święta

Pobożni (a przynajmniej trzymający się tradycji) Żydzi odmierzają czas w odmienny


sposób niż inni ludzie. Liczą oni datę od najważniejszego zdarzenia w historii, czyli od
stworzenia świata (co – jak obliczyli rabini na podstawie Biblii – nastąpiło w pierwszym
dniu miesiąca tiszri 3760 lat p.n.e.). Księżycowo-słoneczny kalendarz żydowski jest
swoistym fenomenem, gdyż nie uległ żadnym zmianom w ciągu kilku tysięcy lat
(podczas gdy zmianom takim ulegały miary czasu wszystkich innych narodów).
Układ żydowskiego kalendarza jest konsekwencją dwóch zdań z Tory. Pierwsze
pochodzi z 12. rozdziału Księgi Szemot (Wyjścia) i nakazuje ustanowienie początku
miesiąca podczas nowiu księżyca. Także i w kalendarzu muzułmańskim początek
miesiąca zawsze przypada na nów księżyca; jest to kalendarz księżycowy i dlatego
święty miesiąc ramadan jest według niego czasem wiosną, czasem w lecie, czasem
jesienią, a czasem w zimie. W żydowskim kalendarzu nie byłoby to możliwe; zdanie z
16. rozdziału Księgi Dewarim (Powtórzonego Prawa) mówi bowiem, że święto Pesach
musi przypadać na wiosnę. Dlatego też Żydzi stworzyli skomplikowany kalendarz,
łączący cechy kalendarza księżycowego i słonecznego. Liczba dni dwunastu
księżycowych miesięcy jest mniejsza niż czas obrotu Ziemi wokół Słońca, więc dla
wyrównania w niektórych latach (określonych w dziewiętnastoletnim cyklu) dodaje się
trzynasty miesiąc adar bet (czyli drugi miesiąc adar).
Za pierwszy miesiąc żydowskiego kalendarza uważa się obecnie jesienny miesiąc
tiszri, który jest z religijnego punktu widzenia najważniejszym i najbardziej
charakterystycznym okresem żydowskiego roku. Dzieli się on wyraźnie na dwie bardzo
różniące się od siebie części. Pierwsza – od Rosz ha-Szana (Nowego Roku) do Jom
Kipur (Dnia Pojednania) – to Jamim Noraim (Groźne dni), nazywane też Aseret Jemej
Tszuwa (Dziesięć dni pokuty), okres powagi, refleksji, moralnych rozliczeń, skruchy;
druga, od pierwszego dnia święta Sukot (Szałasów) po Simchat Tora (Dzień Radości
Tory) – to wesoły, beztroski okres radości i nadziei. W czasach biblijnych miesiąc ten
uważany był za miesiąc siódmy, zaś rok zaczynał się od wiosennego miesiąca nisan (na
który przypadało święto Pesach).
Żydzi żyli zgodnie z cyklem świąt: co tydzień powtarzał się Szabat, co miesiąc – Rosz
Chodesz (początek nowego miesiąca), zaś raz do roku – pozostałe święta. Już w okresie
biblijnym żydowskie święta rolnicze przekształciły się w upamiętnienie historycznych
wydarzeń. Jedyność i wyjątkowość historycznych wydarzeń stała się ważniejsza niż
powtarzalność procesów cyklu przyrody. Judaizm umieszczał świętość raczej w czasie
niż w przestrzeni. Z tego właśnie wynika tak wielkie znaczenie świąt w żydowskiej
tradycji i religii.

SZABAT to najważniejsze żydowskie święto. Będąc przypomnieniem jedynego i


wyjątkowego wydarzenia stworzenia świata – jest dniem powtarzającym się regularnie co
tydzień. Poświęcony służbie bożej – jest także dniem radości i zachwytu. Dzień pokoju i
spokoju, będący zawieszeniem codziennej walki o byt, stanowi kulminacyjny punkt
życia. Pobożny Żyd – podległy rozmaitym przepisom, regulującym każde jego działanie
– w tym właśnie dniu czuje się bardziej wolny niż kiedykolwiek indziej. Nazywany
królową i panną młodą, Szabat wymaga zarówno posłuszeństwa, jak i miłości. Włączony
w ciąg zwykłego, doczesnego życia, jest też częścią wieczności, antycypacją i
przedsmakiem przyszłej ery mesjańskiej.
Dzień ten uświadamia Żydowi, kim jest – mówi mu zarówno o stworzeniu świata, o
wyjściu z Egiptu i objawieniu na Synaju, jak również o nieuniknionym zbawieniu po
przyjściu Mesjasza. W czasie, gdy Bóg dawał Izraelowi Torę, powiedział:
„Moje dzieci! Jeśli przyjmiecie Torę i będziecie przestrzegać moich przykazań, to dam
wam na całą wieczność najbardziej drogocenną rzecz, jaką posiadam.”
„A czym jest – spytał Izrael – ta drogocenna rzecz?”
„Dam wam przyszły świat” – powiedział Bóg.
„Pokaż nam jakiś przykład przyszłego świata na tym świecie” – poprosił Izrael.
A Bóg rzekł: „Oto Szabat. Jest on częścią przyszłego świata.”
Syjon jest w ruinie, Jerozolima leży w prochu. Przez cały tydzień istnieje tylko
nadzieja zbawienia. Kiedy jednak na świat przychodzi Szabat, człowiek doświadcza
momentu rzeczywistego zbawienia – jak gdyby przez chwilę duch Mesjasza unosił się nad
obliczem ziemi. (Abraham Joshua Heschel, „Szabat”)
W dzień Szabatu każdy Żyd otrzymuje z nieba dodatkową duszę (neszama jetera),
która opuszcza go z końcem tego dnia. Baal Szem Tow spędził kiedyś sobotni dzień w
małej wiosce i zatrzymał się w karczmie. Kiedy Szabat zbliżał się do końca, karczmarz –
jak to miał w zwyczaju – zaprosił na Trzecią Ucztę wszystkich Żydów z całej wioski.
Zapytany, dlaczego inne posiłki sobotnie spożywa tylko w rodzinnym gronie, a do
Trzeciej Uczty szuka towarzystwa innych ludzi, karczmarz powiedział: „Kiedy człowiek
ma umrzeć, powinno być przy nim obecnych co najmniej dziesięciu ludzi. Kiedy
odchodzi Szabat, opuszcza nas dodatkowa dusza i podczas Trzeciej Uczty jest tak, jak
gdyby umierała jakaś część nas samych.”
Szabat jest duchem w formie czasu. Poprzez nasze ciała należymy do przestrzeni; nasz
duch, nasze dusze wznoszą się ku wieczności, dążą ku świętości. Szabat jest wspinaniem
się na szczyt; daje nam możność uświęcania czasu, wywyższenia dobra do rangi
świętości, ujrzenia świętości poprzez powstrzymanie się od profanum. (...) Sensem
Szabatu jest uświęcanie raczej czasu niż przestrzeni. Przez sześć dni w tygodniu żyjemy w
tyranii rzeczy przestrzeni; w dzień Szabatu staramy się sprostać świętości w czasie. Jest
to dzień, w którym powołani jesteśmy do uczestnictwa w tym, co wieczne w czasie, do
zwrócenia się od rezultatu stworzenia do tajemnicy stworzenia, od świata stworzonego
do stworzenia świata. (...) Jest zatem Szabat czymś więcej niż tylko zawieszeniem broni,
czymś więcej niż tylko przerwą; jest głęboką, świadomą harmonią człowieka i świata, jest
wrażliwością na rzeczywistość i uczestnictwem w tym duchu, który jednoczy to, co w
dole, z tym, co w górze. Wszystko, co boskie na tym świecie, zmierza do jedności z
Bogiem. Tym właśnie jest Szabat i prawdziwa szczęśliwość Wszechświata. (Abraham
Joshua Heschel, „Szabat”)

Pierwszy i drugi dzień miesiąca tiszri to ROSZ HA-SZANA – początek nowego roku
religijnego. Święto to upamiętnia stworzenie przez Boga – według jednych źródeł świata,
a według innych pierwszego człowieka; w czasie tego święta Bóg jakby stwarzał
wszystko na nowo. Wtedy też zdajemy Stwórcy sprawę z naszego postępowania – co
zrobiliśmy z tym, co Bóg kiedyś stworzył, a później powierzył opiece ludzi. Podczas tego
święta Bóg sądzi ludzi za wszystkie czyny dokonane w minionym roku i decyduje o ich
losie w roku przyszłym. Wyrok wydany i zapisany w czasie Rosz ha-Szana może zostać
zmieniony podczas Jamim Noraim (Groźnych dni), nazywanych też Aseret Jemej
Tszuwa (Dziesięć dni pokuty); jest to okres powagi, refleksji, moralnych rozliczeń,
skruchy; wyrok zatwierdzany jest i zapieczętowany w dniu postu Jom Kipur.
W Biblii święto Rosz ha-Szana określane jest jako Jom Terua – dzień trąbienia w
szofar (co odpowiada tradycyjnej polskiej nazwie „Święto Trąbek”). Szofar to instrument
dęty, sporządzany najczęściej z baraniego rogu (jako że Abraham złożył w ofierze Bogu
barana zamiast swego syna Izaaka). W modlitwach odmawianych podczas święta Rosz
ha-Szana uznajemy Boga za naszego króla i ojca, sędziego zarówno sprawiedliwego, jak
i miłosiernego. Dźwięk szofaru obwieszcza królewskie panowanie i sędziowską władzę
Boga, budzi z duchowej drzemki, wzywa do pokajania się, do szukania Boga i zwracania
się do Niego. Starożytni rabini mówią, że przy dźwiękach noworocznego rogu Bóg
przesiada się z tronu sprawiedliwości na tron miłosierdzia.

Dziesiąty dzień miesiąca tiszri to JOM KIPUR – Dzień Pojednania, najważniejszy


dzień w żydowskim religijnym kalendarzu, Szabat Szabatów. Ten dzień ścisłego postu
jest świętem najpełniej wyrażającym sens żydowskiej teologii i etyki. Jest to dzień
poświęcony całkowicie duchowym celom, kiedy to Bóg odpuszcza ludziom wszystkie
popełnione względem niego grzechy, jeśli tylko okazują oni skruchę. Podstawową ideą
tego święta jest tszuwa – skrucha, pokuta, przede wszystkim jednak nawrócenie się,
powrót do Boga. Szabaty to nasze największe katedry, a naszym najświętszym
przybytkiem jest świątynia, której ani Rzymianie, ani Niemcy nie potrafili spalić – której
nawet odstępstwa nie mogły zetrzeć – Dzień Pojednania. Według starożytnych
żydowskich mędrców sam ów Dzień, „istota tego Dnia”, wraz ze skruchą człowieka
pokutuje za ludzkie grzechy. Pobożni Żydzi spędzali cały ten dzień w synagodze,
okazując skruchę za grzechy i chwaląc Boga.
Główna modlitwa odmawiana podczas nabożeństwa wieczornego, rozpoczynającego
Dzień Pojednania, nazywa się Kol Nidre. Jest to formuła zwalniająca od ślubów i
zobowiązań wobec Boga (nie zaś od przykazań czy zobowiązań wobec bliźnich).
Wszystkich ślubowań, zrzeczeń się, przysiąg, klątw, złorzeczeń, zaklęć i tym podobnych –
od tego Dnia Pojednania aż do przyszłego – żałujemy już teraz z góry. Wszystkie niech
będą rozwiązane, umorzone, zniesione, unicestwione, niech nie mają ani mocy
obowiązującej, ani żadnego znaczenia. Modlitwa ta nabrała szczególnej wagi w okresie
zmuszania Żydów siłą do przechodzenia na chrześcijaństwo, gdyż zwalniała od
przyjętych pod przymusem zobowiązań.

Tygodniowe święto SUKOT (Szałasów), rozpoczynające się piętnastego dnia miesiąca


tiszri – to obok Pesach i Szawuot – jedno z trzech świąt pielgrzymich (szalosz regalim).
Kiedyś były to „żydowskie dożynki” – rolnicze święto obchodzone po zakończeniu żniw,
a później – pora pielgrzymowania do Jerozolimskiej Świątyni; wesołe święto, „czas
naszej radości” (zman simchatejnu). Dla upamiętnienia okresu, kiedy Izraelici po
Wyjściu z Egiptu mieszkali na pustyni w lichych szałasach, pobożni Żydzi w czasie tego
święta jedzą i śpią w otwartych ku niebu tymczasowych pomieszczeniach. Szałas
uświadamia nam nietrwałość wszystkich zabezpieczeń i podstaw naszego bytowania na
tej ziemi – to, że możemy ufać tylko Bogu, a nie materialnym rzeczom. A kiedy człowiek
siedzi w szałasie w cieniu wiary, Szechina rozpościera swoje skrzydła z góry, a duchy
siedmiu Świętych Gości: Abrahama, Izaaka, Jakuba, Józefa, Mojżesza, Aarona i króla
Dawida – przebywają razem z nim. W synagogach urządza się procesje, potrząsa się z
błogosławieństwem czterema gatunkami roślin symbolizujących uprawę roli: lulawem
(palma), etrogiem (cytrusem), arawą (gałęzią wierzby) i hadasem (mirtem); są one tak
od siebie różne, a jednak stanowią jedną całość, tak jak jedną całość stanowi naród
Izraela. W synagogach w Szabat przypadający na czas tego święta czyta się Księgę
Koheleta (Eklezjasty) – aby nawet w czasie największej radości i nadziei mieć
świadomość przemijania.

SIMCHAT TORA – dwudziesty trzeci (a w Izraelu dwudziesty drugi) dzień miesiąca


tiszri – to kulminacja okresu jesiennych świąt, dzień zakończenia starego i rozpoczęcia
nowego całorocznego cyklu czytania z Tory – a więc symbolicznego łączenia początku z
końcem. Święto nie ma swego źródła ani w Biblii, ani w Talmudzie, gdyż zaczęto je
obchodzić zaledwie tysiąc lat temu; jest to najweselszy (obok dnia święta Purim) dzień w
żydowskim kalendarzu; dzień symbolicznych zaślubin Izraela i Tory. Podczas
wieczornego nabożeństwa w synagodze wszyscy dorośli mężczyźni ze śpiewem i tańcem
obnoszą zwoje Tory w procesji siedmiu hakafot, czyli siedmiu okrążeń bimy. Następnego
dnia wszyscy wzywani są po kolei do czytania z Tory. Wybrani do odczytania początku i
końca Tory (Chatan Tora i Chatan Bereszit) wyprawiają ucztę dla całej społeczności.

CHANUKA to jedyne święto żydowskie w ogóle nie wspomniane w Biblii (a zaledwie


wspomniane w Talmudzie); rozpoczyna się w dwudziestym piątym dniu miesiąca kislew,
a kończy po ośmiu dniach, w drugim dniu miesiąca tewet. Związane jest ono z
powstaniem Machabeuszy przeciwko władzy greckiego imperium Seleucydów, ze
zwycięstwem Judy Machabeusza nad wojskami syryjskiego króla Antiocha IV Epifanesa,
uwolnieniem Jerozolimy i ponownym poświęceniem Jerozolimskiej Świątyni po
zbezczeszczeniu jej na rozkaz króla (stąd nazwa, gdyż słowo „chanuka” oznacza
poświęcenie). Dla upamiętnienia cudownego wydarzenia, kiedy to podczas poświęcenia
Świątyni oliwa – która powinna była starczyć tylko na jeden dzień – paliła się przez
osiem dni, każdego kolejnego dnia tego święta zapala się o jedno więcej światełko w
ośmioramiennym świeczniku chanukowym – chanukii (kiedyś była to oliwa, dziś
najczęściej świeczki).
W diasporze Chanukę traktowano jako święto mało poważne, przeznaczone raczej dla
dzieci niż dla dorosłych (co nie może dziwić, skoro walkę zbrojną nie uznawano za
preferowaną wartość). W Izraelu to święto przybrało obecnie charakter raczej narodowy
niż religijny, a wielu amerykańskich Żydów obchodzi je głównie dlatego, że ich sąsiedzi
– chrześcijanie obchodzą w tym samym czasie Boże Narodzenie.

PURIM – przypadające na czternasty dzień miesiąca adar (a jeśli jest to rok


przestępny, to miesiąca adar bet) to jedyne żydowskie święto nie związane z Krajem
Izraela, ale z terenem diaspory. Upamiętnia ono cudowne ocalenie Żydów w Imperium
Perskim za czasów panowania króla Ahaszwerosza. Minister królewski Haman –
pierwowzór wszelkich późniejszych antysemitów – postanowił wymordować wszystkich
Żydów w królestwie; uratowała ich dopiero interwencja żony króla Estery – Hadassy
(która dopiero wtedy poinformowała swojego męża o tym, że jest Żydówką) i jej wuja
Mordechaja. W synagogach czyta się wówczas Megilat Ester (Księgę Estery) – jedyną
oprócz Pieśni nad Pieśniami księgę Biblii, w której nie pojawia w ogóle imię Boga. W
dniu tym Żydzi bawią się i ucztują. Jest to (obok dnia Radości Tory) jedyny dzień w
roku, kiedy pobożny Żyd powinien się upić. W dniu tym Żydzi cieszą się ze śmierci
swoich wrogów, więc tylko upicie się może wyrównać moralne napięcie spowodowane
radością z czyjejś śmierci. Istnieją jednak określone granice picia. Żyd powinien pić tak
długo, aż nie będzie mógł rozróżnić pomiędzy „Niech będzie błogosławiony Mordechaj”
i „Niech będzie przeklęty Haman”. Nie wolno mu jednak upijać się tak, aby nie mógł
rozróżnić pomiędzy „Niech będzie błogosławiony Mordechaj” i „Niech będzie przeklęty
Mordechaj” czy też pomiędzy „Niech będzie przeklęty Haman” i „Niech będzie
błogosławiony Haman”; nic bowiem nie może naruszyć moralnego osądu rzeczywistości.

Ośmiodniowe (w Izraelu – siedmiodniowe) święto PESACH, rozpoczynające się w


piętnastym dniu miesiąca nisan to – obok Sukot i Szawuot – jedno z trzech świąt
pielgrzymich (szalosz regalim). Jest to najbardziej rodzinne ze wszystkich żydowskich
świąt. Pesach jest świętem wolności (zman herutejnu); Izraelici zostali wyswobodzeni z
niewoli egipskiej – z ucisku materialności ku duchowości – po to, aby stać się wolnym i
świadomym samego siebie narodem i aby dobrowolnie przyjąć na siebie zobowiązania
wobec Boga. Pesach jest świętem macy – przaśników; uciekający z Egiptu Izraelczycy
nie mieli czasu, aby upiec chleb; dlatego też podczas trwania tego święta nie wolno jeść
niczego, co zawiera kwas (w szczególności chleba na zaczynie). Powstrzymywanie się od
jedzenia potraw zawierających kwas i spożywanie zamiast tego macy – chleba niedoli –
symbolizuje powstrzymywanie się od grzechu, oczyszczenie się i postępowanie zgodne z
wolą Boga.
Podczas wieczerzy sederowej w pierwsze dwa wieczory tego święta (w Izraelu tylko
w pierwszy wieczór) Żydzi czytają Hagadę na Pesach, mówiącą o tym, jak to Bóg
„mocną ręką” wyprowadził ich z niewoli egipskiej i odpowiadającą na pytanie: Dlaczego
ta noc różni się od wszystkich innych nocy? A każdy Żyd powinien czuć się tak, jak
gdyby to on sam wyszedł z egipskiej niewoli, widział, jak rozstąpiły się wody Morza
Czerwonego i stał u stóp Góry Synaj, czekając na zejście w dół Mojżesza z tablicami
Dziesięciorga Przykazań. W synagogach w Szabat przypadający na czas tego święta
czyta się Pieśń nad Pieśniami, symbolizującą miłosny związek Boga i Izraela.
LAG BA-OMER to wiosenne, radosne święto wszystkich uczących się, przypadające
w osiemnastym dniu miesiąca ijar, czyli w trzydziestym trzecim dniu czasu liczenia
Omeru (rozpoczynającego się w drugim dniu święta Pesach, a kończącego się w dniu
święta Szawuot). Jest to okres wstępowanie Izraela z głębi 49 stopni nieczystości, w
którą popadł podczas przebywania w Egipcie – po to aby po oczyszczeniu się był zdolny
do przyjęcia Tory na Synaju. Siedem tygodni liczenia Omeru to czas półżałoby –
upamiętniającej żydowskich męczenników starożytności i średniowiecza; w okresie tym
np. nie można udzielać ślubów. Żałobę przerywa w środku dzień Lag ba-Omer.
Święto to wiąże się z postaciami rabbiego Akiby ben Josefa – jednego z głównych
twórców Talmudu, wielkiego żydowskiego uczonego i męczennika – i Szymona bar
Jochaja – domniemanego twórcy najważniejszego kabalistycznego dzieła, księgi Zohar,
który miał umrzeć w tym dniu; spędził on razem z synem dwanaście lat i dwanaście
miesięcy w jaskini, ukrywając się przed Rzymianami. W dniu tego święta pobożni Żydzi
odwiedzają jego grób w Meronie, w Górnej Galilei. W Polsce w tym dniu
pielgrzymowano na grób najsłynniejszego w tym kraju uczonego w Piśmie, naczelnego
rabina krakowskiej gminy żydowskiej i rektora krakowskiej jesziwy [*] Mojżesza
Isserlesa, który także zmarł w dniu Lag ba-Omer.

SZAWUOT – przypadające w na szósty i siódmy dzień miesiąca siwan – to obok


Sukot i Pesach jedno z trzech świąt pielgrzymich (szalosz regalim); Szawuot przypada w
siedem tygodni po Pesach (stąd nazwa święta, oznaczająca tygodnie). Dawne święto
rolnicze, związane ze żniwami jęczmienia – uznano później za rocznicę objawienia na
górze Synaj i nadania Tory (zman natan toratejnu) – a więc przymierza z Bogiem i
powstania żydowskiej religii (tak jak Pesach było rocznicą powstania żydowskiego
narodu). Kiedyś pielgrzymowano w tym dniu do Jerozolimskiej Świątyni. W
późniejszych czasach, w diasporze, święto to utraciło wiele ze swojego dawnego
znaczenia. Domy i synagogi dekoruje się wówczas zielenią (aby upamiętnić to, iż
pustynna góra Synaj okryła się z okazji bożego objawienia kwieciem). Kabaliści
wprowadzili zwyczaj czuwania przez całą noc podczas tego święta (w przygotowaniu na
mistyczne zaślubiny Izraela i Tory) i studiowania Tikun Lajl Szawuot (złożonego z
fragmentów Biblii, Talmudu i pism kabalistycznych) po to, aby oczyścić się duchowo
przed otrzymaniem Tory. W synagogach czyta się wówczas Dziesięcioro Przykazań i
Księgę Rut (która dobrowolnie przyjęła żydowską wiarę, tak jak Izrael dobrowolnie
przyjął Torę). Obecnie w izraelskich osiedlach rolniczych – w kibucach i moszawach –
święto Szawuot obchodzi się podobnie jak to było w czasach biblijnych: jako święto
rolnicze o charakterze podobnym nieco do dożynek.

TISZA BE-AW – dziewiąty dzień miesiąca aw – to najsmutniejsza data w żydowskim


kalendarzu. W dniu tym przypada rocznica zburzenia obu Jerozolimskich Świątyń – tej
pierwszej, zniszczonej w roku 586 p.n.e. przez króla babilońskiego Nabuchodonozora – i
tej drugiej, zniszczonej w roku 70 n.e. przez późniejszego cesarza rzymskiego Tytusa
Flawiusza Wespazjana (a także wielu innych tragicznych wydarzeń, jak np. wygnania z
Hiszpanii w 1492 roku czy też wybuch I wojny światowej, który był początkiem
sekwencji wydarzeń prowadzących do holocaustu). Jest to (obok Jom Kipur – Dnia
Pojednania) jedyny dzień ścisłego postu w judaizmie. Nie wolno wtedy (tak jak i w Jom
Kipur) nosić skórzanego obuwia, myć się, studiować Tory, mieć stosunków seksualnych.
W synagogach siedzi się wówczas na podłodze lub na przewróconych ławkach w
przyćmionym świetle i czyta się Księgę Ejcha – Treny Jeremiasza oraz modlitwy żałobne
Kinot. Według rabinów w tym właśnie dniu urodzi się Mesjasz, gdyż w zniszczeniu
zawarte jest już ziarno odkupienia i zbawienia.
SPIS TREŚCI:
Od Autora s. 1
I) LEGENDY I OPOWIEŚCI Z ŻYDOWSKIEGO KRAKOWA s. 2
Wprowadzenie s. 2
O królu Kazimierzu Wielkim i Esterce s.5
O urodzeniu ReMU, czyli Strata i zysk s. 8
ReMU i wesele w piątkowy wieczór s. 10
Drzewo nad grobem ReMU s. 13
Jak rabin Eliezer Aszkenazy opuścił Egipt s. 15
Megale Amukot i BaCh (I), czyli Klątwa s. 16
Jak Megale Amukot nie dał się skusić szatanowi, czyli Próba s. 19
Megale Amukot i występni rzeźnicy s. 21
O małżeństwie TaZa z córką BaCha s. 24
BaCh obok świętego młodzieńca i święty młodzieniec obok BaCha,
czyli Nóż w grobie s. 27
Megale Amukot i BaCh (II), czyli Wypełnione życiowe zadanie s. 30
O śmierci BaCha s. 31
O człowieku, który chciał być pochowany obok Megale Amukot s. 32
O śmierci Megine Szlomo, czyli Po stronie Rasziego s. 35
Dlaczego Tosefot Jom Tow pochowany jest na samym końcu cmentarza,
czyli Skąpiec z Krakowa s. 36
O otwarciu Synagogi Izaaka s. 38
Co rabin Symcha Bunam z Przysuchy opowiadał o założycielu Synagogi Izaaka s. 39
Dlaczego rabin Abraham Joszua Heszel nie wydał żadnej książki,
czyli Baryłka rabbiego Jochanana s. 40
Simchat Tora w Starej Synagodze s. 42
Zamknięcie niebiańskiej jesziwy s. 43
Jak Maor wa-Szemesz został ulubionym uczniem rabina Elimelecha z Leżajska s.44
Rabin Symcha Bunam z Przysuchy i grób ReMU s. 46
Megale Amukot? Także niezła książka s. 47
Rabin Szymon Sofer i zaginiona moneta s.48
Jak Józef Nehemiasz Kornicer został naczelnym rabinem Krakowa s. 50
Zasługa młodego księdza s. 51
II) BIOGRAFIE (Żywoty znamienitych Żydów związanych z Krakowem) s. 54
Lewko
Jakub Polak
Bracia Haliczowie (Samuel, Aszer i Eliachim)
Mojżesz Isserles (ReMU)
Eliezer Aszkenazy
Natan Nata Spira (Megale Amukot)
Joel Sirkes (BaCh)
Joszua ben Josef (Megine Szlomo)
Izaak ben Jakub (Izaak Jakubowicz, Reb Ajzyk reb Jekeles)
Gerszom Saul Jom Tow Lipmann Heller (Tosefot Jom Tow)
Abraham Jehoszua Heszel (Rebe reb Heszel)
Matatiahu Calahora
Jonatan Eibenschütz
Kalman Kalonimus Epstein (Maor wa-Szemesz)
Dow Ber Meisels
Maurycy Gottlieb
Szymon Sofer
Ignacy Krieger
Ludwik Gumplowicz
Józef Fiszer
Wilhelm Feldman
Józef Sare
Artur Markowicz
Sara Schenirer
Ozjasz Thon
Leon Sternbach
Mordechaj Gebirtig
Majer Bałaban
Mojżesz Kisling
Helena Rubinstein
Leopold Infeld
Jonasz Stern
Natan Gross
III) Wybrane pojęcia i terminy z religii, tradycji i kultury żydowskiej s. 92
Aszkenazyjczycy
Bet ha-Midrasz
Chasydyzm
Halacha
Haskala
Jesziwy
Jidysz
Kabała
Kahał
Mykwa
Rabin
Syjonizm
Synagoga
Sztetł
Talmud
Tora
Żydowskie święta s. 98
Kalendarz
Szabat
Rosz ha-Szana
Jom Kipur
Sukot
Simchat Tora
Chanuka
Purim
Pesach
Lag ba-Omer
Szawuot
Tisza be-Aw

SPIS TREŚCI s. 105

(290 576) bez spisu treści


(295 166) ze spisem treści

(294 947)
OD AUTORA

Na przełomie minionego i obecnego wieku (i tysiąclecia) opracowałem tekst i


przygotowywałem materiał ilustracyjny do książki, którą chciałem nazwać „Żydowski
Kraków. Dzieje – legendy – ludzie – miejsca”. Okoliczności sprawiły, że nie byłem w
stanie wówczas tamtej książki wydać. Niniejsza publikacja w znacznym stopniu opiera
się na części zebranych wówczas materiałów.
Pustka po Żydach, którzy zostali zamordowani w Polsce podczas II wojny światowej
albo wyemigrowali po tej wojnie, jest szczególnie odczuwalna właśnie na krakowskim
Kazimierzu. Na terenie dawnej żydowskiej dzielnicy jest zawsze pełno ludzi – tak
naprawdę, to jest jednak pusto, nie ma tu bowiem jego dawnych mieszkańców (ani nawet
ich potomków). Razem z nimi wyparowały te wszystkie sensy i treści, które stanowiły
sens ich życia.
Większość turystów zainteresowanych żydowską przeszłością w Polsce odwiedza trzy
miejsca: Oświęcim, Warszawę i Kraków. Oświęcim to obóz Auschwitz-Birkenau,
miejsce, które – obok Jerozolimy – najbardziej odcisnęło się w żydowskiej świadomości.
Warszawa to teren getta, oglądany przez pryzmaty powstania (a w takiej perspektywie
powstanie to staje się mitem założycielskim izraelskiej armii i w ogóle świeckiego
Państwa Izrael).
No a Kraków? W świadomości większości ludzi żydowski Kraków nie posiada
niestety żadnej tożsamości. Są to tylko puste, pozbawione treści domy, ulice i place.
Powszechne jest przekonanie, że jedynym i największym osiągnięciem krakowskich
Żydów w ciągu ich ponad osiemsetletniej historii było to, iż łaskawie pozwolili się
uratować Oskarowi Schindlerowi. Z tego właśnie powodu większość ludzi na świecie –
jeśli w ogóle wie coś o Krakowie – to jedynie to, że jest to położone w pobliżu Auschwitz
i Salt Mine miasto, w którym dobry Niemiec Oskar Schindler ratował Żydów (i w którym
jest dużo barów i pubów, gdzie można się dobrze zabawić).
Do 1939 roku tożsamość żydowskiego Krakowa była bardzo wyrazista (a może nawet
były to dwie tożsamości: jedna religijna, a druga – świecka). Podczas II wojny światowej
nastąpiło zaćmienie tej tożsamości; została ona całkowicie zepchnięta w cień. Wydaje się,
że obecnie – ponad sześćdziesiąt lat po zakończeniu tej wojny - najwyższy już czas na jej
przywrócenie. Autor tej książki chciałby, aby przyczyniła się ona do wypełnienia w
świadomości ludzkiej pustych ulic i domów istotną treścią i aby przyczyniła się do
odzyskania tożsamości żydowskiego Krakowa.

Tożsamości Żydowskiego Krakowa.

Tożsamość

– tutaj bowiem zostało miejsce, gdzie oni żyli.

No a Kraków? W świadomości większości ludzi żydowski Kraków nie posiada


niestety żadnej tożsamości. Są to tylko puste, pozbawione treści domy, ulice i place.
Z tego właśnie powodu większość ludzi na świecie – jeśli w ogóle wie coś o Krakowie
– to jedynie to, że jest to położone w pobliżu Auschwitz i Salt Mine miasto, w którym
Żydzi pozwolili się uratować dobremu Niemcowi Oskarowi Schindlerowi (i w
którym jest dużo barów i pubów, gdzie można się dobrze zabawić).

W Krakowie nie było Mordechaja Anielewicza i braci (Adolfa i Jakuba)


Bermanów – był za to rabin Mojżesz Isserles i Mordechaj Gebirtig.
Tekst tej książki został w zasadniczych zarysach napisany w 2000 roku. Miał on
stanowić część większej książki zatytułowanej „Żydowski Kraków – i chrześcijański też”.
Ponieważ jednak jej wydanie nie doszło wówczas do skutku, autor zdecydował się na
publikację tej części, która nie wymaga większej aktualizacji)

Świat polskich Żydów odszedł w przeszłość. Zapewne nie tylko on. Jednakże on
odszedł bardziej niż wszystkie inne. Nie ma już np. świata kresowych dworów; jednak
ludzie z tego świata albo ich potomkowie żyją – i to przeważnie wcale nie tak daleko od
miejsc, gdzie mieszkali ich przodkowie. Kultywują tradycję, żywią sentyment dla
przeszłości. Polscy Żydzi zostali zamordowani. Ci, co przeżyli, w większości wyjechali
w dalekie strony. Ci nieliczni, którzy tu pozostali, na ogół utracili kontakt z wartościami,
które kierowały życiem ich przodków (czyż nie jest paradoksem, że podstaw judaizmu
uczą dziś polskich Żydów przybysze z tej Ameryki – która była ongiś krajem, gdzie
Żydzi zarabiali pieniądze, a nie kultywowali własne tradycje). Ci, co wyjechali,
przeważnie pamiętają tylko o wszelkim złu, które ich spotkało na tej ziemi, a nie chcą
pamiętać, co tu było dobrego; odeszli do innych społeczności, innych klimatów, innych
problemów.
W Polsce od kilkunastu już lat istnieje zainteresowanie Żydami – ich historią, kulturą,
religią. Najczęściej jednak jest ono dość powierzchowne. Jak się wydaje, przyczyną tego
jest pewna hermetyczność i niedostępność żydowskiego świata. Żydzi i Polacy (a więc
przodkowie ludzi uważających się dziś za Polaków i uważających się dziś za Żydów)
przez stulecia mieszkali na tej samej ziemi, na ogół jednak żyli odrębnym życiem.
Sąsiedzi mało o sobie wiedzieli. Tym trudniej przekroczyć tę niewidzialną granicę teraz,
kiedy Żydów w Polsce jest tak mało (a dzisiejsza egzystencja żydowskiej społeczności w
małym tylko stopniu odzwierciedla bogactwo i różnorodność życia Żydów w Polsce w
minionych wiekach), zaś burzliwe dzieje koszmarnego XX wieku spowodowały
powstanie całego szeregu mniej lub bardziej uzasadnionych wzajemnych animozji.
W jaki sposób można przybliżyć (sobie i innym) odeszły w niebyt świat polskich
Żydów? Wydawałoby się, że można to zrobić poprzez poznawanie żydowskiej historii,
kultury, religii.
Na ogół podstawowe informacje o życiu takich czy innych społeczności czerpiemy z
ich historii. Jednakże historia Żydów jest odmienna od historii innych narodów. W Biblii
(jak to określił Andre Neher) żydowska myśl wbudowała czas w konstruktywny wymiar
historii; w późniejszym jednak okresie Żydzi przestali dbać o historię. Pobożni Żydzi
uważali, że skoro powierzona im została Tora, to nie jest im na nic potrzebny zapis
historycznych wydarzeń. Abraham Joshua Heschel w przełożonej przez mnie na język
polski książce „Pańska jest ziemia” pisze: Obdarzono nas świadomością tego, że
jesteśmy uwikłani w historię przekraczającą zyski i chwałę wszelkich dynastii i imperiów.
Zostaliśmy wezwani do nastawiania zegara wiecznej historii.
Życie żydowskie odmierzały nie aktualne wydarzenia polityczne, ale cykl świąt:
powtarzający się co tydzień Szabat, co miesiąc Rosz Chodesz (początek nowego
miesiąca) i co rok – pozostałe święta. Za ważne uważano tylko te indywidualne ludzkie
czyny, które przybliżają albo oddalają odkupienie i przyjście Mesjasza; wtedy dopiero
wydarzenia historyczne nabiorą sensu. Zapewne dlatego po pochodzących z okresu
starożytności księgach Józefa Flawiusza następną żydowską książką historyczną jest
dopiero wielotomowe dzieło Heinricha Graetza, wydane w drugiej połowie XIX wieku,
w okresie modernizacji żydowskiego życia, reprezentujące martyrolgiczny punkt
widzenia na żydowską historię. Dwa wydarzenia – holocaust, a potem powstanie Państwa
Izrael, zdecydowały o tym, jak większość Żydów patrzy dziś na swoją historię. Filozof
Emil Fackenheim pisze w tym kontekście o „powrocie Żydów do historii”. W związku z
tym Polska pojmowana jest przez Żydów jednoznacznie – jako kraj holocaustu, zaś
historia Żydów w Polsce przed holocaustem wydaje się przy takim podejściu czymś
nieistotnym i nieważnym. Również i ci historycy, których interesuje wkład Żydów w
powstanie i rozwój współczesnego zachodniego społeczeństwa liberalnego,
demokratycznego i kapitalistycznego, po macoszemu traktują dzieje Żydów w Polsce. No
a polscy historycy przez długie lata ledwo dostrzegali obecność Żydów na polskiej ziemi.
Dopiero nie tak dawno zaczęli ją uwzględniać – jednakże najczęściej w kontekście ich
roli raczej w polskiej, a nie w żydowskiej historii.
W jaki sposób można poznać żydowską kulturę? Cóż to jednak jest ta „żydowska
kultura”? Czy taka sama była kultura Żydów np. w Maroku i w Rosji? Nawet jeśli
będziemy mówić tylko o polskich Żydach, to i tak mówienie o jednej kulturze Żydów
polskich wydaje się nieuzasadnione – z powodu różnorodności geograficznej (jeszcze
pogłębionej przez zabory), rozmaitości języków (hebrajski? aramejski? jidysz? polski?
niemiecki? rosyjski?), odmiennego stosunku do żydowskiej tradycji i religii, różnic
politycznych (jak np. rozmaite podejścia do ideologii syjonistycznej) itd. Jeśli chodzi o
religię, to nie można jej poznawać „od zewnątrz”. Religię może poznać tylko ten, kto
uznaje ją za swoją. Naprawdę poznać żydowską religię może tylko wyznawca judaizmu.
Oczywiście, dla prawdziwego poznania zamordowanego świata polskich Żydów
potrzebne są długie i dogłębne studia. Można jednak starać się wejść w ten świat niejako
przez boczną furtkę – poprzez opowieści. W zależności od poziomu wiedzy i wrażliwości
odbiorcy, będą one inaczej do nich przemawiać, inne treści odsłaniać. Każdemu jednak
mogą coś powiedzieć – jednym więcej, a drugim mniej. Stąd chyba tak wielkie znaczenie
opowieści w żydowskiej tradycji.
Wydawałoby się, że byłoby czymś najzupełniej wystarczającym, gdyby Tora była
tylko i wyłącznie zbiorem wypisanych po kolei przykazań – zakazów i nakazów, które
powinien wypełniać pobożny Żyd. Znajdują się w niej jednak również najrozmaitsze
opowieści – o pierwszych ludziach, o praojcach i pramatkach, o życiu Mojżesza i wyjściu
z Egiptu; z opowieści tych ludzie mają czerpać nauki moralne. W Talmudzie oprócz
halachy [*] – czyli przepisów prawnych i dyskusji na ich temat – znajdują się również
agady – opowieści. Wielki chasydzki mistrz Nachman z Bracławia opowiadał swoim
uczniom najróżniejsze historie i przypowieści; miały one budzić ludzi, którzy – na skutek
długotrwałego przebywania w golusie (na wygnaniu) – znajdują się jakby w stanie
duchowego uśpienia. Dlatego też rabin Szlomo Carlebach – który przemierzał świat z
myślą, aby Żydzi stawali się lepszymi Żydami, a nie-Żydzi byli świadomi żydowskich
wartości, starał się osiągnąć ten cel nie tylko poprzez swoją muzykę, ale również poprzez
opowiadanie legend i historii z życia rabinów, chasydzkich [*] mistrzów i innych –
mieszkających w Europie Środkowowschodniej – pobożnych Żydów.
W przypadku żydowskich opowieści zawsze bardziej istotne było to, jaka wypływa z
nich nauka moralna, niż to, w jakim stopniu są one zgodne z historyczną prawdą. O sile
tych opowieści mówi następująca chasydzka historia, pochodząca od rabina Izraela z
Rużyna:

Gdy święty Baal Szem Tow chciał kiedyś uratować życie chorego chłopca, kazał ulać
świecę z czystego wosku, wziął ją do lasu, umocował na drzewie i zapalił. Potem
odmówił długą modlitwę. Świeca płonęła przez całą noc. Rankiem chłopiec był zdrów.
Kiedy mój pradziad Wielki Magid, uczeń świętego Baal Szem Towa, chciał
spowodować podobne uzdrowienie, nie znał już tajemnego znaczenia słów, na którym
miał się skupić. Uczynił jednak to samo, co jego mistrz, i wezwał jego imię. Dzieło udało
się.
Kiedy rabin Mosze Lejb z Sasowa, uczeń ucznia Wielkiego Magida, chciał dokonać
podobnego uzdrowienia, powiedział: „Nie mamy już mocy dokonać tego, co zrobiono
kiedyś. Ale opowiem o tamtym wydarzeniu, a Bóg pomoże”. I jego dzieło również się
udało.
*

Z Krakowem związanych jest zapewne więcej żydowskich legend niż z jakimkolwiek


innym miastem w Europie. Dlaczego tak jest? Można tłumaczyć to jakąś specyficzną
atmosferą tego miejsca, szczególnie sprzyjającą takiemu właśnie nierealistycznemu
widzeniu świata (przecież Krakowa dotyczy także bardzo wiele najzupełniej
nieżydowskich legend; jedne z nich znane są każdemu polskiemu dziecku, inne – tylko
specjalistom).
Można też tłumaczyć to sobie na inny sposób. W okresie „złotego wieku”, a więc w
XVI i w pierwszej połowie XVII wieku był Kraków najważniejszym żydowskim
miastem w Polsce i jednym z najważniejszych w Europie; z tego powodu mieszkali
wówczas tutaj najwybitniejsi polscy rabini (jak i inne wybitne postacie żydowskiego
świata). Wielu ludzi uważa stary cmentarz żydowski w Krakowie za najważniejszy z
religijnego punktu widzenia – obok cmentarza w Safedzie (Cfacie) w Górnej Galilei –
żydowski cmentarz na świecie. W późniejszym okresie, w XIX wieku, przybrał żydowski
Kraków w znacznym stopniu chasydzki charakter. Chasydzi świadomi byli tego faktu, że
w ich mieście kiedyś przebywało tak wielu wielkich rabinów i innych wybitnych ludzi;
odczuwali dumę z tego powodu – i dlatego opowiadali sobie o nich legendy. Większość z
zamieszczonych w tej książce opowieści to takie właśnie legendy.

Żydzi w Europie Środkowowschodniej (zwłaszcza po powstaniu ruchu chasydzkiego


żyli jakby w mistycznym czasie. Teraźniejszość wystąpiła dla nich ze swoich granic. Żyli
nie według chronologii, ale w stopieniu się przeszłego z teraźniejszym. Żyli razem z
wielkimi mężami z przeszłości – nie tylko opowiadając historie o nich, ale także dzieląc
ich uczucia i marzenia.
W jaki sposób tłumaczymy sobie to, co widzimy wokół nas? Na ogół przy pomocy
jakiegoś ciągu przyczynowo-skutkowego; dostrzegamy historyczne przesłanki,
racjonalnie interpretujemy wynikające z nich wnioski. Chasydzi – widząc te same fakty
co inni – w zupełnie czym innym upatrywali ich przyczyny.
Dlatego znaczenie miała dla nich nie historia, lecz legendy i opowieści – związane z
konkretnymi historycznymi postaciami, ale najczęściej dość odległe od ich rzeczywistych
dziejów. Z pomocą tych legend i opowieści tłumaczono sobie wydarzenia i wyciągano z
nich wskazówki postępowania. Każdy opowiadający taką legendę dawał jakąś własną jej
wersję, odbiegającą od wersji poprzednich. Postaram się tu opowiedzieć moją wersję
kilku najbardziej znanych legend i opowieści związanych z żydowskim Krakowem.

W 1552 roku zmarła zarówno młoda żona rabina Mojżesza Isserlesa, jak i jego matka
Dina Małka. Izrael Isserl ufundował wówczas – dla uczczenia ich pamięci – synagogę,
wtedy nazywaną Synagogą Nową, a obecnie (od imienia jego sławnego syna) –
Synagogą ReMU. Druga żona Mojżesza Isserlesa była siostrą rabina Józefa Katza (Józef
ben Mordechaj Gejszom ha Kohen, 1510-1591), autora dzieła Szeirit Josef, wybitnego
specjalisty od żydowskiego prawa związanego z kwestiami finansowymi i handlowymi,
który po śmierci swojego szwagra został rektorem krakowskiej jesziwy.
Pomimo stosunkowo krótkiego życia rabin Mojżesz Isserles napisał wiele dzieł. Jest
między nimi Mehir Jain (Cremona 1559), alegoryczny komentarz do Księgi Estery
(napisany on został w 1556 roku w Szydłowie, dokąd rabin Mojżesz Isserles z rodziną
uciekł przed panująca wówczas w Krakowie zarazą). Torat ha-Chatat (Kraków 1569) to
omówienie praw dotyczących dozwolonego i zakazanego pożywienia. Torat ha-Ola
(Praga 1570) mówi o symbolice Jerozolimskiej Świątyni i sposobie składania ofiar,
zawiera także opinie na temat filozofii, astronomii i kabały [*]. Najbardziej istotna jest
jednak rola Mojżesza Isserlesa jako kodyfikatora żydowskiego prawa. W owym czasie
mieszkający w mieście Cfat (Safed) w Górnej Galilei rabin Józef Karo (1488-1575)
ułożył – opierając się na wcześniejszych dziełach takich żydowskich uczonych, jak Izaak
Alfasi (RIF), Mojżesz ben Majmon – Majmonides (RaMBaM), Aszer ben Jechiel (ROSz)
i jego syn Jakub ben Aszer (Baal ha-Turim) – zaakceptowany powszechnie przez Żydów
kodeks religijnego prawa. Jako że był on Sefardyjczykiem, przepisy zawarte w obu jego
dziełach – w Bet Josef („Dom Józefa”), napisanym w formie komentarza do Arba Turim
rabina Jakuba ben Aszera, i w Szulchan Aruch („Nakryty stół”) – wyrażają sefardyjską
wykładnię prawa. Mojżesz Isserles przygotowywał się wówczas do ułożenia podobnego
kodeksu; jednak po zapoznaniu się z pracami Józefa Karo, zmienił decyzję i postanowił –
zamiast pisania własnego dzieła – przystosować je dla Żydów aszkenazyjskich, tworząc
do nich komentarze-uzupełnienia: Darchej Mosze („Drogi Mojżesza”, za życia Mojżesza
Isserlesa wyszły tylko części tego dzieła; pierwsze pełne wydanie Berlin 1702-1703) do
Arba Turim i Bet Josef, a przede wszystkim Ha-Mapa („Obrus”, Kraków 1571) do
Szulchan Aruch. Jako wspólne dzieło Józefa Karo i Mojżesza Isserlesa, stały się one
„wyrocznią żydowskiego życia”. Kodyfikacja prawa umożliwiała organizację życia
autonomicznych, samorządnych gmin żydowskich, co w ówczesnych warunkach było dla
Żydów w Polsce koniecznością.
SPIS TREŚCI (pierwotny)

I Legendy i opowieści z żydowskiego Krakowa s. 1

Wprowadzenie s. 1
O królu Kazimierzu Wielkim i Esterce s.4
Strata i zysk, czyli O urodzeniu ReMU) s. 6
ReMU i wesele w piątkowy wieczór s. 8
Jak rabin Eliezer Aszkenazy opuścił Egipt s. 10
Klątwa, czyli Megale Amukot i Bach (I) s. 11
Megale Amukot i Bach (II) s. 14
Próba, czyli Jak Megale Amukot nie dał się skusić szatanowi s. 15
O małżeństwie TaZa z córką BaCha s. 17
O śmierci Megine Szlomo s. 20
Dlaczego Tosefot Jom Tow pochowany jest na samym końcu cmentarza s. 21
O otwarciu Synagogi Izaaka s. 23
Co rabin Symcha Bunam z Przysuchy opowiadał o założycielu Synagogi Izaaka s. 24
Dlaczego rabin Abraham Joszua Heszel nie wydał żadnej książki s. 25
Simchat Tora w Starej Synagodze s. 26
O człowieku, który chciał być pochowany obok Megale Amukot s. 27
Zamknięcie niebiańskiej jesziwy s. 29
Jak Maor wa-Szemesz został ulubionym uczniem rabina Elimelecha z Leżajska s.30
Jak Józef Nehemiasz Kornicer został naczelnym rabinem Krakowa s. 31
Zasługa młodego księdza s. 32

II Biografie (Żywoty znamienitych Żydów związanych z Krakowem) s. 35

Lewko
Jakub Polak
Bracia Haliczowie (Samuel, Aszer i Eliachim)
Mojżesz Isserles (ReMU)
Eliezer Aszkenazy
Natan Nata Spira (Megale Amukot)
Joel Sirkes (BaCh)
Joszua ben Josef (Megine Szlomo)
Izaak ben Jakub (Izaak Jakubowicz, Reb Ajzyk reb Jekeles)
Gerszom Saul Jom Tow Lipmann Heller (Tosefot Jom Tow)
Abraham Jehoszua Heszel (Rebe reb Heszel)
Matatiahu Calahora
Jonatan Eibenschütz
Kalman Kalonimus Epstein (Maor wa-Szemesz)
Dow Ber Meisels
Maurycy Gottlieb
Szymon Sofer
Ignacy Krieger
Ludwik Gumplowicz
Józef Fiszer
Wilhelm Feldman
Józef Sare
Artur Markowicz
Sara Schenirer
Ozjasz Thon
Leon Sternbach
Mordechaj Gebirtig
Majer Bałaban
Mojżesz Kisling
Helena Rubinstein
Leopold Infeld
Jonasz Stern
Natan Gross

III Wybrane pojęcia i terminy z religii, tradycji i kultury żydowskiej s. 72


Żydowskie święta s. 79

SPIS TREŚCI:
Od Autora (35 80) s. 1
I) LEGENDY I OPOWIEŚCI Z ŻYDOWSKIEGO KRAKOWA (142 459) s. 2
Wprowadzenie s. 2
O królu Kazimierzu Wielkim i Esterce s.5
O urodzeniu ReMU, czyli Strata i zysk s. 8
ReMU i wesele w piątkowy wieczór s. 10
Drzewo nad grobem ReMU s. 13
Jak rabin Eliezer Aszkenazy opuścił Egipt s. 15
Megale Amukot i BaCh (I), czyli Klątwa s. 16
Jak Megale Amukot nie dał się skusić szatanowi, czyli Próba s. 19
Megale Amukot i występni rzeźnicy s. 21
O małżeństwie TaZa z córką BaCha s. 24
BaCh obok świętego młodzieńca i święty młodzieniec obok BaCha,
czyli Nóż w grobie s. 27
Megale Amukot i BaCh (II), czyli Wypełnione życiowe zadanie s. 30
O śmierci BaCha s. 31
O człowieku, który chciał być pochowany obok Megale Amukot s. 32
O śmierci Megine Szlomo, czyli Po stronie Rasziego s. 35
Dlaczego Tosefot Jom Tow pochowany jest na samym końcu cmentarza,
czyli Skąpiec z Krakowa s. 36
O otwarciu Synagogi Izaaka s. 38
Co rabin Symcha Bunam z Przysuchy opowiadał o założycielu Synagogi Izaaka s. 39
Dlaczego rabin Abraham Joszua Heszel nie wydał żadnej książki,
czyli Baryłka rabbiego Jochanana s. 40
Simchat Tora w Starej Synagodze s. 42
Zamknięcie niebiańskiej jesziwy s. 43
Jak Maor wa-Szemesz został ulubionym uczniem rabina Elimelecha z Leżajska s.44
Rabin Symcha Bunam z Przysuchy i grób ReMU s. 46
Megale Amukot? Także niezła książka s. 47
Rabin Szymon Sofer i zaginiona moneta s.48
Jak Józef Nehemiasz Kornicer został naczelnym rabinem Krakowa s. 50
Zasługa młodego księdza s. 51
II) BIOGRAFIE (Żywoty znamienitych Żydów związanych z Krakowem) (100 717) s. 54
Lewko
Jakub Polak
Bracia Haliczowie (Samuel, Aszer i Eliachim)
Mojżesz Isserles (ReMU)
Eliezer Aszkenazy
Natan Nata Spira (Megale Amukot)
Joel Sirkes (BaCh)
Joszua ben Josef (Megine Szlomo)
Izaak ben Jakub (Izaak Jakubowicz, Reb Ajzyk reb Jekeles)
Gerszom Saul Jom Tow Lipmann Heller (Tosefot Jom Tow)
Abraham Jehoszua Heszel (Rebe reb Heszel)
Matatiahu Calahora
Jonatan Eibenschütz
Kalman Kalonimus Epstein (Maor wa-Szemesz)
Dow Ber Meisels
Maurycy Gottlieb
Szymon Sofer
Ignacy Krieger
Ludwik Gumplowicz
Józef Fiszer
Wilhelm Feldman
Józef Sare
Artur Markowicz
Sara Schenirer
Ozjasz Thon
Leon Sternbach
Mordechaj Gebirtig
Majer Bałaban
Mojżesz Kisling
Helena Rubinstein
Leopold Infeld
Jonasz Stern
Natan Gross
III) Wybrane pojęcia i terminy z religii, tradycji i kultury żydowskiej (23 527) s. 92
Żydowskie święta (19 743) s. 98

SPIS TREŚCI s. 105

(+/-) 286 446

1. * O królu Kazimierzu Wielkim i Esterce (dopełnienie) s.5


2. *O urodzeniu ReMU, czyli Strata i zysk s. 8
3. *ReMU i wesele w piątkowy wieczór (dopełnienie) s. 10
4. Drzewo nad grobem ReMU (nowa) s. 13
5. [*]Jak rabin Eliezer Aszkenazy opuścił Egipt s. 15
6. *Megale Amukot i BaCh (I), czyli Klątwa (przypis) s. 16
7. *Jak Megale Amukot nie dał się skusić szatanowi, czyli Próba s. 19
8. Megale Amukot i występni rzeźnicy (nowa) s. 21
9. *O małżeństwie TaZa z córką BaCha s. 24
10. BaCh obok świętego młodzieńca i święty młodzieniec obok BaCha,
czyli Nóż w grobie (nowa) s. 27
11. Megale Amukot i BaCh (II), czyli Wypełnione życiowe zadanie s. 30
12. O śmierci BaCha (nowa) s. 31
13. *O człowieku, który chciał być pochowany obok Megale Amukot (2. wersja) s. 32
14. [*]O śmierci Megine Szlomo, czyli Po stronie Rasziego s. 35
15. *Dlaczego Tosefot Jom Tow pochowany jest na samym końcu cmentarza,
czyli Skąpiec z Krakowa s. 36
16. *O otwarciu Synagogi Izaaka s. 38
17. *Co rabin Symcha Bunam z Przysuchy opowiadał o założycielu Synagogi Izaaka s. 39
18. Dlaczego rabin Abraham Joszua Heszel nie wydał żadnej książki,
czyli Baryłka rabbiego Jochanana (dopełnienie) s. 40
19. *Simchat Tora w Starej Synagodze s. 42
20. Zamknięcie niebiańskiej jesziwy s. 43
21. [*]Jak Maor wa-Szemesz został ulubionym uczniem rabina Elimelecha
z Leżajska (2. wersja s. 44
22. Rabin Symcha Bunam z Przysuchy i grób ReMU (nowa) s. 46
23. Megale Amukot? Także niezła książka (nowa) s. 47
24. Rabin Szymon Sofer i zaginiona moneta (nowa) s. 48
25. *Jak Józef Nehemiasz Kornicer został naczelnym rabinem Krakowa s. 50
26. *Zasługa młodego księdza s. 51

1. Lewko [1 543] {31}


2. *Jakub Polak [2 941] {19}/{18}
3. *Bracia Haliczowie (Samuel, Aszer i Eliachim) [3 395] ([2 865]) {12}/{19}
4. *Mojżesz Isserles (ReMU) [6 606]/ [6 905] {1}
5. *Eliezer Aszkenazy [2 751]/ [2 858] {20}
6. *Natan Nata Spira (Megale Amukot) [3 042]/ [3 548] {10}
7. *Joel Sirkes (BaCh) [2 447]/ [2 745] {22}
8. *Joszua ben Josef (Megine Szlomo) [2 328]/ [2 414] {24}
9. *Izaak ben Jakub (Reb Ajzyk reb Jekeles) [1 449]/ [1 607] {30}
10. *Gerszom Saul Jom Tow Lipmann Heller (Tosefot Jom Tow) [5 375]/ [5 553]
{2}
11. *Abraham Jehoszua Heszel (Rebe reb Heszel) [2 058]/ [2 188] {27}
12. *Matatiahu Calahora [1 504] {32}
13. *Jonatan Eibenschütz [3 588] {9}
14. *Kalman Kalonimus Epstein (Maor wa-Szemesz) [2 989]/ [3 135] {16}/{15}
15. *Dow Ber Meisels [4 192] {6}/{5}
16. *Maurycy Gottlieb [3 583] {10}
17. *Szymon Sofer [2 508]/ [2 606] {23}
18. *Ignacy Krieger [2 285] {25}
19. * Ludwik Gumplowicz [2 953] {18}/{17}
20. *Józef Fiszer [1 455] {33}
21. *Wilhelm Feldman [3 087] {17}/{16}
22. Józef Sare [4 456] ([3 816]) {5}/{7}
23. * Artur Markowicz [2 256] {26}
24. * Sara Schenirer [4 601] {4}
25. * Ozjasz Thon [3 250] {13}/{12}
26. Leon Sternbach [1 891] {29}
27. *Mordechaj Gebirtig [5 161] {3}
28. *Majer Bałaban [3 705] {8}
29. * Mojżesz Kisling [3 212] {14}/{13}
30. *Helena Rubinstein [2 092] {28}
31. Leopold Infeld [3 171] {15}/{14}
32. Jonasz Stern [3 843] {7}/{6}
33. Natan Gross [2 832] {21}

4) O królu Kazimierzu Wielkim i Esterce (+) (8 970)


10) O urodzeniu ReMU, czyli Strata i zysk (-) (5 202)
7) ReMU i wesele w piątkowy wieczór (+) (8 498)
15) Drzewo nad grobem ReMU (+++) (4 704)
25) Jak rabin Eliezer Aszkenazy opuścił Egipt (-) (2 148)
5) Megale Amukot i BaCh (I), czyli Klątwa (+) (8 760)
14) Jak Megale Amukot nie dał się skusić szatanowi, czyli Próba (-) (4 707)
*1) Megale Amukot i występni rzeźnicy (+++) (10 842)
6) O małżeństwie TaZa z córką BaCha (-) (8 735)
8) BaCh obok świętego młodzieńca i święty młodzieniec obok BaCha,
czyli Nóż w grobie (+++) (6 528)
26) Megale Amukot i BaCh (II), czyli Wypełnione życiowe zadanie (-) (1 469)
23) O śmierci BaCha (+++) (2 630)
*3) O człowieku, który chciał być pochowany obok Megale Amukot (+) (9 393)
*21) O śmierci Megine Szlomo, czyli Po stronie Rasziego (-) (3 020)
*13) Dlaczego Tosefot Jom Tow pochowany jest na samym końcu
cmentarza, czyli Skąpiec z Krakowa (-) (4 873)
18) O otwarciu Synagogi Izaaka (-) (3 645)
20) Co rabin Symcha Bunam z Przysuchy opowiadał
o założycielu Synagogi Izaaka (-) (3 202)
*9) Dlaczego rabin Abraham Joszua Heszel nie wydał żadnej książki,
czyli Baryłka rabbiego Jochanana (+) (4 832)
24) Simchat Tora w Starej Synagodze (-) (2 475)
27) Zamknięcie niebiańskiej jesziwy (-) (1 539)
*19) Rabin Symcha Bunam z Przysuchy i grób ReMU (+++) (3 340)
*12) Jak Maor wa-Szemesz został ulubionym uczniem
rabina Elimelecha z Leżajska (+) (4 904)
17) Dobrze jest spoczywać obok tego młodego człowieka… (+++) (3 753)
*22) Megale Amukot? Także niezła książka (+++) (2 952)
*11) Rabin Szymon Sofer i zaginiona moneta (+++) (5 115)
*16) Jak Józef Nehemiasz Kornicer został naczelnym rabinem Krakowa (-) (3 780)
*2) Zasługa młodego księdza (-) (9 8609)

1) Megale Amukot i występni rzeźnicy (+++) (10 842)


2) Zasługa młodego księdza (-) (9 860)
3) O człowieku, który chciał być pochowany obok Megale Amukot (++) (9 393)
4) O królu Kazimierzu Wielkim i Esterce (++) (8 970)
5) Megale Amukot i BaCh (I), czyli Klątwa (+) (8 760)
6) O małżeństwie TaZa z córką BaCha (-) (8 735)
7) ReMU i wesele w piątkowy wieczór (++) (8 498)
8) BaCh obok świętego młodzieńca i święty młodzieniec obok BaCha,
czyli Nóż w grobie (+++) (6 528)
9) Dlaczego rabin Abraham Joszua Heszel nie wydał żadnej książki,
czyli Baryłka rabbiego Jochanana (++) (5 461)
10) O urodzeniu ReMU, czyli Strata i zysk (-) (5 202)
11) Rabin Szymon Sofer i zaginiona moneta (+++) (5 115)
12) Jak Maor wa-Szemesz został ulubionym uczniem
rabina Elimelecha z Leżajska (++) (4 904)
13) Dlaczego Tosefot Jom Tow pochowany jest na samym końcu
cmentarza, czyli Skąpiec z Krakowa (-) (4 873)
14) Jak Megale Amukot nie dał się skusić szatanowi, czyli Próba (-) (4 707)
15) Drzewo nad grobem ReMU (+++) (4 704)
16) Jak Józef Nehemiasz Kornicer został naczelnym rabinem Krakowa (-) (3 780)
17) Dobrze jest spoczywać obok tego młodego człowieka… (+++) (3 753)
18) O otwarciu Synagogi Izaaka (-) (3 645)
19) Rabin Symcha Bunam z Przysuchy i grób ReMU (+++) (3 340)
20) Co rabin Symcha Bunam z Przysuchy opowiadał
o założycielu Synagogi Izaaka (-) (3 202)
21) O śmierci Megine Szlomo, czyli Po stronie Rasziego (+) (3 020)
22) Megale Amukot? Także niezła książka (+++) (2 952)
23) O śmierci BaCha (+++) (2 630)
24) Simchat Tora w Starej Synagodze (-) (2 475)
25) Jak rabin Eliezer Aszkenazy opuścił Egipt (-) (2 148)
26) Zamknięcie niebiańskiej jesziwy (-) (1 539)
27) Megale Amukot i BaCh (II), czyli Wypełnione życiowe zadanie (-) (1 469)
Legend - 27

Niezmienione (-) 12
Uzupełnione, inne wersje, dodane informacje (+) 7
Całkiem nowe (+++) 8

[Krakowski rabin Joszua (Heschel) ben Josef (1590-1648) zwany jest od tytułu
swojego najważniejszego dzieła Megine Szlomo – czyli „Tarcza Salomona”. Ten
„Salomon” to najwybitniejszy komentator Tory i Talmudu – Raszi z Troyes (1040-1105)
czyli rabin Szlomo Jicchaki a więc Salomon syn Izaaka. W swoim dziele rabin Joszua ben
Josef broni poglądów Rasziego przed zarzutami ze strony jego wnuków – tosafistów.
Potomkiem rabina Joszua ben Josefa był urodzony w Krakowie słynny żydowski
uczony Jakub Joszua ben Cwi Hirsz Falk (1680–1756), znakomity przeciwnik
sabatajskiej herezji, który piastował obowiązki rabina w wielu miastach: w Tarłowie,
Kurowie, Lesku, we Lwowie, Berlinie, Metzu i Frankfurcie nad Menem. We wstępie do
swojego dzieła Penej Jehoszua (od którego pochodzi jego przydomek) pisze on o swoim
przodku, iż w mieście, w którym przebywał, przydarzyło się trzęsienie ziemi. Uwięziony
pod ruinami zburzonego budynku, Joszua ben Josef złożył ślubowanie, że jeśli wyjdzie
cało z tej opresji, to napisze dzieło, w którym obroni poglądy Rasziego przed zarzutami
ze strony jego wnuków – tosafistów. Stąd tak ścisły związek pomiedzy tymi dwoma
rabinami z różnych epok i z dwóch krańców aszkenazyjskiego świata. Nic zatem
dziwnego, że w następującej legendzie występują oni obok siebie:]

*Mojżesz Isserles (ReMU) [6 606]/ [6 905] {1}


*Gerszom Saul Jom Tow Lipmann Heller (Tosefot Jom Tow) [5 375]/ [5 553] {2}
*Mordechaj Gebirtig [5 161] {3}
*Sara Schenirer [4 601] {4}
Józef Sare [4 456] ([3 816]) {5}/{7}
*Dow Ber Meisels [4 192] {6}/{5}
Jonasz Stern [3 843] {7}/{6}
*Majer Bałaban [3 705] {8}
*Jonatan Eibenschütz [3 588] {9}
*Maurycy Gottlieb [3 583] {10}
*Natan Nata Spira (Megale Amukot) [3 042]/ [3 548] {11}
*Bracia Haliczowie (Samuel, Aszer i Eliachim) [3 395] ([2 865]) {12}/{19}
*Ozjasz Thon [3 250] {13}/{12}
*Mojżesz Kisling [3 212] {14}/{13}
Leopold Infeld [3 171] {15}/{14}
*Kalman Kalonimus Epstein (Maor wa-Szemesz) [2 989]/ [3 135] {16}/{15}
*Wilhelm Feldman [3 087] {17}/{16}
*Ludwik Gumplowicz [2 953] {18}/{17}
*Jakub Polak [2 941] {19}/{18}
*Eliezer Aszkenazy [2 751]/ [2 858] {20}
Natan Gross [2 832] {21}
*Joel Sirkes (BaCh) [2 447]/ [2 745] {22}
*Szymon Sofer [2 508]/ [2 606] {23}
*Joszua ben Josef (Megine Szlomo) [2 328]/ [2 414] {24}
*Ignacy Krieger [2 285] {25}
*Artur Markowicz [2 256] {26}
*Abraham Jehoszua Heszel (Rebe reb Heszel) [2 058]/ [2 188] {27}
*Helena Rubinstein [2 092] {28}
Leon Sternbach [1 891] {29}
*Izaak ben Jakub (Reb Ajzyk reb Jekeles) [1 449]/ [1 607] {30}
Lewko [1 543] {31}
*Matatiahu Calahora [1 504] {32}
*Józef Fiszer [1 455] {33}

Biogram J. Sarego:
Mieczysław Kaplicki – Kapellner czy Kapelner?
Biogram M. Gottlieba:
M. Godlewski – jakie imię?

– a ci są par excellence krakowskimi Żydami

Żywoty znamienitych Żydów związanych z Krakowem

Bez pamięci o krakowskich Żydach nie jest możliwa pełna tożsamość Krakowa. Kogo
jednak można by określić jako krakowskiego Żyda? Na pewno tych urodzonych w
Krakowie, których działalność związana jest z tym miastem; są to par excellence
krakowscy Żydzi. Widzimy wśród nich dwóch krakowskich rabinów: Mojżesza Isserlesa
(ReMU) i Natana Natę Spirę. (Megale Amukot), najbardziej krakowskiego żydowskiego
malarza Artura Markowicza, założycielkę szkół Bet Jakow Sarę Schenirer czy też
kazimierskiego barda Mordechaj Gebirtiga. Są jednak i tacy którzy w Krakowie się
urodzili, ale potem stąd wyjechali i działali już w innych miejscach; jest to przypadek np.
rabina Jonatana Eibenschütza, malarza Mojżesza Kislinga, business-woman Helenę
Rubinstein i fizyka Leopolda Infelda. Najwięcej jednak Żydów, których życiorysy
znajdują się w tej książce, to ci, którzy urodzili się co prawda gdzie indziej, ale dzięki
swojej działalności związali się z tym miastem. Czy powinno się ich nazwać
krakowskimi Żydami? Zależy to od naszego punktu widzenia – z całą pewnością można
jednak powiedzieć, że wszyscy oni współtworzyli żydowski Kraków.
To, co wydarzyło się podczas „upiornej dekady” 1939-1949 spowodowało, że na wiele
lat związki Żydów z Krakowem znacznie osłabły. Paradoksalnie najbardziej dotknęło to
akurat tych Żydów, którzy byli z Krakowem najbliżej związani. Nie ma w Krakowie ani
jednej szkoły Bet Jakow, nikt nie czyta tutaj książek rabinów Mojżesza Isserlesa i Natana
Naty Spiry, mało kto rozumie teksty pieśni Mordechaja Gebirtiga, a większość obrazów
Artura Markowicza znalazła się”na wygnaniu” w Warszawie (nie wspominając już o tym,
że nikt z nich nie ma w Krakowie swojej ulicy). Wydaje się jednak, że nasza świadomość
uległa w ostatnich latach takim zmianom, że najwyższy już czas na odzyskanie pamięci o
żydowskim Krakowie
Patrząc na wybitnych związanych z Krakowem Żydów, obserwujemy, jak zmieniała
się z czasem ich pozycja społeczna. Podczas złotego i srebrnego wieku (czyli XVI i
pierwszej połowy XVII wieku) najwybitniejsi Żydzi byli niekwestionowanymi
przywódcami krakowskiej społeczności żydowskiej; są wśród nich m. in. rabini Jakub
Polak, Mojżesz Isserles (ReMU), Joel Sirkes (BaCh), Natan Nata Spira (Megale
Amukot), Joszua ben Josef (Megine Szlomo), Gerszom Saul Jom Tow Lipmann Heller
(Tosefot Jom Tow) czy Abraham Jehoszua Heszel (Rebe reb Heszel). W późniejszych
latach ta prawidłowość została naruszona. I tak w okresie międzywojennym
najwybitniejsze postaci były autsajderami i w żaden sposób nie należały do głównego
nurtu żydowskiego życia.
Jeśli spojrzymy na to perspektywy późniejszych lat, to okaże się, że najwybitniejszą
postacią w środowisku pobożnych i tradycyjnych Żydów nie był wówczas żaden z
uczonych, bogobojnych i powszechnie szanowanych rabinów, ale Sara Schenirer,
założycielka systemu religijnych szkół dla dziewcząt Bet Jaakow (która chociażby z tego
powodu, że była kobietą, nie mieściła się w głównym nurcie życia tego środowiska.
Jeszcze bardziej jaskrawo wygląda ta kwestia jeśli chodzi o tych Żydów, którzy zerwali z
tradycyjnymi drogami żydowskiego życia. Byli oni na ogół dobrze sytuowani, bardzo
postępowi, zasymilowani, konserwatywni albo liberalni, mówiący na co dzień i od święta
doskonałą polszczyzną i gardzący „żargonem” (jak nazywali język jidysz); wielu było
między nimi polskich patriotów, wielu syjonistów, planujących budowę siedziby
narodowej w Ziemi Izraela. Zapewne gdyby ktoś im powiedział, że za najwybitniejszego
mieszkańca „ich miasta” – żydowskiego Krakowa – zostanie kiedyś uznany jidyszysta i
socjalista, biedny rzemieślnik i samouk Mordechaj Gebirtig, to zdziwiliby się nie mniej
niż francuski król Ludwik XIV kiedy ktoś mu powiedział, że za najwybitniejszego z jego
poddanych uważa się lekceważonego przez niego komedianta Moliera.
W każdym razie – niezależnie od ich społecznego statusu – mamy pełne prawo do
poczcia dumy z powodu działalności wybitnych Żydów związanych z Krakowem;
ponieważ zaś zdrową i normalną tożsamość można tworzyć jedynie w oparciu o pamięć o
tym, z czego jesteśmy dumni, to ich działalność jest właśnie tym, na czym możemy
tożsamość żydowskiego Krakowa budować.
A jednak najwybitniejszą postacią w tej grupie Żydów był ktoś, kto był istnym
przeciwieństwem takiego modelu człowieka. Był to szerzej nieznany i niedoceniany za
życia ubogi, stolarz, Mordechaj Gebirtig (1877-1942) – poeta, muzyk, bard krakowskiego
Kazimierza i krakowskiego getta.
Król Francji Ludwik XIV (wyznający zasadę, że „Państwo to ja”) nie posiadał się ze
zdumienia, kiedy pod koniec życia dowiedział się, że za najwybitniejszego z jego
poddanych uważa się lekceważonego przez niego komedianta Moliera. Zapewne nie
mniej zdziwiliby się przedstawiciele żydowskiego establishmentu Krakowa gdyby ktoś
im powiedział, że za najwybitniejszego mieszkańca „ich miasta” – żydowskiego
Krakowa – zostanie kiedyś uznany biedny rzemieślnik i samouk Mordechaj Gebirtig. A
przecież z czasem ten fakt stał się dla wszystkich oczywisty – i nie jest przypadkiem, że
człowiek, którego można by uznać za nieoficjalnego rzecznika owego establishmentu,
Natan Gross (1919-2005), swoją ostatnią książkę poświęcił właśnie postaci i twórczości
Mordechaja Gebirtiga.

DOBRZE JEST SPOCZĄĆ OBOK TEGO MŁODEGO CZŁOWIEKA…

W wielu chasydzkich legendach występuje następujący problem: kto obok kogo ma


znaleźć miejsce wiecznego spoczynku na cmentarzu. Widzimy to np. w pomieszczonych w
tej książce legendach: „BaCh obok świętego młodzieńca i święty młodzieniec obok
BaCha, czyli Nóż w grobie”, „O człowieku, który chciał być pochowany obok Megale
Amukot” i „Dlaczego Tosefot Jom Tow pochowany jest na samym końcu cmentarza, czyli
Skąpiec z Krakowa”. Ten sam problem pojawia się także i w niniejszej legendzie. Swoją
drogą zastanawiające jest, jak wiele chasydzkich legend dotyczy cmentarzy i grobów. Być
może nie jest to jednak wcale takie dziwne, skoro dla wielu mieszkających na całym
świecie Żydów Polska to przede wszystkim ziemia żydowskich grobów.

Rabin Kalman Kalonimus Epstein (zwany od tytułu swojego głównego dzieła Maor
wa-Szemesz, 1751-1823) pojechał kiedyś w odwiedziny do Magida z Kozienic (1733-
1814). W powrotnej drodze zatrzymał się w Pacanowie w domu pewnego chasyda
imieniem Abraham. Gospodarz zaofiarował mu na noc łóżko swojego małego syna,
Salomona Zalmana. Jednak chłopiec tak gorzko płakał, kiedy dowiedział się, że nie
będzie mógłtej nocy spać w swoim własnym łóżku, że rabin oświadczył; iż nie musi mieć
całego łóżka dla siebie, mogą bowiem leżeć obok siebie.
Rankiem Abraham przepraszał swojego dostojnego gościa za to, że z powodu jego
syna nie mógł wygodnie się wyspać. Rabin Kalman Kalonimus Epstein odpowiedział
mu, że nie ma go za co przepraszać, po czym dodał: „Dobrze jest spocząć obok tego
młodego człowieka”. Wszyscy zrozumieli, jaki jest sens wypowiedzi rabina – że kiedyś,
w przyszłości, będą pochowani obok siebie.
Maor wa-Szemesz zmarł w Krakowie drugiego dnia miesiąca tamuz 5573 roku (czyli
10 czerwca 1823 roku) i pochowany został na na cmentarzu przy ulicy Miodowej.
Salomon Zalman został wybitnym chasydzkim przywódcą, słynnym z dokonywanych
przez siebie licznych cudów. Osiadł w miejscowości Wielopole i z tego powodu znany
był pod przydomkiem Wielopoler rebe. Pomny wypowiedzianych przez Maor wa-
Szemesz słów, nigdy nie chciał odwiedzić Krakowa, wiedząc o tym, że w tym właśnie
mieście ma umrzeć. Jednak w 1857 roku, mając 53 lata, ciężko zachorował. Nikt w
Wieloplu nie mógł mu pomóc – sądzono jednak, że lekarze w Krakowie będą mogli
uratować mu życie. Przewieziono go więc do Krakowa; jednak zaraz po przekroczeniu
granic miasta Wielopoler rebe zmarł. Było to w 13 dniu miesiąca kislew 5618 roku (czyli
30 listopada 1857 roku. Pochowano go na cmentarzu przy ulicy Miodowej, obok grobu
Maor wa-Szemesz.
Syn Maor wa-Szemesz, rabin Aaron Epstein, nie był z tego zadowolony, pragnął
bowiem po śmierci spocząć obok swojego ojca. W swoim testamencie wyraził życzenie,
aby pochowano go obok grobu Maor wa-Szemesz. Nie było to jednak możliwe, tam
bowiem leżał Wielopoler rebe. Kiedy więc 7 dnia miesiąca kislew 5642 roku (czyli 29
listopada 1881 roku) rabin Aaron Epstein zmarł, postanowiono pochować go w innym
miejscu. Odprowadzający go na miejsce wiecznego spoczynku kondukt przechodził obok
grobu jego ojca – i wtedy wszyscy zobaczyli, że stał się cud: grób, w którym pochowano
Wielopoler rebe, odsunął się od grobu Maor wa-Szemesz, pozostawiając miejsce na
wykopanie jeszcze jednego grobu między nimi. I tam właśnie pochowano rabina Aarona
Epsteina.

W rzeczywistości grób rabina Aarona Epsteina znajduje się nie pomiędzy grobem
Maor wa-Szemesz a grobem Wielopoler Rebe, ale po drugiej stronie grobu jego ojca. W
1997 roku piękny nagrobek Wielopoler rebe został w nocy rozbity przez nieznanych
sprawców. Później został on odrestaurowany i częściowo zrekonstruowany.

Inna wersja tej legendy mówi, że Rebe reb Heszel miał rozsądzić spór pomiędzy
dwoma bogatymi kupcami. Jeden z kupcow przesłał mu sto dukatów, informując go, że
robi to ścisłej dyskrecji, że jest to prywatny dar dla niego i jego rodziny, a także że ten
dar nie ma nic wspólnego z rozstrzyganą przez niego sprawą,. Jednakże rabin Heszel nie
uległ pokusie i kazał odesłać kupcowi całą kwotę. W nocy rabinowi ukazał się Mosze
Rabejnu – nasz nauczyciel Mojżesz – i powiedział mu, że nagrodą za niepoddanie się
pokusie będzie liczne potomstwo i że wśród jego potomków będzie wielu wybitnych
rabinów.
3 744
I. 147 178
II. 108 257
III. 43 552

Całość: 307 370 znaków

15 000 ZNAKÓW
1800 znaków = 1 strona

Also: Rema
ISSERLES, MOSES BEN ISRAEL (1525 or 1530–1572), Polish rabbi and codifier, one of the great
halakhic authorities. His full name, Isserel-Lazarus was shortened to Isserles, but he is usually
referred to as "the Rema" (acronym of Rabbi Moses Isserles). Isserles was born in Cracow. His father
was very wealthy and a talmudic scholar. Isserles was a great-grandson of Jehiel Luria, the first rabbi
of Brisk (Brest-Litovsk). He studied first under his father and his uncle, Moses Heigerlich. His father
sent him later to Lublin to the yeshivah of Shalom Shachna where he studied until 1549, marrying
Shachna's daughter. She died in 1552 when only 20 years old, and in her memory her husband in
1553 built a synagogue, first called the Isserles synagogue and later the synagogue of the Rema,
which still exists. Isserles' second wife was the sister of Joseph ben Mordecai Gershon Ha-Kohen of
Cracow, author of the responsa She'erit Yosef. Besides Talmud and the codes, Isserles also studied
philosophy, astronomy, and history. While still young he was renowned as an outstanding scholar and
in 1550 was a member of the Cracow bet din. That year his signature appeared on a ruling along with
those of Moses Landau and Joseph Katz in connection with the ban against the sale of Maimonides'
works issued by the rival of Meir Katzenellenbogen. Isserles founded a yeshivah, supporting its
students from his private means. He gained a worldwide reputation as an outstanding posek and all
the great scholars of the time addressed their problems to him. Among those who corresponded with
him on halakhic matters were Meir Katzenellenbogen and his son Samuel Judah, Joseph Caro, Israel
son of Shalom Shachna, Solomon Luria, and his own brother-in-law Joseph Katz. Among his pupils
were David Gans, the author of Zemah David, whom Isserles encouraged to study history, Mordecai b.
Abraham Jaffe, Abraham ha-Levi Horowitz, father of Isaiah Horowitz, the author of Shenei Luhot ha-
Berit, David b. Manasseh ha-Darshan of Cracow, Menahem David of Tiktin, his cousin Joshua Falk b.
Alexander ha-Kohen, Aaron b. Abraham Solnik Ashkenazi, and Zevi Hirsch Elzisher (of Alsace?).
Isserles had three brothers, Isaac, Eliezer (son-in-law of Solomon Luria), and Joseph, and one sister,
Miriam Bella the wife of Phinehas Horowitz. He had a son Judah Leib, and two daughters. One,
Dresel, became the wife of Simhah Bunim Meisels, and the other, whose name is unknown, married
Eliezer b. Simeon Ginsburg. His great granddaughter, the daughter of his grandson Simeon Wolf of
Vilna, married Shabbetai b. Meir ha-Kohen.
Isserles was of a humble and friendly disposition. This humility is particularly noticeable in his
controversy with his older relative Solomon Luria. The dispute arose originally in connection with the
question of the defective lung of an animal, but developed into discussions on philosophical topics,
Kabbalah, and grammar. Through it was revealed Isserles' self-confidence, for he held to his opinion
where he was convinced he was in the right, admitted to any error, and replied with courtesy and
humility. Isserles was also a scribe and wrote a Sefer Torah in accordance with the rules contained in
an old manuscript which Joseph Caro bought for him in Erez Israel and sent to Cracow. Isserles died
in Cracow and was buried next to his synagogue. Until World War II thousands of Jews from every
part of Poland made a pilgrimage to his grave every year on Lag ba-Omer, the anniversary of his
death.

Isserles' Works
His contemporaries considered Isserles to be the "Maimonides of Polish Jewry" and he can be
compared with him in his universal outlook, in his attachment to both Talmud and secular knowledge,
in his manner of study, in his methodical approach, in his decisiveness, in his character, and in his
humility. His works were in the fields of halakhah, philosophy, Kabbalah,
homiletics, and science. They include:
(1) Darkhei Moshe, to the Beit Yosef of Joseph Caro, notes and supplementary laws, mostly by
Ashkenazi scholars, not given in the Beit Yosef. Isserles had begun to write a commentary
to the Turim of Jacob b. Asher, but while he was engaged in this task the Beit Yosef was
published. He then wrote his Darkhei Moshe ha-Arokh to Orah Hayyim (Fuerth, 1760) and
Yoreh De'ah (Sulzbach, 1692). He later abridged it and it was published on all four parts of
the Tur (Berlin, 1702–03) with the title of the Darkhei Moshe ha-Kazar. Isserles utilized the
Darkhei Moshe as a basis for his glosses on the Shulhan Arukh, the Haggahot or Ha-
Mappah. It contains explanations, supplements, additions, and includes the customs of the
Ashkenazi scholars ignored by Caro. At times Isserles decided against the view of the
Shulhan Arukh, ruling in conformity with Asher b. Jehiel and his son Jacob, rather than with
Isaac Alfasi and Maimonides as does Caro. By spreading his Mappah ("tablecloth"), so to
speak, over the Shulhan Arukh ("Prepared Table")—which had codified Sephardi practice—
he in fact made that work acceptable to Ashkenazim as well as Sephardim. The Mappah
was first published with the Shulhan Arukh in the Cracow edition of 1569–71.
(2) Torat ha-Hattat (Cracow, 1569), laws of Issur ve-Hetter in accordance with the Sha'arei
Dura of Isaac b. Meir of Dueren. This work was criticized by Hayyim b. Bezalel (see below),
and Yom Tov Lipman Heller wrote criticisms (hassagot) to it called Torat ha-Asham. Isserles
was defended by Joseph Saul Nathanson of Lemberg in his glosses Torat Moshe. Isserles
himself abridged the book calling it Torat Hattat ha-Kazar, and Eliezer b. Joshua Shevrashin
wrote a commentary to it, Dammesek Eli'ezer (Wilmersdorf, 1718).
(3) The Responsa of the Rema (Cracow, 1640) consists of 132 responsa written between 1550
and 1571, 91 by Isserles and the rest by colleagues and pupils.
(4) Halakhic glosses, to Bava Mezia (published in the Amsterdam Talmud 1644–48), to Niddah
(Ms. Oppenheim), and to the Mordekhai of Mordecai b. Hillel, in which he established the
correct readings. These glosses were noted down during the course of teaching and are
incorporated in the Romm edition of the Mordekhai. He wrote comments on the Rosh of
Asher b. Jehiel and on the Issur ve-Hetter, under the title Yad Ramah (Lemberg, 1866), and
on the Shehitah u-Vedikah (Cracow, 1557) of Jacob Weil. Karnei Re'em, his glosses to the
supercommentary (Venice edition) of Elijah Mizrahi to the Pentateuch was published by
Solomon Zalman Hayyim Halberstamm in the Meged Yerahim (Lemberg, 1856) of Joseph
Kohen Zedek and later in an edition of the Pentateuch (Jerusalem, 1959) together with the
commentary Ha'amek Davar of Naphtali Zevi Judah Berlin.
(5) His philosophical and kabbalistic works include: Mehir Yayin (Cremona, 1559), a homiletical
and philosophical commentary to the Book of Esther; Torat ha-Olah (Prague, 1570), a
philosophic conception of Judaism. In his work he endeavors to give Jewish philosophy and
thought a kabbalistic basis and to establish their inner identity, maintaining that they merely
used different terminology. He also explains the meaning of sacrifices and the
measurements of the Temple and their symbolism. To'afot Re'em contains glosses to
Maimonides' Guide of the Perplexed and the commentaries to it of Shem Tov ibn Shem Tov
and Isaac Profiat Duran (published by Sirkin in Ozar Hokhmah 2–3, 1861–65). In Darkhei
Moshe, Isserles also mentions his Yesodei Sifrei ha-Kabbalah. This work and his
commentaries to the Zohar and to the aggadot of the Talmud have apparently been lost. He
also engaged in the study of general sciences. His glosses on Chapter 18 of the fourth
ma'amar ("discourse") of the Yesod Olam of Isaac Israeli were published in the Yuhasin
(Cracow, 1580–81) of Abraham Zacuto. He also wrote a commentary on Mehallekh ha-
Kokhavim ("The Course of the Stars"), a translation by Ephraim Mizrahi of the Theorica
Planetaram of Georg Peuerbach.
His Opinions
In philosophy Isserles followed the teachings of Aristotle as he had learned them from the works of
Maimonides. He also advanced reasons for the precepts and pointed out benefits accruing from their
observance. He dealt with anthropomorphism, maintaining that the phrase "the hand of God" referred
to an angel. He accepted the three principles of Judaism propounded by Joseph Albo in his Ikkarim.
Although he regarded philosophy and Kabbalah as identical, he preferred philosophy because of its
logic. In his halakhah, at times, he based himself both on philosophy and on Kabbalah and statements
in the Zohar, but where the Kabbalah conflicted with the halakhah, he did not accept it. He also
endeavored to give a rational explanation of strange aggadot. In one of his responsa to Solomon
Luria, he admitted that he did not possess an intensive knowledge of grammar, but he had a great love
of the Hebrew language and permitted the reading of the secular books of Immanuel of Rome, military
chronicles, etc., on the Sabbath if they were written in Hebrew. His regard for Erez Israel is reflected in
a beautiful statement based on the talmudic saying (Kidd. 49b): "ten measures of wisdom descended
to the world of which Erez Israel took nine"—"It was for that land that the Torah was primarily given, its
natural habitat is there where the very air makes one wise." In halakhah, Isserles strove to give to
minhag (custom) the force of halakhah even where it had no halakhic source, and at times accepted a
custom as binding even where it conflicted with the halakhah. There are also cases where he states
that "the custom is a wrong one" or "if I had the power I would abrogate the custom. For it is based on
an error and there is no reason to rely on it." The vast majority of the customs he followed were those
which developed among Ashkenazi Jewry. Isserles was very frequently lenient "in cases of stress and
where considerable financial loss is involved," a leniency seldom shown by previous posekim.
These two traits, his attitude to minhag and leniency in case of loss, as well as the codification itself in
his glosses on the Shulhan Arukh, gave rise to powerful opposition from great contemporary scholars,
particularly from Hayyim b. Bezalel who had studied with him under Shalom Shachna.
In the introduction to his Vikku'ah Mayim Hayyim, Hayyim enumerates the reasons for his opposition:
(1) Codification obliges the rabbi giving a decision to decide the halakhah according to the view
of the majority;
(2) Isserles adopts the lenient view of the rishonim against the stringent view adopted by
aharonim;
(3) he cites customs of Polish Jewry but pays no attention to those of Germany;
(4) the codes cause neglect of the study of the primary sources in the Talmud and rishonim,
and lead to ignorance;
(5) the rabbis will not be listened to because people will rely on published books;
(6) just as Isserles disagrees with the rulings and customs of Caro so it is permitted to disagree
with him;
(7) why should German Jewry abrogate its customs in favor of those of Poland?;
(8) he did not associate any other scholars in his rulings but decided on his own;
(9) if leniency is permitted in cases of considerable loss it will be applied in cases of small loss
also;
(10) Isserles had been lenient where in accordance with strict law one should be stringent; and
(11) once something was forbidden it acquired the force of a custom and could not be
abrogated. Despite the arguments of Hayyim and other contemporary scholars, the rulings
and customs of Isserles were accepted as binding on Ashkenazi Jewry.
[Shlomo Tal]

BIOGRAFIE

BEZ INFORMACJI O LEGENDACH

* Mojżesz Isserles (ReMU) [8 071]/ [8 370] {1}


*Gerszom Saul Jom Tow Lipmann Heller (Tosefot Jom Tow) [5 375]/ [5 760] {2}
*Mordechaj Gebirtig [5 177] {3}
*Sara Schenirer [4 698] {4}
*Dow Ber Meisels [4 564] {5}
Józef Sare [4 525] ([3 885]) {6}
*Ozjasz Thon [3 847] {7}/
Jonasz Stern [3 843] {8}
*Maurycy Gottlieb [3 834] {9}
*Majer Bałaban [3 704] {10}
*Jonatan Eibenschütz [3 588] {11}
*Bracia Haliczowie (Samuel, Aszer i Eliachim) [3 511] ([2 874]) {12}/{21}
*Wilhelm Feldman [3 267] {13}/{12}
*Mojżesz Kisling [3 212] {14}/{13}
*Ludwik Gumplowicz [3 197] {15}/{14}
Leopold Infeld [3 171] {16}/{15}
*Natan Nata Spira (Megale Amukot) [3 052]/ [3 557] {17}/{16}
*Kalman Kalonimus Epstein (Maor wa-Szemesz) [2 989]/ [3 135] {18}/{17}
Natan Gross [2 968] {19}/{18}
*Jakub Polak [2 941] {20}/{19}
*Eliezer Aszkenazy [2 887]/ [2 994] {21}/{20}
*Artur Markowicz [2 555] {22}
*Szymon Sofer [2 508]/ [2 606] {23}
*Joel Sirkes (BaCh) [2 453]/ [2 751] {24}
*Joszua ben Josef (Megine Szlomo) [2 328]/ [2 414] {25}
*Ignacy Krieger [2 285] {26}
*Helena Rubinstein [2 092] {27}
*Abraham Jehoszua Heszel (Rebe reb Heszel) [2 058]/ [2 188] {28}
Leon Sternbach [1 891] {29}
Lewko [1 543] {30}
*Matatiahu Calahora [1 504] {31}
*Józef Fiszer [1 455] {32}
*Izaak ben Jakub (Reb Ajzyk reb Jekeles) [1 449]/ [1 607] {33}

Z INFORMACJĄ O LEGENDACH

* Mojżesz Isserles (ReMU) [8 071]/ [8 370] {1}


*Gerszom Saul Jom Tow Lipmann Heller (Tosefot Jom Tow) [5 375]/ [5 760] {2}
*Mordechaj Gebirtig [5 177] {3}
*Sara Schenirer [4 698] {4}
*Dow Ber Meisels [4 564] {5}
Józef Sare [4 525] ([3 885]) {6}
*Ozjasz Thon [3 847] {7}
Jonasz Stern [3 843] {8}
*Maurycy Gottlieb [3 834] {9}
*Majer Bałaban [3 704] {10}
*Jonatan Eibenschütz [3 588] {11}
*Natan Nata Spira (Megale Amukot) [3 052]/ [3 557] {12}
*Bracia Haliczowie (Samuel, Aszer i Eliachim) [3 511] ([2 874]) {13}/{21}
*Wilhelm Feldman [3 267] {14}/{13}
*Mojżesz Kisling [3 212] {15}/{14}
*Ludwik Gumplowicz [3 197] {16}/{15}
Leopold Infeld [3 171] {17}/{16}
*Kalman Kalonimus Epstein (Maor wa-Szemesz) [2 989]/ [3 135] {18}/{17}
*Eliezer Aszkenazy [2 887]/ [2 994] {19}/{18}
Natan Gross [2 968] {20}/{19}
*Jakub Polak [2 941] {21}/{20}
*Joel Sirkes (BaCh) [2 453]/ [2 751] {22}
*Szymon Sofer [2 503]/ [2 601] {23}
*Artur Markowicz [2 555] {24}
*Joszua ben Josef (Megine Szlomo) [2 328]/ [2 414] {25}
*Ignacy Krieger [2 285] {26}
*Abraham Jehoszua Heszel (Rebe reb Heszel) [2 058]/ [2 188] {27}
*Helena Rubinstein [2 092] {28}
Leon Sternbach [1 892] {29}
*Izaak ben Jakub (Reb Ajzyk reb Jekeles) [1 449]/ [1 607] {30}
Lewko [1 543] {31}
*Matatiahu Calahora [1 504] {32}
*Józef Fiszer [1 455] {33}

Upamiętniony znacznie później przez Kornela Makuszyńskiego Pacanów i przez Tadeusza


Kantora Wielopole

You might also like