You are on page 1of 252

Alfred Szklarski

TOMEK NA WOJENNEJ CIECE

Nieoczekiwany napad

Ognisto krwisty mustang drugimi susami pdzi przez rozleg prerie. Jedziec siedzcy na nim pochyli si nisko do przodu, aby obszernym rondem wyszywanego srebrem sombrera osoni twarz przed smagniciami wiatru. Pdziki szlachetny rumak z nieokieznan pasj przeskakiwa pojawiajce si na jego drodze kolczaste kaktusy, zrcznie omija wykroty i gna przed siebie, brzuchem po purpurowej szawi porastajcej szerok rwnin. wiatru upaja jedca i wierzchowca.. Dugo mkn wlokc za sob po stepie wyduony cie. Zaraz czowiek unis gow. Wydal okrzyk radoci, a nastpnie ostro cign cugle wierzchowca. Musia posiada niezwyk zrczno i sile, gdy osadzony na miejscu mustang czterema kopytami zary siew ziemie. Przez krtka chwil okazywa niezadowolenie; przysiad na zadzie, stawa dba, lecz wprawne donie jedca szybko zmusiy go do posuszestwa. Mody czowiek lew rk zsun do tyu filcowy kapelusz o szerokich kresach, ktry opad mu na plecy, zawisajc na rzemieniu przeoonym pod brod. W ogorzaej od soca twarzy bysny wesoe, jasne oczy. Teraz z wikszym prawdopodobiestwem mona byo oceni jego wiek. Mg mie okoo szesnastu lub siedemnastu lat, chocia z postawy wyglda na dziewitnacie. Wraenie to wywoyway jego szerokie bary, wysoki wzrost oraz wyrobione minie, uwydatniajce si pod obcis, barwn koszul flanelow. Jedziec uspokoi rumaka, po czym z uwag spojrza przed siebie na poudnie, gdzie wrd grupy poszarpanych skal wystrzelaa ku niebu do wysoka gra - cel jego porannej wycieczki. Wznosia si na samym pograniczu Stanw Zjednoczonych Ameryki Pnocnej i Meksyku. Z jej wanie szczytu zamierza przyjrze si bliej meksykaskiej ziemi, ktrej pnocne rubiee, ze wzgldu na czste napady rabunkowe i utarczki zbrojne, zwano wiecznie ponc granic. Z miejsca, w ktrym zatrzyma si. jedziec, mona byo dokadnie

odrni linie zaomw na. stokach gry. Wyrazicie te rysoway si potne kaktusy, pokaniejsze krzewy szawi oraz gazy zalegajce sam wierzchoek. Mimo to chopiec nie dal si zwie wzrokowemu zbudzeniu, ktremu atwo ulec przy ocenianiu odlegoci w nadzwyczaj przejrzystym powietrzu stepowym. Gra oddalona bya od mego jeszcze o trzy lub cztery kilometry, postanowi wiec zwolni tempo jazdy, aby zachowa siy rumaka na drog powrotna Lekko dotkn szyi mustanga, pdziki wierzchowiec posusznie ruszy stpa. Chopiec bacznie rozglda] si po okolicy. Blisko Meksyku budzia w nim niezwyk ostrono. Nie mg lekceway sw dowiadczonego szeryfa Alana, wyranie ostrzegajcego, i na pograniczu stale naley mie si na bacznoci. Chocia pomidzy obydwoma pastwami ju od wielu lat panoway pokojowe stosunki, zbrojne oddziay, zoone z Meksykanw i Indian meksykaskich, czsto przemykay si na stron amerykaska w celu zagarnicia stada byda lub owiec, a czasem wzicia do niewoli dzieci, ktre potem przymusowo zatrudniano na ranczo. Te lokalne najazdy niespokojnych ssiadw pobudzay Amerykanw i Indian przebywajcych w nadgranicznych rezerwatach 1 do odwetu, a nieraz nawet do zaczepnych krokw. Trwaa tu wic ustawiczna walka podjazdowa, w ktrej nie brak byo krwawych ofiar. Mody Polak, Tomek Wilmowski - on to bowiem byt owym samotnym jedcem - nie lka si niebezpieczestw. Nie lubi jednak lekkomylnie naraa si na nie, poniewa dowiadczenie nabyte podczas
1 Rezerwaty - terytoria wydzielane przez europejskich kolonizatorw krajowcom w Ameryce Pnocnej i Poudniowej,
w Afryce i Australii. W Stanach Zjednoczonych proces wypierania Indian z terenw wschodnich, najbardziej urodzajnych, zapocztkowany zosta na przeomie XVIII j XJX w. Prezydent Jefferson postulowa usunicie wszystkich Indian z terenw na wschd od Missisipi, a jego nastpcy prowadzili podobn polityk. W 163? r. Kongres zatwierdzi wreszcie utworzenie Indiaskiego Kraju {Indian Territory), obejmujcego tereny dzisiejszych stanw Oklahoma, Kansas. Nebraska, Dakota Pnocna i Poudniowa. Na. mocy tej ustawy obszary na zachd od Missisipi miay by oddane na wieki piciu tzw. cywilizowanym narodom; Czikasawom, Czirokezom, Kri, Seminolom i Czoktawcm. Przymusowe przenoszenie Indian posiadych. rolniczych na obszary czsto wrogich im plemion koczowniczo myiwskich powodowao ostre walki mi d z y plemienne i przynioso wiele ofiar. W Traverse des Sioux w 1851 r. wymuszono na Saniee Dakotach zrzeczenie si czci ziem. W tym samym czasie w Forcie La ramie plemiona Rwnin Wewntrznych pod naciskiem rzdu przyrzeky nie napada na emigrantw na Szlaku Oregoriskim i uznay prawo rzdu do budowania drg i fortw wzdu Szlaku w Lndiaiiskim Kraju. Po tym zamaniu zasady nienaruszalnoci Kraju szybko nastpoway dalsze ograniczenia popierane uyciem siy. Coraz mniej ziemi zostawiano Indianom, a v, 1907 r. wszystkie plemiona osadzono w rezerwatach.

wczgi po wiecie uczynio go roztropnym i rozwanym. Tomek zaledwie od tygodnia przebywa w Nowym Meksyku
2

tutaj,

wedug zapewnie ojca. powinien cakowicie odzyska siy. nadwtlone po stratowaniu przez rozjuszonego nosoroca afrykaskiego podczas ostatniej wyprawy owieckiej w Ugandzie3, Kilkumiesiczny wypoczynek w Anglii pozwoli mu ju zapomnie o cikiej chorobie i gdy nadarzya si okazja do wyjazdu na daleki Dziki Zachd 34, skwapliwie przyj propozycje ojca. Mia ku temu dwa powody. Po pierwsze, poznana wczeniej w niezwykych okolicznociach w Australii modsza od niego Sally, udajc si obecnie do szkoy w Anglii, zatrzymaa si po drodze na duszy wypoczynek u swego stryjka zamieszkaego w Nowym Meksyku. Tomek mia spdzi z ni wakacje w nadzwyczaj zdrowych warunkach klimatycznych, a potem wsplnie odby powrotn drog do Anglii. Po drugie - Tomek, jego ojciec oraz ich dwaj przyjaciele, Smuga i bosman Nowicki, wci trudnili si owieniem dzikich zwierzt dla wielkiego przedsibiorstwa Hagenbecka, dostarczajcego do ogrodw zoologicznych i cyrkw rne okazy fauny wiata. Hagenbeck ceni odwanych Polakw, poniewa zawsze bez wahania podejmowali si trudnych zada. Kiedy dowiedzia si, e Wilmowski ma zamiar wyprawi swego przedsibiorczego syna w podr do Stanw Zjednoczonych, postanowi powierzy mu pewn misj. Zaproponowa Tomkowi, aby zwerbowa tam trup Indian, ktrzy za odpowiednim wynagrodzeniem zgodziliby si bra udzia w przedstawieniach cyrkowych. Wszak Indianie byli powszechnie znani ze wspanialej tresury mustangw i brawurowej jazdy. Oryginalny obz indiaski, przeniesiony w caoci do Europy, na pewno wzbudziby due zainteresowanie. Przecie jeszcze pamitano heroiczne walki czerwonoskrych wojownikw z lat 1869-1892, toczcych do ostatka
2 Nowy Meksyk - kraina Indian. Ziemia odkryta w 1539 r. przez Marcowa de Ni i badana przez ekspedycj Coronada. Po 1821 r. Nowy Meksyk sa si prowincja niepodlegego Meksyku. Na mocy traktatu Guadalupe Hidalgo z 1848 r., koczcego wojn Meksyku ze Stanami Zjednoczonymi, prowincja ta zostaa wczona do USA jako terytorium obejmujce Arizon i cze Kolorado, i 1912 r. terytorium Nowy Meksyk wstpio jako stan do Unii Stanw Zjednoczonych. Podczas pobytu Tomka na pograniczu amerykasko-meksykanskim jeszcze trwav niepokoje i wzajemne napady. 3 Przygody Tomka podczas poprzednich wypraw opisane zostay w powieciach. Tomek w krainie kangurw i Tomek na Czarnym Ldzie. 4 Daleki Dziki Zachd (Far Wild Weil) - nazwa terytoriw znajdujcych, si w zachodniej czci Stanw Zjednoczonych A. P., pochodzca z okresu, kiedy ziemie te przewanie zamieszkiwali wojowniczy Indianie.

zacieky bj o utrzymanie swojej wolnoci Nazwiska nieustraszonych wodzw, jak: Siedzcy Byk, Czerwona Chmura. Cochise i Geronimo 5 siaty si symbolem bohaterstwa Indian. Tomek Wilmowski udajc si na tak dugo oczekiwane spotkanie ze swoj mod przyjacik, z radoci przyj propozycje Hagenbecka. Wszak w ten sposb mg osobicie pozna dzielnych Indian, dla ktrych zawsze odczuwa duy szacunek. Oczywicie ojciec Tomka obawia si wysa zbyt nieraz porywczego syna na samodzieln dug wypraw, tote jako opiekun wyruszy z nim jego najserdeczniejszy druh, bosman Nowicki. Dwaj przyjaciele od tygodnia przebywali w gocinie u stryja Sally, szeryfa Allana, Tomkowi nigdy nie ciya opieka dobrodusznego marynarza. Obaj byli niespokojnymi duchami i obaj przepadali za przygodami. W dodatku olbrzymi bosman od chwili przybycia na ranczo Allana spdza wikszo czasu w towarzystwie adnej i przemiej Sally, zwaajc, aby nie staa si jej jakakolwiek krzywda. Dingo, wierny pies Tomka, rwnie przypomnia sobie widocznie, e to wanie maa Australijka bya jego pierwsz pani, gdy nie odstpowa jej na krok. Tomek korzysta wiec z cakowitej swobody. Ju w pierwszych dniach rozpocz samotne wypady konne, aby dokadnie pozna okolice oraz nawiza przyjazne stosunki z Indianami mieszkajcymi w pobliskich rezerwatach. Obecnie w doskonaym humorze zblia si do celu porannej wycieczki. Cieszy si, e wkrtce ujrzy meksykask ziemi, znan mu ju troch z ksiek polskiego podrnika Emila Dunikowskiego odbywa wyprawy badawcze do Stanw potem szczegowo opisywa swe spostrzeenia i przygody. Samotna gra stawaa si obecnie z kad chwila wysza, coraz szerzej przeamaa horyzont zasnuty liliow mgieka. Wkrtce Tornei.
5 Siedzacv Byk (Silling Bull) i Czerwona Chmura {Red Cloud) byli wodzami szczepu Siuksw (Sioux); natomiast Cochise i Gerommo przewodzili szczepom Apaczw (Apache). 6 Dr Emil Dunikowski, profesor lwowskiego uniwersytetu, przy kocu XIX w. przedsibra naukowe podre do Sianw Zjednoczonych i Meksyku. Przewdrowa Siany Zjednoczone ze wschodu na zachd; przebywa w Grach Skalistych, Nowym Meksyku L Arizonie. Przeywa niezwyke przygody wrd Indian i poszukiwaczy zota, a gdzie tylko zetkn si z polskimi emigrantami, wiek opowiada im o odlege) Ojczynie. Razem z Polakiem Witoldem Szyszla zapuci si daleko na trzsawiska Florydy zamieszkane przez Indian Seininolw. Dunikowski przemierzy Meksyk wszerz i wzdu, czynic wszdzie ciekawe spostrzeenia. Pniej napisa szereg interesujcych ksizek. a miedzy innymi: Meksyk i szkice z podry po Ameryce i Od Atlantyku poza Gry Skaliste,
6

, ktry

Zjednoczonych oraz Meksyku. a

znalaz si tu u jej stp, Z atwoci odszuka wsk ciek wiodc na szczyt. Bez chwili wahania skierowa na ni wierzchowcu, lecz zaledwie rzuci okiem na ziemi?, natychmiast cign cugle. Lekko zeskoczy z sioda. Nie wypuszczajc z doni arkanu przywizanego do uzdy konia, pochyli si nad spostrzeonymi przed chwil ladami, wycinitymi na wirowatej ciece. Ho, ho! Kto ju dzisiaj jecha tdy przede mn! Mgbym si nawet zaoy, e to Indianin - rozmyla- - Tylko czerwonoskrzy nie podkuwaj swoich koni. Czego on szuka o tak wczesnej porze na samej granicy? Przyjecha z pnocy, jest wic mieszkacem Stanw Zjednoczonych. Hm, dziwne wydaje mi si, e w biay dzie opuci rezerwat. Lepiej wycofam si std jak najprdzej. Zaraz jednak porzuci te myl. Rozway swe pooenie: Odwrt przed samotnym, prawdopodobnie bezbronnym Indianinem zakrawaby na tchrzostwo. Nie mg do tego dopuci Przecie nie brakowao mu odwagi. C z lego, e w bezludnym miejscu napotka indiaski lad? Moe to by kowboj zatrudniony u ktrego z ranczerw? Moe wanie poszukiwa zagubionego byda? Szczyt gry by doskonaym punktem obserwacyjnym. Poza tym Tomkowi wydawao si. e jeeli bdzie unika spotka z Indianami, to nigdy nie wypeni misji powierzonej mu przez Hagenbecka. Szeryf Allan, jak wszyscy starsi ludzie, na pewno troch przesadza z tymi niebezpieczestwami czyhajcymi na pograniczu. Wystarczy zachowa ostrono, a wszystko bdzie w porzdku. Uspokojony, wprowadzi konia miedzy kaktusy. Wyszuka miejsce porose kpkami trawy i tam przywiza mustanga do gazi krzewu szawiowego. Poprawi pas z przytroczon do niego pochw z rewolwerem, aby mc w kadej chwili sprawnie wydoby bro, po czym zawrci na ciek. Nie tracc czasu na dalsze zastanawianie si, ruszy) za ladami pozostawionymi przez nie podkutego konia. Po kilkudziesiciu krokach trop zbacza ze cieki w krzewy szawiowe i gin, Dopiero kilka metrw powyej tego miejsca odszuka na ciece siady stp obutych w mokasyny. Tomek gwizdn cicho. Mj Indianin uczyni to, co ja zrobiem przed chwil. Wobec tego

najpierw przyjrz si jego koniowi - pomyla. W tej chwili w przydronych krzakach, jakby odzew na myl Tomka, rozlego si parsknicie. Indiaski wierzchowiec musia wyczu jego obecno. Tomek ostronie rozsun krzewy. Nie opodal spostrzeg niskiego, gniadego mustanga z biaymi atami na zadzie. Zwyczajem indiaskim siodo zastpowaa derka w barwne wzory, przytrzymywana grubym rzemieniem przewizanym wok przodu koskiego tuowia. Cugle nie byy przecignite przez uzd pozbawion wdzida, lecz po prostu uwizane pod dolna szczk. Tomek wiedzia, e cugle du czerwono skry m tylko do hamowania, wierzchowcem kieruj bowiem nogami. Od uzdy zwisa arkan przywizany do krzewu. Tomek uwanie przyglda si wzorom na indiaskim siodle. Podobne pokazywa mu szeryf Allan jako rkodziea nawajskie. Czyby Indianin nalea do szczepu Nawajw? Przypuszczenie to lekko zaniepokoio Tomka. Nie tak dawno jeszcze we wszystkich czciach wiata rozbrzmieway imiona Nawajw i Apaczw, gdy aden szczep indiaski nie wykaza tyle szaleczej odwagi w walkach z biaymi najedcami, jak ci synowie pustyni arizoskiej. Mustang strzyg uszami, parska coraz goniej, uderza kopytami o ziemie, jakby chcia ostrzec swego pana. Tomek szybko wycofa si na ciek. Uwanie bada lady stp. Rozmiary ich pozwalay przypuszcza, e Indianin nie by jeszcze dorosym mczyzn. Omielony tym spostrzeeniem Tomek ruszy ostronie w kierunku szczytu. W dobre p godziny, wykorzystujc jako oson krzewy szawi i kaktusy, dotar na pasko city wierzchoek. Tutaj cieka gina wrd gazw. Tomek ukry si za jednym z nich. Czujnym wzrokiem szuka Indianina. Nie dostrzeg go jednak w pobliu, przesuwa si wiec coraz dalej ku poudniowej krawdzi szczytu. Stpa cicho, uwanie, by nie potrca kamieni. Tu, na samej grani wznosi si wysoki, poduny gaz. Tomek spojrza w gr i zamar w bezruchu. Z gazu zwisay dwie stopy obute w mokasyny. Chopiec wstrzyma oddech, aby przedwczenie nie zwrci na siebie uwagi. Podczas poprzednich wypraw pozna doskonale tajniki podchodw i tropienia. Przesun si nieco w prawo. Indianin lea na brzuchu

na wysunitym kamiennym bloku. Wpatrywa si w falisty step po drugiej stronie granicy, Z tylu jego gowy, zatknite za przepask, tkwiy trzy mae orle pira. Tomek rozejrza si wokoo. Teraz zauway star strzelb opart o pobliski kamie. Widocznie Indianin nie spodziewa si tutaj spotkania z kimkolwiek, skoro odoy bro Biay chopiec umiechn si chytrze. Opowiadano tak wiele o niezwykej wprost czujnoci Indian, a tymczasem udao mu si podej niepostrzeenie Nawaja, mimo i mogo si wydawa, e pragnie pozosta niezauwaony. Postanowi sprawi modemu Indianinowi niespodziank. Bezszelestnie usiad na ziemi. Zastanowio go, kogo lub czego wypatruje Indianin na stepie. Przez jaki czas ledzi kierunek jego wzroku; spoglda ku poudniowi, lecz prcz rnych odmian kaktusw nic nie mg dostrzec na falistej rwninie. W kocu znudzony wyczekiwaniem odezwa si gono po angielsku: - Moe mody czerwony brat powie mi, co ciekawego widzi na stepie? Efekt tych kilku wypowiedzianych sw przeszed najmielsze oczekiwania biaego chopca. Indianin bowiem natychmiast wychyli si zza krawdzi gazu, a ujrzawszy intruza jednym sprystym skokiem stan przed nim. Oczy jego byszczay zowrogo, - Czego tu szukasz, podstpny biay psie? - wyrzuci z siebie jednym tchem do dobr angielszczyzn. Tomek by zaskoczony penym wciekoci, obraliwym odezwaniem si Indianina, lecz opanowa wzburzenie i spokojnie odpar: Mgbym ciebie o to samo zapyta. Miabym nawet wiksze ku temu prawo, gdy nie znajdujemy si na terenie rezerwatu, ale nie zrobibym tego nigdy w tak nieprzyjazny sposb, jak ty to uczynie. Kady szpieg jest tylko podstpnym, parszywym psem! nienawistnie odpar Indianin. Zgadzam si z tob, lecz nie jestem szpiegiem!' Kamiesz jak wszystkie blade twarze! Nasa ci tutaj szeryf Allan. Mieszkasz u niego! Std wiesz, e mieszkam u szeryfa Allana? - zdziwi si Tomek powcigajc gniew.

Teraz si zdradzie! - triumfujco krzykn Indianin. Cokolwiek jednak odkrye, nigdy ju tego nie zdradzisz bladym twarzom? Zupenie nieoczekiwane grone znaczenie sw Indianina wprawio Tomka w osupienie; trwao ono jednak tylko krtk chwil. Nieraz ju przecie jego yciu zagraay niebezpieczestwa. Podczas ekspedycji w gb nieznanych ldw mier czsto zagldaa mu w oczy, tote byskawicznie potrafi reagowa na wszelkie niespodzianki. Teraz jednym spojrzeniem stwierdzi, e Indianin, poza tomahawkiem za pasem, nie mia przy sobie innej broni. Aby sign po star strzelb opart o kamie, musiaby przej obok niego. Poza tym Tomek nie bez satysfakcji spostrzeg, e troch wyszy od niego przeciwnik jest wyndzniay. Zdaway si o tym wiadczy wskie ramiona i paska klatka piersiowa. Obserwacje Tomka nie trway chyba duej ni kilka sekund. Nagym ruchem stan na nogi i odgrodzi Indianina od jego strzelby. Dlaczego czerwony brat grozi mi bez adnego powodu? zapyta pojednawczo, aby wyjani o dziwne nieporozumienie. - Niczym sobie nie zasuyem na podobne traktowanie! Do ju zbdnych sw! Bro si, zdradliwa biaa mijo! zawoa Indianin dobywajc tomahawka zza pasa. Tomek by niezawodnym strzelcem. Mia rewolwer, mg wic chwyci za bro i jednym pocigniciem palca unieszkodliwi przeciwnika. ywi jednak wrodzony wstrt do przelewu krwi, a ponadto szczerze wspczu niedoli Indian tak barbarzysko tpionych przez biaych najedcw. Postanowi wic unieszkodliwi modego zapaleca bez uciekania si do uycia broni. Przecie bosman Nowicki, znany z niezwykej wprawy w walce wrcz, nie na darmo uczy go obezwadniajcych napastnika niezawodnych chwytw. Gdy wzburzony Indianin zaatakowa Tomka, ten nagle uskoczy w bok, jednoczenie praw rk chwyci w przegubie do groc mu tomahawkiem, a lew nacisn okie czerwonoskrego. Silne szarpnicie powalio Indianina na ziemi tomahawk wypad mu z doni. Nim zdy powsta, Tomek przytoczy go caym ciarem ciaa. Rozgorzaa gwatowna walka. Indianin jak piskorz wylizgiwa si z

rk biaego chopca, a donie jego uporczywie kieroway si ku szyi przeciwnika. Tomkowi bysna myl, e nie doceni si czerwonoskrego. Gorzej na pozr zbudowany Indianin zdawa si by ogromnie wytrzymay. Walczy z determinacj, zdecydowany zabi przeciwnika. Teraz Tomek nie mia ju wtpliwoci, e tocz walk na mier i ycie. Po jakim czasie gwatowno zmaga troch .osaba. Do tej pory aden z chopcw nie przemwi sowa ani nie wyda jku, chocia obydwaj odczuwali skutki bezkompromisowej walki. Tomek oddycha z coraz wiksz trudnoci. Wowe uciski Indianina mczyy go coraz bardziej. Znw potoczyli si na ziemi. Koszula Tomka zwisaa ju w strzpach. Ostre kamienie bolenie raniy. Naraz do Indianina zacisna si kurczowo na jego gardle. Tomek zdoby si na olbrzymi wysiek i nogami zrzuci z siebie Indianina, lecz zaledwie powsta, przeciwnik ju czai si do nowego ataku. Jeeli go nie zastrzel, zabije mnie na pewno - pomyla Tomek, widzc, e Indianin jest mniej zmczony. Zaraz jednak uzmysowi sobie, e nie chce, e nie powinien uy rewolweru wobec bezbronnego czerwonoskrego. Postanowi wic zmieni taktyk. Gdy Indianin znw go zaatakowa, zacz walczy piciami. Zaraz te uzyska widoczn przewag. Celne uderzenia ldoway na brzuchu i podbrdku Indianina, ktry cofa si teraz ku krawdzi. Zorientowa si, e walka przybiera niepomylny dla niego obrt. Skupi si, po czym nagym skokiem rzuci si na biaego chopca. Po chwili znw spleceni w morderczym ucisku potoczyli si na skraj wierzchoka. Tomek, doprowadzony do ostatecznoci, gow uderzy Indianina w twarz, szarpn z caej siy i nagle poczu, e jego stopy trac oparcie. Przez kilka sekund przeciwnicy chwiali si na ostro citej grani. Do Indianina ponownie wpia si w gardo Tomka. Wtedy jeszcze raz zdoby si na wysiek, i nagle obaj runli w d na usiane gazami strome zbocze. Splecione w straszliwym zmaganiu dwa ciaa upady na kamienny blok.

Biay i czerwony brat

Tomek krzykn z blu, lecz ani na chwil nie straci przytomnoci. Gdy staczali si z grani, silnie przywar do przeciwnika. Dziki przypadkowi w momencie upadku na gaz Indianin znalaz si pod nim. Tym samym uchroni go przed bezporednim uderzeniem o ska. Tomek poczu tylko ogromny bl w rkach, ktrymi obejmowa napastnika. Po duszej chwili z najwikszym wysikiem uwolni krwawice donie. Skra na nich bya popkana i starta. Sykn z blu prbujc rozprostowa palce. Na szczcie byy to tylko powierzchowne obraenia, o ktrych prawie natychmiast zapomnia, gdy spojrza na lecego bez ruchu czerwonoskrego. Zaniepokojony pochyli si nad nieprzytomnym Nawajem. Wska struka krwi sczya si spod lecej na gazie gowy. Tomek unis j ostronie. Indianin mia skr na tyle gowy rozcit, lecz splecione w warkocze wosy musiay zagodzi si uderzenia, gdy czaszka zdawaa si by nienaruszona. Z kolei Tomek uwanie obejrza posiniaczone ciao czerwonoskrego. Nie znalaz powaniejszych obrae. Jedynie kostka nad stop prawej nogi zacza zatraca swj ksztat, ginc w powikszajcej si opuchlinie. Tomek szybko cign z siebie resztki koszuli i podar j na pasy. Jednym z nich mocno obwiza krwawic gow nieprzytomnego, a nastpnie zacz bandaowa puchnc stop. Indianin jkn gucho. - Widzisz, do czego doprowadzie? - mrukn Tomek. - Co za licho podkusio ci do nastawania na moje ycie? Indianin lea! w dalszym cigu bez ruchu, tote Tomek gorczkowo zacz si zastanawia, w jaki sposb mgby pomc rannemu przeciwnikowi. Od szczytu oddzielaa ich dziesiciometrowa stroma ciana, aby za zej w d, trzeba byo pokona ostro cite, usiane kamieniami zbocze. Nie namylajc si dugo powzi decyzj. Przerzuci sobie Indianina przez prawe rami, po czym ostronie zszed z gazu na grskie

zbocze. Zejcie nie byo atwe. Tomek z trudem znajdowa pewniejsze oparcie dla stp. To zsuwa si razem z lawin drobnych kamieni, to znw przyklka, a w kocu opanowao go wielkie znuenie. Kilkakrotnie musia przysiada, aby nabra tchu. Indianin spoczywajcy bezwadnie na jego barkach ciy mu coraz bardziej. Tomek jednak nie myla o sobie. Nie zwaa na wasne zmczenie i skaleczenia. Zaciska zby i ca uwag skupia wci na nieprzytomnym przeciwniku. Dziki olbrzymiemu wysikowi, na jaki potrafi si zdobywa w chwilach nagej potrzeby, po niesychanie uciliwym schodzeniu Tomek znalaz si w kocu u podna gry. Zoy Indianina na ziemi. Wyszuka duy, o jajowatym ksztacie kaktus. Noem usun kolce, odci go do grubej odygi i przynis do lecego na ziemi Nawaja. Rozkrojenie kaktusa byo dzieem jednej chwili. Teraz wydobywa soczysty misz i wyciska z niego wod na twarz zemdlonego. Mina dusza chwila, zanim przez twarz Nawaja przebieg skurcz wywoany blem. Otworzy oczy, lecz gdy ujrza nachylonego nad sob Tomka, szybko opuci powieki. Zdawao si, e znw popad w omdlenie, niebawem jednak spojrza przytomniej, wreszcie ju cakiem wiadomie wpi wzrok w twarz biaego chopca. - No, nareszcie odzyskae przytomno - odezwa si Tomek silc si na umiech. - Zwyciye mnie, nie oszczdzaj, dobij! - szepn Nawaj. - Chyba zy duch ci opta - rozgniewa si Tomek. Najpierw zupenie tchrzliwego morderc! Szeryf Allan kaza ci i moim tropem... C za gupstwo! - wykrzykn Tomek. - Nikt mi nie poleci ci ledzi i wcale ci nie zwyciyem. Chciaem si po prostu przyjrze okolicy po stronie meksykaskiej i dlatego wyprawiem si na ten samotny szczyt. Przypadkiem natknem si na ciebie. Nie wiem, z jakiego powodu na mnie napade, ale pewne jest, e czubilimy si jak dwa bez powodu nastajesz na moje ycie, a teraz chciaby uczyni ze mnie

zacietrzewione koguty. Stoczylimy si z krawdzi, a ty uderzye gow o gaz. Tak oto wyglda to moje zwycistwo. Mieszkasz jednak u szeryfa Allana - powtrzy z gorycz Nawaj szukajc oczu Tomka. Jeeli ju wiesz, e mieszkam u pana Allana, to powiniene wiedzie rwnie, i przebywam u niego zaledwie od kilku dni. Przyjechaem z dalekiego zamorskiego kraju po t mod squaw7, z ktr mam pojecha do Anglii. Ugh! Wic ty naprawd nie naleysz do ludzi szeryfa?! Nie mam z nimi nic wsplnego - zapewni Tomek. - Ale wrmy do ciebie, w jaki sposb mgbym ci pomc? Na nieszczcie mocno si potuke przy upadku. Wic mj biay brat nie jest jankesem czerwonoskry. - Jestem Polakiem, moja ojczyzna znajduje si daleko za wielk wod - wyjani Tomek, zadowolony, i Nawaj nazwa go biaym bratem. - Ugh! Naprawd zy duch przysoni mj wzrok, abym nie dojrza prawdy. Musz szybko naprawi bd, moe jeszcze nie jest za pno... mwi Nawaj gorczkowo, usiujc jednoczenie wsta. Zachwia si jednak. Upadby, gdyby Tomek nie podtrzyma go w ostatniej chwili. - Co ty wyprawiasz? Masz zwichnit nog - oburzy si biay chopiec. - Pom mi wej na gr, nie mam chwili do stracenia odpar Indianin opierajc si na ramieniu towarzysza. - Tdy nie uda nam si wspi na szczyt - zaoponowa Tomek Najlepiej obejdmy gr dookoa, a do cieki. Jeli mj biay brat chce mnie przekona, e nasze spotkanie byo zupenie przypadkowe, to... pomoe mi wej jak najszybciej na szczyt gry - niecierpliwie odpar Nawaj. Ha, nie ma rady, prbujmy! westchn Tomek, niespokojnie 8

? - jeszcze zapyta

7 Squaw - po indiasku kobieta. 8 Jankes (z ang. Yankee) - nazwa nadawana w Stanach Zjednoczonych pocztkowo mieszkacom Nowej Anglii (szeciu pnocno-wschodnich stanw USA), pniej. w okresie wojny secesyjnej (1861-1865), poudniowcy nazywali tak swoich przeciwnikw z pnocnych stanw: w Europie natomiast od pierwszej wojny wiatowej nazywano lak wszystkich biaych Amerykanw.

spogldajc na strome zbocze. Zaczli powoli wspina si po stoku. Twarz modego Nawaja poblada z olbrzymiego wysiku. By mokry od potu. Co chwila osuwa si na ziemi, mimo e Tomek ze wszystkich si podtrzymywa go pod rami. Indianin wlk za sob zwichnit nog, nie zwaa na bl, nie godzi si na odpoczynki, uparcie dy ku szczytowi. Tomek by ju niemal zupenie wyczerpany; nogi odmawiay mu posuszestwa, z trudem chwyta ustami powietrze, a tymczasem znajdowali si zaledwie w poowie drogi. Indianin jednak musia tu zna doskonale kad pid ziemi, gdy zamiast pi si pionowo pod gr, poda ukosem i odnajdywa niewidoczne dla Tomka, agodniej opadajce skony zbocza. Platforma skalna, na ktr spadli z gwnej grani, znajdowaa si teraz o kilkadziesit metrw na prawo od nich. Indianin okazywa coraz wikszy niepokj. W pewnej chwili przysiad na zboczu. Praw doni osoni oczy przed sonecznym blaskiem; dugo wpatrywa si w falisty step. - Ugh! Jest, jest tam, na wschodzie! - zawoa naraz, wskazujc rk kierunek. Tomek wyty wzrok. W oddali na maym wzniesieniu ujrza jedca spogldajcego na samotn gr. Mody Indianin macha rkoma, woa co gono w nieznanym jzyku, lecz tajemniczy jedziec sta bez ruchu jak kamienny posag. Zbyt wielka odlego Na oddzielaa go od chopcw, aby mg byli usysze niego nawoywania. samym szarozielonym, gry, na stromym zboczu gazie, dla

niewidoczni. Tomek zrozumia, e gdyby Nawaj znajdowa si teraz na wierzchoku olbrzymim jedziec musiaby zauway jego sylwetk na tle jasnego nieba. On nie moe nas spostrzec ani usysze - zawoa Tomek do swego towarzysza. Wystrzel w gr z rewolweru! Na pewno usyszy strza! krzykn Nawaj. Prdzej, prdzej! Patrz, on odjeda! Bya to prawda. Jedziec ruszy ju z pagrka; jego wierzchowiec bieg coraz szybciej wprost ku granicy Stanw Zjednoczonych. - Strzelaj! - krzykn Nawaj chwytajc Tomka za rami.

- Tomek chcia doby broni, lecz jego do zamiast na rkoje trafia w pust pochw. - Zgubiem rewolwer, musia mi wypa w czasie naszej bijatyki zawoa. - Szukaj prdko, inaczej haba mi! - przynagla Indianin zrozpaczonym gosem. - Tomek, jakby nagle przybyo mu si, rzuci si w kierunku gazu, gdzie spodziewa si znale zgubiony rewolwer. Potyka si, laz na czworakach, a w kocu dotar do stp wielkiego bloku skalnego. Wycign rce, by uchwyci si krawdzi, lecz chocia wspi si na palce, nie mg jej dosign. By zbyt zmczony, aby ryzykowa karkoomn wspinaczk. Postanowi odszuka przejcie, ktrym zsun si przedtem z kamienia, niosc nieprzytomnego Indianina. Niebawem odnalaz je i za chwil by ju na gazie. Po krtkich poszukiwaniach ujrza czarny rewolwer na piargach zbocza. Z okrzykiem triumfu porwa z ziemi bro. Na nieszczcie lufa zapchana bya ziemi. Nim zdoa przeczyci j wyciorem, jedziec, pdzcy teraz po stepie jak wicher, znajdowa si na linii samotnej gry. Tomek unis rewolwer i raz za razem naciska spust. Niestety, tajemniczy jedziec nie mg ju usysze strzaw. W tej bowiem wanie chwili znika za gr, ktrej wysokie zbocze stumio odgos palby. Tomek zorientowa si w sytuacji. Nie traci czasu na powtrne naadowanie broni; schowa rewolwer do pochwy i pody z pomoc Indianinowi, ktry zacz si wspina na zbocze gry. Wytrzymao modego Nawaja oraz upr, z jakim dy ku szczytowi, wzbudziy w biaym chopcu wielkie uznanie. Tomkowi nie zbywao na rozsdku i sprycie. Nie mia wtpliwoci, e Indianin przyby na samotn gr, aby si spotka z nieznanym jedcem. Musiao to by nadzwyczaj wane spotkanie, skoro Nawaj rozpocz walk na mier i ycie, przypuszczajc, i Tomek ledzi go na polecenie szeryfa Allana. Mino sporo czasu, zanim obaj chopcy znaleli si z powrotem na szczycie. Indianin by cakowicie wyczerpany. Rana na gowie i zwichnita

noga musiay mu mocno dolega, chocia dotychczas zdawa si w ogle nie zwraca na to uwagi. Widocznie przez cay czas myla o tajemniczym jedcu, zaledwie bowiem osignli szczyt gry, natychmiast skierowa si ku pnocnej krawdzi, skd roztacza si widok na step lecy po stronie amerykaskiej. Obaj chopcy natali wzrok wypatrujc jedca. Nigdzie go jednak nie byo wida. Indianin zaspi si jeszcze bardziej. W kocu przerwa milczenie: Czy mj brat mgby odszuka strzelb? Zaraz to zrobi. Na pewno jest przy gazie. Niech mj czerwony brat poczeka tu na mnie - odpar Tomek. Z atwoci znalaz strzelb. Bya to stara, dobrze ju zuyta bro. Tomek obejrza j starannie - wiedzia, e niepozorne nieraz na pierwszy rzut oka strzelby traperw i czerwonoskrych odznaczay si niezwykymi zaletami. Na dugiej lufie widniay nacicia: zwyczajem Dzikiego Zachodu mogy oznacza liczb zabitych wrogw. Tomek zliczy karby. Byo ich trzynacie obok siebie, a w pewnym oddaleniu znajdoway si dalsze cztery. Indianin by jeszcze zbyt mody, aby wszystkie nacicia na lufie strzelby upamitniay jego zwycistwa. Zapewne wic odziedziczy bro po jakim znamienitym wojowniku. Sam fakt posiadania takiej broni stanowi dowd, i mody Nawaj musia by wrd swoich nie byle jak osobistoci. Tak rozumujc Tomek postanowi przyjrze mu si uwanie. Szed ostronie chowajc si za gazami. W ten sposb niepostrzeenie przybliy si do Nawaja. Indianin siedzia na ziemi i oparszy okcie na kolanach ukry twarz w doniach. Tomek zdumia si: czyby czerwonoskry paka? Byo to mao prawdopodobne, poniewa zy nie licoway z jego poprzednim mnym zachowaniem. A jednak Tomek nie myli si: spomidzy kurczowo przycinitych do twarzy palcw spyway zy. Nawaj naprawd paka. Czy byy to zy blu, czy te wyraz rozpaczy i zawodu? Tomek nie mg odgadn, zrozumia wszake, i podpatrywanie czowieka w chwili jego saboci nie jest szlachetne. Jak najostroniej wycofa si i dopiero po

jakim czasie jawnie ju powrci do towarzysza. Indianin w dalszym cigu siedzia na ziemi. Poprawia wosy rozczochrane podczas walki. Obok niego lea strzp koszuli, ktrym Tomek zabandaowa mu ran. Na twarzy Indianina nie byo wida jakiegokolwiek podniecenia. Doskonale panowa nad sob. Na widok Tomka odezwa si: - Mj biay brat znalaz strzelb. To dobrze. Czas ju na mnie, musz si spieszy. Tomek pooy strzelb obok czerwonoskrego, po czym powiedzia: Mj czerwony brat le zrobi zdejmujc opatrunek z gowy. Rana krwawi jeszcze. Nawaj spojrza na niego. Dugo wpatrywa si w oczy biaego chopca. Widocznie nie dopatrzy si w nich podstpu czy zdrady, gdy umiechn si smutno i odpar: Biali ludzie najbardziej lubi czerwonoskrych, gdy ogldaj ich koci bielce si w socu na stepie. Kady Indianin jest dla nich parszywym psem, upierajcym si mieszka na ziemi, ktr oni chc mie dla siebie. Nawajowie, Apacze i Siuksowie potrafi jednak skoczy wrogowi do garda. Jestem Nawajem. Gdyby jakikolwiek biay lub czerwonoskry policjant na usugach biaych spotka mnie na stepie rannego, bybym naraony na doprowadzenie do szeryfa jako podejrzany o napad. Powiedziaem to, poniewa mj brat przyjecha tu zza wielkiej wody po ma bia squaw i niebawem odjedzie z ni do swojej ojczyzny. Syszaem ju nieraz o podym postpowaniu biaych ludzi wobec Indian, lecz nie spodziewaem si, e znaleli si wrd was zdrajcy, ktrzy pozostaj na usugach najedcw. Bo przecie amerykaska ziemia do was naley, to wasza ojczyzna. Mj biay brat jest tak mody jak ja, lecz Manitu
9

obdarzy go wielkim rozsdkiem. Mj biay brat powinien

zasiada ju w radzie starszych swego szczepu. Gdyby inni biali mwili i postpowali jak ty, to indiaski topr wojenny nigdy by nie by przeciwko nim wykopany. Niestety, nawet nie wszyscy Indianie rozumiej konieczno wsplnej obrony. Znaleli si zdrajcy. To naprawd parszywe czerwone psy!
9 Manitu - Wielki Duch, indiaski odpowiednik chrzecijaskiego Boga.

Rozumiem twoj nienawi, poniewa mj kraj take jest w niewoli. I u nas rwnie znajduj si zdrajcy. Teraz jednak musimy pomyle o twoich ranach. Trzeba podoy skrawek koszuli pod opask, za ktr masz zatknite pira. Czekaj, pomog ci! No, tak jest dobrze. Stop natomiast nacigniemy i owiniemy. Tomek z wielk zrcznoci nacign zwichnit stop, po czym usztywni j bandaem z koszuli. Indianin mimo blu zamyli si nad czym, lecz dopiero po duszej chwili wyrazi sw obaw: Mj biay brat mieszka u szeryfa Allana, gdy wrci podrapany w podartym ubraniu, szeryf na pewno zapyta go, co si stao. Co mj brat odpowie? Przede wszystkim postaram si o to, aby pan Allan nie ujrza mnie w takim stanie. Wywabi z domu mego druha, bosmana Nowickiego, i poprosz, aby mi przynis wie koszul. Czy mj brat ma na myli tego olbrzymiego biaego mczyzn, ktry rwnie mieszka u szeryfa? - zapyta Nawaj. Wic ty widziae bosmana Nowickiego? Jak to si stao? odpar Tomek pytaniem, zaczynajc podejrzewa, i Nawaj ledzi wszystkie osoby mieszkajce na ranczo Allana. Pracuj jako kowboj u szeryfa - pada krtka odpowied. Och, wic to tak! - rozemia si Tomek. - Wobec tego moemy razem wrci do domu. Nie, ja przebywam ze stadem na pobliskim pastwisku. Gdyby szeryf ujrza nas razem, z atwoci by si domyli prawdy. A jak mj biay brat wytumaczy przed przyjacielem swj niezwyky wygld? Nie kopocz si o to. Powiem mu, e ko zrzuci mnie na wielkiego kaktusa. Bosman Nowicki jest wspaniaym towarzyszem. Nigdy nie zadaje wicej pyta, ni to jest konieczne. A maa biaa squaw? - indagowa Indianin. Jeeli masz na myli Sally, to moesz by cakowicie spokojny. Uwierzy we wszystko, co powiem, a jej matka jest uosobieniem dobroci i bardzo mnie lubi. Obydwie mieszkaj w dalekim kraju nazywanym Australi. Farma ich znajduje si na stepie, na skraju ogromnego lasu.

Ot maa squaw zgubia si pewnego dnia w tym lesie. cignici z okolicy farmerzy nie mogli jej odszuka. Miaem szczcie. Znalazem j przypadkiem; zwichna nog, tak jak ty obecnie, i nie moga sama wrci do domu. Pani Allan i Sally uczyni wszystko, o co je poprosz. Nie kopocz si. Dlaczego mj biay brat jedzi do rnych dalekich krajw? Wraz z ojcem i jego dwoma przyjacimi owimy dzikie zwierzta, a nastpnie sprzedajemy je Europie. Zwierzta te mona potem oglda w specjalnie przystosowanych do tego celu ogrodach. Ugh! Czerwony Orze sysza o takich ludziach, ktrzy chwytaj dzikie zwierzta. Widz, e mj brat ma pikne imi - zauway Tomek. - Czy mog nazywa mego brata Czerwonym Orem? Wszyscy mnie tak nazywaj - odpar Nawaj. - Chodmy do naszych koni. Czerwony Orze nie powinien forsowa zwichnitej nogi. Wezm mego brata na plecy. Bierz strzelb i siadaj - zaproponowa Tomek. Po krtkim wahaniu Tomek wzi Indianina na barana. Ruszyli ciek w d zbocza. Tomek by bardzo silny, lecz zmczony wydarzeniami tego ranka wielokrotnie przystawa, aby chwil odpocz, zanim dotarli do koni. Mustang natychmiast zwietrzy ludzi - parska i bi kopytami o ziemi. Nawaj gwizdn. Mustang zara i uspokoi si. Indianin zszed z plecw Tomka tu przy koniu. Odwiza koniec arkanu od gazi krzewu, a nastpnie, nie wypuszczajc strzelby z rki, uczepi si dugiej grzywy mustanga. Zgrabnym skokiem znalaz si na jego grzbiecie. Niech mj brat usidzie za mn - zaproponowa. Nie warto, kilkadziesit krokw std zostawiem mojego wierzchowca - odpowiedzia Tomek. Wkrtce odszuka i dosiad swego konia. Szybko zjechali z gry na szeroki step. W milczeniu ruszyli galopem. Dopiero po pgodzinnej jedzie Nawaj osadzi wierzchowca. Tutaj nasze drogi si rozchodz - odezwa si. - Mj biay brat

pojedzie na pnocny zachd, a ja musz si uda wprost na pnoc, tam znajduje si pastwisko. Czy Czerwony Orze przybdzie wkrtce na ranczo pana Allana? Chciabym porozmawia o rnych sprawach - powiedzia Tomek. Postaram si niebawem spotka z moim biaym bratem. Bd czeka. Do widzenia! Tomek machn przyjanie rk, po czym zawrci konia w kierunku ranczo. Indianin siedzia bez ruchu na grzbiecie mustanga lekko pochylony do przodu, trzymajc w obydwu doniach sw dug, naznaczon karbami strzelb. Gdy biay chopiec zacz si oddala, wskazujcy palec prawej rki Indianina dotkn spustu Umarli nie zdradzaj tajemnic - pomyla, unoszc bro do ramienia. Ju mia nacisn spust, gdy naraz uwiadomi sobie, e biay chopiec ani jednym sowem nie zapyta go o nieznanego jedca. Przecie to ja chciaem go zabi, a on nie tylko nie wykorzysta zwycistwa, lecz pomg mi jak przyjacielowi. Ten biay nie wie nic o Czarnej Byskawicy, a wic tym samym nie moe nas zdradzi. Wolno, z ulg opuci bro i szepn; O, Wielki Manitu! Nienawidz biaych i gotw jestem polec w walce z nimi. Nie mog jednak zabi czowieka, ktry zachowa si wobec mnie tak szlachetnie.

Troje przyjaci

Tomek gna przez step niewiadom, e tego dnia po raz drugi jego ycie wisiao na wosku. Nie przyszo mu nawet do gowy, e Indianin mg posa za nim zdradzieck kul. Teraz, w drodze na ranczo, rozmyla nad tym, jak unikn spotkania z szeryfem Allanem. Najlepiej byoby wsun si do swego pokoju niepostrzeenie, lecz to zdawao mu si trudne do wykonania. Murzyska suba, pani Allan i Sally stale krcili si po caym domu. Gdyby ktokolwiek z nich spotka go w takim stanie, nie obyoby si bez pyta. Tego za Tomek pragn unikn za wszelk cen. Jedynym czowiekiem, na ktrego dyskrecj mg bezwzgldnie liczy, by bosman Nowicki. Dlatego te postanowi podkra si w poblie domu, a potem w jaki nie zwracajcy uwagi sposb wywabi przyjaciela. Z takim zamiarem zbliy si do ranczo od strony zagrd dla byda i koni. Rozejrza si wokoo. Nikogo nie byo w pobliu. Szybko wprowadzi wierzchowca do zagrody, rozkulbaczy go i pooy siodo oraz uzd na drewnianych poprzeczkach ogrodzenia. Zamkn za sob bram i zaszy si w zarolach okalajcych zabudowania. Szpalery krzeww koczyy si mniej wicej dwadziecia metrw przed obszern otwart werand domu mieszkalnego. Tomek ukry si w nich, bystro obserwujc przedpole. Nie upyn kwadrans, gdy na werandzie pojawia si Murzynka Betty z tac pen naczy i biaym obrusem pod pach. Nakrya okrgy stolik, ustawia na nim naczynia, po czym znikna w gbi domu. Tomek widzc te przygotowania zaniepokoi si nie na arty. Czyby to ju bya pora drugiego niadania? Zacz si zastanawia, ktra moe by godzina. Na wycieczk wybra si zaraz po wschodzie soca. Wyruszy wic okoo czwartej rano. Jazda do granicy meksykaskiej zaja nie wicej ni godzin, a wejcie na gr i tropienie Indianina rwnie z godzin. Walka trwaa zapewne kilkanacie minut. Zejcie po stromym zboczu z nieprzytomnym Czerwonym Orem pochono jakie p godziny,

a moe nawet wicej. Wchodzenie pod gr, odszukanie rewolweru, potem strzelby i rozmowa okoo trzech godzin, a powrt na ranczo godzin. Jak wynikao z obliczenia, od chwili opuszczenia ranczo mino prawie sze godzin. Bya chyba dziesita lub jedenasta, czyli pora drugiego niadania. Zaledwie Tomek zdy doj do tego wniosku, na werandzie ukazaa si czarnowosa Sally z matk, w towarzystwie nieodcznego bosmana; za nimi wbieg Dingo. Zasiedli do stou. Pies warowa przy krzele dziewczynki. Zaraz te wkroczya Betty z tac zastawion potrawami. Tomek zmarkotnia. Zamkn oczy, aby nie widzie, jak jego przyjaciele zabieraj si do niadania. Dziki niezwykej przygodzie zapomnia o jedzeniu, teraz jednak odek gwatownie zacz si domaga swoich praw. Do uszu Tomka dolatywa brzk naczy oraz wesoe gosy pani Allan i bosmana, nakaniajcego Sally do naoenia wikszych porcji. Tomek wepchn palce w uszy, aby tego nie sysze, lecz zaraz przypomnia sobie, e przy kadej okazji naley hartowa wol, natychmiast zatem otworzy oczy. Zacz obserwowa posilajcych si towarzyszy. Niebawem stwierdzi, e wiele by straci, gdyby jak stru chowa gow w piasek. Ot Sally, nakaniana przez matk i bosmana do jedzenia, zaniechaa nagle oporu. Z zapaem nawet zacza zgarnia na swj talerz potne porcje, a pani Allan i dobroduszny bosman gono zachwycali si jej wspaniaym apetytem. - To skutek ostrego stepowego powietrza, askawa pani - mwi tubalnym gosem marynarz. - Nawet na mnie dziaa ono jak najlepszy na wiecie rum jamajka. Jeeli tak dalej pjdzie, to wkrtce si nie zmieszcz w luk okrtowy. Czuje, e bd musia si wypuszcza na konne wycieczki z Tomkiem, eby troch straci na wadze. Co te pan mwi, panie bosmanie! - oponowaa pani Allan. Jest pan wprawdzie okazaym mczyzn, ale pod pana skr nie wida ani grama tuszczu. Poza tym, c bymy tu robiy bez pana miego towarzystwa? Mj szwagier stale jest zajty swoimi sprawami. Tomek natomiast ugania si caymi dniami po stepie, a tylko pan jeden opiekuje si nami naprawd.

Wielka to dla mnie przyjemno, moe mi szanowna pani wierzy wylewnie odpar bosman. - Przypada mi do serca maa Sally. Nasz Tomek rwnie nie mg o niej zapomnie. Pisa listy z podry, wysya fotografie, a jak tylko upolowalimy w Kenii wspaniaego lwa, to zaraz przeznaczy skr na prezent dla niej. Panie bosmanie, mj drogi panie bosmanie, prosz mi powanie powiedzie, czy Tomek naprawd zawsze o mnie myla? spytaa Sally, jednoczenie nieznacznie podajc kawa szynki psu lecemu przy jej krzele. Zapewniam ci, za tak byo. A eby widziaa, jaki by zy, gdy w artach nazywaem ci mi turkaweczk. Nic mi o tym nie pisa, bo on jest prawdziwym dentelmenem. Wszystkie moje koleanki pkay z zazdroci, pikne listy. adna nie moga si znajomoci! O. tak! - przytakn bosman rozsiadajc si wygodniej. Nasz Tomek potrafi pisa pikne listy, nic dziwnego, bo jego szanowny tatu zawsze mwi o wszystkim, jakby czyta z ksiki. Wprawdzie Tomek radzi si mnie czasem, jak by to adnie list do ciebie uoy, ale u niego niezbyt gboko trzeba szuka rozumu. Zuch chopak! W tej chwili Tomek poruszy si niespokojnie. A to ci zdrajca z tego bosmana - mrukn pod nosem. mia si szczerze, widzc, jak sprytna Sally zrcznie pozbywa si coraz to nowej porcji jedzenia na rzecz Dinga. Tymczasem pani Allan nie domylaa si prawdy. Zdziwia si niezmiernie, widzc tak szybko oprniony talerz crki. Kochanie, czy nie jesz za szybko? - zawoaa. - Naprawd apetyt bardzo ci si poprawi, lecz nie powinna tak przeadowywa odka. Jestem wci godna - obudnie powiedziaa Sally. Lepiej pobiegnij do ogrodu i zerwij troch owocw poradzia matka. Sally jakby tylko na to czekaa. Podniosa si z krzesa, podzikowaa i razem z Dingiem opucia werand. Tomek nie chcia niczego uroni z zabawnej sceny rozgrywajcej kiedy czytaam im jego tak przecie poszczyci

si podczas niadania; aby

lepiej widzie, wysun gow zza krzewu.

Teraz, gdy dziewczynka zbiega z psem z werandy, gwatownie cofn si w gb szpaleru. Niechccy potrzsn gaziami. Szelest nie uszed uwagi Dinga. Zaledwie zwszy swego pana, kilkoma wielki susami dobieg do machajc ogonem. Tomek omal nie run na ziemie, gdy wielki pies usiowa poliza go ozorem po twarzy. Przytrzyma swego ulubieca za kark i gestem nakaza spokj. Wierny, posuszny Dingo dobrze zna kady ruch Tomka, uspokoi si natychmiast. Tylko jego wilgotny nos drga, owic nieznan wo bijc od chopca. Poczu zapach Indianina - pomyla Tomek. Krok za krokiem cofa si w rosnce opodal krzewy. Dingo szed za nim. Tomek nie mg nawet marzy o pozbyciu si psa bez zwrcenia uwagi dziewczynki. Zagbia si wiec pospiesznie w zarola, aby znale si jak najdalej od werandy w chwili, gdy Sally ruszy za Dingiem. Nie omyli si w rachubach. Sally przecie widziaa psa znikajcego w krzewach. Zawoaa na, a kiedy dugo nie powraca, zacza go szuka. - Dingo, Dingo! Gdzie si podziae ty nicponiu? Chod tu zaraz! Dingo jednak nie wraca, chocia strzyg uszami syszc nawoywania. Sally troch rozgniewana nieposuszestwem psa wbiega w gb ogrodu. Po kilkunastu krokach stana zdumiona. Ujrzaa Tomka. Jego wygld przerazi j ogromnie. Naga pier chopca, twarz i rce pokryte byy zakrzep krwi. Zwichrzona czupryna, poszarpane sombrero zwisajce na rzemieniu na plecach, a take porozrywane skrzane spodnie wskazyway niedwuznacznie, e przey jak niecodzienn przygod. W innym wypadku Tomek byby niezmiernie rad z wraenia, jakie jego widok wywar na Sally, tym razem jednak umiechn si tylko, na migi nakazujc milczenie. Sally bya crka australijskiego pioniera i widziaa niejedno, tote szybko opanowaa zdumienie. Posusznie udaa si za towarzyszem. Gdy znaleli si w odpowiedniej odlegoci od werandy. Tomek przystan i rzek: Mdra z ciebie sroka. Sally, Dobrze wiesz, kiedy i jak naley si

zachowa. Czy mog liczy na twoj dyskrecj? Czy musisz mnie o to pyta? - oburzya si dziewczynka. - Wiesz, e dla ciebie zrobi wszystko. Tommy, wygldasz jakby kogo zamordowa! Moesz bez obawy wyzna mi prawd. Bd milczaa jak grb. Jeeli jednak grozi ci ledztwo, to mog powiedzie, e przez cay czas bawilimy si razem w ogrodzie. Tomek zachichota na ten niecodzienny pomys Sally. Skd ci przyszo do gowy, e popeniem morderstwo? - zapyta. Przecie jeste cay pokrwawiony, zgubie koszule, podare spodnie i kapelusz. Oho, ja znam si na rzeczy! - odpara. Pleciesz gupstwa, jak to przed chwil robi bosman Nowicki powiedzia Tomek. Widz, e nas podsuchiwae! To nieadnie - oburzya si dziewczynka. Stao si to zupenie przypadkiem - uspokoi j Tomek. Nie mogem przecie w takim stanie pokaza si twojej matce. A poza tym nie chciaem, aby szeryf Allan mnie widzia. Och! O to moesz by zupenie spokojny. Stryjek wyjecha konno wczesnym rankiem i nie wrci jeszcze do tej pory. Jestemy sami w domu. Stryjek na pewno ci nie zobaczy. To... bardzo dobrze. Przyrzeka ju, e bdziesz milczaa jak grb. Czy chcesz teraz co dla mnie zrobi? Zaraz ci odpowiem, Tommy, ale przedtem wyjanij mi, czy bosman Nowicki tylko tak naumylnie mwi, e ty nie moge o mnie zapomnie i stale pisae do mnie listy? Tomek zaczerwieni si, przyparty jednak do muru musia odpowiedzie. Zapyta wic: Czy czsto otrzymywaa ode mnie listy? Czsto, nawet bardzo czsto - przyznaa. No, wic widzisz, e bosman powiedzia prawd. No tak, ale nie wiem, czy stale o mnie mylae. A czy mgbym nie myle piszc do ciebie listy? To prawda! Jaka ja jestem niemdra!

Nigdy bym nie powiedzia, e jeste niemdra - ywo zaprzeczy Tomek. Sally spojrzaa na z niedowierzaniem. Powiedz mi teraz, co mam zrobi? - zagadna. Postaraj si dyskretnie wywoa tutaj bosmana Nowickiego. Tylko tyle? Niestety, w tym wypadku to wszystko, co kobieta moe uczyni. Sally pokraniaa z zadowolenia, e Tomek nazwa j kobiet. - Dobrze, Tommy, postaram si przyprowadzi pana bosmana, ale naprawd nie wiem, co mam mu powiedzie. Mama i pan bosman w najlepsze rozmawiaj na werandzie. Po Tomek. - Niezy pomys, pan bosman na pewno mi nie odmwi. Poczekaj chwil - odpara Sally i pobiega w kierunku domu. Niebawem Tomek usysza gosy zbliajcych si przyjaci. Skaranie boskie z tob. dziewczyno - utyskiwa bosman. - Nie dasz nawet czowiekowi po jedzeniu odpocz. To drzewo jest za wysokie i trzeba ci podsadzi, to ciekawa jeste, co znajduje si w rodku kaktusa, a jak nie moesz ju czego innego wykombinowa, to znw Dingo ci zgin w krzakach. A wszystko dlatego, eby tylko wczy mnie po tych wertepach. Ho, ho. teraz pan narzeka, a przed chwil zastanawia si pan, czy dla zdrowia nie warto by si wybiera z Tommym na konne wycieczki odpara Sally. Taki on dobry jak i ty. Wytrzsaby tylko moje brzuszysko na szkapie. Ciekaw jednak jestem, dokd znw powloko si dzisiaj to chopaczysko. Jeeli pan bdzie cierpliwy, to na pewno wkrtce zaspokoi pan swoj ciekawo - zachichotaa Sally. Nie ma co, dobrana z was para gagatkw! Czy pan tak naprawd myli? - ucieszya si Sally. prostu popro go, eby ci pomg odszuka Dinga. Ja tymczasem przytrzymam tutaj psa a do waszego przybycia doradzi

Nie otrzymaa jednak odpowiedzi, gdy w tej chwili bosman zatrzyma si i zawoa: Co ty znw zmalowa, brachu? Co si stao, u licha? Nic specjalnego, panie bosmanie - z humorem odpar Tomek, mrugajc nieznacznie do przyjaciela. - Przez pomyk wskoczyem w beczk pen kotw, ktre mnie troch podrapay. Koty te rwnie zjady ci koszul, podary spodnie i sombrero artowaa Sally. - Panie bosmanie, tskni pan ju za Tommym, wic przyprowadziam pana do niego. No, no, pdraki! Powiedziaem przed chwil, e dobrana z was para mrukn bosman, bacznie przygldajc si chopcu. - Skoro zrobia swoje, do ciebie. - Bd na was czekaa - odpowiedziaa Sally. - Dingo, chod ze mn! Dziewczynka znikna w krzakach. Przez dusz chwil bosman surowym wzrokiem przyglda si Tomkowi. Potem przybliy si do niego. Nie mwic ani sowa wyj mu z pochwy rewolwer. Wprawnym ruchem sprawdzi, e w bbenku tkwiy puste uski po wystrzelonych nabojach. W milczeniu rozadowa bro, schowa wystrzelone uski do kieszeni, przeczyci luf wyciorem, wyj z pasa chopca pi ku, nabi nimi rewolwer i wepchn go z powrotem do pochwy. - Jak dugo mam ci uczy, smyku, e bro natychmiast po wystrzeleniu ma by na nowo naadowana? - zapyta surowo. Tomek si zmiesza. W myl niepisanego prawa owcw zwierzt, podobne niedopatrzenie byo traktowane jak najwiksze wykroczenie. C by si bowiem stao podczas niebezpiecznej wyprawy z owc, gdyby nie pamita o koniecznoci trzymania broni w pogotowiu? Odpar wic ze skruch: Zapomniaem, ale to wszystko powodu nadzwyczajnych okolicznoci... Widzi pan... Mamy czas na wyjanienia - przerwa bosman. - Czy moe depcze ci kto po pitach? Moe postrzelie kogo? to biegnij teraz za Dingiem do sadu po owoce, a my na pewno wkrtce przyjdziemy

Tomek pozna ju podczas licznych przygd niektre sabostki bosmana. Olbrzymi marynarz lubi pochlebstwa, chcc, wic zagodzi jego gniew odpar pospiesznie: Dziki pana niezawodnym chwytom daem sobie rad bez uycia broni. Pniej dopiero strzelaem w gr, eby zwrci czyj uwag. Ha, jeeli tak si sprawy przedstawiaj, to dobra nasza rozchmurzy si bosman. Pniej opowiesz mi wszystko dokadnie. Najpierw trzeba ci jako przemyci do domu. Wygldasz, jakby si bawi w chowanego z tygrysem. Bo te cik miaem przepraw - przyzna chopiec. - Musi mi pan przynie koszul i spodnie. Poczekaj tu na mnie, wrc migiem - mrukn bosman. Nim mino p godziny, Tomek, dziki pomocy przyjaciela znalaz si nie zauwaony przez nikogo w pokoju, ktry zajmowa razem z bosmanem. Marynarz, chocia palia go ciekawo, nie prosi o wyjanienia, dopki Tomek umyty, pooblepiany plastrami na zadrapaniach i ju w wieym ubraniu nie zasiad do obfitego posiku. Teraz dopiero bosman rzek: - No, najwyszy czas kochany brachu, eby powiedzia, co ci si przytrafio. Tomek szczegowo informowa bosmana o przebiegu porannych wydarze. Kiedy zakoczy, marynarz pomyla chwil, po czym rzek: Nie ulega wtpliwoci, e twj Indianiec czatowa na tego jedca, o ktrym wspomniae. Wane to musiao by spotkanie, skoro chcia ci ukatrupi tylko za to, e zjawie si tam nieproszony. Poniewa nie chcia, aby szeryf si o wszystkim dowiedzia, jasne jak soce, e to jaka ciemna sprawka. Jestem tego samego zdania, bosmanie - wtrci Tomek. Hm, ciekawe, dokd to szeryf Allan wyjecha o wicie... W ostatnich dniach czsto przebywa poza domem - wtrci Tomek, dobierajc si do dzbana z kaw. To prawda, ale dzisiaj przyjechao po niego dziesiciu indiaskich

policjantw. Nic o tym nie wiedziaem. Panie bosmanie, czyby pan wiza ten fakt z przybyciem z Meksyku tajemniczego jedca? Moe tak, a moe nie! W kadym razie dowiemy si czego ciekawego po powrocie szeryfa.

Tajemnica modego Nawaja

Dzie chyli si ju ku kocowi, a szeryf Allan jeszcze nie powrci do domu. Tomek i bosman, zaintrygowani jego przeduajc si nieobecnoci, czekali w wygodnych fotelach na werandzie. Pilnie wsuchiwali si w odgosy pynce ze stepu. Lada chwila spodziewali si usysze ttent koskich kopyt. Tymczasem wok rozbrzmiewao jedynie wierkanie wierszczy i rechotanie ab nad pobliskim stawem. Niebawem na werand wesza Sally z matk. Przybycie pa zmusio dwch przyjaci do przerwania domysw na temat wyprawy szeryfa. Dla odmiany zaczli teraz wsplnie podziwia zachd soca. Cae niebo przedstawiao prawdziwe kbowisko zota, czerwieni, srebra i bkitu. Szawiowy step, obramowany od poudniowego zachodu pojedynczymi, poszarpanymi pasmami gr, mieni si purpur. Pani Allan zachwycaa si ciepym kolorytem arizoskiego nieba. Chwalia rwnie orzewiajce, zdrowe powietrze. Jej zdaniem Nowy Meksyk i Arizona stanowiy wymarzony kraj dla osadnikw. Bosman potakiwa skwapliwie, lecz zamiast na pikny horyzont, czciej spoglda na stojc przed nim szklank ulubionego rumu. Sally pochylia si do Tomka. Zacza szepta mu co do ucha, gdy naraz rozleg si guchy ttent koni. Nie ulegao wtpliwoci, e wiksza grupa jedcw zbliaa si galopem do ranczo. Tomek spojrza na bosmana, ten jednake z caym spokojem popija swj rum, zdajc si niczym nie przejmowa. Ttent koni potnia z kad chwil. Wkrtce w oboku kurzawy ukazaa si gromada jedcw. Osadzili spienione wierzchowce tu przed werand. Wysoki, chudy szeryf Allan lekko zeskoczy z karosza. Niedbaym ruchem rzuci cugle Murzynowi, ktry wybieg mu na spotkanie, a nastpnie odwrci si ku pozostaym jedcom. Byli to Indianie ubrani w skrzane spodnie i kurtki. Na gowach o krtko ostrzyonych wosach nosili szare kapelusze z szerokimi kresami, niczym nie rnice si od kapeluszy

kawalerzystw armii Stanw Zjednoczonych. Wszyscy byli uzbrojeni w karabiny. Na rozkaz wydany w jeyku angielskim przez szeryfa, Indianie zeskoczyli z koni. Tylko jeden z nich nie wykona adnego ruchu. Jak wykuty z kamienia posg siedzia nieruchomo na mustangu, chocia nie mona byo mie wtpliwoci, e, tak jak wikszo Indian amerykaskich, zna bardzo dobrze mow biaych ludzi. Teraz dopiero mona byo spostrzec, e odzienie mia inne ni pozostali Indianie. Dugie skrzane nogawice z frdzlami na szwach sigay z tyu tylko do poladkw, ktre osaniaa przepaska przecignita midzy nogami. Szeroki, baranie tkany pas opuszcza si a na biodra. Spod luno otwartej z przodu kamizelki z dugimi rkawami wygldao nagie miedzianobrzowe ciao. W przeciwiestwie do reszty jedcw mia na gowie czarne sombrero. Dugie wosy opaday mu na ramiona. Tomek w ostatniej chwili powstrzyma okrzyk zdumienia. Indianin ywo przypomina mu tajemniczego jedca widzianego z dala tego ranka. Przyjrza mu si baczniej. Zaraz te zrozumia, dlaczego pozosta na koniu. Rce Indianina byy skute w przegubach stalowymi kajdankami, a stopy zwizane grubym rzemieniem przecignitym pod koskim brzuchem. Tomek zbliy si do bosmana, Wydaje mi si, e to jest ten tajemniczy jedziec, ktrego widziaem rano na stepie - szepn. Trzymaj jzyk za zbami, dopki si nie dowiemy, co to za ptaszek - mrukn bosman. Tymczasem szeryf nie traci czasu. Na jego polecenie Indianie rozwizali stopy jeca, cignli go z wierzchowca, powalili na ziemi i natychmiast skuli nogi tu nad kostkami stalowymi kajdankami. Nastpnie trzech Indian odprowadzio konie do zagrody, podczas gdy inni zaczli si zagospodarowywa pod goym niebem przed werand domu. Dwaj Indianie z karabinami gotowymi do strzau usiedli przy jecu. Szeryf Allan wszed na werand. Zaledwie wyda polecenie Murzynce Betty, aby przygotowaa poywienie dla Indian, Sally podbiega do niego.

Co to wszystko ma znaczy, zwizany Indianin? - zawoaa.

kochany stryjku? Kim jest ten

Pomwimy o tym za chwile; jestem godny jak wilk - odpar szeryf. Czy jedlicie ju kolacj? Czekalimy na ciebie, Johnny - odpowiedziaa pani Allan. Teraz jednak straciam ch do jedzenia. C uczyni ten biedny czowiek, e jest traktowany w ten sposb? Biedny czowiek? - zdziwi si szeryf. - To nie dla niego okrelenie! Gdy usyszysz, kto to jest, na pewno cofniesz swe sowa. Australijscy krajowcy nie dali si wam tak we znaki, jak nam wojowniczy Indianie amerykascy. Std te i twoje oburzenie. Chodmy teraz na kolacj, widz, e Betty nakrya ju do stou. Szeryf wykona rk zapraszajcy ruch. Wszyscy weszli do jadalni. Allan z apetytem pochania rne smaczne potrawy. Tomek, Sally i jej matka jedli niewiele, natomiast bosman Nowicki dotrzymywa towarzystwa gospodarzowi. Obydwaj podsuwali sobie pmiski i ochoczo dolewali z dzbana zimnego piwa. Oni si chyba nigdy nie najedz - szepna Sally, czekajca z wielk niecierpliwoci na jakie wyjanienia stryjka. Pociesz si, ich odki ju dugo nie wytrzymaj. Twj stryj zwalnia tempo... - rwnie szeptem odpar Tomek. Sally mrugna porozumiewawczo do niego, gdy w kocu szeryf otar usta serwetk i odsun talerz. Z pudeka stojcego na stole wyj wonne cygaro. Scyzorykiem odci starannie grubszy koniec, po czym zapali. W milczeniu wypuszcza dymne kka. Widz, e nasze pikne panie straciy apetyt na widok Indiaca w stalowych bransoletkach odezwa si bosman, umiechajc si wyrozumiale. Wielka to cnota mie litociwe serce. Wiele si czowiek napatrzy podczas wczgi po zakamarkach wiata, ale musz si przyzna, e i mnie zawsze wzrusza niedola bliniego. Szeryf powanie spojrza na poczciwego marynarza. Wolno

wypuci kb bkitnego dymu. Czy kto z pastwa sysza o Tacu Ducha? - zapyta spokojnie. Bosman zaprzeczy ruchem gowy. Pani Allan i Sally rwnie nie syszay o takim tacu. Tomek natomiast odezwa si pewnym gosem: Taniec Ducha by rewolucyjnym tacem szczepu Siuksw Brawo, kawalerze! Widz, e jeszcze nie zdyem waciwie oceni twej wiedzy o wiecie i ludziach - pochwali szeryf Allan. - Skd si o tym dowiedziae? Przed kad wypraw staram si zdoby troch wiadomoci o odziedziczy po swym kraju, do ktrego mamy zamiar si uda - odpar chopiec. Musisz pan wiedzie, e nasz Tomek szanownym rodzicielu wychowanka. Nie posdzaem Tomka o zbyt wielkie zainteresowanie ksikami, widzc jak caymi dniami ugania si na mustangach po stepie przyzna szeryf. - Czy jeszcze wiesz co wicej, mj chopcze, o Siuksach i Tacu Ducha? Niestety, to ju wszystko. A czy stryjek wie? - podstpnie zapytaa Sally, Szeryf umiechn si do niej zacz mwi: To do dawna i dziwna historia. W roku tysic osiemset osiemdziesitym smym wrd Indian pnocnego zachodu rozesza si wie, e w jakim zaktku Wyoming zjawi si Great Medicine Man, wielki szaman, ktry wzywa wszystkich czerwonoskrych do rokoszu przeciwko biaym kolonistom. By to Indianin Wovoka ze szczepu Piute. Nawoywa on wspbraci do zaniechania wzajemnych walk plemiennych i zjednoczenia si. W myl jego idei, Indianie powinni zaprzesta wyniszczajcych wojen oraz porzuci zwyczaje przejte od biaych ludzi. Jeeli dokonaj tego, to wtedy zjawi si indiaski Mesjasz, ktry wypdzi bia ras za wielkie morze, wskrzesi zaginione bawoy i przywrci stary sposb ycia Indian. Te idee odrodzenia szerzone przez starego Wovoke znane tu byy jako Taniec Ducha, poniewa tak zwa si taniec towarzyszcy zwizanym z nimi smykak do nauki. To chodzce encyklopedie

chepliwie rzek marynarz, rad, i moe si pochwali wiadomociami

obrzdom.

Na

czas

taca

czerwonoskrzy

zakadali

biae

koszule

baweniane ozdobione witymi symbolami, majcymi chroni ich od za. Taniec ten wprawia Indian w jaki hipnotyczny trans: wierzyli, e podczas niego dusze ich wdruj do Krainy Wielkiego Ducha, gdzie przebywaj zmarli wielcy przodkowie. Wezwania Wovoki nie pozostay bez echa. Indianie wykopywali topory wojenne, uzbrajali si i malowali twarze bojowymi barwami. Taniec Ducha podnieca wzburzone umysy, Indianie chwytali za bro, wypowiadali posuszestwo agentom rzdowym administrujcym rezerwatami. Rozpoczy si grone zamieszki. Wzmogy si one, gdy na czele caego ruchu rewolucyjnego stan Tatanka Yotanka - Siedzcy Byk, wdz oraz wielce wpywowy szaman plemienia Teton-Dakota, nalecego do grupy jzykowej Sju. By to bardzo niebezpieczny czowiek. On to bowiem organizowa wojn w latach tysic osiemset siedemdziesit pi i sze. Po bitwie nad Little Bighorn10 schroni si do Kanady, skd jednak powrci w roku tysic osiemset osiemdziesitym po ogoszonej przez rzd amnestii i osiad w rezerwacie Siuksw. Jako nieprzejednany wrg biaych podj wyzwanie Wovoki. Znw rozpocz walk. Pocztkowo odnosi powane sukcesy, lecz wkrtce zabrako mu broni i amunicji... Stryjku, co si stao z tym dzielnym wodzem? - zapytaa Sally. Szeryf cign gniewnie brwi, lecz odpar spokojnie: Zgin marnie, jak na to zasuy. Jako przywdca powstania zosta zastrzelony wraz z jednym ze swych synw przez czonkw indiaskiej policji: Czerwonego Tomahawka i Gow Byka. mier buntowniczego wodza pooya kres nierozsdnym walkom Indian. Kiedy zgin Siedzcy Byk? - zapyta Tomek. W grudniu tysic osiemset dziewidziesitego roku wyjani szeryf i zaj si swoim zgasym cygarem. Tak mi si wydawao, zapytaem jednak, poniewa nie mog doszuka si zwizku pomidzy Tacem Ducha i jecem indiaskim lecym w wizach przed domem - powiedzia Tomek.
10 Zwyciska dla poczonych si Dakotw, Szejenw i Arapahw bitwa nad Little Bighorn zostaa stoczona 25 VI 1876 r. Zgin w niej dowdca Sidmego Puku Kawalerii, pukownik George Custer oraz cay bezporednio przez niego dowodzony batalion.

Wyrazie gono moje myli - zawoaa pani Allan. - C ma wsplnego z tym wszystkim ten biedny czowiek? Ot doszlimy do sedna rzeczy - rzek szeryf. - Od pewnego czasu zaczem otrzymywa informacje, i jaki tajemniczy czerwonoskry mci umysy okolicznych Indian. Na skutek jego wichrzycielskiej akcji w niektrych rezerwatach zaczto jakoby odbywa zakazane obrzdy Taca Ducha. Po zagadkowym znikniciu dwch agentw rzdowych musiaem sam zaj si wywietleniem sprawy. Zowrogie pogoski okazay si prawdziwe. Ustaliem wkrtce, e jaki emisariusz przyjeda co pewien czas zza granicy meksykaskiej do naszych rezerwatw i podburza Indian do powstania przeciwko biaym. Kilkakrotnie urzdzaem na niego zasadzki, lecz ostrzegany przez swoich szpiegw, wymyka mi si dotd z rk. W kocu natrafiem na waciwego czowieka, ktry pomg uj wichrzyciela. Zamony ranczer, Indianin Wiele Grzyw, zawiadomi mnie wczoraj, i spodziewa si jego przybycia. Zaczaiem si wic z policj indiask w domu informatora i grony przestpca wpad w nasz puapk. - Ha, wic to jest zapewne ten gagatek?! - krzykn bosman, uderzajc si doni w udo. - Powinszowa szeryfowi, powinszowa! Jak si zwie ten ancymon? Tomek zgorszony spojrza na przyjaciela, lecz bosman zachowywa si, jakby go wcale nie dostrzega. Szeryf skwapliwie wyjani: Jest to Apacz zwany Czarn Byskawic. Czarny kolor wrd Indian symbolizuje mier. Podobno Czarna Byskawica ma niejedno na swoim sumieniu. Wielki sukces, szeryfie - chwali bosman. - Dlaczego jednak nie powiesilicie go od razu? Musimy wydoby z niego zeznania. Czarna Byskawica jest prawdopodobnie przywdc wikszej grupy czerwonoskrych, ukrywajcej si w grach w pobliu naszej granicy. Poza tym nie mamy zamiaru pozbawia go ycia. Jeeli zachowa si rozsdnie i zdradzi nam kryjwk buntownikw, to bdzie traktowany jak jeniec wojenny. Czy to znaczy, stryjku, e uwolnicie go po zoeniu zezna? zapytaa Sally.

Nie, moja droga. Bdzie odesany do Fortu Marion 11 na Florydzie, gdzie kilkuset opornych Indian przebywa na warunkach jecw wojennych. Wic nic zego mu si nie stanie - ucieszya si Sally. Chyba niezbyt rozsdne, aby buntownikw traktowa tak agodnie odezwa si bosman Nowicki, udajc oburzenie. - Zy to przykad dla innych mciwodw... - Niech si pan tym nie kopocze - uspokoi go szeryf. - Jestemy na tyle silni, e nie potrzebujemy ucieka si do zbyt drastycznych... posuni. Bosman jednak nie da za wygran: Gdy wielu takich zuchw zgromadzi si w jednym miejscu, to i chyba nietrudno o zorganizowane ucieczki, a wtedy rebelia gotowa. Dalimy sobie rad z lepszymi od Czarnej Byskawicy odpar szeryf Allan. - Trzeba panu wiedzie, e Apacze, nawykli od wiekw do rozbojw, dugo opierali si zamkniciu w wyznaczonych rezerwatach. Tacy wojownicy jak Cochise, Geronimo, Naches. Juh i Nolgee mocno dali si nam we znaki. Gdy nie pomogy agodniejsze rodki, ogoszono ich wyjtymi spod prawa i cigano tak dugo, dopki nie zostali pojmani. Wikszo z nich przebywa w obozach na Florydzie, ale niewielu powrci w swe rodzinne strony po odbyciu kary. A to dlaczego, jeli mona zapyta? - zaciekawi si bosman. Tutejsi Indianie przyzwyczajeni s do suchego stepowego klimatu. Wikszo Florydy natomiast pokrywa bagnista dungla. Tote surowa dyscyplina, odmienna i niezdrowa okolica, a take tsknota za rodzinnymi stronami robi swoje. Ho, ho, ho! Niezy sposb na pozbycie si buntownikw basowo zarechota bosman Nowicki. - Jak si to mwi, za przeproszeniem pana, wszystko robi si w biaych rkawiczkach. Pani Allan zmarszczya brwi. adnie postpujecie z prawowitymi wacicielami tej ziemi. Krtko
11 Fort Marion - nazwa uywana w latach 1825-1942. W 1942 r. Kongres przywrci Fortowi Marion jego pierwotn nazw Castillo de San Marcos. Jest to stary kamienny fort hiszpaski zaoony na Florydzie w 1672 r. Od 1924 r. zaliczony do narodowych pomnikw USA.

mwic, Indianie musz pozwoli zamkn si w rezerwatach lub zgin w Forcie Marion - powiedziaa oschym tonem. Nie wiedziaem, e biednym Indianom dzieje si tyle niesprawiedliwoci - smutno rzek Tomek. - Rosyjscy carowie taki sam los zgotowali Polakom. Prawdziwych patriotw wieszaj na szubienicach lub zsyaj na Sybir. Przecie nawet mj ojciec i pan bosman musieli ucieka z kraju, by w ten sposb ratowa si przed zesaniem. Prosz, prosz, to ja z naraeniem ycia caymi dniami uganiam si po wertepach w oszukiwaniu buntownikw, a tu moi najblisi zarzucaj mi nieprawo - odezwa si szeryf, miejc si wymuszenie. No, ale skoro tak jest, to przyznam si wam, e czasem al mi tych czerwonoskrych zuchw. Dopki jednak jestem szeryfem, musz spenia swj ciki nieraz obowizek. Rozumiem, rozumiem to, szanowny panie. Na statku stosuje si takie samo prawo. Kady czowiek musi wypenia swj obowizek, nawet gdyby go to miao kosztowa ycie - przytakn bosman. Urzd szeryfa to jak urzd kapitana statku. Ale nie rozumiem, dlaczego ci czerwonoskrzy policjanci z takim zapaem pilnuj jeca? Czy nie mog si z nim pokuma Nie ma obawy. Nale do policji indiaskiej, ktra jest znienawidzona przez wikszo czerwonoskrych. Niesuszne to wszake stanowisko, poniewa w policji su Indianie lojalnie ustosunkowani do naszego rzdu. Czy rozsdne postpowanie mona nazwa zdrad? - Wydaje mi si, e mona, jeeli sprzeczne jest ono z interesem narodu. C tu jednak mwi o przyjaznych stosunkach pomidzy czerwonoskrymi i biaymi, skoro sami Indianie paaj do siebie nienawici wtrcia pani Allan, nie przekonana argumentacj szwagra. Zanim szeryf zdy cokolwiek odpowiedzie, odezwa si Tomek: - Ludzie prawi i szlachetni zawsze znajd waciw drog postpowania. Syszaem o biaych cieszcych si prawdziw przyjani Indian amerykaskich. Na przykad nasz rodak, odkrywca i podrnik Pawe Strzelecki, przez dugi czas przebywa wrd Indian i zaprzyjani si z Osceol, bohaterskim wodzem Seminolw.

- Tommy, czy to ten sam podrnik, ktry odkry w Australii Alpy Australijskie i nazwa ich najwyszy szczyt Gr Kociuszki? - niemiao zapytaa Sally. Tak, przyjaciki. Nie wiedziaam, e Pawe Strzelecki podrowa po Ameryce zdziwia si Sally. Strzelecki zwiedzi niemal cay wiat - wyjani chopiec. Przed przybyciem do Australii podrowa po Ameryce Pnocnej12 i Poudniowej, a potem zwiedza wyspy Pacyfiku i Now Zelandi. Czy w Stanach Zjednoczonych dokona jakich ciekawych odkry? pytaa Sally. W Ameryce Strzelecki prowadzi przede wszystkim rozlege badania etnograficzne, Zjednoczonych Charleston. a ich wyniki opisa w swej ksice. W to Stanach znaczy przewdrowa Prowadzi szlakiem kociuszkowskim, badania w to on potwierdzi Tomek, umiechajc si do swej

zwiedzi Boston, Nowy Jork, Filadelfi, Baltimore, Waszyngton, Richmond i ciekawe meksykaskiej Sonorze oraz w Kalifornii. Strzelecki by ponadto wielkim filantropem. Zawsze pomaga przeladowanym i pokrzywdzonym. Spotka si nawet z wczesnym prezydentem Stanw Zjednoczonych, Jacksonem, by wstawi si za polskimi emigrantami, jak i za byymi winiami karnie deportowanymi przedtem z Anglii do Ameryki. Wtedy rwnie prbo wa wpyn na ulenie niedoli Indian i murzyskich niewolnikw. W tej sprawie dotar nawet przed Kongres amerykaski. - Ho, ho! miay to by czowiek z tego Strzeleckiego wtrci bosman. Czy on naprawd nic a nic nie ba si Indian? - dopytywaa si Sally. Jak ju powiedziaem, Strzelecki prowadzi badania etnograficzne wrd pierwotnych mieszkacw Ameryki. Przebywa wic jaki czas u Huronw zamieszkujcych Krain Wielkich Jezior. Niejedn noc spdzi w ich wigwamach. Chocia by to wtedy okres wojen indiaskich, wdrowa
12 W Stanach Zjednoczonych i Kanadzie Strzelecki przebywa w latach 1834-1835. Wicej wiadomoci o Strzeleckim znajdzie czytelnik w powieci Tomek w kramie kangurw.

samotnie po puszczach i stepach. Czsto przekracza wojenne cieki Indian poncych uzasadnion nienawici do biaych kolonistw, a mimo to nie tylko potrafi unikn wszelkich niebezpieczestw, lecz nawet zaprzyjani si z rnymi szczepami i ich wodzami. Florydzie rozpoczli nierwn, lecz bohatersk najlepszym tego ze Stanami przykadem jest fakt, e w tym wanie czasie, gdy Seminole osiedli na walk Zjednoczonymi, pragnc zapobiec wyniszczeniu swego szczepu, Strzelecki y z nimi w wielkiej indiaskim wodzu. Tommy, powiedz jeszcze, co si stao z Osceol? Zosta wzity przez Amerykanw do niewoli. W roku tysic osiemset trzydziestym smym zmar na angin w Forcie Moultrie jeniec wojenny. Ciekawe rzeczy opowiadasz nam, Tommy - odezwaa si pani Allan. - Twoi rodacy potrafi wic wspy z krajowcami amerykaskimi. Nie ma co mwi, smutna jest dola ujarzmionych ludw! Szeryf Allan wzruszy ramionami i powiedzia: - Problem Indian nie by ani nie jest atwy do rozwizania. Gdybymy nawet nie zamknli czerwonoskrych w rezerwatach, to kolonici by ich wyrnli co do jednego. Wystarczy przypomnie masakr w Camp Grant. Opowiedz pan o tym, jeli aska. Chtnie posuchamy zagadn bosman. Smutna to raczej historia - odpar szeryf. - Kiedy nie udao si sil osadzi Apaczw w rezerwacie, bo wojska byo mao, a rozlege tereny i klimat daway czerwonoskrym przewag, prezydent Grant zmieni taktyk wobec Indian. Wtedy to wanie banda godujcych ich oraz Arivaipa nakoni do Apaczw przybya do posterunku wojskowego w Camp Grant. Porucznik Whitman, dowdca posterunku, nakarmi sprowadzenia rodzin i przyjaci. Zgosio si wielu Indian z rodzinami.
13 Fort Moultrie ley w poudniowej czci stanu Karolina.
13

zgodzie i zadzierzgn wizy przyjani z wodzem

Osceol. Strzelecki pisa pniej w swoim pamitniku o tym wielkim

jako

Whitman zaoy dla nich may nieoficjalny rezerwat. Zbyt wielka jednak bya nienawi biaych i meksykaskich osadnikw do Apaczw za stae ich napady - gdy zwiedzieli si o zaoeniu rezerwatu, postanowili zniszczy go, nie zwaajc, e znajdowali si w nim pokojowo nastawieni Indianie. Trzydziestego kwietnia tysic osiemset siedemdziesitego pierwszego roku o wicie osadnicy i Meksykanie napadli na obz. Zamordowali picych Indian, nie oszczdzajc kobiet ani dzieci. Ciaa czerwono skorych zostay okropnie okaleczone. Zaledwie kilku Indianom udao si zbiec w gry, podczas gdy napastnicy pospiesznie wycofali si do Tucson '14 zabierajc wiele indiaskich dzieci jako jecw. Osadnicy chwalili si gono, i ani jeden z nich nie zosta ranny podczas napadu. Wielu obywateli Arizony uwaao ten mord za usprawiedliwiony, poniewa Apacze stale napadali na osady, a lady band wiody wprost do Indian obozujcych blisko Camp Grant, pozostajcego pod oficjaln opiek wojska. Potpiono tylko zabicie kobiet i dzieci. Prezydent Grant kaza aresztowa wszystkich uczestnikw napadu. Zagrozi, e caa Arizona zostanie poddana prawu wojennemu. Przywdcy napadu zostali wprawdzie aresztowani, lecz sd ich uniewinni. Indianie uzyskali jedynie to, e w ich ycie w rezerwatach nie mog si wtrca biali i e korzystaj z materialnej oraz moralnej pomocy rzdu. - Nasz szeryf ma duo racji, szanowna pani - pojednawczo odezwa si bosman. - Dla pa to wprawdzie widok przykry, ale ja i Tomek pjdziemy rzuci okiem na tego gagatka. Oczywicie, jeeli pan szeryf zezwoli i nie ma nic przeciw temu. - Bardzo prosz. Moe bdzie to dla was pewn rozrywk na tym pustkowiu - zgodzi si szeryf. - Macie do czasu, poniewa jeca musz zatrzyma tutaj a do przybycia kapitana Mortona z oddziaem kawalerii, ktry przetransportuje go do Fortu Apache. Przybdzie on nie prdzej jak jutro po poudniu. Chtnie si przyjrz Czarnej Byskawicy - naraz odezwa si Tomek tak lekkim tonem, e pani Allan i Sally spojrzay na niego z wyrzutem. Jeeli policjanci bd go dobrze pilnowali, to nie mamy si czym kopota.
14 Tucson - miasteczko w poludniowo-wschodniej czci stanu Arizona.

Czy jednak mona im dowierza pod kadym wzgldem? Kto ma kluczyk do okw? Brawo, brawo, kawalerze! Ceni roztropno i rozsdek - pochwali szeryf, pewny, e zdoa przekona modego Polaka o susznoci swego postpowania. - Moecie si niczego nie obawia, kluczyk od kajdanek wisi sobie spokojnie na acuszku mego zegarka. Mwic to pokaza may, paski klucz przymocowany do acuszka. Sally przyblada z wraenia przygldajc si kluczykowi. Och, jak to si dobrze skada! - zawoaa, lecz zaraz dodaa pospiesznie: - Jak to si dobrze skada, e stryj jest tak ostrony. Czy mog pj z Tommym i panem bosmanem popatrze na tego okropnego czowieka? Id wiercipito, tylko uwaaj, eby ci si w nocy nie przyni - mia si szeryf. Sally, kochanie, nie bd zbyt dugo wieczorem na dworze przykazaa matka, - Gowa mnie rozbolaa: id do ka. Dobrze, mamusiu! Chodmy, Tommy! Pani Allan pierwsza opucia jadalni. Szeryf zatrzyma bosmana na strzemiennego przed snem, wic Tomek i Sally wyszli na werand. Sally chwycia Tomka za rami. - Tommy, omal si nie zdradziam! Na szczcie w por ugryzam si w jzyk. Czy wiesz, e taki sam kluczyk znajduje si w szufladzie biurka w gabinecie? - szepna. - Czyby? Co ty pleciesz?! - Nie udawaj, e nie wiesz, co mam na myli - oburzya si Sally. - Dzisiaj rano nudzio mi si troch, wic zajrzaam do szuflady biurka w gabinecie. W szufladzie le stalowe kajdanki z takim samym kluczykiem, jak ten u stryjka na acuszku. - Czy jeste tego pewna? - Oczywicie, e tak! Przyjrzaam mu si dobrze, poniewa bawiam si tymi bransoletkami, jak to nazwa kajdanki bosman Nowicki. Zaraz te poznaam, e kluczyk jest taki sam. Tomek odczeka chwil, aby ukry podniecenie, i odpar obojtnie:

- A niech tam sobie ley. C mnie to moe obchodzi? W ogle nie wiem, po co mi to powiedziaa. Ceni roztropno i ostrono - rzeka Sally naladujc gos stryjka. - Ach! Ty obudniku! Przez ca kolacj siedzi i rozmyla, jak by tu uwolni nieszczsnego wodza Indian, a teraz udaje niewinitko. Cicho bd, Sally, na mio bosk! Co ty wygadujesz? Jeszcze nas kto usyszy. - Ha, nareszcie si wydao! - triumfowaa dziewczynka. - Mnie nigdy nie oszukasz! Skd moesz wiedzie, o czym rozmylaem w czasie kolacji? - Oj, Tommy! Przecie ju ci kiedy powiedziaam, e gdy patrz na ciebie, to wiem, o czym mylisz. Masz szczcie, e nie jestem szeryfem! Musiaabym zaraz ci zamkn w piwnicy. Sally...! Dobrze ju, przyda, - Nigdy nie powiedziaem, e jeste niemdra - gorco zapewni Tomek. Chopiec zamilk, gdy szalony pomys przyszed mu dopiero w tej chwili do gowy. Sally nie mylia si, sdzc, i rozmyla nad moliwoci udzielenia pomocy Czarnej Byskawicy. Do tej jednak pory zdawao mu si to absolutnie niemoliwe. Teraz natomiast caa sprawa zacza wyglda realniej. Gdyby Indianin pozby si wizw, na pewno by zdoa umkn przeladowcom. Tomek waha si, czy moe cakowicie zaufa modej przyjacice. Postanowi ostronie wybada grunt. - No tak, Sally, musz przyzna, e jeste sprytna i domylna. C jednak z tego, e taki sam kluczyk ley w biurku twego stryjka? Kluczyk do nas nie przyjdzie, a wydostanie go stamtd jest ryzykowne. Pomyl tylko! Aby uwolni Indianina, naleaoby wyj kluczyk z szuflady, otworzy okowy, ktrymi skuty jest Czarna Byskawica, a potem z powrotem umieci kluczyk na dawnym miejscu. dobrze. Widzisz teraz, e nawet taka niemdra dziewczynka moe si na co

Tommy, jeeli tylko zgodzisz si dopuci mnie do spisku, to

zobowi si wydoby kluczyk i schowa go z powrotem do szuflady, Moesz by pewny, e wo go tak samo w dziurk bransoletki, jak tkwi w niej w tej chwili. Hm, pomyl nad tym. Moe bdzie mona co pomc temu nieszcznikowi. - Tommy, ty musisz to zrobi! Czy wiesz, e po raz pierwszy bd braa udzia w takim prawdziwym spisku? - Dobrze, Sally, dobrze! Teraz uspokj si, bo lada chwila bosman tu przyjdzie. - Tommy, nie oszukuj mnie! Czytaam, e spiskowcy zawsze skadaj przysig na dotrzymanie tajemnicy. Bez przysigi nie ma mowy o spisku. Tomek ju mia wybuchn gniewem, ale w tej chwili z jadalni dobieg haas odsuwanych krzese. Wymamrota wic szybko sowa zaimprowizowanej przysigi na wierno Czarnej Byskawicy, a uszczliwiona Sally ciszonym gosem powtrzya je uroczycie. Bosman wszed na werand w chwili, gdy dziewczynka wylewnie ciskaa Tomka po zakoczonej przysidze. Bosman uj si rkoma pod boki i rzek: - No, do tego gruchania, moje kochane urwipocie! Chodmy si przyjrze Indiacom. - Wspaniale, prosz pana! Jeszcze tylko musz Tommy'ego o co zapyta - zawoaa dziewczynka. Wspia si na palce, by jednym tchem szepn Tomkowi do ucha: - Czy pan bosman take bdzie nalea do spisku? Tomek uszczypn j w okie i odpar rwnie szeptem: - Myl, e tak. - To niech on rwnie przysignie! - nalegaa Sally. - Cicho bd! Bosman zrobi to pniej. - C to za konszachty? - zawoa marynarz, bawic si doskonale zakopotaniem chopca. Nic, prosz pana. Naprawd nic! - zapewnia Sally.

Ucieczka

Sally i Tomek wraz z bosmanem Nowickim wyszli przed dom. Olbrzymi, jasnoty ksiyc dopiero co wyoni si zza linii horyzontu. Srebrzysta powiata leniwie wpezaa pomidzy drzewa i krzewy rozpraszajc wieczorny mrok. Dookoa duego ogniska na podwrzu ranczo usiedli indiascy policjanci. W milczeniu wycigali donie ku miskom z poywieniem, ktre Betty stawiaa przed nimi na ziemi. Odblask pomieni migota na ich miedzianobrzowych twarzach. Jedli powoli, lecz za to dzbany z piwem kryy wrd nich bez przerwy. Chciwie oprniali kubki. Mogo si wydawa, e w tej namiastce wody ognistej szukaj zapomnienia o swym niecnym czynie. Nawet niezbyt bystry obserwator mg spostrzec, i czerwono skorzy stre prawa umylnie odwracaj gowy, aby nie patrze w kierunku duego, rozoystego drzewa bawenianego '15, pod ktrym lea skrpowany jeniec. Bosman z modymi przyjacimi podeszli najpierw do ogniska. Marynarz gono pochwali dzielno policjantw, poczstowa ich tytoniem, po czym oznajmi, e jeeli tylko szeryf Allan nie bdzie mia nic przeciwko temu, gotw jest uczci ich zwycistwo butelk dobrego rumu. Przywdca stray indiaskiej gardowym gosem odpar na to, e sam odpowiada za swoich ludzi, poniewa obowizuj go tylko rozkazy agenta rzdowego zawiadujcego rezerwatem. Przypadkowa wsppraca z szeryfem nie nakada na niego dodatkowych obowizkw. Bosman, zadowolony wielce z takiego przebiegu rozmowy, przynis zaraz du butelk jamajki, wrczy j przywdcy stray, polecajc rum podzieli pomidzy wszystkich policjantw. Indianie pragnli jak najduej delektowa si wspaniaym darem, tote przywdca do kadego kubka piwa dolewa troch rumu.
15 Drzewo baweniane - nazwa uywana na okrelenie gatunkw drzew strefy midzy-zwrotnikowej, jak puchowiec (Ceiba), serecznik (Bombax) i Chorisia, ktrych owoce s pokryte woskami lub nasionami podobnymi do baweny.

- A nie zapomnijcie o tamtych dwch pilnujcych jeca upomnia bosman, wskazujc w kierunku drzewa bawenianego. Przywdca potakujco skin gow. Z butelk w rku ruszy zaraz ku stranikom. Bosman, Tomek i Sally rwnie zbliyli si do nich. Nim tamci oprnili swe kubki, trjka przyjaci bacznie przyjrzaa si jecowi. Czarna Byskawica siedzia na ziemi. Skrzyowane na brzuchu donie byy kurczowo zacinite. Tu ponad domi, na samych przegubach, byszczay stalowe obrcze poczone krtkim, grubym acuchem. Nogi mia take skute kajdankami. Poszarpana odzie bya wymownym dowodem zacitej walki, jak zapewne stoczy z silniejszym przeciwnikiem, zanim go ujto. Poza niegronymi zadrapaniami Czarna Byskawica nie odnis ran, poniewa przywdca stray odebra swym ludziom noe i tomahawki, aby ywcem pochwyci buntownika. Na spieczonych wargach Czarnej Byskawicy widniaa zakrzepa krew. Gdy Tomek to zauway, zaraz zawoa: Panie bosmanie, jeniec na pewno jest bardzo spragniony. Prosz tylko spojrze na jego usta! Niech zdycha z pragnienia, skoro nie chce przyj od nas wody twardo powiedzia przywdca. Ma szczcie, ten parszywy pies, e Wielki Ojciec z Biaego Domu chce z nim rozmawia. Inaczej sam bym go noem poczstowa za nazywanie nas zdrajcami. Z pasj kopn jeca w bok. Czarna Byskawica spojrza na niego spod przymruonych powiek. Tyle nienawici i pogardy byo w jego wzroku, e policjant machinalnie cofn si kilka krokw, jakby mimo wizw obawia si ze strony jeca jakiej nieoczekiwanej reakcji. Tomek oburzony czynem policjanta postpi ku niemu, lecz czujny na wszystko bosman opar sw praw rk na jego ramieniu. ylasta, gruba do zatrzymaa chopca na miejscu, a bosman rzek spokojnie: - Nie jestemy Amerykanami, wic nie chcemy si miesza do waszych spraw. Chtnie jednak poznajemy zwyczaje indiaskich wojownikw. Jeli wic kopanie bezbronnego jeca jest u was dowodem odwagi, to kopnij go jeszcze raz, ale na moj prob daj mu ykn

troch rumu. Nie lubi patrze na spragnionego czowieka. W zamian za to przyl ci zaraz jeszcze jedn butelk. No, co? Zgoda? Przywdca wyczu drwin w sowach bosmana. Zmiesza si mocno, lecz po chwili wahania podszed do jeca z kubkiem napenionym rumem. Gdy tylko pochyli si nad Czarn Byskawic, ten niespodziewanym ruchem podcign nogi i rozprostowujc je gwatownie, uderzy stopami w pier policjanta, ktry wywin koza. Zawarto kubka oblaa mu twarz. Obydwaj stranicy poderwali si z ziemi. Jeden z nich grzmotn jeca kolb karabinu. Czarna Byskawica opad na ziemi bez sowa skargi. - Ho, ho! A to ci rogata dusza - zawoa bosman. - No, czort z nim, skoro woli cierpie pragnienie, ni przyj nasz poczstunek. Zaraz wam przynios wicej rumu. Tomek szepn co Sally do ucha. Dziewczynka kiwna gow i pobiega do domu. Za chwil bosman z Tomkiem udali si po przyobiecany rum. Marynarz mia w swoim pokoju kilkanacie butelek ulubionej jamajki. Na kad wypraw zabiera spory jej adunek, utrzymujc, e sianowi ona najlepszy rodek przeciwko wszelkim dolegliwociom. Gdy znaleli si sami w pokoju," bosman zamylony spojrza na chopca. - Jestem ciekaw, co by zrobi twj szanowny tatu, gdyby by tutaj z nami - odezwa si po chwili. - To samo, co my zrobimy, kochany bosmanie - odpar Tomek. - A co my zrobimy? - Uwolnimy Czarn Byskawic! - Nieatwa sprawa, kochany brachu. Stranicy pilnuj go jak oka w gowie, jeniec skuty bransoletkami, a na dobitk jestemy gomi szeryfa. Gdyby Czarna Byskawica nie by skuty okowami, sam daby sobie rad - powiedzia Tomek. Zagroda z komi znajduje si zaledwie o kilkadziesit krokw. Na pewno by mu si udao uciec. Gdyby w stawie rosy grzyby, toby si je owio wdk, a nie zbierao w lesie - rozgniewa si bosman. - Bdziesz mi struga filozofa! Tu trzeba ruszy gow, aby wymyli jaki sposb. Tyle i ja wiem, e

wystarczy zdj mu bransoletki, a rozwieje si jak wiatr po stepie. Nie moemy jednak zabi szeryfa, aby... Bosman urwa w p zdania, poniewa w tej chwili drzwi cicho si uchyliy. Do pokoju wesza Sally stpajc ostronie na palcach. - Skaranie boskie z tob, dziewczyno! Czego tu jeszcze szukasz? ofukn j bosman. - Taka panienka jak ty dawno ju powinna lee w ku w swoim pokoju. Sally zachichotaa z uciechy i kiwna gow w kierunku Tomka. Poka panu bosmanowi, co przyniosa - powiedzia chopiec. Podsuna mu pod nos otwart Dziewczynka podbiega do marynarza. przemkn po twarzy bosmana. - Zaraz wydao mi si, e co knujecie - mrukn. - W jaki sposb wycygania kluczyk od stryjka? Czy pan bosman ju naley do spisku, Tommy? - zapytaa dziewczynka. - Tak, tak Sally. Moesz swobodnie mwi - uspokoi j Tomek. - Stryjka kluczyk wisi tak jak przedtem na acuszku od zegarka wyjania Sally. - To jest natomiast drugi, zupenie taki sam kluczyk, wyjty z szuflady biurka. - Nielecie to wykombinowali - przyzna bosman. - Jeli Indianiec prynie, a stryjek przypomni sobie o tym drugim kluczyku i go nie znajdzie, wszystko wyda si jak amen w pacierzu. We trjk powdrujemy do ciupy. - W tym wanie cay sk - zmartwi si Tomek. - Trzeba tak zrobi, aby kluczyk znalaz si z powrotem w biurku. Bosman zmarszczy czoo, a Tomek podszed do okna rozwaajc co w myli. Gdy si odwrci, rzek: - Jako to bdzie, moi drodzy. Sally, co porabia twoja mamusia? Nic nam z jej strony nie grozi. Mam rozbolaa gowa, wic To dobrze. Teraz nic tu po tobie, droga przyjaciko. Wr do zapewne wzia proszek, bo pi ju w najlepsze. swego pokoju, rozbierz si i po do ka. - Phi, a gdzie nasz spisek? - oburzya si Sally.

do, na ktrej spoczywa may klucz. Bysk zrozumienia i podziwu

- Jeszcze nie skoczyem.- stanowczo odpar Tomek. - Po si do ka, lecz pamitaj, e nie wolno ci zasn! Jak tylko dostan kluczyk z powrotem, bdziesz musiaa go zanie na dawne miejsce. - Wcale mi si to nie podoba! Ja chc by obecna przy caym spisku. Sally, kada rozsdna osoba wie, e spiskowcy maj cile przydzielone role. Jeeli wykonamy je dokadnie wedug planu, to wszystko powinno si uda. Natomiast inaczej... klapa! Rozumiesz? - Czy ty uwaasz, e moja rola jest wana? - niespokojnie zapytaa Sally. - Wykonujesz najwaniejsze zadanie, bo gdybymy nie mieli kluczyka, to w ogle nic by si nie udao. Prawda, panie bosmanie? - Prawda, jak amen w pacierzu - potwierdzi bosman. - Moecie na mnie polega - zapewnia Sally. - Czekam wic w ku na kluczyk. - Uff...! - ciko westchn Tomek, gdy Sally znikna za drzwiami. Ale ona jest uparta! Na szczcie posza! - Jeeli wszystkie sikorki s takie, to chyba do koca ycia zostan kawalerem - jak echo odezwa si bosman. - No, ale jako dae sobie z ni rad. Co teraz zrobimy? Zaniesiemy Indianom rum, a reszta bdzie zalee od okolicznoci. Niech pan postara si odcign na chwil stranikw od jeca, ebym mg z nim pomwi. hec, Tak jak kady statek musi mie kapitana, tak kade t ca przedsiwzicie wymaga jednego wic bd kapitanem. dowdcy. Wykombinowae

Dobra nasza, postaram si zabawi tych

dwch stranikw i ich kolekw. W jaki sposb poznam, e ju wypenie zadanie? - Gdy obetr czoo chustk, bdzie to znak, e wszystko zaatwione. - Zgoda, teraz rozwimy agle! Bosman wepchn flaszk rumu do kieszeni spodni, po czym wymknli si z domu. Marynarz zadowolony by, i Tomek wzi na siebie porozumienie si z Czarn Byskawic. Poczciwiec nie lubi wyta

umysu; wszelkie trudnoci zazwyczaj pokonywa uderzeniem pici, co przy jego niezwykej sile nie sprawiao mu zbyt wielkiego kopotu. W obecnej jednak sytuacji sia nie na wiele by si przydaa. Wobec tego zaufa modszemu przyjacielowi, ktrego rozsdek, spryt i przysowiowe wprost szczcie zawsze podziwia. Pojawienie si ich przy ognisku zostao powitane pochwalnym szmerem. Przez cay dzie policjanci nie mieli czasu pomyle o posiku, tote kolacja obficie zakrapiana piwem zrobia swoje. Wszyscy byli podnieceni i spragnieni wody ognistej. Bosman wolnym ruchem wydoby z kieszeni pen butelk. Czerwonoskrzy skwapliwie podsunli kubki. Bosman ju pochyli flaszk nad pierwszym z brzegu kubkiem, lecz naraz, jakby sobie co przypomnia, cofn rk i odezwa si: Suchaj no, dowdco! Tamci dwaj stranicy te powinni napi si z nami na dobranoc. Czy nie moesz zawoa ich tu na chwil? Dobra mowa, czas nawet zmieni wartownikw. Kto idzie teraz pilnowa jeca? - zapyta dowdca. Nikt z Indian nie kwapi si do opuszczenia okazji. Butelka bya dua. Zawarto jej powinna wystarczy co najmniej na dwie kolejki. Bosman, widzc ociganie Indian, rzuci jakby od niechcenia: - Ha, wszyscy lubicie dobr wod ognist. Mnie te trudno odegnac od penej butelki. Ale mam pewn myl! Mj mody towarzysz nie pije alkoholu. Bez alu zastpi na chwil tamtych dwch zuchw. Dowdca chcia zaoponowa, lecz bosman nie dopuci go do sowa cignc: Nie ma si co obawia, dowdco. Mj kumpel na sto krokw trafi nawet najmniejszego ptaka prosto w epetyn. niezawodnie

Musicie przyjecha tu kiedy w wolnej chwili, aby zobaczy jego niezwyk celno. Nie spotkaem dotd rwnego mu strzelca, chocia sam przedziurawiam monet rzucon w gr. Suchaj, zastp tamtych zuchw, tylko nie spuszczaj oka z tego gagatka! Tomek w milczeniu wolnym krokiem ruszy w kierunku drzewa bawenianego. Obydwaj stranicy musieli sysze gon rozmow

bosmana, oddalonego od nich zaledwie o kilkanacie krokw, gdy bez sprzeciwu spiesznie podeszli do reszty towarzyszy. Tomek usiad na ziemi. Opar si plecami o pie drzewa. Rozejrza si wokoo i skoro tylko stwierdzi, e nikt niepowoany nie moe go usysze, powiedzia pszeptem po angielsku: - Nie mamy chwili do stracenia, wic niech Czarna Byskawica sucha uwanie. Dzisiejszego ranka przypadkiem przeszkodziem Czerwonemu Orowi w ostrzeeniu ciebie przed zasadzk. Chc teraz naprawi zo wyrzdzone niechccy i pomc memu bratu w ucieczce. Ani jeden musku nie drgn w kamiennej twarzy Czarnej Byskawicy. Siedzia dalej bez ruchu, lecz gdy Tomek wspomnia Czerwonego Ora, Indianin rzek cicho: - Ugh! Mylaem, e Czerwony Orze mnie zdradzi! - Nie, on nie jest zdrajc! Zwichn nog walczc ze mn, a wtedy wanie Czarna Byskawica min samotnie gr. Nim Czerwony Orze odzyska siy, by dosi konia, byo ju za pno. Czy mj czerwony brat mgby otworzy okowy, gdyby mia kluczyk? - Czarna Byskawica mgby to zrobi. - Suchaj uwanie, Czarna Byskawico, mam ju ten kluczyk, lecz caa trudno w tym, e musz otrzyma go z powrotem, aby nie narazi na przykro kogo bardzo ci yczliwego. - O kim mj biay brat mwi? - zapyta Indianin. - Mj czerwony brat musia widzie t mod squaw, ktra bya uprzednio tutaj ze mn. To ona wykrada kluczyk dla ciebie. Wic co zrobimy? - Maa Biaa Ra otrzyma kluczyk z powrotem, zanim std uciekn - owiadczy Czarna Byskawica po krtkim namyle. - Czy mj brat mieszka w domu szeryfa? - Tak, ja i mj przyjaciel jestemy gomi, Maa Biaa Ra za jest krewn szeryfa. Czy mj brat widzi grne dwa okna w szczycie domu? - Widz, ksiyc wanie je owietla. Pierwsze od nas, to okno mego pokoju, drugie mojej modej Niech mj brat opuci z okna sznurek tak, aby dotyka ziemi. przyjaciki - wyjani Tomek.

Lekkie pocignicie bdzie oznaczao, e kluczyk jest ju do niego przywizany. Gdy to nastpi, Czarna Byskawica ucieknie. - W jaki sposb przywiesz kluczyk? - zaniepokoi si chopiec. - Marnujc na to czas, moesz straci mono ucieczki. To moja sprawa. Jeeli nie bd mg zwrci klucza, to nie umkn. Czarna Byskawica nie jest biaym czowiekiem, wic ma tylko jeden jzyk. Ugh! Powiedziaem! Tomek wycign ostronie kluczyk z kieszeni. W chwili gdy stranicy wychylali drug kolejk, rzuci go na kolana Indianina. Widzia, jak donie jeca schwyciy byszczcy przedmiot i zrcznie wsuny go za pas na brzuchu. Tomek odczeka chwil, dopki serce nie zaczo mu bi normalnym rytmem. Dopiero wtedy wyj chustk z kieszeni i starannie zacz wyciera zroszone potem czoo. Bosman Nowicki natychmiast ujrza umwiony znak. Rzuci na ziemi oprnion butelk, a nastpnie z dowdc stray oraz dwoma policjantami zbliy si do Tomka. Biay chopiec poblad na moment, gdy dowdca pochyli si nad jecem, by sprawdzi okowy na jego rkach i nogach. Znowu dwaj stranicy usiedli obok jeca. Swoje dugie karabiny pooyli na udach ng skrzyowanych zwyczajem indiaskim. Tomek i bosman pospiesznie powrcili do pokoju. Chopiec zaraz poinformowa przyjaciela o przebiegu rozmowy z Czarn Byskawic. Marynarz uzna propozycj Indianina za najrozsdniejsze wyjcie z kopotliwej sytuacji, ale nie potrafi odgadn, w jaki sposb bdzie on mg wykona swe zobowizanie. Obieca przecie, e kluczyk zostanie przywizany do sznurka jeszcze przed jego ucieczk. Aby dotrzyma sowa, musiaby zleci komu innemu zwrcenie kluczyka. Co to miao oznacza? Oczywicie zanim bosman i Tomek zaczli si gowi nad rozwizaniem tej zagadki, opucili z okna dugi sznurek. Nastpnie zrzucili z siebie cz odzienia, by w kadej chwili mc pozorowa zerwanie si z ek. Potem usiedli na pododze przy parapecie otwartego okna. Tomek

przywiza do lewej rki koniec sznurka, aby poczu natychmiast najlejsze nawet szarpnicie. Bosman mi swoj fajk. Od czasu do czasu dyskretnie spoglda przez okno na podwrze. Drzewo baweniane, pod ktrym lea skrpowany wizie, oddalone byo od domu o jakie trzydzieci metrw. Odblask niewidocznego z okna ogniska pada a do stp drzewa, pozwalajc widzie ciemne sylwetki czuwajcych stranikw. Wolno mijaa godzina za godzin. Dopiero po nastpnej zmianie warty sprawy zaczy przybiera troch inny obrt. Tomek i bosman znueni wyczekiwaniem przestali rozmawia. Przez jaki czas trwali w milczeniu. Naraz bosman unis si na kolanach i wyjrza przez okno. Srebrzysty ksiyc w peni przesun si po nieboskonie i znik poza zabudowaniami. Rozoyste drzewo baweniane osnuo si cieniem nocy. Jednoczenie ognisko na indiaskim biwaku troch przygaso. Widoczne byo, e Indianie pi ju od dawna, zapominajc o podsycaniu ognia chrustem. Bosman pochyli si ku chopcu. Nie kimaj, brachu! - szepn. - Jestem dziurawym pudem morskim, jeeli teraz co si nie stanie. Nie pi, niech pan bdzie spokojny - zapewni Tomek. - Czy dostrzeg pan co ciekawego? - Wanie w tym sk, e nic nie wida. Spjrz sam! Tomek podnis si. Przylgn do futryny okna. Wyjrza ostronie. Po stepie peza szaromleczny tuman mgy. Pobliskie krzewy, drzewa budynki rozpyway si w biaym oboku, przybieray nierealne ksztaty. Potne drzewo baweniane jakby nagle oyo. Gazie zdaway si porusza, przyblia bd oddala. Wok panowaa upiorna cisza. Zamilky nawet wierszcze stepowe. Naraz czerwony odblask rozbysn w mgielnych oparach, kto pewnie dorzuci chrustu do ogniska. Tomek drgn caym ciaem. Chocia najlejszy nawet szmer nie wkrad si w cisz, poczu dwukrotne szarpnicie za sznurek. Tomek trci bosmana, ktry stan przy nim. Szybko wcignli sznurek. Na jego kocu ujrzeli may, paski klucz. Ha, wic nie nawali w parafi! - z ulg odetchn marynarz.

Tomek natychmiast odzyska zimn krew. - Zanios kluczyk; oby tylko Sally nie spaa! - szepn. - Spiesz si i bd ostrony. Kto wie, co si moe zdarzy. Gotowe? - mrukn bosman. - Ju odwizaem. Niech pan tutaj czeka na mnie... Tomek drgn po raz drugi, gdy otwierane przeze drzwi troch zaskrzypiay, lecz nie traci czasu. Boso szybko przebieg do pokoju zajmowanego przez panie. Nim zdy chwyci za klamk, drzwi cicho si otworzyy. Odetchn z ulg. Na korytarz wysuna si posta w dugiej biaej koszuli. - Tommy, to trwao ca wieczno - szepna. - Czy masz kluczyk? - Mam, Sally, mam! Wszystko w porzdku! - Wic spisek si uda? - zapytaa podniecona. - Och Tommy, ty jeste genialny! - Daj spokj, Sally, spiesz si... Dziewczynka wzia kluczyk z jego rki. Jak biaa mga cielca si po stepie spyna lekko po schodach. Ju przystana przed drzwiami gabinetu, gdy naraz przed domem rozlego si straszliwe wycie z kilkunastu gardzieli. Hukny strzay...! Piekielny wrzask przeplatany sowami komendy i kanonad doday Sally odwagi. Uchylia drzwi, wlizna si do ciemnego gabinetu i stana przestraszona. Przy biurku kto siedzia... Wstrzymaa oddech. Ta wanie strona domu wychodzia na podwrze, gdzie pono ognisko; czerwonawy odblask peza po pokoju. Kto siedzia przy biurku oparszy gow na doniach. W tej chwili strzay hukny ze wzmoon si. Posia przy biurku gwatownie opucia donie i powstaa. Sally zasonia usta, aby nie krzykn. To by stryjek. Nie spieszc si podj z biurka pas z rewolwerami. Wolno zaoy go na biodra. Sally ochona. Bezszelestnie wysuna si z gabinetu i przylgna do ciany. Szeryf przeszed obok niej. Zaledwie kroki jego zadudniy na werandzie, wbiega do pokoju. Szuflada w biurku bya na szczcie otwarta. Dotkna doni zimnej stali. Woenie, kluczyka w zamek byo

bagatelk. Zamkna szuflad, lecz o drzwi gabinetu nie potrzebowaa si ju troszczy. Wbiega po schodach. Tomek drc z niecierpliwoci chwyci j za rami. - No i co, Sally? - zapyta. - Nic, Tommy, nic! - A kluczyk? - Och, woyam go do biurka... - szepna. - Na lito bosk, co si dzieje w tym domu? - zawoaa pani Allan, wybiegajc na korytarz ze wiec w rku. Ujrzaa crk i Tomka, lecz zanim zdya zada im jakiekolwiek pytanie, czujny jak uraw bosman pojawi si w korytarzu. Zaraz te tubalnym gosem zacz pani Allan uspokaja: - Niech si szanowna pani nie denerwuje. Nasz przewidujcy szeryf mia racj. Indiacom nie wolno zbytnio dowierza. Pokcili si na pewno o co, bo haasuj, jakby ich kto ze skry obdziera. Nawet nasza modzie zerwaa si ze snu. Chodmy na d sprawdzi, co si stao. W tej wanie chwili gniewne nawoywania, przeplatane pojedynczymi strzaami, zaczy si oddala od domu.

Grony cie

Tajemnicze okolicznoci, w jakich nastpia ucieczka Czarnej Byskawicy, stay si na wiele dni tematem rozmw na ranczo szeryfa Allana. Nawet trjka konspiratorw bya zaskoczona niektrymi wydarzeniami. Nie ulegao wtpliwoci, i jeniec uciekajc z niewoli musia w jaki sposb pozby si okw. Ku zadowoleniu konspiratorw szeryf niezbyt dugo zastanawia si nad tym faktem. Bardziej niepokoi go dowd, e Czarna Byskawica musia mie sprzymierzecw wrd indiaskich policjantw. Zostao to ustalone podczas ledztwa po ucieczce jeca. Kolejno wypadkw przedstawiaa si nastpujco: Stranicy pilnujcy Czarnej Byskawicy zmieniali si co trzy godziny. Nad samym ranem dowdca policjantw ockn si z drzemki. Przemoknity od wilgotnej mgy opadajcej na step postanowi okry si kocem. Wtedy wanie zauway dogasajce ognisko. Nie mg tolerowa podobnej nieostronoci stranikw, do ktrych obowizku naleao pilnowanie ognia. Ruszy wic w kierunku drzewa bawenianego, aby udzieli nagany. W tym momencie jeniec porwa si z ziemi. Jak jastrzb rzuci si na drzemicego obok stranika, po czym znikn w pobliskich zarolach. Donony okrzyk przeraenia poderwa na nogi policjantw. Razem z dowdc chwycili karabiny i rozpoczli pocig za zbiegiem. Wszelkie jednak poszukiwania byy skazane na niepowodzenie. Mga spowia gszcz kaktusowego zagajnika i step. Policjanci dodawali sobie odwagi strzaami na olep, lecz aden z nich nie mia pewnoci, czy nieoczekiwanie nie ugodzi go ostrze noa Czarnej Byskawicy. Dowdca pierwszy opanowa swe wzburzenie spowodowane ucieczk jeca. Wszystkie lady pozostawione na ziemi przez zbiega byy w tej chwili niewidoczne, tote nie chcc dopuci do ich zatarcia, wstrzyma pocig. Indianie wracali na ranczo jak niepyszni, gdy wyszed do nich

szeryf Allan. Ostrymi sowami skarci stranikw za brak czujnoci, a nastpnie poprowadzi ich ku korralom
16

, w ktrych trzymano konie.

Wedug jego susznego rozumowania, Czarna Byskawica nie mg ucieka pieszo, jeeli wic istniaa jakakolwiek szansa na schwytanie go w nocy, to tylko w pobliu koskich zagrd. Po przybyciu do korralu Indianie niebawem stwierdzili brak dwch koni: konia Czarnej Byskawicy oraz konia jednego z policjantw, zapewne wsplnika winia. Teraz szeryf Allan zrezygnowa z nocnej pogoni za zbiegiem. Zaledwie wzeszo soce, rozpoczto poszukiwania. Czerwonoskrzy, z wrodzon Indianom wpraw, odczytywali lady pozostawione na ziemi. Nie ulegao wtpliwoci, e ich towarzysz uatwi jecowi ucieczk. On to pierwszy oddali si spod drzewa bawenianego. Zbliy si do domu mieszkalnego, by zapewne sprawdzi, czy wszyscy ju pi, po czym pobieg w kierunku korralu. On to wanie przygotowa konie do ucieczki. Dowdca stray zbudzi si w chwili, gdy Czarna Byskawica mia pody w gszcz w lad za swym wsplnikiem. Widzc zbliajcego si dowdc, jeniec pchn noem drzemicego drugiego stranika i skoczy w zarola. Nie tracc czasu pobieg do zagrody, gdzie czekano ju na niego z osiodanymi wierzchowcami. Dalsze odczytane lady wprawiy szeryfa w niemae zdumienie. Ot, zgodnie z jego mniemaniem, Czarna Byskawica powinien by ucieka na teren Meksyku. Tymczasem, jak wskazyway lady, obydwaj zbiegowie udali si w przeciwnym kierunku. Co to miao oznacza? Czy Czarna Byskawica przyby w tak wanej misji, i gotw by dla wypenienia jej narazi swe ycie? Szeryf razem z policjantami podyli w tropy za uciekinierami. Przejechali stepem okoo dwch kilometrw. Naraz szeryf zaniepokoi si nie na arty. lady zbiegw wiody wprost w kierunku pnocno-zachodnim, gdzie znajdowao si ranczo Indianina Wiele Grzyw. Czyby Czarna Byskawica chcia zemci si na nim? Zaledwie Allan powzi t myl, natychmiast podzieli stranikw na dwa oddziay. Jeden z nich, razem z dowdc stray, mia dalej tropi zbiega, a szeryf na czele
16 Korral (z hiszp. corral} - zagroda dla koni lub byda.

drugiego pogna na przeaj ku domostwu Wiele Grzyw. Ze przeczucia szeryfa sprawdziy si cakowicie. Po przybyciu na ranczo zasta on Indianina nad stygncym ju trupem ma. Zrozpaczona kobieta odmwia jakichkolwiek wyjanie. Nie do tego, obrzucia Allana potokiem wyrzutw, i to on wanie namwi ma do zdrady, i kazaa mu zaraz opuci jej dom. Szeryf ze zdwojon energi przystpi do pocigu. Do podejrzenia o podburzanie Indian przeciwko biaym doczyo si teraz oskarenie o zabjstwo. Czarna Byskawica musia by za nie ukarany. lady zbiegw doprowadziy do rezerwatu Indian Mescalero, ktrzy nalec do szczepu Apaczw spokrewnieni byli z Nawajami. Tutaj lady uciekinierw giny na kamienistym gruncie. Szeryf porozumia si z agentem rzdowym zawiadujcym rezerwatem. Razem rozpoczli poszukiwania; nie day one podanego wyniku. Indianie byli bardzo powcigliwi w czasie rozmw. Wikszo z nich twierdzia, e w ogle nie syszaa o Czarnej Byskawicy. To wanie dao szeryfowi wiele do mylenia. Apacze byli okrelam przez biaych jako "ze duchy Dzikiego Zachodu". Wrd nich najatwiej mogo si zatli zarzewie buntu. Przez p dnia szeryf wraz z policjantami myszkowali po rezerwacie. Pod rnymi pretekstami wchodzili do indiaskich mieszka, wypytywali starych i modych, lecz mimo to nie zdoali wpa na trop zbiega. Przed wieczorem szeryf powrci do domu. Tutaj oczekiwa na niego kapitan Morton, ktry przyby, by odstawi buntownika do Fortu Apache. Nie by to zbyt wesoy wieczr dla Allana. Kapitan Morton, jako zwolennik polityki silnej rki wobec Indian, rzuca gromy na cywiln administracj rezerwatw, wrcz oskarajc agentw rzdowych o karygodn, jego zdaniem, agodno. Wedug niego naleao wszystkich czerwono skorych zaama gospodarczo i moralnie. Masowe wytpienie bizonw uniemoliwio Indianom raz na zawsze swobodn i niezalen egzystencj. Bizony byy ich gwmy rdem utrzymania przez cae wieki. Gd jednak nie pozbawi czerwono skorych wojownikw dzikoci. W

domach budowanych dla nich przez biaych urzdzali magazyny ywnoci, podczas gdy sami mieszkali nadal w ndznych szaasach. Nie chcieli rwnie nosi ubra dostarczanych im przez rzd. Obcinali nogawki spodni, robili z nich sztylpy. Kapitan Morton dowodzi, e jedynie -cise wykonanie zarzdzenia wydanego przez Waszyngton w roku 1896 mogo skutecznie przyczyni si do zapomnienia przez Indian o starych zwyczajach. W myl tego zarzdzenia wszyscy mczyni mieli nosi wosy krtko obcite, uwaano bowiem, e one s ostatnim ogniwem wicym Indian z dawnymi zwyczajami. Wielu czerwonoskrych sprzeciwio si wykonaniu zarzdzenia, a znaczna cz agentw rzdowych nie zdoaa wprowadzi go przymusem w ycie. - Oto macie skutki waszego pobaania czerwonoskrym - mwi gniewnie kapitan Morton. - Indianie tacz w rezerwatach Taniec Ducha, ukrywaj wrogich nam emisariuszy, a wrd niby to lojalnych wobec rzdu policjantw indiaskich znajduj si zdrajcy, umoliwiajcy ucieczk takim bandytom jak Czarna Byskawica. Przyjdzie dzie, kiedy wadze poauj, i odebray armii zarzd nad rezerwatami. Bosman i Tomek nie mieszali si do dyskusji, chocia nie podzielali zdania kapitana Mortona. Ze zrozumiaych wzgldw woleli nie zwraca zbytnio na siebie jego uwagi. Natomiast pani Allan nie taia oburzenia. Owiadczya po prostu, e to nie dugie wosy, lecz niesprawiedliwe traktowanie zmuszao Indian do samoobrony. Szeryf Allan podziela w wielu miejscach jej pogldy, tote Morton odjecha z ranczo rozgniewany. Mino kilka dni. Czarna Byskawica przepad jak kamie w wod. ycie biego znowu po dawnemu. Coraz mniej na ranczo Allana interesowano si zbiegiem, a w kocu o nim zapomniano. Zblia si czas cechowania byda rozproszonego po rozlegych pastwiskach. Hodowcy przygotowywali si do spdu stad, aby wypali swj znak rozpoznawczy na nowym przychwku. Jednoczenie naleao wybra pewn liczb byda na sprzeda. W zwizku z tym szeryf Allan urzdza wypady na pastwiska, gdzie wypasay si jego stada. Po zakoczeniu cechowania byda ranczerzy - starym zwyczajem urzdzali publiczne popisy sprawnoci kowbojw. Podczas igrzysk

odbyway si konne wycigi. Uroczysto ta, zwana w Ameryce rodeo, zaprztna rwnie umysy takich zapalecw jak Tomek i bosman Nowicki. W stadninie szeryfa wyrniaa si szybkonoga moda klacz, doskonale uoona do jazdy wierzchem przez ujedacza, starego Indianina. Miaa ona jednak pewn wad - bya bardzo nerwowa i pochliwa. 2 tego te powodu dosiada jej mg tylko ten, kto potrafi stanowcz agodnoci zaskarbi sobie przywizanie zwierzcia. Tomek, tak jak jego ojciec, by szczerym przyjacielem wszystkich stworze. Nigdy nie nciy go bezmylne, krwawe owy. Najwiksze zadowolenie dawao mu oswajanie dzikich zwierzt, do czego posiada niezwyke wprost zdolnoci. Kiedy szeryf pokaza mu po raz pierwszy sw wspania klacz, Tomek stan olniony. Klacz tulia uszy, rozszerzonymi chrapami wszya zapach obcego czowieka, nerwowo grzebaa kopytami. Tomek, nie zwaajc na ostrzeenie szeryfa, odwanie zbliy si do gronego rumaka. agodnym ruchem nakry lew doni drce chrapy mustanga, praw za delikatnie gaska jego kark. Pod wpywem pieszczot klacz si uspokoia. Tomek odpi ostrogi, sprawnie i lekko wskoczy na wierzchowca. Klacz posusznie obiega korral, a Tomek, jadc na oklep, kierowa ni jedynie uciskami kolan, jak to zazwyczaj czyni Indianie. Zdumiony tym widokiem szeryf zaproponowa chopcu, aby na jego klaczy wzi udzia w wielkim rodeo. Jako wytrawny hodowca rasowych koni wiedzia doskonale, e dobry dokej w duej mierze moe si przyczyni do zwycistwa w wycigu. Tomek nie ukrywa radoci z powodu tego wyrnienia. Wszyscy hodowcy wyszukiwali najlepszych jedcw dla swych faworytw, a przecie klacz bya zacz ulubienic starannie Allana. W poczuciu si wielkiej do odpowiedzialnoci przygotowywa zawodw.

Dziesiciomilowy wycig mia si odby w szczerym stepie. Wobec tego Tomek codziennie odbywa na klaczy coraz to dusze wycieczki. W dziesi dni po ucieczce Czarnej Byskawicy skierowa mustanga ku lecemu na pograniczu samotnemu szczytowi. W skrytoci ducha pragn od dawna spotka si z Czerwonym Orem. Nie chcia wypytywa o

niego szeryfa, poniewa to mogoby nasun Allanowi : jakie podejrzenia, cho ju teraz nie byo pewne, czy szeryf nie domyla si czego. Przecie mg owej pamitnej nocy zajrze do szuflady w biurku i stwierdzi brak kluczyka w zapasowej parze "bransoletek". Gdyby niczego nie podejrzewa, musiaby si bardziej interesowa, w jaki sposb jeniec zdj okowy. Tymczasem stryj Sally przeszed nad t spraw do porzdku dziennego, jakby wiedzia, kto spata mu figla. Sally stwierdzia z ca pewnoci, e stryj uda si do indiaskich policjantw dopiero wtedy, gdy po raz wtry usysza strzay. W tej sytuacji Tomek wola nie wypytywa szeryfa o Czerwonego Ora. Jeeli mody Indianin naprawd pracowa jako kowboj u Allana, to wczeniej czy pniej powinni si spotka w okolicznociach nie budzcych czyichkolwiek podejrze. Klacz z rozwian przez wiatr bia grzyw biega miarowymi susami. Z nadzwyczajn lekkoci i wdzikiem przeskakiwaa wykroty oraz kolczaste kaktusy wyrastajce gdzieniegdzie wrd krzeww barwnej szawi, wycieajcej purpurowym dywanem bezkresny step. Stuliwszy mae, ksztatne uszy zdawaa si upaja wasn szybkoci. Chopiec zachwyca si jej zwinnoci, inteligencj i wytrzymaoci. Chocia sier wierzchowca zwilgotniaa od potu, oddech jego by niemal tak rwny, jak w chwili rozpoczcia biegu. Tomek rozmyla o dugodystansowym wycigu podczas bliskiego ju rodeo. Tak bardzo pragn, aby klacz Allana zwyciya rumaki innych ranczerw. Jeszcze okoo dwustu metrw dzielio Tomka od podna wyniosoci, gdy spostrzeg Czerwonego Ora stojcego na gazie. W pobliu, poniej, pas si jego wierzchowiec. Mody Indianin take dojrza biaego chopca. Kilkakrotnie machn rk w jego kierunku, po czym zeskoczy z kamienia i wybieg mu na spotkanie. Tomek cign cugle. Klacz strzygc uszami przystana tu przed Indianinem. Tomek zsun si z sioda, po czym wycign prawic ku modemu druhowi. Ucisnli sobie donie. - Ugh, jak to dobrze, e mj biay brat przyjecha tutaj. Od kilku dni czekam co rano na mego brata w pobliu tego szczytu- powiedzia Nawaj. - Ja rwnie chciaem ujrze mego brata, lecz musiaem zachowa

ostrono, aby nie wzbudzi podejrze Allana - odpar Tomek. - Ciesz si, e ju nie kulejesz. - Nie mog jeszcze chodzi zbyt pewnie, ale to ju drobiazg - umiechn si Indianin. - Porozmawiamy o wielu sprawach, ale najpierw musz si zaj moim koniem - rzek Tomek rozpinajc poprgi. Wiechciami trawy starannie wytar klacz. Tymczasem mody Nawaj okiem znawcy przyglda si wierzchowcowi. - Uhg, mj brat ma rczego rumaka - stwierdzi po chwili. Obserwowaem jego bieg po stepie. Naprawd moe i z wiatrem w zawody. -To klacz szeryfa Allana. Na najbliszym rodeo wezm na niej udzia w wycigu dugodystansowym - wyjani Tomek. - Tak bardzo chciabym wygra! Wspaniay i migy rumak, ale sprawa nie bdzie atwa. Do wycigu na rodeo stan najlepsze konie z caej okolicy. Nawet hodowcy meksykascy zgosili swj udzia, a midzy innymi i Don Pedro. On ma doskonae rumaki - powiedzia Czerwony Orze. - Wiem, e sprawa nie bdzie atwa, ale tym bardziej pragnbym zwyciy. Obaj przyjaciele usiedli na ziemi obok gazw. Przez pewien czas przygldali si sobie w milczeniu. Znowu pierwszy zagadn mody Nawaj: - Mj biay brat zyska dwch przyjaci, na ktrych moe liczy w kadej potrzebie. - Kogo masz na myli? - ywo zapyta Tomek. - Czerwonego Ora, chocia przypuszczasz zapewne, i jestem jeszcze niezbyt dowiadczonym chopcem i... Czarn Byskawic. Wcale tak nie myl? o Czerwonym Orle. Nawet dowiadczeni Bardzo chciabym si z tob mczyni nieraz popeniaj omyki.

zaprzyjani - zapewni Tomek. - Jeeli jednak chodzi o Czarn Byskawic, to sprawa nie jest taka prosta. Oddaem mu drobn przysug, poniewa mimo woli przyczyniem si do schwytania go przez szeryfa. Czy mj czerwony brat czatowa wtedy tutaj, aby uprzedzi Czarn Byskawic o

zasadzce? - Mj biay brat powiedzia prawd. Czerwony Orze mia ostrzec Czarn Byskawic. - Czy widziae si z nim pniej? - Czerwony Orze widzia Czarn Byskawic. Gdyby mj brat nie wyjani mu, dlaczego nie zdoaem go ostrzec, bybym zgin jak zdrajca Wiele Grzyw. Czarna Byskawica spada jak grom na swych wrogw. Mj biay brat ocali mj honor i... ycie. - Moim obowizkiem byo wyjani to przykre nieporozumienie. Nie jestem jednak pewny, czy dobrze uczyniem pomagajc Czarnej Byskawicy. Zdaniem szeryfa podburza on Indian do powstania przeciwko biaym. Nie wydaje mi si to zbyt rozsdne. - Gdyby Indianie przybyli do twej ojczyzny i chcieli pozbawi ci wszystkiego, co Wielki Manitu przeznaczy dla ciebie i twoich ojcw, czy nie chwyciby za bro we wasnej obronie? .- zapyta Nawaj. - Masz suszno - przyzna Tomek - lecz biali s liczniejsi od was i posiadaj lepsz bro. Nie dacie rady. Rozpoczynajc wojn w tak niekorzystnych warunkach tylko przyspieszycie wasn zgub. - Jeeli czerwoni bracia zaprzestan wzajemnych walk i zjednocz si dla wsplnej obrony, to bd silniejsi od biaych. Pamitaj, e bro mona kupi za... zoto. - Tak mwi Indianie uprawiajcy obrzd zwany Tacem Ducha, Nie powtarzaj tego przed biaymi, jeli nie chcesz utraci wolnoci smutno odpar Tomek. Nie mia ju wtpliwoci, i jego mody przyjaciel naley do tajemniczego zwizku. Wielki Ojciec z Waszyngtonu obieca nam ziemi i wolno, ale inni biali ami wszelkie ukady. Musisz pozna moich czerwonych braci, a wtedy nie bdziesz le o nas sdzi. Ostatnie sowa Indianina szczeglnie ucieszyy Tomka. Czerwony Orze mg by bardzo pomocny w nawizaniu kontaktu z Indianami. Byo to przecie konieczne dla wypenienia misji zleconej przez Hagen-becka. - Czy Czerwony Orze moe mi uatwi zwiedzenie rezerwatu? - zapyta.

- Oczekiwaem tu kilka dni, aby to memu bratu zaproponowa - odpowiedzia mody Indianin. - Kilku starszych szczepu Apaczw i Nawajw pragnie pozna mego biaego brata. - W jaki sposb starsi twego plemienia mogli si o mnie dowiedzie? Zapewne rozmawiae z nimi na ten temat - dopytywa si Tomek. - Czerwony Orze jest zbyt mody, aby rozmawia z wojownikami nalecymi do rady starszych - wyjani Nawaj. - Kto inny poleci im zaprosi mego brata do naszych wigwamw. Tomek by zaskoczony. Kt to mg posiada prawo rozkazywania radzie starszych dwch najbardziej wojowniczych szczepw indiaskich? Czyby Allan naprawd wpad na trop zorganizowanych rewolucjonistw? Spod oka spojrza na czerwonoskrego towarzysza. Mody Indianin siedzia bez ruchu. Obydwie donie opar na kolanach podwinitych skrzyowanych ng. Wzrok jego zdawa si bdzi po szerokim, purpurowym stepie, lecz jakie nieokrelone uczucie ostrzegao Tomka, i jest pilnie obserwowany. Nie chcc duej pozostawa w niepewnoci zapyta: - Czy to Czarna Byskawica poleci zaprosi mnie do rezerwatu? - Ugh! Pozostawi on rwnie pewn wiadomo dla mego biaego brata. - C to za wiadomo? - Czerwony Orze nie wie, lecz mj brat dowie si wszystkiego od starszych plemienia. Po raz drugi instynkt ostrzeg Tomka, i czerwonoskry nie mwi prawdy. Wydao mu si, e mimo jasnych promieni soca na purpurowy step pad jaki grony cie, do zudzenia przypominajcy sylwetk Czarnej Byskawicy. Purpura szawi miaa czerwie krwi. Chocia panowa upa, dziwny chd przenikn biaego chopca. Drgn, jakby si zbudzi z jakiego drczcego snu. Dziwne przywidzenie pierzcho natychmiast. To tylko samotny, wysoki szczyt rzuca nieforemny cie na zalany soneczn jasnoci step, a krzewy purpurowej szawi, koysane lekkim podmuchem wiatru, sprawiay wraenie falujcego, czerwonego morza. Tomek ze zwyk sobie niefrasobliwoci szybko otrzsn si z

przykrego wraenia. Nie on przecie by sprawc niedoli Indian. Z caego serca yczy im odzyskania choby czci swej ziemi i wolnoci. Niech wic Taniec Ducha spdza sen z powiek jankesom, lecz Tomek i jego przyjaciele nie maj powodw do jakichkolwiek obaw. Za kilka tygodni wrc do Anglii, pozostawiajc wasnemu losowi kontynent amerykaski i jego mieszkacw. Tak rozmylajc umiechn si do siebie. Wydawao mu si, e zupenie niepotrzebnie zaprzta sobie gow przywidzeniami. Przecie jego osobiste sprawy ukaday si jak najpomylniej. Pozna interesujcych wojownikw indiaskich. Przy pomocy Czerwonego Ora zwerbuje grup Indian na wyjazd do Europy i wkrtce po rodeo powrci razem z nimi do ojca. - Kiedy wybierzemy si do rezerwatu? - zapyta. - Jutro bd czeka na mego brata przy kpie wysokich topoli nad strumykiem w pobliu ranczo - odpar Indianin. - W jakiej porze zastan tam mego brata? - pyta dalej Tomek. - Bd przy strumieniu w czasie rannego pojenia byda. To znaczy okoo szstej rano. Dobrze, przyjad na pewno!

W rezerwacie Mescalero Apaczw

Czerwony Orze dotrzyma sowa. Nastpnego dnia okoo smej rano obydwaj chopcy znajdowali si ju przy zabudowaniach agencji rezerwatu Mescalero Apaczw. Tutaj przed kilkoma dniami szeryf Allan prowadzi bezskuteczne poszukiwania zbiegego jeca. Tomek tak by ciekaw przyjrze si osawionym Apaczom i Nawajom, e niemal zupenie zapomnia o Czarnej Byskawicy. Czerwony Orze zaprowadzi Tomka do agenta zawiadujcego rezerwatem, poniewa bez jego zezwolenia nie wolno byo biaym ludziom wkracza na indiaskie tereny. By to akurat czas rozdzielania prowiantw. W myl umowy, rzd Stanw Zjednoczonych zobowizany by do udzielania Indianom mieszkajcym w rezerwatach zasikw w formie ywnoci oraz odziey. Trzeba zaznaczy, e zapasy przychodziy czsto nieregularnie bd w niedostatecznej iloci. Ponadto niektrzy nieuczciwi agenci dopuszczali si naduy, pozbawiajc Indian nalenych im przydziaw. Agent rzdowy zawiadujcy rezerwatem Mescalero Apaczw by tego dnia w nie lada kopocie. Transport ywnoci okaza si znw niedostateczny, a tymczasem Mescalero przymierali godem. Skalisty, nieurodzajny teren rezerwatu uniemoliwia im upraw ziemi bd hodowl byda na szersz skal. Agent osobicie rozdziela skromne zapasy, pilnie nadzorujc indiask stra, aby nie popeniaa naduy. Godni Indianie atwo zdobywali si e Czarnej na nieprzyjazne Mescalero Agent odruchy. miaa akurat Byo jakoby to tym racje niebezpieczniejsze, awanturniczemu cz sprzyja

Byskawicy.

wydziela

ywnociowe, gdy Tomek zwrci si do niego o zezwolenie na wejcie i zwiedzenie rezerwatu. Tak si szczliwie zoyo, e wtedy wanie w agencji pobiera swj przydzia jeden ze starszych plemienia. Dziki jego zgodzie, po wyjanieniach Czerwonego Ora, agent nie stwarza specjalnych trudnoci gociowi szeryfa Allana. Zaledwie Tomek wkroczy

na waciwy teren rezerwatu, zaraz przekona si, jak mao dotd wiedzia o zwyczajach i sposobie ycia Indian. Wielu bowiem Europejczykw wytworzyo sobie mylne pojcie O ubiorze i mieszkaniach krajowcw pnocnoamerykaskich. Za powszechnie noszony ubir Indian uwaao si dugie, nabijane paciorkami, zakrywajce cae nogi i brzuch sztylpy, koszul, mokasyny i najbardziej rzucajce si w oczy, wojenne nakrycie gowy, przybrane orlimi pirami. Tomek mniema rwnie, e Indianie mieszkaj wycznie w namiotach, ktre zwyko si nazywa wigwamami. Teraz, ujrzawszy pierwszy charakterystyczny stokowaty namiot indiaski, natychmiast zatrzyma wierzchowca, by przyjrze si barwnym rysunkom na jego pokryciu sporzdzonym z bizonich skr. Rysunki te odtwarzay pocig za wapiti 17. Nie wiedziaem, e wigwamy s tak piknie zdobione - odezwa si Tomek. - Wyobraaem je sobie jako zwyke namioty. Tymczasem widz teraz, e sporzdzenie wigwamu wymaga wielu umiejtnoci. Dlaczego mj biay brat nazywa tipi wigwamem? - zdziwi si Czerwony Orze i zaraz wyjani: Wielu biaych nie odrnia wigwamu od tipi. To, co wy nazywacie w swoim jzyku namiotem, my znamy pod nazw przyjt od Indian Dakota jako tipi. Czy wiesz, e z wynalezieniem tipi wie si ciekawa legenda? Jaka? Opowiedz! Pewien Indianin odpoczywa po owach w cieniu drzewa bawenianego. Wiatr strca na licie z gazi. Indianin podnis jeden i bawic si nim zwin go mimo woli w stoek. Przygldajc si teraz liciowi wpad na pomys zbudowania chatki o podobnym ksztacie. Tak oto powstay tipi. - Co w takim razie nazywacie wigwamem? - zapyta Tomek. - Wigwamy rni si od tipi ksztatem i materiaem uywanym do ich budowy. Wigwam nie jest tak atwy do przenoszenia z miejsca na miejsce jak tipi, z tego wic powodu tym ostatnim posuguj si przewanie szczepy wdrowne. Indianin wtedy buduje wigwam, gdy ma
17 Wapiti (Cervus elaphus canadensi) - jele szlachetny, ktrego kilka odmian yo dawniej w lasach strefy umiarkowanej w Ameryce Pnocnej. Pod wzgldem wielkoci wapiti zajmuje po osiu drugie miejsce wrd zwierzyny powej wiata. Obecnie najliczniej wystpuje w Kanadzie.

zamiar przebywa w jednym miejscu przez duszy czas. Wznosi go ze supw i modych drzewek. Utworzony w ten sposb szkielet, zalenie od moliwoci zdobycia odpowiedniego materiau w danej okolicy, pokrywa rnym poszyciem. Na dalekiej pnocy kryj wigwamy skrami karibu
18

na poudniu za limi palmowymi, kor bd matami sporzdzonymi z szuwarw albo te zapraw otrzyman z gliny zmieszanej z mchem; czasem obsypuje si je po prostu ziemi. Niech mj brat spojrzy tam, na prawo! Ten mody Indianin ma zamiar zaoy wasne ognisko domowe i ju rozpocz budow wigwamu. Tomek uwanie przyjrza si prymitywnej budowli, ktrej nazw bdnie przypisywa namiotowi tipi, tak charakterystycznemu dla wikszoci wdrownych Indian zamieszkujcych rozlege rwniny. Ruszyli dalej. Czerwony Orze zgodnie z obietnic chtnie udziela przyjacielowi wszelkich informacji. Tomek zorientowa si, e jego przewodnik musia ju otrzyma pewne szczepowe wtajemniczenie, poniewa nieobca mu bya nawet historia Indian. Roztropny i ciekaw wszystkiego biay chopiec skwapliwie skorzysta z okazji, by wzbogaci swe pobiene wiadomoci o pierwotnych mieszkacach Ameryki. Podczas rozmowy z Czerwonym Orem dowiedzia si wic, e przed przybyciem biaych Indianie mieszkali w osadach rozrzuconych we wszystkich czciach Ameryki Pnocnej i Poudniowej. Ich sposb ycia przystosowany by do charakteru kraju, w ktrym yli. Wszyscy Indianie naleeli wprawdzie do jednej rasy, znacznie jednak rnili si zwyczajami, jzykiem oraz stopniem cywilizacji. Niektrzy byli prymitywnymi owcami, inni rolnikami, podczas gdy w Meksyku, Ameryce rodkowej i Peru kwity wtedy gsto zaludnione miasta i pastwa z dobrze zorganizowanymi rzdami. W pastwach Majw, Inkw i Aztekw indiaska cywilizacja osigna najwyszy rozwj19.
18 Karibu (Rangifer tarandus caribu) - renifer amerykaski, podgatunek z rodziny jeleniowatych,
zamieszkuje tundry j lasy pnocnej czci Ameryki Pnocnej. Wapiti (Cervus elaphus canadensi) jele szlachetny, ktrego kilka odmian yo dawniej w lasach strefy umiarkowanej w Ameryce Pnocnej. Pod wzgldem wielkoci wapiti zajmuje po osiu drugie miejsce wrd zwierzyny powej wiata. Obecnie najliczniej wystpuje w Kanadzie. Karibu (Rangifer tarandus caribu) - renifer amerykaski, podgatunek z rodziny jeleniowatych, zamieszkuje tundry j lasy pnocnej czci Ameryki Pnocnej. 19 Pastwa te zostay cakowicie zniszczone przez Hiszpanw. W naszych czasach odkopano szereg doskonaych architektonicznie budowli z kamienia, olbrzymich piramid i duych miast.

Tak w Stanach Zjednoczonych, jak i w innych czciach kontynentu amerykaskiego, szczepy indiaskie byy zrnicowane20. Mwiy wieloma narzeczami. Czsto nawet czonkowie ssiednich plemion nie mogli si porozumie. Aby pokona wynikajce ktry std trudnoci, jest Indianie jako zapocztkowali jzyk znakw, oceniany obecnie

najdoskonalsza forma jzyka mimicznego ludzi. Dziki "mowie znakw" Indianie mogli przekazywa swe myli bez wzgldu na jzyk danego szczepu. Jzyk znakw uatwia nawet pocztkowo porozumiewanie si z biaymi ludmi, zanim wikszo Indian nauczya si mwi po angielsku. Czerwonoskre szczepy rniy si ponadto ubiorem, wyrobami rzemielniczymi, sposobem budowania chat i zwyczajami. Szczepy yjce w lasach mieszkay w osadach fortyfikowanych palisadami O zaostrzonych palach. Kada taka osada skadaa si z pewnej liczby chat-wigwamw o wygldzie odmiennym od tipi Indian z rwnin, a take od budowanych przez Irokezw dugich domw o spiczastych dachach, jak i zblionych ksztatem do naszych chat mieszka plemienia Objibwa. Poszczeglne szczepy miay inne ubrania. Niektrzy Indianie, jak na przykad kalifornijscy, nie nosili wcale bd prawie wcale odziey. Pueblosi sporzdzali odzienie z tkanin bawenianych, a Indianie zamieszkujcy wyyn i rwninn preri szyli swe ubrania z mikko wyprawionych skr, przyozdabiajc je frdzlami i paciorkami. Dla wikszoci Europejczykw obrazem Indianina jest mieszkaniec rwninnych prerii pomidzy Grami Skalistymi i rzek Missisipi. Ci bowiem Indianie ze wzgldu na sw liczebno i bohaterskie czyny wojenne najbardziej wryli si w pami biaych. Std te czsto mylne uoglnienia dotyczce wszystkich szczepw indiaskich. Arizon i Nowy Meksyk, gdzie przebywa Tomek, zamieszkiway trzy grupy Indian: osiady szczep Pueblosw oraz nomadzi Apacze 1 Nawajowie. Wszyscy oni obecnie yj w tych samych okolicach, gdzie po raz pierwszy zastali ich Hiszpanie podczas swych wypraw odkryw20 Etnologia dzieli Indian Stanw Zjednoczonych na siedem grup: wschodnich Indian lenych, poudniowo-wschodnich Indian lenych, pnocno-zachodniego wybrzea, kalifornijskich, poudniowo-zachodnich, zamieszkujcych pas wyyn i Indian yjcych na rwninach.

czych21. W przeciwiestwie do pokojowych Pueblosw, ktrzy uprawiajc rol zamieszkiwali w kamiennych osadach budowanych na wysoczyznach, Apacze i Nawajowie zdobywali poywienie polujc oraz zbierajc dzikie jagody. Ponadto te dwa wojownicze szczepy uzupeniay swe zaopatrzenie dokonujc najazdw na pokojowych, pracowitych ssiadw. Gdy Meksykanie zdobyli poudniow cz Ameryki Pnocnej, Apacze i Nawajowie rozpoczli zajad walk z kolonistami meksykaskimi, biorc na nich cenne upy. Nastpnie, po wchoniciu Arizony i Nowego Meksyku przez Stany Zjednoczone, obydwa szczepy wykopay topr wojenny przeciwko Amerykanom bezwzgldnie zagarniajcym najlepsze i najbogatsze tereny. Apacze i Nawajowie ze szczegln determinacj opierali si usuniciu do rezerwatw. Walczyli o sw wolno z niezwykym mstwem. Zdarzao si, e kilku Apaczw potrafio terroryzowa cae osiedla kolonistw. Nie naley si dziwi bezwzgldnej walce czerwonoskrych, albowiem wszelkie ograniczenie swobodnej wdrwki po stepach oznaczao dla nich koniec dotychczasowego trybu ycia, do ktrego przywykli przecie od wielu wiekw. Zamknicie w rezerwatach sprowadzao na Apaczw i Nawajw gd i nieprawdopodobn ndz, tote co pewien czas wybuchay wrd nich zamieszki, powstania i rokosze. Tomek zwiedzajc rezerwat zorientowa si w ich opakanym pooeniu. Apacze, tak jak dawniej, mieszkali przewanie w kopulastych chatach, a Nawajowie posiadali do zblione wygldem domki, zwane przez nich hoganami. Budowla taka powstawaa przez uoenie w szeciokt cian z poziomo lecych bali, ktre w grze przykrywano dorodkowo klocami, pozostawiajc may otwr do ujcia dymu z ogniska. Tak sporzdzone krokwie przykrywano poszyciem i grub warstw adoby 22, to jest suszonej w socu cegy. Niektrzy Nawajowie ograniczali swe letnie mieszkanie do jednej prostej, osaniajcej od wiatru ciany poszytej
21 Najbardziej znane plemiona Wielkich Rwnin to: Assiniboine, Black-foot (Czarne Stopy), Crow (Kruki), Cheyenne (Szejenowie), Gros Venire lub Atsena, Dakoto-wie-Teton, Yankton i Santee, Kiowa-Apache (KiowaApacze), Comanche (Komacze). Plemiona, ktre mieszkay w osadach: Ankara, Hidatsa, Mandan, Omaha. Osage (Osagowie), Ponca, Pawnee (Paunisi), Oto, Iowa, Kansas, Missouri, Wichita. 22 Adoba - rodzaj cegy, uywanej przy budowie indiaskich domkw.

trawami lub ustawionej z cegy. Tylko nieliczni, nalecy do starszyzny plemienia, posiadali oryginalne tipi, pokryte, jak w dawnych czasach, doskonale wyprawionymi skrami bizonw. ywy inwentarz mieszkacw rezerwatu by bardzo ubogi. Troch byda rogatego i owiec paso si na skpo rosncej trawie. Lepiej natomiast prezentowa si may tabun mustangw. Konie, jak wyjani; Czerwony Orze, stanowiy chlub plemienia. Od razu byo wida, e dawni wojownicy najbardziej troszczyli si o swe rumaki. Kiedy Tomek napatrzy si do woli na chatynki, a take na mczyzn wylegujcych si bezczynnie w cieniu i kobiety wykonujce ca prac wok gospodarstwa, Czerwony Orze wprowadzi go do najokazalszego w rezerwacie tipi. Tomek od razu si domyli, e to namiot Wodza. By znacznie obszerniejszy od innych, a na jego szczycie powiewaa flaga Stanw Zjednoczonych. Porodku tipi pono mae ognisko okolone kamieniami. W zawieszonym nad nim kocioku gotowao si misiwo. Pod szczytem namiotu unosiy si szare oboczki dymu i pary. Na drewnianych kozach uoone byy nieliczne gliniane naczynia, bro palna, torby z nabojami, uki obok koczanw z pierzastymi strzaami, skrzane, okrge tarcze i tomahawki. Nie brako tam rwnie ostro zakoczonych dzid rnej dugoci, uprzy koskiej i wielu innych przedmiotw. Na rozoonych na ziemi skrach bizonw i jeleni oraz barwnych kocach siedzieli starsi plemienia. Opodal sta trjng, na ktrym wisiao zawinitko ze witymi przedmiotami
23

i fajk, bogato zdobiony orlimi

pirami wojenny strj gowy oraz wizki ludzkich skalpw. Obok trjnoga dostrzeg Tomek naczelnego wodza Dugie Oczy, zwanego tak ze wzgldu na posiadan przez niego lornet.
23 Zawinitko ze witymi przedmiotami (amuletami) - z ang. sacred bundle - wite zawinitko, czsto zwane niewaciwie przez biaych medicine bag lub medicine bundle - woreczek z lekami. Niewaciwe nazwy byy skutkiem mylnego interpretowania pewnych czynnoci szamana, ktry badajc chorego, miedzy innymi dotyka jego ciaa swoim zawinitkiem ze witymi przedmiotami. Wbrew mniemaniu biaych, ktrzy sdzili, e szaman traktuje zawinitko jako lek, by to tylko obrzd magiczny: znajdujce si w zawinitku talizmany, uwaane za wite, miay odgania ze moce i odczynia uroki. Analogiczne znaczenie miao okadzanie chorego dymem ze witej fajki, zwanej take mylnie medicine pipe - lecznicz fajk. Do leczenia chorych szamani, tak jak wspczeni lekarze, stosowali skuteczne lekarstwa sporzdzane z rolin i mineraw. W zawinitkach Indianie przechowywali przedmioty uwaane przez nich za wite, magiczne, wskazane im przez duchy w czasie snu lub wizji. Zawinitka mogy stanowi wasno plemienia lub indywidualn, i wtedy skadano je w grobie razem ze zmarym wacicielem bd przechodziy z ojca na syna.

Na widok ludzkich skalpw Tomka ogarn niepokj, lecz w tej chwili wdz Dugie Oczy powsta i z powag wycign ku niemu praw do. Nastpnie Tomek przywita si z pozostaymi Indianami. Byli to: Stary Bizon, Zamany Tomahawk i Chytry Lis. Siedzieli pkolem zwrceni twarzami ku wejciu do tipi, po prawej stronie wodza. Dugie Oczy poprosi Tomka, aby zaj miejsce przy nim z lewej strony, chcc tym podkreli, i jest mile widzianym gociem. Obok Tomka przysiad skromnie Czerwony Orze. Tomek widzc to zdziwi si, pamita bowiem sowa modego przyjaciela, twierdzcego przedtem, i jest jeszcze za mody do rozmw ze starszymi plemienia. Po duszej chwili milczenia wdz Dugie Oczy odezwa si: - Starsi naszego plemienia pragn zawrze przyja z modym biaym bratem, ktry w cigu jednego dnia dokona dwch bohaterskich czynw. Niewielu wojownikw potrafioby si na to zdoby. Tomek odpowiedzia: - Nie wiem, o jakich to czynach mwi wdz Dugie Oczy. - Mj biay brat posiada skromno wojownika, ktry przywyk do niezwykych czynw. Wielka to zaleta - odpar powanie Dugie Oczy. Coraz mniej spotyka si ludzi odwanych i szlachetnych zarazem. Przypomn wic czyny mego biaego brata. Po pierwsze, brat mj zosta wyzwany przez Czerwonego Orla do walki na mier i ycie. Biay brat podj wyzwanie, nie wykorzysta swojej broni, chocia mia do tego prawo, i goymi rkoma pokona przeciwnika. Przynosi mu to wikszy zaszczyt, ni gdyby zabi wroga. Po drugie, brat mj dopomg wielkiemu wodzowi i wojownikowi w ucieczce z niewoli, oznaczajcej dla niego niesawn mier. Wielki Ojciec z Waszyngtonu odznacza swoich onierzy za bohaterskie czyny wieccymi krkami, nazywanymi przez biaych orderami. Indianie natomiast maj inny zwyczaj wyrniania zasuonych wojownikw. U nas dowodem zasug jest strj noszony na gowie. Za kady niezwyky czyn rada starszych ma prawo przyzna coup, czyli tak zwane w jzyku biaych odznaczenie, w postaci orlego pira. Orze jest najwikszym z wszystkich ptakw i wykazuje niezwyk si podczas walki, dlatego te chrzkn zaenowany pochwa starego wodza i

jego pikne pira s dla Indian tym, czym ordery dla biaych ludzi. Mj biay brat zasuy na zaszczytne wyrnienie. Za zabicie i oskalpowanie wroga otrzymaby jedno coup, lecz za pokonanie przeciwnika go rk oraz za wykazanie odwagi i szlachetnoci przysuguj mu dwa coup. Czy rada starszych plemienia zatwierdza mj wniosek? Indianie kolejno wyraali zgod, chwalc jednoczenie waleczno modego biaego brata. Tylko Czerwony Orze nie zabra gosu, poniewa wystpowa jako wiadek obecny przy dokonaniu przez Tomka niezwykego czynu. Gdy wojownicy wypowiedzieli swoje zdanie, wdz Dugie Oczy cign dalej: Rada starszych plemienia przyznaa memu bratu dwa pira. Pozosta drugi wielki czyn. Za skuteczn i bezinteresown pomoc udzielon tak wielkiemu i zasuonemu wodzowi jak Czarna Byskawica proponuj przyzna memu biaemu bratu dalsze trzy pira, Niech teraz moi czerwoni bracia powiedz, co o tym myl. Wojownicy znw jednogonie przyznali Tomkowi prawo do noszenia dalszych trzech orlich pir, po czym wdz Dugie Oczy oznajmi, i posiadanie piciu coup stawia Tomka w rzdzie zasuonych wojownikw. Teraz nastpi uroczysty obrzd wypalenia fajki pokoju i przyjani. Palenie fajki dla Indian byo przewanie ceremoni religijn, dokonywan tylko przy uroczystych okazjach. Indianie palili j, aby przebaga niszczycielskie siy przyrody bd uchroni si przed nieprzyjacielem, lub te w celu zjednania sobie si nadnaturalnych, w ktre wierzyli, dla wszystkich wanych poczyna. Najbardziej znane byy tak zwane "medicine pipes", palono je dla odegnania choroby, a take noszono podczas wojny w celu zapewnienia sobie powodzenia. Inne fajki lub ich cybuchy, wedug wierze Indian, posiaday wit moc. Zwano je "kalumetami". Kalumety palono podczas zawierania traktatw pokojowych i std powstaa nazwa "fajka pokoju". Przybycie posa z kalumetem w czasie dziaa wojennych oznaczao ch zawieszenia broni, a sam kalumet stanowi dla niego glejt zapewniajcy nietykalno poselsk. Palenie kalumetw odgrywao rwnie wan rol

podczas uroczystoci adopcyjnych, czyli przy przyjmowaniu obcego do wasnego plemienia. Tomek doskonale si orientowa w wadze ceremonii palenia fajki pokoju. Sama ju taka propozycja uczyniona modemu chopcu miaa niezwyke znaczenie, wic z najwiksz uwag i przejciem obserwowa wszystkie czynnoci wykonywane przez wodza. Tymczasem Dugie Oczy zdj z trjnoga dugi, ozdobiony frdzlami worek. Wydoby z niego kalumet; z tego samego woreczka wyj garstk kinnikinnick, to jest mieszanki ze startych lici tytoniu i drobinek kory czerwonej wierzby, przesyconych tuszczem zwierzcym uatwiajcym proces spalania. Napeni ni fajk, ubi dokadnie i zapali wgielkiem wyjtym z ogniska. Dugie Oczy pierwszy rozpocz ceremonia palenia fajki pokoju. Woy koniec fajki do ust, wcign dym, po czym wydmuchn go w gr, kierujc cybuch ku niebu na znak modlitwy do dobrych duchw i przodkw. Potem wydmuchiwa dym kolejno zwracajc cybuch ku ziemi i czterem stronom wiata - do czterech wiatrw. Dokonawszy tego poda fajk Indianinowi siedzcemu z prawej strony, ktry dopeni takiego samego ceremoniau. Potem podawano fajk nastpnemu ssiadowi, a dosza do ostatniego wojownika siedzcego po prawej stronie wodza. Wtedy znw powdrowaa t sam drog do Dugich Oczu i ten dopiero poda j Tomkowi. Biay bohater z namaszczeniem naladowa Indian. Spoci si niezmiernie powstrzymujc krztuszenie spowodowane ostrym dymem. Z ulg poda fajk Czerwonemu Orowi. Chocia modzi Indianie nie palili tytoniu, aby nie stpia powonienia, Czerwony Orze tym razem nie opuci kolejki, po czym przekaza z powrotem fajk Tomkowi, ktry zwrci j wodzowi. Pniej Tomek dowiedzia si, e podczas tego uroczystego ceremoniau fajka nigdy nie moga by bezporednio podana uczestnikowi siedzcemu po drugiej stronie otworu tipi, poniewa Indianie w ten sposb naladowali wyimaginowan przez siebie drog soca, a poza tym wierzyli, i fajka mijajc otwr drzwi mogaby spowodowa "ulotnienie si" dopiero co zaprzysiganej przyjani. - Wypalilimy fajk pokoju wedug dawnego indiaskiego zwyczaju,

Jeste teraz naszym bratem. Nasze tipi i wigwamy stoj dla ciebie otworem, moesz mieszka z nami, jeeli tylko tego zapragniesz. Wszystko, co posiadamy, naley tak do ciebie, jak do nas - owiadczy wdz Dugie Oczy, Bez jakiegokolwiek polecenia 'dwie mode Indianki postawiy przed mczyznami mis z dymicym gotowanym misem, miseczki ze szpikiem kostnym uchodzcym za specjalny przysmak oraz na talerzu wskie paski suszonego misa. Jedzono w milczeniu posugujc si ykami zrobionymi z bydlcych rogw. Tomek bez trudu dostosowa si do powcigliwego sposobu jedzenia Indian. Gdy ukoczono posiek, Indianki poday mae gliniane fajeczki i tyto. Tomek znw si krztusi, lecz tym razem palenie przychodzio mu ju atwiej. Rozpoczto rozmowy. Kady Indianin opowiada jak interesujc przygod z polowania lub wojny. Tomek, nie chcc okaza si gorszym, barwnie opisa owy na dzikie zwierzta, podkrelajc przede wszystkim odwag swych przyjaci. Zjednao mu to uznanie Indian, ktrzy nie lubili przechwalania si modziey. Kiedy gocie wodza zaczli dyskretnie wysuwa si z namiotu, Tomek skorzysta z okazji i zapyta: - Powiedz mi, wodzu, czy naprawd przysuguje mi teraz prawo noszenia piciu orlich pir? - Tak, poniewa rada starszych plemienia przyznaa biaemu bratu tyle coup - potwierdzi Dugie Oczy. - Wedug dawnych zwyczajw, odznaczony wojownik sam powinien upolowa ora w celu zdobycia pir, lecz jeli mj brat sobie yczy, to mamy w rezerwacie myliwego trudnicego si hodowl tych ptakw. On da memu bratu pi pir. - Wolabym sam zastrzeli ora, nie wiem jednak, czy potrafi go odszuka - odpar Tomek. - Kula uszkodziaby pira, a poza tym ptak postrzelony w powietrzu moe spa w niedostpne miejsce. Ory yj w grach. Jeeli mj brat pragnie sam zdoby pira, to Czerwony Orze bdzie jego przewodnikiem i nauczy go naszych sposobw chwytania ptakw.

- Czy Czerwony Orze zgadza si? - zawoa Tomek. - Tak, moemy si uda na polowanie, kiedy tylko mj brat zechce - zapewni mody Nawaj. - Wobec tego za trzy dni wyruszamy na ma wypraw zdecydowa Tomek. - Teraz musz wraca na ranczo, aby nie niepokoi mego opiekuna dusz nieobecnoci. - Mj biay brat najlepiej wie, co powinien uczyni - wtrci Dugie Oczy. - Gdzie zostawilicie swoje mustangi? - Wpucilimy je do korralu - pospiesznie odpar Czerwony Orze. - Niech czerwony brat przyprowadzi je tutaj - poleci Dugie Oczy. Czerwony Orze szybko wysun si z tipi, a tymczasem wdz pooy sw praw do na lewym ramieniu Tomka i rzek przyciszonym gosem: - Mj biay brat dokona niezwykego czynu. Wielu czerwonoskrych wojownikw stao si przez to jego brami. Najwikszym twoim przyjacielem jest wielki wdz Indian rnych szczepw, Czarna Byskawica. Mam biaemu bratu przekaza od niego kilka sw. Tomek, napiciu mocno na zaintrygowany wodza Dugie niecodziennoci Oczy, ktry sytuacji, cign w spoglda dalej

przyciszonym gosem: Gdyby mj brat potrzebowa kiedykolwiek pomocy przyjaci, niech si uda na Gr Znakw i nada sygna. Wtedy przybdzie tam kto, na kogo mody biay brat moe liczy w kadej okolicznoci. - Dziwnie brzmi twoje sowa, wielki wodzu - szepn wzruszony Tomek. - Nie wiem, gdzie si znajduje Gra Znakw ani jak si nadaje sygnay. Nie wiem rwnie, kto by tam mg przyby na moje wezwanie. Mog mego brata zapewni, e na takie wezwanie przybdzie przyjaciel, a zarazem potny sojusznik. Gr Znakw oraz sposb nadawania sygnaw wskae biaemu bratu Czerwony Orze. Otrzyma on ode mnie odpowiednie polecenie. Gdy bdziesz chcia wezwa pomocy, odszukaj tylko Czerwonego Ora. Biali maj zazwyczaj dugie jzyki, niech wiec mj brat zachowa te sowa tylko dla siebie. Ugh! W tej chwili podprowadzono konie. Dugie Oczy wyszed z Tomkiem

przed namiot. Kiedy chopiec dosiad wierzchowca, wdz nachyli si ku niemu i szepn znaczco: - Niech biay brat dobrze pamita moje sowa i dochowa tajemnicy. Nikt nie powinien zna treci naszej rozmowy. - Wdz Dugie Oczy moe na mnie liczy - zapewni Tomek.

Polowanie na ory

Granica midzy Stanami Zjednoczonymi i Meksykiem przebiega na poudniowym wschodzie wzdu kaprynej Rio Grand, ktra wypywa z Gr Skalistych, a uchodzi do Zatoki Meksykaskiej. Rio Grand olbrzymim, naturalnym ukiem oddziela Meksyk od Teksasu lecego w Stanach Zjednoczonych. Poczwszy od miasteczka El Paso w kierunku na zachd obydwa pastwa dzieli ju tylko granica linearna. W poudniowo-zachodniej czci Nowego Meksyku linia graniczna dwukrotnie zaamuje si pod ktem prostym. Tutaj wanie rozciga si paskowy Sierra Mdre, obramowany na wschodzie przeomem Rio Grand, na pnocnym zachodzie wyyn Kolorado, a na zachodzie grami Peloncillo i pasmem Guadelupi zbiegajcym si z meksykaskimi grami Sierra Mdre. Ranczo szeryfa Allana znajdowao si w poudniowej czci paskowyu Sierra Mdre, w pobliu granicy meksykaskiej, tote Tomek i Czerwony Orze postanowili zapolowa na ory w grach Guadelupi. Tomek pragn wybra si na t kilkudniow wypraw jedynie w towarzystwie czerwonoskrego przyjaciela. Wiedzia z dowiadczenia, e takie wyprawy uatwiaj zblienie i pogbiaj wizy przyjani, na czym mu szczeglnie w tym wypadku zaleao. Z tego tez powodu uczyni wszystko, co byo w jego mocy, aby zniechci bosmana Nowickiego do udziau w owach. Nie byo to atwe. Wprawdzie olbrzymi marynarz nie lubi grskich wycieczek i twierdzi, e czowiek zbyt si przemcza "wytrzsajc brzuszysko po skaach", lecz gdy chodzio o przeycie przygody lub ujrzenie czego nowego, gotw by do znacznych ustpstw. Tym razem szeryf bezwiednie przyszed Tomkowi z pomoc. Mianowicie zaproponowa bosmanowi urzdzenie zasadzki na jaguara niepokojcego bydo pasce si na stepie. Bosman majc do wyboru owy na "ptaszki", jak nazywa ory, i polowanie na drapienego czworonoga, wybra oczywicie to ostatnie. W skrytoci ducha by nawet zadowolony, i Tomek - niezawodny strzelec - nie wemie udziau w polowaniu na jaguara. Szeryf bowiem, jak

sam

zapewnia,

nie

mg

si

poszczyci

celnoci

strzau,

palma

zwycistwa przypadaby w takim razie tylko jemu. Nie zdawa sobie sprawy, i wikszo gatunkw orw odznacza si niezwyk wielkoci, si, a take drapienoci i odwaa si atakowa ludzi. Tomek za, zadowolony z takiego obrotu sprawy, nie kwapi si jako do wtajemniczania druha w niebezpieczestwa tego polowania. Czujc jednak potrzeb wygadania si, gdy tylko Sally poprosia go o pewne wyjanienia, zabysn przed ni swymi wiadomociami z przyrody, wykutymi w szkole na pami, a utrwalonymi lektur o wiecie. Z jego relacji Sally dowiedziaa si, i rzd ptakw drapienych dziennych dzieli si na dwa podrzdy: spy Nowego wiata i drapieniki waciwe. Z dalszych wyjanie wynikao, e do tych ostatnich zalicza si okoo rodzina trzystu pidziesiciu obejmuje w gatunkw, sze zgrupowanych S to w czterech ory, rodzinach: wojadw, spw, sokow i rybooww. Najliczniejsza z nich, sokow, Ory yj podrodzin. orospy, Na myszoowy, jastrzbie, karakary i sokoy waciwe. rnych czciach wiata. kontynencie amerykaskim spotyka sieje poczwszy od dalekiej pnocy a po Paragwaj. Wygld tych duych, czsto bardzo duych ptakw jest charakterystyczny. Maj cakowicie upierzon gow, wysoki zakrzywiony dzib, niezbyt dugi ogon oraz due, mocne, ostre i silnie zgite w d szpony. Bardzo zrnicowanym rodzajem s omignaty, zwane te orami morskimi. Dugo ich dochodzi do dziewidziesiciu piciu centymetrw przy rozpitoci skrzyde do dwch i p metra. Upierzenie maj brunatne lub brudnoszare. Poza Europ rodzaj zwany omignatem bielikiem gniedzi si w caej Syberii i Japonii; w Ameryce Pnocnej zastpuje go omignat biaogowy, a w Afryce omignaty - krzykliwy i akrobata. Gwnym przedstawicielem orw waciwych jest orze przedni, najwikszy po bieliku europejski ptak drapieny. Odmian jego do rzadko ju spotykan w Europie i Afryce, jest orze zocisty, ozdoba wszystkich skrzydlatych mieszkacw Ameryki. Jego ulubionym miejscem

pobytu s wysokie gry, gdzie gniedzi si w niedostpnych cianach skalnych. Kada para ma jakby swj obszar oww i, jeli tylko wystarcza jej poywienia, nie opuszcza skalnego gniazda nawet zim, Ten wspaniay ptak o upierzeniu barwy rdzawo czerwonawej jest najniebezpieczniejszym wrogiem wszelkiej zwierzyny. Na te wanie ory zociste mia zapolowa Tomek. Bardziej jednak ni ory zaciekawi Sally mody Indianin, z ktrym Tomek wybiera si na wypraw. W oznaczonym na wycieczk dniu obydwaj modzi przyjaciele wczesnym rankiem opucili ranczo. Oprcz wierzchowcw, silnych mustangw, Tomek zabra luzaka objuczonego sprztem obozowym i zapasami ywnoci. Pustynnym stepem porosym kaktusami i krzewami meskitowymi posuwali si na poudniowy zachd ku wyranie pitrzcemu
24

si

acuchowi gr. Ju okoo poudnia wjechali w kanion rozcinajcy gboko pasmo grskie. Na stromych stokach rosy lasy jukowe 25. Oryginalne, lecz brzydkie zielone drzewka przypominay Tomkowi mioty zatknite trzonem w ziemi. Czerwony Orze z zadart w gr gow wypatrywa orw i bez wahania zagbia si w dzikie odnogi kanionu otoczonego strzelistymi skaami. Przed wieczorem wspili si na nieco agodniejszy stok grski, by na maej polanie, poronitej drzewami jukowymi i kaktusami, rozoy si na noc obozem. Mustangi ze sptanymi przednimi nogami pucili na polan, po czym rozbili namiot i rozpalili ognisko. Przygotowanie posiku nie zajo im wiele czasu. Jedli w milczeniu, zmczeni po caodziennej jedzie, Tomek niezmiernie by ciekaw indiaskich sposobw polowania na ory. Mia nadziej, e jego towarzysz opowie mu po kolacji, w jaki sposb ma zamiar urzdzi na nie zasadzk. Nawaj nie by jednak skonny do
24 Krzew meskitowy (ang. mesquite) - rolina strczkowa rosnca w poudnio-wo-zachodnich stanach w Ameryce Pnocnej i w Ameryce Poudniowej, uywana na pasz bydlc. 25 Juka (Yucca) - bylina z rodziny liliowatych, wystpuje w okoo 30 gatunkach w poudniowej czci Ameryki Pnocnej, w Ameryce rodkowej i Poudniowej. Gatunek Yucca gloriosa ma pokrj drzew, licie mieczowate, skrzaste, do l m drugie.

wynurze. Zaledwie uprztnli naczynia, owin si w gruby koc i uoy do snu przy ognisku. Tomek przepada za wieczornymi obozowymi gawdami, tote niezadowolony z maomwnoci Indianina odezwa si: Nawaj. Moe bymy omwili plan oww? Jeszcze nie jest zbyt pno, Nie mona teraz mwi o chwytaniu orw - pgosem odpar Niedaleko std jest ich gniazdo. Gdyby przypadkiem zdymy wypocz do witu.

podsuchay nasz rozmow, nie udaoby si nam zbliy do nich. Niech mj brat dobrze wypocznie. Jutro czeka nas bardzo pracowity dzie. Otrzymawszy tak odpraw, Tomek wsun si do namiotu. O ile przyjemniejszymi towarzyszami wdrwek wydali mu si teraz afrykascy Murzyni. Mogli ca noc spdzi na rozmowach, chocia byli nie mniej przesdni od Indian. Markotny uoy si na kocu, lecz nie mg zasn. Zacz si zastanawia, czy nie lepiej byo wyruszy z bosmanem i szeryfem na polowanie na jaguara. Naraz przypomnia sobie o waciwym celu wyprawy. Przyznanie mu prawa do noszenia piciu orlich pir byo nie lada wyrnieniem. Nawet Czerwony Orze do tej pory zdoby tylko trzy pira. Poza tym czekaa go jeszcze uroczysta ceremonia sporzdzania zaszczytnego stroju gowy, dla ktrego zdobycia niemal kady Indianin gotw by ryzykowa ycie. W lepszym ju nastroju zacz rozmyla o owach na ory, a w kocu zasn. Zaledwie soce pierwszymi promieniami musno skalne szczyty, chopcy zerwali si z posa. Czerwony Orze co chwila spoglda w bezchmurne niebo, czy przypadkiem nie ujrzy w grze szybujcego krla ptakw. Koczyli wanie zwijanie obozu, gdy naraz Indianin zamar w bezruchu z zadart do gry gow. Zaintrygowany Tomek natychmiast rwnie spojrza w gr. Pomidzy skalnymi cianami, na jasnym tle nieba wyranie rysowa si wolno szybujcy w przestworzach ciemny kontur. Przez chwil Tomek ulega zudzeniu wzrokowemu. Przemkno mu przez myl, e to bracia Wilbur i Orville Wright, ktrzy w roku 1903 w

Pnocnej Karolinie dokonali pierwszego udanego lotu na aeroplanie zaopatrzonym w silnik, ponownie dokonuj prby. Niebawem na tle nieba pojawia si druga sylwetka wolno pyncego ptaka. Zdawao si, e szeroko rozpite skrzyda nie wykonuj adnego ruchu. Chwilami ptaki zawisay w powietrzu, jakby wypatryway zdobyczy w zaomach ska, potem znw wzbijay si wolno i majestatycznie. - Ory oblatuj swj teren oww - z nabon czci szepn Indianin. - Robi to kadego ranka. Nic nie ujdzie ich bystremu wzrokowi... Nastrj przesdnego Indianina udzieli si Tomkowi. Szybujce w grze olbrzymy naprawd budziy podziw i lk. Przecie pikno, sia, a take wspaniay wygld ora w locie skoniy wielu wadcw wojowniczych ludw do obrania go za godo pastwowe. Tomek pomyla o kraju ojczystym, potem przypomnia sobie, i orze zocisty znajduje si rwnie w godle Stanw Zjednoczonych. Bystrookie, czujne ory musiay zapewne dostrzec chopcw obozujcych na polanie i ich konie, gdy naraz zwinwszy skrzyda zniyy si lotem nurkowym ku ziemi. Po chwili zataczay szerokie koa nad polan, lecz niebawem znw poszyboway wolno ku poudniowi, - Wypatrzyy nas, teraz bd bardzo ostrone - szepn Czerwony Orze. Tomek otrzsn si ju z nastroju wywoanego zachowaniem Indianina. Spojrza na niego roziskrzonymi oczami i rzek: Ory s tylko arocznymi, niebezpiecznymi ptakami. Nie rozumiej mowy ludzkiej i nie posiadaj nadprzyrodzonej siy. Dlatego orze, chocia z powodzeniem atakuje nie tylko ptaki, lecz nawet sarny i wilki, nie odway si napa na nasze obozowisko. Poza tym on tylko w locie oraz gdy siedzi wyglda majestatycznie. W chodzeniu po ziemi jest tak nieudolny, e pobudza do miechu. Czsto stawiano ora, tak niebezpiecznego drapiec, za wzr siy i szlachetnoci, pitnujc ze wszech miar poytecznego spa jako wcielenie wstrtnej arocznoci. Tymczasem orze lubi krew, ywi si schwytan zdobycz, a ponadto poera padlin. Sp natomiast nie zabija, lecz z zasady pochania padlin, przez co staje si poyteczny dla czowieka. Ale powiedz teraz, w jaki sposb urzdzimy

zasadzk na ory? Zaczyna mi si podoba to polowanie. - Niech mj brat tak nie mwi - niechtnie odpar Nawaj. - Ory wypatrzyy nas i kto wie, co z tego wyniknie. To, e zdobd moich pi pir przyznanych mi przez rad starszych waszego plemienia - rozemia si biay chopiec. - Moesz mi wierzy, e miaem ogromn ochot wygarn do tych orw ze sztucera. - Wy, biali, nie rozumiecie wielu rzeczy - w zamyleniu powiedzia Indianin. - Powrmy do naszych oww. Konie zostawimy tutaj, a sami bdziemy musieli pi si na strome skay. - Czy nie obawiasz si, e po powrocie moemy koni nie zasta? zaniepokoi si Tomek. - Ze sptanymi nogami nie oddal si zbytnio, a poza tym dopki maj do paszy, nie bd uciekay. Zapakowali sprzt obozowy w dwa toboki, ktre zarzucili na plecy. Indianin ponadto nis duy pk wieo nacitych gazi jukowych. Tak objuczeni ruszyli na bezdroene skay. Czerwony Orze dobrze si orientowa w terenie. Z atwoci odnajdywa dostpniejsze podejcia pod gr i tylko w kilku miejscach musieli si mozolnie wspina po olbrzymich gazach. Poza nimi pozostaway krte kaniony i zagubione wrd ska dolinki, wygldajce jak oazy zieleni pord rozlegych rumowisk. Gdzie tylko jednak warstwa gleby pokrywaa stoki gr, tam bujnie krzewiy si miotlaste juki i kaktusy. Modzi owcy, obarczeni tobokami, zatrzymywali si co pewien czas na odpoczynek. Czujny wzrok Indianina bdzi wwczas po zaomach i rozpadlinach skalnych, Tomek za rozkoszowa si malowniczymi widokami dzikiej okolicy. Mino kilka godzin, zanim dotarli na obszerny taras skalny w jednym z zaomw ciany jakiego wyniosego szczytu. Wok wznosiy si nieco nisze skalne baszty pocite wskimi rozpadlinami lub zawieszone nad przepaciami. Dopiero teraz mg Tomek stwierdzi, i jego przewodnik wybra najkrtsz, lecz nie najwygodniejsz drog. Od strony poudniowej wejcie byo znacznie agodniejsze, a wysokogrska rolinno koczya si

dopiero u podna platformy, na ktrej si zatrzymali. Czerwony Orze, jakby odgadujc myli Tomka, rzek spokojnie: - Mj brat zastanawia si zapewne, dlaczego wybraem trudniejsz drog. Kanion, ktrym przybylimy tutaj, jest przecity nie opodal rwcym gbokim strumieniem. Mielibymy duo trudnoci z przeprawieniem si na drug stron. - Ach, tak! Czy tutaj urzdzimy puapk na ory? - Jestemy na miejscu - lakonicznie oznajmi Czerwony Orze. Wobec tego moemy rozoy obz - ucieszy si Tomek zmczony wchodzeniem pod gr. Obz rozoymy za zaomem gry - wyjani Indianin. - Tutaj natomiast przygotujemy puapk. Po krtkim odpoczynku wspili si na wyej pooon szerok trawiast pk. Na niej rozpili namiot i rozpalili mae ognisko, wykorzystujc gazie juki na opa. Wygodniay Tomek paaszowa posiek z ogromnym apetytem, za to jego towarzysz jad bardzo wstrzemiliwie. Maomwno Indianina niecierpliwia biaego chopca. Nie rozumia, dlaczego czerwonoskry zachowuje si podczas polowania, jakby odprawia jaki specjalny ceremonia, lecz z wrodzonej delikatnoci powstrzymywa si od zadawania pyta. Jeszcze przed wieczorem zeszli znowu na taras i wedug wskazwek Indianina wykopali do gboki d. W nim to wanie mieli si nazajutrz zaczai na ory. Starannie zamaskowali puapk, przykrywajc j gaziami, ziemi i traw. Wszelkie lady kopania dokadnie usunli. Dokonawszy tego, powrcili do obozu. Tomek zniechcony uporczywym milczeniem Indianina postanowi wczenie uda si na spoczynek. Jakie byo wic jego zdziwienie, gdy Czerwony Orze owiadczy, i tej nocy nie powinni si ka do snu. - A co bdziemy robili? - zagadn Tomek. Musimy przebaga duchy ptakw, ktre mamy zabi - krtko odpowiedzia Indianin. Tomek natychmiast zapomnia o zmczeniu, opuci go sen. Wiedzia, jak niechtnie Indianie zdradzaj przed biaymi swe ceremoniay i

obrzdy. Oto mia niezwyk okazj poznania jednej z ich tajemnic. Gdy noc zapada, Indianin usiad przy tlcym si ognisku. Tomek zaj miejsce naprzeciw niego. Czerwonoskry wydoby ze swego zawinitka woreczek napeniony suszon traw. Co pewien czas posypywa ni arzce si wgle. Nad ogniskiem zaczy si unosi szarawe oboczki aromatycznego dymu, przypominajcego zapachem kadzido. Indianin pochyla si nad ogniskiem, aby sodkawy dym spywa po caym jego ciele. Wkrtce Tomek poczu lekki zawrt gowy. Jak przez sen przenikay do jego wiadomoci sowa pieni Indianina. "Wielki Manitu! Zaostrz mj wzrok wypatrujcy wszechwiedzcego ora. Wspom si do i stop, by zaday byskawiczny miertelny cios. Niech wity dym spalanej trawy oczyci me ciao z ludzkiego zapachu, ostrzegajcego kade zwierz o zblianiu si myliwego... O, wspaniay, wszechwiedzcy, mdry orle! Przebacz mi, e musz ci zabi. Potrzebuj twoich pir dla mnego wojownika. Duch twj bdzie si radowa, odnajdujc swoje pira na gowie szlachetnego przyjaciela, posiadajcego odwag grizzly i przebiego wa. Jego to wanie bd twe pira wyrniay wrd wojownikw..." Indianin nuci bez przerwy przez ca noc. To baga Wielkiego Ducha Manitu o pomoc, to znw zwraca si z prob do ora, by wybaczy mu miertelny cios, ktrym pozbawi go ycia. Tomek dugo wsuchiwa si w monotonn pie. Gdzie z doliny dotaro odlege wycie kojota 26, Indianin znw rozpocz pie ora... Tomkowi zdawao si, e zaledwie zdy przymkn oczy, gdy poczu potrznicie za rami. Ze zdziwieniem stwierdzi, i ciemno nocy rozpyna si wraz z kadzidlanymi dymami. Obok niego sta Czerwony Orze. - Czas ju - powiedzia.
26 Kojot (Luciscus latrans) - amerykaski wilk preriowy wystpujcy od Kostaryki a do 55 szerokoci geograficznej pnocnej. Dorosy kojot osiga dugo do 1,4 m cznie z czterdziestocentymetrowym ogonem. Poera wszystko, co tylko pozwoli mu si zje. Kojoty maj przemylny sposb oww. Podczas polowania na zwierzta szybciej biegajce od nich rozstawiaj si pojedynczo na prerii na caych dziesitkach kilometrw, niczym do biegu sztafetowego. Gdy jednego zmczy pocig, zastpuje go nastpny, czajcy si. w pewnej odlegoci, potem znw si zmieniaj. Potrafi dogoni nawet antylop widorog, sync z wielkiej szybkoci.

Tomek przetar oczy i poderwa si na nogi. Indianin podj z ziemi zawinitko, podczas gdy Tomek uwanie sprawdzi zamek sztucera. Z broni przygotowan do strzau ochoczo pody za Czerwonym Orem, ktry na znak, i nie ma zamiaru uy strzelby podczas oww, nie zabra swojej. Wkrtce owcy znaleli si na tarasie przy wykopanym dolepuapce. Czerwony Orze rozwin swj toboek. Wyj z niego kawa surowej bydlcej wtroby, pooy j na rusztowaniu maskujcym d, po czym wydoby skr kojota. Z niezwyk zrcznoci powbija w ziemi paliki i uoy na nich skr w ten sposb, e patrzc z gry mogo si wydawa, i prawdziwy kojot poera swj up. Tomek z wielkim zainteresowaniem przyglda si wszystkim czynnociom. Ogarno go zdumienie, gdy Indianin wycign z toboka ludzk czaszk. Co ty wyprawiasz, do licha! Dlaczego nie dajesz spokoju ludzkim szcztkom? - oburzy si Tomek. - To czaszka wielkiego wojownika. Ona uczyni nas niewidocznymi dla orla, tak jak niewidoczny jest dla nas duch wojownika polujcego w Krainie Wiecznych oww - powanie wyjani Czerwony Orze. - Teraz prdko skryjmy si w dole. Ory mog zaraz nadlecie! Weszli do jamy i starannie zamaskowali wejcie, pozostawiajc jednak mae szpary, aby przez nie obserwowa niebo. Indianin przez jeden z tych otworw wysun dug ga. Miaa ona suy do odganiania innych nieproszonych pierzastych goci. Teraz ju pozostao im jedynie czeka na przylot orw. Czerwonoskry owca kilkakrotnie poszy gazi ptaki zwabione widokiem przynty. Wanie znw zamierza poruszy gazi, gdy naraz usyszeli krakanie podobne do krakania jastrzbia. Ptaki krce nad przynt ucieky w popochu. - Orze! - szepn Indianin. Patrzc przez otwory ujrzeli koujcego w grze wspaniaego ptaka. - Zobaczy przynt i zapewne chce sposzy naszego kojota szepn Tomek.

- Mj biay brat dobrze mwi - potwierdzi Indianin. - Orze widzi up! Teraz musimy dziaa bardzo sprawnie. Gdy tylko usidzie na rusztowaniu, sprbuj schwyci go za nogi, a jeli to mi si uda, pomylnie zakoczymy owy. - Nie wiem, czy odwaybym si na to - mrukn Tomek. - Mgbym jednak teraz z atwoci zastrzeli ora... Nawet trafiony ptak potrafi si skry w rozpadlinie. Zaraz zdobdziemy twoje pira. Orze wbrew tym zapowiedziom nie mg si jako zdecydowa na porwanie atwego upu. Zniy lot, zatacza coraz mniejsze koa kraczc zawzicie, a w kocu zwrcio to uwag Indianina. - On si czego obawia - szepn do Tomka. - To zy znak! - W tej okolicy nie ma chyba gronych dla niego zwierzt - odpar Tomek pgosem. - Czyby tu si zabka... W tej chwili olbrzymi drapienik stuli szerokie skrzyda i jak wypuszczona z uku pierzasta strzaa zacz opada ku ziemi. Zaledwie dotkn rusztowania, Indianin byskawicznym ruchem wysun donie, chwyci go za nogi, wcign do dou i powalonemu na ziemi, zama stop krgosup. Stao si to tak szybko, e nim Tomek zorientowa si w sytuacji, byo ju po wszystkim. Pokonany orze zatrzepota nieporadnie skrzydami, kurczowo zakrzywi szpony, ktre ju niejednemu zwierzciu zaday miertelny cios, po czym znieruchomia. Tomek pragn jak najszybciej przyjrze si wielkiemu drapienemu ptakowi. Odrzuci wic rusztowanie maskujce d, lecz zaledwie spojrza na taras, zaraz zrozumia, dlaczego orze tak dugo koowa nad przynt, nie mogc si zdecydowa na jej porwanie. Nie dalej jak dwadziecia metrw od puapki sta duy, ciemnobrunatny niedwied. Wycignwszy eb owi nosem nie znan sobie wo. Gdy ujrza gow chopca wychylajc si z dou, wyda guchy pomruk. - Niedwied! - zawoa podniecony Tomek. Czujny na wszystko czerwonoskry owca natychmiast porzuci

swj cenny up. Wychyli si szybko z dou. Jeden rzut oka wystarczy mu, by si zorientowa w sytuacji. - Grizzly! Mody grizzly! Zwr na siebie jego uwag, postaram si zaj go od tyu. Musisz strzeli z karabinu prosto w serce, lecz pocignij za cyngiel dopiero wtedy, gdy stanie na zadnich apach. Indianin jednych tchem wyrzuci z siebie te sowa, potem wyskoczy z dou trzymajc mocne, rzemienne lasso. Tomek rwnie nie traci czasu na zbdne rozwaania. Wiedzia, e niedwied siwy27, zwany powszechnie "grizzly", jest najstraszniejszym drapienym zwierzciem Ameryki Pnocnej. Nie wypuszczajc sztucera z rki, jednym susem wydosta si z puapki. Z mocno bijcym sercem stan naprzeciw niedwiedzia. Aby odwrci jego uwag od Indianina, ktry szerokim ukiem stara si zaj go od tyu, Tomek krzykn dononie. Niedwied natychmiast wycign ku niemu swj wielki kudaty eb. Mrukn gniewnie i niezgrabnym krokiem ruszy w kierunku Tomka. Szed coraz szybciej. Chopiec poczu ju ostry zapach dzikiego zwierzcia. Trzyma sztucer przygotowany do strzau, lecz wiedzia, e nie wolno w takiej sytuacji pochopnie postpowa. Rozdraniony lub, co gorsza, raniony grizzly wpada w sza bojowy, a wtedy mier grozia miakowi, ktry zlekceway ostrono. Zaledwie pi metrw dzielio Tomka od zwierzcia. Grizzly przypieszy kroku, by jak najprdzej dosign dziwnej istoty, gdy naraz lasso wisno w powietrzu. Rzemienna ptla opada na kudaty kark, zacisna si mocno i szarpna niedwiedziem. Grizzly rykn straszliwie, unis si na zadnich apach, przednimi prbujc zrzuci zdradzieck ptl. Tomek peen podziwu dla odwagi i sprytu Indianina natychmiast wykorzysta wspania okazj do strzau. Unis sztucer, skierowa luf w pier niedwiedzia. Okiem wytrawnego strzelca wyszuka odpowiednie miejsce, po czym spokojnie nacisn spust. Jeszcze nie przebrzmiao echo po pierwszym strzale, gdy Tomek nacisn spust po raz drugi. Olbrzymi niedwied chwia si na nogach. Przekrwionymi lepiami spoglda na przeciwnika. Naraz silne szarpnicie arkanu powalio go na
27 Niedwied siwy zwany jest przez Amerykanw "grizzly", co znaczy "siwek".

ziemie. Grizzly osun si jak cika koda, lecz zaledwie dotkn ziemi, Czerwony Orze podbieg do niego i wbi swj dugi n pod jego lew opatk. Ostrono ta bya zupenie zbyteczna. Jak si pniej okazao, oba strzay byy nadzwyczaj celne. W sercu modego grizzly tkwiy dwie kule. Modzi myliwskim. owcy spojrzeli na siebie byszczcymi uprawniao oczyma. ich do Przypadkowe upolowanie niebezpiecznego grizzly byo nie lada wyczynem Wasnorczne zabicie niedwiedzia noszenia naszyjnikw sporzdzonych z jego kw i pazurw. Naszyjnik taki by widomym dowodem mstwa wojownika. Czerwony Orze pierwszy opanowa wzruszenie. - Ugh, mj biay brat musia sobie zasuy na ask Wielkiego Manitu - odezwa si. - Gow jego bd zdobiy pira potnego ptaka. To orze sprowadzi na nas niedwiedzia, aby si zemci za urzdzenie na puapki. Wielki czarownik z tego ora! Musimy zaraz okupi sobie jego milczenie. Niech mj biay brat pomoe mi wykroi z zabitego niedwiedzia najbardziej smakowity ksek! Tomek nie orientowa si, o co chodzio Nawajowi, lecz pomg mu wyci kawaek misa z apy niedwiedzia. Indianin ociekajce krwi miso wepchn do dzioba ora. Dopiero teraz wyjani Tomkowi, dlaczego to uczyni. Ot Indianie wierzyli, e raczc ora smakowitym kskiem, okupuj sobie jego milczenie. Uagodzony w ten sposb duch ptaka nie bdzie powtarza innym orom, w jaki sposb pozbawiono go ycia, i tym samym umoliwi schwytanie nie ostrzeonych drapienikw. Zabicie grizzly zmusio chopcw do przeduenia pobytu w grach. Reszt dnia spdzili nadzwyczaj pracowicie. Zajli si wyrwaniem pir ze skrzyde ora i cigniciem skry z niedwiedzia. Wprawdzie skra grizzly nie przedstawiaa zbyt wielkiej wartoci handlowej, lecz dla chopcw bya cennym trofeum myliwskim. apy, uwaane za duy przysmak, odcili w caoci, postanawiajc wyj z nich pazury po powrocie na ranczo. Tego wieczoru Tomek po raz pierwszy w yciu spoywa piecze niedwiedzi, i to z upolowanego przez siebie grizzly. Nastpnego dnia, ju pnym rankiem, odnaleli w dolinie konie i

bez przeszkd odbyli drog do domu.

Rodeo

Sally nie posiadaa si z radoci, gdy na dwa dni przed rodeo Tomek oznajmi, i wemie udzia w wycigu dziesiciomilowym ubrany w oryginalny strj indiaski. Bosman, szeryf i pani Allan podmiewali si troch z jego pomysu, ale pena temperamentu Sally nie dopucia, aby wpynli na zmian tej decyzji. Pani Allan i szeryf widzieli w tym objaw modzieczej fantazji. Sally i bosman - jego zaufani powiernicy - wiedzieli dobrze, e Tomek ma prawo do noszenia indiaskiego stroju. Naley wyjani, e wkrtce po powrocie z polowania na ory, Tomek zosta ponownie zaproszony przez modego Nawaja do rezerwatu. Wtedy wanie Dugie Oczy zwoa narad, aby zwyczajem indiaskim wsplnie przygotowa dla Tomka honorow ozdob z orlich pir. A bya to sztuka nie lada. Najbardziej nam znany, typowy strj gowy wojownika sporzdzano w ten sposb, i najpierw robiono czapk z mikkiej jeleniej skry i do niej przymocowywano pira. Do niej te przyszywano dugi pas z jeleniej skry, jeeli piropusz mia mie ogon. Po przygotowaniu czapki wrczano wojownikowi piro, a on musia opowiedzie, za co zostao mu przyznane. W zalenoci od liczby zdobytych coup, piropusz liczy nieraz czterdzieci lub nawet pidziesit pir, sporzdzanie stroju trwao wic odpowiednio dugo, nawet kilka tygodni. Opask czoa pokrywano skr asicy i naszywano koralami. Wierzono bowiem, e zalety przebiegego i czujnego zwierztka, unikajcego zrcznie pocigu podczas oww, przejd poprzez strj na wojownika. Kade piro zdobice gow upamitniao zabicie przeciwnika lub jaki nadzwyczajny czyn. Jeeli wojownik zdobywa skalp wroga, wtedy do pira przywizywano wizk koskich wosw. W wyjtkowych wypadkach wojownikowi nadawano przywilej noszenia rogw bizona, umocowanych do stroju gowy. Byo to specjalnym symbolem siy i wadzy. Zwyczajem szczepu Omaha i innych Indian rwnin, Tomkowi

przygotowano ozdob znan jako crow biaych dance bustle 29.

28

, a nazywan popularnie przez

Bya to opaska z jeleniej skry, podtrzymujca umieszczon na tyle gowy wizk pir. Strj ten mieli prawo nosi zasueni wojownicy, z ktrych formowano doborowe oddziay specjalne
30

lub plemienn policj.

Podczas uczty wdz Dugie Oczy oznajmi Tomkowi, i rada starszych uznaa go za honorowego czonka plemienia Mescalero Apaczw. Jednoczenie dla upamitnienia tego faktu wrczy mu oryginalny strj indiaski. Skada si on z kamizelki i spodni z jeleniej skry, bogato zdobionych frdzlami i paciorkami, mokasynw przystrojonych kolcami jeozwierza, pasa tkanego z materiau oraz tak popularnej na Dalekim Zachodzie jaskrawej chusty na szyj. Oprcz tych zaszczytnych wyrnie nowy czonek plemienia otrzyma prawdziwe indiaskie imi - Nah'tah ni yezi'zi, co znaczyo - May Wdz. Tomek dumny z wyrnienia postanowi w swym malowniczym stroju wystpi po raz pierwszy podczas wycigw na rodeo. Miao si ono odby za kilka dni w Douglas - miasteczku lecym w Arizonie na pograniczu Meksyku. Ranczo Allana w linii prostej oddalone byo od Douglas prawie o szedziesit kilometrw. Nie chcc forsowa klaczy, szeryf postanowi wyruszy wczeniej. Na doroczne popisy kowbojw zjedali si ranczerzy z Arizony, Nowego Meksyku, Teksasu i Meksyku. Dla zapalonych hodowcw koni najbardziej atrakcyjny by wycig dziesiciomilowy, przynoszcy zwycizcy dziesi tysicy dolarw nagrody. Tym razem zgosio swe rumaki do wycigu ponad dwudziestu ranczerw, a wrd nich Meksykanin hiszpaskiego pochodzenia, Don Pedro. By wacicielem wielkiej hodowli
28 Crow (ang. - kruk) - do sporzdzenia tego stroju uywano pir ptakw pojawiajcych si nad polem bitwy. Zazwyczaj pierwsze przylatyway kruki, potem dopiero myszoowy, sroki i ory. Te ostatnie zawsze wyobraay wojn i si grzmotu. 29 Dance bustle - robicy wrzaw, szum podczas taca. 30 Tak zwani "dog soldiers" - onierze-psy - stowarzyszenie wojskowe istniejce wrd Indian z rwnin. onierze-psy wyrniali si niezwykym mstwem i odwag. Oficerowie nosili dugie pasy z materiau lub skry, posiadajce na jednym kocu otwr do przesunicia przeze gowy; pas ten zwisa przez plecy a do ziemi. Na pocztku bitwy oficer zsiada z konia, by dowodzi walk, i dzid przybija jeden koniec pasa do ziemi. Oznaczao to, e zwyciy tub zginie. Nawet w razie niepomylnego obrotu walki nie wolno mu byo wydoby dzidy przytrzymujcej pas. Mg to uczyni jedynie ich oficer, co najmniej rwny rang, uderzajc go jednoczenie batem po twarzy. Wtedy Indianin mg si ratowa ucieczk bez plamy na honorze.

koni wycigowych oraz rozlegego, pooonego w pobliu granicy majtku w Meksyku. Don Pedro zgasza swe wierzchowce do wycigu tylko wtedy, gdy mia due szans zwycistwa. Szeryf rwnie by zapalonym koniarzem. Zrzeda mu wszake mina na wie o tym, e wytrawny hodowca meksykaski bierze udzia w tegorocznym rodeo. Don Pedra nie wolno byo lekceway. Zastanawia si wic, czy susznie postpi wybierajc modego Tomka na dokeja dla swego rumaka. Jedcy Meksykanina rekrutowali si przewanie spord Indian, niezrwnanych wprost w kierowaniu komi wycigowymi. Szeryf nie mia wtpliwoci, e Tomek nie dorwnuje im w jedzie, lecz obserwujc zapa, z jakim chopiec przygotowywa si do wycigu, nie chcia zmienia swej poprzedniej decyzji. Fakt, i Tomek niemal od pierwszej chwili pozyska zaufanie nerwowej klaczy, dodawa szeryfowi otuchy. Maa karawana przybya do Douglas w przeddzie rozpoczcia zawodw. Dla Sally i jej matki szeryf wynaj pokj w zajedzie, w ktrym zatrzymywa si podczas pobytu w miecie. Sam postanowi nie odstpowa koni. Zwyczajem wszystkich hodowcw biorcych udzia w wycigu, rozoy si obozem w pobliu miasta. W trjkcie zamknitym przez dugi, kryty brezentem wz i du bryczk na wysokich koach suba rozpia namioty. Oczywicie Tomek i bosman dotrzymywali szeryfowi towarzystwa, aby wsplnie czuwa nad bezpieczestwem wierzchowca. Zdarzay si wypadki kradziey koni zapisanych do wycigu. Nie zawsze byo to dzieem koniokradw. Niektrzy hodowcy, chcc zwikszy szans swych faworytw, organizowali bandy porywajce konie wspzawodniczce o palm pierwszestwa. Oprcz obydwch przyjaci i Czerwonego Ora zabranego na specjaln prob Tomka, towarzyszyo szeryfowi czterech kowbojw i piciu Indian. Dla klaczy zbudowano may korral pomidzy namiotami, by w ten sposb zabezpieczy si przed wszelkimi moliwymi niespodziankami. Nadszed dzie rodeo. Pani Allan z Sally, szeryf, bosman, Tomek i Czerwony Orze udali si bryczk w kierunku duego placu znaj dujcego

si tu przy miasteczku, gdzie miay si rozpocz zawody. Strojny i barwny tum widzw nadciga ju ze wszystkich stron. Zamoni ranczerzy jechali w byszczcych powozach. Siedzce w nich kobiety szeleciy koronkami sukien i maymi parasolkami osaniay sobie twarze przed socem. U boku wystrojonych kobiet zajmowali miejsce ranczerzy o dumnym, wyniosym wyrazie twarzy. Ubrania oraz sombrera mczyzn byy bogato zdobione srebrem i frdzlami. Biodra ich otaczay pasy z zatknitymi za nie rewolwerami o rkojeciach wysadzanych mas perow i srebrem. Komi powozili Murzyni bd Indianie. Mniej zamoni ranczerzy zdali na zawody zwykymi brykami lub wozami krytymi brezentem; kowboje i Indianie jechali konno. Gwar wesoych gosw, trzask biczw, renie wierzchowcw przeplatay si ze stukotem mkncych powozw. Mrowie wszelkiego rodzaju pojazdw szerokim wiecem otoczyo plac wyznaczony na rodeo. Wonice zaprzgali konie, kcc si zawzicie o lepsze miejsca, a tymczasem barwny i strojny tum rozlokowywa si wzdu barier opasujcych du aren. Ranczerzy i reprezentanci wadz lokalnych mieli miejsca zarezerwowane na obszernej drewnianej trybunie. Do tych szczliwcw nalea Allan, tote wkrtce wraz ze swoimi gomi znalaz si na podwyszeniu, skd wida byo ca aren. Tomek usiad na awce obok Sally. Modziutka, smaga Australijka, ubrana w bia koronkow sukienk, wygldaa tak uroczo, i nie mona byo oderwa od niej oczu. Ranczerzy z ssiednich l wymieniali ukony powitalne z oglnie szanowanym szeryfem, lecz przede wszystkim przyjanie panienki. Nie uszo to oczywicie uwagi bosmana Nowickiego. Pochyli si ku Tomkowi i szepn: Czy zauwaye, brachu, jak wszyscy zerkaj na nasz srok? Nic dziwnego, stroia si przecie od samego rana - mrukn Trzeba przyzna, e wyglda jak zaoga statku w penej gali! Tomek. - Niech pan jednak lepiej patrzy na aren! Rodeo ju si zaczyna... umiechali si do rezolutnej, ciekawie rozgldajcej si

Uwaga Tomka bya zbyteczna, poniewa w tej chwili na placu rozleg si gromki okrzyk na powitanie pierwszych zawodnikw. Na aren weszli kowboje przytrzymujcy na arkanach wierzgajcego mustanga. Osiodanie konia oraz zaoenie uzdy trwao moment, po czym wysoki kowboj o mocno pakowatych nogach wskoczy na jego grzbiet. Zaledwie zwolniono mustanga z arkanu, rozpocz optacze harce, by zrzucie jedca. Stawa dba to na zadnich, to znw na przednich nogach, pada na ziemi zmuszajc kowboja do zeskakiwania z sioda, lecz gdy podrywa si na nogi, jedziec ju tkwi w siodle z powrotem i krzykiem podnieca rumaka do nowych wyczynw. Rozhukany mustang, nie mogc si uwolni od upartego jedca, podbiega wtedy do barier otaczajcych aren, uderza o nie bokami, lecz kowboj zrcznie przesuwa si to na jeden, to na druki bok konia i unika zmiadenia ng. Po kilku minutach pokryty pian mustang da niby za wygrana, gdy jednak kowboj powia nad gow szerokoskrzydym kapeluszem na znak zwycistwa, ko skoczy nagle czterema nogami w gr i jedziec szerokim ukiem wylecia w powietrze. Widownia szalaa z uciechy. Gwizdy, brawa i krzyki podniecay pojawiajcych si na arenie zawodnikw. Popisy sprawnoci nastpoway jeden po drugim bez jakiejkolwiek przerwy. Ujedanie dzikich mustangw nie byo niewinn rozrywk. Niektre konie nie zadowalay si zrzuceniem jedca na ziemi. Kilku kowbojw musiano znie z areny. Chwytanie koni na lasso byo mniej niebezpieczne, chocia i ono dostarczao widzom wiele emocji. Tego dnia krlem ujedaczy i mistrzem lassa zosta wysoki, chudy jak szczapa rudy kowboj z Arizony. Nastpny dzie rozpocz si popisami strzeleckimi. Obejmoway one strzelanie z broni krtkiej. Bosman i Tomek, chocia sami uchodzili w tej dziedzinie za mistrzw, z entuzjazmem oklaskiwali wspaniaych zawodnikw Dzikiego Zachodu. Jednokrotne trafienie w ma srebrn monet rzucon w gr nie byo tu uwaane za wyczyn godny uwagi. Tomek nieraz z powodzeniem prbowa tej sztuczki, zna wic zasad, ktr naleao stosowa, aby trafi do celu. Ot moneta rzucona w gr w pewnej chwili osiga punkt szczytowy i na krtki moment jakby zawisa w powietrzu; wtedy wanie naleao nacisn spust broni. Strza taki dla

mistrzw wystpujcych na rodeo by zbyt atwy - ubiegajcy si o zwycistwo strzelali dwu- lub trzykrotnie do monety rzuconej w gr, a za kadym celnym strzaem moneta podskakiwaa w powietrzu. Palm pierwszestwa zdoby Teksaczyk, ktry czterokrotnie trafi monet za jednym podrzuceniem jej w gr. Wiele braw zyskali zawodnicy strzelajcy do celu umieszczonego za ich plecami, do ktrego mierzyli za pomoc lusterka. Z kolei popisywano si strzelaniem z koni w penym biegu. Indianie wiedli prym w brawurowej jedzie na koniach, chocia i wielu kowbojw potrafio, tak jak oni, chowa si pod brzuchem cwaujcego wierzchowca. Okazao si, e czerwonoskrzy, ktrzy poznali konie dopiero po przybyciu biaych ludzi na kontynent jedzieckiej. oww i walki. Na zakoczenie drugiego dnia rodeo odbyy si popisy siy. Przebieg ich by do oryginalny. Na aren wpuszczono byka, za nim ukaza si kowboj na koniu. Zadaniem jedca byo dogoni buhaja i, po schwytaniu go za rogi, przeskoczy na jego grzbiet. Nastpnie kowboj trzymajc nadal zwierz za rogi powinien by przez skrcenie mu szyi zmusi je do upadku na ziemi. Z zawodnikw biorcych udzia w tej konkurencji dwch tylko przeszo zwycisko przez wszystkie prby. Na aren wpuszczono wielkiego buhaja. Z nisko pochylonym bem wbieg na opustoszay plac. Na widok jego szeroko rozstawionych opatek i potnego karku rozleg si szmer lku i uznania. Buhaj przystan na rodku areny. Przekrwionymi lepiami spojrza spode ba ku cibie ludzkiej cisncej si za ogrodzeniem. Przednimi kopytami gniewnie uderzy o ziemi wzbijajc obok kurzu. Zawodnicy niepewnie spojrzeli na mocarne zwierz. Tak si zoyo, e obydwaj konkurenci pochodzili z Nowego Meksyku. Widzc niezwykle wielkiego buhaja, zaczli podejrzewa Arizoczykw o umyln zoliwo. Czyby w ten sposb chciano ich pozbawi moliwoci zwycistwa? Naradzali si chwil, a tymczasem widownia pocza okazywa swe
31 Pochodzenie konia jest niejasne. Istnieje hipoteza, e przedhistoryczne konie yy w wielkich stadach w Ameryce, ale wraz z ostatnim okresem lodowym znikny z tego kontynentu.
31

, przecignli ich w sztuce agodn cierpliwoci

Nieustraszeni

synowie

stepw

przeniknli natur konia, czynic go swym nieodcznym towarzyszem

niezadowolenie. Rozlegy si drwice gosy, krzyki i gwizdy. Podniecony nimi byk j wokoo obiega aren. Pod wpywem kpin i krzykw kowboje postanowili mimo wszystko sprbowa szczcia. Jeden z nich wydoby z kieszeni monet. Widzowie od razu zrozumieli - zawodnicy bd losowa, ktry z nich ma walczy pierwszy. Kowboj podrzuci monet, schwyci j w locie i przycisn drug rk. Reszka miaa oznacza pierwszestwo. Odetchn z ulg - los wybra jego przeciwnika. Niefortunny wybraniec losu wolno zdj skrzan kamizelk, pas z rewolwerami i kapelusz o szerokich kresach. Nastpnie przystpi do konia, sprawdzi poprgi sioda, pasy strzemion, po czym lekko wskoczy na wierzchowca. Na trybunach rozbrzmia potny okrzyk radoci. Uchylono bramy. Jedziec wjecha na aren. Buhaj sta na rodku placu oszoomiony i wciekle grzeba racicami. Gdy tylko ujrza jedca, pochyli eb uzbrojony w wielkie zakrzywione rogi, wypry ogon jak strun, po czym nagym zrywem ruszy cwaom ku miakowi. Wprawdzie kowboj bez zapau przystpowa do walki, lecz nie straci zimnej krwi na widok rozwcieczonego zwierzcia. Od razu byo wida, e jedziec i wierzchowiec maj wpraw w tego rodzaju zapasach. Lekko ukuty ostrogami ko skoczy na spotkanie buhajowi, ale tu przed jego pochylonym bem zwinnym ruchem usun si na bok, przepuszczajc szarujcego byka. Zaledwie si rozminli, jedziec zawrci wierzchowca i pogna za buhajem. Widzowie szaleli z uciechy na widok zrcznych manewrw kowboja. Sytuacja na arenie co chwila ulegaa zmianie. To buhaj ciga jedca, to znw on z kolei napiera konia na zdezorientowane zwierz, coraz bardziej zbliajc si do niego z boku. Wszyscy doskonale rozumieli cel tej pozornie bezcelowej gonitwy. Ot kowboj pragn zmczy buhaja, zanim zsunie si z konia na jego grzbiet i po uchwyceniu za rogi zmusi do upadnicia na ziemi. Po kilkunastu bezskutecznych szarach buhaj bieg wolniej. Teraz wanie jedziec i byk szerokim koem okryli aren, posuwajc si tu

przy okalajcym j ogrodzeniu. Zmczony czy te zdezorientowany buhaj poniecha atakw. Bieg cikimi susami, z ukosa spogldajc nabiegymi krwi lepiami na nacierajcego coraz mielej jedca. Od czasu do czasu wyrzuca w bok swj eb z zakrzywionymi rogami, by dosign brzucha wierzchowca, lecz ten uskakiwa niestrudzenie i znw wraca. Setki widzw w najwyszym napiciu obserwoway kowboja, ktry zupenie ju widocznie przygotowywa si do ostatecznego rozstrzygnicia walki. Uwaga, uwaga! Zaraz chwyci byka za rogi! Patrzcie, ju si pochyla - zawoa szeryf Allan. - Dobrze sobie radzi z tym potnym buhajem. Zaoybym si, e ten miaek postanowi zakoczy walk tu przed trybunami, aby sw zrcznoci i si zawstydzi Arizoczykw. Rozgrzany gonitw zawodnik w pobliu trybun coraz bardziej pochyla si na kark konia. Gdy jedziec i byk znaleli si tu przed gwn trybun, widzowie w milczeniu penym napicia powstali z miejsc. Kowboj nie zawid ich oczekiwa. Przynaglony wierzchowiec byskawicznym skokiem przysun si tu do boku buhaja, a wtedy jedziec wyrzuci nogi ze strzemion, pochyli si nad bykiem i obydwiema rkami uchwyci go za rogi. Zaraz te zsun si na grzbiet buhaja obejmujc go kleszczowym uciskiem ng. Byk wierzgn jak oszalay. Wierzchowiec uskoczy w bok, by unikn jego ostrych racic. Kowboj szarpn byka za rogi. Udao mu si nieco skrci potny eb... Wrzask triumfu rozszala si nad aren... Nagle staa si rzecz nieoczekiwana. Buhaj, jakby drwic sobie z czowieka skrcajcego mu kark, zawrci ku biegncemu w tyle samopas koniowi, uderzy go rogami w bok, powali na ziemi, stratowa, po czym zdradliwym przechyem do przodu zrzuci miaka ze swego grzbietu. Jedno uderzenie bem pozbawio kowboja zmysw. Wrzask triumfu przemieni si w jeden okrzyk przeraenia. Rozwcieczone zwierz odzyskao naraz ca sw si. Zakrzywione rogi jak widy zagarny kowboja i wyrzuciy w gr. Nieprzytomny zawodnik ciko run na ziemi. Byk znowu skoczy ku niemu... Nad aren zapanowaa

przeraliwa cisza. Wtem przez barier gwnej trybuny przeskoczy jasnowosy mczyzna. Byskawicznie zabieg drog bykowi i zanim rozszalae zwierz zdyo zanurzy swe miercionone rogi w ciele nieprzytomnego kowboja, wielkim, ylastym kuakiem grzmotn je w kudaty eb pomidzy przekrwione lepia. Rozpdzony buhaj stan oszoomiony, upad na przednie nogi, przetoczy si po ziemi, poderwa, lecz w tej chwili olbrzymi bosman po raz drugi zdzieli go pici midzy oczy Buhaj stkn gono, przyklkn, a wtedy marynarz chwyci go za rogi, jednym potnym szarpniciem skrci eb i powali na bok m ziemi. Kilku kowbojw i Indian podbiego z rzemiennymi lassami w rkach Skrpowali nogi buhaja. Dopiero teraz bosman puci rogi zwierzcia. Ciko opar si okciami o jego cielsko, po czym wsta i wolno wyprostowa plecy. Zdumieni i zachwyceni takim dowodem nadludzkiej niemal siy widzowie w dalszym cigu trwali w osupieniu, a tymczasem marynarz przemg osabienie i najspokojniej w wiecie zacz otrzepywa z kurzu swoje spodnie. Ten prosty, pospolity ruch przywrci widzw do rzeczywistoci. Rozleg si oguszajcy krzyk. Pod naciskiem tumu zamay si bariery ogradzajce aren. Rozkrzyczani i rozentuzjazmowani ludzie wprost rzucili si na bosmana. Jedni ciskali jego skate apy, caowali go, inni znw chcieli choby dotkn rk takiego siacza. Bosman nie wiedzia nawet, w jaki sposb znalaz si z powrotem w loy swych przyjaci. Zamoni ranczerzy oraz ich pomiennookie senory i senonta
32

zapomnieli o swej

powadze. Kady chcia si z bliska przyjrze niezwykemu siaczowi i jakim podarunkiem upamitni bohaterski czyn. Ambitny warszawiak zyma si pocztkowo, lecz Allan gdy wpychano mu, e mu do rk najrozmaitsze maj zwyczaj przedmioty, szepn Amerykanie

obdarowywa swoich bohaterw. Siedzia wic nasz olbrzym znad Wisy niby to mocno zaenowany i skwapliwie nadstawia policzki piknym senoritom, ktre nie skpiy mu pocaunkw.
32 Senora (hiszp.) - pani; senonta - panna.

By to

dzie

poprzedzajcy wycigi

konne, lecz bosman

przyjacimi nieprdko powrcili do swego obozowiska. Zaproszeni przez Allana i kilku ranczerw z Nowego Meksyku na przyjcie na cze bosmana, bawili si do pnego wieczora, jedynie pani Allan z Sally odeszy nieco wczeniej. Bohaterem wieczoru by bosman. Ranczerzy z niespokojnego pogranicza lubowali si w suchaniu opowieci o niezwykych czynach. Bosman chtnie opowiada o swych ciekawych przeyciach, a Tomek pilnie nadstawia ucha, by nic nie uroni z nie znanych mu dotd przygd druha. Cae towarzystwo nie mogo jeszcze ochon po przeytych wraeniach. Wychwalano na nowo odwag i si marynarza, ktry ocali od niechybnej mierci niefortunnego kowboja, uchodzcego za najsilniejszego mczyzn w Nowym Meksyku. W czasie rozmowy jedna z pa zapytaa bosmana, czy spotka ju kiedy godnego siebie przeciwnika. Bosman zastanawia si chwil nad odpowiedzi, w kocu rzek: - Prawd mwic, szanowna pani, to w pojedynk jeszcze mi nikt nie da rady. Koleki z braci marynarskiej nie porywali si na mnie inaczej jak po kilku na raz. Za to obcych lubili na mnie napuszcza i robili wtedy zakady, aby wygra par butelek rumu. Raz jednak omal sami nie zapacili frycowego. - Niech pan o tym opowie! - liii... nic nadzwyczajnego, szanowna pani! Nie warto nawet mwi - broni si bosman. Zewszd usilnie nalegano, bosman chrzkn wic znaczco i zacz opowiada: - Byo to w tawernie w Buenos Aires w Argentynie. Spukalimy si z kolekami w karciochy i nie mielimy ju floty na strzemiennego przed wypyniciem w morze, Na tote to koleki, starym zwyczajem, dalej wychwala moj si. Argentyczycy obejrzeli mnie uwanie i

orzekli, e chocia istotnie jestem skaty, popkaj i puszcz krew.

to i tak nie dam rady ich

znajomemu Mulatowi, ktry kademu potrafi cisn do, e palce Moje kumple w miech, bo faktycznie dotd

zawsze

mi

si

udawao

zapdzi

kozi

rg

rnych

osikw.

Argentyczycy si zdenerwowali i robi z nami zakad. Zaraz te kilku z nich poleciao na miasto szuka owego Mulata. Po godzinie przyprowadzili go, a wtedy zrzedy nam miny. Chopisko byo wysze ode mnie co najmniej o p gowy. Kiedy ten Mulat wchodzi do knajpy, to odwraca si bokiem, aby si przecisn przez wskie drzwi. Najpierw mia mi si zachciao, bo kumple porobili ju zakady nie majc zamanego miedziaka przy duszy, ale zaraz al mi si ich zrobio - przecie wszyscy bylimy z jednego statku. Tymczasem Mulat spojrza na mnie przez rami, umiechn si pogardliwie i pyta: Czy i ty trzymasz zakad? Podrapaem si w epetyn, bo w kieszeni miaem tylko ptno, a tymczasem Argentyczycy gruchnli miechem. Bosman zamilk. Pan Allan skwapliwie napeni stojc przed nim szklanic. Bosman zwily gardo, po czym mwi dalej: - Wstyd mnie ogarn, bo byem jedynym Polakiem w caym tym towarzystwie. Kumple moje te nietgie mieli miny. Argentyczycy poapali si, e stracilimy pewno siebie, wic nabrali animuszu i woaj: Stawiamy sto przeciw dziesiciu na naszego Mulata. Nie chcc robi kumplom i mojej caej nacji wstydu, przyjem zakad. Wzmocniem tylko apsko. Mulacisko miao mikkie koci. Po najwyej dwch minutach klkn przede mn i zaraz te krew trysna mu z paluchw. Wybuli ciep rczk ca setk. Moi kumple napenili kieszenie papierkami, po czym ucztowalimy a do odpynicia statku. Opowieci cignyby si znacznie duej, gdyby nie zdrowy rozsdek Allana, ktry przypomnia wszystkim o rodeo. Zaczto si wic rozchodzi po kwaterach, a nasi przyjaciele wrcili z szeryfem na spoczynek do obozowiska za miastem. szklaneczk prawdziwej jamajki, a si potem ucisnem brzowe

Wycig dziesiciomilowy.

Sally

niespokojnie

spogldaa

na

pole

startowe.

Co

chwila

przybywali nowi jedcy biorcy udzia w dziesiciomilowym wycigu, a stryj Allan i Tomek si nie pojawiali. Czyby klaczy stao si co zego tu przed samym wycigiem? Arena przybraa w tym dniu nieco odmienny wygld ni podczas poprzednich zawodw. Na samym jej rodku wymalowano na ziemi bia, szerok lini. Std wanie wierzchowce miay rozpocz dugi wycig wzdu trasy wybiegajcej w szczery step. W odlegoci piciu mil od trybun kolorowe chorgiewki, wytyczajce tras wycigu, zakrelay szeroki pokrg. Co p mili rozmieszczone byy posterunki kontrolne, notujce numery przebiegajcych koni. Bosman, pani Allan i Sally coraz bardziej niecierpliwili si nieobecnoci Tomka. Sally bya ciekawa, jak te on bdzie wyglda w swym stroju indiaskim. Czy uda mu si wygra dla stryjka Allana ten emocjonujcy wycig? Niepokj przyjaci wzrs znacznie, gdy ujrzeli ranczera Don Pedro wjedajcego na plac wycigowy ze swymi komi. Bogaty Meksykanin zapisa do wycigu a pi wspaniaych wierzchowcw. Jego dokeje ubrani byli w te spodnie i czerwone koszule, a w doniach trzymali krtkie pejcze. Byli to niscy, chudzi jak wiry mczyni o pakowatych nogach. Sam ich wygld wiadczy, e wikszo ycia spdzili na koniach. Caa kawalkada meksykaskich jedcw ulokowaa si na boisku w pobliu trybun. Don Pedro wraz z dokejami zsiedli z wierzchowcw. Kilkunastu modych Indian meksykaskich natychmiast zaopiekowao si komi, a dokeje obstpili koem hodowc, pilnie przysuchujc si jego ostatnim przed wycigiem instrukcjom. - Niech go wieloryb poknie, to chyba najlepsze szkapy, jakie widziaem w moim yciu-mrukn bosman. -Co mi si zdaje, e akcje Tomka lec w d.

- Nie powinien pan nawet myle tak brzydko - skarcia go markotnie Sally. - Wprawdzie stryjka Wiatr nie wyglda tak ognicie, ale za to dzielny Tommy na pewno bdzie lepszym dokejem od tych meksykaskich... chudzielcw. - Nie tramy ducha! Piknie by to byo, gdyby po wczorajszym wielkim sukcesie pana Nowickiego Tommy dzisiaj zwyciy - wtrcia pani Allan. - Nie bdziemy jednak mogli go wini, jeeli przegra przy tak silnej konkurencji. Don Pedro ma naprawd wspaniae rumaki. Jak niekorzystnie wygldaj przy nich indiaskie mustangi! Uwaga pani Allan bya bardzo trafna. Kilku indiaskich hodowcw zgosio swe konie do wycigu, lecz wierzchowce ich, w porwnaniu z rumakami Don Pedra, wyglday do marnie. - S, ju s nasi! - zawoaa radonie Sally klaszczc w donie. W tej wanie chwili na boisko wjechaa grupa jedcw, z szeryfem na czele. Klacz Wiatr, prowadzona przez dwch Indian, niespokojnie strzyga ksztatnymi uszami i sza nerwowo. Szeryf podprowadzi swoj grup w poblie trybun. Sally zaniemwia z wraenia na widok Tomka. Wysoki, jak na swj wiek dobrze zbudowany chopiec doskonale si prezentowa w indiaskim stroju. te, mikkie, skrzane spodnie, zdobione frdzlami na szwach, ciasno opinay jego dugie nogi. Na biodrach mia szeroki, pokryty hawajskimi wzorami pas, za ktrym tkwi myliwski n o czarnej rkojeci z jeleniego rogu. Krtka, otwarta luno z przodu skrzana kamizelka bya rwnie zdobiona. Na szyi mia przewizan nawajsk czerwon chustk i naszyjnik z pazurw grizzly, podczas gdy czoo zdobia szeroka barwna opaska, przytrzymujca z tyu gowy pi wspaniaych pir. Zgrabne mokasyny przystrojone kolcami jeozwierza dopeniay caoci stroju. W czasie afrykaskiej podry pod wpywem tropikalnego soca skra Tomka przybraa ciemnobrzow barw, tote wikszo widzw zgromadzonych na trybunach wzia go za modego Indianina. Skrawek jasnej czupryny widoczny spod szerokiej opaski wyglda z daleka jak wizka ptasich pir, tak czsto uywanych przez Indian do zdobienia gowy.

Zaledwie natychmiast zawoaa:

Sally

zdya

ochon

pierwszego

wraenia,

- Mamusiu, chodmy szybko do Tommy'ego. powiedzie jeszcze przed rozpoczciem wycigu. Bosman zaraz te popar j energicznie:

Musz mu co

Chodmy, chodmy, szanowna pani! Naszym obowizkiem jest doda chopakowi animuszu w decydujcej chwili. Nic tak nie podnosi na duchu mczyzny jak widok piknych kobiet. Sally zapiszczaa z radoci syszc sowa bosmana, a tymczasem pani Allan ju schodzia z trybun. Pragna zwycistwa Tomka nie ze wzgldu na du nagrod pienin, ktr mg wygra jej szwagier, lecz po prostu dlatego, i od chwili ocalenia Sally, zagubionej w australijskim buszu, dzielny chopiec przypad jej bardzo do serca. Po chwili otoczyli Tomka winszujc mu efektownego stroju i wspaniaego marsowego wygldu. Tomek wysuchiwa pochwa, ale jednoczenie zerka ku grupie jedcw meksykaskich. Don Pedro od razu spostrzeg przybycie szeryfa Allana. Ze zoliwym umiechem wskazywa bia klacz swym dokejom i pochyliwszy si ku nim wydawa, sdzc po gestach, jakie wane rozkazy. Tomek widzc gestykulujcego Meksykanina poczu do niego dziwn niech. Bardziej ni kiedykolwiek zapragn wygra wycig. Sally jakby odgada, co si dzieje w duszy jej przyjaciela. - Tommy, pochyl si troch do mnie - szepna, wspinajc si jednoczenie na palcach, a kiedy ucho Tomka znalazo si na wysokoci jej ust, dodaa: - Przez cay czas wycigu bd trzymaa kciuki, eby ci si powiodo. Jak mylisz, czy to ci chocia troch pomoe? - Na pewno pomoe, kochana Sally - odpar Tomek i ku wielkiej radoci swej modej przyjaciki, ucisn jej ma do. Naraz Tomek spostrzeg Czerwonego Ora dajcego mu jakie tajemnicze znaki. Przeprosi wic przyjaci i podszed do Nawaja. Ten upewni si, czy nikt ich nie syszy, po czym szepn: -Wodzowie naszego plemienia przysali mnie do mego biaego

brata z pewn wiadomoci. -Ktrzy wodzowie przysali Czerwonego Ora? - zapyta Tomek. -Zamany Tomahawk i Chytry Lis. Mj brat ich nie zauway, bo stoj po drugiej stronie boiska wrd naszych. -Jak to wiadomo przynosi mi Czerwony Orze? -Powtrz dokadnie sowa wodza Chytrego Lisa. Przed chwil wezwa mnie do siebie i rzek: "Niech Czerwony Orze odszuka Nah'tah ni yez'zi i powie mu. e tylko jeden ko Don Pedra bdzie bra naprawd udzia w wycigu. Pozostae maj jedynie blokowa groniejszych wspzawodnikw." -O, do licha! To bardzo za wiadomo - zafrasowa si Tomek. -Niech mj brat sucha uwanie dalej - przerwa mu Czerwony Orze. -Chytry Lis radzi Nah'tah ni yez'zi nie oddala si na przestrzeni piciu mil od grupy indiaskich jedcw, biorcych udzia w wycigu. -Dobrze, ale co mam zrobi pniej? - pospiesznie zapyta Tomek. -Czy ludzie Don Pedra zmieni taktyk? -Kiedy mj biay brat ujrzy du flag powiewajc na zakrcie, wtedy sam zrozumie, dlaczego Chytry Lis radzi mu trzyma si grupy Indian. -Uczyni tak, jak radzi mi Chytry Lis, lecz nic z tego wszystkiego nie rozumiem. -Wdz Chytry Lis dobrze radzi - gorco zapewni Czerwony Orze. - Dzikuj za ostrzeenie i przyjacielsk rad - odpar Tomek. - Teraz musz ju i do mego wierzchowca, konie ustawiaj si na starcie. Zaniepokojony sowami Czerwonego Ora podbieg do swych przyjaci.

- C to za konszachty prowadzisz z tym modym Indiacem? - powita go rubasznie bosman. - Czas ju wsiada na szkap. Sally bya zbyt bystr obserwatork, aby nie dostrzec niepokoju na twarzy przyjaciela. - Tommy, Czerwony Orze musia ci powiedzie co niepomylnego - szepna. -Zgada - cicho odpar Tomek. - Trzymaj mocno zacinite kciuki, dobrze? -Bd trzymaa, Tommy, bd! - No, kawalerze, czas ju na ciebie - zawoa szeryf. - Konie podchodz na start! Po kolei mocno ucisnli Tomka. Bez dalszej zwoki chopiec dosiad klaczy. Dwaj Indianie poprowadzili j za lejce krtko przy pysku. Kiedy byli zaledwie kilka metrw od biaej linii startowej, Indianin idcy z prawej strony odezwa si: - Mj biay brat wie, e wychowaem t klacz od rebaka. Ujedona jest na indiaski sposb. Ona nie znosi bata czy ostrg. Ilekro mj brat bdzie chcia zmusi klacz do wikszego wysiku, niech dotknie doni jej karku i zawoa po indiasku: Nil'chi, co oznacza w jzyku biaych "wiatr". Na takie wezwanie Nil'chi stanie si prawdziwym wiatrem stepowym. Dzikuj, bd pamita. Nawet nie miabym na tak szlachetnego rumaka uy bata czy ostrg - odpar chopiec. Po chwili by ju wrd jedcw, ktrzy ustawili si wzdu biaej linii. Nil'chi taczya na zadnich nogach i niespokojnie potrzsaa Niektrzy chopcy w gronie rodziny tub przyjaci udaj zuchw i nadrabiaj min, lecz gdy tylko si znajd w obcym bd te nieprzyjanie do nich usposobionym rodowisku, natychmiast staj si niezaradni i bojaliwi. Tomek nie nalea do tego typu chopcw. Od najmodszych lat musia sam sobie radzi w najrozmaitszych okolicznociach, naby wiec rozwagi, ktrej tak czsto brak modym ludziom. Teraz, zaledwie oddali si od swych przyjaci, przyjrza si otaczajcym go jedcom. Wdz Chytry ksztatnym bem.

Lis radzi mu, by na pocztku wycigu trzyma si w pobliu indiaskich zawodnikw. Tomek nie lekceway rady dowiadczonego wodza, chocia nie orientowa si w jego intencji. Nil'chi denerwowaa si widokiem obcych ludzi i koni. Przysiadaa na zadzie, prbowaa stawa dba, a Tomek, jakby nie mg sobie da z ni rady, rozglda si niezdecydowanie. By to tylko udany manewr, albowiem nieznacznie kierowa koniem uciskiem ng. W ten sposb oddali si od piciu dokejw Don Pedra i zbliy si jednoczenie do mustangw indiaskich. Gdy znalaz si obok Indian, organizatorzy wycigu ju rozdawali dokejom numery wymalowane na kawaku ptna. Tomek cign cugle, klacz posusznie wsuna si w szereg koni - zatrzymaa si przy pierwszym indiaskim mustangu. Tomek otrzyma numer pitnasty, znalaz si wic w rodku szeregu dwudziestu omiu jedcw biorcych udzia w wycigu. Dokeje Don Pedra mieli najnisze numery, to jest od jednego do piciu. Byo to dla nich korzystne, gdy dziki temu mieli biec przy wewntrznym skraju pola wycigowego. Przed startem odczytano regulamin wycigu. Kady jedziec obowizany by mija z prawej strony chorgiewki wytyczajce tras wycigu. Punkty kontrolne, znajdujce si co p mili, miay notowa numery przejedajcych dokejw. W razie niezanotowania danego numeru na dwch nastpujcych po sobie posterunkach, jedziec podlega dyskwalifikacji. Dokeje z trudem utrzymywali konie na linii startu. Rasowe wierzchowce biy kopytami w ziemi, taczyy w miejscu i rway si do biegu. W kocu nadesza chwila rozpoczcia wycigu. Hukn strza! Konie z miejsca ruszyy galopem. Rumaki Don Pedra od razu wysuny si do przodu; biegy szeregiem obok siebie, narzucajc mordercze tempo reszcie wspzawodnikw. Rozdraniona dosy dugim postojem na starcie Nil'chi mkna posuwistymi skokami, lecz Tomek, pomny przestrogi Chytrego Lisa, powcign j cuglami, aby nie oddala si od czerwonoskrych jedcw. Indianie zdawali si w ogle nie zwraca uwagi na rwce do przodu konie Meksykanina. Pochylili si tylko mocno ku szyjom mustangw i ca

gromad jechali rwnym tempem. Tymczasem wierzchowce prowadzce wycig oddaliy si od nich ju co najmniej o dwiecie metrw. Tu za pierwszymi rumakami biego kilka innych koni; dokeje nie szczdzili ostrg i biczw, by wyprzedzi czowk. Ju po pierwszych dwch milach zawodnicy rozcignli si na trasie w dugi acuch, ktrego czoo stanowiy rumaki Don Pedra. Tu za nimi gnao osiem doskonaych koni innych ranczerw. rodek acucha tworzyli Indianie wraz z Tomkiem, a dalej, pojedynczo bd grupkami, pdzia reszta jedcw. Tomek zdy ju ochon z pierwszego podniecenia. Z podziwem zerka na Indian. Teraz dopiero zaczyna rozumie ich taktyk. Podczas gdy dokeje Meksykanina i depczcy im niemal po pitach jedcy wiedli zacit walk o prowadzenie wycigu, Indianie zupenie wyranie hamowali swe mustangi, by oszczdzi ich siy na ostateczn rozgrywk. Na odcinku pierwszych dwch mil czowka stale si od nich oddalaa, lecz na trzeciej mili czerwono skorzy nie dopucili ju do zwikszenia dzielcej ich odlegoci. Na przestrzeni czwartej mili czowka stoczya zacit walk o przewodnictwo. Co chwila pojedynczy zawodnicy usiowali wyprzedzi konie Don Pedra. Na prno! Tomek przekona si teraz o susznoci ostrzee Chytrego Lisa. Dokeje Meksykanina tworzyli zwarty szereg, przez ktry, jak dotd, nikomu si nie udao przedrze. Omiu jedcw dcych za nimi wkrtce zmczyo swe konie staymi zrywami do przodu. Przynaglane bd te z koniecznoci hamowane wierzchowce saby zupenie widocznie. Niektre pozostaway nawet w tyle. Gdy tylko Indianie to spostrzegli, wydali dziki okrzyk i popdzili mustangi. Tomek rwnie nacisn kolanami boki klaczy. Nil'chi wstrzsna biaym bem i przyspieszya biegu. Tomek znw musia przyhamowa, aby nie wyprzedza Indian. Grupa czerwonoskrych razem z Tomkiem szybko doganiaa ostatnie konie za czowk. Niebawem minli dwa wierzchowce. Kolejno wyprzedzili trzy nastpne, podczas gdy trzy dalsze biegy kilka metrw przed nimi. Na pocztku pitej mili Indianie zaczli ostrzej przynagla mustangi. Tomek

wolno puci wodze Nil'chi, ktra samorzutnie utrzymywaa rwne tempo z mustangami. Do zakrtu byo ju niecae p mili. Wyszy od innych sup udekorowany flag Stanw Zjednoczonych stawa si coraz bliszy. Naraz jeden z Indian krzykn przecigle wysokim gosem; inni natychmiast powtrzyli okrzyk i trzasnli w powietrzu biczami. Pdzikie rumaki jak lawina potoczyy si po stepie. Tomek przynagli klacz rwnomiernym naciskiem obydwu kolan. Caa grupa Indian doganiaa czowk. Dokeje Don Pedra co chwila ogldali si za siebie. Kiedy si zorientowali, e nie zdoaj wszyscy unikn przed czerwonoskrymi, zmienili taktyk. Tu przed zakrtem z grupy pierwszych piciu koni wyrwa si nagle do przodu kary rumak. Niski, szczupy dokej przylgn do jego szyi tak mocno, i z daleka wydawao si, e ko biegnie bez jedca. Kary rumak systematycznie oddala si od pozostaych czterech koni, chocia Meksykanie bez litoci okadali je pejczami. Przeraliwy bojowy okrzyk indiaski roznis si po szerokim stepie. Szyk biegncych dotd razem mustangw zaama si w jednej chwili. Konie stuliy uszy i jak strzay wypuszczone z uku, pomkny ku czowce. Indianin, ktry pdzi obok Tomka, krzykn co do niego gardowym gosem, lecz widzc, i biay chopiec nie rozumie go. unis na wysoko piersi donie o wyprostowanych do przodu palcach i wykona nimi trzy urywane ruchy. "Indianin mwi jeykiem znakw" - pomyla Tomek, a gdy czerwonoskry powtrzy ruch, zrozumia jego znaczenie. Indiaski jzyk mimiczny by bez wtpienia pierwszym uniwersalnym jzykiem mieszkacw Ameryki, a niektre znaki, podane odpowiednimi ruchami rk, s i dzisiaj zrozumiae, nawet dla osb nie znajcych mimicznej mowy czerwonoskrych. Tote Tomek poj, co jedziec chcia mu zakomunikowa. Ruch jego rk oznacza "naprzd". A wic nadszed decydujcy moment. Tomek nie mia wprawdzie jeszcze pojcia, w jaki sposb zdoa przedrze si przez blokujcych drog dokejw Don Pedra, lecz bez chwili wahania wykona polecenie. Pochyli si mocno ku szyi klaczy, wycign lew do, dotkn ni

ciepego karku wierzchowca i krzykn: - Nil'chi! Nil'chi! Klacz zadraa, jakby poczua kolce ostrg. Wycigna przed siebie dug, biaa, szyj i rozpocza szaleczy bieg. W cigu kilku chwil mina mustangi, po czym dopada koni pdzcych tu za czoow grup. W tym wanie momencie mody Indianin, znajdujcy si przed Tomkiem zaledwie o jedn dugo mustanga, zamachn si szerokim, dugim, grubym biczem sporzdzonym ze skry bizona. Bicz z suchym trzaskiem spad na plecy to-czerwonych dokejw Don Pedra, przelizn si po koskich zadach. Potne to musiao by uderzenie, skoro jeden dokej omal nie wylecia z sioda. Pod wpywem blu szarpn wierzchowca cuglami. Gwatownie wstrzymany ko uderzy bokiem biegncego przy nim rumaka, ktry potkn si i run na ziemi. Indianin, sprawca caego zamieszania, wyrwa si do przodu przez powsta luk. Atak Indianina omal nie spowodowa upadku Nil'chi. W chwili gdy mign dugim biczem, Tomek znajdowa si z lewej strony, tu przy jego koniu. Wierzchowiec Don Pedra run na ziemi przed Nil'chi zagradzajc jej drog. Stao si to tak szybko, e Tomek nie mg ju omin przewrconego rozpdzona wierzchowca. wspaniaym Odruchowo skokiem cign przemkna cugle, a wtedy klacz ponad ruchom

przeszkod, po czym opadszy lekko na ziemi, pognaa dalej. Zaledwie Nil'chi znalaza si na wolnej drodze, Tomek zerkn do tyu. Z kbowiska koni i ludzi zaczli si wysuwa pojedynczy jedcy. Nie mg dostrzec, co si stao z wierzchowcem Don Pedra, przez ktrego przed chwil przeskoczya Nil'chi. Stwierdziwszy, i zapora tworzona przez Meksykaczykw zostaa przerwana, ca uwag skierowa teraz na wasnego konia. O jakie trzydzieci metrw wyprzedza Tomka Indianin, a w odlegoci okoo dwustu lub trzystu metrw mkn kary rumak Don Pedra. Stary Nawaj, ujedacz Nil'chi, nie myli si, twierdzc, e skoro usyszy ona swe indiaskie imi. stanie si prawdziwym wiatrem stepowym. Tomek pochyli si do przodu, luno trzymajc w rkach lejce. Klacz wycignita jak struna gnaa z niezwyk lekkoci. W cigu piciu

minut zrwnaa si z ostatnim ju przed ni mustangiem. Na przestrzeni kilkunastu metrw obydwa konie pdziy obok siebie. - Nil'chi! - krzykn Tomek dotykajc jednoczenie lew rk szyi klaczy. Indiaski mustang metr za metrem pozostawa w tyle. Biaa sier Nil'chi zwilgotniaa. Klacz nie zwolnia biegu na zakrcie. Przemkna obok supa z flag amerykask, by znw si znale na prostej drodze wiodcej z powrotem ku boisku. Dokej na karoszu obejrza si, a gdy spostrzeg blisko wspzawodnika, smagn konia pejczem. Przez jaki czas obydwa wierzchowce biegy w jednakowej odlegoci. Tomek spojrza za siebie. Najdalej dwiecie metrw za nim gnay trzy konie, podczas gdy inne rozcigny si na trasie dugim acuchem. - Nil'chi, Nil'chi! - krzykn Tomek po raz trzeci. - Prdzej, Nil'chi! Klacz sprya si; pochyliwszy ksztatny eb, jeszcze przyspieszya biegu. Nogi Tomka obejmujce jej boki wyczuway drenie mini rumaka. Biaa, duga grzywa rozwiana w szalonym pdzie muskaa twarz chopca. Tomek utkwi wzrok w karoszu. Odlego pomidzy dwoma komi zmniejszaa si z kad chwil. Pot pokrywa sier Nil'chi. Z pyska jej spad na purpurowy step pat biaej piany. Dokej jadcy na karoszu co chwila teraz odwraca gow. Bez przerwy bi swego konia pejczem, lecz Tomek dogania go zdecydowanie. Na mil od boiska obydwa wierzchowce si zrwnay. Nil'chi bya zmczona, ale zaledwie Tomek rzuci okiem na karosza, poj, e by on ju u kresu si. Teraz nie mia wtpliwoci: Nil'chi powinna wygra wycig! Nil'chi z wolna zacza si wysuwa na prowadzenie. Meksykanina ogarna wcieko. Chcc zmusi konia do przyspieszenia biegu, smagn go pejczem po gowie. Tomek zatrzs si z oburzenia. W tej chwili gotw by nawet pozwoli wyprzedzi karoszowi wspania Nil'chi, byle tylko zapobiec barbarzyskiemu katowaniu rumaka. Naraz piekcy bl olepi Tomka na krtk chwil. To

rozwcieczony przegran jedziec Don Pedra zamachn si pejczem i uderzy go w twarz. Tomek odruchowo osoni prawym ramieniem gow, gdy Meksykanin zamierzy si po raz drugi. - Nil'chi! - krzykn Tomek niesamowitym gosem. Pejcz spad jak w na rami osaniajce gow, przeci skr na doni. W tej chwili podniecona gosem jedca klacz skoczya, jakby braa przeszkod. Co szarpno Tomka do tyu, ale nie spad, poniewa lew rk mocno trzyma si kulbaki sioda. Nil'chi nie bya ju wiatrem stepowym. Teraz, gdy migaa przez step spowita obokiem kurzawy, przypominaa prawdziwe amerykaskie tornado. Podstpny Meksykanin pozosta daleko za nimi. Dopiero teraz Tomek zrozumia, dlaczego niemal nie spad z konia, kiedy otrzyma uderzenie. Oto w prawej, zakrwawionej doni kurczowo ciska gruby rzemie bata. Zapewne gdy osoni si ramieniem przed powtrnym ciosem, pejcz owin si wok jego doni, ktra zacisna si na nim odruchowo. Nil'chi wtedy wanie przyspieszya biegu, a Tomek bezwiednie wyszarpn bicz z rki Meksykanina. Meta bya ju tu, tu. Krzyk widzw zgromadzonych na trybunach potnia z kad chwil. Nil'chi upuszczajc z pyska paty piany wbiega na boisko i jako pierwsza mina bia lini mety. Tomek oguszony olbrzymi wrzaw zsun si z sioda wprost w ramiona szeryfa Allana. Z kolei ciskali go bosman Nowicki, pani Allan, Sally oraz rozentuzjazmowani ranczerzy. Dawno ju bowiem nie pamitano w tych stronach, aby tak mody chopiec wygra wycig dziesiciomilowy. W kocu bosman rozgarn tum mocarnymi ramionami i osoni Tomka. Czujne oko marynarza od razu spostrzego sin prg na twarzy przyjaciela. Gdy jeszcze ujrza rozcit skr na prawej doni ciskajcej pejcz, oczy jego bysny zowrogo. Pochyli si nad swym druhem. Ostronie przesun wielkim apskiem po sinej prdze na twarzy Tomka. - Kto ci to zrobi? - zapyta chrapliwym gosem. Tomek spojrza w powan twarz przyjaciela i natychmiast zrozumia, e jeeli w tej chwili wyzna prawd, bosman bez najmniejszego

wahania zabije Don Pedra. Zastanawia si. co ma powiedzie, gdy na boisku znw si rozlegy wiwaty. To drugi wierzchowiec przybywa do mety. -Kto ci to zrobi? - bosman ponowi pytanie. -Podjechaem zbyt blisko Meksykanina okadajcego pejczem swego konia i wtedy niechccy mnie uderzy - szybko odpar Tomek. - Opowiem to pniej dokadnie... Zobaczmy, kto przyby drugi! Przez lini mety przebieg nastpny uczestnik. Gromada ranczerw otoczya mustanga. Jedni przytrzymywali spienionego konia, inni pomagali zsi Nawajowi, a wszyscy wrzeszczeli jak optani. Indianin potrzsa prawice wycigajce si ku niemu. Jego miedzianobrzowa twarz nie wyraaa jakiegokolwiek uczucia, chocia zapewne cieszy si z uzyskania drugiej nagrody. Pi tysicy dolarw wystarczao na zakup stada byda lub adnego ranczo. Kiedy Tomek zbliy si do niego, Nawaj troch duej przytrzyma do chopca, potem musn wzrokiem sinaw prg na twarzy i rzek: - Brawo, Nah'tah ni yez'zi! Byo to prawdopodobnie jedno z nielicznych znanych mu sw angielskich. Tomek odgad intuicyjnie, e czerwonoskry wojownik pochwali w ten sposb jego zachowanie podczas starcia z Meksykaninem. Jako trzeci przybieg ko ranczera z Arizony. Tomek nie mg poj, co si stao z wierzchowcem Don Pedra. Coraz wicej koni przybywao do mety, a tymczasem karosza wci jeszcze nie byo wida. Tymczasem suba szeryfa troskliwie zaopiekowaa si zmczon Nil'chi. Po przybyciu na met zdjto z niej siodo, wytarto j wiechciami trawy z potu i nakryto duym kocem. Nil'chi wycigaa eb ku wiadrom penym wody, lecz Indianie zwilyli jej tylko pysk mokrym rcznikiem, a nastpnie zaczli j oprowadza po boisku. W ten sposb rozgrzana dugim, do szybkim biegiem klacz z wolna przychodzia do siebie. Po pgodzinie, gdy wszystkie niemal konie przybyy ju na boisko, Nil'chi uspokoia si zupenie. Szeryfowi Allanowi i Tomkowi przypad zaszczyt oprowadzenia

wok areny zwyciskiego rumaka. Szyj Nil'chi opasywaa wstga z pamitkowym napisem. Klacz wstrzsaa bem syszc huczne brawa oraz okrzyki, boczya si i wierzgaa. Byo to najlepszym dowodem, e odpocza ju po meczcym biegu. Tu przed samymi trybunami komitet organizacyjny wycigu mia wrcza zwycizcom nagrody. Wanie szeryf i Nawaj przyjmowali pienidze, gdy zbliy si do nich Don Pedro. Meksykanin zatrzyma si jakie trzy kroki przed grupk naszych przyjaci, ktrzy jeszcze raz winszowali szeryfowi wygranej. Wyniole zmierzy rozradowanego Allana i zapyta. - Senor 33 Allan, ile pan chce za tego konia? Szeryf spojrza przez rami na napuszonego bogacza. - Ko nie jest do sprzedania, senor Don Pedro - odpar krtko. - Wszyscy wiedz, e posiadam na tym pograniczu najmiglejsze konie. Rumak, ktry zajecha na mier mego wycigowca, moe znajdowa si tylko w mojej stadninie - gniewnie powiedzia Don Pedro, Pac podwjn cen, jakiej senor zada. - Gdyby pan proponowa nawet dziesiciokrotn, nie sprzedabym tej klaczy. Po prostu nie naley ona ju do mnie, poniewa ofiarowuj j tej modej damie - odpowiedzia szeryf wskazujc rk Sally. Don Pedro pogardliwie spojrza na zarowion -ze wzruszenia dziewczynk. - Niech i tak bdzie, mog odkupi klacz od tej smarkuli. Na moim ranczo mam sug do czyszczenia butw, ktra jest prawdziw ksiniczk indiask - rzek niedbale Meksykanin. Zanim zaskoczeni obraz mczyni zdyli zareagowa, Tomek przystpi do Don Pedra. - W mojej ojczynie mczyni odnosz si do kobiet z szacunkiem bez wzgldu na ich wiek - odezwa si wzburzonym gosem. - Jest pan nie tylko gburowatym workiem pienidzy, lecz rwnie si podstpnym na wycigach czowiekiem, polecajcym dokejom zachowywa

niesportowo. Jaki pan, taki kram! Pana dokej uderzy mnie dwukrotnie
33 Senor (hiszp.) - pan.

pejczem, a teraz pan obraa moj przyjacik. Oto moja odpowied! Mwic to dwukrotnie uderzy biczem w twarz zaczerwienionego z wciekoci Meksykanina, Naznaczony dwoma krwawymi prgami Don Pedro podskoczy ku chopcu, lecz w tej chwili apsko bosmana spado na jego rami. Marynarz bez wysiku odwrci go ku sobie. Don Pedro natychmiast wydoby z pochwy byszczcy rewolwer, lecz bosman, nie popuszczajc jego ramienia, lew rk chwyci pi ciskajc rkoje broni. Meksykanin zawy z blu; byszczcy rewolwer wylizn si z jego doni na ziemi. - A teraz dodam ci swko od siebie, stary obuzie - sykn bosman. - Namyl si dobrze, zanim drugi raz odwaysz si w moim towarzystwie obrazi kobiet. Masz szczcie, e mj kumpel pierwszy zapaci ci za uderzenie pejczem podczas wycigu i obraz damy. Ja bym ci po prostu zatuk! Teraz uciekaj std, gdzie pieprz ronie! Lewa rka bosmana zakrelia krtki uk i grzmotna Don Pedra w podbrdek. Meksykanin jak bezwadna koda run na ziemi. Bosman wydoby z kieszeni du kraciast chustk i starannie wytar w ni donie. Spojrza na wystraszon Sally. Twarz jego zaraz si wypogodzia; umiechn si do dziewczynki, ktra jak przystao na crk pioniera australijskiego, szybko opanowaa wzburzenie. Przysuna si do Tomka, wyja z jego pokrwawionej doni pejcz, po czym owina j swoj koronkow chusteczk. Teraz wspia si na palce i ostronie musna ustami sin prg przecinajca twarz chopca. Dzikuj ci, Tommy, jeste prawdziwym dentelmenem. Oczywicie dzielny pan bosman rwnie - szepna i zaraz dodaa goniej: - Pierwszy raz tacy wspaniali mczyni bili si o mnie! Podbiega do bosmana; musia przykucn, aby rwnie i jego moga pocaowa. Poczciwiec by bardzo wzruszony. Znw wydoby sw kraciast chust i wycierajc oczy powiedzia: Ha, naprawd bd musia mniej jada. Tyj, a przez to poc si zbyt czsto.

Porwanie

Miny dwa tygodnie od rodeo. Tomek i bosman zaproszeni przez wodza Dugie Oczy wybrali si w okazja do omwienia misji kilkudniowe odwiedziny do rezerwatu zleconej przez Hagenbecka. Pobyt Mescalero Apaczw. Obydwaj mieli nadziej, e teraz wreszcie nadarzy si wypoczynkowy w Nowym Meksyku dobiega koca. Najdalej za trzy lub cztery tygodnie zamierzali wyruszy z pani Allan i Sally w drog powrotn do Europy. Majc na uwadze koniec wakacji, Tomek postanowi si porozumie z Indianami w celu zorganizowania grupy objazdowej. Podczas przydugiej nieobecnoci Tomka Sally codziennie udawaa si po kilka razy na pobliski pagrek, aby wyjrze na drog, czy przypadkiem obaj przyjaciele nie powracaj na ranczo. By gorcy, soneczny ranek. Pani Allan i Sally zryway owoce w odlegym zaktku sadu. Tego dnia Sally zaledwie dwukrotnie wybiega na wzgrze, a tymczasem Tomek i bosman mogli powrci w kadej chwili, tote wkrtce zaniechaa zrywania owocw. - Mamusiu, pobiegn spojrze na drog - zawoaa. - Moe ju wracaj. - Dobrze, dobrze, mj niespokojny duchu, tylko nie sied zbyt dugo i we ze sob Dinga - odpara matka z umiechem. Pani Allan powrcia do przerwanej na chwil pracy, rozmylajc o swym domu w dalekiej Australii. Po raz pierwszy opucia ma na tak dugi czas. Zastanawiaa si wic, jak te daje sobie bez niej rad. Niepokoia si czy soce przypadkiem nie wypalio pastwisk, co w Australii nie byo rzadkoci, obliczaa, ile to zalegych prac czeka na ni w domu. Z zadowoleniem rozmylaa o zbliajcym si wyjedzie do Anglii. Gdy tylko ulokuje Sally u krewnego, natychmiast bdzie moga ruszy w powrotn drog. Tymczasem Sally cigna Dinga za ucho i beztrosko biega na wzgrze. Przez pewien czas spogldaa na drog osaniajc doni oczy,

tcz niebawem uwag jej zwrcio zabawne zwierztko, przypominajce budow ciaa ab. Bya to tak zwana rogowa ropucha amerykaska34. Jak twierdzi Tomek, stanowia ona swego rodzaju ju osobliwo pokazywa fauny jej te pnocnomeksykaskiej. molochw35. Zwierztko, nalece do rodziny leguanw, miao paski, w ksztacie tarczy tuw dugoci okoo pitnastu centymetrw, pokryty kolczastymi uskami, szczeglnie duymi na gowie, a mniejszymi na krtkim ogonie. Poruszao si bardzo niezgrabnie, jak na szczudach, wbrew przysowiowej zwinnoci pokrewnych jaszczurek. Szeroki, obwisy tuw przeszkadza mu zapewne w ciganiu zdobyczy lub owieniu fruwajcych w powietrzu much, tote ropuchy te ywiy si tylko powolnymi i niezgrabnymi owadami, ktre nieledwie same wpaday im do pyska. Owa wstrzemiliwo w jedzeniu, wynikajca z powolnoci ruchw, staa si przyczyn rozpowszechnionego wrd krajowcw mniemania, e rogowe ropuchy ywi si powietrzem. Sally przygldaa si zwierztku, gdy nieczsto mona je byo dostrzec z powodu piasokowoszarej z brunatnymi plamami ochronnej barwy ciaa36. Ju uprzednio postanowia zabra na pamitk, dla stryja w Anglii jedn tak ropuch. Wielu kolonistw wysyao atwo oswajajce si zwierztka, opakowane w pudeko midzy dwoma grubymi warstwami waty, swym krewnym w Europie, aby trwoliwe mieszczuchy przeraziy si na widok niesamowitej gadziny. Teraz Sally zastanawiaa si, czy nie warto by od razu schwyta ropuch. Nie bya jednak pewna, jak naley tego dokona, poniewa bezbronne zwierztka w razie niebezpieczestwa 34 Phrynosoma cornutum - zwierztko yworodne, rodzce w jednym miocie okoo dwudziestu czterech
modych. 35 Moloch australijski naley do rodziny jaszczurek; cae ciao ma pokryte kolczastymi wyrostkami skry, sterczcymi na gowie jak rogi. Zwierztko lece w krzakach przypomina do zudzenia kolczast ga. 36 Zdolno do ochronnego maskowania si zwierzcia przed wrogiem przez upodabnianie si ksztatem, barw, deseniem do otoczenia nazywamy mimetyzmem, np. podobiestwo patyczakw do uschnitych gazek, skrzyde niektrych motyli do lici. Typowym przykadem s kameleony, ktre mog w kadej chwili zmieni sw barw. Odmian mimetyzmu jest mimikra, to znaczy upodabnianie si. osobnikw gatunkw bezbronnych do gatunkw zdolnych do obrony, np. niektrych motyli i muchwek do os, wy niejadowitych do jadowitych.

Tomek

wielokrotnie

zwierztka i wyjania, e s one w Ameryce odpowiednikiem australijskich

wydzielay z oczu i nosa krople krwi, ktra rozpryskiwaa si nieraz na kilka centymetrw wokoo. Wprawdzie Tomek zapewnia j. e czowiekowi nic z tego powodu nie grozi, lecz mimo to nie bya cakowicie przekonana, czy jad ten jest zupenie nieszkodliwy. Syszaa bowiem od stryjka Allana, i u salamander i ropuch gromadz si w gruczoach umiejscowionych bezporednio za gow wydzieliny czsto trujce. Dingo rwnie z duym zainteresowaniem obserwowa dziwne zwierztko, lecz Sally przytrzymywaa go za obro. Nagle Dingo unis eb, zastrzyg uszami, po czym zastyg w bezruchu pilnie nasuchujc. Zachowanie psa zwrcio uwag Sally, dopiero jednak po dugiej chwili usyszaa odlegy jeszcze, guchy ttent koni. Bez chwili zastanowienia pobiega na wzgrze; pies duymi susami pody za ni. Zaledwie znalaza si na szczycie, ujrzaa obok kurzawy toczcy si z pnocy po stepowej drodze. - To na pewno Tommy i bosman, nareszcie wracaj! - zawoaa. W miar jak obok kurzawy si przyblia, Sally biega naprzeciw coraz wolniej. Czyby przyjaciele jej wracali w tak licznym towarzystwie? Coraz wyraniej w tumanie kurzawy uwidaczniay si liczne koskie by i ciemne twarze jedcw. Sally wiedziaa, i Tomek zamierza zabra z sob do Europy grup Indian. Pomylaa, e zaatwiwszy pomylnie spraw, przyprowadza zwerbowanych czerwonoskrych. Przystana na drodze. Na widok samotnej dziewczynki jedcy wstrzymali konie. Po chwili ju otaczaa j gromada Indian. Sally przygldaa im si zdumionym wzrokiem. Teraz dopiero spostrzega sw pomyk. Nie byo wrd nich Tomka ani bosmana, a dziwni Indianie rnili si wygldem od Indian zamieszkujcych najbliszy rezerwat. Cera niskich, wto zbudowanych mczyzn nie bya miedzianego koloru, lecz brunatnoszara. Jedynie twarde jak druty, czarne o niemal niebieskawym odcieniu wosy, kwadratowe twarze i mae oczy przypominay Indian amerykaskich. Odzie ich take bya odmienna. Nosili koszule i lune spodnie z cienkiej baweny, a niektrzy oprcz tego narzucili na siebie pstre zarape, to jest rcznie tkane

weniane

pledy

otworem

na

gow,

zdobione

symetrycznie

rozmieszczonymi figurami geometrycznymi na wzr nawajskich kocw. Na gowach mieli due somiane kapelusze. Wszyscy byli uzbrojeni. W rkach trzymali flinty starego typu bd nowoczesne karabiny. Niewielu tylko miao pasy z rewolwerami, lecz za to kady z nich posiada dugi n i lasso. Dziwni Indianie zagadali do Sally w nieznanym jzyku. Dziewczynka milczaa wylkniona. Naraz od strony ranczo rozlegy si strzay i donony wrzask. Teraz Sally przestraszya si nie na arty. C to wszystko mogo oznacza? Na odgos strzaw jedcy krzyknli przeraliwie. Jeden z nich pochyli si z konia ku dziewczynce i szybkim, zrcznym ruchem unis j w gr. Dingo natychmiast rzuci si na niego, lecz inni jedcy zaczli tuc psa grubymi pejczami. Olepione razami, oguszone zwierz chwytao ostrymi kami ludzi i konie, ale dzielna obrona nie zdaa si na wiele. Po krtkiej chwili, otrzymawszy w gow silne uderzenie kolb karabinu, wierny Dingo pad na ziemi. Przeraona, lecz jednoczenie oburzona do gbi Sally bia piciami i drapaa trzymajcego j przed sob na koniu Indianina. Widzc to, inny jedziec cign z siebie zarape i zarzuci je na szamocc si dziewczynk. Zawinita wraz z gow w gruby, cuchncy koc, Sally nie moga ju woa o pomoc. Silne, ylaste rce przytrzymyway j na koskim grzbiecie. Jedcy ruszyli galopem. Musieli znajdowa si tu przy ranczo, poniewa strzay stay si bardzo bliskie. Przez krtk chwil Sally mniemaa, e stryjek Allan odbije j teraz. Byy to zudne nadzieje. Strzay ucichy, a Indianie uwozili j w nieznane. Sycha byo tylko trzaskanie z biczw, kwik oraz renie pdzonych koni. Sally ju nie zdawaa sobie sprawy z tego, jak dugo trwaa ta optana jazda. Koc tumi jej krzyki i pacz, spowija mocno rce. W kocu na p uduszona zamilka, nieczua na to, co si z ni dzieje. ***

Sally odzyskiwaa przytomno. Otrzsna si czujc w ustach jaki wstrtny pyn cuchncy zgniymi jajami. Uniosa gow. Z obrzydzeniem wyplua piekcy napj. Teraz dopiero spostrzega, e nie siedzi ju na koniu, lecz ley pod drzewem na rozcignitym na ziemi zarape. Kilka niskich postaci pochylao si nad ni, a jedna z nich z manierki wlewaa wanie w jej usta piekcy, cuchncy napj. Sally odwrcia gow w bok. - Dajcie mi troch wody - szepna. Ciemne postacie porozumieway si midzy sob, po czym kto poda jej kubek wody. Sally chciwie go oprnia. A wic ten straszny dzie ju min, jest noc - pomylaa. Na granatowym niebie migotay roje gwiazd. Znajdowali si w jakim gbokim jarze. Rosnce tu olbrzymie kaktusy przybieray w mroku nocy niesamowite ksztaty. Obok sycha byo niky szmer pyncego strumyka. Indianie szwargotali teraz raniej. Ich szare twarze nie miay ju tak bezwzgldnego, okrutnego wyrazu. Sally usiada, a wtedy podano jej poywienie. - Seorita, tortilla - odezwa si jeden z Indian, kadc przed ni kawaek placka i pasek suszonego misa. Na migi pokazywa jej, eby jada, ale Sally nie bya pewna, czy wypada przyj pokarm od wrogw. Teraz nie miaa ju wtpliwoci, e porwali j Indianie meksykascy, ktrzy napadli na ranczo stryjka Allana. Musieli to by Meksyk a czycy, gdy rnili si od Indian pnocnoamerykaskich rysami twarzy, ubiorem i mow. Podczas kilkunastotygodniowego pobytu na pograniczu zdya si ju nauczy paru hiszpaskich sw i wiedziaa, e Meksykanie przewanie mwi po hiszpasku. Inne dziewczynki w wieku Sally moe by mdlay po dojciu do takiego wniosku. Naley jednak pamita, e maa Australijka bya crk pioniera wychowan w dzikim i surowym kraju; przeya ju niejedno w swych rodzinnych stronach, tote teraz potrafia opanowa strach i myle jak osoba nawyka do niebezpieczestw.

Najbardziej drczya j niewiadomo co do losw matki i stryjka. W chwili napadu matka znajdowaa si w odlegym zaktku sadu, zajta zbieraniem owocw. Indianie jak nawanica przetoczyli si przez ranczo. Sally miaa nadziej, e zanim matka zwabiona krzykiem i strzaami nadbiega, mogo ju by po wszystkim. Stryj Allan nie rozstawa si ze swymi rewolwerami; tak rozsdny, opanowany czowiek nie wdaby si w beznadziejn walk z przewaajcymi liczebnie napastnikami. Moe wic szczliwie unikn niebezpieczestwa, skoro Indianie pospiesznie opucili ranczo natrafiwszy na zdecydowany opr. Jeeli tak byo, to przecie stryjek wezwie na pomoc Tomka i bosmana, a moe nawet i wojsko, by razem z nimi ruszy w pocig. Sally pokrzepiona na duchu takim rozumowaniem martwia si ju tylko o wiernego Dinga. Widziaa na wasne oczy, jak bezlitoni Meksykanie porzucili go skatowanego na drodze. Wanie jeden z tych okrutnikw podsuwa jej niemal pod nos kawaek placka. -Seorita, tortilla - zachca mlaskajc jzykiem. Sally spojrzaa na niego jakby wyrwana z gbokiego snu. Indianin wykrzywia kwadratow twarz w umiechu, by zachci j do jedzenia. Tortilla pachniaa przyjemnie. Sally bya godna, poza tym dosza do wniosku, e chcc doczeka Wzia odsieczy, z rk nie moe odmawia zachwalan przyjmowania pokarmu. wic Indianina

mlaskaniem tortille i ugryza kawaek. Tortilla okazaa si zwykym plackiem kukurydzianym pieczonym na wglach. Smakowa jej nawet, gdy strzsna z niego czerwony, piekcy pieprz, ktrym by posypany. Sally zjada tortill, po czym zabraa si do cienkiego, dugiego paska suszonego misa. Po tym skromnym posiku uoya si na zarape do snu. Bolay j wszystkie koci, oczy zamykay si ze zmczenia. Z niespokojnej drzemki zerwaa si na jkliwe wycie kojota. Przypomniao ono Sally biednego Dinga, wic zapakaa cicho, tulc gow do grubego koca. Zaledwie zdya troch pospa, zbudzio j lekkie szarpnicie za rami. Otworzya oczy. Na niebie wci jeszcze byszczay gwiazdy.

Tymczasem Meksykanie byli ju przygotowani do dalszej drogi. Niski Indianin wzi znw Sally przed siebie na konia, lecz tym razem pozostawiono jej pewn swobod ruchw. Noc bya chodna, wic Sally samorzutnie owina si grubym zarape, wysuwajc gow przez wycity w rodku otwr. Indianie stale popdzali wierzchowce. Sally domylia si, e pragn si jak najszybciej oddali od ranczo, by unikn pocigu. Mimo przynaglania nie wypoczte naleycie konie wloky si do wolno. Gwiazdy blaky. Z mroku nocy wyania si soneczny dzie. Strome dotd zbocza dugiego, krtego parowu zaczy si obnia, a w kocu wyjechali na rozlegy step. Teraz dopiero Sally zorientowaa si w liczebnoci bandy - byo ich dwudziestu dwch. Poprzedniego dnia, gdy oddalali si od ranczo, Sally wyranie syszaa wist batw, ktrymi kowboje popdzaj stado byda lub tabun koni. Obecnie nigdzie jednak nie moga dostrzec luno idcych rumakw. Rozmylania nad tym niezrozumiaym faktem przerwa jej gos Indianina jadcego na czele kawalkady. Jedcy natychmiast si zatrzymali. Wycignli szyje i niespokojnie patrzyli w kierunku pnocnym. Sally z trudem stumia okrzyk radoci. Ukosem przez step zblia si do nich szybko znaczny oddzia jedcw. Niepewno na twarzach Indian wskazywaa, i mgby to by nadcigajcy pocig. Serce w piersi Sally tuko si niespokojnie. Indianie wyjmowali bro, lecz z twarzy ich niczego nie mona byo wyczyta.
Ho, ho, stryjek i Tommy zapdz w kozi rg tych chuderlakw gorczkowo mylaa Sally.

Przywdca opuci nagle do, ktr osania oczy przed blaskiem sonecznym, spokojnie powiesi karabin na ku sioda i zawoa co do swych towarzyszy. Ruszyli znowu. Sally omal si nie rozpakaa, widzc ju z bliska kawalkad jedcw. Byli to Indianie meksykascy, wiedli na lassach najlepsze wierzchowce stryja Allana. Na samym przedzie znajdowaa si wspaniaa klacz Nil'chi. Z najwiksz obaw Sally wypatrywaa, czy przypadkiem w nadcigajcej grupie Indian nie ujrzy swych najbliszych jako jecw. Na

szczcie nowa banda skadaa si tylko z czerwonoskrych. Obydwie poczone grupy liczyy teraz okoo pidziesiciu ludzi. Powoli Sally zaczynaa rozumie ich taktyk. Ot napadli na ranczo z dwch stron jednoczenie - z pnocy i poudnia. Sally zostaa pochwycona przez jedcw przybyych ranczo. z pnocy, podczas gdy grupa poudniowa dla spldrowaa Manewr ten zastosowali Meksykanie

wprowadzenia w bd osadnikw amerykaskich. Kt mgby posdza Meksykanw o urzdzenie napadu, skoro pozornie przybyli z gbi terytorium Stanw Zjednoczonych? Rwnie po napadzie powrcili na stron meksykask dwoma oddzielnymi grupami, aby utrudni pocig. Sally dosza do wniosku, i rozumowanie jej jest trafne. Tymczasem kawalkada dotara niebawem w grzyst okolic. Kopyta koni gucho dudniy po kamienistym gruncie. Przez jaki czas Indianie pospiesznie kluczyli po skalistych kanionach, ale byo ju zupenie widoczne, e coraz mniej obawiaj si pocigu - kamieniste podoe uniemoliwiao tropienie. Pnym wieczorem zatrzymali si w mrocznym kanionie na nocny postj. Zdenerwowana Sally nie moga zasn. Czy przyjaciele zdoaj j odnale i oswobodzi? Kt potrafi odszuka lady w skalistych grach? Na dugo przed witem Meksykanie znw ruszyli w drog. Okoo poudnia znaleli si na skraju gr. Ku zachodowi cigna si preria upstrzona kaktusami. Kilku Indian odczyo si od bandy i popdzio ku widocznym na horyzoncie smukom dymw. Sally domylia si, e musz si tam znajdowa jakie domostwa. Dlaczego jednak odjedajcy zabrali klacz Nil'chi i pi innych koni? Pozostali Indianie rozoyli si biwakiem. Palili tyto w glinianych fajeczkach, popijali sw ulubion pulque, produkowan ze sfermentowanych owocw agawy, ktrej wstrtny smak Sally poznaa na pierwszym postoju, i rozkoszowali si odpoczynkiem. Dziewczynka z trudem przekna kawaek tortilli; rozmylaa o swym smutnym pooeniu. Indianie zachowywali si zupenie swobodnie i nawet nie zwracali na ni uwagi.
Po kilku godzinach grupka Indian powrcia z tajemniczej wyprawy.

Przywiedli mocno objuczone konie, ale nie byo wrd nich Nil'chi. Indianie zaraz zebrali si na uboczu. Po krtkiej naradzie zwinli obozowisko i ruszyli na poudnie. Jedyn rolinno stanowiy tutaj kaktusy o tysicznych ksztatach, agawy, burzany oraz miotlaste juki. W grze kooway spy akomie wypatrujce eru. W wiecie owadw nieurodzajnej krainy przede wszystkim krloway koniki polne. W zadziwiajcy sposb przypominay suche gazki krzewu podobnego do mirtu, ktrym si ywiy. Peno tu byo rwnie duej, zielonej szaraczy o pstrych skrzydach, dziwnych chrzszczy, rozmaitych mrwek i wielkich tych motyli. Na tym suchym stepie rozoyli si na noc. Sally ogarna niezmierna tsknota za matk i najbliszymi. Popakiwaa cicho, nim chralne wierkanie wierszczy nie ukoysao jej do snu.

Mino kilka godzin. Naraz Sally zbudzia si. Usiada na posaniu. Ogniska niemal ju wygasy, a Indianie nie zwaajc na chd nocy spali gono chrapic. Sally owina si w zarape, po czym skulona prbowaa zasn z powrotem. W pobliu rozleg si kwik koni. Sally zacza si zastanawia, czy nie warto by skorzysta ze sprzyjajcych warunkw i sprbowa ucieczki. Zaraz jednak poja bezsensowno pomysu. Dokd miaa ucieka? Nie orientowaa si w okolicy, a przecie w tej chwili nie moga liczy na niczyj pomoc. Jeeli nawet ucieknie teraz, to Indianie i tak j odnajd. Wtedy ju bd pilnowali lepiej, a moe nawet zwi? Nie, nie, nie chciaa do tego dopuci Pniej na pewno dowie si w jaki sposb, w ktrym kierunku znajduje si ranczo stryjka Allana i, dziki swobodzie ruchw, skorzysta z najlepszej okazji do ucieczki. Z cikim westchnieniem przymkna oczy. Przypomniaa sobie, jak to przyjemnie byo na ranczo stryjka. Co te on teraz porabia? Czy bardzo rozpacza matka? Dlaczego Tommy i bosman tak dugo nie przychodz z pomoc? Czy zdoaj odnale lady napastnikw w tych skalistych kanionach? Tyle miaa wtpliwoci, wic dla pociechy mylaa, ilu to niezwykych czynw dokonali jej przyjaciele. Potrafili przecie tropi nieznane, dzikie zwierzta w mrocznych dunglach i ujarzmiali je z atwoci, na pewno wic nie zra si trudnociami pocigu za porywaczami. Ach, gdyby Dingo, ten wierny i kochany Dingo y, na pewno by przyprowadzi przyjaci nawet przez skaliste kaniony! W tej chwili gdzie na stepie ozwao si wycie kojotw, a potem...

Sally zacza bacznie nasuchiwa. Zdawao si jej bowiem, i usyszaa chrapliwe szczeknicie Dinga. Czyby si mylia? Na stepie znw si rozleg dziwnie znajomy gos. Niskie, pocztkowo chrapliwe tony staway si coraz wysze, a w kocu zmieniy si w przeraliwe skowyczenie. Nie, to nie by kojot! Sally dobrze znaa jego grobowe, przecige wycie. To natomiast, co przed chwil usyszaa, byo gosem australijskiego psa. Podniecona zerwaa si na rwne nogi. Indianie spali kamiennym snem. Mina duga chwila. Ju Sally zacza przypuszcza, i ulega zudzeniu, a naraz ciche, chrapliwe szczeknicie powtrzyo si w pobliskich kaktusach. Sally rozejrzaa si po obozowisku. Wok rozbrzmiewao regularne chrapanie Indian. Wysuna si z zarape, po czym, stpajc ostronie, zbliya si ku zarolom. Zaledwie w nie wkroczya, przypad do niej wochaty cie. Dziewczynka opada na kolana i drcymi rkoma obja kark swego ulubieca. Zapakaa, gdy szorstki jzor dotkn jej twarzy. - Mj kochany, mj najdroszy Dingo! Och, jak si ciesz, e ci nie zabito... - szeptaa ciskajc psa. Byo zbyt ciemno, aby moga mu si przyjrze, wic tylko rkoma zacza przesuwa po jego ciele, szukajc ladw po razach indiaskich pejczw. Dotykiem wyczuwaa strupy zakrzepej krwi na jego sierci. Ciemno nocy oszczdzia Sally przykrego widoku. Dingo wyglda okropnie. Skra poprzecinana biczami pokryta bya dopiero co zakrzep krwi. Od lewego oka a do karku widniaa na jego gowie szeroka rana. Powe boki psa gboko si zapady, pewnie od chwili napadu jeszcze nic nie jad. Banda Indian szybko umykaa, tote Dingo nie mia czasu na poszukiwanie poywienia. Zaledwie zdy pochep-ta troch wody w napotykanych strumykach. Teraz utrudzone stworzenie pooyo si na ziemi obok klczcej dziewczynki. Sally pomylaa, e Dingo musi by bardzo wygodzony. Podesza do obozowiska. Obok wygasych ognisk nie brak byo pozostaoci po kolacji Indian. Z atwoci znalaza kilka kawakw tortilli i suszonego misa. Podaa to wszystko czworononemu przyjacielowi, by zaspokoi przynajmniej pierwszy gd.

Sally rozmylaa przez cay czas, co Indianie powiedz ujrzawszy psa. Nie, nie, do tego nie wolno dopuci. Przecie jeeli Dingo potrafi odnale jej lad, to i pocig mg si znajdowa w pobliu. Widok Dinga zmusiby Indian do zwikszenia czujnoci, a moe by go zabili, obawiajc si, e sprowadzi im pogo na kark. Tak rozumujc Sally zacza szepta i nakazywa psu, e musi powrci w step, aby Indianie go nie spostrzegli. Dingo przekrzywi eb, od czasu do czasu dotyka ozorem twarzy dziewczynki. Naraz ktry z Indian poruszy si. Sally czym prdzej wrcia do ogniska. Jakie byo jej zdziwienie i rado zarazem, gdy Dingo powlk si za ni par krokw, lecz nie przekroczy linii krzeww. Wychyli tylko powy eb zza kaktusa, czujnym wzrokiem przyjrza si pogronym jeszcze we nie Indianom, po czym znik z powrotem w zarolach. Sally odetchna z ulg.

Pogo i narada

Przed dwoma zaledwie godzinami Murzyn zatrudniony u szeryfa Allana przyby na spienionym wierzchowcu do rezerwatu Mescalero Apaczw z wiadomoci, e nieznani Indianie dokonali napadu na ranczo. Zaskoczeni t okropn wieci Tomek i bosman niewiele mogli wydoby z przestraszonego posaca. Wedug jego relacji szeryf Allan zosta zabity. Sally znikna, a tylko dziwnym zbiegiem okolicznoci ocalaa jej matka. Nieznani Indianie zabrali z korralu wiele koni, po czym odjechali tak nagle, jak si przedtem pojawili. Murzyn mwi) jeszcze o strzelaninie i walce. Gdy napastnicy odjechali, pani Allan polecia mu najpierw powiadomi Tomka i bosmana, a potem rwnie prosi o pomoc kapitana Mortona. Obydwaj przyjaciele nie tracili czasu. Razem z Czerwonym Orem natychmiast dosiedli koni; nie szczdzc ich gnali na zamanie karku na ranczo - miejsce tragicznych wydarze. Po czterech godzinach wpadli w obejcie domostwa. Zatrzymali si tu przed werand, gdzie stao kilka osiodanych koni. Tomek i bosman zeskoczyli z wierzchowcw, po czym wbiegli na werand. Przy stole siedziaa pani Allan w towarzystwie kilku okolicznych ranczerw. Na widok dwch przyjaci zerwaa si z fotela i wycigna do nich donie.
- Sally porwali Indianie - wyrzucia jednym tchem. - Kiedy to si stao? - zapyta bosman. - Murzyn przysany przez szanown pani niewiele mg nam powiedzie. Czy to prawda, e pan szeryf...? - Nie, nie. Opatrzno czuwaa nad nim - zaprzeczya pani Allan. Walczc z napastnikami zosta dwukrotnie trafiony kulami, lecz na szczcie doktor rczy za jego ycie. W tej wanie chwili zakada mu nowe opatrunki.

- Ha, kamie spad mi z serca - odetchn bosman. - Murzyn mwi,

e nasz szeryf nie yje. - W pierwszej chwili tak to wygldao, lecz po odjedzie posaca szwagier odzyska przytomno. - Moe askawa pani opowie nam wszystko, bo trzeba natychmiast rusza w pogo - popiesznie rzek bosman. - Wanie czekalimy na was, aby si naradzi... Powiem wam dokadnie, jak si to stao. Ot wczesnym rankiem zbieraymy z Sally owoce w sadzie. Moje biedactwo nie mogo si ju na was doczeka. Od dwch dni stale wybiegaa na wzgrze przed domem, aby zobaczy, czy przypadkiem nie wracacie. Tego ranka rwnie nie usiedziaa zbyt dugo na jednym miejscu. Powiedziaa, e pjdzie wyjrze na wzgrze. i ju jej wicej nie widziaam. Bosman gono wytar nos w chustk, a przy okazji dugo manipulowa ni koo oczu. Pani Allan spostrzega jego wzruszenie i umilka. Za chwil mwia dalej drcym gosem: - Zostaam sama w sadzie. Byam widocznie zamylona, gdy wcale nie syszaam ttentu koni. Nagle przy domu gruchny strzay i rozlego si piekielne wycie czerwonoskrych. Oczywicie pierwsz moj myl ranczo, byo ratowanie Sally. Pobiegam podyam crk. Zamiast wic na w kierunku wzgrza, na na ktrym psisko a tu naraz, niemal obok mnie, przemkna wataha jedcw. Pognali podczas si gdy ja zasta wzgrze, spodziewaam niej

znalazam na drodze

nieywego Dinga. Zapewne banda porwaa Sally i zabia wierne Indian umykaa ju ku korralom. Chciaam biec za zdaam sobie spraw, e niewiele wskram. - A gdzie by wtedy nasz szeryf? - wtrci bosman.

stajce w jej obronie. Oczywicie wrciam zaraz na ranczo, lecz banda napastnikami, jednak

- Mj szwagier lea na ziemi przed werand z dwoma dymicymi jeszcze rewolwerami w rkach. Przypadam do niego. Wydawao mi si, e ju nie yje. Z okien domu gsto paday strzay, ktrymi nasza suba razia napastnikw. Gorcy opr, z jakim si spotkali, skoni ich prawdopodobnie do ucieczki i zapobieg spldrowaniu domu. Zabrali tylko z korralu kilkanacie najlepszych koni, a wrd nich i klacz Wiatr, po czym umknli. Wkrtce dwaj

nasi kowboje ruszyli ich tropem, lecz gdy si przekonali, e Indianie podzielili si na dwie grupy, powrcili do domu, aby zorganizowa pocig. Zaraz te sprowadziam doktora i wysaam Murzyna po panw oraz po kapitana Mortona. Ci oto nasi ssiedzi oczekuj na wspln narad.

- Do gry gowa, askawa pani, pojedziemy za Sally nawet do pieka - gorco zapewni bosman. - Zapacimy za to Indianom. A mnie w doku al cisn, gdy usyszaem, e nasza Sally porwana, a Dingo zabity. Ha, ale zapacimy im z procentem, moe pani by zupenie spokojna. - Kto z panw gotw jest wyruszy z nami w pocig? - krtko zapyta Tomek. Ranczerzy z uznaniem spojrzeli na nie traccego gowy modzieca i wszyscy wyrazili gotowo wzicia udziau w pocigu wraz ze swymi ludmi. By to schyek dnia, postanowiono wic czeka do witu i wtedy dopiero wyruszy ladami uciekinierw. Tomek pali si do czynu, ale rwnoczenie rozumia, e pochopne dziaanie moe przynie wicej szkody ni poytku. Z relacji dwch kowbojw wynikao, e napastnicy zdali ku granicy meksykaskiej. Gdyby pocig musia si zagbi na obce terytorium, to lepiej byoby wyruszy w asycie kapitana Mortona. Ranczerzy spodziewali si, e energiczny wojak zdy przyby jeszcze przed witem. Z zapadniciem wieczoru coraz wicej uzbrojonych mczyzn zjedao na ranczo. Nad samym rankiem przygalopowa kapitan Morton na czele dwudziestu kawalerzystw. Jeszcze raz odbyto wspln narad. Kapitan po wysuchaniu relacji rzek stanowczo: - Nie. ulega adnej wtpliwoci, e jest to sprawka tego otra Czarnej Byskawicy. W ten nikczemny, podstpny sposb zemci si na szeryfie za schwytanie go wwczas. - Skd ta pewno, szanowny panie? - zagadn bosman niedowierzajco. Gdyby to bya zwyka banda rabunkowa, w pierwszym rzdzie spldrowaaby dom - odpar pewnie kapitan Morton. - Prosz tylko kolejno przeanalizowa wydarzenia, a prawda wypynie na wierzch jak oliwa.

Banda Indian urzdza najazd na ranczo odlege co najmniej o pitnacie kilometrw od granicy, omijajc inne posiadoci znajdujce si po drodze. Napad udaje si. Indianie ciko rani waciciela ranczo, porywaj jego bratanic i... zabieraj tylko kilkanacie koni. Krtko mwic, wyrzdzili oni szeryfowi wiksz krzywd moraln ni materialn, poniewa zabrali jedynie to, co przedstawiao dla niego osobicie najwiksz warto. Kilku ludzi nie byo w stanie obroni si przed liczn band napastnikw. Rcz, e gdyby to by zwyky napad, to by zabili wszystkich przypadkowych obrocw i spldrowali dom. Jasno z tego wynika, i przybyli jedynie w celu dokonania zemsty na szeryfie. A kt, jak nie Czarna Byskawica, mg ywi nienawi do powszechnie lubianego i szanowanego szeryfa Allana? - Do stu zdechych wielorybw, trudno odmwi susznoci temu rozumowaniu - przyzna bosman, - Co jednak jest winna moja biedna Sally? - zawoaa pani Allan tumic rozpacz. - W ten sposb buntownik chcia si zemci na szeryfie - ponuro rzek kapitan Morton. - Czerwonoskrzy nie znaj litoci. - W caym rozumowaniu jest mimo wszystko pewna nieciso naraz odezwa si Tomek. - Uprowadzone wierzchowce przedstawiay du warto nie tylko dla pana szeryfa. Za sam klacz Nil'chi Don Pedro ofiarowywa kilkakrotn warto szacunkow. - Ha, brachu! - oywi si bosman. - Moe Indiacy porwali nasz Sally dla okupu? Co mylisz pan o tym, kapitanie?
- Uwaga modzieca dowodzi bystroci jego umysu - powanie odpar zapytany. - Konie naprawd mona dobrze sprzeda w Meksyku, lecz wanie porwanie bratanicy szeryfa wyklucza ch pobrania okupu. Gdyby im chodzio wycznie o korzyci materialne, to, jak ju zaznaczyem, przede wszystkim spldrowaliby dostatnio zaopatrzony dom. Po co si targowa o okup, jeeli od razu mona si dobrze obowi? Czarna Byskawica wiedzia, e szeryf kocha ma Sally i jest bardzo przywizany do swych koni wycigowych.

- Boe! Przeraa mnie to - zawoaa pani Allan. - Nie pozwlcie, aby okrutni Indianie, mcili si na niewinnym dziecku!

- Nie tramy czasu, niech nam szanowny pan kapitan przewodzi - porywczo powiedzia bosman, Ranczerzy jednogonie oddali si pod komend energicznego kawalerzysty. Zaledwie zawita dzie, pidziesiciu dobrze uzbrojonych ludzi rozpoczo pocig. lady uciekajcych byy do wyrane. Dziki temu pogo szybko dotara do miejsca, gdzie tropy rozchodziy si w dwch kierunkach. Morton rwnie podzieli swych ludzi na dwa oddziay i kady z nich bez zwoki ruszy w drog. Po kilku godzinach obydwa oddziay dotary do skalistego stepu; tutaj nie mona ju byo odszuka dalszych ladw napastnikw. Gdy wieczorem po caodziennych bezskutecznych poszukiwaniach oddziay zczyy si znw w jednym ze skalistych kanionw, uczestnicy pocigu w ponurym nastroju obsiedli ogniska. - W pitk gonimy, szanowni panowie - mrukn bosman. - Przeklci Indiacy naumylnie zjechali w skaliste gry, aby zatrze lady. - Wedug wszelkich informacji, jakie zdoalimy zebra o Czarnej Byskawicy, ukrywa si on w grach w pobliu pogranicza - powiedzia kapitan Morton. - Gdybymy mogli przetrzsn wszystkie acuchy grskie, na pewno bymy trafili na jego kryjwk. Po tych sowach Tomek posmutnia. Ilu bowiem trzeba byo mie ludzi i ile powici czasu, aby przeszuka liczne niedostpne i rozlege pasma grskie? W tych warunkach jedynie przypadek naprowadzi mg pogo na trop napastnikw. - Gdyby mdry Dingo y. na pewno by potrafi odnale lad Sally odezwa si Tomek. - Nie mielimy nawet czasu odszuka go, by mu odda ostatni posug - z powag przytakn bosman. Zaczli wspomina, jak to dziki Dingowi Tomek odnalaz zaginion w buszu Sally, i rne inne przygody, z ktrych wyszli cao dziki jego mdroci. Nikt nie kad si tej nocy do snu. Zaledwie nasta wit, rozpoczto dalsze poszukiwania. Mae oddziaki przemierzay krte kaniony i wwozy, obserwatorzy lustrowali okolic ze szczytw grskich, lecz nie natrafiono

na najmniejszy nawet lad porywaczy. W ten sposb upyno kilka dni na bezskutecznych poszukiwaniach. W kocu Morton i ranczerzy zgodnie doszli do wniosku, e dalszy pocig nie da lepszego rezultatu. W niewesoym nastroju wracali do domu. Tomek i bosman starali si pocieszy pani Allan. Kapitan Morton zapewnia, e wkrtce zorganizuje du wypraw przeciwko Czarnej Byskawicy. Ranczerzy powoli porozjedali si do swych farm. Wieczorem tego dnia Tomek, bosman i pani Allan zgromadzili si u oa rannego szeryfa. Lekarz twierdzi, e nadmierna troska o Sally utrudnia mu przyjcie do zdrowia. Z tego te wzgldu niewiele przy nim rozmawiano, bo i c wesoego mona byo mwi w tak przykrej sytuacji? Tomek siedzia gboko zamylony. Kapitan Morton uzna dalsze poszukiwania za bezcelowe. Tomek zyma si na t decyzj. Gdyby ojciec i Smuga byli z nimi, na pewno by nie dali tak atwo za wygran. Zdawao mu si, e Morton i ranczerzy wyruszyli w pocig na otarcie ez zrozpaczonej matki, z gry nie wierzc w skuteczno poszukiwa. Za wiele rozprawiali na temat bracw indiaskich, ktrych niekiedy tylko odnajdowano, i to przypadkowo. Czyby mieli pozostawi Sally wasnemu losowi? Kapitan Morton obwinia Czarn Byskawic o ten nikczemny czyn. Tomek intuicyjnie wyczuwa, e krewki i le usposobiony do Indian kawalerzysta szed po linii najmniejszego oporu. Trudno byo uwierzy, aby dzielny wojownik indiaski w ten sposb odpaci si Sally za pomoc udzielon mu w krytycznej chwili. Przecie to wanie Czarna Byskawica nazwa j Bia R i powiedzia, e nawet za cen wasnej wolnoci nie narazi jej na przykro. Tomek poruszy si niespokojnie. W tej chwili przypomnia sobie sowa wypowiedziane przez wodza Dugie Oczy podczas jego pierwszej bytnoci w rezerwacie indiaskim: Gdyby mj biay brat potrzebowa kiedykolwiek pomocy przyjaci, niech si uda na Gr Znakw i nada sygna. Wtedy przybdzie tam kto, na kogo mody brat moe liczy w kadej okolicznoci. Tomka ogarno niezwyke podniecenie. Czy nie potrzebowa teraz

pomocy

przyjaci?

Wdz

Dugie

Oczy nie

wyglda na czowieka

rzucajcego sowa na wiatr! Przecie to on go uprzedzi podczas rodeo o podstpie Don Pedra. Tomek doszed do wniosku, e powinien natychmiast odszuka Czerwonego Ora, aby wskaza mu drog do Gry Znakw. Co si dziao z Czerwonym Orem? Tomek zapomnia o nim wyruszajc w ten bezsensowny pocig. Bosman spod oka obserwowa swego modego przyjaciela. Zbyt dobrze zna chopca, aby nie dostrzec, e dzieje si z nim co niezwykego. - Prosz pani, czy po ucieczce napastnikw widziaa pani jeszcze zabitego Dinga? - zapyta Tomek przerywajc milczenie. - Ach, mj drogi, zapomniaam powiedzie, e gdy tylko udzieliam pierwszej pomocy szwagrowi, natychmiast wrciam na drog przy wzgrzu, aby zaj si pogrzebaniem wiernego psa. Wziam nawet Murzyna, Boba, do pomocy, ale ju nie znalazam Dinga. Zapewne kojoty powloky go gdzie w step. - Kojoty nie krc si za dnia w pobliu domostw. Co si mogo sta? Co pan o tym myli, bosmanie? - odezwa si Tomek. Indianie napadli na ranczo wczesnym rankiem. A kiedy szanowna pani powrcia jeszcze raz na wzgrze? zagadn marynarz. - Byo to w kadym razie przed poudniem, najdalej w cztery godziny po napadzie. Nie znalazszy psa na drodze, przeszukalimy z Bobem spory kawaek stepu, poniewa przyszo mi na myl, e w ostatniej chwili mg zwlec si z drogi. Niestety, nie znalelimy go nigdzie. Tomek podniecony wsta, przeszed kilka razy wzdu pokoju, a potem zatrzyma si przed bosmanem. - Czy pan pamita, co pan opowiada mi o Dingu, gdy w Ugandzie odzyskaem przytomno po stratowaniu przez nosoroca? - zapyta.
- Mgbym by jedynie ciur okrtowym, a nie bosmanem, gdybym mia kurz pami odpar marynarz nieco uraonym tonem, lecz zaintrygowany pytaniem przyjaciela zaraz doda: - Czy naprawd chcesz wiedzie, co mwiem wtedy o Dingu?

- O to mi wanie chodzi.

- Mylelimy w pierwszej chwili, e poczciwe psisko wyziono ju ostatni par... Eje, brachu, ju wiem do czego zmierzasz! Dingo lea wtedy na ziemi jak truposz, lecz wkrtce unis epetyn i powlk si o wasnych siach za nami. Czy przypuszczasz, e i tym razem tak si mogo sta? - Pani Allan widziaa Dinga lecego na drodze - mwi Tomek jakby do siebie. - W kilka godzin pniej ju go tam nie byo. Nawet gdyby jaki kojot bka si wtedy w pobliu ranczo, to by z pewnoci uciek syszc wrzask Indian i strzay. Jeeli wic wykluczymy kojoty, to co si stao z martwym psem? Pani Allan i szeryf poruszyli si niespokojnie. Bosman nabra rumiecw. Pospiesznie wychyli ca szklank jamajki i rzek podniecony. - Ha, ile to razy powtarzaem szanownemu pastwu, e Tomek ma gow nie od parady? Przypomniae mi, brachu, kubek w kubek podobne zdarzenie. Par lat temu nasz statek mia si uda z Hamburga do Rio de Janeiro po adunek kawy. Tu przed wypyniciem w morze jednemu kumplowi z nacji niemieckiej zmara ona. Biedak nie mg by nawet na pogrzebie, bo stao si to akurat na godzin przed wyruszeniem w drog. Poegna wic zwoki lubnej maonki i, zleciwszy pogrzeb rodzinie, zmartwiony okrutnie przydraowa na statek. Ca drog martwi si, a przez to naduywa nieco trunkw. Kiedy wic dobilimy do Rio, kapitan mwi mu: Klin klinem, chopie! Oe si jeszcze raz, a moe lepiej ci si teraz poszczci. Zdyscyplinowane Niemczysko w trzy dni po wyldowaniu w Rio oenio si z jedn Brazylijk. Kapitan dobrze mu poradzi, bo ca ao jakby mu kto rk odj. W kilka tygodni pniej przybijamy znw do Hamburga, a tu niby zmara ona czeka na mego kumpla. Okazao si, e ona wcale nie umara, a tylko zapada w letarg, czyli w tak zwan mier pozorn. - Panie bosmanie, ale ta historia nie ma nic wsplnego z Dingiem - zaoponowa Tomek. - Ma, brachu kochany, bo wypywa z niej wniosek, e dopki nie bye na pogrzebie, to nikogo nie opakuj - sentencjonalnie zakoczy bosman. - Teraz ponowi Tomka pytanie: co si stao z martwym psem?

- Czy panowie uwaacie, e gdyby Dingo nie by zabity, to by pobieg za Sally? - zawoaa pani Allan. - Jak amen w pacierzu, szanowna pani - zapewni bosman, - Taki obrt rzeczy rzuca zupenie nowe wiato na ca spraw. Dingo by specjalnie szkolony do rnych sztuczek. - Co by z tego wynikao, gdyby nawet naprawd Dingo mg pody za Sally? - zapytaa pani Allan z niemia nadziej w gosie. - Ot, prosz pani, jeeli Dingo yje, to istnieje dua szansa, e wrci na ranczo, by poprowadzi nas na ratunek - wyjani Tomek, - Dingo jest bardzo inteligentnym stworzeniem. - O Boe, gdyby tak byo! Czy jednak Indianie ni zabiliby go, widzc, e poda za nimi? - niespokojnie mwia pani Allan. - Jeeli Czarna Byskawica zdoby si na tak okrutn zemst, to nie zawaha si zastrzeli psa. - Nie mamy przecie pewnoci, e Sally porwa Czarna Byskawica - stanowczo owiadczy Tomek. - Takie jest zdanie kapitana Mortona, lecz ja mam wtpliwoci. W tej chwili szeryf Allan wykona ruch rk. Pani Allan, bosman i Tomek zbliyli si do jego posania, a on, jeszcze bardzo osabiony mwi cicho: - Wiele cennego czasu stracilicie przez tego zapaleca Mortona. Teraz, przysuchujc si wywodom Tomka, uzmysowiem sobie, e Indianie, ktrzy brali udzia w napadzie, naleeli do szczepu meksykaskich Pueblosw. Tymczasem banda Czarnej Byskawicy, wicej ni pewne, skada si z Indian amerykaskich zbiegych na teren Meksyku. Tomek sucha w wielkim napiciu. Teraz nie mia ju wtpliwoci. Jeeli Czarna Byskawica naprawd nie by zamieszany w napad na ranczo, to naleao si jak najszybciej uda na Gr Znakw, by wezwa pomocy. Przecie wedug zapewnie wodza Dugie Oczy, mg si spodziewa przybycia potnego sojusznika. Teraz wic okae si, co jest warte przyrzeczenie Indianina. - Prosz pastwa, wprawdzie rozumowanie nasze oparte jest na przypuszczeniach, lecz nawet kapitan Morton by zdania, e tylko

przypadek moe przyczyni si do odnalezienia Sally - odezwa si Tomek. - Nie wolno nam spocz, dopki jej nie uwolnimy. Mam pewien pomys, ale nie chc go teraz z wielu wzgldw wyjawi. Jutro o wicie wyrusz na ma wypraw i... zobaczymy, co z tego wyniknie. - Id z tob, brachu - wtrci bosman. - Nie moemy wyruszy razem, panie bosmanie - zaoponowa Tomek. - Po pierwsze, obecno pana mogaby zniweczy moje plany, a po drugie, jeden z nas musi pozosta na ranczo na wypadek, gdyby Dingo wrci. - Ha, mam siedzie za piecem, podczas gdy ty bdziesz nadstawia karku? Nic z tego, brachu! - Panie bosmanie, sam miabym wtpliwoci, czy postpuj susznie, gdyby tu nie chodzio o Sally - powanie odpar Tomek. - Nie kryj, e wyprawa moja bdzie do ryzykowna, lecz czy pan by si zawaha, gdyby od powodzenia przedsiwzicia zaleao ycie Sally? - Trafie mnie rzeczywicie w samo serce, lecz co poczniemy, jeli i ty przepadniesz? - zatroska si marynarz. - Drogi panie bosmanie, to samo powiedziabym bdc w pana pooeniu. Wiem, e nie wolno mi postpowa lekkomylnie. Dlatego te ubezpiecz si na wszelki wypadek. Pozostawi panu szeryfowi list w zapiecztowanej kopercie, ktr otworzycie, jeeli nie wrc w cigu siedmiu dni. W licie tym podam, z kim i dokd wyruszam. Chyba to powinno pana uspokoi? - Kochany Tommy, czy nie moesz powiedzie nam tego od razu? Moe udzielimy ci jakiej rady? - cicho zapyta szeryf. - Daem komu sowo honoru, e nie zdradz jego tajemnicy. Na pewno pan i pan bosman rwnie nie naduyliby niczyjego zaufania. - Co pan na to, szeryfie? - niepewnie zagadn bosman. - Ja bym zawierzy Tomkowi. - Nie zaznam spokoju przez te siedem dni, ale przecie sam bym woy epetyn w paszcz wieloryba, byle tylko uwolni Sally. Smaruj list, brachu! Co mam pocz, jeeli Dingo przybiegnie w tym czasie? Pomylaem i o tym - odpar Tomek. - Jeeli Dingo wrci na

ranczo, pody pan z nim tropem bandy. Po ustaleniu, gdzie Sally przebywa, powrci pan tutaj po mnie, a wtedy razem wyruszymy, zgoda?
- Niech i tak bdzie - odrzek bosman ciko wzdychajc. - Czy mog si sprzeciwi, gdy chodzi o dobro tej kochanej sikorki? Ha, nie potrafi nawet wypowiedzie, jak mi jej bardzo al.

- Czym ja si zdoam panom odwdziczy? - zawoaa pani Allan. Nie ma co mwi o wdzicznoci, skoro jeszcze niczego nie zdoalimy dokona - skromnie powiedzia bosman. - Ta maa sikorka przypada mi do serca jak wasna crka. A nasz Tomek to hmmm... - Prosz pani, nie rusz si std, dopki nie odnajd Sally - gorco zapewni chopiec. Wyruszam o wicie. Teraz napisz list, a potem przygotuj si do drogi.

Gra Znakw

Nastpnego wschodem poszukiwa soca.

dnia Oprcz

Tomek

opuci

ranczo zabra Po

jeszcze kilku

przed

wierzchowca

luzaka objuczonego godzinach stadzie przy

sprztem obozowym i maym zapasem ywnoci. odnalaz Czerwonego Ora na byda. Zeskoczy z konia tu przy Indianinie.

pastwisku

- Wanie szukam Czerwonego Ora - odezwa si, wycigajc rk do Nawaja. - Musimy pomwi na osobnoci. - Moemy rozmawia tutaj, nikt nam nie przeszkodzi - odpar Nawaj powcigliwie. Uwaga bya suszna. Trzej kowboje, strzegcy razem z nim duego stada, siedzieli w pewnej odlegoci przed szaasem, spoywajc poranny posiek. Tomek szybko przywiza konie do krzewu. - Ostatnim razem nie miaem nawet okazji poegna si z Czerwonym Orem. Po tym okropnym porwaniu modej squaw wszyscy stracilimy gowy - usprawiedliwia si Tomek. - Dlaczego mj czerwony brat unika ranczo? Mwiono mi, e od tego strasznego dnia nie pokazae si tam ani razu. Indianin spod oka obserwowa biaego chopca. Nie dostrzeg w jego twarzy wyrazu nieufnoci, ktrej spodziewa si, suchajc relacji kowbojw na temat porwania bratanicy szeryfa. - Czerwony Orze wola nie przebywa w pobliu ranczo, poniewa biali ludzie gniewali si na Indian za porwanie modej squaw - odpar po chwili wahania. - Czy mj brat rwnie jest przekonany, e Czarna Byskawica dokona napadu? - Kapitan Morton narzuci wszystkim takie zdanie, chocia ja nie mogem jako w to uwierzy. Zdawao mi si, e po przysudze, jak wywiadczyem wraz z moimi przyjacimi Czarnej Byskawicy, nie mg nam wyrzdzi takiej krzywdy - odpar Tomek. Mj biay brat nie pomyli si, jestem rwnie tego pewny.

Syszaem jednak, jak ranczerzy obwiniali tylko Czarn Byskawic. - Czy mj brat ju wie, e pogo bya bezskuteczna? Nawaj skin gow na znak potwierdzenia, wic Tomek cign dalej: Postanowiem ponownie rozpocz poszukiwania, tym razem ju Kiedy po raz pierwszy byem w rezerwacie Apaczw na wasn rk.

Mescalero, wdz Dugie Oczy powiedzia mi co przy poegnaniu. Tomek zamilk przygldajc si uwanie modemu Nawajowi, lecz Indianin nie przerywa kopotliwego milczenia. Wobec tego znw odezwa si po chwili: - Niech mi Czerwony Orze powie, czy wodzowie dotrzymuj sowa? - Obietnice dane przyjacielowi po wypaleniu z nim fajki pokoju pozostaj na zawsze w uchu wojownika - zapewni Czerwony Orze. - Wdz Dugie Oczy powiedzia mi, e jeeli kiedykolwiek bd si znajdowa w potrzebie, to mog si uda na Gr Znakw i zawezwa potnych przyjaci na pomoc. Czy Czerwony Orze doprowadzi mnie na t gr i wskae, w jaki sposb mam nada wezwanie? - Czerwony Orze wykona wszystkie polecenia wodza Dugie Oczy. Kiedy mj brat chce wyruszy na Gr Znakw? Natychmiast! - Ugh! Niech tak bdzie, ale musisz uprzedzi o moim odjedzie przodownika kowbojw. - Zaatwi to zaraz, a ty natychmiast przygotuj si do drogi - powiedzia Tomek, po czym uda si ku szaasowi pastuchw. Przodownik zna dobrze gocia szeryfa Allana, nie czyni wic jakichkolwiek trudnoci. Ju kilkanacie minut pniej obydwaj chopcy podali na poudnie. Tomek jecha par metrw za Nawajem. wiodc na arkanie jucznego konia. Gdy oddalili si znacznie od pastwiska, przynagli mustangi i wkrtce zrwna si z towarzyszem. - Czy Czerwony Orze moe mi powiedzie, kiedy przybdziemy na miejsce? - zagadn. - Nim soce skryje si za preri, znajdziemy si na Grze Znakw

- odpowiedzia Indianin. - W jaki sposb nadamy sygna oznaczajcy wezwanie na pomoc? Czy ciemno nocy nie bdzie dla nas przeszkod? - Uczynimy to za pomoc ognia, w dzie natomiast posugiwalibymy si znakami dymnymi - wyjani Czerwony Orze? - Czy dugo bdziemy musieli czeka na przybycie przyjaciela od chwili nadania sygnau? - pyta dalej Tomek. Czerwony Orze przez chwil zastanawia si nad odpowiedzi. Sprytny Tomek domyli si bowiem, e wdz Dugie Oczy, mwic o przyjacielu, mia na myli Czarn Byskawic. Gdyby Czerwony Orze poinformowa Tomka, ile czasu potrzebuje Czarna Byskawica na przybycie na Gr Znakw od chwili nadania sygnaw, to ustalenie, w jakiej odlegoci znajduje si jego kryjwka, nie przedstawiaoby ju wikszych trudnoci. Mody Nawaj da jednak dowd swej wyjtkowej przezornoci, odpowiadajc: Jeeli w przyjaciel nie przybdzie po sygnale ogniowym, to ponowimy wezwanie za dnia znakami dymnymi. Wszystko zaley od tego, gdzie bdzie w chwili spostrzeenia sygnaw. - Nie wiem, czy jest to pewny sposb porozumiewania si - znw zagadn Tomek. - Przecie tak sygnay ogniowe, jak i dymne s widoczne na znaczn odlego. Nie mona zapobiec, aby nie ujrzeli ich niepowoani ludzie. Niech Nah'tah ni yez'zi niczego si nie obawia. Nawet jeli ktokolwiek inny dostrzee sygnay, to i tak nie zrozumie ich znaczenia uspokoi go Indianin. Powcigliwo Nawaja w udzielaniu wyjanie zaostrzya ciekawo Tomka. Przypomniay mu si afrykaskie tam-tamy speniajce na Czarnym Ldzie rol telegrafu dwikowego. Za pomoc tam-tamw Murzyni potrafili z niezwyk szybkoci przekazywa wszelkie wiadomoci nawet do najbardziej niedostpnych zaktkw dungli. Ile to niepokojw przey Tomek podczas owieckiej wyprawy w Afryce, wsuchujc si w tajemnicz mow tam-tamw! Teraz znw mia pozna inny sposb porozumiewania si na odlego sposb krajowcw kontynentu

amerykaskiego. Naraz Tomek odczul cay ciar odpowiedzialnoci spoczywajcy na jego modych barkach. Czy susznie czyni wzywajc Czarn Byskawic na pomoc? Nie moe przecie przewidzie, co z tego wszystkiego wyniknie. Tajemniczo i niezwyko sytuacji budzia w nim niepokj. Tym mocniej wic zatskni nagle za ojcem i Smug. Ojciec z rozwag przewodzi kadej wyprawie. Smuga znw posiada olbrzymi wiedz o wiecie i jego mieszkacach. Przemierzy chyba wszystkie kontynenty, pozna wiele dziwnych ludw; nawet najniezwyklejsze sytuacje nie wywieray na nim wikszego wraenia. W tej chwili Smuga byby najwaciwszym doradc. Tomek zacz wic rozmyla, co by uczyni ten wytrawny podrnik znalazszy si w jego pooeniu. Przypomnia sobie wskazwki udzielane przez dowiadczonego przyjaciela. Tylko prymitywny i saby moralnie czowiek ucieka si od razu do uycia siy - mawia Smuga. - Najcenniejsz cech mczyzny jest rozwaga. Zastanw si najpierw, a zawsze znajdziesz najwaciwsze wyjcie z kadej sytuacji. Czy teraz postpowa rozwanie? Przecie od duszego czasu wcale nie zwraca uwagi na okolic. Rozejrza si wic zaraz wokoo. O kilka kilometrw od nich, na zachodzie, pitrzya si owa pamitna, samotna gra. Uwzgldniajc jej pooenie, uzmysowi sobie, e lada chwila przekrocz granic i znajd si na terytorium meksykaskim. Gstwa kolczastych kaktusw znacznie si przerzedzia. W pobliu musiay si znajdowa mae stepowe jeziorka, poniewa coraz to podryway si stada rozmaitego ptactwa. Wspaniay mikki kobierzec trawy, sigajcej koniom do kolan, a lnicej blaskiem bkitnostalowego koloru, przeplatay przepyszne preriowe burzany. Pioun wyrasta tu na wysoko czowieka, a jego odygi, twarde jak drzewo, miay grubo ludzkiego ramienia. Mae dzikie soneczniki, kwitnce wanie, oraz opuncje37 tworzyy urocze gaje. Gone gdaknicie zatrzymao jedcw na miejscu. Tu przed nimi
37 Opuncja (Opuntia) - kaktus o paskich pdach czonowatych, kolczastych; posiada te, czerwone
lub biae kwiaty; a owoce jego (jadalne) podobne s do fig. Ronie w Meksyku, Peru i Chile.

uciekao sposzone stadko kur preriowych. Byy to liczne, okazae ptaki wielkoci cietrzewia, o adnym upierzeniu przypominajcym czciowo jarzbka, a czciowo kuropatw. Miso ich byo znanym przysmakiem. Tomek natychmiast sign po sztucer, lecz Czerwony Orze powstrzyma go ruchem rki i szybko wydoby z plecionki zawieszonej na ku sioda nieduy uk i pierzast strza. Mimo e Tomek niecierpliwi si powolnoci towarzysza, Czerwony Orze spokojnie przyoy strza do ciciwy i nie spieszc si napi uk. Okazao si, e Indianin doskonale zna zwyczaje dzikich kur preriowych. Wszelki popiech by naprawd zbyteczny. Do cikie ptaki nie zryway si do lotu, jak nasze kuropatwy, caym stadem jednoczenie, lecz uciekay kolejno jeden po drugim. Czerwony Orze czeka z ukiem gotowym do strzau. Kiedy due ptaszysko w pobliu poderwao si do lotu, byskawicznie nacign ciciw. Pierzasta strzaa bzykna w powietrzu. Kura trzepoczc skrzydami spada w traw. Indianin zeskoczy z wierzchowca, podbieg do ptaka i stwierdziwszy, e ju nie yje, przytroczy go do uprzy jucznego konia. - Szkoda kuli na te powolne ptaki, a poza tym strza sycha daleko w stepie - wyjani dosiadajc mustanga. Znw kusowali na poudnie. Indianin coraz czciej spoglda w niebo i przynagla wierzchowce do szybszego biegu. Konie i jedcy byli ju zmczeni caodzienn wdrwk w skwarze, lecz Czerwony Orze nie dawa hasa do odpoczynku. Pasmo, ku ktremu zdali, stawao si coraz blisze. Pod wieczr byli u jego podna. Wjechali w rozlegy kanion, ogarn ich oywczy chd. Kopyta koni gucho uderzay o skaliste podoe. Czerwony Orze z nadzwyczajn pewnoci prowadzi poprzez rozgazienia kanionu, a znaleli si u stp wysokiego szczytu grujcego ponad caym pasmem. Miotlaste juki gdzieniegdzie tylko porastay skrawki gruntu pomidzy skaami. Tutaj Indianin postanowi zostawi mustangi. Szybko rozsiedlali konie, przywizali je na arkanach do drzewek, po czym zabrawszy bro, najniezbdniejszy sprzt obozowy oraz zabit kur ruszyli w gr. Szli skalist ciek wiodc na szczyt. Chwilami przemieniaa si ona w wyrbane w skale stopnie, wobec czego wejcie na strom cian

nie byo zbyt nuce. Po przeszo godzinnej do szybkiej wspinaczce chopcy osignli szczyt. Tomek rozejrza si wokoo. Wysoki, pkolisty zrb skalny obramowywa od pnocy i wschodu szczyt, tworzc zawieszony nad przepaci ganek. Ku poudniowi i zachodowi pasmo si zniao i otwierao szeroki, niczym nie zmcony widok. W dali, a do linii horyzontu poszarpanej konturami nowego acucha gr, cigna si kaktusowo-meskitowa pustynia. Soce zachodzio w penym blasku zota i purpury jak na morzu. Zmrok wieczorny z wolna osnuwa step delikatn, szafirow mgiek. Podczas gdy Tomek zachwyca si malowniczym widokiem, Czerwony Orze wynosi spomidzy gazw zalegajcych szczyt gry cae narcza przygotowanych tam rwno pocitych gazi i suchego chrustu, ukadajc paliwo na trzy rwno oddalone od siebie stosy. Po ukoczeniu tej pracy znik wrd gazw. Mino sporo czasu, zanim Tomek zacz si rozglda za swym towarzyszem. Znalaz go w niszy skalnej przy maym, ledwo arzcym si ognisku. Czerwony Orze koczy wanie skubanie upolowanej kury. Sprawnie wypatroszy ptaka, pokraja na kawaki, dwa z nich natkn na dugie patyki, po czym zacz opieka miso nad arem ognia. - Niech Nah'tah ni yez'zi uczyni to samo, bdziemy mieli dobr kolacj zachci Tomka. Oczywicie Tomek nie da sobie tego powtarza dwa razy. Szybko nadzia kawaki kury na patyki i naladujc Indianina, trzyma je nad arem tak dugo, a skurczyy si w twarde jak drzazgi czarne ksy. Upieczona w ten sposb kura nie bya zbyt smaczna, lecz mimo to chopcy zjedli j z wielkim apetytem. Potem uzupenili posiek zapasami przywiezionymi z ranczo, popijajc wod z manierek. W pewnej chwili Czerwony Orze spojrza w niebo i rzek: - Jeszcze za wczenie na nadawanie sygnaw. Niech Nah'tah ni yez'zi odpocznie nieco. Po si i przepij troch, a ja tymczasem bd czuwa; obudz ci o odpowiedniej porze. - Czy Czerwony Orze nie jest zmczony? Moemy odpoczywa na zmian - zaproponowa Tomek.

- Nah'tah ni yez'zi nie zna waciwej pory nadawania sygnaw. Ja bd czuwa, a mj biay brat moe teraz odpocz - odpar Indianin. - Dobrze, chtnie si przepi - zgodzi si Tomek. Zaraz te powrci na platform skaln, gdzie pozostawili koce. Tutaj przygotowa sobie wygodne legowisko tu pod pkolistym zrbem i uoy si do snu. Za chwil wyszed zza gazw Czerwony Orze. Usiad na ziemi nie opodal Tomka, opierajc si plecami o duy gaz. Purpurowy odblask zachodzcego soca rozpyn si ju na linii horyzontu. Gwiazdy zaczy si ukazywa na ciemnym niebie. Tomek przymkn oczy, lecz nie mg zasn. Myl o nieznanym losie nieszczsnej Sally spdzaa mu sen z powiek. Gdzie jest i co porabia? Tomek by pewny, e oczekuje od niego pomocy. Rozmylajc o tym dra z niecierpliwoci. Z kolei zacz si zastanawia, czy Czarna Byskawica przybdzie na jego wezwanie; a jeli si zjawi, czy zechce pomc w poszukiwaniach? Przecie wszyscy twierdzili, e czerwono-skry wdz jest organizatorem powstania przeciwko biaym. Ju sam ten fakt by dostatecznym dowodem jego nienawici do osadnikw. Czy wobec tego mona na niego liczy? Tak rozmylajc, mimo woli spojrza spod przymruonych powiek na Czerwonego Orla. Zaledwie wzrok jego spocz na Indianinie, natychmiast zapomnia o zmczeniu, Udawa nadal, e pi w najlepsze, lecz teraz co chwila zerka nieznacznie na swego towarzysza. Po krtkiej chwili nie mia ju wtpliwoci - Indianin przez cay czas nie spuszcza ze oczu. W jakim celu to czyni? Tomek, niby we nie, odwrci si na lewy bok. W tej pozycji mia wiksz swobod obserwowania Czerwonego Ora. Mody Nawaj wci siedzia bez ruchu, oparszy rce na kolanach skrzyowanych ng, lecz rwnoczenie nie odrywa czujnego wzroku od pogronego we nie towarzysza. Po pewnym czasie pochyli si ku Tomkowi; wsuchiwa si w jego oddech. Nabrawszy przekonania, e biay chopiec ju pi od dawna, podnis si. Sylwetka Nawaja wyranie odcia si na tle nieba. Stpajc bezszelestnie podszed do uoonych trzech stosw suchego paliwa. Szybko przerzuci cz drewna z obydwch bocznych stosw na

rodkowy, po czym za pomoc krzesiwa zapali suchy chrust. Sup jasnego ognia wystrzeli w gr. Czerwony Orze z niepokojem spojrza na skaln cian, u ktrej stp spoczywa Tomek pogrony w gbokim nie. Jego przymknite powieki drgay pod wpywem blasku gorejcego ogniska. Nawaj umiechn si zadowolony. Wic jednak udao mu si nie zdradzi biaemu przyjacielowi sposobu nadawania sygnaw wzywajcych sojusznikw na pomoc. Teraz pewny by pochway wodza Dugie Oczy, ktry zawsze twierdzi, e tylko umarli nie zdradzaj tajemnic. Czerwony Orze sta przez chwil nieruchomo. W myli powtarza umowne znaczenie poszczeglnych sygnaw: - Jeden obok dymu w dzie lub jedno ognisko w nocy oznacza: Uwaga! Zaraz nadamy sygna! Trzy kolejno wypuszczone oboki dymu w dzie lub jednoczenie zapalone trzy ogniska w nocy to wezwanie na pomoc w obliczu niebezpieczestwa! Ognisko pono ju kilka minut. Pierwszy znak zosta nadany. Teraz Indianin wyj z ognia agwie i rzuci je na pozostae stosy. Trzy ogniska rozgorzay czerwonawo tym pomieniem. Czerwony Orze wypeni zadanie. Powrci na swe miejsce pod skalny blok. Przyjanie spojrza na picego Tomka. Zauway, e koc zsun si z jego ramion. Noc w grach bya do chodna, wic pochyli si nad biaym chopcem, ostronie okry go kocem, po czym usiad obok na ziemi. Silny odblask poncych ognisk peza po jego miedzianobrzowej twarzy, w zadumie zwrconej ku niebu usianemu gwiazdami. Jasny sierp ksiyca wychyli si zza szczytw grskich. Ogniska z wolna zaczy przygasa. Smutny umiech przewin si po twarzy Tomka. Wic jednak Czerwony Orze nie dowierza mu, skoro chcia ukry przed nim sposb nadawania sygnaw. Zaraz wszake pomyla, e t nieufno spowodoway niezmierne krzywdy wyrzdzone Indianom przez biaych ludzi. Sprzeczne uczucia napeniy Tomka niepokojem. Czy moe si spodziewa od Czarnej Byskawicy pomocy dla Sally, ktrej stryjek tropi go jak dzikiego zwierza? Dugo jeszcze nie mg pozby

si drczcej myli i zasn dopiero wtedy, gdy ogniska przygasy. Czas wolno pyn... Tomek przebudzi si pod przemonym wraeniem, e dzieje si co niezwykego. Nawyky do niebezpieczestw nie otworzy zaraz oczu. Lea w dalszym cigu bez ruchu, jakby jeszcze by pogrony we nie, lecz czujnie nadsuchiwa. Wok panowaa cisza. Nagle odblask ognia musn jego przymknite powieki. Czyby Czerwony Orze znw nadawa sygnay? Nieznacznie uchyli jedno oko. Bya jeszcze noc. Nie opodal palio si ognisko. Wok niego siedziao pkolem kilkunastu Indian. W milczeniu spogldali na Tomka, jakby czekali na jego przebudzenie. Tomek raptownie odrzuci koc, podnis si, zbliy do grupy Indian i powid wzrokiem po ich twarzach. W samym rodku pkola siedzia Czarna Byskawica. Jake inaczej teraz wyglda. Jedynie surowy, powany wyraz twarzy i dumny wzrok przypominay dawnego jeca szeryfa Allana. Gow jego zdobi wielki piropusz z orlich pir, opadajcy dwoma dugimi ogonami a na ziemi. Na szyi zawieszone mia naszyjniki z pazurw i kw dzikich zwierzt oraz wite zawinitko. Nagie plecy i piersi okryte byy przerzucon przez lewe rami mikko wyprawion skr bizona. Dugie nogawice zdobione frdzlami, pas okalajcy biodra i mokasyny dopeniay caoci. Za pasem widniay tomahawk i rkoje noa. Na udach skrzyowanych ng lea nowoczesny karabin. Inni Indianie ubrani byli podobnie jak wdz, lecz aden z nich nie nosi tak wspaniaego piropusza. Oprcz karabinw, noy i tomahawkw niektrzy mieli jeszcze dugie lance i tarcze sporzdzone ze skr zwierzcych. Ich twarze i ciaa pokryway wzorzyste pasy wymalowane czerwon farb. Jedynie twarz wodza miaa czarne skone pasy od oczu do szyi. By to znak mierci, ktr Czarna Byskawica zaprzysig wszystkim biaym najedcom. Indianie w milczeniu z zaoonymi na piersiach rkoma spogldali na chopca. Tomek odwanie patrzy na dzikich synw amerykaskiej pustyni. Wic ci groni wojownicy przybyli na jego wezwanie! Czy naprawd zechc mu pomc, mimo e naley do znienawidzonej przez

nich biaej rasy? Twarze Indian nie wyraay jakichkolwiek uczu. Wygldali jak wykute z kamienia posgi dawnych wojowniczych mieszkacw Ameryki. Tomek zrozumia, e czeka go chwila cikiej prby. Jak ma przemwi, aby uzyska ich pomoc? Jeszcze raz powid oczyma po surowych twarzach. W kocu wzrok jego spocz na Czarnej Byskawicy. Instynkt podszeptywa mu, e nie powinien pierwszy rozpoczyna rozmowy. Sta wic w milczeniu, patrzc na gronego wodza. Po duszej chwili Czarna Byskawica wykona rk zapraszajcy ruch. Tomek podszed do ogniska i usiad w krgu milczcych Indian. Upyno kilka minut, zanim Czarna Byskawica wolno zdj z szyi wite zawinitko. Wydoby z niego kalumet, nabi go tytoniem, zapali wgielkiem z ogniska. Nie spieszc si wydmuchiwa dym ku niebu, ziemi i czterem stronom wiata. Kalumet wdrowa z rk do rk. Indianie z najwiksz powag dokonywali ceremoniau palenia fajki pokoju i przyjani. Gdy z kolei Tomkowi podano fajk, uj j pewnie w donie i wydmuchn dym szeciokrotnie, tak jak wszyscy jego poprzednicy, nastpnie poda j swemu ssiadowi. W kocu kalumet dotar z powrotem do Czarnej Byskawicy. Wdz schowa fajk do woreczka, zawiesi go znw na szyi i dopiero teraz si odezwa: - Nasz mody brat Nah'tah ni yez'zi zapali na Grze Znakw trzy ogniska. Nah'tah ni yez'zi wie, e sygna ten oznacza wezwanie na pomoc w niebezpieczestwie. Czarna Byskawica przyby na wezwanie. Czego mj brat da? Dzikuj ci, wodzu, za dotrzymanie sowa - odpar powanie Tomek. - Omieliem si prosi Czerwonego Ora o doprowadzenie mnie na Gr Znakw i nadanie sygnaw, poniewa wdz Dugie Oczy powiedzia mi, e mog to uczyni, gdy bd potrzebowa pomocy przyjaci. - Wdz Dugie Oczy wykona rozkaz Czarnej Byskawicy - wtrci Indianin. - Niech mj brat powie, czego ode mnie da. - Wodzu, chciaem ci prosi o pomoc w odnalezieniu i uwolnieniu mojej modej przyjaciki, nazwanej przez ciebie Bia R. - Ugh! Dlaczego mj brat mwi o uwolnieniu Biaej Ry? Czyby

grozio jej co ze strony szeryfa? - zdziwi si Czarna Byskawica. Tomek patrzc w oczy Indianina wyjani: - Nieznani Indianie napadli na ranczo szeryfa Allana, porwali Bia R i uprowadzili kilkanacie najlepszych koni, a wrd nich klacz Nil'chi, na ktrej wygraem dziesiciomilowy wycig na rodeo. - Ugh! Kiedy to si stao? - Osiem dni temu. - Osiem wieczorw38 temu - powtrzy Czarna Byskawica, jakby chcia si upewni, e dobrze zrozumia. - Dlaczego Nah'tah ni yez'zi zawiadamia mnie o tym dopiero teraz? Bylimy wtedy z moim przyjacielem w rezerwacie Apaczw Matka Biaej Ry i Mescalero w gocinie u wodza Dugie Oczy. wraz z Czerwonym Orem. Zastalimy

powiadomia nas natychmiast o napadzie. Powrcilimy zaraz na ranczo szeryfa ciko rannego nieprzytomnego. Nastpnego ranka wyruszylimy w pocig razem z gromad ranczerw i kapitanem Mortonem, ktry przyby z oddziaem wojska, ale lady znikny niebawem na skalistym gruncie. Tote wczoraj, po bezskutecznych poszukiwaniach, wrcilimy do domu. - Czy Czerwony Orze bra udzia w tych poszukiwaniach? - zapyta Czarna Byskawica. Tomek namyla si, co ma odpowiedzie, gdy odezwa si Czerwony Orze: Czerwony Orze nie wyruszy na wypraw, poniewa dowdca dugich noy39 obwinia wodza Czarn Byskawic o dokonanie napadu. Obecno moja nie bya podana przez biaych. - Ugh! Wic ten przeklty biay pies powiedzia, e ja porwaem Bia R - zdumia si Indianin. - Nie spoczn, dopki jego skalp nie bdzie wisia u mego pasa! Ponura groba nie przestraszya w tej chwili Tomka, przeciwnie, uradowaa go nawet. Oburzenie Czarnej Byskawicy byo najlepszym dowodem, e nie on dokona niecnego napadu.

38 Indianie obliczaj czas nastpujco: dnie liczb wieczorw lub przespanych nocy, miesice jako
ksiyce, a lata liczb zim. 39 Dugimi noami nazywali Indianie kawalerzystw armii USA ze wzgldu na noszone przez nich szable.

Dlaczego

Czerwony Orze

nie zawiadomi

mnie

natychmiast o

porwaniu modej biaej squaw? - zapyta karccym tonem wdz. Mody Nawaj odpar cicho: Dugie noe i ranczerzy wyruszyli, by szuka kryjwki Czarnej Byskawicy, gdy jego wanie obwiniali o dokonanie napadu. Razem z nimi znajdowali si nasi dwaj biali przyjaciele. Gdyby wdz Czarna Byskawica natychmiast uda si na poszukiwania biaej squaw, nietrudno byoby o spotkanie obydwch oddziaw. Wtedy... - Ugh! Manitu nie poskpi roztropnoci mojemu modemu bratu - wtrci Czarna Byskawica. - Stracilimy jednak duo czasu. Nadzieja zacza si wkrada do serca Tomka. - Prosz ci, wodzu, powiedz, czy mog liczy na twoj pomoc? - zapyta wzruszonym gosem. - Wdz spojrza na Tomka zadumanym wzrokiem i rzek: - Przed przybyciem biaych caa ziemia amerykaska naleaa do Indian. Niezliczone stada bizonw pasy si na szerokich stepach, w lasach byo peno rnej zwierzyny i ptactwa. Czerwonoskrzy yli tak, jak ich ojcowie i ojcowie ich ojcw. Nie cierpieli godu. Wdrowali za bizonami, polowali bd uprawiali ziemi wedug swej woli. Dla przyjaci zawsze mieli otwarte serca, dla wrogw topr wojenny. Potem przyszli biali ludzie. Indianie nie bronili im swej ziemi, zaprosili nawet biaych do swych wigwamw. Biali palili z nami fajki pokoju, poili wod ognist, podpisywali traktaty. Chcieli coraz wicej ziemi. Kupowali j bd zabierali si. Wielki Biay Ojciec z Waszyngtonu przyrzeka pokj. Indianie ustpowali coraz dalej na zachd. Potem zbudowali elazn drog40 , ktra poczya wielk wod lec na wschodzie z wybrzeem na zachodzie. Biali bezlitonie wytpili bizony, by nas zagodzi i zmusi do posuszestwa. Pienidzmi pacili za skalpy czerwono skorych wojownikw, ich kobiet i dzieci. Indianie ulegli przemocy, a wtedy Biay Ojciec z Waszyngtonu wyznaczy im rezerwaty na skalistych, pustynnych terenach. Mj biay brat by w rezerwacie Mescalero Apaczw i widzia, jak ndzny wiod tam ywot. Czarna Byskawica nie da si zamkn w rezerwacie. Zaprzysig mier
40 W 1869 r. ukoczono budw pierwszej transkontynentalnej linii kolejowej, czcej wschodnie
wybrzee Oceanu Atlantyckiego z zachodnim Oceanu Spokojnego, zwanej Drog elazn Pacyfiku.

wszystkim biaym i yje tak, jak Indianie yli przed przybyciem biaych. Czarna Byskawica umrze z tomahawkiem w doni walczc z wrogiem, by w Krainie Wiecznych oww y, jak przystoi prawdziwemu wojownikowi. Czarna Byskawica nosi na twarzy znak mierci, a w wigwamie jego wisz liczne skalpy biaych, lecz serce moje, jak serce kadego Indianina, jest zawsze otwarte dla przyjaci. Czarna Byskawica nigdy nie zama sowa danego przyjacielowi. Nah'tah ni yez'zi jest szlachetnym wojownikiem. Wywiadczy przysug czerwono s kor emu nie dajc nic w zamian. Rada starszych naszego plemienia przyja ci do naszego grona. Jeste wic naszym bratem i twoja krzywda jest nasz krzywd. Biaa Ra musi odzyska wolno, by mc wrci z tob za wielk wod do swej ojczyzny. Ugh, powiedziaem! - Ugh, Uhg! - jak echo powtrzyli Indianie. - Czas zatar lady napastnikw, niech wic Nah'tah ni yez'zi opowie przebieg wypadkw - odezwa si znw Czarna Byskawica. Musimy si zastanowi nad sytuacj. Tomek szczegowo powtrzy wszystko, co wiedzia o napadzie, bezskutecznym pocigu, nie pomijajc narady odbytej z bosmanem, pani Allan i szeryfem. Zaledwie skoczy, Czerwony Orze odezwa si: - Wprawdzie nie podyem z wami za napastnikami, lecz mimo to przez dwa dni pilnie badaem pozostawione lady. Biaa squaw myli si, duy pies Biaej Ry nie zosta zabity. Czerwony Orze widzia jego lady krzyujce si ze ladami uciekajcych. Dlaczego mwisz o tym dopiero teraz? - zawoa uradowany Tomek - Jeeli wierny i mdry Dingo yje, to wczeniej czy pniej przybiegnie do nas po pomoc dla Sally. Dobra wiadomo jest zawsze podana - filozoficznie odpar mody Nawaj.

Zagubiony kanion

Czarna Byskawica zamyli si po relacji Tomka i dopiero po dugiej chwili rzek; - Szeryf przypuszcza, e napadu dokonali Indianie Pueblosi. To jest zupenie moliwe. Tropiciele nasi widzieli kiedy u stp gr Sierra Mdre mae pueblo Indian Zuni. Wprawdzie plemi to uprawia ziemi i nie syszaem, aby kiedykolwiek niepokoio ssiadw, lecz deszcz nie pada w tych okolicach ju od wielu ksiycw i pola ich mogy nie da zbiorw... Gdyby jednak wyruszyli na wypraw w celu zdobycia upw, to by nie zabrali jedynie kilkunastu koni i modej squaw. - Konie te przedstawiay du warto dla kadego hodowcy. Za sam klacz Nil'chi Don Pedro ofiarowywa szeryfowi po wycigu na rodeo powan sum - zauway Tomek. - Ugh! Meksykanin Don Pedro chcia kupi od szeryfa klacz Nil'chi? - zdziwi si Czarna Byskawica. - Niech Nah'tah ni yez'zi opowie, jak to byo. Gdy Tomek odtworzy zajcie z Meksykaninem, Indianin rzek: - Pueblo znajduje si o dwa wieczory drogi od rancza Don Pedra. On mg namwi Zuni do porwania Nil'chi i jej wacicielki. Dumny i mciwy Meksykanin na pewno nie zapomnia doznanej od was zniewagi. - Mnie rwnie podobna myl ju si pltaa po gowie - odpar Tomek. - W napadzie brali udzia sami czerwonoskrzy. - Ranczo Don Pedra roi si od Indian. Jego ojciec by Metysem. Ugh! Musimy odwiedzi tego Meksykanina. Teraz udamy si do naszego obozu na narad wojenn - postanowi Czarna Byskawica. - Musimy wsplnie uoy plan dziaania. - Chciabym, aby mj przyjaciel wyruszy z nami na t wypraw zauway Tomek, przypominajc sobie oczekujcego na ranczo na jego powrt bosmana oraz list pozostawiony szeryfowi. - Czy mj brat mwi o tym biaym, ktry wtedy da wod ognist stranikom?

- Tak, to jest wanie mj przyjaciel i opiekun, bosman Nowicki potwierdzi Tomek. Nah'tah ni yez'zi pole przyjacielowi wiadomo po naradzie wojennej. Czerwony Orze zawiezie mwicy papier - odpowiedzia Czarna Byskawica. - Teraz ruszajmy jak najprdzej w drog.
Wygasili ognisko, zatarli wszelkie lady swej bytnoci, po czym wdz da haso do zejcia ze szczytu.

Czerwonoskrzy, mimo ciemnoci nocy, szybko posuwali si w d stromego zbocza. Tomek z trudem nada za nimi, poniewa wska cieka, wijca si nad skrajem przepaci, ledwo bya widoczna. Odetchn z ulg dopiero na dnie gbokiego parowu. Odszukanie koni pozostawionych u stp gry nie zajo im wiele czasu. W krtych wwozach i kanionach Indianie jechali stpa, lecz gdy niebawem wychynli na szeroki step, ostro przynaglili mustangi. Gwiazdy blady na niebie. Szary wit z wolna ustpowa dziennej jasnoci. Wkrtce palce soce wzeszo zza linii horyzontu. Teraz dopiero Tomek mg si zorientowa w kierunku jazdy. Pasmo grskie, nad ktrym dominowaa Gra Znakw, pozostawao za nimi. Ku poudniowi rozcigaa si szeroka rwnina stepowa. W dali, osnuty jeszcze porann mg, widnia nie znany mu acuch gr. Na stepie, po ktrym teraz jechali, wrd kolczastych kp kaktusw i agaw, falowaa pod lekkim podmuchem wiatru krtka, kdzierzawa trawa, rosnca zazwyczaj na wysoko pooonych rwninach. Co pewien czas mijali licznie rozsiane mae kopczyki ziemi. Jak si wkrtce Tomek przekona, byy to mieszkania amerykaskich pieskw stepowych spokrewnionych ze wistakami. Zmylne tobrunatne, a od spodu brunatno biae zwierztka wysiadyway na swych kopcach na zadnich apach jak wiewirki. Machajc zadartymi do gry ogonkami nawoyway si gosami przypominajcymi szczekanie psw. Z tego te powodu pierwsi traperzy nazwali je psami stepowymi. Tomek mia wielk ochot uwaniej przyjrze si zwierztkom, ale czworononi wartownicy, czatujcy na wierzchu kopcw, szczekaniem ostrzegali rozbawionych towarzyszy przed niebezpieczestwem i gromady

pieskw stepowych szybko znikay z powierzchni ziemi. Potem ju tylko gdzieniegdzie wida byo ebki zwierztek pilnie przepatrujcych okolic, i jedynie przyguszone szczekanie wydobywajce si spod ziemi zdradzao obecno gwarnej, penej ycia osady. Tomek musia si zadowoli wyjanieniami Czerwonego Ora, ktry dobrze zna zwyczaje psich mieszkacw amerykaskich stepw. Pieski stepowe ywiy si kdzierzaw suchych trawk i korzonkami Nowego rolin. Na bezwodnych, stepowych, paskowyach Meksyku

wystarczaa im do zaspokojenia pragnienia obfita rosa. Nie gromadziy zapasw ywnoci na okres zimy; gdy tylko wyczuway jej nadejcie, co przewanie nastpowao w ostatnich dniach padziernika, chroniy si do swych nor, zatykay wszystkie otwory, by zabezpieczy si przed zimnem, po czym zapaday w sen i nie ukazyway si na stepie, a wiosenne soce zbudzio je do beztroskiego ycia. Czerwony Orze twierdzi, e czasem pieski stepowe otwieray nory jeszcze w zimie, co wedug Indian byo nieomyln oznak rychego nadejcia ciepa. Tomek suchajc opowiada Czerwonego Ora, jak to pieski stepowe yj w przyjani z maymi swkami ziemnymi, gniedcymi si w opuszczonych psich norach, a take o wielkiej zayoci pieskw ze stepowymi grzechotnikami, ani si spostrzeg, kiedy dotarli do na p wyschnitego koryta rzeki. Indianie ugasili pragnienie, napoili mustangi, po czym zaraz przeprawili si na przeciwny brzeg. Nie uszo uwagi Tomka, e niky nurt wody kierowa si ku wschodowi. Poszarpane pasmo gr, spostrzeone uprzednio przez Tomka, teraz wyranie rysowao si na tle gorejcego sonecznym blaskiem nieba. Ca rolinno tego podgrskiego pasa stanowiy karowate krzewy meskitowe, juki, agawy i kaktusy. Kolczaste kaktusy tworzyy na bezdronym stepie mae zagajniki, Rwny dotd teren zacz si stopniowo wznosi w gr. Krajobraz podgrza urzeka dzikoci. Czerwony Orze zwrci na to uwag Tomka. Przecie zaledwie kilkanacie lat temu, gdy by dzieckiem, w tych wanie stronach zamieszkiwali czerwonoskrzy Komacze. Wtedy krwawe uny nad stepem czsto zwiastoway biaym osadnikom zblianie si nie

znajcych litoci wojownikw. Wprawdzie obecnie Komacze znajdowali si ju w rezerwatach na poudniu Stanw Zjednoczonych, lecz otaczajce Tomka gronie wygldajce postacie Indian ywo przypominay mu niedawne jeszcze dzieje meksykaskiego pogranicza. Tomek mimo rozmowy z Czerwonym Orem bacznie rozglda si wokoo. Ustawicznie wraca do myli, gdzie te Czarn Byskawic zastay sygnay z Gry Znakw, e tak szybko, zebrawszy wojownikw, mg si zjawi. Tymczasem czerwonoskrzy ani nie przynaglali swych mustangw, ani te nie zatrzymywali si na odpoczynek. Wreszcie koo poudnia wjechali w kamienisty wwz. Tomek zgubi orientacj. Krte, gbokie, pozbawione rolinnoci kaniony byy tak do siebie podobne, i Tomkowi zdawao si, e po raz ktry ju przebywa t sam przecz czy przejcie. A moe Indianie naumylnie kluczyli po grach? Pnym popoudniem, gdy wjechali z kolei w jaki bardzo wski kanion, Czarna Byskawica osadzi swego konia i zeskoczy ze na ziemi. Pozostali Indianie rwnie zsiedli z mustangw. - Dalej pjdziemy pieszo - oznajmi Czarna Byskawica, zwracajc si do Tomka. - O konie mj brat nie potrzebuje si troszczy. Wojownicy zaopiekuj si nimi. Dwch Indian podzielio midzy siebie baga Tomka; chopiec domyli si, e teraz zapewne czeka ich nieatwa droga. Czarna Byskawica ruszy pierwszy w zwajc si gardziel kanionu. Po pewnym czasie wkroczyli w inny kanion, ktrego kamieniste ciany lej o wato rozszerzay si ku grze. Ku swemu zdziwieniu Tomek ujrza strom cian zamykajc dalsz drog. Jeszcze okoo dwustu metrw dzielio ich od koca lepego kanionu, gdy Czarna Byskawica wsun si w wsk szczelin widniejc w zboczu. Tomek bez wahania wszed za nim. Szczelina to zwaa si, to rozszerzaa, wiodc nieznacznie w gr. Po pgodzinnej mozolnej wdrwce znaleli si na ciece szerokiej zaledwie na kilkadziesit centymetrw. Pia si ona po skalnym gzymsie wewntrz komina.

Przystanli, by odpocz na maej, zawieszonej nad przepaci platformie. Indianie przysiedli na ziemi, po czym wydobyli z jukw paski suszonego misa. Posilano si w milczeniu, wszyscy byli zmczeni i zgodniali po caodziennej konnej jedzie oraz wspinaczce po grskich manowcach. Okolica bya cakiem dzika. Kamienn otcha u ich stp obramowyway potne zerwy przypominajce warowne zamki czy kocioy. Promienie zachodzcego soca zaledwie muskay nagie szczyty gr, nie sigajc mrocznej gbi kanionu. Ponad szczytami koowao kilka czarnych spw, jakby wypatrujcych eru. Czyby wskazyway blisko sadyb ludzkich? Tomek by niemal pewny, e s w pobliu kryjwki Czarnej Byskawicy. W zamyleniu wodzi wzrokiem po nagich szczytach ska. Wic to gdzie tutaj znajduje schronienie wyjta spod prawa grupa buntowniczego wodza Indian! - rozmyla. - Nic dziwnego, e kapitan Morton nie zdoa wpa na jej lad; przecie wedug niego Czarna Byskawica mia przebywa w okolicy gr Sierra Mdre. Tomek umiechn si nieznacznie, spogldajc na otaczajcych go Indian. Ci odwani i groni, lecz zarazem dziecinni wojownicy przypuszczali, e kluczc po dzikich wertepach uniemoliwi mu zapamitanie drogi wiodcej do ich kryjwki. Dla Tomka nie bya to nowina. Od wczesnych lat ycia interesowa si geografi i bacznie ledzi wszelkie ciekawsze wydarzenia w wiecie. Wanie ostatnio uwag jego przycigna Ameryka rodkowa41 ze wzgldu na rozpoczt w roku 1903 budow Kanau Panamskiego42 , majcego skrci przejazd z Oceanu Atlantyckiego na Ocean Spokojny, z wybrzey wschodnich Ameryki na zachodnie, tudzie drog z Europy na wyspy Oceanii i do Australii. Dokadna znajomo topografii krajw Ameryki rodkowej uatwiaa mu teraz ustalenie pooenia pasma grskiego, w ktrym si kry wdz Indian. Ranczo szeryfa Allana znajdowao si w pobliu granicy, kilka
41 Do Ameryki rodkowej zalicza si: cz poudniowego Meksyku, Gwatemal, Salwador,
Honduras, Nikaragu, Kostaryk, zachodni Panam, Belize oraz wyspy Wielkie i Mae Antyle. 42 Kana Panamski, zbudowany w latach 1903-1914 przez Stany Zjednoczone na szerokim pasie, wydzierawionym od Republiki Panamskiej. Ma dugo ok. 81 km, szeroko ok. 91 m, a gboko minimaln 14 m. Znajduje si 27 m nad poziomem obydwu oceanw, tote statki przepywaj przeze dziki luzom.

kilometrw na wschd od pnocnego kraca acucha gr Sierra Mdre, biegncego ku poudniowi wzdu zachodniego wybrzea Meksyku. Wschodni granic Wyyny Meksykaskiej, na ktrej si zatrzymali, stanowia Rio Grande del Norte. Mniej wicej w poowie drogi pomidzy pnocnym kracem gr Sierra Mdre a Rio Grand leay w pobliu siebie dwa jeziora: Guzman z wpadajc do niego Rio de Casas i jezioro Santa Maria, do ktrego wpywaa rzeka o tej samej nazwie. Wedug oblicze Tomka byli w pamie grskim lecym w widach Rio de Casas i Santa Maria. W prostej linii na poudnie, za rzek Conchos, dopywem Rio Grand, rozcigaa si odludna, bezodpywowa, skalista i pustynna kotlina Bolson de Mapimi, gdzie Hiszpanie jeszcze w roku 1598 odkryli pokady zota i srebra i rozpoczli ich wydobywanie. Tomek poczu si znacznie raniej, gdy ustali te szczegy. Zdawa sobie jednak spraw, e w naturalnym labiryncie kanionw i wwozw nieatwo byoby samodzielnie odnale drog do stromej, wykutej w skaach cieki. Indianie nie spieszyli si z wyruszeniem w dalsz drog. Odpoczywali mic krtkie, gliniane fajeczki. Dopiero po zachodzie soca Czarna Byskawica da haso do wymarszu. Wdrwka po grskich bezdroach przy mdym blasku pierwszych gwiazd bya do uciliwa. Tomek poda tu za szybko kroczcym wodzem, nie kopoczc si o niemoliwe w tych warunkach zapamitanie kierunku drogi. Po niemal dwch godzinach mczcego marszu dotarli do ostro spadajcej w d krawdzi grskiej. Na dnie gbokiego, szerokiego kanionu znajdowao si obozowisko Czarnej Byskawicy. Byszczao teraz wiatami ognisk. Skry pokrywajce namioty, praone socem i zmywane deszczem, stay si niemal przejrzyste i w wieczornym mroku wyglday jak barwne lampiony, arzce si ogniem poncym w ich wntrzu. Jednoczenie mona byo si zorientowa w rozmiarach i rozoeniu obozu. Tipi tworzyy wielki, trzy- lub czterorzdowy krg. W samym rodku obozu sta, obszerniejszy od pozostaych, namiot rady szczepu, ktry, jak si Tomek pniej przekona, stanowi jednoczenie mieszkanie Czarnej Byskawicy.

Schodzili na dno kanionu ku obozowi wsk ciek wykut w skalnej cianie. Mona byo ni i pojedynczo, co w razie koniecznej obrony przed napastnikami, stwarzao korzystne warunki dla mieszkacw kanionu. Zaledwie Czarna Byskawica znalaz si w obozie, zaraz poprowadzi Tomka do namiotu umieszczonego w rodku koliska. Tomek wszed do tipi narad. Czarna Byskawica wskaza mu wygodne miejsce na skrach niedwiedzich rozoonych na ziemi. Chopiec usiad w pobliu ogniska poncego porodku namiotu; rozejrza si wokoo. Poblad z wraenia ujrzawszy wrd skalpw wiszcych na trjnogu kilka pkw dugich, jasnych wosw. Kobiece skalpy byy przykrym dowodem, e wojownicy Czarnej Byskawicy dokonywali napadw na osiedla biaych osadnikw. Rnorodna bro porozwieszana w jednym z ktw tipi zapewne rwnie bya upem wojennym. Rozmylania Tomka przerway ostre dwiki wistawek. Byy to prawdopodobnie sygnay wzywajce starszych plemienia na narad. Niebawem zaczli przybywa do namiotu pnadzy Indianie, strojni w orle pira i naszyjniki z kw dzikich zwierzt. Tomek pociemniaymi z wraenia oczyma wodzi po miedzianoskrych Indianach. Do namiotu narad wchodzili sami modzi i w rednim wieku mczyni. Jedynym starcem by szaman noszcy na gowie strj z orlich pir i rogw bizona. Wikszo przybywajcych na narad wojownikw miaa laski i kociane gwizdki - odznaki maych wodzw43 . Twarze i ciaa Indian pomalowane byy jaskrawoczerwon farb. Z atwoci dostrzegao si rnic pomidzy wojownikami Czarnej Byskawicy a Indianami zamknitymi w rezerwatach. O ile tamci wiedli ndzny ywot, o tyle buntowniczy szczep zachowa wszystkie cechy dawnych wojownikw, budzcych w modym biaym czowieku dreszcz grozy. W twarzach ich oraz zachowaniu nie byo cienia zgubnego pitna upokarzajcej niewoli. Tomek powanie spoglda na pene godnoci, dzikie twarze wojownikw, ktrzy nawet najmniejszym ruchem czy gestem nie zdradzili zdziwienia na widok biaego chopca w tipi narad. Indianie siadali na ziemi
43 Mali wodzowie - bezporedni przywdcy mniejszych grup. klanw i stowarzysze.

wok arzcego si ogniska; Tomek liczy wchodzcych. Gdy jedenasty Indianin wszed do tipi. Czarna Byskawica zaj miejsce z prawej strony biaego gocia. Penym dostojestwa ruchem wdz zdj z trjnoga zawinitko ze witymi przedmiotami i kalumetem. Nabi fajk tytoniem, woy w ni wgielek z ogniska, dopeni ceremoniau palenia, po czym poda j Tomkowi, ktry wydmuchnwszy przepisowo dym, dalej przekaza kalumet. Po dugiej chwili fajka powrcia do rk Czarnej Byskawicy. Tomek, drc wprost z niecierpliwoci, w milczeniu oczekiwa na dalszy rozwj wypadkw. Czarna Byskawica schowa kalumet do zawinitka i powiesi je z powrotem na trjnogu. Dopiero teraz odezwa si: - Moi bracia zapewne s zdziwieni, e w naszym obozie znajduje si blada twarz, a mimo to jej skalp nie zdobi jeszcze mego tipi. - Prawo nasze mwi: kady biay pies, ktry by dotar do naszego kanionu, musi zgin przy palu mczarni - z naciskiem i stanowczo rzek mody Indianin, dziercy w doni kocian lask. Susznie powiedzia Palcy Promie - przytakn Czarna Byskawica. - To jest jednak mj brat Nah'tah ni yez'zi, ktremu zaprzysigem wieczyst przyja. Dziki niemu bowiem niecny czyn zdrajcy Wiele Grzyw zosta udaremniony. - Ugh! Pod bia skr Nah'tah ni yez'zi kryje si czerwone serce, przyjazne czerwonoskrym wojownikom - zabra gos szaman, zwany Pogromc Grizzly. - Indianin paci przyjani za przyja, mierci za mier! Tak mwi nasze odwieczne prawo. Ugh! - Nah'tah ni yez'zi pali fajk pokoju ze starszymi szczepw Apaczw j Nawajw - wyjani Czarna Byskawica. - Mody brat odda mi wielk przysug, za co otrzyma prawo do noszenia piciu orlich pir. Nah'tah ni yez'zi wkroczy na wojenn ciek; prosi Czarn Byskawic 0 pomoc przeciwko swym nieprzyjacioom. Wrogowie przyjaci s naszymi wrogami. Czarna Byskawica przyprowadzi Nah'tah ni yez'zi, aby wsplnie wykopa topr wojenny i odby narad. - Ugh! Zy duch przysoni wzrok Czarnej Byskawicy - zawoa

Palcy Promie. - Mj brat le uczyni, przyprowadzajc tutaj blad twarz. Rada starszych naszego plemienia przyznaa Nah'tah ni yez'zi prawo do noszenia piciu pir, podczas gdy Palcy Promie zdoby tylko cztery - spokojnie odpar Czarna Byskawica. - Niech moi bracia decyduj, czy mamy wykopa topr wojenny, aby dotrzyma przyrzeczenia danego naszemu bratu Nah'tah ni yez'zi. Szaman Pogromca Grizzly wyszarpn zza pasa swj tomahawk. Krtkim, lecz*silnym ruchem rzuci go w kierunku gwnego pala podtrzymujcego pokrycie namiotu. Ostrze z guchym odgosem zagbio si w drewno. Za nim inni Indianie kolejno rzucali swe topory, tylko jeden Palcy Promie siedzia nieruchomo, wpatrujc si w ponce ognisko. - Czy Palcy Promie pragnie zosta w wigwamie, podczas gdy jego bracia wyrusz na wojenn ciek? - zapyta Czarna Byskawica. May wdz spojrza Czarnej Byskawicy prosto w oczy. Wolnym ruchem wydoby swj tomahawk i rzuci go z takim rozmachem, e niemal poowa ostrza wbia si w suche drewno. Teraz Czarna Byskawica mign swym cikim tomahawkiem 1 wymownie spojrza na Tomka, ktry zmiesza si mocno, poniewa nie posiada toporka i nie potrafi nim rzuca do celu tak, jak Indianie. Przytomny w kadej sytuacji chopiec przypomnia sobie, e bosman nauczy go miotania noem. Czyby n nie mg teraz zastpi tomahawka? Nie namylajc si wiele wydoby z pochwy swj ciki n myliwski. Byszczca stal przeszya powietrze; ostrze noa utkwio w supie przy tomahawku Palcego Promienia. - Ugh! Ugh! Ugh! - zawoali Indianie. - Szczepy Apaczw i Nawajw wykopay topr wojenny przeciwko wszystkim wrogom naszego brata Nah'tah ni yez'zi - oznajmi dononym gosem Czarna Byskawica. - Skalpy zdradzieckich psw, ktre porway Bia Re, przyjacik Nah'tah ni yez'zi, przyozdobi nasze wigwamy. - Ugh! Ugh! - zawoali Indianie. Zgodnie z prawem czerwonoskrych, od chwili wykopania topom wojennego naczelny wdz sprawowa niepodzieln wadz, a wszyscy

czonkowie plemienia zobowizani byli pod kar mierci wypenia kady jego rozkaz. Czarna Byskawica zwrci si zaraz do Palcego Promienia: - May wdz uda si natychmiast z kilkoma wojownikami na Gr Znakw i zawiadomi naszych sojusznikw, i wkroczylimy na wojenn ciek. Palcy Promie zada rwnie, by dostarczono nam jak najszybciej odpowiedniej liczby mustangw. Palcy Promie powsta, zbliy si do gwnego pala podtrzymujcego tipi, wydoby swj tomahawk, bez sowa obrzuci Czarn Byskawic wzrokiem penym wyrzutu i w milczeniu opuci namiot, aby wykona rozkaz. Czarna Byskawica zaduma si: oto wyprawi z namiotu narad modego maego wodza, widzc jego nieprzychylno dla biaego czowieka, ktremu winien by wdziczno. Jednak w gbi serca przyznawa cakowit suszno Palcemu Promieniowi. Czy obowizywaa go lojalno i obietnica udzielenia pomocy przedstawicielowi rasy, ktra pozbawia Indian ich ziemi i wolnoci? Przecie razem z caym plemieniem zaprzysig mier wszystkim biaym najedcom. Dugi acuch krzywd i zdrad dokonanych przez biaych ludzi wobec Indian przewin si w pamici Czarnej Byskawicy. To wanie biali ludzie bezlitonie tpili krajowcw, spychali ich na najbardziej jaowe tereny, amali wszelkie traktaty i przyrzeczenia. Palcy Promie mia suszno; Czarna Byskawica nawoywa do bezkompromisowego buntu przeciwko ciemizcom, a teraz sam uczyni pierwszy wyom w prawie narzuconym przez siebie Indianom. Pod wpywem tych myli do wodza odruchowo spocza na chodnej rkojeci noa. Czy mia sta si zdrajc wasnego szczepu, ktry cakowicie zawierzy mu swj los? Przenikliwy, zimny wzrok zwrci ku biaemu chopcu. Tomek musia wyczu, co si dzieje w duszy wodza. Mimo to ufnie spoglda w twarz Czarnej Byskawicy, cho wiedzia, e w tej wanie chwili wa si jego dalsze losy. Wymowny ruch rki Indianina - dotknicie rkojeci noa, ktrym zdar niejeden skalp z gowy biaego wroga, nie uszed uwagi Tomka. Czarna Byskawica dugo patrzy w powane, wyraajce ufno

oczy biaego chopca. Czy to nie on poda mu pomocn do wtedy, gdy inni chcieli zaszczu go na mier? Czy biay chopiec zawaha si zdradzi swoj ras, aby uatwi mu ucieczk? Czy nie postpi szlachetnie wobec Czerwonego Ora? Ten mody biay czowiek by nie tylko przyjacielem buntowniczego wodza; on by prawdziwym przyjacielem wszystkich Indian, wszystkich prawych ludzi. Przecie wrd czerwonoskrych rwnie zdarzali si zaprzacy. Czarna Byskawica przypomnia sobie udajcego przyja zdrajc Wiele Grzyw i znienawidzon policj indiask. Szlachetny, odwany wdz zrozumia, e nie wolno dzieli ludzi na dobrych i zych zalenie od koloru skry. Wrd ludzi wszystkich ras znajdowali si dobrzy i li... Nie tylko Tomek domyla si burzy mieszanych uczu w sercu Czarnej Byskawicy. Stary szaman rwnie nie spuszcza wzroku z twarzy wodza plemienia, a reszta Indian milczaa znaczco. Odwane sowa Palcego Promienia zbyt wymownie przypomniay wszystkim* sprzeczno w postpowaniu Czarnej Byskawicy. Nagle grona dotd twarz wodza przybraa agodniejszy wyraz. Przyjanie spojrza na Tomka. Rwnoczenie odezwa si stary szaman, jakby mwic do siebie: - Palcy Promie jest prawym i odwanym wojownikiem. Z czasem zajmie nalene mu stanowisko wrd czonkw swego szczepu, lecz obecnie jest jeszcze zbyt mody, aby zrozumie warto prawdziwej przyjani. Wiele bladych twarzy zgino z mej rki, lecz pamitam rwnie biaych, ktrzy walczyli razem z nami w naszej obronie przeciwko ludziom swojej rasy. opowie Ugh! Otwieram narad wojenn. Nasz brat Nah'tah ni yez'zi teraz dokadnie przebieg wypadkw, abymy mogli uoy Tomek rozpocz opowie troch drcym gosem, lecz w miar jak mwi, napicie jego nerww ulegao rozadowaniu. Niewtpliwie przyczynio si do tego zachowanie Indian, ktrzy zaczli si oywia suchajc uwanie relacji. Wojownicy prosili Tomka o wyjanienia, wykazywali szczere zainteresowanie.

wsplnie plan dziaania - powiedzia gono wdz Czarna Byskawica.

Gdy tylko chopiec skoczy mwi, rozpocza si duga dyskusja. W wyniku narady postanowiono wysa wywiadowcw w kierunku ranczo Don Pedra. Wikszo bya zdania, i to jego ludzie bd namwieni przez niego Indianie porwali nieszczsn Sally. Wywiadowcy powinni najwyej w cigu trzech dni zasign jzyka, a w tym czasie reszta Indian miaa si przygotowa do wyprawy.

Niefortunna wyprawa bosmana

Dwa dni ju upyny od chwili wyruszenia Tomka z ranczo szeryfa Allana na tajemnicz wypraw. Bosman snu si po domu jak pospny cie. Trawi go niepokj o Sally i Tomka. O wasne bezpieczestwo nigdy si zbytnio nie troszczy, lecz gdy chodzio o modego druha, bya to zupenie inna sprawa. Tymczasem Tomek przepad jak kamie w wod. Bosman gubi si w domysach. Ju kilkakrotnie napomyka Allanowi, czy nie lepiej byoby dla bezpieczestwa chopca zerkn do pozostawionego przez niego listu, lecz za kadym razem spotyka si z niezmienn odpowiedzi: - Jeeli Tommy nie wrci w cigu siedmiu dni, wwczas otworzymy list... Bosman zoci si na flegmatycznego szeryfa, kopota o Tomka, martwi o Sally, a jednoczenie nie mg patrze z zaoonymi rkami na niemy bl zrozpaczonej pani Allan. Dzielna kobieta czuwaa przy ou rannego szwagra, lecz z jej bezmiernego smutku mona byo si domyla, e stracia ch do ycia. Trzeciego dnia wczesnym rankiem bosman nagle postanowi urzdzi may wypad na wasn rk. Zaraz te kaza sobie przyprowadzi mustanga. Z karabinem pod pach wyszed przed dom. Wkrtce galopowa w kierunku pastwisk. Nie miny nawet cztery godziny, a stary wyga wiedzia ju, e Tomek razem z Czerwonym Orem udali si ku granicy meksykaskiej. Nie tracc czasu pody rwnie w tym kierunku. Okoo poudnia min widoczn z dala samotn gr, nie zdajc sobie nawet sprawy, w e przekroczy si ze cieniu granic. zmczenia. kaktusw. Mustang Bosman Zeskoczy obarczony zgodnia. z sioda, olbrzymim Zatrzyma jedcem konia potyka nikym

rozkulbaczy wierzchowca i uwiza go na arkanie. Upewniwszy si, e w pobliu nie ma grzechotnikw stepowych, usiad na ziemi, szybko spoy drugie niadanie przygotowane przez zapobiegliw pani Allan, ykn

nieco jamajki, a nastpnie zacz rozmyla, co by uczyni ojciec Tomka w podobnym pooeniu. Niebawem doszed do wniosku, e poszukiwanie chopca w stepie nie miao zbyt wielkiego sensu. Teraz czyni sobie wyrzuty, i zezwoli mu na t tajemnicz wypraw. Ha, nie ma rady! Wkopaem si w niezwyk kaba - mrukn. - Powinienem by od razu pody jego ladem, a teraz szukaj wiatru w polu! Co bdzie, jeeli podstpni Indianie, ktrzy uprowadzili Sally, schwyc rwnie Tomka? Wzdrygn si na sam myl o takiej ewentualnoci.
Na wszelki frasunek najlepszy trunek - pomyla i jeszcze raz doby butelczyn z jamajk.

Pocign spory yk. Poczu si troch raniej. Sytuacja wprawdzie bya okropna, ale czy nie znajdowali si ju nieraz w cikich tarapatach? Kt, jak nie Tomek, sypa wtedy doskonaymi pomysami? Czy to nie jego wanie spryt ratowa ich zazwyczaj z cikich opresji? Chwat chopak! - rozczuli si bosman. - Kompan z niego pierwsza klasa. Nawet i tu, w Ameryce, wystawi do wiatru bogacza Don Pedra! Ha, a jak szybko potrafi si pokuma z rnymi ludmi! Bosman zacz nabiera otuchy. Przecie podczas wyprawy w Australii Tomek przeama nieufno krajowcw; w Afryce znw zaprzyjani si z modym krlem Bugandy, tu za zosta przyjty do szczepw Apaczw i Nawajw. Jeeli wyruszy z Czerwonym Orem, to moe wanie po to, by prosi Indian o pomoc? Taki zuch nie moe zgin jak pierwszy lepszy - myla bosman. - Przeczekam w cieniu ten piekielny upa i wrc na ranczo. Jeeli Tomek wykombinowa plan, to na pewno co z niego wyjdzie." Tak uspokojony zapad w drzemk. Niebawem ockn si z niej. Soce przesuno si ju ku zachodowi. Spiesznie osioda mustanga. Po chwili kusowa z powrotem ku samotnej grze. Ujecha okoo trzystu metrw, gdy naraz mustang gono parskn. Bosman uderzy go lekko arkanem, lecz wierzchowiec zastrzyg tylko uszami i zara ponownie. - Co za Ucho ci ugryzo? - mrukn marynarz.

Zanim

zachowaniu

mustanga

dostrzeg

ostrzeenie,

zza

kaktusw i miotlastych juk wyskoczyy miedzianoskre postacie. Byo ju za pno na odwrt. Indianie o ciaach pomalowanych w biae pasy wydali cichy okrzyk, po czym rzucili si na samotnego jedca. Jeden z nich skierowa w pier marynarza napity uk. Bosman instynktownie zdar wierzchowca cuglami. Ko stan dba na zadnich nogach i tym uratowa mu ycie. Bo oto pierzasta strzaa bzykna w powietrzu, wbijajc si a po belt w pier mustanga. Nieszczsne zwierz jeszcze raz poderwao si do skoku i upado na ziemi. Bosman zeskoczy z sioda w ostatniej chwili. Potkn si, upad na jedno kolano, upuci karabin. ylaste donie chwyciy go za ramiona. Indianie chcieli wzi bosmana ywcem do niewoli, lecz przekonali si rycho, e nie byo to takie atwe. Marynarz szybko dwign si na nogi. Jednym ruchem strzsn z siebie napastnikw. Indianie znw si na niego rzucili, wic piciami zacz zadawa celne ciosy. Od razu zrobio si wokoo niego przestronniej. Czerwonoskrzy, zdumieni i rozgniewani tak zdecydowanym i skutecznym oporem, dobyli zza pasw noe i tomahawki. Jeden z nich zawoa co gardowym gosem i caa gromada jednoczenie rzucia si na marynarza. Bosman czu, e to nie przelewki. Wyszarpn z kieszeni rewolwer. Tylko jeden raz zdy pocign za spust mierzc prosto w pier najbliszego Indianina, gdy zaraz otrzyma potne uderzenie w gow. Zachwia si, jeszcze jak przez mg widzia czered napastnikw wznoszcych noe i tomahawki, po czym straci przytomno. - Ugh! Zwicie go rzemieniami - rozkaza Palcy Promie. - Czy nasz brat Przedrzeniasz zosta powanie zraniony? Dwch Indian pochylio si nad postrzelonym. - Przeklta blada twarz ugodzia naszego brata prosto w serce - owiadczy jeden z nich. - Gi, biay psie! - zawoa drugi, wznoszc n do miertelnego ciosu. Stj! Nasz brat Przedrzeniacz zasuy na pene pomszczenie.

Temu biaemu zadamy mier przy palu mczarni - rozkaza Palcy Promie. - Niech bl wdowy i jego dzieci cho troch ukoj okrzyki trwogi mordercy. - Pi tego biaego jest twarda jak kamie - z uznaniem wtrci ktry z Indian. - Ugh! Zobaczymy, czy jest rwnie odwany jak silny. - Zakneblujcie mu usta i przywicie go do grzbietu mustanga poleci Palcy Promie. - Zaraz ruszamy w powrotn drog. Czerwonoskrzy wyprowadzili konie ukryte w gszczu kaktusw. Piciu wojownikw przymocowao wci nieprzytomnego marynarza do mustanga. Nogi jeca skrpowano grubym rzemieniem przecignitym pod brzuchem konia, podczas gdy rce przywizane zostay do kulbaki sioda. Ponadto zarzucono bosmanowi na szyj arkan, ktrego drugi koniec przywiza sobie do pasa jeden z czerwonoskrych podtrzymujcych braca. Dokonawszy tego, Indianie ruszyli w kierunku kryjwki. Po duszej chwili bosman odzyska przytomno. Zaraz ujrza miedzianobrunatne postacie Indian. Bezskutecznie prbowa poruszy rkami, nogi rwnie miat skrpowane. A to ci heca! Indiance wzili mnie do niewoli - pomyla i zaraz ogarna go ogromna wcieko. - Ha, dranie, poka warn, gdzie pieprz ronie! Potnie cisn kolanami boki konia, a ten stkn bolenie i przysiad na zadzie. Indianin szarpn arkanem zarzuconym na szyj jeca. Zdradziecka ptla mocno si zacisna, bosman zrozumia - by bezsilny. Olbrzymia sia biaego wykazana w czasie walki wprawia Indian w podziw. Tym bardziej radowali si teraz zwycistwem i widowiskiem, ktre ich czekao. Tak silny mczyzna powinien wytrzyma dugie mczarnie przy palu. Zaczli obchodzi si z nim agodniej, aby zachowa jego siy na decydujc chwil. Po kilkugodzinnej jedzie bez wytchnienia Indianie musieli zmieni mustanga dwigajcego cikiego bosmana. Przy tej operacji krewki marynarz da im si mocno we znaki. Gdyby nie mia zwizanych rk, prawdopodobnie nie zdoaliby go ujarzmi, nie zadawszy mu miertelnego ciosu tomahawkiem bd noem. Na szczcie te objawy niewtpliwego

mstwa budziy u Indian szacunek nawet dla pokonanego wroga, nie szczdzili wic trudu, by jeca dowie ywego do obozu. Bosman zdziwi si niepomiernie, gdy przed powtrnym wyruszeniem w drog zaoyli mu na oczy opask. Znw rozpocza si mczca jazda. *** Tomek niecierpliwie obserwowa przygotowania Indian do wyruszenia na wojenn wypraw. Lada chwila spodziewali si powrotu Palcego Promienia, ktry z polecenia Czarnej Byskawicy mia sprowadzi odpowiedni liczb koni. Jak Tomek zdy ju zauway, czerwonoskrzy trzymali w kanionie zaledwie kilkanacie mustangw. Niezbyt rozlegy teren ukrytego w dziczy kaktusowej kanionu nie stwarza odpowiednich warunkw do hodowli. W pierwszym wic rzdzie Indianie zaopatrzyli si w spore stado byda rogatego, aby zapewni sobie dostateczne wyywienie. Wedug wyjanie Czarnej Byskawicy, w razie potrzeby dostarczali im koni Indianie z pobliskich rezerwatw. Jak z tego wynikao, wpywy buntowniczego wodza sigay daleko na teren Stanw Zjednoczonych. Oczywicie Tomek by zbyt rozsdny, aby wypytywa swych czerwonoskrych przyjaci o sprawy stanowice ich tajemnic. Rozumia, e byoby to nawet bardzo niebezpieczne. Za zgod wodza Czerwony Orze mia zawie bosmanowi Nowickiemu list od Tomka, a nastpnie razem z marynarzem przyby na umwione miejsce, gdzie cay oddzia powinien ju na nich czeka. Tomek wanie wyrwa z notesu kartk i owkiem zacz pisa do swych stroskanych przyjaci: Kochany Panie Bosmanie! Gdy tylko otrzyma Pan ten list z rk mego przyjaciela, Czerwonego Orla, niech Pan natychmiast poprosi Pana Szeryfa o zniszczenie zapiecztowanej koperty wrczonej Mu przeze mnie. Niech Pan pocieszy Pani Allan. Dziki pewnej (znanej ju Panu) Osobie wyruszymy w licznym towarzystwie na poszukiwanie nieszczsnej Sally.

Miejmy nadziej, e tym razem nie spotka nas zawd. Oczekuj Pana z przyjacimi w miejscu, do ktrego doprowadzi Pana przekazujcy niniejszy list. Prosz mu cakowicie zaufa. Reszt opowiem osobicie... Umieszczenie podpisu przerwaa mu jaka piekielna wrzawa. Wycie czerwonoskrych mieszao si z krzykami i lamentem kobiet. Tomek zaniepokojony chcia wybiec na majdan, gdy naraz Czerwony Orze wpad do namiotu. Wzburzony zatrzyma si przed swym biaym przyjacielem. - Nah'tah ni yez'zi - zawoa - przygotowujesz mwicy papier? - Kocz go wanie... Co si stao? - Nie bdzie ju potrzebny - zagadkowo odrzek Nawaj. - Zy duch pokrzyowa nasze plany. Niech mj brat szybko idzie ze mn! Obydwaj pospiesznie wybiegli. Na rodku obozowiska, obok tipi rady, ujrza Tomek zbiegowisko mczyzn, kobiet i dzieci. Stamtd wanie rozlegay si okrzyki gniewu i aosny lament. Tomka ogarno ze przeczucie. Dlaczego Czerwony Orze powiedzia, e list ju nie bdzie potrzebny? Szybko zbliy si do grupy Indian otaczajcych kilku jedcw. Przecisn si ku nim. Zaledwie rzuci na nich okiem, zamar z przeraenia. Obok Palcego Promienia siedzcego na mustangu ujrza Tomek skrpowanego i przywizanego do wierzchowca bosmana Nowickiego. Zawrza oburzeniem, gdy spostrzeg w rkach Palcego Promienia arkan, ktrego ptla zaciskaa si na szyi przyjaciela. Co to miao oznacza? Zanim zdoa cokolwiek nierozwanego uczyni, uwag jego zwrcia grupka kobiet pochylona nad lecym na ziemi Indianinem. Tomek by zbyt domylny, aby nie odgadn prawdy. W jaki sposb Palcy Promie zetkn si z bosmanem? Przecie marynarz mia na ranczo czeka na wiadomo! Lecz oto Indianie rozstpili si, Czarna Byskawica przystan nad min. - Co za wiadomo przywozi Palcy Promie? - zapyta gardowym gosem. - Przeklty biay pies zabi naszego brata Przedrzeniacza - odpar grupk jedcw. Wdz musia pozna bosmana, bo wyraz zaskoczenia przemkn po jego twarzy, zaraz jednak przybra obojtn

Palcy Promie wskazujc rk na bosmana. Czarna Byskawica nawet nie spojrza na jeca. - Czy to moliwe, aby jedna blada twarz odwaya si napa na omiu moich wojownikw? - zdziwi si. - Gdzie to si stao? Palcy Promie zmiesza si, nie mg bowiem zatai przed wodzem, e po nadaniu sygnaw zbliy si bez rozkazu do granicy. Musia si rwnie przyzna do urzdzenia zasadzki na samotnego biaego jedca. Czarna Byskawica, nie chcc zdradzi miejsca pooenia swej osady, nie pozwala mieszkacom kanionu oddala si poza pasmo grskie. Od czasu do czasu zabiera po kilkunastu wojownikw na mae wyprawy, lecz gdy ktokolwiek wysyany by samodzielnie poza kanion, musia cile stosowa si do rozkazu wodza. Tymczasem Palcy Promie, po nadaniu sygnaw na Grze Znakw, samowolnie urzdzi wypad w poblie granicy. - Po wykonaniu polecenia udalimy si na pnoc - odpar niechtnie. - Ujrzelimy na stepie samotnego biaego jedca. Chcielimy przyprowadzi jeca do obozu, aby wzi go na spytki. Urzdzilimy wic zasadzk. W czasie walki blada twarz zabia naszego brata Przedrzeniacza. - Ugh! Wiec zabi go w nierwnej walce, gdy was byo omiu na jednego - stwierdzi Czarna Byskawica. Porywczy Palcy Promie gniewnie zmarszczy brwi. Czyby wdz chcia broni tego biaego? - Oko za oko, zb za zb, mwi nasze prawo - rzek ponuro Palcy Promie. - Ten biay musi zgin przy palu mczarni! - Mj brat ma dziwn pami. Jedne prawa pamita dobrze, a drugie le - powanie odpowiedzia Czarna Byskawica. - Lecz mimo to mier naszego brata Przedrzeniacza pomcimy. Osieroci przecie squaw i czworo dzieci. Rada starszych zadecyduje o losie jeca. Niech Palcy Promie umieci go w oddzielnym tipi pod stra. Indianie rozwizali bosmanowi nogi, cignli go z konia i odkneblowali usta. Marynarz odetchn gboko. Kilka kobiet podbiego do jeca. Wymylay mu krzykliwymi gosa-

mi, to znw rzucay we garciami wiru. Wojownicy otoczyli bosmana i poprowadzili ku najbliszemu namiotowi. Po chwili, popychany przez Indian, znikn w tipi. Tomek, widzc, e przed namiotem ustawiono uzbrojon stra, zbliy si do Czarnej Byskawicy. - Wodzu, chciabym natychmiast pomwi z tob w pilnej sprawie odezwa si cicho. - Niech mj brat zaraz przyjdzie do tipi rady ze starszymi plemienia. Tam odbdzie si sd nad jecem - odpowiedzia Czarna Byskawica. Tomek nachmurzy si, lecz instynkt ostrzega go przed pochopnym czynem. Wprawdzie Czarna Byskawica by wodzem plemienia, nie ulegao jednak wtpliwoci, e liczy si musia ze zdaniem rady starszych. Wdz na pewno pozna bosmana i, jak wynikao z wymiany sw z Palcym Promieniem, nie by do niego le usposobiony. Czy zdoa go obroni? Jak ju Tomek zdy zauway, Indianie z odludnego kanionu z niezwyk surowoci przestrzegali swych praw i prastarych obyczajw. Coraz wikszy niepokj ogarnia zdenerwowanego chopca. Nie rozumia, dlaczego bosman opuci, wbrew umowie, ranczo i czego szuka na stepie. Ten nierozwany czyn mg zniweczy cay misternie uoony plan uwolnienia Sally. Bo c si stanie, jeeli Indianie zadaj mierci bosmana? Przecie Tomek nie bdzie mg opuci przyjaciela w tak tragicznej chwili. Ha, nie ma rady! Jeeli dojdzie do ostatecznoci, stan u boku bosmana i zginiemy razem - pomyla zdesperowany. - C za okropny los czeka wtedy Sally! Biedna pani Allan! Przygnbiony wszed do tipi rady, gdzie zasta ju kilkunastu starszych rodu. Wdz wskaza mu miejsce obok siebie. Niebawem rozpocz si sd nad bosmanem. Pierwszy zabra gos Czarna Byskawica: - Mamy osdzi blad twarz, ktra walczc z wywiadowcami zabia naszego brata Przedrzeniacza. Palcy Promie, jako uczestnik tej walki, bdzie oskara jeca. Niech moi bracia wysuchaj go uwanie i wydadz sprawiedliwy wyrok zgodnie ze zwyczajem i prawem naszych ojcw. Palcy Promie szczegowo poda przebieg wypadkw. Mimo

odrazy do wszystkich biaych, relacja jego bya wierna, ani na jot nie odbiegaa od prawdy. Wszyscy Indianie w skupieniu suchali oskarenia maego wodza, a Tomek w napiciu ledzi twarze sdziw; na szczcie nie dostrzeg w nich nienawici. Sprawa bosmana nie zdawaa si wyglda tragicznie. Indianie napadli na niego, a on zabi jednego z nich we wasnej obronie. Tomek z wdzicznoci utkwi oczy w Czarnej Byskawicy, gdy ten ponownie zabra gos i wyjani radzie plemienia, kim by wzity do niewoli jeniec. Przypomnia, e to wanie bosman razem z Tomkiem uatwili mu ucieczk z niewoli, podkreli jego odwag i si, ktrych dowody zoy podczas Zaznaczy rodeo, powalajc i uderzeniem zosta pici pierwszy rozjuszonego zaatakowany buhaja. przez rwnie, bosman

wywiadowcw i dzielnie walczy przeciwko omiu wojownikom. Czonkowie rady zgodnie uznali zasug jeca w uatwieniu ich wodzowi ucieczki z ranczo szeryfa Allana. Szaman Pogromca Grizzly zauway, e zgodnie ze starym indiaskim zwyczajem, mona by jecowi darowa ycie, gdyby podj si naprawi krzywd wyrzdzon rodzinie zabitego wojownika. Tomek niezbyt dobrze zrozumia, o co chodzio Pogromcy Grizzly, gdy Czarna Byskawica ju poleci przyprowadzi jeca oraz wdow z dziemi do tipi rady. Bosman wkroczy do namiotu w asycie czterech Indian. Nawet ze zwizanymi do tyu rkoma wyglda imponujco. Wzrostem przewysza stranikw co najmniej o p gowy. Poprzez strzpy koszuli wida byo potne, prne minie. Indianie spogldali na jego obnaon pier, na ktrej widnia wielki tatua przedstawiajcy syren trzymajc w jednej rce tarcz, a w drugiej podniesiony do gry miecz. Bosman odwanie patrzy w twarze miedzianoskrych wojownikw: do Tomka mrugn nieznacznie okiem. Znw pierwszy odezwa si Czarna Byskawica: - Blada twarz zabia naszego brata Przedrzeniacza. Rada starszych wypowiedziaa si w tej sprawie. Zabicie wojownika w otwartej walce przynosi zaszczyt kademu mczynie. Rada starszych zna szlachetne

czyny bladej twarzy, zna jego odwag i si oraz wie. e blada twarz sprzyja Indianom jako prawowitym wacicielom ziemi amerykaskiej. Dlatego te moi bracia nie daj krwawej zemsty za zabicie w uczciwej walce naszego wojownika, lecz nasz brat Przed rzeni acz pozostawi squaw i czworo dzieci. Nie moemy dopuci, aby cierpieli niedostatek i gd. Rada starszych mwi tak: Niech blada twarz wemie za on squaw zasmucon mierci ma, niech troszczy si o ni i jej dzieci, a wtedy przyjmiemy blad twarz do naszego plemienia i zapomnimy, e z rki jego zgin mny Przedrzeniacz. Ugh, powiedziaem! Tomek usyszawszy ten dziwny wyrok z niepokojem spojrza na przyjaciela. Wedug bosmana ona miaa by dla marynarza tym, czym kotwica dla statku, bo jak kotwica przytrzymuje statek na jednym miejscu, tak ona uniemoliwia marynarzowi swobodn wczg po wiecie. A przecie bosman przepada za wielk przygod i czu si najszczliwszy podczas niebezpiecznych wypraw w wiat. Chopiec poblad widzc na twarzy serdecznego druha najpierw wyraz zdziwienia, a potem gniewu. Na domiar zego w teje chwili do namiotu wsuna si brzydka Indianka z czworgiem dzieci. Marynarz zerkn na nich z ukosa i silc si na spokj rzek: - Dzikuj ci, Czarna Byskawico, za swaty. Faktycznie, niejeden moe by si ucieszy, gdyby mu ofiarowano on od razu z ca rodzin. Ale nie dla mnie ten rarytas. Co bym robi z liczn famili na statku? aden kapitan nie przyjby mnie do zaogi. Tak jak wy wolicie zgin z broni w rku, ni da si zamkn w rezerwacie, tak i ja wol umrze, ni za cen ndznego ywota wzi bab z dzieciakami. Nic z tego, czerwonoskry brachu! - Wic blada twarz odmawia? - zapyta Czarna Byskawica. Jak amen w pacierzu, nic z tego nie bdzie - zapewni go bosman. - Moe teraz powiedziaby mi nareszcie, czego wy waciwie ode mnie chcecie? Napadacie spokojnego czeka na stepie, a kiedy broni swego ycia, stryczkiem. - Postpujemy wedug naszych zwyczajw - odpar Czarna Bysto zaraz wtykacie mu squaw z dzieciakami lub grozicie

kawica. - Mimo e poprzysiglimy mier wszystkim biaym, chcielimy przyj odwan blad twarz do naszego plemienia. Skoro jednak odrzucasz t propozycj, zginiesz przy palu mczarni. Czerwonoskrzy mowie pamitaj wspaniae czyny bladej twarzy, dlatego pozwol mu umrze jak wielkiemu wojownikowi przystao. Powolna mier umoliwi ci jeszcze raz zoy dowd wielkiego mstwa. Gdy ju bdziesz polowa w Krainie Wiecznych oww, my specjaln pieni rozsawimy twoj niezwyk odwag. Ugh, powiedziaem! Dajmy bladej twarzy czas do namysu do wschodu soca odezwa si Pogromca Grizzly. Moe nasz brat Nah'tah ni yez'zi zechce jeszcze porozmawia ze swoim przyjacielem. Dobrze, niech Nah'tah ni yez'zi porozumie si z jecem zgodzi si wdz. - Jutro przed wschodem soca dowiemy si, co blada twarz wybraa: ycie czy mier! Ugh! Czekajcie sobie, dokd chcecie - mrukn marynarz. - Mnie tam ju wszystko jedno. Nie syszaem, eby nieboszczyk kiedykolwiek spni si na swj pogrzeb! Stra wyprowadzia bosmana z namiotu narad.

Przy palu mczarni

Po duszej rozmowie z Czarn Byskawic Tomek uda si do tipi, w ktrym trzymano winia. Stranicy uprzedzeni przez wodza mu trudnoci, wszed wic do zwizanego rzemieniami przyjaciela. - Co te pan uczyni najlepszego, bosmanie? - odezwa si z wyrzutem. - Czy nie prosiem, aby pan czeka na mnie na ranczo? - Ano, masz racj! Palnem gupstwo, ale wierz mi, brachu, e nie szukaem zwady z tymi Indiacami - odpar bosman spokojnie, patrzc na zdesperowanego druha. - Wiem o tym, ale sytuacja jest bez wyjcia, a co najgorsze, sam porednio przyczyniem si do naszej zguby. Tomek opowiedzia przyjacielowi o spotkaniu z Czarn Byskawic na Grze Znakw, o naradzie odbytej w tajemniczym kanionie i o obietnicy pomocy w odszukaniu Sally. - Po wykopaniu topora wojennego na naradzie Palcy Promie uda si z kilkoma Indianami na Gr Znakw, by powiadomi zaprzyjanione plemiona o wkroczeniu na wojenn ciek. Jednoczenie mia si postara o odpowiedni liczb koni - mwi Tomek. - Podczas tej wyprawy Indianie przypadkowo napotkali pana, a co z tego wyniko, to ju pan sam wie najlepiej. - Faktycznie narobiem niezego bigosu - przyzna bosman. - Ale gr nasi, skoro Indiance podjli si odszuka Sally. Tomek bacznie spojrza na bosmana. Czyby nie zdawa sobie sprawy z powagi sytuacji? Marynarz wyglda troch markotnie, ale nie byo po nim wida strachu. Po krtkim namyle Tomek doszed do wniosku, e nie wolno mu pozostawia przyjaciela w niewiadomoci, odezwa si wic zdecydowanym, cho smutnym gosem: Niestety, panie bosmanie, nic ju nie bdziemy mogli pomc biednej Sally. nie robili namiotu i z rozpacz spojrza na

- Jak to, brachu? Czyby Indiance odmwili teraz swego udziau w poszukiwaniach? Ha, nie spodziewaem si tego po nich! Wygldaj przecie na honorowych chopakw. - Indianie nie cofnli przyrzeczenia, ale gdy obydwaj zginiemy przy palu mczarni, to sami nie wyrusz na wypraw - wyjani Tomek zniecierpliwiony sowami przyjaciela. - Do stu zdechych wielorybw! Chyba such mj szwankuje - zawoa, teraz ju przeraony i wcieky zarazem, bosman. - A czego oni znw chc od ciebie? Byem przekonany, e to tylko ja mam by zabity! Tomek na chwil zaniemwi. A wic bosman doskonale zna swe pooenie, czy wic absolutnie nie przejmowa si perspektyw mk i mierci? Zbierao mu si na pacz. Wic pan przypuszcza, e pozostawi pana wasnemu losowi? Jeeli naprawd przyjdzie panu zgin, to zginiemy razem rami przy ramieniu, jak przystao przyjacioom. Bosman gwatownie szarpn zwizanymi do tyu rkami, a zatrzeszczay suche rzemienie. Wyprostowa si, nie zwaajc na to, e wizy wrzynaj mu si w ciao, i krzykn ostro: - Nie ple gupstw! Zakazuj ci w imieniu twego ojca, a ja go tutaj zastpuj! Przez wasn gupot wpakowaem si w t kaba i sam zapac gow! Ty masz wity obowizek ratowa nieszczsn Sally. Pamitaj, e zaparbym si naszej przyjani, gdyby postpi inaczej! Ka ci jako twj przyjaciel i zastpca ojca, rozumiesz?! Tomek cofn si o krok przed gronym spojrzeniem agodnego zazwyczaj bosmana. Co by powiedzieli ojciec i pan Smuga, gdybym z zaoonymi rkami przyglda si, jak Indianie pana torturuj?! - szepn przejty groz. - Czy mgbym potem spojrze im w oczy? Nie, nie panie bosmanie, pan na pewno by tak nie postpi na moim miejscu i niech pan tego ode mnie nie wymaga. Marynarz nachmurzony milcza. Prawdziwych przyjaci poznaje si w potrzebie. Nie opuszcz pana, chocia tak bardzo mi al biednej Sally... Poza tym musi pan

wiedzie jeszcze jedno. Czarna Byskawica doskonale si orientuje, co nas czy. Przed przyjciem tutaj oznajmiem mu to i jednoczenie owiadczyem, e zgin razem z panem. - A co ten piekielnik na to? - ponuro zapyta bosman. -Powiedzia, e tak powinien postpi szlachetny wojownik, ktrego szczepy Apaczw i Nawajw nazway swoim bratem. - Ha, wic tacy to oni twoi przyjaciele! - Niech pan nie potpia Czarnej Byskawicy - zaoponowa Tomek. Indianie maj wysoko rozwinite poczucie honoru i przyjani. Oni by stracili dla mnie cay szacunek, gdybym teraz pana opuci. - Masz babo placek, ale eby mia zgin razem ze mn... - zafrasowa si bosman. - Spokoju nie zaznani w grobie... Co si stanie z t nasz nieszczsn sikork?! - Rozpacz mnie ogarnia, gdy myl o Sally i pani Allan... - cicho powiedzia Tomek. - Sally na pewno oczekuje od nas pomocy. - Nie mw tak, brachu, bo wtroba przewrci si we mnie z aoci. Teraz widzisz sam, e musisz jej pospieszy na ratunek. Czowiek w moim wieku nie przywizuje wielkiej wagi do marnego ywota. Przecie z niejednego pieca ju si jado chleb. Raz si byo pod wozem, raz na wozie. Trudno! Nosi wilk razy kilka, ponieli i wilka. Nie bj si, brachu, twj kumpel ani mrugnie okiem przy tym ich paliku. Tymczasem ty zbieraj si do kupy i odszukaj Sally. - Nie, panie bosmanie! Albo ocalimy si obydwaj, albo razem zginiemy - stanowczo odpar Tomek. - Inaczej by nie moe! - Zastanw si tylko, ilu osobom sprawi bl twoja mier. Pomyl 0 ojcu, panu Smudze, pani Allan, szeryfie, nie mwic ju o maej Sally 1 twojej rodzinie w Warszawie. Tymczasem po mnie nikt nie bdzie paka. - Widz, e zapomnia pan o swoich rodzicach. Poza tym wszyscy, ktrych pan wymieni, jednakowo bd opakiwali tak mnie, jak i pana. - Hmm, tak sdzisz? Mio to wiedzie... Nie ma rady, wobec tego ty myl o Sally. To twj obowizek.

Tomek w milczeniu spoglda na przyjaciela. Rozwaa wszelkie moliwoci uwolnienia bosmana, lecz trudno mu byo wymyli co rozsdnego. Oswobodzenie przyjaciela z wizw nie przedstawiao wikszych trudnoci. Na nic to by si wszake zdao. Indianie liczc si z tak ewentualnoci obstawili stra namiot i obz, chocia ju samo pooenie kanionu uniemoliwioby prb ucieczki. Tomek doszed do wniosku, e w obecnym pooeniu byo tylko jedno, jedyne wyjcie. Czy jednak zdoa przeama opr przyjaciela? - Panie bosmanie - odezwa si po dugiej chwili milczenia - czy pan naprawd chciaby dopomc Sally w odzyskaniu wolnoci? - Czy chciabym dopomc? - zdumia si marynarz. - Przecie tylko z tego powodu wpakowaem si w t kaba! Jak moesz o to pyta? - Bo jest pewien sposb zaegnania za, ale, niestety, wymaga on osobistego powicenia z pana strony... - O czym ty znw mwisz? Niech pan si oeni z t Indiank, jak proponowa Czarna Byskawica - wyrzuci z siebie Tomek jednym tchem. Wbrew przewidywaniom bosman nie wybuchn gniewem. Siedzia z opuszczon na piersi gow i rozmyla. W kocu odezwa si spokojnym, stanowczym gosem: - Dla ciebie i Sally oenibym si nawet z t szpetn Indiank. Ale jest zasadniczy powd, dla ktrego nie mog tego uczyni; przecie zabiem jej ma. Moe u czerwonoskrych taka rzecz uchodzi, aleja nie jestem Indiacem i tego nie zrobi. Jeeli nie ma innego wyjcia, wybieram pal mczeski. Ty natomiast musisz wypeni moj ostatni wol, a wic wyruszysz z Indiacami na poszukiwanie Sally. Ha, ebym to chocia mia jeden yk jamajki! - Ja mam! Na wszelki wypadek zabraem na wypraw uia butelk. Teraz przyniosem j tutaj z myl o panu - pospiesznie odpar Tomek, rad, e bosman zmieni temat. Wydoby z kieszeni pask buteleczk i przyoy jej otwr do ust przyjaciela. Bosman pocign spory yk, mlasn jzykiem, po czym wycign si na skrach legowiska.

-Teraz, kochany brachu, id i pomyl spokojnie o wszystkim - rzek. - Zym okazaem si opiekunem, wic nie bd udziela ci rad. Sam wiesz najlepiej, co robi, aby odzyska Sally. Sen mnie morzy. Przepi si nieco przed t indiask zabaw. Pozdrw ode mnie pani Allan, ucauj Sally, poko si twemu szanownemu tatusiowi i panu Smudze. Dobranoc, kochany brachu, i... nie miej do mnie alu... Tomka dawiy Izy. Chcia co jeszcze odpowiedzie, ale bosman naprawd przymkn oczy. Po chwili zachrapa w najlepsze. Gdy marynarz odwrci si na bok, Tomek cicho wyszed z namiotu. Zmrok ju zapad. Obozowisko jakby opustoszao, tylko strae czuway. Tomek zapragn jeszcze raz pomwi z wodzem. Wszed do namiotu rady. Na skrach przy ognisku siedziaa samotnie moda indiaska dziewczyna. Pozna j. Bya to Skalny Kwiat, crka naczelnego wodza. - Gdzie jest wdz Czarna Byskawica? - zapyta Tomek. Indianka podniosa si i niemiao podesza do niego. - Czarna Byskawica rozmawia z duchami wielkich przodkw - odpowiedziaa poprawn angielszczyzn. - Czy dugo tam bdzie? - pyta Tomek, umiechajc si smutno do Indianki. - Tego Skalny Kwiat nie wie. Nah'tah ni yez'zi zapewne chcia si z nim zobaczy? - Tak, mam bardzo piln spraw do omwienia. Gdy Indianin rozmawia z duchami przodkw, lepiej mu nie przeszkadza. Wdz baga duchy o pomoc w odnalezieniu modej biaej squaw. Czarna Byskawica jest wielkim przyjacielem Nah'tah ni yez'zi. Tomek uwanie spojrza na mod dziewczyn. Bya pikna i pena wdziku. Wiedzia, e Indianki na ogl nie wdaj si w rozmowy z obcymi mczyznami. Czyby wic Skalny Kwiat chciaa powiedzie mu co niezwykle wanego? Po chwili wahania rzek: Wielki wdz niepotrzebnie baga duchy przodkw o pomoc, poniewa nie bdziemy mogli wyruszy na wypraw. - Dlaczego? Czy moe z powodu tego biaego, ktry zabi

Przedrzeniacza? - szepna Indianka wspczujco. Tomek potwierdzi skinieniem gowy, a wtedy Skalny Kwiat pochylia si ku niemu i powiedziaa. Nah'tah ni yez'zi odda wielk przysug nie tylko Czarnej Byskawicy, lecz caemu szczepowi. Nah'tah ni yez'zi zyska wielu przyjaci. Niech Nah'tah ni yez'zi zaufa Czarnej Byskawicy... W sowach Indianki byo tyle yczliwoci, e Tomkowi bysn cie nadziei, - Nie wtpi w szlachetno wielkiego wodza, lecz przecie jutro mj przyjaciel ma stan przy palu mczarni - powiedzia ywo. - Niech Nah'tah ni yez'zi nie pyta wicej - odpara Skalny Kwiat. - Dobre duchy zazwyczaj udzielaj wielkim wojownikom rad podczas snu. Niech wic mj biay brat uda si na spoczynek i nie niepokoi teraz Czarnej Byskawicy. Tomek podzikowa dziewczynie przyjaznym skinieniem, po czym wyszed z tipi. Nie ulegao wtpliwoci, e Skalny Kwiat chciaa mu doda otuchy. Czyby znaa jakie tajne zamiary ojca? Tomek zamylony wolno min rzdy namiotw, szed chwil w gb kanionu poza obozowisko, gdzie by cmentarz, tak zwany krg przodkw. Powiata ksiycowa srebrzya nagie skay. Tomek przystan, szuka wzrokiem... Grony, dumny wdz Apaczw i Nawajw siedzia na ziemi opierajc donie na kolanach skrzyowanych ng. Otaczao go szerokie koo utworzone z uoonych na ziemi czaszek ludzkich. Dwie erdzie obwieszone ludzkimi skalpami sterczay na dwch kopcach usypanych na obwodzie niesamowitego koliska. Co pewien czas Czarna Byskawica zwraca si ku innej czaszce, przemawia do niej, a potem milk, jakby sucha odpowiedzi. Tomek bezszelestnie przesun si za pkaty kaktus. Wiedzia, e Indianie prerii chowali swych zmarych na platformach budowanych na drzewach bd te wzniesionych na specjalnych rusztowaniach z grubych drgw. Dopiero po cakowitym rozpadzie grobu jego ciaa koci, rodzina Czaszki zmarego wodzw i zabieraa z prowizorycznego zasuonych

wojownikw ukadano w krg na wybranym miejscu, reszt koci grzebano w kopcach. Co pewien czas lub gdy naleao podj jak wan decyzj, Indianie przychodzili na cmentarzysko zasiga rady swych wielkich przodkw. Wtedy wanie zwierzali si czaszkom zmarych ze swych kopotw, prosili o wskazwki. Oczywicie ludzkie szcztki byy tylko niemymi wiadkami tych zwierze i prb; przesdni Indianie odczytywali wic ich rady z lotu bd krzyku ptakw, ukadu chmur na niebie czy te po prostu ze snw. Tomek sysza rwnie o innym zwyczaju Indian lenych, ktrzy co pewien czas przychodzili na mogiy swych krewnych, by odda im cze przez zapalenie na grobie maego ogniska. Jeeli dym unosi si prosto ku niebu, byo to widomym znakiem, e zmary przeywa szczliwe dni w Krainie Wiecznych oww. Teraz Tomek by wiadkiem dugich narad Czarnej Byskawicy 7duchami jego przodkw. Tarcza ksiyca przesuna si daleko ku zachodowi i skrya si za strzelist cian kanionu, gdy Indianin powsta z ziemi. Tomek przypomnia sobie sowa Skalnego Kwiatu, i nie powinien przerywa wodzowi obrzdu. Szybko wic wycofa si do obozu i powrci do swego tipi. By tak znkany przeyciami minionego dnia, e gdy tylko uoy si obok Czerwonego Ora na posaniu ze skr, zaraz zasn. *** Nasta soneczny, gorcy, duszny ranek. Zaledwie Tomek wyszed z namiotu, zaraz dostrzeg oglne podniecenie mieszkacw obozu. Na placu narad wbito ju w ziemi duy, gruby pal, wok ktrego aromada wyrostkw gromadzia narcza chrustu. Wojownicy malowali swe ciaa barwami wojennymi i sposobili bro. Na ten widok niepokj Tomka ody na nowo. Wczoraj po rozmowie ze Skalnym Kwiatem mia nadziej, e Indianie zaniechaj torturowania bosmana, a tymczasem dzisiejsza okrutna rzeczywisto przekrelaa j. Ze przeczucia znw si wkrady w serce Tomka, gdy tym razem nie wpuszczono go do jeca, Zdenerwowany i zalkniony uda si zaraz do

tipi

narad,

gdzie

zasta

wodza

otoczonego

peni

uzbrojonymi

wojownikami. Nie udao mu si pomwi na osobnoci z Czarn Byskawic, a oficjalne wyjanienie brzmiao: Prawu szczepowemu musi sta si zado! Jeniec odrzuci propozycj rady starszych, wobec czego zginie przy palu mczarni. Tomek zrozpaczony powrci do swego namiotu. Oto zbliaa si decydujca, tragiczna chwila. Zgin obydwaj i nikt nawet nie bdzie mg powiadomi ukochanego ojca, e ta okropna rzecz staa si nie z powodu jego lekkomylnoci. zy cisny mu si do oczu. gdy myla o rozpaczy ojca i Smugi; dziwny bl wkrad si do serca na wspomnienie tragicznego losu Sally. A jednak mimo wszystko nie mg teraz opuci takiego przyjaciela jak bosman. C mu wobec lego pozostao? W ponurym milczeniu, zdeterminowany, naoy pas z rewolwerami, sprawdzi, czy bro lekko daje si wydobywa z pochew, wreszcie starannie nabi swj niezawodny sztucer. Tak uzbrojony i przygotowany na najgorsze wyszed z namiotu. Wmiesza si w tum Indian. Czerwonoskrzy nie kryli zaciekawienia na widok Tomka, lecz nie spotka si z jakimkolwiek nieprzyjaznym odruchem z ich strony. Przed poudniem mieszkacy zaginionego kanionu wylegli na plac narad. Niebawem pojawi si tam rwnie wielki wdz Czarna Byskawica otoczony maymi wodzami. Rozejrza si wokoo, a wypatrzywszy Tomka w cibie, posa po niego jednego z maych wodzw. Tomek podszed do Czarnej Byskawicy, a ten odezwa si: - Niech mj brat Nah'tah ni yez'zi pozostanie przy mnie. Std najlepiej wszystko wida. Zaraz rozpocznie si torturowanie jeca. Tomek nie odpowiedzia, Stan po lewej stronie wodza. Z chwil gdy wojownicy wyprowadzili z tipi bosmana Nowickiego, na placu rozleg si lament kobiet i krzyk dzieciarni. Indianki wraz z dziemi obrzucay przechodzcego wirem, usioway bi rzgami, lecz wojownicy otoczyli jeca zwartym koem i tak przywiedli go do pala mczarni. Marynarz, ubrany tylko w spodnie i koszul, szed pewnym krokiem nie zwracajc uwagi na groby i drwiny. Obojtnie spoglda na wojownikw przywizujcych go do supa.

Zgodnie ze starym zwyczajem pierwszestwo zemsty przysugiwao wdowie po Przedrzeniaczu i jego dzieciom. Z krzykiem przyskoczyli do bosmana; bili go rzgami, obrzucali kamieniami, lecz trwao to tylko krtk chwil. Na znak Czarnej Byskawicy Indianie usunli kobiety i dzieci ze rodka majdanu. Teraz uzbrojeni wojownicy w takt rytmu wybijanego na bbnach rozpoczli wojenny taniec. Przebiegajc obok winia strzelali do niego z ukw, rzucali tomahawkami i noami, lecz nie wyrzdzali mu na razie najmniejszej krzywdy. Pierzaste strzay, tomahawki i noe uderzay w pal tu przy nim, ale do tej pory nie drasny go nawet, poniewa byy to tylko prby odwagi skazaca. Dumna postawa bosmana oraz obojtno, z jak poddawa si wszystkiemu, wzbudzay za kadym rzutem szmer uznania Indian. Ci nieustraszeni wojownicy przede wszystkim cenili mstwo i odwag. Tomahawki coraz bliej jeca zagbiay si w pal, a ten spokojnie czeka na mier. Prby dobiegay koca. Oto na znak Czarnej Byskawicy wojownicy przysunli stosy gazi bliej pala. Jeden z maych wodzw podbieg z ponc agwi, zapali suchy chrust. Zgodnie ze zwyczajem, Palcy Promie, jako ten, ktry pojma bosmana, mia prawo zada mu miertelny cios. Powinno to nastpi wtedy, gdy ciao jeca osmali ogie. Palcy Promie starannie wybiera pierzast strza zakoczon ostrym, metalowym grotem. Prbowa si ciciwy, by jednym strzaem miertelnie ugodzi jeca. W razie niepowodzenia wykpiono by go z pogard. Strzaa musiaa utkwi w sercu. Mijay chwile oczekiwania. W kocu Palcy Promie przyoy strza do ciciwy i, gotw do strzau, zwrci si do Czarnej Byskawicy, wypatrujc skinienia - rozkazu. Dym z poncego ogniska dosiga twarzy bosmana. Nieustraszony marynarz z Powila zrozumia, e nadchodzi jego ostatnia chwila. Z cichym westchnieniem spojrza w niebo, pobieg myl do swych starych rodzicw w Warszawie, wspomnia przyjaci, al mu si zrobio nieszczsnej Sally, lecz aby odegna smutne myli, zapiewa gromkim gosem: Cho burza huczy wkoo nas,

Do gry wzniemy skro... Niestraszny dla nas burzy czas. Bo siln przecie mamy do, Weselmy bracia si, Cho wicher w agle dmie... Ze wszech stron rozlegy si sowa podziwu - biay czowiek piewa podczas tortur, tu przed mierci. Na takie bohaterstwo zdobywali si w dawnych czasach tylko niektrzy sawni Indianie. Nawet Palcy Promie opuci napity ju uk. Nagle stao si co nieprzewidzianego. Przyjty do plemienia biay brat Nah'tah ni yez'zi nagym ruchem rzuci swj sztucer pod nogi otoczonego starszyzn Czarnej Byskawicy i nim wdz zdy go powstrzyma, pobieg ku palowi mczarni. Przeskoczy przez poncy ogie, po czym wasnym ciaem zasoni bosmana. - Nie mog walczy z moimi czerwonymi brami, poniewa paliem z nimi fajk pokoju i przyjani, wolno mi jednak umrze z waszych rk. Powiedziaem, e zgin razem z moim przyjacielem, i dotrzymuj sowa zawoa Tomek. - Dalej, Palcy Promieniu! A mierz celnie! Jeszcze nie przebrzmiay jego sowa, gdy wiotka dziewczca posta wysuna si z krgu oniemiaych ze zdumienia Indian, podbiega szybko do pala i zdjt z wasnej szyi chustk zarzucia na gow bosmana. Indianie zamarli w bezruchu. Wedug odwiecznego zwyczaju indiaska dziewczyna zarzucajc sw chustk na gow torturowanego jeca oznajmiaa, i wybiera go sobie na ma i prosi o darowanie mu ycia. Wszyscy zwrcili si ku Czarnej Byskawicy - ostateczna decyzja naleaa do wodza plemienia. Nieme, pene napicia oczekiwanie malowao si w ich oczach, bo tym razem o ask dla jeca prosia crka wodza, Skalny Kwiat. Czarna Byskawica zbliy si wolno do pala mczarni. Bosman, nie znajcy indiaskich zwyczajw, oczekiwa na miertelny cios. Postpek Tomka wzburzy go do gbi. O wasne ycie odwany zawalidroga nie troszczy si zupenie, lecz wiadomo, e Tomek ma zgin razem z nim,

sprawiaa mu nieznon udrk. Kt wtedy przyjdzie Sally z pomoc? Bosman przypuszcza, e indiaska dziewczyna z litoci narzucia mu na gow chustk, aby nie widzia, jak Palcy Promie wymierzy we mierteln strza. Jakie wiec byo zdziwienie marynarza, gdy naraz odkryto mu gow. Teraz z atwoci domyli! si, e stao si co nadzwyczajnego. Przy nim stali: Tomek, Indianka i Czarna Byskawica i odgradzali go od Palcego Promienia, trzymajcego napity uk. Wdz Czarna Byskawica patrzy na jeca surowym wzrokiem. Na jego to rozkaz pikna Skalny Kwiat ocalia biaemu ycie, mimo e od dawna kochaa Palcy Promie. Czarna Byskawica domyla si, co musiao si dzia w sercu jego crki i modego czerwonoskrego wojownika. Wdz wiadomy by tego, lecz ju si nie waha. Przecie niemal ca noc spdzi na cmentarzysku wrd wielkich przodkw, ktrych odwaga i prawo zyskay im niemierteln saw. Gdy w poegnalnym pokonie pochyli si przed ich szcztkami, n wysun mu si zza pasa i upad na ziemi, a wtedy Czarna Byskawica, chcc go pochwyci, mimo woli dotkn rk wiszcego na szyi woreczka ze witymi przedmiotami i fajk pokoju. Czy to nie by widomy znak, e powinien zaprzesta walki i dochowa zaprzysionej dwom biaym przyjani? Przesdny Indianin przypadkowe zdarzenie poczyta za wskazwk udzielon mu przez niebiaskie moce. Wobec tegp powici crk, chocia pragn jej szczcia. - Skalny Kwiat zarzucia ci na gow chustk - odezwa si. - Oznacza to, e pragnie zosta twoj on i prosi o darowanie ycia. Czy blada twarz chce si oeni z Indiank i przysta do naszego plemienia? - Do stu zdechych wielorybw, e te nawet nie dacie spokojnie umrze czowiekowi! - krzykn rozgniewany bosman. - Co was napado z tymi swatami? W tej chwili Tomek przystpi do bosmana i powiedzia po polsku: - Czy pan naprawd jest takim wielkim egoist, e pragnie zguby swojej, mojej i nieszczsnej Sally? Czy pan nie zdaje sobie sprawy, e szlachetny wdz pragnie za wszelk cen ocali nas od mierci? On

ofiarowuje panu wasn crk! - Hm, nie spodziewaem si po nim, e ma tak adn crk! - mrukn bosman zmieszany t wiadomoci. - Zrozum, brachu, ja nie chc si eni! ona dla marynarza to jak kotwica... - Niech pan przestanie! - ostro przerwa wzburzony Tomek. - Nie ma pan prawa gubi Sally przez swj... upr. Do lubu jeszcze daleko, najpierw wyprawa wojenna. Kto wie, co w tym czasie moe si wydarzy? - Czy jeste pewny, e nie ka mi si zaraz eni? - upewni si ciszonym gosem marynarz. - Na pewno nie! Niech pan tylko spojrzy na Palcy Promie, a pojmie pan sam, e potem znajdziemy jakie rozsdne wyjcie z tej sytuacji - cicho doda Tomek. - Ha, jakby mi da pokn balsamu! - odsapn bosman, - Faktycznie, wyglda na to, e jako si z tego wykaraskamy. - Niech wic pan teraz przyjmie propozycj wodza i podzikuje mu! Bosman westchn jak miech kowalski i rzek: Przyjmuj, Czarna Byskawico, twoj propozycj. Dzikuj te temu Skalnemu Kwiatuszkowi za dobre serce! Widocznie nie byo mi jeszcze pisane przenie si do waszej Krainy Wiecznych oww. Wdz powanie skin gow i poleci crce przeci rzemienie krpujce jeca. Skalny Kwiat wydobya zza pasa may n. Po chwili bosman rozciera ju zdrtwiae rce. - Teraz udamy si do tipi narad w celu wypalenia fajki przyjani, a nastpnie natychmiast wyruszamy na wypraw? - owiadczy Czarna Byskawica. Naraz przed bosmanem stan Palcy Promie dzierc w doni krtk dzid. Gronym wzrokiem obrzuci biaego olbrzyma, po czym odezwa si: - Jeeli obydwaj szczliwie powrcimy z wojennej wyprawy, stoczymy walk na mier i ycie! Jednoczenie, jako wyzwanie na pojedynek, rzuci przed stopy bosmana dzid. Bosman, jak przystao na czowieka honoru, podnis dzid i odrzuci j w ten sam sposb Indianinowi.

Niech bdzie tak, jak sobie yczysz. Palcy Promieniu - od-

powiedzia. - Chocia myl, e nie bdziemy si kcili. Morus chop jeste, brachu! Ugh! Moi bracia mog stoczy walk po wyprawie - przyzwoli Czarna Byskawica. - Wojownicy maj prawo postpowa wedug swej woli. Tomek odetchn z ulg.

Taniec Ducha

Bosman napuszony jak paw opuci tipi narad. Po wypaleniu fajki pokoju i przyjani Indianie przyjli go do swego plemienia. Jednoczenie jako dzielnemu wojownikowi nadali mu zaszczytne imi. Ono to wanie stao si powodem niezwykej dumy bosmana. Gdy zastanawiano si nad wyborem imienia, Czarna Byskawica przypomnia radzie starszych, jak to bosman na rodeo uderzeniem pici powali buhaja. Czarownik, Pogromca Grizzly, zaproponowa, aby nazwa marynarza "Grzmic Pici". Rada starszych jednogonie wyrazia zgod. Grzmica Pi sta si czonkiem plemienia Apaczw. Na wypraw miano wyruszy zaraz po wieczornej uroczystoci, do ktrej wszyscy czynili gorczkowe przygotowania. Tomek za zgod Czarnej Byskawicy wysa na ranczo Czerwonego Ora, zlecajc mu zawiadomi szeryfa i pani Allan o nowych poszukiwaniach Sally i poprosi o zniszczenie wrczonego listu. Tego dnia jeszcze przed wieczorem zapony w obozie ogniska. Wkrtce miay si rozpocz obrzdy. Czerwony Orze, traktujcy Tomka niemal jak wasnego brata, zdradzi mu w zaufaniu, e tego wieczoru ujrzy tajemniczy Taniec Ducha, rytualny taniec wyznawcw idei wyzwolenia Indian z niewoli. Obydwaj przyjaciele niezmiernie byli ciekawi widowiska, usadowili si wic ju wczeniej tak, by wszystko mc widzie. Taniec rozpocz si wkrtce. Najpierw wesza na plac gromada Indian z podunymi jak beczuki bbnami. Przysiedli na uboczu i zaraz rozlego si jednostajne dudnienie. Na to haso z namiotw zaczli si wysuwa tancerze okryci kocami bd ubrani w biae baweniane koszule ozdobione witymi symbolami i siadali w pierwszym szeregu widzw. Bbny zagray gwatowniej - kilku tancerzy podnioso si; ujli si za rce i zaczli wolno kry wokoo. Stopniowo inni si do nich przyczali. Powsta wielki krg, w ktrego rodek wbiego czterech czarownikw,

powiewajc

krtkimi

rdkami

zdobnymi

ptasie

pira.

Bbny

zawarczay jeszcze mocniej. Tancerze natychmiast usiedli koem na ziemi w miejscu, w ktrym stali, a czarownicy taczyli dalej. Tempo tej swoistej muzyki wzrastao z kad chwil: czarownicy poruszali si coraz szybciej... Gdy bbny przycichy, usiedli na ziemi. Bbny ozway si znowu. Tancerze poderwali si z miejsca; znw taczyli w koo i znw coraz to szybciej wirowali. Czarownicy po jednym wczali si w krg taczcych. Tempo jego wzrastao z kad chwil; niektrzy z taczcych sabli, wtedy czarownicy podbiegali do nich i, powiewajc im przed twarz rdkami, jak tajemnicz si wcigali ich do rodka koa. Tomek i bosman zaciekawieni powstali z ziemi, by lepiej widzie. W roztaczonym kolisku dziao si co niezwykego. Czarownik, Pogromca Grizzly, powiewa rdk przed twarz jednego z tancerzy, ktry zdradza coraz wiksz niemoc - sania si na nogach, a w kocu, wprawiony przez czarownika w stan hipnotyczny, run twarz na ziemi. Czarownicy przyprowadzili przed Pogromc Grizzly nastpnych zmczonych tancerzy, ktrzy pod dziaaniem rdki niebawem padali nieprzytomni. Niektrzy z taczcych zrywali z siebie koce i powiewali nimi, aby odegna obce duchy. Szybkie, pene gronej wymowy ruchy, przeraliwe krzyki mieszajce si ze sowami dzikiej pieni upodobniay ich do prawdziwych demonw. W kocu wszyscy ju taczyli na p przytomni, w ekstatycznym transie. Wedug mniemania Indian, dusze taczcych oddzielay si od ich cia, unosiy w Krain Ducha i tam obcoway ze zmarymi przodkami. Odrodzenie zwyczajw. siy Indian miao taniec nastpi przez nawrt do dawnych czy Ekstatyczny towarzyszcy obrzdom mia

rewolucjonistw z duchami zmarych Indian, przebywajcymi w Krainie Wiecznych oww i patronujcymi deniom wolnociowym swego ludu. Z tego powodu obrzd ten przybra nazw Taca Ducha. Koo taczcych znacznie si przerzedzio. Najwytrwalsi tancerze byli ju u kresu si, gdy naraz umilky bbny. Wirujce koo znieruchomiao. Upieni przez Pogromc Grizzly tancerze zaczli si budzi.

Czarna Byskawica, ciko jeszcze oddychajc, zatrzyma si przed Tomkiem i bosmanem. Nie zdy nawet zrzuci obrzdowego stroju koszuli obramowanej frdzlami z ludzkich wosw. Wielki czarny ptak namalowany na jego piersiach rozpina skrzyda do lotu. Wdz przez chwil spoglda w twarze swych nowych przyjaci, nim rzek: - Taniec Ducha oznacza mier dla wszystkich bladych twarzy. Tym razem przyniesie on zgub tylko waszym wrogom. Szlachetna Biaa Ra odzyska wolno lub. gdyby byo na to za pno, bdzie krwawo pomszczona. Ugh! Niech moi bracia przygotuj si do drogi. Tomek wzburzony tym, co przed chwil widzia, nie mg wyrzec sowa, skin jedynie gow na znak zgody, lecz zawsze praktyczny i nie przejmujcy si niczym bosman, odpar swobodnie: Suchaj, Czarna Byskawico, ceni ludzi honorowych, ktrzy dotrzymuj przyrzecze danych przyjacioom. Od dzisiejszego dnia moesz na mnie liczy w kadej okolicznoci. Mwic to nachyli si do wodza i szepn znaczco: - Bd spokojny. Skalnemu Kwiatuszkowi nie stanie si z mej strony jakakolwiek krzywda. Czarna Byskawica dugo patrzy w jasne, budzce zaufanie oczy marynarza. Trudno odgadn, co si dziao w tej chwili w jego sercu. - Ugh! Nie wygldasz na czowieka, ktry miaby dwa jzyki - powiedzia jakby do siebie, po czym doda gono: - Zaraz wyruszamy w drog. - Czy mgby, wodzu, poyczy mi jak szkap? - zagadn bosman. - Mj poczciwina zosta martwy na stepie... - Biay brat nie musi si o to kopota. Bdzie mia mustanga. Teraz wanie udamy si po konie. Bya ju gucha noc, gdy Czarna Byskawica da haso do wymarszu. Dwudziestu uzbrojonych wojownikw powid skaln ciek wykuta w stromej cianie kanionu. Wspili si na szczyt okalajcy z tej strony kanion. Bosman korzystajc z chwili odpoczynku szepn do Tomka:

- Suchaj, brachu. Indianie znaj jeszcze inn, wygodniejsz drog do swego obozowiska. Gdy wieli mnie zwizanego jak barana, przez cay czas jechalimy na szkapach, a przecie nie czuem, abymy pili si po grach. - To bardzo prawdopodobne - odpar szeptem Tomek. - Tdy nie wprowadziliby ani byda, ani koni do swego kanionu. Po prostu nie chc zdradzi przed nami pooenia kryjwki. T za drog nieatwo trafi do obozu. Sam si pan o tym przekona. - Czort z nimi! I tak bymy nikomu nie zdradzili ich tajemnicy. Brr. nie lubi aenia po grskich rozpadlinach! Czy masz jeszcze yczek jamajki? - Mam, panie bosmanie. - To daj, brachu, bo cakiem zascho mi w gardle. Bosman oprni do reszty butelczyn. - Ha, raniej mi teraz na duszy i ciele - mrukn. - Morus chop z Czarnej Byskawicy. No, no, musieli ci Amerykacy dopiec mu do ywego, skoro zaprzysig im krwaw zemst. Podoba mi si ten mj przyszy te! Suchaj, brachu! Ty mnie zmusi do zarczyn z t wdziczn dziewuszk, twoja wic gowa, eby z maestwa byy nici. Kapujesz? Po pomylnym wywikaniu bosmana z opresji Tomek nabra humoru. Z ukosa spojrza na przyjaciela i odpar z udan obojtnoci: Nie wiadomo, czy Skalny Kwiat zgodzi si na uniewanienie zarczyn. Musi pan wiedzie, e Indianie powanie traktuj te sprawy. A moe pan zakocha si w niej naprawd? - Eje, brachu! Nie prbuj wystawi mnie do wiatru! Sam mwie, e ona i Palcy Promie maj si ku sobie. - Mogem si przecie pomyli... Co mi to pachnie zdrad - podejrzliwie powiedzia bosman. Crka wodza to za wielki dla mnie rarytas. Co bym zrobi z tak dam? Ju ty mnie lepiej nie doprowadzaj do ostatecznoci... - Niech si pan uspokoi - rozemia si Tomek. - artowaem tylko. Jeeli nie popeni pan jakiego nowego gupstwa, to wszystko na pewno

uoy si jak najlepiej. Czy pan ju zapomnia o wyzwaniu Palcego Promienia? liii, tam! Nie mgbym mu zrobi krzywdy przez wzgld na t szlachetn dziewczyn. - Teraz pan mwi do rzeczy. - Moesz by pewny, e tak myl naprawd - gorco doda bosman. -Jestem jej winien wdziczno i nie zawiedzie si na mnie. Uspokoiem co do tego Czarn Byskawic, a u mnie sowo to wita rzecz. Rozmow przyjaci przerwao haso do dalszej drogi. Po kilkunastogodzinnym uciliwym marszu w jednej z kotlin rdgrskich zastali dwch Indian czekajcych na nich z odpowiedni liczb mustangw. Przez reszt nocy jechali przez rozlegle skony pasma grskiego. O wicie znaleli si ju w stepie. Swoim zwyczajem Indianie ruszyli gsiego, aby pozostawi jak najmniej ladw na ziemi. Truchtem posuwali si na pnocny wschd. Po jakim czasie dogonili dwudziestu pieszych wojownikw, ktrzy zapewne inn drog i wczeniej opucili zagubiony wrd dzikich gr kanion. Teraz cala grupa liczya okoo czterdziestu ludzi. Kady jedziec zabra na swego konia jednego pieszego wojownika. Konie obarczone podwjnym ciarem szy wolniej. Dopiero okoo poudnia stracili z oczu widniejce w dali na zachodzie pasmo gr z charakterystyczn, znan Tomkowi Gr Znakw. Wokoo rozciga si, jak okiem sign, tylko step. W pewnej chwili wdz zatrzyma pochd. Indianie zeskoczyli z mustangw; uwizali je na arkanach i pucili, by si popasy. Dwudziestu pieszych wojownikw oddalio si nieco od jedcw i usiado na ziemi szerokim koem. Tomek i bosman sdzili, e odbdzie si jeszcze jaka narada. Wkrtce jednak Czarna Byskawica wyjani im powd postoju: W kanionie nie moemy trzyma zbyt wielu koni, tam przede wszystkim musimy dba o wyywienie stada byda. Gdy potrzebujemy mustangw, korzystamy ze starego zwyczaju plemion Saksw i Lisw44 , ktre na wyprawy wojenne wzajemnie ofiarowyway sobie mustangi. - Czyby Saksowie i Lisy przenieli si teraz do Nowego Meksyku? 44 Saksowie i Lisy (Sacs, Foxes) - szczepy Indian znad zachodnich wybrzey jezior Michigan i
Superior - obecny stan Wisconsin.

zapyta Tomek. - Jak syszaem, mieszkali oni w okolicy jeziora Michigan. - Nah'tah ni yez'zi nie myli si. Saksowie i Lisy nie przenieli si w te strony - wyjani Czarna Byskawica. - Jednake wzorujc si na ich zwyczaju, zwrcilimy si z prob do naszych przyjaci w rezerwacie o ofiarowanie nam mustangw na wypraw. Sposb, w jaki wojownik otrzymuje konia, zwalnia go z jakiejkolwiek zapaty ofiarodawcy. - Jak to si odbywa? zaspokoj Surowy i, jak by powiedzieli biali, dziki to zwyczaj, lecz godny swoj ciekawo, gdy oto ju nadjedaj ofiarodawcy naladowania przez prawdziwych synw tej ziemi. Zaraz moi bracia mustangw. Podeszli do koliska siedzcych na ziemi Indian, ktrzy palili krtkie fajki, nie zwracajc uwagi na zbliajcych si jedcw. Indianie nadjedajcy na mustangach ujrzeli usadowionych na ziemi wojownikw, krzykiem przynaglili swe wierzchowce. Po chwili dwudziestu jedcw, jadc jeden za drugim, zaczo w penym galopie okra odwrconych do nich plecami, palcych fajki wojownikw. Jedcy coraz bardziej zwali koo, a w kocu mknli tu przy siedzcych na ziemi. Gdy jaki jedziec upatrzy ju sobie tego, ktremu chcia ofiarowa swego mustanga, wtedy grubym, dugim batem uderza wybraca w plecy lub przez rami, mknc dalej, by za nastpnym okreniem znw smagn go biczem, i powtarza to, dopki krew nie spyna z ran po uderzeniu. Wtedy natychmiast zatrzymywa konia, wrcza wojownikowi arkan zastpujcy cugle i mwi: - Ofiaruj ci konia, lecz bdziesz za to nosi mj znak na plecach. Od tej chwili Indianin proszcy o konia stawa si jego wacicielem, a rana po razach otrzymanych biczem, jako zapata za mustanga, nie przynosia mu ujmy. Ofiarodawca natomiast mia t satysfakcj, i inny wojownik nosi jego znak, i mg wychwala sw wspaniaomylno przy rnych uroczystych okazjach. Zwyczaj ten nazywany by przez Indian wypalaniem koni, poniewa proszcy o wierzchowca powinien spokojnie pali fajk w czasie, gdy bicz spada na jego plecy. W ten sposb wykazywa zupen obojtno na

zadawany mu bl. Niebawem wszyscy wojownicy Czarnej Byskawicy otrzymali mustangi. Wkrtce te przybyo jeszcze dwch jedcw, w ktrych Tomek i bosman rozpoznali swych starych znajomych: wodza Dugie Oczy i Chytrego Lisa. Ku radoci Tomka obydwaj wodzowie mieli razem z nimi wyruszy na wypraw. Poegnanie ofiarodawcw koni nie obyo si bez wypalenia tradycyjnej fajki pokoju. Z tego powodu upyno sporo czasu, zanim wojownicy dosiedli mustangw i ruszyli z kopyta w kierunku poudniowozachodnim. Jechali gsiego: na samym czele Czarna Byskawica, Dugie Oczy, Chytry Lis, Tomek i bosman. Dowiadczony wdz Czarna Byskawica nie zaniedbywa rodkw ostronoci tak koniecznych na wojennej ciece. O kilkaset metrw przed oddzia wysunli si dwaj zwiadowcy, ktrych zadaniem byo uwane penetrowanie terenu i ostrzeganie gwnych si przed ewentualnym niebezpieczestwem.. Posuwali si na razie bez jakichkolwiek przeszkd. Dopiero tu przed wieczorem przednia stra przywioda przed wodza trzech wojownikw, ktrych zaraz po pierwszej naradzie wojennej w zagubionym kanionie wysano na przeszpiegi w okolic ranczo Don Pedra. Wszyscy radzi byli dowiedzie si, jakie przynosz wiadomoci. Tomek i bosman stanli u boku Czarnej Byskawicy. - Skd powracaj moi bracia? - zagadn wdz. - Zgodnie z twoim rozkazem udalimy si na ranczo Meksykanina Don Pedra - odpowiedzia jeden ze zwiadowcw, zwany z powodu blizny na policzku Przecit Twarz. - C wiec za wiadomoci przynosz moi bracia? - indagowa Czarna Byskawica. - Nie zdoalimy ustali, czy Don Pedro dokona napadu na szeryfa Allana. Jego ludzie zapewnili nas, e nie opuszcza swego ranczo od rodeo w Douglas - odpar Przecita Twarz. - Nie wiemy rwnie, czy w jego domu znajduje si Biaa Ra. Jestemy natomiast pewni, e klacz Nil'chi

ukrywana jest w specjalnym korralu, ktry biali ludzie nazywaj stajni. - Ugh! Skd moi bracia dowiedzieli si o tym? Czy moe widzieli klacz Nil'chi? - Nie moglimy jej widzie, poniewa dwaj Metysi pilnie strzeg korralu. Zapewni mnie jednak o tym pewien znajomy peon 45 , ktry widzia, jak klacz Nil'chi zrzucia z sioda Don Pedra. Od tej pory nie wyprowadzaj konia z korralu, chc go godem nakoni do posuszestwa. To podobne do tego draba - zawoa bosman Nowicki. - Wic Byem tego pewny, gdy Nah'tah ni yez'zi wspomnia, e Mekmacza w tym wszystkim swoje brudne paluchy! sykanin chcia kupi konia po rodeo - dorzuci Czarna Byskawica, a zwracajc si do zwiadowcy, zapyta; - Czy ten znajomy peon nic nie sysza o Biaej Ry? - Nic o niej nie wie. Peoni nie maj wstpu na ranczo. - Czy dom jest strzeony? - dalej pyta wdz. Tak, suba Don Pedra skada si z samych Pueblosw, ktrzy nikogo nie wpuszczaj. Czarna Byskawica spojrza znaczco na Tomka i bosmana. Czy szeryf Allan nie przypuszcza, e napadu dokonali Indianie Pueblosi? - Warto by wzi Meksykanina na spytki - doradzi bosman. - Musi niejedno wiedzie. Odwiedzimy Don Pedra na jego ranczo - postanowi Czarna Na pewno dobrowolnie nic nie powie. Wyglda na podego i Byskawica. mciwego czowieka - zauway Tomek.

45 Peon - w Ameryce aciskiej: wyrobnik, bezrolny chop-robotnik, dawniej dunik odrabiajcy


przymusowo dugi.

Na wojennej ciece

Gucha noc rozpocieraa si jeszcze nad stepem. Dugi acuch jedcw, jak korowd duchw, bezszelestnie przemyka po najeonym kaktusami bezdrou. Nie byo sycha stpania koni, nie ozwa si gos ludzki ani nie krzykn nocny ptak. Wok panowaa martwa cisza. Tomek puci wolno cugle wierzchowca, ktry szed rwno w szeregu nawyky do takich pochodw. Opar donie na ku sioda. Zdawao mu si, e wszyscy musz sysze bicie jego serca. Podniecenie chopca byo cakowicie zrozumiae. Czy ta niezwyka cisza nie bya zapowiedzi rychej okrutnej walki? Z lkiem rozmyla o najedzie na ranczo Don Pedra. Tymczasem decydujca chwila zbliaa si wielkimi krokami.
Przynajmniej od godziny znajdowali si zapewne w pobliu sadyb ludzkich, bo Czarna Byskawica nakaza wszystkim bezwzgldne milczenie, a ponadto poleci obwiza szmatami kopyta mustangw, aby stumi ttent.

Myli Tomka nurtowaa rozprawa z Don Pedrem. Oczywicie nie chodzio mu o podstpnego, mciwego Meksykanina, ktry przecie zasuy na surow kar. Jeeli klacz Nil'chi znajdowaa si obecnie na jego ranczo, to nie ulegao najmniejszej wtpliwoci, e przyczyni si on take do porwania Sally. Trudno rwnie byo przypuszcza, aby na wie o napadzie okoliczni Meksykanie nie pospieszyli mu na pomoc. Taka wanie ewentualno moga spowodowa starcie z niewinnymi ludmi, czego Tomek obawia si najbardziej. Tomkowi powierzono danie hasa caemu oddziaowi Indian do rozpoczcia ataku. Zgodnie z planem ustalonym na wojennej naradzie, Tomek z trzema wojownikami mieli najpierw podkra si do stajni, w ktrej wedug relacji zwiadowcw, Don Pedro ukrywa klacz, aby to sprawdzi. W razie potwierdzenia si tej wiadomoci, grupa Tomka powinna uprowadzi Nil'chi w bezpieczne miejsce. O wykonaniu zadania Tomek mia powiadomi gwne siy strzaem z rewolweru. Na ten dopiero znak wolno byo wszystkim Indianom uderzy na ranczo.

Bosman bardzo niechtnie zgodzi si na powierzenie Tomkowi niebezpiecznej misji. Klacz bya przecie przyczyn zatargu, przeto mona byo si spodziewa, i jest pilnie strzeona i e pierwsza walka rozegra si wanie o ni. A tymczasem, w myl zalece Czarnej Byskawicy, stra pilnujc konia naleao unieszkodliwi bez przedwczesnego zwrcenia uwagi innych mieszkacw. Nie byo to wic ani bezpieczne, ani atwe zadanie. Czarna Byskawica zdoa jednak przekona bosmana, i jedynie Tomek, ktrego klacz znaa najlepiej, mg pokusi si o spokojne wyprowadzenie pochliwego rumaka ze stajni. Na dane przez Tomka haso bosman z inn grup Indian mieli zdoby dom Don Pedra i uwolni Sally, jeli si tam znajdowaa. Im rwnie powierzono ujecie samego Don Pedra. Osobny oddzia wyznaczono do zaatakowania suby ranczera. Byo bowiem pewne, e si bdzie broni. Wdz liczy si rwnie i z t ewentualnoci, i mog nie znale Sally na ranczo Meksykanina. W takim wypadku wzity do niewoli Don Pedro musiaby zdradzi miejsce jej ukrycia. Rozmylania Tomka przerwao ciche parsknicie mustanga Czarnej Byskawicy. Jedcy natychmiast wstrzymali wierzchowce. Czarna Byskawica skin na Chytrego Lisa, Tomka, Palcego Promienia i Przecit Twarz. Tej wanie grupie zleca wykonanie niebezpiecznego zadania wstpnego. Niech moi bracia zsiada z mustangw - poleci zeskakujc z wierzchowca. Poprowadzi ich przez kaktusowy gszcz w pobliu pagrka, na ktrym widniay zabudowania. - Oto ranczo Don Pedra - odezwa si szeptem. - Wdz Chytry Lis powie, co Nah'tah ni yez'zi ma dalej czyni. Jeeli nie usyszymy strzau, bdziemy tutaj czekali na wiadomo od was. Niech moi bracia maj szeroko otwarte oczy i uszy. Spieszcie si, niebawem zacznie wita. Pierwszy ruszy Chytry Lis z Przecit Twarz, ktry znajc ju teren dziaania, by im przewodnikiem. Tomek i Palcy Promie szli gsiego. Wykorzystujc kaktusy oraz krzewy jako oson, szybko skradali si ku ranczo. Zdwoili ostrono, wrd poletek kukurydzy zaczerwieniy

si mae indiaskie domki zbudowane z adoby. Przy jednym z domostw rozlego si szczekanie psa. Przecita Twarz uspokoi go, pobrzkujc z cicha naszyjnikiem z korali i kw zwierzcych. Zatrzymali si pod oson krzeww. Ostronie rozchylili gazie. Tomek ujrza spor drewnian stajni o paskim dachu, a w pewnej odlegoci od niej kontury rozlegego budynku, zapewne siedziby Don Pedra. -Tutaj znajduje si korral, w ktrym, jak zapewnili peoni, Meksykanin trzyma Nil'chi - szepn Przecita Twarz. Chytry Lis wysun gow z gszczu. Uwanie rozejrza si po okolicy, po czym cicho rzek: - Niech moi bracia poczekaj tu na mnie... Opad na ziemi, wylizn si z krzeww. Stracili go z oczu. Tomek nasuchiwa czujnie. Wok panowaa niczym nie zmcona cisza. Niebo zarowio si lekko na wschodzie. W porannej mgle wyraniej zaczerwieniy si kontury zabudowa. Chocia Tomek cay zamieni si w such, nie zdoa zowi nikego szmeru kocich krokw Chytrego Lisa. Zauway go te dopiero wtedy, gdy stan przed nim. W korralu Don Pedra jest jaki obcy ko - szepn Indianin, Sycha jak ociera si o deski i bije kopytami. Moe to Nil'chi. Drzwi s zamknite od wewntrz. Ciekawe, ilu stranikw pilnuje konia? - Co teraz zrobimy? - cicho zapyta Tomek. - Chytry Lis zamieni si w godnego kojota i bdzie niepokoi konia. Wtedy ktry ze stranikw wyjdzie, aby przeposzy dzikie zwierz. Moi bracia ukryj si tu za cian korralu i postaraj si szybko unieszkodliwi stranika - wyjani Chytry Lis. - Ugh! Ugh! - szepnli Palcy Promie i Przecita Twarz. Indianie nie zabrali na wypad dugich karabinw. Teraz mieli przy sobie tylko noe i tomahawki, a Przecita Twarz nis ponadto koczan ze strzaami oraz uk. Tomek natomiast, prcz noa, uzbrojony by w rewolwer i sztucer, z ktrymi zazwyczaj nie rozstawa si podczas wypraw. Dwaj Indianie i biay chopiec podkradli si do stajni; przycupnli przy naroniku. Kilka krokw od nich, tu za zaomem ciany, znajdoway

si jednoskrzydowe drzwi. Zaledwie znaleli si przy budynku, wewntrz rozlego si ciche renie. Jaki mustang zaczai si niespokojnie krci; uderza kopytami w ogrodzenie, ociera si o drewnian cian. Tomek nie mg si opanowa. By niemal pewny, e to Nil'chi zwietrzya jego obecno. Nie zwracajc uwagi na ostrono, przyoy usta do szczeliny pomidzy deskami i wyszepta: 184 - Nil'chi, Nil'chi! Gone renie konia nie pozostao bez nastpstw. Caramba! - zakl kto po hiszpasku wewntrz stajni.- To przeklte bydl ma jeszcze si awanturowa si po nocy! Trzask bicza i kwik konia ozway si niemal jednoczenie. Na cae szczcie w tej chwili zawy przeraliwie kojot. - Hej, Leone, wygarnij no ze strzelby do tego kojota - rozleg si inny gos. - Caramba, nawet wyspa si nie mona przez tego konia... Tomek nerwowo zacisn donie na sztucerze; usysza szuranie ng i stukot otwieranej zasuwy. Palcy Promie obejrza si na Przecit Twarz. Byskawicznie porozumieli si wzrokiem, po czym obydwaj bezszelestnie poskoczyli ku drzwiom stajni. Tomek ostronie wychyli gow zza wga. W pobliskich krzewach znw ozwao si przecige wycie kojota. Palcy Promie i Przecita Twarz przylgnli do ciany tu przy drzwiach, ktre otwierajc si zasoniy ich przed wzrokiem ubrojonego w strzelb Metysa. Krpy stranik ziewn gono i zakl. Przystan wypatrujc kojota. Palcy Promie jak cie wysun si zza rozchylonych drzwi. Dwoma skokami stan za stranikiem. Lew doni chwyci go za gardo, podczas gdy praw uderzy w gow tomahawkiem obrconym na pask. Niemal jednoczenie Przecita Twarz skulony znikn w stajni. Wydarzenia potoczyy si z niezwyk szybkoci. Chytry Lis wynurzy si z krzeww i bieg pomc Przecitej Twarzy. Tomek pody za nim,

lecz Przecita Twarz ju wyciera zakrwawiony n w koc okrywajcy szczelnie drugiego stranika. Nil'chi jak szalona miotaa si po maej zagrodzie. Tomek bez chwili namysu odsun rygiel i stan przed rozhukanym koniem. Klacz przysiada na zadzie, po czym stana dba. Tomek odwanie zbliy si do parskajcego rumaka, opar do na jego karku i szepn: - Nil'chi, kochana moja Nil'chi! Klacz lekko opada na przednie nogi. Szeroko rozwarte chrapy dotkny twarzy Tomka, ktry przygarn do siebie gow klaczy. - Nah'tah ni yez'zi! Wyprowad szybko konia! - przynagli Chytry Lis. Pozostali dwaj Indianie otworzyli zagrod. Tomek opanowa wzruszenie. Naleao przecie zachowa zimn krew i dziaa szybko. Uj konia za grzyw. - Chod, Nil'chi - powiedzia cicho. Klacz posusznie wysza z zagrody. Boczya si nieco mijajc lecego stranika, lecz po chwili byli ju przed stajni. Naraz gdzie za ranczo rozleg si donony krzyk przedrzeniacza46. Tomek nie zwrci na to uwagi, poniewa wiedzia, e ten czarny ptak wielkoci naszego drozda, z duszym nieco od sroki ogonem, gosem dwicznym jak dwik fletu od witu do nocy doskonale naladuje zasyszane gosy. Chytry Lis bacznie nadstawi ucha. Przedrzeniacz znw si odezwa, lecz tym razem z przeciwnej strony rancza. - Ugh! Nasi bracia s ju gotowi - powiedzia. - Niech Nah'tah ni yez'zi siada na mustanga i mknie do nich. Gdy bdziesz mija dom Don Pedra, trzykrotnie wystrzel w gr. Ale nie zapomnij! To jest haso do ataku! - Czy moi czerwoni bracia zostan tutaj? - zapyta Tomek. Ugh! Musimy wywoa popoch, aby uatwi zdobycie ranczo odpar Chytry Lis. Tomek obejrza si. Przecita Twarz zapala w tej chwili w stajni
46 Przedrzeniacz amerykaski (Minus polyglottus) zamieszkuje ca stref podzwrotnikow i
umiarkowan Ameryki z wyjtkiem wyspy Galapagos.

kupk siana, a Palcy Promie przytkn do ognia koniec pierzastej strzay naoonej na ciciw uku. Tomek chwyci Nil'chi za grzyw. Lekko wskoczy na grzbiet konia, po czym ruszy ku gwnemu oddziaowi. Gdy dojeda do domu Don Pedra, ponca strzaa ju tkwia w dachu sadyby. Tomek doby rewolweru. Mijajc budynek mieszkalny trzykrotnie wypali w gr. Piekielne wycie rozdaro cisz ranka. Dwudziestu pnagich Indian wyskoczyo zza kaktusw, krzeww i drzew. Tomek dostrzeg bosmana wbiegajcego na czele czerwonoskrych na stopnie werandy. Naraz na tyach domostwa rozbrzmia nowy okrzyk bojowy. Ttent koni drugiej grupy Indian, atakujcych ranczo z przeciwnej strony, miesza si z wyciem i strzaami broni palnej. Tomek zdenerwowany i podniecony zatrzyma si w kolczastej gstwinie, gdzie piciu Indian pilnowao koni. Zaraz te chcia wraca na ranczo, lecz Nil'chi szalaa na widok obcych ludzi. Bojowy wrzask Indian potnia z kad chwil. Gsto paday strzay. Przeraone krzyki napadnitych staway si coraz rzadsze. Nad posiadoci Don Pedra ju wznosiy si ciemne supy dymu. To pony zabudowania. Bosman pierwszy by na werandzie domu mieszkalnego. Pod naporem jego wielkiego cielska drzwi wiodce w gb domostwa otwary si z trzaskiem. Bosman upad, lecz zaraz porwa si na nogi. Nie zwaajc na wasne bezpieczestwo, zacz szuka Sally. Indianie z przeraliwym wrzaskiem wbiegli za nim. Wewntrz domu rozgorzaa walka. Bosman przebiega z pokoju do pokoju, przetrzsn rne zakamarki, ale nigdzie nie znalaz Sally. Nagle ujrza Don Pedra. Jednym susem przypad do niego. Meksykanin w obydwch rkach trzyma rewolwery. una poaru wdzierajca si przez szerokie okno rzucaa upiorny odblask na jego nalan twarz. Od razu pozna bosmana. - Dzie dobry, Don Pedro! Nie spodziewae si naszych odwiedzin? - krzykn wzburzony bosman. - Miaem szeryfa Allana za przyzwoitego czowieka, lecz teraz widz, e to wanie u niego kryj si zbje napadajcy spokojnych ludzi

- zimno odpar Meksykanin. Nie tobie mwi o przyzwoitoci, porywaczu dzieci! - gronie sykn bosman. - Gadaj zaraz, gdzie jest Sally! - Szukaj, lecz prdzej znajdziesz kul ni dziewczyn! Mwic to wypali z obydwch rewolwerw prosto w twarz marynarza. Bosman niechybnie byby przypaci sw nierozwag yciem, gdyby w tym momencie Czarna Byskawica nie pchn go gwatownie w bok. Wprawdzie pierwsza kula drasna marynarza w lewe rami, lecz oto bysn w powietrzu topr Czarnej Byskawicy. Uderzony w pier Don Pedro zachwia si i opuci na chwil bro. Czarna Byskawica run na niego; potoczyli si na podog. Zwinny jak w Meksykanin wylizn si z rk Indianina, zdoa schwyci z biurka potny przycisk. Zamachn si szeroko nad gow powstajcego wodza; naraz rozleg si wist. Pierzasta strzaa utkwia prosto w sercu Don Pedra. To Palcy Promie ujrza niebezpieczestwo groce Czarnej Byskawicy i pooy kres rozpaczliwej walce Meksykanina, Don Pedro ciko upad. - Niech ci wieloryb poknie, Palcy Promieniu - rykn bosman. Ce zrobi najlepszego? Palcy Promie zdziwiony spojrza na bosmana. Czego znw ten biay chce od niego? Gniewnie zmarszczy brwi. - Zabie Don Pedra, kto nam teraz powie, gdzie przebywa nasza Sally? - sroy si bosman. Bysk zrozumienia przenikn w oczach Palcego Promienia, a tymczasem Czarna Byskawica zawoa: - On nie zna ranczera! Umary nie zdradzi nam tajemnicy, ale za to inni jecy wyznaj prawd. Szukalimy wszdzie i nie znalelimy Biaej Ry. Jej tu nie ma! Ugh! - Skoro tak, to wart by mierci - mrukn bosman. - Chodmy std czym prdzej - odezwa si Czarna Byskawica. - Dach moe run w kadej chwili. Dugie jzory ognia lizay ju ciany pokoju. Grna cz domu rozpada si z trzaskiem wrd pomieni. Wyskoczy oknem. Za jego przykadem uczynili to samo bosman i

Palcy Promie. Przed budynkiem zastali ju kilkunastu wojownikw wynoszcych upy. Inni prowadzili ludzi ranczera zwizanych rzemieniami i konie. Nad ca posiadoci unosiy si czarne supy dymu. Rozlegy si ostre tony wistawek maych wodzw, zwoujcych wojownikw do odwrotu. Dziki zaskoczeniu mieszkacw ranczo we nie, tylko dwch ludzi Czarnej Byskawicy odnioso rany. Mimo to o wasnych siach wycofali si do koni. Cay oddzia tak szybko opuci ranczo, jak nagle przed chwil si na nim pojawi. Niebawem Indianie znw byii przy swych mustangach ukrytych wrd kaktusw u stp pagrka. Tomek niecierpliwie wypatrywa Sally, lecz nie dostrzeg jej nigdzie pomidzy powracajcymi wojownikami. Zamiast niej ujrza bosmana, ktry nadbieg z Czarn Byskawic i Palcym Promieniem. - Ha, przynajmniej tobie poszczcio si dzisiaj - zawoa bosman ujrzawszy Tomka przy klaczy szeryfa Allana. - Dobre i to, e chocia odzyskalimy konia. Cik mielicie robot ze stranikami? - Moi towarzysze sami... wszystkiego dokonali. Ja zabraem tylko Nil'chi, gdy byo ju po walce. A gdzie jest Sally? Nie znalelicie jej? - zapyta Tomek z niepokojem. - Ani widu, ani sychu, brachu. Przepada jak kamie w wod - odpowiedzia zafrasowany bosman. - A gdzie Don Pedro? - indagowa Tomek. - Chyba w piekle, bo do nieba to pewno go nie wpuszcz - mrukn bosman. - Wic zabi go pan?! - zawoa Tomek z wyrzutem. - Iii, gdzie tam! Dlaczego zaraz ja? - Wic kto? - Uspokj si. To Palcy Promie ugodzi Meksykanina strza. On nie zna Don Pedra, a kiedy ujrza nagle, e zagraa Czarnej Byskawicy, zaraz byo po wszystkim. - Wic cay napad i spustoszenie na nic! I tak nie dowiedzielimy si, gdzie jest nieszczsna Sally.

- Nie desperuj od razu - pocieszy go bosman. - Czarna Byskawica mwi, e dowiemy si czego od innych jecw. - Czy Indianie uprowadzili ludzi z ranczo? - A czy ludzie Don Pedra nie porwali naszej Sally? Eje, brachu, za mikkie masz kupy! Czarna Nil'chi. - Prbowali zama j godem - odezwa si Czarna Byskawica. Niech Nah'tah ni yez'zi wemie klacz na arkan i poprowadzi j przy swoim koniu. Ruszamy w drog! - Dokd pojedziemy? Przecie nie zdoalimy si dowiedzie, gdzie jest ukryta Biaa Ra - odpowiedzia Tomek. Przede wszystkim musimy si std jak najszybciej oddali - wyjani Czarna Byskawica. Zatrzymamy si dalej w stepie i wydobdziemy z jecw zeznania. Dopiero wtedy uoymy dalszy plan dziaania. - Komu w drog, temu czas! Na ko! - zawoa bosman. Byskawica i Palcy Promie okiem znawcw ogldali serce. Jak wojna, to wojna, rozumiesz? Zbierz si do

Pierwszy lad

Indianie uprowadzili z ranczo Don Pedra stado doskonaych koni. Obadowali je bogatymi upami, po czym omiu wojownikw szybko oddalio si z nimi na wschd, zabierajc take dwch rannych towarzyszy. Jak wyjani Czarna Byskawica, w pobliu Gry Znakw biwakowa oddzia Indian z rezerwatw, ktrzy mieli si zaj komi oraz inn zdobycz, a take zaopiekowa si rannymi. Kilkunastu Indian zarzucio jecom arkany na szyj, by w ten sposb prowadzi ich przy swoich wierzchowcach. Wkrtce caa wataha oddalaa si pospiesznie od pogorzeliska ranczo. Trzej ostatni Indianie zwinli w rolki swe koce i uwizawszy je na arkanach, wlekli za sob po ziemi. By to stary sposb zacierania ladw, a w kadym razie znacznie utrudniajcy ewentualny pocig. Dopiero pno po poudniu zatrzymano si na odpoczynek. Czarna Byskawica, jakby obawia si pogoni, rozstawi szeroko strae. Gdy wszyscy zaspokoili gd, poleci przyprowadzi do siebie jecw. Byli to dwaj Metysi i czterej Indianie ze szczepu Pueblosw. Rozpoczo si przesuchanie. Pueblosi milczeli uparcie, lecz Metysi, gdy zagroono im torturami, wyznali wszystko, co wiedzieli. Sowa ich potwierdzay przypuszczenia szeryfa Allana. Ot jeden Metys by wiadkiem, jak kilku nieznanych Pueblosw przywiodo na ranczo Nil'chi. Don Pedro kupi od nich konia, pacc bardzo wysok cen w zocie i rnych towarach. Po dokonaniu transakcji Pueblosi szybko si oddalili. Obydwaj Metysi wci zapewniali, e na ranczo nigdy nie przebywaa biaa dziewczyna ani e nic o niej nie syszeli od Don Pedra. Jednogonie wyrazili przypuszczenie. i Pueblosi mogli uprowadzi j do swego osiedla. Na polecenie Czarnej Byskawicy wojownicy znw zabrali jecw na ubocze. Wodzowie indiascy rozpoczli z biaymi przyjacimi krtk narad.

- Przeklte puebloskie psy na pewno wiedz, ktre plemi porwao Bia R i klacz Nil'chi, lecz nie chc nam tego zdradzi - odezwa si Czarna Byskawica. - Zobaczymy, czy rwnie tak uparcie bd milczeli przy palu mczarni. - Wodzu, mam do ciebie wielk prob - odezwa si Tomek. Uszy moje zawsze s szeroko otwarte dla przyjaci - odpar Czarna Byskawica. - Niech mj brat powie, czego da. - Daruj ycie jecom! Czarna Byskawica spojrza na niego zdumiony. - Jecy musz zgin - owiadczy stanowczo. - Zabibym ich nawet wtedy, gdyby powiedzieli, kto uprowadzi Bia R. Tylko umarli nie zdradz nikomu, e to my wanie napadlimy na ranczo Don Pedra. Psy puebloskie na pewno mnie znaj. Czy Nah'tah ni yez'zi wie, e gubernator Nowego Meksyku obieca wysok nagrod za dostarczenie mojej gowy? Dla tych pienidzy Wiele Grzyw sta si zdrajc. Jecy musz zgin, poniewa widzieli Czarn Byskawic, a co gorsze, wodza Dugie Oczy i Chytrego Lisa, ktrzy po wyprawie wrc do rezerwatu. Niech wic Nah'tah ni yez'zi nie prosi o ask dla jecw. - Wodzu, bardzo mi zaley na bezpieczestwie twoim oraz wodzw Chytrego Lisa i Dugie Oczy. Czy nie przypuszczasz, e i ja, i mj przyjaciel take moemy by pocignici do odpowiedzialnoci za napad? - Ugh! Mj brat dobrze mwi, jecy mog zna i was. - Nie mylisz si! Jeden z tych Metysw by dokejem Don Pedra na rodeo. Poznaem go i jestem pewny, e on rwnie mnie pozna. A jednak mimo to prosz: daruj ycie jecom! Szmer niezadowolenia rozleg si wrd Indian. Wodzowie Dugie Oczy, Chytry Lis, a take Palcy Promie i inni obrzucali Tomka niemal wrogim spojrzeniem. Czarna Byskawica by nie mniej od nich rozgniewany, lecz jeszcze raz opanowa si i tylko rzek szorstko: - Nah'tah ni yez'zi jest zym doradc. Nie godzi si wojownikowi na ciece wojennej naraa innych na niepotrzebne niebezpieczestwo. Gdyby tak propozycj uczyni Indianin, roztrzaskabym mu eb moim toporem.

Zaniepokojony bosman spojrza na Tomka, widzc jednak niezwyky upr w jego twarzy, zrozumia, e chopiec nie przestraszy si groby i nie ma zamiaru atwo ustpi. Tomek za w penym napicia milczeniu spokojnie wpatrywa si w Czarn Byskawic. Mody biay chopiec i grony wdz Apaczw dugo mierzyli si wzrokiem. W kocu Tomek odezwa si penym powagi gosem: - Dziwnie brzmi twoje sowa, wodzu. Przede wszystkim nie prosibym o ask dla jecw, gdybym na rwni z wami nie by przez to naraony na niebezpieczestwo. Powiedziae, e gdyby tak propozycj uczyni ci Indianin, to roztrzaskaby mu eb toporem. Szczepy Apaczw i Nawajw przyjy mnie do swego grona, tym samym podlegam teraz twoim rozkazom. Pomyl dobrze, czy zasuyem na to, a potem zabij mnie! Pochyli si ku Czarnej Byskawicy, ten za zdumiony cofn si nieco. Wzburzonym gosem zawoa: - Ugh! Chyba jaki zy duch wstpi w ciebie! Czego ty chcesz ode mnie? Tomek podnis si penym godnoci zrywem. - Suchaj, wodzu, i wy wszyscy moi czerwonoskrzy bracia - odezwa si. - Wytumacz wam, dlaczego prosz o darowanie ycia naszym jecom. Wbrew zdaniu niektrych biaych, i Indianie s okrutni i uwaam was za szlachetnych ludzi. dzicy, Daem tego dowd wkadajc na

rodeo ubir podarowany mi przez rad starszych szczepu Apaczw i Nawajw. Zwrciem si te do was, jako do przyjaci, o pomoc w odnalezieniu Biaej Ry. Czy przypuszczacie, e uczynibym to, gdybym nie wierzy w wasz prawo? Uczciwy czowiek nie pozbawia ycia swego bliniego tylko dlatego, e chwilowo ma nad nim przewag. Zabicie jeca jest pospolitym mordem i dlatego wstawiam si za bracami. Wierz, e jako nieustraszeni i dzielni wojownicy spenicie moj prob. - Nah'tah ni yez'zi ma chyba dwa jzyki. Najpierw namwi nas do wykopania topora wojennego, a teraz nie chce zabija wrogw - porywczo

zawoa Palcy Promie. le tumaczysz moje sowa, Palcy Promieniu. Powiedziaem, e zabicie czowieka moe by usprawiedliwione jedynie najwysz koniecznoci, na przykad w obronie wasnego ycia. Tymczasem jecy nie s teraz dla nas groni. Zabicie ich tylko dlatego, e mog oskary nas o napad na ranczo, byoby zwykym tchrzostwem. - Wobec tego wszyscy biali postpuj jak tchrze, bo morduj Indian bez koniecznej potrzeby - sucho wtrci wdz Dugie Oczy. - Gdybym rozumowa jak mj czerwony brat, to mgbym powiedzie, e wszyscy Indianie s zdrajcami, poniewa Wiele Grzyw wyda biaym wodza Czarn Byskawic - odparowa Tomek. Palcy Promie wyszarpn zza pasa tomahawk. - Kamiesz, biay psie! - krzykn rozwcieczony. - Zniewaye nas wszystkich. Wcale nie miaem tego zamiaru - zaprzeczy Tomek spokojnie. -Powiedziaem tylko, e tak pomidzy biaymi, jak i Indianami s ludzie szlachetni, dobrzy i... li. Nierozsdnie postpuje ten, kto na podstawie najgorszych i gupich jednostek ocenia tak samo wszystkich innych. - Ugh! Nah'tah ni yez'zi powiedzia prawd - wtrci Chytry Lis. -Jednak nasze prawo mwi, e umarli nie zdradzaj tajemnic. Dlatego musimy zabi jecw. Takie jest nasze prawo wojenne, a kto je amie, podlega karze mierci - doda Czarna Byskawica tumic wzburzenie. - Wszystkie prawa stworzyli ludzie, wic te i ludzie mog je zmieni - odpowiedzia Tomek. Nah'tah ni yez'zi oznacza w jzyku biaych: May Wdz - znw odezwa si Chytry Lis. - Wodzowi nie przystoi ama prawa wojennego, a tym bardziej wstawia si za jecami. - Wszystko przystoi czowiekowi, ktry wystpuje w obronie innych ludzi - stwierdzi Tomek. - Czynili to wielcy wodzowie, ktrym nikt nie moe zarzuci nieprawoci! - Czy byli to biali? - ironicznie zapyta Chytry Lis. -Tak, byli to biali, wielcy i szlachetni wodzowie nie tylko poszczeglnych

szczepw, lecz caych narodw. Przecie nie kto inny, jak Wielki Biay Ojciec z Waszyngtonu, Abraham Lincoln47 , wyjedna wolno Murzynom i prowadzi nawet o to zacieka i zdecydowan wojn z biaymi plantatorami z Poudnia. - Ugh! Wielki Biay Ojciec chcia dobrze, ale inni biali go nie suchali z uporem rzek Chytry Lis. - Myli si mj czerwony brat - zaoponowa Tomek. - Wielu biaych chciao pomc nie tylko Murzynom, lecz i Indianom. Na przykad mj rodak, Pawe Strzelecki, wstawia si za Indianami i niewolnikami u Wielkiego Biaego Ojca, Jacksona, jeszcze przed Abrahamem Lincolnem. W obronie krajowcw australijskich napisa ksik, ktr moi czerwoni bracia nazywaj mwicym papierem. - Moe to i prawda - przyzna Dugie Oczy. - aden jednak wielki wdz nie wstawia si wbrew prawu wojennemu za jecami. - Tak sdzisz? Wobec tego opowiem ci ciekaw histori. Ot zanim Amerykanie uzyskali niepodlego, krajem tym rzdzili Anglicy. Byy to rzdy bardzo niesprawiedliwe, rozpoczli tote osadnicy Na pragnc uzyska niepodlego nierwn walk. pomoc Amerykanom

przybywali szlachetni ludzie z Europy, a midzy nimi Polak, Tadeusz Kociuszko, Jako pukownik armii amerykaskiej walczy dzielnie przeciw Anglikom, za co otrzyma wysokie zaszczyty i odznaczenia. Poniewa dowodzi czci armii, by prawdziwym wielkim wodzem. Ot podczas zdobywania twierdzy Augusta i Ninety Six w Poudniowej Karolinie gwnodowodzcy, genera Greene, zakaza pod kar mierci oszczdza nieprzyjaci. Kociuszko widzc straszliw rze, uratowa czterdziestu Anglikw zasaniajc ich wasn piersi. Nie tylko nie ponis za to kary, lecz zyska uznanie Waszyngtona, naczelnego wodza. Promie. - Dodam jeszcze, e ten wanie Kociuszko zosta mianowany przez rzd Stanw Zjednoczonych generaem, a potem wrci do ojczyzny, gdzie stan na czele swego narodu do walki o wolno przeciwko najedcom.
47 Abraham Lincoln by prezydentem USA w latach 1861-1865. I stycznia 1863 r. wyda Proklamacj
Wyzwolenia goszc wolno dla czarnych niewolnikw.

Dziwne rzeczy opowiada Nah'tah ni yez'zi - zdumia si Palcy

Czy mona wobec tego powiedzie, e taki wielki wdz postpi niegodnie bronic jecw? - Ugh! Nikt by nie mianowa tchrza naczelnym wodzem! -przyzna Czarna Byskawica. Trzeba odrni tchrzostwo od szlachetnoci - odpowiedzia Tomek. - Prosiem moich czerwonych braci o pomoc, poniewa wierz, e Indianie s szlachetnymi wojownikami. Inaczej ani ja, ani mj przyjaciel nie wyruszylibymy z wami na wojenn wypraw. Po tych sowach Tomka zalega duga cisza. Tomek i bosman niespokojnie spogldali na swych gronych sojusznikw. Czarna Byskawica powid wzrokiem po twarzach czerwonoskrych wojownikw, a w kocu odezwa si: - Ugh! Nah'tah ni yez'zi jest blad twarz, lecz mimo to naley do naszego szczepu. Nikt nie ma prawa nazwa ci wrogiem Indian, cho mwisz dziwne sowa i mylisz inaczej ni my. Ugh, masz racj. Odwany i szlachetny wojownik nie jest tchrzem ani zdrajc nawet wtedy, gdy wstawia si za jecami. Dowiode tego wystpujc przeciwko nam wszystkim. Dla ciebie i twego przyjaciela ju dwukrotnie zamaem prawo, ktre sam narzuciem moim wojownikom. Chocia wic nie mog zrozumie wszystkiego, co mwisz, speni tw prob: daruj bracom ycie i wolno. Ugh! Powiedziaem! - Dzikuj ci, Czarna Byskawico. Teraz jestem dumny, e wy i my jestemy z jednej krwi - odpar wzruszony Tomek. Jakby mi to z ust wyj, brachu - gorco dorzuci bosman spogldajc na chopca z uznaniem. - Honorowe i porzdne z was chopy! Mog ci zapewni, Czarna Byskawico, e z pyszna bdzie si mia kapitan Morton, jeeli jeszcze raz w mojej obecnoci nazwie ci bandyt! Ha, powiem tylko tyle: moecie wszyscy na mnie liczy. Wikszo wojownikw zaskoczona bya darowaniem ycia jecom. Mimo to, nawykli do posuszestwa wobec wodza, w milczeniu przyjli jego decyzj. Spod oka obserwowali modego biaego brata. Potny musia to by wojownik, skoro stanowczy i nieustpliwy zazwyczaj wdz ulega jego probom. Nawet Palcy Promie nie okazywa gniewu. By raczej

zasmucony i zamylony. Coraz wiksz spostrzega rnic pomidzy sob i biaymi przyjacimi wodza. Czarna Byskawica nie da swym wojownikom wiele czasu na rozmylania; kontynuowano narad wojenn. Wdz przedstawi plan dziaania. Zgodnie z nim cay oddzia powinien posun si dalej na poudnie i skry w grach Sierra Mdre. Stamtd dopiero naleao wysa zwiadowcw w kierunku puebla Indian Zuni, by stwierdzi, czy to oni dokonali napadu na ranczo Allana. Jeeli bowiem Zuni byli sprawcami caego nieszczcia, to Sally powinna znajdowa si u nich. Plan Czarnej Byskawicy przyjto jednomylnie. W tej okolicy Zuni byli jedynymi przedstawicielami Indian Pueblosw, a przecie w dowiadczony w takich sprawach szeryf nie mg si pomyli rozpoznaniu napastnikw. Dosiedli koni i ruszyli w drog, pozostawiajc lekko skrpowanych jecw na miejscu. Cay oddzia szybko posuwa si ku poudniowemu zachodowi w kierunku widniejcego na horyzoncie sinawego pasma gr Sierra Mdre. W drodze doczy do nich Czerwony Orze wysany dzie wczeniej do szeryfa i pani Allan. Jak opowiedzia, zrozpaczona matka Sally zasypaa go wprost lawin pyta. Z trudem udao mu siej nieco uspokoi zapewnieniem, e bosman i Tomek razem z gromad przyjaci ju wyruszyli na poszukiwanie zaginionej crki. Kawalkada jedcw szybko osigna faliste pogrze. Zwiadowcy pilnie przepatrywali okolic. Naraz jeden z nich na spienionym mustangu przygalopowa do Czarnej Byskawicy. - Ugh! Ugh! Wrd pagrkw na stepie ujrzelimy wielkiego bizona! zawoa niezwykle podniecony. Czarna Byskawica osadzi na miejscu swego mustanga. - Czy mj brat jest tego pewny? - niedowierzajco zapyta. - Ugh! Widziaem bizona na wasne oczy. Pozostali dwaj zwiadowcy obserwuj go zza pagrka! Wiadomo o napotkaniu bizona, podawana z ust do ust. obiega lotem byskawicy wszystkich wojownikw. Wodzowie Chytry Lis i Dugie

Oczy zaraz pojawili si u boku Czarnej Byskawicy.


- Ugh! Jeeli zwiadowcy mwi prawd, byby to niechybny znak, e Wielki Manitu sprzyja naszej wyprawie i zsya nam zwierz, ktre umoliwiao naszym ojcom i ojcom naszych ojcw niezalene ycie na szerokiej prerii. Wodzowie Chytry Lis, Dugie Oczy i moi biali bracia pjd ze mn, aby sprawdzi, czy zwiadowcy nie ulegli jakiemu zudzeniu - powiedzia Czarna Byskawica zeskakujc z konia.

Wymienieni przez wodza szybko zsiedli z wierzchowcw. Chytry Lis zabra uk, strzay i skr kojota - nieodzown w indiaskich polowaniach na bizony. Pobiegli w kierunku wskazanego wzgrza, niezwykle podnieceni. Olbrzymie stada bizonw wypasajce si dawniej na trawiastych preriach naleay do przeszoci. Jeszcze w latach 1872 do 1874 bizony spotykao si na preriach od Kanady a do wybrzea nad Zatok Meksykask, i na zachd od rzeki Missouri48 po Gry Skaliste. Jesieni wielotysiczne bizonw, ich stada wdroway stada na poudnie w poszukiwaniu niezwyke agodniejszego klimatu, a wiosn powracay na pnoc. Pocztek zagady ktrych olbrzymie stanowiy dawniej urozmaicenie bezkresnych prerii amerykaskich. zaczai si po otwarciu linii Wielkiej Drogi elaznej Pacyfiku dzielcej obszary zwane szlakiem bizonim na dwie czci: pnocn i poudniow. Sztuczny podzia obszaru pastwisk gwatownie wyrwa nieporadne, agodne zwierzta ze zwykego trybu ycia. Ostatecznie jednak wytpiy je masowe polowania urzdzane przez biaych i Indian dla zdobycia skr. Na pocztku XX wieku, to jest w czasie, kiedy Tomek i bosman przebywali w Ameryce, bizony na pograniczu Stanw Zjednoczonych j Meksyku byy ju wielk rzadkoci. Nic wiec dziwnego, e i oni uznali spotkanie bizona za niezwyko. owcy szli nader ostronie, osonici wysokimi trawami. Na wzgrze wchodzili na czworakach. Jak urzeczeni wpatrywali si w samotnego bizona spokojnie skubicego traw. By to olbrzymi okaz, dugoci okoo trzech metrw, wysoki prawie na
48 Rzeka Missouri wypywa z Gr Skalistych: na nizinach czy si z rzek Missisipi, biorca
pocztek ? maego jeziora na zachd od Jeziora Grnego, a znajdujc ujcie w Zatoce Meksykaskiej. Jeeli przyjmiemy Missouri za rzek gwn, wwczas Missisipi-Missouri jest najdusza rzek na ziemi (6660 km).

dwa. Tomek od razu przypomnia sobie warszawskie lekcje zoologii: amerykaski bizon rni si od polskiego ubra znacznie krtszymi nogami, stosunkowo wiksz przewag przedniej czci ciaa nad zadni, gstsz sierci i szersz gow. Teraz sprawdza to bezporednio. Wielki stary byk spokojnie skuba traw, z daleka wydawao si. e zamiata ziemi swoj dug brod. Indianie z nabon niemal czci spogldali na bizona. W kocu zagraa w nich krew prawdziwie myliwska. Pierwszy Czarna Byskawica szepn: Ugh! Zwiadowcy powiedzieli prawd! Duchy naszych ojcw sprzyjaj wyprawie. Gdyby byo inaczej, czy bizon by si pojawi dzisiaj na naszej drodze? abymy Ugh! To prawda. Zapewne Wielki Manitu zesa nam bizona, nabrali odwagi przed walk z Zuni cicho przyzna

Dugie Oczy. Tomek i bosman nie wierzyli oczywicie w nadprzyrodzone pojawienie si bizona na ich drodze. Przypuszczali, e kilka sztuk tych rzadkich ju obecnie zwierzt musiao przebywa w grskich wwozach. Byk odczy si zapewne od stadka w poszukiwaniu poywienia. Mg to by rwnie jaki samotnik pdzcy ycie na pustkowiu. Tak czy inaczej bizon by realnym zjawiskiem. Bosman zacz si obawia, aby przypadkiem sposzone zwierz nie umkno; unis si wic na okciach i przygotowa karabin. - Z tej odlegoci strza nie jest pewny. Raniony bizon umknie i skryje si w grach - szepn Tomek, mierzcy oczyma odlego. - Nah'tah ni yez'zi dobrze mwi - przytakn Czarna Byskawica. Niech Grzmica Pi pozostawi bizona Chytremu Lisowi. Bosman zawaha si, widzc, jak Chytry Lis wydoby z koczana trzy pierzaste strzay i uk. Czarna Byskawica dostrzeg niedowierzanie bosmana, gdy znw si odezwa: - Indianie od wiekw polowali na bizony. Zanim biali przywieli karabiny, my swoimi sposobami zabijalimy setki sztuk na jednym polowaniu. Nawet samotny Indianin potrafi niepostrzeenie zbliy si do

stada i ustrzeli kilka zwierzt. Moi bracia zobacz, jak Chytry Lis sobie poradzi... Chytry Lis rzeczywicie nie traci czasu. Cae ciaio razem z gow nakry skr kojota, uj w do uk i strzay, po czym na czworakach zacz schodzi ze wzgrza w kierunku bizona. Pez po ziemi zygzakiem trzymajc w rce swj or. - Jak amen w pacierzu sposzy grzywacza - mrukn bosman. - Syszaem ju, e Indianie tak polowali dawniej na bizony, a nawet na bardziej pochliwe antylopy widorogie49 - szeptem odpar Tomek. Chytry Lis podkrada si pod wiatr, moe wic uda mu si... Chytry Lis znajdowa si ju w poowie drogi. Naraz potny zwierz unis nieco swj wielki eb; wstrzsn nim, aby odrzuci dug, gst grzyw zasaniajc oczy. Mimo to nie pozwalaa mu ona na zbyt dokadne rozpoznawanie przedmiotw. Stojc z wiatrem nie mg zwszy zapachu czowieka, widzia jedynie ostronie skradajcego si tchrzliwego i dobrze mu znanego kojota. Uspokojony tym, dalej skuba traw. Chytry Lis bez obawy zblia si do zwierzcia. Jako mieszkaniec prerii, zna dobrze zwyczaje bizonw. Jedynie zowrbny zapach czowieka mg ostrzec zwierz przed niebezpieczestwem. Tymczasem wiatr by pomylny dla myliwego, a bizon, nie lkajcy si nawet huku broni palnej, tym bardziej nie zwraca uwagi na kojota. Prawd wic byo, e dobrze ukryty lub zamaskowany strzelec mg da kilka strzaw do wybranych sztuk w spokojnie pascym si stadzie. Przecie, zdaniem starych myliwych, nawet przedmiertne chrapanie ugodzonego strza czy kul zwierzcia nie wywoywao w stadzie popochu. Zazwyczaj tylko bizony znajdujce si najbliej zdychajcego towarzysza unosiy swe grzywiaste by, przez krtk chwil spoglday dokoa i zaraz powracay do skubania trawy. Indianin podsun si ju do bizona na odlego kilkunastu krokw nie budzc jego podejrze. Dobiera sobie najdogodniejsze stanowisko do strzau. Peznc na czworakach zaszed zwierz z lewej strony. Tomek poprosi wodza Dugie Oczy o lornetk; uwanie obserwowa niecodzienne
49 Antylopa widoroga (Antilocapra americana) wystpowaa wycznie na rwninach wewntrznych
Ameryki Pnocnej.

polowanie. Widzia wyranie, jak Chytry Lis zatrzyma si nie opodal bizona. Czerwonoskry oparszy si na okciach przyoy strza do ciciwy, po czym unis si na kolanach, napi uk i strzeli. Strzaa a po bet utkwia w boku zwierzcia. Bizon podskoczy, przysiad na zadzie, a w tej chwili Chytry Lis ugodzi go drug strza. Bizon opad na przednie nogi, przyklkn; pod wpywem blu jeszcze raz si poderwa. Myliwy napi uk. Nowa pierzasta strzaa utkwia w boku zwierzcia, troch poniej pierwszej. Bizon zwali si na ziemi, a niebawem zupenie znieruchomia. Na triumfalny okrzyk Czarnej Byskawicy jedcy ruszyli z kopyta ku zwyciskiemu owcy i upowi. Od razu zabrano si do wiartowania zdobyczy. Tomek i bosman zobaczyli, e umiejtne powiartowanie zabitego bizona wymaga wielkiej uwagi i zrcznoci. Podobnie jak oni obaj, mniej dowiadczeni modzi Indianie pilnie ledzili czynnoci wykonywane przez starszych szczepu. Pooono zabitego bizona na brzuchu, robic podpor dla jego ciaa z czterech szeroko rozstawionych ng. Nastpnie Chytry Lis poprzecznym ciciem noa przez kark odsoni garb, a wtedy dwaj inni Indianie, ujwszy rkoma za kudy grzywy, oddzielili skr od opatek. Potem Chytry Lis przeci a do ogona skr wzdu grzbietu. Pomocnicy zaraz zdarli j z bokw; trzymaa si tylko przy koci mostkowej. Odcit w ten sposb skr rozesali starannie na ziemi. Na niej skadali oddzielane, pojedyncze paty misa - najpierw z opatek, potem wykrojon wzdu grzbietu poldwic. Obrose tustym misem ebra odrbali toporami. Po wyjciu jelit z brzucha i odciciu ozora, uchodzcego za przysmak, zawinli cz misa w skr. Kilkunastu Indian sporzdzio z dugich dzid mocne nosze, na ktre zaadowali reszt powiartowanego bizona. Niebawem caa kawalkada ruszya w kierunku gr. Zanim zapad zmierzch, byli ju w gbi cienistego, dobrze ukrytego kanionu. Cay oddzia mia tutaj oczekiwa na zwiadowcw wysanych przez Czarn Byskawic w okolice puebla Zuni. Podczas gdy jedni pilnowali koni na pastwisku, inni rozpalali ogniska i przygotowywali posiek. Tomek i bosman z przyjemnoci wczyli si do pracy czerwono-

skrych przyjaci. Kamienna niemal powaga i powcigliwo, z jak Indianie zazwyczaj zachowywali si w towarzystwie biaych, znika. Teraz nie krpowali si ju zupenie. Radowali si zwycistwem odniesionym nad Don Pedrem, a szczeglnie zabiciem bizona zesanego im przez moce niebiaskie dla dodania sil przed nastpna walk. Byo to tak niezwyke wydarzenie, e postanowiono je, jak kae zwyczaj, uwietni w czasie wieczornej uczty tacem bizona. Tym razem mia go odtaczy Chytry Lis. Nieustraszony i syncy z przebiegoci wojownik wystpi w specjalnym stroju. Na gow zaoy mask naprdce sporzdzon z grzywy bizona, rogw i pir. Spod szerokiego pasa otaczajcego jego biodra opuszczaa si krtka spdniczka. W prawej doni trzyma grzechotk, w lewej dziery uk i strzay. Wedug zwyczaju Indian wybrzea pnocno-zachodniego, Indian lenych oraz Indian poudniowego zachodu, tancerze przy tego rodzaju ceremoniach wystpowali w maskach, aby wyobraa uwicone moce, ktre w ich mniemaniu miay swj udzia w obrzdzie. Tace byy przyjte w yciu Indian. Odbyway si z rnych okazji, a w wielu wypadkach byy niema! rytuaem. Szczeglnie takie tace, jak: kalumetu, ducha, wa, soca, bizona i inne, miay cile ustalone formy niezmienne od pokole. Kada pie, modlitwa i taniec zwizany z ceremoni musia by wykonany prawidowo, poniewa wierzono, e w przeciwnym razie sprowadzi nieszczcie. Taniec bizona by odtworzeniem dawnych oww. Indiascy tancerze doskonale wczuwali si w swe role, wiernie odtwarzajce zdarzenia prawdziwe. Widzowie rozumieli znaczenie kadego ruchu i cay przebieg wyimaginowanych oww na bizony z czasw, zanim Hiszpanie przywieli do Ameryki konie. Czerwonoskrzy wyszukiwali na stepie ostro cite urwisko i u jego stp przygotowywali specjaln puapk. Za uoon w ksztacie pitki rzymskiej zapor z kamieni, dotykajc ostrym, lecz nie zamknitym kocem urwiska, kryy si gromady mczyzn, kobiet i dzieci. O oznaczonej porze Indianin - wywoywacz bizonw, ubrany w skr i rogi zwierzce, po nocy spdzonej na piewaniu pieni i modlitwach do

przodkw o pomoc w owach, wyrusza o wicie w step, aby zwabi stado grzywaczy do puapki. Gdy udao mu si doprowadzi bizony do kamiennej zapory, chowa si, a wtedy wszyscy czatujcy Indianie wypadali z ukrycia, by krzykiem, grzechotaniem i biciem w bbny pogna stado ku stromej krawdzi. Oszalae z trwogi zwierzta zwalay si z urwiska. Potem Indianie dobijali ranne sztuki. Po owach zdejmowali skry z bizonw, krajali miso na paski, suszyli je i przenosili do obozu, gdzie znw urzdzali dzikczynn uroczysto. Chytry Lis - gwny aktor - i towarzyszcy mu tancerze nadzwyczaj plastycznie odtworzyli przebieg wspomnianych oww. Obydwu biaym przyjacioom zdawao si, e sysz jeszcze tupot racic i ryk oszalaego z trwogi stada. Brzczay grzechotki, dudniy bbny i wzbija si pod niebo wrzask nagonki50. Zmczeni, lecz zarazem jakby upojeni tancerze zasiedli do sutego posiku. Dugo gawdzono przy ogniskach. Indianie chtnie opowiadali ciekawsze przeycia i przygody. Przed oczyma zasuchanych biaych przyjaci zmartwychwsta dawny Dziki Zachd.

50 Dawni Indianie wielokrotnie wykorzystywali przygotowywane specjalnie puapki na bizony. wiadcz o tym
znaleziska biaych ludzi. Np. w Kanadzie, nad poudniow odnoa rzeki Saskatchewan, znaleziono obok urwiska wa wysoki na osiem stop. szeroki na siedem, a na osiemset dugi, uoony przez dawnych Indian z koci bizonw. T, stosy koci, dugie na trzysta, czterysta stp, znaleziono rwnie w okolicy jeziora Duke. Podczas polowania czerwonoskrzy zabijali po kilkaset sztuk bizonw.

Pueblo Zuni

Nastpnego ranka o wicie Czarna Byskawica wysa na zwiady dwch wytrawnych tropicieli. Reszta wojownikw miaa w kanionie oczekiwa na ich powrt. Z wyjtkiem stranikw, na zmian czuwajcych na skalnych cyplach, wszyscy wypoczywali. Ruchliwy zazwyczaj bosman niecierpliwi si bezczynnoci, tote cho zawsze zyma si na aenie po grskich wertepach, sam teraz zaproponowa Tomkowi, aby si rozejrzeli w najbliszej okolicy. Podczas tych wypadw rozmawiali bardzo wiele. Tym razem wspili si na urwisko tu nad wwozem. Bosman, korzystajc z okazji, e byli z Tomkiem sam na sam, odezwa si: Ho, ho, mj brachu! Wida, e pienidze oone przez twego szanownego ojca na twoj nauk nie id na marne. Gadasz pynnie, a sypiesz rnymi faktami niczym biegy muzyk wygrywajcy z nut adne kawaki. Pewno te dlatego przylgnem do ciebie jak guzik do dziurki od koszuli. Moim zdaniem powiniene si ksztaci na adwokata. Uczone sowa dziaaj na takich prostakw jak ja, a nawet i na tych dzikich Indiacw. - Co pan chce przez to powiedzie? Ha, przypomniao mi si, jake to zrcznie wymyla ciekawe historyjki, aby ocali jecw porwanych z ranczo Meksykaca. Ani mi przez gow nie przeszo, e uda ci si taka sztuczka! Zuch jeste i chwat! - Pan przypuszcza, e to wszystko zmyliem? - zdziwi si Tomek. Moe nie wszystko, ale z tym Kociuszk i jecami to chyba wystawi Indiacw do wiatru. Tomek wesoo spojrza na przyjaciela. - Bosmanie, czy pan na pewno wie, kim by Kociuszko? - zapyta. - Nie kpij ze mnie! - zaoponowa nieco uraony marynarz. - U moich staruszkw na Powilu na gwnym miejscu w kuchni wisi wielki obraz

przedstawiajcy Naczelnika skadajcego przysig na krakowskim rynku. Jake wic mgbym nie wiedzie, kim on by? Nie syszaem jednak, eby takie rzeczy wyprawia w Ameryce. - Kociuszko by niezwykym czowiekiem. Najlepiej o tym wiadczy sposb, w jaki wwczas zaofiarowa swe usugi Kongresowi Stanw Zjednoczonych. - A c on takiego zrobi? - zagadn bosman rozsiadajc si wygodnie. - W czasie, gdy Stany Zjednoczone rozpoczy walk o wyzwolenie si spod uciliwej opieki Anglii, do Parya przybyli dwaj penomocnicy amerykascy, aby uzyska pomoc dla swej armii. Byli to Sileas Deane i Arthur Lee. Oni to wanie wrczali listy polecajce ochotnikom, ktrzy pniej w Ameryce na tej podstawie byli zacigani do wojska. Nasz Kociuszko nie wzi adnych listw. Po prostu wsiad na statek razem z picioma Polakami i wyruszy do Stanw. - Ho, ho, taki by pewny siebie? Tomek skin gow i mwi dalej: - Statek rozbi si u wybrzey Wysp witego Dominika. Kociuszko razem z towarzyszami uchwycili si masztu i w ten sposb przybili do brzegu. Wsiedli na inny statek pyncy do Filadelfii. Kociuszko natychmiast stan przed stawnym uczonym, a zarazem czonkiem Kongresu, Beniaminem Franklinem.-Poprosi go o przyjcie do wojska. Kiedy Franklin zapyta o listy polecajce, Kociuszko odpar, e pragnie przedstawi si zdolnociami i wiedz wojskow, a nie rekomendacjami. Kongres poleci Franklinowi przeegzaminowa ambitnego Polaka. Po tym niezwocznie nadano mu stopie pukownika. - No, jak wida bya to nie byle figura! - Przede wszystkim Kociuszko posiada odwag, du wiedz i zdolnoci. Dlatego w bitwach pod Trenton i Princeton odznaczy si zimn krwi, a miaym natarciem na wroga zwrci na siebie uwag Jerzego Waszyngtona, naczelnego wodza. Odtd te przydzielano go jako doradc generaom, ktrym powierzano specjalnie trudne zadania. Czytaem, e podczsas oblenia Yorktown, Waszyngton, objedajc szeregi, przyby do lasku, gdzie Kociuszko sta ze strzelcami majcymi rozpocz atak

nastpnego dnia. Na przemwienie wodza Kociuszko odpar: Jutro albo szaniec zdobd, albo zgin I chocia zosta ciko ranny, zmusi wroga do opuszczenia reduty. Nasz Kociuszko by nie tylko odwanym i dobrym dowdc. Wielkie rwnie zasugi pooy przy fortyfikowaniu Filadelfii oraz obozw armii amerykaskiej. A kto, jak nie on, przyczyni si do zwycistwa pod Saratoga? Za bohatersk walk otrzyma stopie generaa brygady i order Cyncynata! Czy pan wie, e gdy Kociuszko, wracajc z niewoli petersburskiej, po raz drugi stan na ziemi amerykaskiej, to ludno przyja go tu z wielkim uniesieniem? Obywatele amerykascy zaprzgli si do jego powozu i cignli jak triumfatora. - Nic dziwnego, skoro tyle dla nich zdziaa - odpar bosman. - Ha, masz racj, to nie tylko nasz wielki bohater. Ten pomnik Kociuszki, ktry widzielimy w Waszyngtonie, to nawet niczego sobie. - A czy nie widzia pan jego pomnika w Chicago i innych miastach? - zapyta Tomek. - Prawda, prawda, widziaem. - Nie on jeden walczy o niepodlego Stanw Zjednoczonych. Czy zapomnia pan, e Kazimierz Puaski jako genera brygady poleg tu w roku tysic siedemset siedemdziesitym dziewitym w bitwie pod Sawannah? - Czy to ten, co pierwszy zorganizowa wasny legion? - Wic pan zapamita!
- A jake, zapamitaem. Powiedz mi teraz, brachu, czy oprcz Strzeleckiego, o ktrym ju mwie, jeszcze inni Polacy podrowali po Ameryce?

Tomek pomyla chwil, wesoo spojrza na bosmana i zapyta: - Czy pan wie, kto odkry Ameryk? - Nie mw tylko, brachu, e to by Polak - rozemia si marynarz. - Wiem, e dokona tego Kolumb.
Nie myli si pan, lecz syszaem rwnie, e w roku tysic czterysta siedemdziesitym szstym Polak, Jan z Kolna, jakoby eglarz gdaski, z ramienia krla duskiego mia wyruszy na czele wyprawy w celu ratowania resztek kolonizacji normandzkiej w Grenlandii. Wprawdzie nie dotar tam, lecz odkry po drugiej stronie oceanu ziemi, ktr przypuszczalnie mg by Labrador. Gdyby to byo prawd, podr naszego rodaka wyprzedzaaby o szesnacie lat podre odkrywcze Kolumba.

- Nie wierz w to, brachu51, ale daj ju spokj tym tak miym dla ucha Polaka legendom, bo w kocu przekonasz mnie, e i ja mam tu niemae zasugi - mia si bosman. Kto wie, moe i pan czego dokona w Ameryce? Gdy Fernando Cortez wyldowa w Meksyku, Indianie ofiarowali mu niewolnic. Ta Indianka, pniej ju jako Donna Mariana, oddaa Cortezowi wielkie usugi. Teraz znw wdz Czarna Byskawica ofiarowa panu swoj crk. Moe Skalny Kwiat odegra podobn rol, a pan stanie si sawny... A eby pokn ci wieloryb! Ju mi to musiae przypomnie?! Powiedziaem, e nie dla mnie ten rarytas. Pamitaj, co przyrzeke... - Niech si pan nie denerwuje, artowaem tylko. - Co mi za wiele artujesz z tymi oenkami. Nie wyprowadzaj mnie z rwnowagi... Gadaj, co wiesz jeszcze o Polakach?! Mw o podrnikach, a nie o lubach i Indiankach. - Wiem, e lubi pan takie historie. Gdy wrcimy na ranczo, poycz? panu ciekaw ksik Emila Dunikowskiego. Przy kocu ubiegego wieku podrowa on po Ameryce. Zwiedzi olbrzymi amerykaski Park Narodowy nad rzek Yellowstone52. Potem wraz z Witoldem Szysza przebywa na Florydzie. Przekona si pan, e to ciekawa ksika. Inny nasz rodak. Henryk Polakowski, bada Ameryk rodkow; jako pierwszy napisa dzieo naukowe o rolinach Kostaryki, drukowane w jzykach hiszpaskim i niemieckim. Natomiast Jzef Burkart. podrujc po Meksyku, poczyni nadzwyczaj ciekawe spostrzeenia, ktre stanowiy pniej podstaw do dalszych bada takich uczonych, jak Dollfus i Ratzel... Tomek przekomarzajc si z przyjacielem spoglda w gb kanionu. Naraz przerwa rozmow. Pochyli si nad krawdzi. Po chwili zerwa si z ziemi, woajc: - Bosmanie, zwiadowcy ju wrcili! Palcy Promie daje nam znaki, abymy zeszli do obozu! Bosman wepchn szybko fajk do kieszeni i ju zsuwa si po stoku
51 Bosman mia suszno, gdy domniemany polski odkrywca Ameryki okaza si postaci nie
istniejc. 52 Park Narodowy obejmuje teren na sto kilometrw dugi i osiemdziesit szeroki. Puszcze lene, dzikie gry, liczne wodospady i gejzery tworz fantastyczny zaktek wiata, nietknity w swej pierwotnej postaci. Nie wolno tam niczego eksploatowa, osiedla si ani polowa. Jedynie w niedostpnych miejscach pobudowano drogi.

gry. Tomek bez zwoki pody za nim. Po kilkunastu minutach byli w obozie. Czarna Byskawica otoczony wojownikami czeka na nich.
- Ugh! Niech moi bracia posuchaj, co za wiadomo przynieli zwiadowcy odezwa si wdz. - W pobliu puebla napotkali wielkiego kojota, ktry zacz za nimi i. Usiowali go odegna, obawiajc si, aby nie zdradzi przed Zuni ich obecnoci, lecz kojot szczerzy ky i szczeka przeraliwie. Przecita Twarz zamierza rzuci w niego tomahawkiem, lecz przypomnia sobie psa naszego brata Nah'tah ni yez'zi.

- Dingo - zawoa Tomek. - Dingo! - jak echo powtrzy bosman. - Moe to jest wanie pies mego brata. Zwiadowcy zaraz powrcili, aby powiadomi nas o tym spostrzeeniu. Jeeli pies wczy si w pobliu puebla, to mamy niezbity dowd, e Biaa Ra znajduje si u Zuni. - Musimy natychmiast sprawdzi, czy ten rzekomy kojot jest moim Dingiem - porywczo rzek Tomek. Id z moimi biaymi brami. Poprowadzi nas Przecita Twarz owiadczy Czarna Byskawica. - Przy okazji przyjrzymy si pueblu i na miejscu uoymy plan dziaania. Na czas swej nieobecnoci zleci komend wodzowi Dugie Oczy. Wyprawa wywiadowcza moga potrwa dwa lub trzy dni, wobec czego zabrali zapas ywnoci i w penym uzbrojeniu opucili kanion. Przecita Twarz poprowadzi ich skrajem acucha grskiego. Z powodu bliskoci Indian Zuni wybiera jak najbardziej skalisty teren, aby nie pozostawi ladw. Dopiero po przeszo dwugodzinnej wdrwce zaczy si waciwe podchody. Teraz jako oson wykorzystywali gazy, drzewa, krzewy i wszelkie nierwnoci gruntu, a w zupenie odkrytych miejscach czogali si po ziemi. Byli ju w pobliu puebla. W lad za Przecit Twarz wczogali si na may pagrek, gdzie przywarli wrd krzeww. Ostronie rozgarnli rkoma gazie, a wtedy oczom ich ukazao si pueblo jakby przylepione do podna stromej skay. Tomek, przez lornet poyczon od wodza Dugie Oczy, dokadnie przyglda si sadybie Zuni. Z miejsca, w ktrym si znajdowali, widoczne byo cae osiedle. Pueblo przylegao do zaomu grskiej ciany z dwch

stron: ze wschodu i z poudnia. Na paskich dachach najniszych domw, pozbawionych drzwi i okien, wznosia si taraso-wato caa piramida budowli. Na wyszych pitrach domki byy coraz mniej obszerne, jeszcze bardziej przylepione do skalnej ciany. Cz paskich dachw kadego pitra stanowia dla nastpnego, wyszego, taras, na ktrym w dzie koncentrowao si ycie mieszkacw puebla. Spogldajc z pewnej perspektywy odnosio si wraenie, e to wielkie kamienne schody przylegaj do grskiej ciany. Kwadratowe otwory w paskich dachach zastpoway w skalnych domkach drzwi, okna i kominy. Z pitra na pitro wiody luno przystawione drabiny. Na noc bd te w razie napadu Zuni wcigali je za sob na dach. W ten sposb pueblo tworzyo prawdziw fortec, w ktrej mona si byo wycofywa z pitra na pitro. Bya to pora przedpoudniowa. Przez lornetk dokadnie byo wida kobiety gotujce posiek na tarasach oraz bawice si dzieci. Tomek uwanie przepatrywa wszystkie poziomy, szukajc wrd Pueblosek tak dobrze wrytej w pami sylwetki Sally. Niestety, nigdzie nie mg jej dojrze. Zawiedziony i przygnbiony poda lornetk bosmanowi. Z kolei Czarna Byskawica przyjrza si pueblu, a po nim uczyni to samo Przecita Twarz. - Ugh! Zuni zachowuj najdalej posunit ostrono - odezwa si cicho Czarna Byskawica, gdy Tomek schowa lornet. - Tylko jedna drabina opuszczona jest na ziemi i uzbrojeni mczyni strzeg kobiet pracujcych w polu. Zgnbieni Tomek i bosman dopiero teraz zwrcili na to uwag.
- Czyby to miao potwierdza przypuszczenie, e to oni porwali Sally - zawoa Tomek. - Nie spostrzegem jej nigdzie wrd Indianek na tarasach.

- Rnie moe by, w kadym razie Zuni zachowuj ostrono, jakby si obawiali napadu - odpar Czarna Byskawica, a zwracajc si do zwiadowcy zagadn: -Gdzie mj brat Przecita Twarz spostrzeg kojota? - Niedaleko std, w tamtych zarolach - wyjani Przecita Twarz wskazujc pas krzeww nieco dalej na poudniu. Ostronie wycofali si z pagrka. Przez kilka godzin buszowali wok

puebla, lecz nigdzie nie dostrzegli tajemniczego kojota. Olbrzymi bosman, zmczony kluczeniem po wertepach, ociera czoo z potu, a w kocu przystan i odezwa si: - Odsapnijmy nieco, bo osabem z upau. Co mi si wydaje, e to jednak by tylko kojot. - Skd taki wniosek, skoro sami do tej pory nie przekonalimy si o tym? - niespokojnie zapyta Tomek. - Ha, gdyby to by nasz Dingo, to nie musielibymy szuka go jak szpilki w stogu siana. Czy on by sam nie przybieg, gdyby tylko nas zwietrzy? - Nie pomylaem o tym - westchn Tomek. Nah'tah ni yez'zi mwi, e napastnicy omal nie zabili jego psa. Jeeli wiec przey i pody za Pueblosami, to na pewno dobrze si ich wystrzega. Za dnia tak jak kojot moe si kry w stepie, a wieczorem przychodzi pod pueblo - zauway Czarna Byskawica. - Ha, i to prawda - mrukn bosman. - Czarna Byskawica dobrze mwi - przytakn Przecita Twarz. Spotkalimy to zwierz zaraz po wicie. - Teraz odKocznijmy tutaj, a gdy soce schowa si za stepem, znw bdziemy kryli wok puebla - zaproponowa wdz. - Nie ma innej rady - chtnie zgodzi si bosman. Tomek przysiad przy nim, lecz Czarna Byskawica i Przecita Twarz niezmordowanie przeszukiwali chaszcze- W kocu i oni' zmczeni powrcili do biaych przyjaci. Upywaa godzina za godzin. Soce z wolna przesuwao si po niebie ku zachodowi. Zaledwie zabysy gwiazdy, czterej wywiadowcy znw wyruszyli na poszukiwania. W cigu nocy kilkakrotnie okrali pueblo, przybliali si i oddalali od niego. Czasem krzykna sowa, to znw nietoperz zatrzepota skrzydami, usyszeli nawet wycie prawdziwych kojotw, lecz nie przypominao ono szczekania Dinga. - Co mi si wydaje, e zwiadowcy wzili kojota za naszego psiaka szepn bosman do Tomka. Tomek ostrzegawczo zamkn mu doni usta. Znajdowali si

obecnie bardzo blisko murw puebla, a na tarasie pierwszego pietra dwch stranikw siedziao przy arzcym si ognisku. Naraz Czarna Byskawica zatrzyma si. Wycign gow jak uraw ku spowitemu powiat ksiycow pueblu, po czym w milczeniu wskaza rk na taras. Na tarasie pojawiy si dwie postacie. Na krtk chwile przystany przy stranikach, a potem zaczy si wolno przechadza. Tomek zerwa si i wykona ruch, jakby chcia biec ku pueblu. Na szczcie w tym momencie twarda do Czarnej Byskawicy spocza na jego ramieniu. Tomek opanowa niepotrzebny odruch wywoany nadmiernym wzruszeniem, lecz nie mg powstrzyma ez napywajcych mu do oczu. Nie mia nawet cienia wtpliwoci, e tam, na tarasie znajdowaa si Sally. Wolnym krokiem spacerowaa w towarzystwie starszej i wyszej od niej Indianki. Ciemne sylwetki kobiet wyranie rysoway si na tle biaych murw puebla skpanego w wietle ksiyca. Bosman rwnie pozna dziewczynk i by nie mniej wzruszony od swego modego przyjaciela. wiadczy o tym jego przypieszony oddech; przysun si do Czarnej Byskawicy - zajrza mu prosto w twarz. Wdz nie zdejmujc lewej doni z ramienia Tomka praw wymownie dotkn swych ust. Stali wic teraz wszyscy czterej jak kamienne posgi zapatrzeni w sylwetk na tarasie. Nieoczekiwanie gdzie z boku za nimi rozlego si chrapliwe szczekanie. Niskie pocztkowo tony staway si coraz wysze, a w kocu przemieniy si w dziki, tskny skowyt, Tomek i bosman drgnli jednoczenie, a tymczasem na tarasie puebla dziewczca posta podbiega na sam skraj muru i przechyliwszy si przez niskie ogrodzenie wpatrywaa si w ciemny step. Jej towarzyszka pospieszya za ni. Odcigna j w gb tarasu, gdzie obie znikney. Przecige wycie zamaro. Czarna Byskawica natychmiast przystpi do dziaania. Na migi poleci bosmanowi i Przecitej Twarzy, aby okryli wzgrze, sam za z Tomkiem ywo poskoczy ku niemu na wprost. W cigu kilku minut byli ju na szczycie. Rozejrzeli si wokoo. Psa nie byo. - Spnilimy si! - cicho odezwa si Tomek.

Ugh! Pies nie mg zbyt daleko odej. Szukajmy w krzakach!

Biegli midzy zarolami. - Dingo! Dingo! - ciszonym gosem powtarza chopiec. Tak nawoujc, szybko przedziera si przez krzewy. Gazie uderzay go po twarzy, kolce czepiay si ubrania, lecz on na nic nie zwaa. Nagle jaki ciar zwali si na niego. Straci rwnowag, upad na ziemie. Odruchowo schwyci rkoma nieoczekiwanego napastnika i palce jego zagbiy si w zmierzwion sier. Ze wzruszenia nie mg wymwi sowa. W milczeniu przygarn kosmate cielsko, a tymczasem Dingo ociera swj eb o jego gow. Tomek, uszczliwiony odnalezieniem swego wiernego czworononego przyjaciela, nie wiedzia, co si wok niego dzieje. Nie sysza nawet szelestu krzeww. Czujny Dingo warkn ostrzegawczo i spry si do skoku, gdy obok pojawi si Indianin. Tomek natychmiast si opanowa: przytrzyma psa. - Spokj, Dingo, spokj, to przecie przyjaciel! - odezwa si. Pies trzs si jak w febrze i pry do skoku, Czarna Byskawica jak zwykle szybko zorientowa si w sytuacji. Cofn si wic nieco i rzek: - Niech Nah'tah ni yez'zi poprowadzi psa na wzgrze. Id pierwszy! Tomek pody za Indianinem przytrzymujc psa za kark. Dingo zmieni si niemal nie do poznania. Cae jego ciao pokrywaa zmierzwiona sier. Czujnym, dzikim wzrokiem spoglda to na swego pana, to na Indianina; mona byo pozna, e nienawidzi czerwono skorych, gdy kurczce si gniewnie wargi mimo woli obnaay wielkie ky, gdy Czarna Byskawica pochyla si ku niemu. - On zapamita razy Pueblosw. Dobry pies! Nie opuci Biaej Ry - pochwali Czarna Byskawica. - Dingo jest naprawd mdry i wierny - rzek Tomek. - Ile to razy ratowa nas z rnych niebezpieczestw podczas wypraw. - Ugh! Niech mj brat przytrzyma go mocniej. Dam znak naszym przyjacioom. Tomek mocno obj Dinga za szyj. Czarna Byskawica przytkn zoone donie do ust i w ciszy rozlego si skowyczenie kojota.

Dingo zastrzyg uszami i potnie machn puszystym ogonem, po czym najpierw spojrza w kierunku puebla, a potem w krzewy cignce si o stp wzgrza. Bosman sapic jak miech kowalski wypad z zaroli. Po chwili by ju razem z Przecit Twarz obok przyjaci. Olbrzymi marynarz usiad na ziemi. Tuli i pieci Dinga, ktry zawzicie macha ogonem i liza go szorstkim jzorem po twarzy. - Gr nasi, piesku, gr - mwi bosman. - Zuch kompan z ciebie! Nie dae si Pueblosom, draowae za nasz Sally... Dingo usyszawszy imi dziewczynki wyrwa si z rk bosmana i zawy przecigle w kierunku puebla. - Ugh! - szepn z uznaniem Czarna Byskawica. - Ugh! - powtrzy Przecita Twarz. - Wiemy, ju wiemy, e tam jest Sally - uspokaja psa Tomek. - Dobra nasza, Dingo! Zuch jeste, ani sowa! - wtrowa bosman. - Wydostaniemy stamtd nasz biedul, ebym mia wasnymi apami rozebra t fortec. Dingo krci si niespokojnie. Odwraca si ku mczyznom, spoglda na pueblo, jakby zachca ich do pjcia za sob. - Co teraz zrobimy? - zapyta Tomek. Musimy przyjrze si pueblu, aby uoy plan dziaania - odpar Czarna Byskawica. - Gdyby udao nam si wej na szczyt gry, przy ktrej Zuni zbudowali swoje wigwamy... - Wtedy widzielibymy wszystko jak na doni - przerwa mu Tomek. - Ugh! Nah'tah ni yez'zi dobrze mwi. Bosman zadar gow i markotnie spojrza na zarowione przez wschodzce soce szczyty ska. Nie lubi wspinania si po grach! Tym razem jednak nie zaoponowa. Westchn ciko, a potem mrukn: Czarci ich na pewno bd w piekle smayli za takie budowanie chaup, ale co tu si teraz zastanawia. Mwicie, e trzeba wle na gr? No to w drog!

Wojenny fortel

Okoo poudnia czterej zwiadowcy zdoali si wspi na zupenie nagi i paski wierzchoek. Stanowia go skalna platforma, z trudem mogca pomieci zaledwie par osb. Od strony puebla ciana bya niedostpna i przewieszona, z innych stron mona byo osign jej szczyt po trudnej wspinaczce. Pooenie osiedla byo wic z tego powodu nieco niekorzystne dla jego mieszkacw: paru drobnych strzelcw, ukrytych na platformie, mogo z powodzeniem szachowa Pueblosw, mimo e przewieszona ciana osaniaa cz zabudowa. Naley wzi pod uwag, e pueblo wykuto w skale jeszcze przed przybyciem w te strony Hiszpanw z broni paln. Zwiadowcy legli na brzuchach na szczycie. Nieznacznie wychyliwszy gowy poza krawd, mogli wygodnie obserwowa pooone u ich stp pueblo. Dzielny Dingo pozosta na rozkaz swego pana u stp skay. Byo to konieczne ze wzgldu na pomylne przeprowadzenie obserwacji. Posuszny pies przywarowa w zarolach, a zwiadowcy tymczasem podpatrywali wroga. Lorneta wodza Dugie Oczy wdrowaa z rk do rk. Sami niewidoczni, penetrowali ycie mieszkacw puebla przez wiele godzin. Obserwacje te miay podwjny cel. Naleao przede wszystkim ustali miejsce, w ktrym Zuni ukrywali Sally, po drugie, znajc rozkad dnia Pueblosw, atwiej mona byo uoy odpowiedni plan dziaania. Zachowanie Zuni nie mogo wzbudza podejrze, i prowadza wojownicze, upiecze ycie. Kobiety i dziewczta bez przerwy krztay si po tarasach. Jedne wyplatay kosze o rnych ksztatach, inne lepiy z gliny piknie modelowane, pniej zdobione dzbany i czary, ktre, jak wyjania Czarna Byskawica, sprzedaway za miso lub garbowane skry innym szczepom, a nawet biaym osadnikom. Jeszcze inna grupa Pueblosek przygotowywaa poywienie. Na duych kamieniach tary ziarna kukurydzy i odzie na mk, a potem w

specjalnie na ten cel zbudowanych niskich, kopulastych piecach pieky chleb, zwany piki. Z pobliskich poletek znoszono do puebla w koszach kukurydz, dynie, melony i fasol. Mczyni zakrzywionymi kijami w rodzaju australijskiego bumerangu polowali w najbliszej okolicy na krliki. Czarna Byskawica - rdzenny mieszkaniec tych okolic - uzupenia obserwacje przyjaci rnymi wiadomociami o yciu mieszkacw skalnych osiedli. Pueblosi doskonale potrafili korzysta z wszystkich plonw nieurodzajnej, suchej, stepowej ziemi. Konserwowali nawet owoce niektrych kaktusw7 lub wyrabiali z nich syrop, a z tartych nasion zmieszanych z wod przyrzdzali smaczn papk - pinole. Z wielkich agaw, ktre w wiadomym czasie w odpowiednim miejscu nacinali, zbierali sodki sok, po czym, poddajc go fermentacji, otrzymywali orzewiajcy i tak wesoo usposabiajcy napj pulque oraz wdk zwan tequila. Z teje agawy wyrabiali rwnie wkna henequen, z ktrych sporzdzali powrozy i grubsze ptna. Byli najlepszymi tkaczami i garncarzami tego kraju. W podziemnych obrzdowych salach puebla, zwanych kivas, mczyni przdli bawen w ni i tkali materiay. Od nich to Nawajowie, po zdobyciu owiec na Hiszpanach, nauczyli si tkactwa i produkcji tak bardzo dzi znanych nawajskich wzorzystych dywanw i kocw. Obrzdowe i religijne ycie Pueblosw byo wysoko rozwinite. Kady szczep dzieli si na klany i tajemne stowarzyszenia. Zebrania ich odbyway si na gwnych dziedzicach. Najczstszym z obrzdw by taniec wa, czyli modlitwa o deszcz. tak konieczny, by uzyska pody z nieurodzajnej ziemi. W czasie tego taca czarownicy - kapani wa - posugiwali si ywymi gadami rnego gatunku, z grzechotnikami wcznie. Podczas taca trzymali we w zbach, a po zakoczeniu obrzdu odnosili je na skraj osady i puszczali na wolno jako posacw bstw deszczu. Kapani przez umiejtne trzymanie niebezpiecznych gadw nie byli naraeni na poksanie. Tomek i bosman przygldali si rwnie zabawom modziey. Szczeglnie ulubion gra maych Indian bya rzu i ap, ktra wyrabiaa u graczy zrczno i szybk orientacj. Polegaa ona na podrzucaniu w gr kwadratowego kawaka drewna, w ktrym byo pi otworw. Gracz

podrzuca uwizan na sznurku podziurawion deseczk, aby j zapa na zaostrzony odpowiednio patyk trafiajc w jeden z otworw. Bosman zdumiony i peen pochwa dla unormowanego i dobrze zorganizowanego trybu ycia Pueblosw w pewnej chwili odezwa si do Tomka: - Ho, ho, nie spodziewaem si nigdy, e te amerykaskie dzikusy tak sobie wszystko adnie tutaj urzdziy. Narzekaj, a dobrze im si wiedzie; widz, e nawet uprawiaj sprowadzone przez biaych roliny. - Przeciwnie, to my, biali, od tych amerykaskich niby dzikusw przejlimy szereg rolin, nie znanych na innych kontynentach, ktre pniej po odkryciu Ameryki szeroko si rozpowszechniy po caym wiecie i stay si nawet gwnym poywieniem milionw ludzi prostowa Tomek bdne mniemania bosmana. - Zaraz panu wylicz. Na przykad Ameryka rodkowa, a cile mwic Chile i Peru day nam kartofle, uprawiane i uszlachetniane tam jeszcze przed przybyciem Europejczykw. Z Peru rwnie wywodz si pomidory, z Brazylii fasola. Od Majw, Aztekw i Inkw nauczylimy si uprawia kukurydz jedyne zboe wywodzce si z Ameryki. Ameryka rodkowa daa nam tyto; nawet pana ulubiony rum jamajka pochodzi z wyspy Jamajka odkrytej przez Kolumba w roku tysic czterysta dziewidziesitym czwartym na Morzu Karaibskim. Czy jeszcze mao? - Ale mi rbn litani, brachu - odpar bosman usprawiedliwiajco. Po prawdzie to co innego mnie dziwi, ale pewno znw le si wyraziem. Chodzi, widzisz, o to, e pustkowie to wyglda jak wysuszona na pieprz ziemia. Same tylko kaktusy i juki, a mimo to Indianie jako tu yj. Osobicie nie dabym nawet dwch zamanych groszy za ten cay Meksyk. Tomek znw si umiechn, mwic: - Nie tylko pan popenia bd, tak le oceniajc na pierwszy rzut oka niektre ziemie bogatej Ameryki. Jak sobie przypominam z historii odkry, przy kocu siedemnastego wieku eglarz Bering, pozostajcy w subie rosyjskiej, odkry cienin dzielc Azj od Ameryki i dotar do wybrzey Alaski. Potem z ssiedniej Syberii i Kamczatki, ktre naleay do Rosji,

przybywali na Alask myliwi w poszukiwaniu cennych futer zwierzcych. Na skutek czstych wypraw Rosjanie zaoyli tam nawet stacj handlow, a rosyjski uczony, Sarycew, dokona pierwszych zdj wybrzey i fiordw tej czci Ameryki. Mimo to carowie tak samo nie doceniali wwczas Alaski, jak pan obecnie Meksyku, i odsprzedali j Stanom Zjednoczonym za siedem milionw dolarw53 . Tymczasem Amerykanie wkrtce odkryli tam bogate pola zotonone i ju w pierwszym roku wydobyli zota na sum przewyszajc cen zapacon Rosjanom. Jak wic pan widzi, nie warto by zbyt pochopnym w osdach. - liii, tam do licha! Czy z tob nie mona normalnie gada, eby zaraz nie zaczyna z rnymi dyrdymaami?! - oburzy si bosman. Zaczem mwi o tym, e mi si ciut al zrobio Pueblosiakw, a ty od razu przybijasz mnie do krzya nauk. Pomyl tylko, brachu, e jak zabierzemy si do uwalniania naszej nieboraczki, to rozgromimy to cae bractwo na cztery wiatry jak sadyb Don Pedra. Ugh, Grzmica Pi dobrze mwi - odezwa si milczcy dotd Czarna Byskawica. -Musimy zniszczy to gniazdo zdradzieckich psw puebloskich, aby uwolni Bia R. Nieatwe to bdzie zadanie, bo Zuni maj si na bacznoci. Co prawda, to prawda. Pilnuj si, dranie! Co ktry zejdzie na ziemi, to inni zaraz wcigaj drabin z powrotem na taras - zafrasowa si bosman. - Cik bdziemy mieli robot... Tomek zamyli si gboko. Od kilku godzin zastanawia si, w jaki sposb mona by uwolni Sally bez walki i niepotrzebnego przelewu krwi z obydwch stron. Nie ulegao wtpliwoci, e Pueblosi nie dadz si zaskoczy. Stra bezustannie czuwaa na dolnym tarasie, nie opuszczano drabin bez koniecznej potrzeby, a obok leay cae stosy kamieni, ktrymi Indianie mogli skutecznie razi ewentualnych napastnikw. Ponadto Zuni byli dobrze uzbrojeni w uki, dzidy, noe i topory. Tomek dugo rozwaa wszystkie moliwe sposoby. W jego gowie musia powstawa jaki plan, gdy to wychyla si poza krawd skay, to
53 Rosjanie sprzedali Alask Stanom Zjednoczonym w 1867 r. Odkrycie zota nastpio w 1896 i ju
w tyra roku wydobyto go na sum? 10 min dolarw.

znw bystro przyglda si pueblu przez lornet. W kocu odwrci si do swych towarzyszy i rzek: Wydaje mi si, e w samotnym domku na najwyszym pitrze mieszka wdz Zuni, co pewien czas bowiem rni Indianie przychodz tam i wychodz, jakby odbierali rozkazy. Ugh! Mj brat dobrze to zauway - przytakn Czarna Byskawica. Tam na pewno mieszka wdz Zuni. - W zwizku z tym nasun mi si pewien pomys - zacz Tomek. - Ce tam wykombinowa? - oywi si bosman. - Jak mylisz, Czarna Byskawico, czy Zuni oddaliby nam Bia R w zamian za swego wodza i jego rodzin? - zapyta Tomek. - Ugh! Na pewno by oddali, ale nie moemy im tego zaproponowa - odpar Czarna Byskawica. - Rodzina wodza Zuni jest bezpieczna w swoim wigwamie. Aby dosta si do niego, musielibymy zdoby przedtem cae pueblo. - Niby tak i niby... nie - zaprzeczy Tomek. - Chciabym unikn zdobywania puebla biorc do niewoli, jako zakadnikw, wodza Zuni i jego rodzin. Czarna Byskawica wzruszy ramionami. Pomys Nah'tah ni yez'zi by przecie nierealny. Przecita Twarz umiechn si wyrozumiale. Czy taka moda blada twarz moga si zna na taktyce wojennej? Nawet bosman skrzywi si i niechtnie machn rk. - Pozwlcie mi najpierw wyjawi mj plan do koca - uparcie cign Tomek. - Czarna Byskawica rozwaa tylko moliwo ataku z ziemi, wtedy istotnie naley najpierw zdoby cae pueblo, aby dotrze do wodza. Gdybymy jednak pod oson nocy opucili si na dach domu wodza Zuni i wzili go razem z rodzin do niewoli, to wtedy moglibymy o wicie podyktowa Pueblosom nasze warunki. Z tego miejsca, przy odrobinie miaoci, mona si dosta na najwyszy taras puebla. Indianie, zdumieni, spojrzeli na Tomka. - Ugh! Ugh! Mj biay brat chciaby si std opuci na dach domu wodza Zuni?! - zawoa Czarna Byskawica nie tajc zdumienia. Tomek. Czy uwaasz to za zupenie niemoliwe? - spokojnie zapyta

Czarna Byskawica bez sowa wychyli gow poza krawd skay. Od dachu samotnego kamiennego domku dzielia ich trzydziestoczterdziestometrowa przepa. Po chwili cofn si zdziwiony i podniecony jednoczenie niezwykym pomysem biaego przyjaciela. - Ugh! Std naprawd mona by si dosta na dom wodza Zuni - rzek powanie. - Co bymy pniej zrobili? Tomek przysun si do przyjaci i szepta, jakby obawia si, aby ich kto nie podsucha: 216 Kilku odwanych i miaych wojownikw moe bez trudnoci opanowa dom wodza Zuni i jego mieszkacw. Potem wystarczyoby tylko wcign drabin i bylibymy lam jak w fortecy. - Zuni przynios inne drabiny - mrukn Przecita Twarz. - Kule nasze szybko naucz ich rozsdku. Bd musieli si trzyma w przyzwoitej od nas odlegoci. Gdy zrozumiej swoj bezsilno, atwo powinnimy si dogada. - Niech ci licho porwie! - zawoa bosman z uznaniem. - Co prawda nie tak trudno kark skrci opuszczajc si z tej skay na linie... - Wydaje mi si. e mniejsze to bdzie ryzyko ni atak na mury puebla z ziemi. Mamy zaledwie okoo czterdziestu wojownikw, skd wic pewno, e uda nam si sil odbi Sally? A czy nie stanie si jej jaka krzywda podczas napadu? Poza tym jeszcze sysz krzyk ludzi mordowanych na ranczo Don Pedra,.. Tak bym chcia unikn okropnej walki, ktra przyniesie mier tylu ludziom... - Ugh! Nah'tah ni yez'zi ma serce czerwone jak Indianin i fortele wojenne godne czerwonoskrego wojownika, lecz myl jego jest biaa... rzek Czarna Byskawica. - Biali jednak nie maj tyle litoci dla Indian, chocia domagamy si jedynie tego, co nam si susznie naley. - Czy w tej bratobjczej walce nie bd ginli wanie Indianie? gorco odpar Tomek. - Jedynie dlatego pragn jej unikn. Ilu twoich wojownikw polegnie przy zdobywaniu puebla? - Ugh! Tylko to ostatnie moe mnie przekona. Dobry wdz nie gubi niepotrzebnie swoich wojownikw.

- Wodzu, gdy dawano mi orle pira za walk z Czerwonym Orem, wtedy wdz Dugie Oczy powiedzia, e bezkrwawe pokonanie przeciwnika przynosi najwikszy zaszczyt. Sowa pyn z ust mego biaego brata jak woda w strumieniu powiedzia Czarna Byskawica ciko wzdychajc. - Grzmica Pi dobrze powiedzia: z tob trudno rozmawia. Podejmuj si pierwszy opuci na dom wodza Zuni - cign Tomek zdecydowanie, - Jeeli mnie si to nie uda, zrobicie, jak bdziecie uwaali. - Id z tob, brachu - zawoa bosman. - Czy pan sobie wyobraa, jaka gruba by musiaa by lina, aby nie pka pod pana ciarem? - zaoponowa Tomek. - Im sznur duszy, tym mniej wytrzymay, a tu trzeba liny co najmniej pidziesiciometrowej. - Iii, gadasz brachu! Nie widziae jeszcze, jak si potrafi sprawia na rejach! - Nie o to chodzi! Waga pana ciaa i niezwyka sia znajd inne pole do popisu. Moemy sprowadzi tutaj zaledwie kilku wojownikw. Co najmniej piciu lub szeciu ludzi powinno opuci si do puebla, podczas gdy pozostali bd trzymali lin, ktrej nie ma tu do czego przywiza. Czy pan teraz wie, ile bdzie zaleao od pana siy i przytomnoci umysu? - e jak niby? - zdumia si bosman, ktremu bierna rola wcale nie przypada do gustu, - Pewne i silne donie musz trzyma lin, poniewa od tego zaley cae powodzenie wyprawy. Bosman zamilk markotny, a tymczasem Czarna Byskawica i Przecita Twarz spogldali na siebie zaskoczeni tym dziwnym, oryginalnym planem biaego chopca. - Niech Nah'tah ni yez'zi jeszcze raz wyjani nam swj plan zaproponowa Czarna Byskawica. Tomek zacz: Omiu wojownikw wejdzie z linami i broni na szczyt ciany skalnej przewieszonej nad pueblem. Szeciu z nich powinno si opuci na linie na dom wodza Zuni, obezwadni go wraz z domownikami i utrzyma

pozycj w razie ataku Pueblosw. O wykonaniu pierwszego zadania grupka miakw strzaem zawiadomi reszt towarzyszy, ktrzy w tym czasie okr cae pueblo z zewntrz. Wedug wszelkiego prawdopodobiestwa Pueblosi rycho zrozumiej, i wpadli w puapk, i zgodz si odda bia brank za wasnego wodza. - Ugh! Ugh! - szepn Czarna Byskawica. - Ugh! - dziwi si Przecita Twarz. - Zrecznie to wykombinowa - pochwali bosman. Plan Tomka wydawa si teraz wszystkim nadzwyczaj prosty i atwy do wykonania, chocia wymaga niezwykej odwagi i miaoci. Jeszcze omwili niektre szczegy, po czym wdz poleci Przecitej Twarzy pozosta na posterunku i przez lunet dalej ledzi Pueblosw, a sam z dwoma biaymi przyjacimi uda si w drog powrotn do wojownikw oczekujcych na nich w kanionie gr Sierra Mdre. *** Nastpnego dnia tu przed zapadniciem zmroku omiu mczyzn wspio si na platform skaln zawieszon nad pueblem Zuni. Ostronie zoyli na ziemi ogromny zwj lin i bro, po czym przylgnli do skay, aby nie zwrci na siebie uwagi Pueblosw. Czy nic nowego nie zdarzyo si w pueblu? - zagadn Czarna Byskawica. - Nie, wszystko w porzdku - wyjani zwiadowca. - Dzisiaj odbyway si u nich jakie uroczystoci, wigwamw. - Czy wdz Zuni bdzie u siebie? - niepokoi si Tomek. - Ugh! Zdaje si, e jest; razem z nim na tarasie widziaem dwch mczyzn i trzy squaw. Jedna stara i dwie dziewczyny. - Dobra nasza - ucieszy si bosman. - Wygarniemy ich z gniazda jak mode szpaki. Palcy Promie i wszyscy inni wojownicy postanowili dokadnie gdy wszyscy mczyni spdzili cae popoudnie w podziemnych kivas i dopiero niedawno powrcili do swoich

pozna teren dziaa wojennych przed zapadniciem ciemnoci. Kolejno czynili obserwacje ycia w pueblu. Oprcz Tomka, bosmana, Palcego Promienia i Przecitej Twarzy, wdz wybra jeszcze czterech modych, silnych i odwanych Indian, ktrych zadaniem byo wzicie do niewoli wodza Zuni. Reszta z wodzami Dugie Oczy i Chytrym Lisem miaa jeszcze przed witem okry osiedle i w ten sposb uniemoliwi jego mieszkacom ewentualn ucieczk. Z wolna zapada zmierzch. Nad skalnym cyplem pokazay si pierwsze gwiazdy, potem wypyn zza gr srebrzysty ksiyc w peni, ktry majestatycznie eglowa ponad stepem. ycie skalnego osiedla cicho coraz bardziej, a w kocu wok zapanowaa nocna cisza. Peen niepokoju nastrj mimo woli ogarn Tomka. Indianie z przysowiow indiask cierpliwoci w milczeniu spoczywali obok niego, a bosman, jak zwykle niefrasobliwy i pozbawiony uczucia lku, pochrapywa w najlepsze. Ju trzeci raz na najniszym tarasie puebla zmienia si warta. Tomek mia wtpliwoci, czy ryzykowny plan da si zrealizowa. Bo c si stanie, jeeli ktry z wartownikw na dolnej platformie spojrzy w gr w czasie, gdy ze skalnego cypla zaczn si opuszcza na Unie? Oczywicie wtedy nie uda im si zaskoczy wodza, a ostrzeeni Pueblosi bd jeszcze czujniejsi. Jaki los czeka wwczas kochan Sally? Na szczcie wszystko na tym wiecie ma swj pocztek i koniec, wic i niepokj Tomka rozwia si natychmiast, gdy nadesza tak niecierpliwie oczekiwana chwila dziaania. Oto Czarna Byskawica spojrza w niebo, potem odwrci si w kierunku puebla i obrzuciwszy je czujnym wzrokiem, cicho powsta. By to najodpowiedniejszy moment do akcji, ksiyc znika ju bowiem za grami i cay skalny cypel ton w mroku. Przygotowano lin. Tomek trci bosmana. Marynarz drgn, otworzy oczy. - Czy to ju...? - zapyta. Czarna Byskawica skin znaczco i przyoy palec do ust. Zrozumieli, e nakazywa milczenie. Ruchem rki przywoa Palcy Promie. Ten poj od razu, e Czarna Byskawica wyrni go wrd tylu dzielnych i nieustraszonych

wojownikw. Szybko przeoy karabin przez plecy, a przytrzymujcy go rzemie mocno cign na piersiach. N i tomahawk wsun za szeroki pas okalajcy biodra, by gotw. Bosman i czterej Indianie mocno ujli lin. Wolno opuszczano j w przepa. Czarna Byskawica wyjrza poza urwisko. Tomek wtpi, czy wdz zdoa cokolwiek ujrze w ciemnoci, lecz w pewnym momencie da znak, by ju wicej nie opuszczano liny. Palcy Promie bez sowa usiad na ziemi, spuci nogi w przepa. Pewnie uj lin i znik w czarnej czeluci. Mijay sekundy... Pozostali na platformie pilnie wpatrywali si w naprony sznur. Naraz lina zwisa luno. Dwukrotne lekkie szarpnicie oznaczao, e Palcy Promie znajduje si ju w pueblu. Czarna Byskawica wskaza na Tomka. Chopiec zarzuci na rami sztucer, uj oburcz lin, usiad na ziemi i wolno zsun si z krawdzi. Teraz piersiami odwrci si do skalnego bloku. Stopami odpycha si od stromego urwiska opuszczajc si na rkach w d. Po chwili zawis w powietrzu midzy niebem a ziemi. Silny nad wiek, sprawnie zsuwa si po linie. Niebawem w mroku zamajaczyy mu biae kontury domw. Wkrtce dotkn stopami paskiego dachu budowli. Dwukrotnie szarpn lin, po czym pooy si obok Palcego Promienia. Z kolei pojawi si Czarna Byskawica, po nim Przecita Twarz i jeszcze dwch innych czerwonoskrych. Bosman z dwoma Indianami pozostali na skalnym cyplu i stamtd, gdyby zasza konieczno, mieli razi z karabinw mieszkacw puebla. Na znak Czarnej Byskawicy, kolejno opuszczali si z paskiego dachu na taras. Dom wodza znajdowa si na najwyszym pitrze puebla. Z tego te wzgldu do jego wntrza prowadzi z tarasu normalny otwr drzwiowy, osonity jedynie grubym kocem. Czarna Byskawica i Palcy Promie pierwsi podkradli si do, tu za nimi przyczai si Tomek. Czarna Byskawica mow znakw wskaza jednemu z Indian opuszczon na nisze pitro drabin. Dopiero teraz ostronie uchyli zasony. Wewntrz domku arzyo si ognisko. W jego mdym odblasku ujrzeli picych mieszkacw. Byli to trzej mczyni i trzy kobiety. Czarna

Byskawica szybko powzi decyzj. Gestami wydawa rozkazy. Palcy Promie z broni gotow do strzau mia tarasowa drzwi. Tomek wraz z jednym czerwonoskrym otrzyma rozkaz unieszkodliwienia starej Puebloski, podczas gdy dwaj nastpni Indianie mieli si zaopiekowa pic na prawo od wejcia dziewczyn. Trzeci kobiet wzi na siebie sam Czarna Byskawica. W tym czasie Palcy Promie powinien broni szachowa mczyzn, gdyby si przypadkiem zbudzili. Jednoczenie ruszyli ku picym. Bezszelestnie zbliyli si do posa na matach. Indianin szarpn koc, narzuci go na gow Puebloski, podczas gdy Tomek rzemieniami szybko zwiza jej rce i nogi. Z kolei zakneblowali przeraonej dziewczynie usta i ju byo po wszystkim. Pozostaym towarzyszom rwnie powiodo si doskonale. Trzy kobiety leay skrpowane i przyduszone kocami. Teraz po dwch zaczli si skrada w kierunku posa mczyzn. Indianie wycignli zza pasw tomahawki. Dobycie broni przez czerwonoskrych nie przestraszyo Tomka, pozna ju bowiem na tyle ich zwyczaje, i wiedzia, co to oznacza - obrconymi na pask tomahawkami oguszali swe ofiary lekkim uderzeniem w gow. Widocznie przewidywali moliwo oporu ze strony Pueblosw. Na palcach zbliali si do posa. W tej wanie chwili mijali ognisko arzce si na rodku izby. Naraz co cikiego zwalio si na dach domu. Cienka warstwa adoby stanowica pokrycie zaamaa si pod wpywem silnego uderzenia. Rozleg si guchy trzask, omot spadajcych kamieni i... na rodku izby znalazo si olbrzymie cielsko bosmana. On to bowiem by sprawc caego nieszczcia. Trudno si dziwi bosmanowi, e nie mg si pogodzi z rol wyznaczon mu przez Czarn Byskawice. Podczas gdy Tomek walczy o wolno Sally, on mia spokojnie lee z karabinem gotowym do strzau na grze? Marynarz nie mg si od razu sprzeciwi rozkazom Czarnej Byskawicy, aby nie dawa zego przykadu, wszake po kilku minutach, gdy szeciu towarzyszy znalazo si ju w pueblu, poleci pozostaym z nim Indianom trzyma lin i odwanie opuci si w przepa. Z pocztku wszystko szo jak najlepiej. Jeszcze najwyej dziesi metrw dzielio go od

dachu domu, gdy naraz run w d. To dwaj Indianie, nie mogc utrzyma tak znacznego ciaru, pucili lin, aby nie stoczy si ze skalnej platformy. Bosman zachowa si dzielnie. Nie krzykn spadajc jak kamie, nie jkn, gdy razem z kup gruzu wyldowa na rodku izby prosto w arze ognia. Musia jednak poczu rozpalone wgle, poniewa zerwa si szybciej ni skacze krlik umykajcy w stepie przed kojotem. Ognisko przygaso, lecz mimo to bosman rozpozna swoich. Zanim zaskoczeni wypadkiem towarzysze ochonli, wyrn pici w gow wrzeszczcego wodza Zuni. Wielkie chopisko ucicho natychmiast i zwalio si na ziemi. Teraz rozgorzaa krtka walka z jego obydwoma synami, lecz i oni szybko ulegli napastnikom. Po chwili wszyscy ju leeli mocno skrpowani. Czarna Byskawica pozostawi w na p zrujnowanej izbie Przecit Twarz przy jecach, sam za z reszt towarzyszy pody na taras. By ju na to najwyszy czas. Wyrwani ze snu omotem i krzykiem napadnitych, Pueblosi wybiegli z domostw z broni w rku. Kilku zamieszkaych pitro niej ju przystawio drabin do muru. Czarna Byskawica zdj karabin z plecw i, nie przykadajc go nawet do ramienia, nacisn spust. Pueblos wdzierajcy si na stopnie drabiny run na ziemi. Gone krzyki przeraenia ozway si we wszystkich zaktkach puebla. Zuni przestraszeni czaili si na tarasach, nie mogc zrozumie. w jaki sposb wrg przedosta si do samego serca fortecy. Na rozkaz Czarnej Byskawicy Apacze i biali ukryli si za niskim ogrodzeniem obramowujcym najwyszy taras, po czym jednoczenie wypalili z karabinw ponad gowami rozkrzyczanych Pueblosw. W odpowiedzi na salw u stp murw puebla rozleg si przecigy okrzyk bojowy. To wodzowie Chytry Lis i Dugie Oczy przychodzili z pomoc swym towarzyszom. Z nastaniem witu wielu Pueblosw z broni w rku prbowao zaj stanowiska obronne na najniszym dachu, lecz wtedy posypay si na nich strzay z sadyby wodza. Wszczo si nieopisane zamieszanie, z ktrego wanie Tomek zamierza skorzysta. Razem z Czarn Byskawic wszed

do na p zdemolowanego domku. Obydwaj zatrzymali si przed wodzem Zuni. Przecita Twarz odkneblowa mu usta. Wdz Pueblosw nie mg zrozumie, co si stao. W jaki sposb biali i Apacze wdarli si do jego domu? Czy oznaczao to, e pueblo bez walki zostao zdobyte? Wystraszonym wzrokiem spoglda na stojcych przed nim napastnikw. Usid, aby mg z nami godnie rozmawia, jak przystao na wodza, chocia nie jestem pewny, czy wart jeste tego zaszczytu - dumnie odezwa si wdz Apaczw. Zuni usiad na posaniu. Uspokoi si nieco ujrzawszy sw rodzin skrpowan powrozami. Skoro jeszcze yli, to by dobry znak. - Dlaczego napadlicie na nasze pueblo? Czego d nas chcecie? zaczai niepewnie. - Nie mamy ju zapasw ywnoci. Wszystko zjedlimy przez okres dugotrwaej suszy. Czarna Byskawica nic nie odpowiedzia. Dugo mierzy Zuni pogardliwym spojrzeniem, a w kocu rzek: Masz odpowiada tylko na pytania, parszywy psie puebloski! Powiedz nam swoje imi, jeeli w ogle taki kiepski wdz moe je mie. Ciemna twarz Zuni poszarzaa pod wpywem tej obelgi. Opuci gow na piersi. Zrozumia swoj bezsilno. - Czy masz imi? - ostro zapyta Czarna Byskawica. Moi bracia nazywaj mnie Ma'kya, co w jzyku biaych oznacza Ciebie nazywaj owc Orw? - rozemia si Apacz. - Raczej owca Orw - ponuro odpar Zuni. powiniene polowa na zajce. Co to za wdz, ktry zgubi wasne plemi! Moemy teraz zabi ciebie, twoich synw i twoje squaw. Uczynimy to rwnie z wszystkimi Zuni, jeeli nie podporzdkujesz si naszej woli. Ma'kya milcza. Nie mia przecie nic do powiedzenia. Wrogowie wzili go do niewoli i prawdopodobnie zdobyli cae pueblo. By na ich asce, a czy mona byo spodziewa si litoci od Apaczw? Czarna Byskawica z zadowoleniem patrzy na zgnbionego Zuni. Porozumiewawczo spojrza na Tomka. Grunt zosta przygotowany. Biay przyjaciel mg rozpocz pertraktacje.

- Czy zrozumiae ju dostatecznie, e ty i twoi ludzie znajdujecie si teraz na naszej asce? - zapyta Tomek. Ma'kya nic nie odpowiedzia, wic Tomek mwi dalej: - Wzilimy do niewoli ciebie razem z rodzin. Moemy was zabi bd darowa warn ycie. Nie zasugujecie jednak na lito i naley si wam surowa kara. W tej chwili na platformie przed domem rozlegy si strzay. Jednoczenie obiegajcy pueblo rwnie rozpoczli kanonad. Czarna Byskawica wybieg z chaty. Niebawem wrci i mrugn nieznacznie do Tomka. Wszystko byo w porzdku. Tchrzliwi Pueblosi jak psy pochowali si do swych nor przed naszymi wojownikami - odezwa si pogardliwie. Bysk zaciekawienia pojawi si w oczach Ma'kya. Co miay oznacza te sowa? Czyby pueblo nie byo jeszcze w rkach wroga? W jaki wobec tego sposb Apacze znajdowali si w jego chacie? - Ma'kya nie rozumie jeszcze, co si stao - rzek Tomek, jakby w odpowiedzi na skryte myli wodza Zuni. - Zaraz mu pokaemy, w jak sytuacj wpakowa si przez podo i gupot. Odwrci si do Przecitej Twarzy i rozkaza: - Niech mj brat rozwie Ma'kya nogi! Wyprowadzi wodza Zuni na taras zalany promieniami wschodzcego soca. Na widok Czarnej Byskawicy i Tomka wojownicy u stp puebla wydali przeraliwy okrzyk bojowy. Ma'kya w dalszym cigu nie mg zrozumie, w jaki sposb wzito go do niewoli. Wrg znajdowa si tylko na najwyszym pitrze i otacza jednoczenie osiedle, podczas gdy na pozostaych tarasach kryli si wystraszeni Pueblosi. Z powrotem wprowadzili Ma'kya do chaty i zwizali mu nogi. - Czego ode mnie chcecie? - zapyta pokornie. - Przybylimy, aby ci ukara za napad na ranczo szeryfa Allana i porwanie modej biaej squaw. Zalenie od tego, jak obchodzilicie si z bia dziewczynk, potraktujemy was bardziej lub mniej surowo. Czy wiesz teraz, o co chodzi? - odpowiedzia Tomek. Wyraz ulgi ukaza si na twarzy Ma'kya. Widzc to Tomek odetchn

pen piersi. By to przecie widomy znak, e Sally nie staa si krzywda. - Skd moecie wiedzie, e to my wanie porwalimy bia squaw? - chytrze zapyta Ma'kya. - Gdybymy nawet wczoraj nie widzieli jej spacerujcej po dolnym tarasie, to twoje naiwne pytanie powiedziaoby nam teraz ca prawd - odpar Tomek. - Ka w tej chwili przyprowadzi j tutaj albo zginiesz, jak na to zasugujesz! Czarna Byskawica zbliy si do Zuni. Wolno wydoby dugi n. Lew doni chwyci przeraonego jeca za wosy, praw przyoy ostrze do czoa. - Spiesz si albo zedr ci skalp, a dopiero potem pchn noem - gronie warkn Apacz. Ma'kya trzs si ze strachu. Z trudem zapyta: - Czy zostawicie nas w spokoju, jeli wydamy wam bia squaw? - Biaa squaw sama o tym zadecyduje - odpar Tomek. - Dobrze, rozwicie mnie, abym mg po ni pj. - Omylie si, sdzc, e jestemy tak niemdrzy jak ty - gniewnie powiedzia Tomek. - Twoja najmodsza crka pjdzie ze mn po bia squaw, lecz pamitaj, e ty i twoi synowie jestecie zakadnikami. W razie zdrady zginiecie natychmiast! - Dobrze, dobrze, niech tak bdzie, jak mwisz. Czarna Byskawica zmarszczy brwi syszc sowa biaego przyjaciela, lecz nie chcia oponowa. Przecie to Nah'tah ni yez'zi uoy cay plan dziaania.
Pochyli si nad Ma'kya, chwyci go za kark i wywlk na taras. Inni Apacze uczynili to samo z jego synami, on i crkami. Tomek przeci wizy najmodszej Indiance. Z kolei Ma'kya poleci jej uda si z Tomkiem po brank. Zanim Czarna Byskawica pozwoli im zej do Sally, Ma'kya gono musia oznajmi Pueblosom sw wol.

Tomek odwanie schodzi po drabinie na niszy taras. Z rewolwerem

w doni prowadzi przed sob crk wodza. Wojownicy na stepie krzyknli dononie, jakby zrozumieli, e w tej wanie chwili naley przerazi Pueblosw. Tomek dra z niecierpliwoci. W ostatniej chwili postanowi sam pj po Sally, poniewa kada chwila oczekiwania wydawaa mu si

wiecznoci. Czy postpi roztropnie? Za pno byo na refleksje. Szed wiec stanowczym krokiem, chocia dziesitki par rozgniewanych oczu ledzio kady jego ruch. Byli ju na najniszym tarasie. Naraz Tomek powzi jak myl. Odwrci si do swych towarzyszy na szczycie puebla i zawoa po polsku do bosmana: - Zakneblujcie jecowi usta! Teraz bez wahania wsun si w ciemny otwr dachu wiodcy do podziemnych kivas. Kilkunastu uzbrojonych Pueblosw zaraz otoczyo go zwartym koem. Wylkniona crka wodza wyjawia im wol ojca. W ponurym milczeniu poprowadzili ich w gb podziemia. Przez zamaskowane w skale otwory wpadao tu nieco dziennego wiata, ktre mieszao si z czerwonawym odblaskiem aru ognisk. Indianie przywiedli Tomka przed osonite wzorzystym kocem drzwi. - Tutaj jest biaa squaw - powiedziaa crka wodza. Tomek odsun zason. Ujrza plecy Indianki, ktra przykucnwszy na ziemi z oywieniem tumaczya co towarzyszce siedzcej na matach. - Sally...! - zawoa Tomek zdawionym gosem. Indianka odwrcia si, odsaniajc jednoczenie bia dziewczyn. Bya to naprawd Saly. Zdumionym i penym niedowierzania wzrokiem spogldaa na Tomka stojcego z rewolwerem w doni w drzwiach. - Tommy, Tommy... - szepna zaledwie, jakby jeszcze nie dowierzaa wasnym oczom. Do gbi wzruszony chopiec nie mg wymwi ani sowa. Przed nim znajdowaa si Sally, za ktr tak bardzo tskni i ktrej omal nie straci na zawsze... Wycign wiec tylko do niej lew do, a dziewczyna, gdy w kocu zrozumiaa, e to naprawd jej Tommy przyby tu po ni, porwaa si jak szalona na rwne nogi, skoczya ku niemu i obja go drcymi ze wzruszenia ramionami. Pueblosi oniemieleni, a moe i przejci niezwyk scen, cofnli si nieznacznie. Tymczasem dzielny biay chopiec mnie pokona wasne wzruszenie. Sytuacja bya niebezpieczna i najmniejsza nieostrono

moga spowodowa nieobliczalne nastpstwa. Przyjrza si Sally. Przyblada troch, lecz mimo to wygldaa zupenie zdrowo. - Czy nie staa ci si jaka krzywda? - zapyta, z trudem tumic rado. - Nie, nie, Tommy! Powiedz mi, co z mam i stryjem? Czy,.. - Zdrowi s i tskni za tob - odpar szybko, widzc, e dziewczyna rozpacze si za chwil. - Czy... naprawd? - Sally, czy mgbym ci okamywa? - Kiedy mnie porwali, syszaam strzay i odgosy walki na ranczo... Mama bya w sadzie... - To wanie j uratowao. Gdy przybiega, byo ju po wszystkim. Stryjek by ranny, ale powoli przychodzi do zdrowia. - Sowo honoru? - Oczywicie... Pniej wszystko ci opowiem. Musisz by teraz nadal dzielna. Napadlimy z bosmanem i przyjacimi na pueblo, aby ci uwolni. Podczas gdy ja przyszedem po ciebie, oni trzymaj w szachu wodza Zuni jako zakadnika. Chodmy prdko! Kto wie, co moe si zdarzy... Po kilku minutach znaleli si na najniszym tarasie. Tomek nie mia zamiaru przedua pobytu Sally w skalnym osiedlu. Odwrci si do Pueblosw, ktrzy wyszli za nimi z kivas i rozkaza stanowczym gosem: - Opu drabin! Zawahali si. U stp puebla znajdowaa si wataha Apaczw i Nawajw. Czy nie skorzystaj z okazji i nie wedr si do osiedla? Tomek wolno unis rewolwer. Licz do trzech. Na mj znak zginie wasz wdz i jego rodzina! Teraz Pueblosi pospiesznie wykonali rozkaz, a wdz, majc zakneblowane usta, nie mg zaoponowa. Zaledwie Sally stana na drabinie, rozlego si chrapliwe szczekanie Dinga trzymanego na uwizi przez Czerwonego Ora. Tomek z broni w rku nie rusza si z miejsca, a tymczasem Czarna Byskawica widzc, i Nah'tah ni yez'zi znw zmieni plan, ju schodzi niej

prowadzc przed sob Ma'kya. Za nim szli bosman i inni Indianie. Niebawem byli przy Tomku. - Suchaj, Ma'kya - odezwa si Tomek. - Traktowalicie dobrze bia squaw, wic dotrzymamy sowa i zostawimy was w spokoju. Musisz mi jednak powiedzie, dlaczego napadlicie na ranczo szeryfa Allana i porwali bia squaw. - Ma'kya ju pozby si obaw. Apacz wasnym noem przeci wizy jego squaw, uwolni synw, a i on sam nie by teraz skrpowany. Nic mu nie grozio, skoro speni danie napastnikw. Odrzek szczerze: Don Pedro namwi nas do wszystkiego. On poyczy nam duo kukurydzy podczas suszy, a potem zada, abymy zdobyli dla niego mustanga, ktry wygra wycig na rodeo. Poniewa szeryf nie chcia sprzeda konia i darowa go biaej squaw, wic Don Pedro kaza j porwa, aby potem zwrci dziewczyn w zamian za wierzchowca. - Co ty pleciesz, kamczuchu? Nic z tego, co mwisz, nie rozumiem rozgniewa si bosman. - Kogo Don Pedro kaza warn porwa? Konia czy dziewczyn? - Zaraz, zaraz! Wiem, o co chodzi! - zawoa Tomek. - Gdyby Don Pedro nie mia aktu sprzeday, nie mgby zgasza Nil'chi na wycigi do Stanw! Za zwrcenie Sally chcia wymusi na szeryfie oficjaln sprzeda. - Tak, tak! Tak, wanie chcia uczyni - gorco zapewnia Ma'kya. - No, czort z nim, dosta za swoje - rzek bosman. - Ruszajmy!

W drodze do Vera Cruz

Apacze sprowadzili konie pod mury puebla. Tomek wanie uj cugle Nil'chi, gdy naraz zza pobliskiego zakrtu wypada gromada jedcw na mustangach. Ujrzawszy Apaczw, wrzasnli przeraliwie i runli na nich jak burza. W mgnieniu oka rozgorzaa straszliwa walka. Byli to vaquerzy54 zatrudnieni na ranczo Don Pedra oraz pomoc popiesznie cignita od ssiadw. Pogo prowadzili uwolnieni kilka dni temu na interwencj Tomka dwaj Metysi. Wiedzieli przecie, o co chodzio Apaczom, wic te z atwoci domylili si, gdzie naleao ich szuka. Pragnli pomci mier Meksykanina i zniszczenie ranczo. Zaskoczeni Apacze i Nawajowie w pierwszej chwili poszli w rozsypk; kiedy jednak spostrzegli, z kim maj do czynienia, mimo liczebnej przewagi wroga rzucili si w wir walki. Czarna Byskawica pierwszy dojrza obydwch niedawnych jecw. Ogarna go wcieko. Wskoczy na swego mustanga. Z tomahawkiem w doni rzuci si na Metysw. Zaraz te jeden z nich run miertelnie ugodzony. Czarna Byskawica dopad drugiego. Byszczcy topr mign w powietrzu. Wtem mustang jego potkn si i razem z jedcem potoczy si na ziemi. Apacze z okropnym wyciem skoczyli na pomoc. Kbowisko ludzi i mustangw przewalio si pod mury puebla. Bosman walczy z najwysz pasj. Teraz zorientowa si, e walka przybiera dla nich coraz bardziej niepomylny obrt, pobieg wic do Tomka osaniajcego Sally i zawoa: - Skacz na Nil'chi i umykaj z dziewczyn! Tomek zrozumia, e nie ma chwili do stracenia. Mieszkacy puebla mogli uderzy z drugiej strony i z atwoci przyczyni si do pogromu. Ponadto stronnicy Don Pedra byli znacznie liczniejsi. - Prdzej, do licha! Nie widzisz co si dzieje? - wrzasn bosman. Prdzej! Zgubisz dziewczyn!
54 Vaquero (hiszp.) - pastuch byda.

Nowa grupa jedcw gnaa prosto na nich. Tomek przygryz wargi. Wskoczy na Nil'chi. Szybko pochyli si, ogarn Sally ramieniem, posadzi j przed sob i krzykn: - Nil'chi. Klacz z miejsca ruszya galopem. Kilku vaquerow odczyo si od bandy i gnao za nimi. Tomek doby rewolweru. Odwrci si, dwukrotnie nacisn spust. Jeden jedziec chwyci si za rami, zaraz te wstrzyma konia. Inni popdzili dalej za Tomkiem, ecz Nil'chi dopiero nabieraa rozpdu. Pocig zostawa coraz dalej za nimi. W pierwszej chwili Tomek nie zastanawia si, dokd maj ucieka. Teraz dopiero, gdy ucich gwar bitewny, uwanie rozejrza si po okolicy. Zaraz te skierowa Nil'chi ku pnocy w kierunku granicy. - Tommy, tak bardzo si boj o pana bosmana, Czarn Byskawic i wszystkich Apaczw - rzeka Sally i rozpakaa si. - Ja te si o nich boj. - To dlaczego sami si ratujemy, a ich zostawiamy? - Nigdy bym w potrzebie nie opuci przyjaci, gdyby nie chodzio o ciebie - odpar Tomek. Nagle w niewielkiej odlegoci przed nimi wyonia si kawalkada jedcw. Tomek przyhamowa Nil'chi. Czyby to byli Meksykanie? Na szczcie Sally odwrcona twarz do niego i caa zapakana nie moga spostrzec nowego niebezpieczestwa. - To wszystko przeze mnie... - alia si. - Tylu dzielnych ludzi naraa dla mnie ycie, a ja... nic nie mog... pomc. - Teraz musimy myle o czym innym. Twoja matka umaraby z aoci, gdyby zgina - pociesza j Tomek, starajc si przebi wzrokiem tumany pyu. Ju mia zawrci klacz na wschd, gdy lekki wiatr rozwia kurzaw. Tomek ujrza wyranie due, popielate kapelusze pilniowe, granatowe mundury i poyskujc w socu bro. To byli onierze. Jechali trjkami. rodkowy jedziec w pierwszym szeregu trzyma proporzec. Tomek. Zanim Sally zorientowaa si w sytuacji, ju kawalerzyci otaczali ich Gwiadzisty sztandar! To amerykaska kawaleria! - wrzasn

koem. - Hallo, young man! ' - woano zewszd. Tommy, c to za panienka? - ywo zapyta kapitan Morton podjedajc do Tomka. Wanie na rozkaz gubernatora Nowego Meksyku urzdzi wypad wywiadowczy i nieoczekiwanie napotka Tomka z Sally ju niemal uznan za zaginion. Opatrzno chyba was zesaa! - pospiesznie krzykn Tomek. Odnalelimy Sally Allan. Porwali j Pueblosi namwieni przez Don Pedra. Na nieszczcie podczas rozprawy Don Pedro zosta zabity. Pniej wszystko wytumacz, lecz teraz musimy spieszy na pomoc, poniewa mj przyjaciel, bosman Nowicki, i nasi sojusznicy, Indianie, ktrzy pomogli nam odbi Sally, tocz walk z przewaajc band vaquerow Don Pedra. Polegn wszyscy, jeli nie przybdziemy im z pomoc. Mnie bosman kaza ratowa Sally... Panie kapitanie, kochani, kochani, ratujcie bosmana, Czarn Byskawic i dzielnych Apaczw... - zawoaa Sally, na nowo wybuchajc gonym, aosnym paczem. - C ty mwisz, liczna panienko? Czarna Byskawica? - zdumia si Morton. - Ratujcie, ratujcie ich! - szlochaa Sally. Morton szeroko otwiera zdumione oczy, lecz jako wytrawny onierz pogranicza nie traci czasu na wyjanienia. - Gdzie toczy si bitwa? - zapyta krtko. - Przy pueblu Zuni - wyjani Tomek. - Wska drog! - Naprzd co ko wyskoczy! - krzykn Morton, uderzajc wierzchowca ostrogami. Oddzia kawalerzystw pomkn z szybkoci wiatru. W penym biegu rozwinli si w szereg. Na przedzie, tu obok Mortona i Tomka, gna kawalerzysta z proporcem Stanw Zjednoczonych. Wkrtce usyszeli odgosy walki. Morton wyda rozkaz. Odezwa si gos trbki wzywajcy do ataku. Tomek przerazi si, gdy ujrza swych towarzyszy w opakanym stanie. Dzielni Apacze i Nawajowie bronili si na pagrku przy pueblu.

Vaquerzy zasypywali ich gradem ku. Gdyby nie odsiecz, wyginliby co do jednego. Kawalerzyci jak huragan przetoczyli si po vaquerach. Teraz z okrzykiem trwogi Meksykanie uciekali w kaktusowe chaszcze. Kapitan Morton pogna za nimi ze swymi onierzami, podczas gdy Tomek i Sally pozostali przy przyjacioach. Bosman i sprzymierzeni Indianie, bdc u kresu si, jeszcze nie mogli uwierzy, e to Nah'tah ni yez'zi w ostatniej chwili sprowadzi pomoc. Pierwszy ochon bosman. Wyglda jak demon zniszczenia. Twarz, pier i cae ciao osmalone mia ogniem, ed stp do gw zbryzgany by krwi. W prawej doni trzyma ciki tomahawk. Wolno zbliy si do Tomka i Sally przeraonych jego wygldem. - A to nas przyparli do muru! - odezwa si ciko dyszc. - W sam czas przybylicie z pomoc, nie ma co mwi... Zaczto znosi rannych i zabitych. Kilku dzielnych wojownikw nie dawao ju znaku ycia. Zaraz na pocztku bitwy poleg mny wdz Dugie Oczy ratujc Czarn Byskawic. Obok niego lea na ziemi Przecita Twarz i inni. Czerwony Orze i Palcy Promie w milczeniu pochylali si na ciko rannym Czarn Byskawic. Sally i Tomek przypadli do do gbi przejci. Chocia nie straci jeszcze przytomnoci, od razu wida byo, e to jego ostatnie chwile. Kawalerzyci ca gromad wracali z pocigu. Kapitan Morton zeskoczy z konia. Przystan przy konajcym wodzu obok Tomka i klczcej zapakanej Sally. Czarna Byskawica dugo spoglda na swego biaego przyjaciela Nah'tah ni yez'zi. Na zawsze pozostanie tajemnic, o czym wwczas rozmyla ten grony wdz rewolucjonistw, ktry poprzysig mier wszystkim najedcom, a teraz oddawa ycie w obronie biaego przyjaciela i biaej dziewczyny - Biaej Ry. Tak oto koczy si jego sen o wolnoci Indian... Tomek przyklkn przy wodzu. Bardzo ostronie uj jego ju stygnc do. Czarna Byskawica lekko si umiechn. - Topr... dla wrogw, serce dla... przyjaci - wyszepta. Tomek

nawet nie usiowa ukry ez pyncych po twarzy. - Wybacz mi, jeli moesz, Czarna Byskawico. Przyja nasza nie przyniosa ci szczcia... - Nie mw tak, Nah'tah ni yez'zi... - szepn Indianin zamierajcym gosem. Prawdziwa... przyja... to skarb... Gowa jego bezwadnie opada na kolana Czerwonego Ora. Duch wielkiego, szlachetnego Indianina rozpocz wdrwk do Krainy Wiecznych oww. Teraz dopiero naprawd odzyska utracon wolno. Kapitan Morton zdj kapelusz. Sta z opuszczon na piersi gow. Nikt nie dowiedzia si, o czym rozmyla ten nieprzejednany wrg czerwonoskrych. Musiay to by niewesoe myli. Twarz jego zaspia si ponuro. Kawalerzyci odkryli gowy. Palcy Promie zacz nuci wojenn pie Apaczw... *** Po pamitnej bitwie w pobliu puebla Zuni, w domu szeryfa Allana odbya si wana narada. Napad i zniszczenie ranczo Don Pedra poruszyy umysy przeciwnikw Indian. Dziki wpywom oglnie szanowanego szeryfa ledztwo zawiso na jaki czas w prni, lecz niektrzy ranczerzy domagali si zwoania specjalnej komisji w celu rozpatrzenia caej sprawy. W takiej sytuacji dalszy pobyt krewkich Polakw w Stanach Zjednoczonych by jak najmniej podany. Rozsdny szeryf doradza im drog powrotn przez Meksyk. Pani Allan natychmiast zgodzia si na ten projekt, a obydwaj przyjaciele uznali to rwnie za najlepsze wyjcie z kopotliwej sytuacji. Nie tylko oni dwaj byli zagroeni. Gwne ostrze ataku kierowao si przeciwko Indianom ukrywajcym si na terytorium Meksyku. Mieszkacy tajemniczego Promie. Chytry Lis okaza duo dobrej woli i rozsdku. Gdy szeryf gowi si, kanionu byli teraz zmuszeni pomyle o swym bezpieczestwie, tote na narad zaproszono wodza Chytrego Lisa i Palcy

w jaki sposb mgby pomc czerwonoskrym przyjacioom, wdz zapyta Tomka, czy w dalszym cigu ma zamiar zwerbowa grup Indian na wyjazd do Europy. Gdy otrzyma potwierdzajc odpowied, rzek: - Wobec tego wojownicy, ktrzy brali udzia w bitwie, pojad z Nah'tah ni yez'zi i Grzmic Pici do Europy. Ugh! W ten sposb ostatnia trudno zostaa rozwizana. Nah'tah ni yez'zi zapewni Apaczw, e nie bd musieli nosi ubra biaych ludzi. Nakania ich nawet do zabrania caego dobytku ze starymi tipi wcznie. Szeryf ofiarowa Indianom doskonae mustangi - mieli si przecie popisywa w Europie brawurow jazd oraz tresur koni. Tylko jeden Palcy Promie by milczcy i smutny. mier nie bya dla niego tak askawa jak dla Czarnej Byskawicy. Teraz mia cich nadziej, e wyzwany swego czasu na pojedynek Grzmica Pi skrci jego ndzny ywot. Bosman, jakby wyczu nastrj maego wodza, zbliy si do i rzek: - Radz ci jecha z nami, brachu. Czemu zwieszasz nos na kwint? - Czy Grzmica Pi zapomnia ju, e wyzwaem go do walki na mier i ycie? - zapyta Palcy Promie. - Iii, kto by tam takie drobiazgi pamita - wesoo odpar bosman. Rami przy ramieniu walczylimy z Pueblosami, a teraz miabym szlachtowa ci, jak...-W ostatniej chwili zorientowa si, i byby paln gupstwo, wic szuka waciwego sowa. W kocu doda: - Niedwiedzia? Odwaga bosmana podczas bitwy zjednaa mu wielki szacunek wrd Indian. Palcy Promie wiedzia, e nie moe sprosta mu si. Wola jednak odwanie zgin, ni egna Skalny Kwiat jako narzeczon biaego czowieka. Tymczasem marynarz daleki by od krwioerczych myli. Klepn Indianina poufale w rami i rzek: - Na wieczn midzy nami zgod chc ci uczyni pewn propozycj. Zapro mnie na drub na swoje wesele ze Skalnym Kwiatem. No co, zgoda? - Przecie ona ciebie wybraa... - Kiep jeste, Palcy Promieniu! To jej szlachetny tatu w ten sposb

ocali moj czupryn. Ona kocha tylko ciebie! *** W zagubionym wrd kaktusowej guszy kanionie, na rusztowaniu wzniesionym ze citych drzew spoczywa w napowietrznej mogile wdz Apaczw i Nawajw - Czarna Byskawica. W pobliu niego pochowani byli rwnie wdz Dugie Oczy i wszyscy wojownicy polegli w walce pod pueblem Zuni. Nie opodal mogiy wodza staa trjka biaych przyjaci. Byli to: Sally, Tomek i bosman. Po raz ostatni przyszli go poegna. Tomkowi wydawao si, e bohaterska mier na polu walki bya dla tego dumnego Indianina jedynym wybawieniem przed niesprawiedliwoci na ziemi. Przecie marzenia Czarnej Byskawicy nie mogy si urzeczywistni. Jego dzieje i jego epoka naleay ju do przeszoci. Rezerwaty byy zbyt ciasne dla wodza akncego prawdziwej wolnoci, o ktr walka z gry skazana bya na niepowodzenie. - No, czas ju na nas - odezwa si bosman spogldajc na Sally i Tomka. - Czas ju na nas - jak echo powtrzy Tomek. Jeszcze raz obrzuci smutnym spojrzeniem mogi Czarnej Byskawicy i ssiednie groby Apaczw. Sally delikatnym ruchem uja go pod rami. Podeszli ku wierzchowcom. Bosman pomg Sally dosi konia, po czym udali si w d kanionu. Wkrtce znaleli si w gromadce Indian przygotowanych ju do drogi. Dyli wprost ku najbliszej stacji kolejowej, skd razem z pani Allan mieli uda si pocigiem do portu Vera Cruz. Bosman przynagli konia. Niebawem zbliy si do Sally i Tomka. Przysuchiwa si ich rozmowie. - Jeeli tylko czas pozwoli, to zwiedzimy Meksyk, stolic tego kraju mwi Tomek. - Chciabym obejrze sawne muzeum staroytnoci. Nie masz Sally, pojcia, ile tam ciekawych zabytkw. Ponadto stolica Meksyku

jest pooona najwyej z wielkich miast i stolic na caym wiecie... - Chopak znw zacz po swojemu - mrukn bosman. - Hm, ale ta maa mimo to wpatruje si w niego jak sroka w gnat! adna z nich parka, nie ma co mwi!

You might also like